osiemnastka

Zrezygnowaliśmy z wyjazdu na Chorwację z kilku względów. Jeden z nich był taki, że moja siostra organizowała swoim córkom osiemnastkę dla przyjaciół i poprosiła żebym Jej pomogła.
I powiem Wam, że choćbym przejechała te Chorwację całą, to nigdy nie dała by mi tego co ten czas tam.
Zresztą jak zawsze. Moja rodzinna wieś to dla mnie inny wymiar odpoczynku. Odłączenie się. Nie ma na tym świecie miejsca w którym jest mi lepiej. A i moje dzieci kiedy odbieram je po tygodniu u Dziadków i Cioci Justyś, płaczą mi w głos przez 50 kilometrów. Tylko Ci, którzy ze mną odwiedzili to miejsce, będą doskonale wiedzieli o czym mówię/piszę.
I tak też za domem, pod namiotem urodzinowe party się odbyło. 
Patrzę na ten filmik i serducho moje takie szczęśliwe, że te nasze bliźniaczki w zdrowiu już w dorosłość wchodzą. Ale to co uświadomiłam sobie najmocniej podczas tej imprezy to…
Powiadają, że ludzie z którymi jesteśmy mówią o nas samych. Zgadzam się z tym. I jestem taka dumna z tych naszych dziewczynek, że zgromadziły dookoła siebie tak cudowną młodzież. 
Tę, która tańczy do rana, ma poczucie humoru na wysokim poziomie, i składa po sobie pościel… Aby iść w pola pozrywać kwiatki i wręczyć Mamie bliźniaczek w podziękowaniu za imprezę…
I choć mieliśmy się szybko ulotnić do Dziadka (Babcia w Sanatorium. Mamuś, ale Ciebie brakowało.) i Im nie przeszkadzać, szło nam to opornie, bo każdemu z nas wspomniała się młodość.
Myślałam, że te czasy zmieniają młodzież… Może i tak, ale wciąż jeśli mądrość masz w głowie, znajdziesz równych sobie. (rany, co za rym mi wyszedł!:) )
Wróciła mi wiara w ten świat i pokolenie, które nam rośnie. Piękne pokolenie.
Dziewczynki nasze kochane, oby zawsze było Wam w życiu z ludźmi tak jak teraz…

A przecież gdy zaczynałam prowadzić bloga byłyście takie małe…
(zdjęcie z maja 2012 – trzeci miesiąc mojego blogowania.)

„sierpień” cytaty

Zostawiam Wam dziś zbiór cytatów jakie w ostatnim czasie udostępniliście w mediach, posyłaliście mi jako ulubione.
Niezwykłe to uczucie, odnajdywać swoje słowa… Z tego sierpnia o którego tak drżałam.
I drżeć będę. Z napisanym słowem może jak ze swoim dzieckiem, nigdy nie przestajesz być za nie odpowiedzialnym…

„(…) wszystko inne bladło w porównaniu z rozpaczą tych dwojga młodych ludzi, którym stało na drodze coś najtrudniejszego do pokonania – oni sami.”

„ – Bywa też tak, że ludzie sami wybierają swój los. I takim zazdroszczę najbardziej. Tym, co potrafią tak się ze sobą zaprzyjaźnić, tak siebie poznać, ze wiedzą, w którym kierunku iść, żeby jak to pięknie nazwałaś, poczucia szczęścia nie stracić.”

„Gdyż najczęściej młodość to najpiękniejszy czas wolności. I ten, kto z niej nie skorzysta, będzie w dalszej wędrówce wielokrotnie za to płacił… Tęsknił. Zauważał braki. Czasami tracił z tego powodu budowane przez lata szczęście, bezpieczeństwo i rodzinę…”

„Bywało, że ludzie szczęścia po odległych kątach szukali i nieszczęśliwi umierali. A może gdyby ich na łożu śmierci zapytać, czy kiedyś majowego koncertu o brzasku wysłuchali, to byłoby wiadomo, czemu tego szczęścia nie znaleźli…”

„Zastanawiał się nawet, czy w ogóle tego nie przemilczeć. Ale dość napatrzył sie w domu na takie pomijanie i wiedział, do czego prowadzą, albo wręcz odwrotnie – do czego nie prowadzą nieprowadzone rozmowy. Jeśli potrafisz z kimś rozmawiać o najgorszym, potrafisz z nim żyć. A on chciał z Janią żyć, choć ona z całych sił się przed tym wzbraniała.”

