czas jak rzeka.

„choć czas jak rzeka, jak rzeka płynie…”
choć wartkim strumieniem porywa kamienie,
choć drąży skały i zamarznąć nie chce..
a bywają i rzeki co jak w miejscu stoją..
i ich ruch trudno dostrzec..
a płyną. jak czas.
jak w życiu człowieka.
co się nie da uchronić przed pędzącym za szybko, gdy chwile cenne i błogie.
przed czasem, który często jak powolne zegara tykanie, gdy ból czy strach nastanie..
i mija i płynie. i zmienia się wszystko.
czasami gdy dzień do dnia podobny, to czas płynie i coraz mniej nam go zostaje.
a może nie spieszyć się, lub tylko wtedy gdy ważna potrzeba.
może mniej na ten czas narzekać, to jakby więcej się go dostanie?

na łóżku tym samym, co pięć lat temu prawie.
pod ścianą. lewą. 
leżę z kroplówką. sączą się krople. patrzę uważnie.
lekarz i miły i przystojny nawet.
ratownicy medyczni z sercem w dłoniach.
pielęgniarki wraz z nimi te serca noszą.

na łóżku obok, za parawanem, położyli babcię.
z opatrzoną nogą co tętnica pękła.
założyli wenflon, krew pobrali, kroplówka leci.
dzwoni Jej telefon. brzęczy mocno.
– no wiesz… czekam. jak w służbie zdrowia. na wszytko czekać trzeba.
nie wiem co mają więcej do roboty. nic mi nie zrobili jeszcze. czekam. – do tej słuchawki rozgoryczona.
wychylam się zza parawanu i mówię cicho..
– przepraszam, jeżeli można wiedzieć, bo godzina jest 21-sza, a Pani jak mówili ma lat osiemdziesiąt pięć, zatem gdzie się spieszy Pani?

myślę sobie, że ten czas jest przychylniejszy i łaskawszy, gdy się człowiekowi nie spieszy gdy nie trzeba…

rubinova – inspiracje prezentowe


Kiedy jakiś czas temu zrobiłam posta z kosmetykami, moją skrzynkę mailową „zaatakowały” sklepy z drogerią i pytaniem o współpracę. Nie ukrywam, było to miłe. Jednak co za dużo to niezdrowo. Wybrałam jeden z propozycją, że sama zamówię to, co bym kupiła na prezenty (ale przetestowałam sama, czyli prezenty dla mnie), a drugi na konkurs świąteczny dla czytelników (to za tydzień). 
Jako, że stoimy przed wyborami „co kupić?” może Komuś się przyda jako inspiracja..
Po pierwsze zawsze uniwersalne i potrzebne każdemu kosmetyki do włosów. Te idealne dla tych, którzy zwracają uwagę na skład, oraz dla posiadaczy włosów po keratynie gdyż nie posiadają SLS’ów.
INSIGHT to marka posiadająca w swojej kolekcji szampony, odżywki, serum, maski oraz kosmetyki do brody. Nie posiada parabenów, silikonów , sztucznych barwników i wielu innych..
Jako, że już drugi raz robiłam zabieg keratynowy na włosach, dla mnie byłby to prezent wymarzony, bo pierwszym lepszym szamponem myć nie mogę..
I do tego całkowicie zaspokojona moja estetyka w opakowaniach.


Kąpielowa bombonierka. Jest tak pięknie zapakowana oryginalnie jak na zdjęciach.
Zestaw zawiera 6 kąpielowych kul z masłem kakaowym, które nawilża skórę..
Ja osobiście nie ukrywam, że fakt posiadania tych dodatków do kąpieli dodał mi sił i chęci by wieczorem/nocą znaleźć jeszcze chwilę na relaksującą kąpiel..
Dla fanów leżakowania w wannie super pomysł. Estetyczny i praktyczny. Bomb Cosmetics.


Tu ponownie kule kąpielowe. Jednak możliwe do kupienia osobno. Jako fajny dodatek do prezentu.
Lubię kiedy prezent jest zbiorem różnych drobnostek. Skarpetki, dobra herbata, książka i taka np. kula.
Kiedy ten prezent ma w sobie coś zimowego, choinkowego.. 
Te mocno musują, zmiękczają wodę, posiadają w sobie olejki.
Robione ręcznie. Naturalne.


Świec nie palę zbyt często. Na świece musi być czas. Ja tak przynajmniej mam..
I myślę, że zima a zwłaszcza grudzień to ten czas „najbardziej”. Kiedy szybciej nastają wieczory, kiedy dzieci chodzą wcześniej spać, gdy się dłużej i więcej siedzi z rodziną przy stole..
Ta Mikołajowa pachnie cudnie! 
Do tego peeling do ciała cynamonowy z Eco Laboratorie.


