wywiad

Odpowiem dziś na 11 pytań z ostatniego konkursu.
Pierwsze pytanie otrzymuje nagrodę główną, a kolejne 15% rabatu na zakupy w moim sklepie. Proszę o kontakt.
Dziękuję Wam moi Drodzy.

1. Chciałabym, żeby ktoś przeczytał Tobie ten komentarz. Żebyś zamknęła oczy i tylko słuchała… Może Adaś jak znajdzie chwilę, albo kto Ci się tam napatoczy.. Z pewnością najlepiej przeczytałaby to Tosiulka z Beniem, ale wątpię, że zdołają Ci to przekazać rzeczywiście tak jak jest napisane ? Jeśli kogoś masz pod ręką – zacznę od słowa “A teraz zamknij oczy…”. Jeśli jednak nie masz nikogo obok siebie i zamierzasz czytać sama (chociaż Ty masz babo tyle talentów, że kto wie….może i z zamkniętymi oczami potrafisz czytać ? ), to zacznę od razu od słów “Wyobraź sobie”.

Zamknij oczy i wyobraź sobie/Wyobraź sobie, że budzisz się w środku nocy. Adaś obraca się na drugi bok, a dzieci śpią cicho i spokojnie. Widzisz coś niecodziennego, coś niepozwalającego Ci dalej spać, dlatego postanawiasz podnieść się z łóżka. Stawiasz kilka kroków wgłąb pokoju i dostrzegasz wyraźnie duży rzutnik ekranu. Nim zdążasz do niego podejść, on samoczynnie się włącza wyświetlając na ścianie wielką, mrugającą poświatę. Zaciekawiona podchodzisz do migającego obrazu i nagle czas się zatrzymuje. Rozglądasz się dookoła. Wszystko stoi w miejscu. Drzewa zastygły nie szeleszcząc już liśćmi, ptak przerwał w połowie swój lot… Jesteś teraz tylko Ty i wyłaniająca się przed Tobą tajemnicza skrzynia, która wręcz błaga o otwarcie. Stoisz podekscytowana (chciałam tu użyć innego słowa, ale zachowam powagę sytuacji…) i otwierasz ją. A tam co? Rozum. Żywy rozum słuchaj. Zastanawiasz się pewnie, o co chodzi? Pytania udziela dołączony do “podarunku” liścik, w którym jest napisane:
“Julio, MUSISZ dokonać wymiany. Wyjmij ze skrzyni rozum i włóż zamiast niego swój “rozumek”. Następnie MUSISZ podjąć ważną decyzję. Czyjego rozumu użyjesz zamiast własnego?”
Pamiętaj, dokonując “wymiany rozumków” zachowujesz wszystkie swoje pozostałe atuty, swoje życie, dom, rodzinę, milion sukienek, pracę… Zostajesz w swojej skórze, chodzisz w swoich sukienkach, zasypiasz koło Adasia, Twoimi dziećmi są nadal Tosia i Benio. Dalej więc musisz opiekować się pociechami, egzystować z tym samym mężem, pisać bloga, być dla przyjaciół i bliskich taka jaka byłaś do tej pory. Czyli reasumując – Julia Rozumek musi ogarniać wszystko, ale nie ze swoim rozumkiem. Taka to mała podpowiedź przed trudną odpowiedzią – czyj rozum wybierzesz? Kto podoła temu, czego dokonałaś do tej pory? Kto zdoła podarować Twoim bliskim tyle ciepła i miłości? Kto choć w małym stopniu będzie w stanie zaciekawiać Twoich czytelników? Kto tak ugotuje? Kto tak rozbawi? Kto podobnie pomyśli?
Czy to będzie rozum znajomej? A może prababci? Albo postaci fikcyjnej, a może celebryty czy pisarza?
No który rozumek wybiera Rozumek? ? Czyj i dlaczego?
Koniec.
P.S. Sorry że tak się rozpisałam, ale ja straszna gaduła jestem. I na klawiaturę też się to widzę przekłada..