„Można mieć nowe, inne, ale zastąpić się nigdy nie będzie dało. Można mieć czasami nawet lepsze, ale człowiek nie zawsze chce lepszego, tylko akurat to chce, co stracił.”

„Zdała sobie sprawę, że właśnie ta codzienna powtarzalność, niekiedy żmudna, daje jej ten wewnętrzny spokój, od którego zależy wszystko inne, co dzieje się w niej czy wokół niej. Skrzypnięcie drzwi od kredensu, z którego mama wyciąga chleb, otrzepywanie butów przez tatę po porannym dojeniu (…) Pojęła z całą jaskrawością, że to właśnie jest szczęście i bogactwo. Ten dom że skrzypiącymi drzwiami, ten codzienny rytm, w którym wiecej pracy niż wypoczynku. I że niekiedy dopiero w nieszczęściu człowiek zrozumie, jak wiele dostał od życia ”     

” Odganiać złe myśli to też umiejętność. Niektórzy się z nią rodzą, a inni muszą się nauczyć. I nie o zdolności tu chodzi, a tylko o cierpliwość. Z uporem przeganiać, co złe, i dobre obmyślać. A jak powróci, to jeszcze raz i jeszcze. Najgorzej, gdy się człowiek sam w te złe myśli zapędzi. I drąży (…) Problemy trzeba rozwiązywać, a nie się pod nimi grzebać. I lepiej w dzień… „.

„Czasami bywa, że człowiek tak zapamięta się w swych marzeniach, że gdy dopnie swego, nawet nie zauważy, że nie było na co czekać, że te udręczone dnie i noce nie były tego warte. Pozostanie mu jeno lekcja ważna i nauka na przyszłość – żeby się więcej rozumu słuchać i nie gonić za tym, co nie chce być nasze, tylko dla podniesienia swojej wartości… Bo można tę wartość i godność do reszty zatracić.”

„W oczach człowieka nie zobaczysz tyle, co w uczynkach, choć mówią, że te oczy tak o człowieku mówią wiele. I nie tego szukaj, co słowem będzie cię zdobywał, a uczynkiem. „

„- Widzisz, Wandzia, płakać lepiej jest do kogoś, bo mało z człowieka schodzi, jak sam się swoich łez nałyka. A jak ci kto te łzy z polika zetrze, nawet rękawem brudnym, to nie zdążą do ust dolecieć. I jak te Twoje łzy w rękaw połapie, to jakby tę rozpacz dzielił z tobą.” 

„Ile to człowiek dróg przejdzie, ile razy źle skręci, a ile się nazad musi wracać. A to o jedną drogę w życiu chodzi. O tę, która prowadzi do domu i rodziny.”

„Książka jak książka, obojętne czyja, słowo niesie to samo. Tylko temu, który czytać nie chce, nic nie przyniesie”

„(…) brzuch napełnisz tak samo, jedząc z garnka, jak z tej wazy. Za to braku miłości niczym nie wypełnisz, choćbyś dolewał, przyprawiał, podgrzewał. Może być tak , że ta miłość się w twoim dorosłym życiu pojawi, że cię ukoi. Ale ten brak na samym dnie pozostanie z tobą na zawsze. A siedzieć przy stole z najznakomitszą zupą, ale z brakiem w sercu, nikt nie chce.

„W dobroci kryło się zrozumienie, wybaczenie, cierpliwość, pokora. Tylko z dobrym człowiekiem można być na zawsze. Z każdym innym można czasami pobyć.” 

” – Bo widzi pan, mówią , że jak kto szczęścia mocno pragnie , to koło siebie i swojej chałupy odnajdzie . Nie trzeba za nim za daleko jechać . Może to i prawda, ale wie pan, czasami tak jest , że żeby to szczęście koło siebie odkryć , trzeba się tak natrudzić , tyle w sobie znaleźć pokory i spokoju. Trzeba czasami tyle w sobie zmienić , aby nic dookoła nie zmieniać i potrafić z tego czerpać radość . Czasami trzeba całego siebie zmienić pod to, co się dostało . Ażeby wstawać rano i ze spokojem , szczerą wdzięcznością brać to , co się ma . Nie da się tego raz nauczyć . Trzeba się uczyć latami.”

