o miłości

Pierwsze co następuje to ospa, zatem moja głowa nie jest w stanie wymyślić nic mądrego.
A nawet nic jakiegokolwiek. Jestem nastawiona na „Mamo swędzi!”, „Mamo drapie!”, „Mamo boli”, „Mamooooo”.. Mam wrażenie, że chorujący dostaje z każdą nową krostą pakiet miliona możliwości do wykorzystania słowa „Mamo” pod każdą postacią 😉
Zatem nie będzie słów o moich przemyśleniach i analizach życia, bo ich chwilowo nie ma.
Ach nie!! Są, one nigdy nie przemijają i nie cichną, ale nie jestem w stanie przenieść ich na klawiaturę w sensownej formie.. 🙂

Będzie dziś zatem o miłości. O filmach z miłością. Piękną, trudną.. 
I choć nie uda się zebrać nawet jednej setnej moich ulubionych filmów o miłości to zestawię kilka tytułów. Nie jestem w stanie ustalić ich hierarchii ani miejsca na liście ulubionych.
Myślę nawet, że o wielu najlepszych w ogóle nie wspomnę, zapomnę, bo to będzie zaledwie ich mała garstka.
A jak kliknę „opublikuj” to będę się łapać za głowę i mówić „O rany, a o tym zapomniałam”, „o kurde, przecież ten jest mój ulubiony”…
No ale… Te które publikuję dziś też należą do moich „wartościowych i ważnych”. 
Do zwyczajnie „pięknych filmów o miłości”..

Nie wiem czy mam wspominać o tych moich ukochanych o których pisałam milion razy już..
O „Duma i uprzedzenie”, „Ogród Luizy”, „Fortepian”, „Noce i Dnie”
O takich klasykach najpiękniejszych jak „Pamiętnik”, „Czas na miłość” , „Grease”

Napiszę zatem o pierwszych 10 jakie przychodzą mi do głowy a o jakich nie pisałam i nie są może „szlagierami”…

„Dom Dusz” – pamiętacie ten film? Kiedy byłam mała puszczali go często na TVP2. Jak ja go kochałam!
Tam się tyle dzieje, tyle emocji.. Takie gwiazdy grają. Koniecznie. Taka klasyka jak „Wichry Namiętności”.
A książka podobno też piękna. Nie czytałam, muszę nadrobić tę okropną zaległość.

„Powtórnie Narodzony” – ile ten film wzbudził we mnie uczuć.. Poprowadził mnie przez histeryczny płacz, przez wzruszenie, przez niedowierzanie.. Zjawiskowa gra aktorska Penelopy. Muzyka, zdjęcia..
To taki film, który się pamięta do końca życia. Nawet po długich latach pamiętasz jego skrawki, urywki, momenty..
Gra tam też główny bohater z filmu „Wszystko za życie” (org „Into the wild”) – również konieczny do obejrzenia.
Piękny!!! Zjawiskowy!!

„Apartament” – to chyba taka trochę klasyka filmów o miłości. Ale nigdy o nim nie pisałam to wspomnę, że rozczula do cna. Tak że jesteś tą miłością, oczekiwaniem, rozczarowaniem… Stajesz się częścią tej historii.
Wspaniały!!

” Mildred Pierce” – to 6 odcinkowy serial zrobiony przez HBO. Główna rola należy do Kate Winslet.
Mistrzowsko zagrana, piękne lata 30’te. Genialnie nakręcony. Ogląda się z zapartym tchem.
Polecam wygospodarować więcej czasu, bo nie wyłączycie po kilku odcinkach. To się ogląda za jednym razem… Piękna paleta ludzkich uczuć, zdarzeń, konsekwencji. Miłości do mężczyzn, do dzieci, do siebie…
Myślę, że to ważny film do życia po prostu..

„Wiek Adaline” – ach, byłam w kinie. Główną rolę gra Blake Lively, O żesz! Jaka piękna tam jest! Nie mogłam się napatrzeć. Na jej kobiecość, ruchy, gestykulację.
Piękna historia, piękna miłość. Zdjęcia moje ulubione, bo nie z dziś a z połowy XX wieku.
Cudowny!!

„Droga do szczęścia” – a to film o trudnej miłości. O trudnych wyborach. O trudnych decyzjach.
Film niewyobrażalnie smutny, prawdziwy. Ale nawet nie myślę, że Ktoś mógłby Go nie zobaczyć.
Warto.

„Mamuśka” – o miłości każdej. Miałam taki czas w życiu, że ogłądałam go dwa razy dziennie.
Do dziś płaczę gdy oglądam lub gdy słyszę tę piosenkę.
Myślę, że każda Mama (ja kiedy go odkryłam Mamą jeszcze nie byłam) musi go obejrzeć.
Przygotujcie sobie tylko odpowiednią ilość chusteczek, bo ja płakałam w głos.
Oraz oczywiście najlepsza obsada aktorska.