Wybrałabym Kogoś Kto dobrze wychowa moje dzieci.
Kobietę mądrą, zabawną, empatyczną, troskliwą.
Kogoś Kto zadbałby o dom. 
Kto sprawi, że będzie w nim ciepło, w miarę czysto (bez przesady ale przytulnie), będzie pachniało obiadem i ciastem. Kogoś otwartego na ludzi i gwar w tym domu. Kto pięknie ustroi choinkę i będzie przy tym dużo radości. Kto w pierwszy śnieg poleci robić orły na śniegu zachowując się jak dziecko.
Kto zrobi słoiki na zimę. Bo skoro mam możliwość wybierać to Kogoś lepszego ode mnie bym wybrała.
Kogoś Kto odnajdzie się wśród ludzi jakich zgromadziłam.
Kto będzie potrafił z nimi rozmawiać, śmiać się, wygłupiać. Wśród przyjaciół, znajomych, rodziny, sąsiadów.
Kogoś, Kto będzie opowiadał mojemu mężowi dzień.. gdy wróci pełen stresów z pracy.
I taki mózg bym wybrała, który miałby każdego dnia pomysłów na nowe posty wiele. 
Aby były poważne raz, a raz śmieszne.. I Kogo polubiliby jeszcze o wiele bardziej niż mnie..
jestem tego pewna.. tylko Ona musiałaby być tego bardziej pewna.
Na pewno byście Jej w tym pomogli..
Kogoś Kto mój dom pozostawiłby takim domem a może i tak wiele udoskonalił..
Kto nauczyłby moje dzieci być dobrymi ludźmi. 
Kto pomógłby mojej Szwagierce przy Teściach, gdy nadejdzie Ich starość.
Kto liście jesienią z dziećmi pograbi, i ziemniaki do ogniska nie zapomni włożyć.
Kogoś z Kim życie po prostu będzie niezwykle barwne i wartościowe.
Kogoś na moje miejsce bym zostawiła o Kim zawsze myślę, gdy przyjdzie taka chwila..
Gdybym odeszła z tego świata przed czasem, przed wykonanym planem..
To byłabym spokojna, bo mam moją siostrę. Ona wypełniłaby mój plan. Możliwe, że o wiele bardziej doskonale. 
Jej i tylko Jej mózg wymieniłabym ze swoim własnym.

2. Nie wiem, czy mogę jeszcze jedno pytanie, tym bardziej że poprzednie wciąż czeka na moderację, ale okoliczności mnie zmusiły ?
Tytułem koniecznego wstępu ? Właśnie odtworzyłam sobie jeden z odcinków “Spadkobierców”, w którym Dorin mówi do Hariet, że jej “fizjologia nie dotyczy”. Nie będę rozwijać, kto oglądał, ten wie, ale to mi przypomniało o moich i mojej przyjaciółki wspominkach pierwszych randek. Mianowicie chodzi o to, że zarówno ja jak i ona miałyśmy wewnętrzny opór do przyznawania się do fizjologii przed chłopakami. O ile niczym strasznym było powiedzenie, że idzie się do toalety, co oczywiście oznaczało zrobienie siku (TYLKO I WYŁĄCZNIE ? ), to nie do przeskoczenia były inne, wiadomej treści sprawy. Merlin (takie jej pseudo) posuwała się na przykład do różnych herbatek przyspieszających trawienie oraz do stosowania przed randkami “pozycji uwalniających gazy” (leżysz na plecach, nogi prosto, po czym jedną nogę zginasz w kolanie, przyciskasz do piersi, uwalniając w ten sposób ten czyhający na twoje rozkojarzenie, na twoje potknięcie gaz, gotów skompromitować cię w oczach lubego w najmniej oczekiwanym momencie). Natomiast ja przyznałam się do tego, że udawałam okrutny ból głowy, co zmusiło ukochanego do wyjścia z domu, pójścia na stację benzynową i kupienia mi tabletek, a ja w tym czasie z prędkością światła skorzystałam z toalety i na wszelki wypadek pootwierałam wszystkie trzy okna, żeby nie daj Boże nie było choćby cienia podejrzenia, że w ogóle wstawałam z łóżka. Ale co się dziwić, małe mieszkanko, ściany jak z kartonu. Słychać, jak w łazience rzęsa na podłogę spada, a co dopiero Wiadomo_Co. ?
Pytanie moje brzmi: czy masz Julio i takiego rodzaju wspomnienia? :D:D