„- Bo ja wiem, że te krowy, pola, kaczki, to jest, Janek, szczęście jednak. Jak człowiek cały dzień przeleży, to nie ma się z czego wieczorem cieszyć. Z tego, że się znów kładzie? Co innego, gdy ten odpoczynek taki wyczekany, światu wysłużony, taki człowiekowi należny. Wiesz jak on smakuje? Dlatego ludzie coraz częściej to poczucie szczęścia tracą. Bo świat coraz wygodniejszy się staje, pod człowieka, zamiast pod naturę…”

„- Człowiek najczęściej nie jest zakochany w innym człowieku, a w tym, jak ten inny go kocha. Uwielbia być tym, kim jest dla kogoś innego. Lubi siebie bardziej, patrząc, jak ktoś na niego patrzy. Żyje mu się dobrze z tym, że gdzieś ktoś za nim szaleje, choć sam w izbie siedzi. I nawet nie potrzebuje bliskości tego człowieka, a tylko jego dla siebie uwielbienia. I to też, Jania, jest miłość. Ale do siebie.”

„Była tą, którą wszyscy uwielbiali, ale nikt nie kochał. Tą, z którą można było tańczyć i nocą i za widoku (a nieliczne dziewczyny miały odwagę, by tańczyć, gdy jeszcze jaśniało). Tą, z którą rozmawiało się do rana, ale na pożegnanie całowało w policzek. Za którą się tęskniło, ale nie tęskniło do niej. Którą chciało się ze sobą zabrać wszędzie, ale nie tylko dla siebie. Tą, bez której życie było ubogie, ale nie rozmyślano o tym, by spędzić z nią całe życie. Tą, którą każdy miał ochotę przytulać, ale nie zamknąć w ramionach.”

„Bo wiedziała, że z domu, w którym dobrze się dzieje, można tak wyjść bez słowa. W zamyśleniu, złości, szczęściu. Bez wyjaśnienia. Bez tłumaczenia. W dobrym domu się po prostu wie. A potem wraca, jak gdyby nigdy nic. Ktoś, nie pytając, naleje ci zupy. A ty ją ze smakiem zjesz.”

„- A widzisz, gdyby ludzie więcej czytali, to i może do powiedzenia mieliby więcej. Tylko że to tak jest, że jak kto ma do powiedzenia więcej i mądrego, to nie gada, ino jeszcze więcej czyta. A ten, co tam chuja wyczytał, nie ustaje w pierdoleniu.”

„- Docenię Jureczku, docenię. Ale żeby tyle gadać? Przecież to człowiek powinien mieć limit słów przyznany na całe życie, żeby se to trochę szanował, rozdzielił, a nie gadał jedno i to samo. A jak ona mi przy tej zupie trzeci raz to samo, to nawet jak mi smakowała, to przez to wkurwienie smak traci.”

„Patrz, w jakim upale przyszło jej ten świat żegnać – wyrwało się z pomarszczonych ust kobiety klęczącej na przodzie.
– Jej przyszło? – oburzyła się jedyna sąsiadka nieboszczki. – Jak to jej, kiedy ona już zimna od dawna. Ani potu  z czoła nie ociera, ani w dekolt między cycki se nie dmucha. (…) Że też człowiek nie pomyśli o tych, co go żegnać będą. Tylko się weźmie i odejdzie.”

” A czy to też nie modlitwa, gdy ja tu w polu plony zbiorę, potem nimi zwierzyną nakarmię i dziatki odchowam, ziemi i darów natury nie bezczeszczę? Czasami głowę do góry wzniosę, na ptaki się zapatrzę, na niebo, w głowie sobie co nieco poukładam. Przemyślę, podumam, nierzadko wstyd mi za grzechy. Tak wstyd przed tymi ptakami, tym niebem. Przed tym zbożem, co mi obrodziło. A czy wasze za grzechy żałowanie przed obrazem świętym to inne żałowanie niż ja mam tu w polu?”

„Każdy czegoś żałuje. Ale czy z tym żałowaniem lepiej się żyje? 
(…)
Trzeba może wziąć to, czego niekoniecznie się chciało, za dobrą kartę i nią życie rozegrać.”