Nie używam do twarzy czarnych maseczek, bo mam wrażenie, że one wyrywają też włosy.
Za to robię dwa razy w tygodniu peeling twarzy. Ulubiony peeling do twarzy mam z Anglii, ale niestety jest tak trudno dostępny, że godzę się z myślą iż egzemplarz który mam jest ostatnim 🙁
Ten zamówiłam właśnie z nadzieją na znalezienie czegoś równie dobrego.
Fajnie, że w tubce, bo nie wlewa mi się woda gdy jestem pod prysznicem, jak często do słoiczków się działo.
Konsystencja kremowa i bardzo dużo drobnych zierenek, co lubię.
Nie przepadam za żelem z małą ilością wielkich ziaren.
Polecam, mnie się sprawdza suuuper. A do tego extra cena! Dr. Konopkas.


Żel aloesowy wkładam do koszyka z napisem „konieczny w domu”.
Wyciąg z aloesu jest lekarstwem na wszystkie skórne dolegliwości. Jest jednym kosmetykiem do wszystkiego. Włosy, twarz, dłonie, poparzenia słoneczne, ukąszenia owadów.
Wrzucasz do torby czy na wyjazd jeden kosmetyk i masz do wszystkiego.
Czasami mawiają, że jak coś jest do wszystkiego to najczęściej do niczego..
Tu akurat mija się z prawdą. 
Aloes jako wyciąg ze środka tej rośliny wchłania się szybko w skórę, regeneruję, czyni ją odporną.
To 99% wyciągu z liści. Natura w czystej postaci. 
Ja stosowałam również u dzieci przy AZS.
Piękne opakowanie przy okazji. 
Cena jak na taką jakość, pojemność i zdrowotność – extra! 
Jest w wersji 250 i 55ml. Na zdjęciach małe opakowanie.
Holika Holika Aloe 


Kiedy myślę o prezencie świątecznym dla nastolatek to widzę taki zestaw.
Książka – obowiązkowo. Dziadek do orzechów – coś z duszą/z giełdy staroci.
Krem do rąk i balsam do ust – EOS. Przeurocze opakowania. Aż szkoda chować do torebki.
Mieszczą się w dłoni, kieszeni. Pięknie pachną a do tego działają. Balsam do ust idealny na nadchodzącą zimę. Dużo różnych zapachów i za fajną, przystępną cenę. Do prezentu dla nastolatki czy kobiety – super dodatek. 
Krem do rąk YOPE – tutaj chyba nie muszę nic pisać, bo ta marka ma już tak wielu wielbicieli, że samo się broni. Fajne, kultowe opakowanie. Zostawia na dłoniach kremową mgiełkę, ale nie tłustą. Delikatny zapach.
A te różowe saszetki są po 3 zł i są tak cukierkowe, no tak kochane… Gdybyście coś kupowali, wrzućcie do koszyka koniecznie. To są maseczki nawilżająco-ujędrniające do ust i pod oczy.
Dla nastolatek genialne bo cool i trendy, ale ja sama stara baba się rozckliwiam nad nimi.. Ta ustowa wygładza skórę wokół ust, uwydatnia nasz kolor. Przeczytajcie ich opisy, bo serio fajne.
PILATEN

kotulińskiego 6


No słuchajcie, było suuuper! 
Po pierwsze, czułam się jakbym jechała na giełdę staroci z Tatą dwadzieścia cztery lata temu..
To pakowanie do toreb, do auta, rozpakowywanie.. Targ na całego.
To miejsce, atmosfera.. Miałam wrażenie, że to było spotkanie towarzyskie.
Tak przytulnie, kameralnie. Bosko!
A do tego ta ekipa Mysiego Ogonka obok – wymarzona!
Z nieba spadła mi Ania i Aga ze swoimi córkami.. to była taka pomoc – nieoceniona!
Jako, że pojechałam sama z racji chorób moich planowanych towarzyszy, to dziewczyny z Rud mi były niezastąpione.
Wiedziałam też gdzie się ustawić, bo obok mnie były drzwi do kuchni i kulinarnych warsztatów.
Zatem co rusz dostawało mi się coś dobrego. 
Warsztaty prowadziła tak piękna dziewczyna, z tak piękną rodziną! 
I kiedy w międzybiegach dostało mi się Ich dziecko na sekundę, to się okazało, że je niechcący uśpiłam… wiecie, o tej najgorszej porze 🙂
Milion uścisków z czytelnikami, pięknych Ich oczu, rozmowy..
Ta piękna muzyka na żywo..

Wszystkim Wam z całego serducha – dziękuję!