Komentarz rozłożył mnie na łopatki :)).
Bo… moje wspomnienia jak i wielu z nas są podobne lub takie same, tylko mało Kto o tym mówi.
Ja wysłałam do sklepu po cocoa-colę! Pamiętam to jak dziś 🙂
A była już 22-ga i musiał lecieć na stację benzynową co dawało większą ilość czasu 🙂

3. Julka,wiemy o Tobie trochę …. że włosy masz długie. Najczęściej czarne. Chociaż i brązem je traktujesz…jesteś szczupła. Lubisz swoje piegi, a na ramieniu masz ukochany tatuaż. Nosisz długie spódnice i krótkie sukienki. W szufladzie chowasz czerwoną szminkę. Wiemy o Tobie trochę… A Ty? Jak czytasz komentarze to wyobrażasz sobie jak wygląda Anna, Ewka. Jak wygląda B.? Czy jak spotykasz swoje czytelniczki to masz ochotę krzyknąć: .” Wiedziałam, że tak wyglądasz, tak sobie Ciebie wyobrażałam, wiedziałam że taka jesteś, że głośno się śmiejesz “. Czy jest tak jak z ekranizacją ulubionej powieści…. nasza bohaterka na ekranie ma jasne loki i nijak nie możemy się z tym pogodzić. No inaczej sobie ja wyobrazalismy…. jak jest? Jaka jest B?? dobrej niedzieli Julka

Po pierwsze, zacznę od tego, że poza wyobrażeniem o Was, ja Was bardzo mocno kocham.
Tak, kocham. Bo to już 5 lat zaraz minie. Jesteście ze mną w najpiękniejszym stylu.
Zabawnym, poważnym, troskliwym, pocieszającym.
Potraficie sprawić, że wszystko nabiera wręcz niewyobrażalnego sensu.
Czekam na Wasze komentarze zawsze jak na szpilkach. Odświeżam i czytam.
Często czytam na głos mężowi. I choć ostatnio coraz mniej czasu na odpisywanie to zawsze mają dla mnie wartość największą w tym internetowym świecie.
Wiem o Was wiele, szczególnie gdy komentujecie od tak dawna.
I to wszystko co napisałaś jest dokładnie takie… 
Czasami myślę, o rany! taką sobie Ciebie wyobrażałam, a czasami zupełnie przypasować nie mogę..
Najwięcej tych odczuć miałam na spotkaniu autorskim. I wiesz co było piękne?
Że każda z Nich, każda! była wspaniała. Ani jedna tam dziewczyna/kobieta nie rozczarowała mnie ani odrobinę. Mało tego, każda z Nich przerosła moje wyobrażenie.
To dało mi jeszcze więcej siły i motywacji, bo pisać bloga dla Takich czytelniczek, to zaszczyt.
Moja Droga B. – wyobrażam sobie, że masz blond włosy. Proste. Tak wyciągasz na szczotce, albo prostujesz. Farbowane. Taki ładny słoneczny odcień. Jesteś takiego wzrostu 165-168.
Masz bardziej okrągłą buzię niż podłużną. Nie jesteś ani chuda, ani gruba, taka akurat. Może 58kg.
Wiem, że masz już nastolatki więc może lat masz 40?
Masz bardzo ciepły wyraz twarzy. Jesteś podobna do przyjaciółki mojej Mamy (naszej rodziny) a mojej nauczycielki z podstawówki Pani Basi, cudowna kobieta.
Wyobrażam sobie, że nosisz długi sweter bez zapięcia i tak zakładasz jedną stronę na drugą, może spinasz to paskiem. Lubisz spódnice, ale w jeansach też chodzisz. I sukienki zakładasz z długością do kolan najczęściej. Torbę masz skórzaną brązową, na dwa uszy.
Jesteś domowa i ciepła. Taka do przytulenia.
Tak to widzę. 