„Wprawdzie nikt nigdy głośno o tym nie mówił, ale ludzie szeptali, że Zośka i jej sąsiadka jak mąż i żona żyły. W domach osobnych, na podwórkach oddzielnych, w gospodarce odrębnej, ale duszą razem. 
Miejscy plotkarze najwięcej mieli uciechy z powtarzania, że niby i ciałem razem były. Nikt ich nigdy z tym ciałem nie nakrył, a one z plotek nic sobie nie robiły. Sąsiadka była zbyt harda, aby ludzkie słowo zranić ją mogło. A może to życie z Zośką za to wszystko jej wystarczało. Bo jak kto kocha w spełnieniu, spokoju i zaufaniu, to ta reszta, a tym bardziej ludzkie gadanie, nie warte funta kłaków.”

przy stawie


Tydzień temu odjechała od nas rodzina, która sprzedała swój dom i wszystko co w nim było. Spakowali swoje życie, wsiedli do kampera i z trójką dzieci ruszyli w świat…
Kasia z Robertem to rodzina zbieraczy, jak i my. Mieli dom pełen wspomnień, antyków, staroci. Dom pełen robótek ręcznych, książek… I nagle z tego wielkiego domu przeprowadzają się (na życie) do kampera, w którym jest kilka metrów kwadratowych…
I zadawałam sobie często pytanie, podczas Ich pobytu u nas – co bym zabrała w podróż z mojego domu…?
Każdy z nas myśli o rzeczach najpotrzebniejszych. Potrzeba kuchennych rzeczy, do majsterkowania, ubrania, książki do nauki… A i pościele na zmianę trzeba mieć i ręczniki… No mnóstwo, a miejsca mało…
I mogłabym Wam pisać wiele na temat maty pranamatu, zresztą wiele już napisałam…
Ale myślę, że to jedno zdanie powie najwięcej… Siedzimy z Kasią przy komputerach (pracujemy), dzieci biegają po dworze, mężowie tną z drewna półkę na przyprawy do Ich auta na życie…
I mówię do Kasi – o, pisze Błażej z pranamtu czy nie chciałabym napisać, jak się nam sprawuje mata po tak długim czasie używania…
Na co Kasia odpowiada – uwielbiam ją, spakowałam nam na podróż. Ona tak nam z Robciem pomaga i dobrze robi…
Otwarłam oczyska ze zdziwienia. Kiedy siedzimy przy kamperowym stole, (Kasia układa w szafkach) widzę zwiniętą matę w mini łazience auta. 
Jeśli możesz wziąć mało, albo jeszcze mniej, a bierzesz matę to znaczy, że więcej rekomendacji nie trzeba. Mało tego, Kasia nie kupiła Jej przed podróżą, tylko dużo wcześniej i nie miała chwilowej fascynacji, a poczucie potrzeby.
Nasza mata i poduszka, po roku używania nadal wygląda świetnie, trudno ją zniszczyć i zużyć, choć korzystamy wiele. A jej lekkość dosłownie pozwala „przerzucać” ją między miejscami przesiadywań.
Często jest moim „lekiem na całe zło”.. To cielesne jak i duchowe 🙂
Oczywiście zestaw pranamat (mata z poduszką) jest najwspanialszy na gołe ciało, które doznaje wtedy najlepszych i najważniejszych jego możliwości. Idealny zatem na plaże będzie po prostu w stroju kąpielowym. W domu kładę się najczęściej po kąpieli lub przed, rozbierając się do bielizny. Choć osobiście uważam, że dla mnie jest on najlepszy w każdej możliwej wersji, choć wiadomo w grubej bluzie nie będzie go czuć.

I spokój, spokój który daje i który sobie do leżenia organizuje jest dla mnie dodatkowym prezentem.
Zostawiam Wam dziś kod – julia, który daje 20% na zestawy.
Bezpośredni link do strony TUTAJ.

Stało się już rytuałem, że przy macie zahaczamy o książki…
Jest i to co w tym tygodniu kupiłam i dostałam.
Seria od Albatrosa „mała czarna”, to lekkie książki na leżakowanie. Kobieca literatura, która doprowadza do łez wzruszenia jak i śmiechu. Są tymi, które dopiero leżą na półce do przeczytania. Dla tych, którzy lubią przy książkach odpoczywać.
Cała reszta książek to tytuły jakie spisałam w zeszłym tygodniu. Mam taką stałą kartkę na biurku i tam wpisuję tytuły, które Ktoś mi poleci, które mi się przypomną, zaciekawią. Potem czytam o tych tytułach, robię dochodzenie i te najbardziej zachęcające kupuję. Biorę się za nie w najbliższym czasie i będę donosić o wyjątkowych.

A zdjęcia nad stawem za naszym domem…



Znalazłam w aparacie kilka zdjęć moich dzieci na zestawie pranamat. To dodaję 🙂
Bo to najlepszy i najskuteczniejszy sposób na korzystanie z niej. Na golutkie ciałko.