„Blue Valentine” – ma swój klimat i kolory. Takie historie miłosne lubię najbardziej. Nieoczywiste, tak nakręcone. Zresztą… Rayan Gosling… to wiadomo…

„Była sobie dziewczyna” – Mam taką przyjaciółkę, z którą od lat oglądamy filmy jak to nazywamy „o szkole”.. I choć lata mijają, my stare kobity te filmy o szkole…
Ta historia o miłości jest przewrotna.. Mówi o czasami innym jej obliczu.. 
Lubię baaaaaardzo!! I tamte lata… Samochody, mieszkania.. Ja się urodziłam zdecydowanie w złych latach…

„Dalida” – byłam ostatnio w kinie. Film na faktach, biograficzny. Posiadający w sobie tak wielkie pokłady miłości… Miłości ulotnej, zakazanej, przemijającej, niechcianej… Chyba każdej tak naprawdę..
Byłam zachwycona.


Tak jak myślałam! Powracam dopisać! 
„Love Rosie” – aaaaaa!!!! piękny! piękny!! ja uwielbiam jak gra w nim Sam Claflin.
tyle tam życiowej prawdy. Miłości domowej i tej niewypowiedzianej..

No i z klasyki wspaniałe „Igraszki Losu”.
Mój ukochany typ. Miłość i Boże Narodzenie.

skompletowane


Czasami coś znajdę i chodzę koło tego.
A to z tej strony, a to z tej..
Myślę czy kupić, z czym by to złożyć, czy wychodzę… No jak to kobita co lubi fatałaszki…
Zatem dziś moje dwa zestawienia, propozycje..

1. Koszulka Levis. Chodzą ostatnio za mną kultowe koszulki Levis’a i Wranglera.
Dość duży wybór tutaj. Ponadczasowe, zawsze modne. Pasują do wszystkiego.
2. Adidas Superstar. Klasyka. Lepiej być nie może. Najtaniej wiadomo tutaj.
3. Uwielbiam klasyczne zegarki. Dużo starych, unikatowych perełek można upolować tutaj.
A jak Ktoś chce nowy stylizowany na stary i oldskulowy to tutaj.
4. Nawet najpiękniejsza stylizacja ubraniowa – bez książki pod pachą – blednie.
Tutaj pasowała mi Tully. Jedna z lepszych książek jaką czytałam.
Pochłania, absorbuje myśli, wkurza, irytuje, budzi skrajne emocje… Tutaj.
5. Kurtka. Tutaj.
6. Biustonosz. Dużo pięknych Tutaj.
7. Torba. Bez dwóch zdań najcudowniejsze torby Tutaj.
8. Kowbojki. Ciężko znaleźć piękne kowbojki. Ja swoje ulubione kupiłam 10 lat temu w sklepie Venezia.
Ładne buty zrobiła marka Mrugała. Jak Ktoś ma namiary na piękne to poproszę 🙂
9. Wybrałam do stylizacji spodnie z Zary, ale dziś ich wszędzie pełno. Lubię ten jasny sprany jeans z lat 80′


1. Sukienki Promod. Uwielbiam ten sklep. Zarówno stacjonarny jak i on-line. Tutaj.
2. Naszyjnik. Tutaj.
3. Torebka. Znowu z najlepszych toreb świata. Tutaj.
4. Piękną kolekcję zrobiło Intimissimi. Tutaj.
5. Wiadomo – książka być musi! Tej nie czytałam, jestem ciekawa. Zakupiłam dziś. „Kochając Pabla, nienawidząc Escobara” Np Tutaj.
6. Kombinezony. Też mnóstwo fajnych klasycznych, niedrogich Tutaj.
7. Najwygodniejsze buty ever!! Maruti. Kocham! Mam dwie pary i chodzi mi po głowie i ten wzór.
Czasami można na Zalando upolować fajne obniżki na nie. Tutaj . Dużo wzorów do wyboru.

na weekend

Dobrze jak czasami Kto coś podpowie, poleci..
Pomyślałam, że na ten nadchodzący weekend polecę Wam moje ostatnie odkrycia.
Takie ulubione z ostatniego miesiąca. Czyli co ostatnio z oglądanych mnie się spodobało i co zasmakowało.

                                                                                  Kulinaria

1. Nasiona Chia z bananem. Przepis i zdjęcie pochodzi ze strony kwestiasmaku.pl
Jednak  ja trochę zmieniłam przepis i jest zdecydowanie dla mnie lepszy, pod mój gust.
Składniki bardziej dostępne i mniej kłopotliwe a i dla mnie smaczniejsze.