4. Witaj kochana! Tyle już komentarzy nie wiem czy z kimś się nie zdubluje, ale czasu brak na przejrzenie wszystkich. Ja jestem bardzo ciekawa, w jakim momencie swojego życia byłabyś teraz gdyby nie dom i rodzina? Co robiłabyś gdyby nie najważniejsi ludzie Twoje życia? Co by było teraz gdyby nie zapisane Ci było poznać Adasia i urodzić przecudne dzieciaki? Przeszedł mi obraz przed oczami.. Ty stojąca za ladą, sklepu z częściami do aut, w długich czarnych włosach, w jeansowych wytartych spodenkach z opalonymi nogami, kapeluszu kowbojskim i wytartej koszulce Jacka Daniels’a. Gdzieś w ameryce. Na pustkowiu. Ty, stary merc i dziara na pół ramienia.
Pozdrawiam gorąco!

Chyba nie mogłam opisać tego lepiej.. To niesamowite jak można mnie znać. Moje upodobania, miejsca gdzie jest moja wyobraźnia. Ale wiesz, to wszystko mogłoby się wydarzyć też tylko z tymi właśnie rodzicami. To Tato jest dość oryginalnym człowiekiem i dzięki niemu wolę stare auta niż te z salonu.
Ostatnio mówiłam do męża, że gdybym miała kupić auto za 100 tysięcy to rozłożyłabym na 5 kupek po 20 i kupiła 5 starych. 
To Tato był pełen pasji a Mama sprawiła, że jestem otwarta, jakoś tam może odważna, pełna chęci i ciekawa życia..
Odpowiem zatem, że ja nie mam pojęcia gdzie bym była..Każda dobra myśl, która prowadzi mnie do niezwykłego miejsca byłaby Ich udziałem.. Nie potrafię sobie wyobrazić gdzie mogłabym być bez Nich..
Dostając w życiu innych ludzi wszystko mogłoby być tylko namiastką życia.
A to co opisujesz, trochę się zdarzyło.. 
Nie była to Ameryka a miasto Bielsko Biała. Nie był to sklep z częściami do aut, a z częściami do motocykli.
Miałam krótkie jeansowe spodenki, koszulkę z Guns’n Roses, czarne, długie włosy, kowbojki..
Ja, stara honda civic combi i dmuchawiec na ramieniu.
Tam odnalazł mnie mój mąż. 

5. Moja córka… tak szybko rośnie, skończyła 5 lat. Dziś cierpi w smuteczku. Michałek wolał bawić się z Gosią a nie z nią.
Zapytała… bo usłyszała, że ‘nie zna miłości ten, kto zna miłość szczęśliwą’ – o co chodzi? ‘mamo jak to jest?’.
Julio pomóż, rzuć mi radą, daj wskazówkę w tej rozmowie. Nie chcę tego zepsuć potwierdzaniem tej teorii, choć cała ja, to właśnie to zdanie.

Tak bardzo chcę być z nią, zwłaszcza kiedy opuszczają mnie słowa.

Gdybym mogła czegoś życzyć moim dzieciom w miłości to chciałabym by zakochali się wiele razy.
By przeżyli wiele miłości. Bo ja dzięki temu wiedziałam czego nie chcę. Bo to czego chcemy jest dość oczywiste, ale ważniejsze jest to czego nie chcemy. Cóż z tego, że będziemy mieć dowcipnego męża, mądrego, porządkowego jeżeli np będzie się gniewał o pierdoły i potem z nosem na kwintę chodził..
Uwielbiam w moim Adamie to, że nigdy się nie gniewa, że wszystko wybacza..
Kiedyś wydawałoby mi się, że jak to… Ja przed chwilą zrobiłam awanturę a On pyta po chwili czy chcę herbatę? Jak to? Ma być obrażony! Mamy toczyć wojnę.. Dziś dzięki kilku związkom wcześniej wiem, że to potrafi utruć, do niczego nie prowadzi..
Dziś potrafię to docenić. 
Jakżebym mogła to wiedzieć posiadając zaledwie jedną miłość? Jeden przykład?
Może Ktoś rodzi się z taką zdolnością, ale ja nie.. Mnie muszą nauczyć przykłady, to co przeżyłam sama.
I niejedna przepłakana noc z powodu miłości nauczyła mnie o miłości więcej niż sielanka, która trwałaby od samego początku lat nastoletnich.
Znam związki szczęśliwe, od lat najmłodszych. Doceniające i trwające w zgodzie.
Ale każdy z nas jest inny. Co innego nas uczy, czegoś innego potrzebujemy od życia by nabrać pokory..
Ja właśnie jestem taka. Potrzebowałam wielu historii z sercem mym by dziś być tutaj gdzie jestem.
Może Twoja córka również..? I choć dziś będzie Jej trudno to zrozumieć, to po latach nawet do tych najgorszych rozpaczy związkowych wraca się w myślach z uśmiechem na twarzy.
Choć myślę, że autor tych słów miał coś innego na myśli, ja interpretuję to właśnie tak.

