nie miałam dodawać żadnego posta. po całym dniu na nogach uśpiłam Tosiulkę i marzyłam by zejść, zrobić sobie pyszną kanapkę z sałatą na spodzie, którą mam z ogródka Teścióweczki. herbatkę z cytrynką i usiąść. w końcu usiąść, bo latam jak nakręcona.
obejrzeć najnowszy odcinek Chirurgów..
ale kiedy odchodziłam od łóżeczka, nie mogłam się powstrzymać, by Wam nie pokazać najmilszego misiaka świata.
od kiedy z nami zamieszkał Tosia targa go ze sobą wszędzie. za ucho, za rękę. wszystkie lalki, miśki (nawet ulubiony) poszły w niepamięć. i wcale Jej się nie dziwię. to najmilszy pluszak jakiego w życiu dotykałam.
i naprawdę w nosie z postami sponsorowanymi czy nie!
uwierzcie mi, że nie ma sponsora, dla którego ostatkiem sił pisalabym posta ledwo siedząc.
ale dla Was tak!
i jeżeli Ktoś chce dla swojego dziecka jednego misiaka, i chce by ani złotówka wydana na niego nie była wyrzucona w błoto, to genialny jest ten królik.
taki jak z najcieplejszych bajek.
łapię się na tym, że jak tylko mam pod ręką, to miziam go nieustannie.
a że zasypujecie mnie mailami z pytaniem o prezenty to piszę o Nim.
mam wrażenie, że trafiłyśmy na przytulankę tą jedyną.
kidyś moja siostra zapytała mnie o co chodzi dziś z tymi miśkami i lalkami dziwakami? że jedno oko mniejsze, że jedno oko inne od drugiego, że jakieś takie pokraki.. i gdzie podziały się zwyczajne, proste misie, przytulanki..?
kurde.. ma racje.. zupełnie..
no to jest tutaj. zwyczajny, normalny królik. bezkonkurencyjny!!!
chciałam odwrócić go do zdjęcia, ale tak mocno trzyma za łapkę, że nie da rady..
królik Jellycat (klik)
a tak z tym usypianiem Tosiulki przypomniała mi się taka piękna kołysanka Krajewskiego.. znacie?
„Zaśnij Duszko” (klik tutaj). niezwykła, a jeszcze teraz przed snem.. ostrzegam wzruszających się, bo ja kiedy usłyszałam pierwszy raz, to płakałam w poduszkę jak głupia..