2 PORCJE
  • 1/4 szklanki nasion chia
  • 350 ml mleka kokosowego
  • 2 łyżeczki cukru brązowego
  • 1 łyżeczka cukru wanilinowego
    Banany:
  • syrop klonowy (na oko, zależy jak słodkie lubicie)
  • 1 banan
  • 2 łyżeczki soku z cytryny
  • Chia w mleku kokosowym: Do rondelka wsypać nasiona chia, wlać całe mleko, dodać cukier brązowy, cukier wanilinowy i zagotować na średnim ogniu. Zmniejszyć ogień, przykryć garnek pokrywką i gotować na minimalnym ogniu przez ok. 10 minut.
  • Karmelizowane banany: Na rozgrzaną patelnię położyć pokrojone na pół i wzdłuż banany. Polać syropem klonowym w zależności jak słodkie lubicie. Smażyć przez ok. 1-2 minuty, aż banany się zrumienią i przewrócić na drugą stronę, powtórzyć smażenie.
    Na końcu można skropić sokiem z cytryny

2. Tarta z białą czekoladą i granatem. Ostatnio jadłam u Karoliny i zwariowałam!
Bez pieczenia, mało składników a zjawiskowo dobre!
Zdjęcie i przepis pochodzi ze strony Mniam!

 Czas przygotowania: 20 min + 1h chłodzenia

 Składniki na spód:
  • 225g ciastek Digestive lub Holenderskich
  • 70g masła
  • 100g białej czekolady
 
Składniki na krem:
  • 250g Mascarpone
  • 200g śmietany 36%
  • 100g białej czekolady
  • 1 owoc granatu
 
Ciastka pokruszyć dokładnie w malakserze lub tłuczkiem kuchennym zakończonym gałką. Masło i czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, po czym dodać do ciastek i dokładnie wymieszać. Masą wylepić formę do tarty, mocno przyciskając. Spód chłodzić w lodówce w czasie przygotowywania kremu.
 
Czekoladę na krem rozpuścić w kąpieli wodnej, wystudzić.
 
Śmietanę ubić na sztywno, uważając, aby jej nie przebić. Pod koniec ubijania dodać Mascarpone i delikatnie zmiksować przez krótką chwilę. Dodać wystudzoną czekoladę, wymieszać delikatnie łyżką. Krem wyłożyć na spód, posypać ziarenkami granatu. Chłodzić w lodówce ok 1 godz.
 

* jak wyłuskać ziarenka granatu: owoc przeciąć na pół, a każdą z połówek na ćwiartki. Granat jest bardzo plastyczny, zatem można swobodnie wydobywać ziarenka palcami, wyginając skórkę tak, aby umożliwić ziarenkom wypadnięcie ze środka

3. Sałatka z krewetkami. Ostatnio bym jadła wszystko co z roszponką.
Zatem sałatka którą wypróbowałam i smakuje pysznie. Głownie też za sprawą krewetek na maśle ziołowym.
Przepis i zdjęcie pochodzi ze strony przepisy.pl

Składniki:

  • krewetki 
  • Sos sałatkowy włoski Knorr 
  • roszponka 
  • pomidorki koktajlowe 
  • masło ziołowe 
  • oliwa z oliwek 
  • Sok z 0.5 cytryny
  • parmezan starty w płatki 
  • pieprz czarny
Sos rozmieszaj z trzema łyżkami wody oraz oliwą. Roszponkę umyj, wysusz i rozłóż na talerzach.
Pomidorki pokrój na połówki i rozłóż na sałacie.
Masło rozpuść na patelni i przesmaż na nim oczyszczone i osuszone krewetki. Dopraw pieprzem i sokiem z cytryny.
Gotowe krewetki ułóż na sałacie, posyp płatkami parmezanu i podawaj. Cząstki cytryny będą mile widzianym dodatkiem.

Film


„Służące” oglądałam już trzy razy. Pierwszy raz dawno temu. Ale niedawno mi się o nim przypomniało.
Cudowny film. Wzrusza, bawi. Piękne wnętrza i stroje lat 60 tych.
Do zobaczenia koniecznie. 

„Śniegi wojny” ten film wybrał na wieczorne seanse mój mąż i ja byłam oczywiście na „nieeeee” , bo nie ma wątku miłosnego. A film był rewelacyjny. Choć akcja dzieje się praktycznie w jednym miejscu to jest tak prawdziwy (zresztą na faktach), tak fajnie zagrany. Bardzo, bardzo mi się podobał. No i oczywiście II wojna światowa która jest tematem który można oglądać zawsze. I także można się wzruszyć i pośmiać.
Zatem już mniej będę protestować gdy wybierze On.

„Powiedźmy sobie wszystko” polecony przez moją siostrę. Idealny na weekendowy wieczór.
Luźny, szczery, rozbrajający. Genialny! 

                                                                Muzyka

Całkowicie mnie rozkochała w sobie! Słucham bez ustanku od miesiąca.