6Jestem Twoją czytelniczką, choćby z powodu deja vu ? Mam wrażenie, jakbym czytała siebie sprzed lat, choć wtedy nie śniło się o prowadzeniu bloga – chodzi mi po głowie, aby odezwać się do Ciebie i powiedzieć, jak jest teraz. Ale, póki co, pytanie – czy dopuszczasz rozstanie i to , że z kim innym będziesz równie szczęśliwa , a może nawet bardziej…?

Kocham mojego męża nad życie i marzę o tym by do końca naszych dni być razem.
Kocham to jakim jest partnerem, ojcem. Zakochałam się w życiu wiele razy. Miałam długie, poważne związki.. Ale  z żadnym z tych mężczyzn nie wyobrażam sobie życia lepszego niż z Adamem.
Po 6 latach wciąż szalenie mi się podoba. I do dziś nie znalazłam mężczyzny, który podobałby mi się bardziej. Czy to przechodzień na ulicy, czy aktor..
Każdego dnia myślę o tym, że chcę z tym mężczyzną się zestarzeć.
Tęsknie za Nim jak szalona gdy wraca później z pracy.
Jednak wiem, że życie jest różne i może być tak zupełnie inne od naszych pragnień i marzeń.
Nie przepadam za ludźmi mówiącymi „jestem pewna, że będziemy ze sobą do końca życia”.
Bo Kto to wszystko wie.. Moja dobra znajoma mówi… „wiesz, kocham tego mojego męża nad życie, ale pracuję ciężko bo Kto wie, czy nie zostanę sama z tymi dziećmi”.
I wiesz co… czasami jest tak, że ten co wielką miłością pałał i dawał sobie ręce ucinać w swojej pewności… rozchodzi się szybko i z impetem..
A ten co podchodził do życia racjonalnie i z zakładką, że może być różnie, życia starego we dwoje się doczekał..
Dlatego odpowiem, że ja nie wiem co życie przyniesie, ale gdybym mogła wybrać to wybrałabym życie z Nim do samego końca. Bo choć czasami jak każdy facet doprowadza mnie do szału to tworzy moje życia rajem o którym nawet nie śniłam. To niezwykle dobry człowiek. I wciąż nie mogę uwierzyć, że mnie się to szczęście przytrafiło..
Domyślam się też co chcesz przez to pytanie powiedzieć.. że kiedyś miałaś historię jak moja a potem się rozstałaś i dziś jesteś z Kimś innym..
Pewnie jest piękną historią..
W życiu jest tak różnie…
Gdyby jednak było mi dane napisać swoją opowieść to w niej jestem z Nim do końca życia.
Takie byłoby moje pragnienie, a życie pokaże jak będzie..

7. Julko, z Twoich okien widać piękną przestrzeń, pola… jaki masz sposób na myszy?

Trafiłaś!! Przez 3 lata od wprowadzki nie mieliśmy ani jednej myszy. Aż sama się dziwiłam.. Bo jak to? W polach mieszkać i bez myszy.. Moja siostra nawet czary odprawiała bo Ona ma i czemu ja nie!? 😉
I myślałam, że to szczęście będzie trwać wiecznie.. Aż trzy dni temu mąż mówi, że na strychu są myszy..
Zaczęły przygodę z naszym domem od góry.. No nic.. Kupię te łapki na myszy.. Choć mąż twierdzi, że On nie ma sumienia i czy ja bym nie mogła.. a ja też nie mam sumienia…
i tak oto sposobu jak na razie nie ma…

8. Gdybyś mogła dać swoim dzieciom tylko jedną życiową radę/ mądrość/ drogowskaz – co byś im przekazała?

Chciałabym , bardzo bym chciała by moje dzieci były szczęśliwe same ze sobą. Żeby się w sobie nie utruły. Bo obojętnie gdzie pracujemy, ile mamy pieniędzy i jakie wiedziemy życie, jak jesteśmy w sobie nieszczęśliwi to nic nam szczęścia nie da. Nie muszą być nad wyraz mądre, zdolne czy zaradne..
Chciałabym by były szczęśliwe w sobie. W środku. 

9. Co daje Ci obcowanie z przyrodą? I skąd bierzesz siłę w niepowodzeniu, do kogo odwołujesz się, jeśli nie wierzysz w Boga?

Hmm.. Nie wiem co daje mi obcowanie z przyrodą.. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam bo ona byla jakaś taka oczywista. Byłam wychowana na wsi. Młodość spędziłam w Krakowie, Warszawie, Bielsko Białej.. a teraz powróciłam na wieś.. Czas bez dzieci, beztroski i pełen skupienia na sobie był dobry na miasto, ruch, hałas..
Jednak to miejsce jest jak dla mnie wspaniałe na wychowywanie dzieci. Lubię ten spokój, ciszę.
Zieleń mnie uspokaja. Pozwala pomyśleć. Odpocząć. Nabieram dzięki temu dość dużo powietrza kiedy mi ciasno i źle..

Siłę czerpię od bliskich. Od rodziców, siostry, męża, przyjaciół.. Ale gdybym miała wskazać jedną osobę to byłaby to Mama. Kiedy jest mi już tak bardzo źle, tak najgorzej to Mama jest lekarstwem na wszystko. Czasami gdy dzwonię i już chyłkam tak, że trudno Jej zrozumieć moje słowa to po 20 minutach rozmowy odkładam telefon i myślę – o co mi chodziło? o bzdurę!

10. Jaka byś była i co byś robiła i jak myślisz jak byś wyglądała i z jaką kobietą była gdybyś “mogła być mężczyzną jeden dzień”?

O rany! Byłabym takim Bon Jovi’m jak w teledysku z 88 roku – Born to be my baby.
Jeździłabym starym amerykańskim pickup’em. 
O takim luzackim chodzie i trochę krzywych piłkarskich nogach.
Podrywałabym dziewczyny, ale jak już coś to byłabym stała w uczuciach.
Chciałabym być z dużym poczuciem humoru, być w czymś dobra, w jakimś fachu.
Być zaradnym facetem, takim co potrafi wszystkie męskie rzeczy zrobić.
A dziewczynę.. dziewczynę bym chciała taką dobrą wariatkę.
Uśmiechniętą, wygadaną, roztańczoną, zadziorną.. ale taką w tym kochającą i normalną.
Taką do wszystkiego. 
Zawsze powtarzam, że gdybym była facetem to za grosz nie interesowałyby mnie takie eleganckie kobiety w porządnym aucie, tylko takie z krzywą kitką w jakimś rozwalającym się na światłach gracie.
Co wychodzi jak Jej rura wydechowa odpadnie i się potrafi z tego śmiać.
A ja bym tę rurę do tego pickupa i wziął na hol. A wieczorem bym zaprosił na potańcowkę w stodole albo na pomoście..Ona by przyszła w takiej zwiewnej sukience granatowej w brązowe wzorki. 

11. W jakich okolicznościach poznałaś i pokochałaś Adama? Kiedy poczułaś, że chcesz z Nim być na zawsze?

Na to pytanie pozwolę sobie odpowiedzieć w osobnym poście, przeznaczonym tylko na tę historię.

alfabet.

A.
A w nosie z tym. A pal licho. A mniejsza o to.
Pamiętaj by na to, co…
-należy do przeszłości,
-czego zmienić nie jesteśmy w stanie
-sytuacje, ludzi oraz słowa które nie mają wpływu na najistotniejsze kwestie w naszym życiu,
mówić po prostu – A w nosie z tym. Do tego machnąć ręką, by zapomnieć szybciej.
B.
Buduj. Każdego dnia buduj pewność siebie.

Nie ilość i jakość sukienek czyni Ciebie piękną, a Twoje zadowolenie z własnej osoby.
I choć wydaje Ci się, że owy ciuch zakryje niedoskonałość w Twojej głowie – mylisz się.
Pracuj nad sobą, wtedy każdy nawet jutowy worek będzie leżał idealnie.
C.
Czytaj. Książki, gazety, artykuły w internecie. Czytaj na papierze, monitorze..

Tylko po prostu czytaj.. Wtedy możesz dojść o wiele dalej.
W życiu, relacjach międzyludzkich, biznesie,  świadomości, pragnieniach, spełnianiu marzeń..
D.
Dom. Dbaj o dom. Nie jako miejsce. Dom jako przystań, ukojenie.

Taki podróżnik ma swój dom w sercu najbliższych, którzy czekają.
Dbaj zatem o dom, który daje Ci ukojenie, spokój, poczucie bezpieczeństwa.
„Oby każda droga, dokądkolwiek by nie wiodła, zawsze prowadziła do domu”
Dbaj o niego, by zawsze było gdzie wrócić. 
E.
Energia. Tylko energia daje siłę, sprawia, że organizm żyje.

Kiedy Jej zabraknie, usiądź. Odpocznij. Nie zapomnij jednak do niej powrócić. To ona czyni Twoje życie pełnym.
F.
Fantazja. Nigdy nie przestawaj fantazjować. To fantazja tworzy obrazy, które stają się marzeniami.

A kiedy człowiek przestaje marzyć – umiera.
G.
Galopuj. Kiedy trzeba zwyczajnie galopuj. Są takie chwile w życiu kiedy trzeba biec przed siebie.

Pamiętaj, że na wszystko jest w życiu miejsce i czas. Nie bój się zatem dni, miesięcy, lat w których musisz galopować. One też czegoś uczą. Nie zapomnij tylko kiedyś w końcu zwolnić…
H.
Harmider. Naucz się go doceniać. Tylko dzięki niemu jesteśmy w stanie szanować ciszę i spokój.

Harmider to część naszego świata, który najczęściej mówi o tym, że dobre mamy życie.
Te wartości to pokoje pełne ludzi w akademikach i internatach, małe dzieci, rodzinne zjazdy, sąsiedzkie schadzki. Kiedy jest harmider to znaczy, że jest życie.
I.
i. Pomiędzy górą i dołem, pomiędzy białym i czarnym, pomiędzy dobrym i złym… zawsze jest – i.
Nigdy o tym nie zapomnij.
J.
Jutro. Jutro będzie jutro, a dziś zupełnie o nim nie myśl. Może się zdarzyć, że nie nadejdzie i zmarnujesz dziś. 
K.
Klnij. Klnij kiedy przyjdzie ku temu potrzeba. Uspokaja skołatane nerwy a czasem dosypuje barwy do opowieści.
L.
Lubić. Polub tego Kogo kochasz, inaczej się nie uda. 

M.
Możliwości. Pamiętaj, że masz je nieograniczone. Jeżeli wydaje Ci się, że czegoś zrobić nie możesz lub nie potrafisz, to granica jest tylko w Twojej głowie. Należy otworzyć okna i pozwolić by wpadło świeże powietrze. To powietrze to Twoje umiejętności.

N.
Nic. Zawsze lepiej nie powiedzieć nic. Człowiek targany złymi emocjami najczęściej nic mądrego nie ma do powiedzenia. Przeczekaj i nie mów nic. Czasami mówiąc w złości coś wygramy, milcząc wygrywamy zawsze. 

O.
Ocena. Pamiętaj by nie oceniać ludzi, nikt z nas nie wie jaki bagaż wraz z sobą niosą.

A jeżeli wydaje Ci się, że wiesz (i opinie negatywne wystawiasz), to może znaczyć, że Twój bagaż jest dość pusty.
P.
Parasol. Gdy pada weź pod swój parasol ludzi. Będzie Wam cieplej i nigdy nie wiadomo, kiedy to Ty o nim zapomnisz gdy oberwie chmurę. Może Ktoś weźmie Cię pod swój. Tylko pamiętaj, zawsze miejsce pod parasolem znajduj z potrzeby serca nie wyrachowania.

R.
Reanimuj. Reanimuj własne serce ilekroć zostanie złamane. Nigdy nie wiesz, Kto w tej chwili reanimuje swoje dla Ciebie. Pozwól im się spotkać. Może dopiero wtedy dowiesz się co tak naprawdę znaczy Kochać..
S.
Spróbuj. Zawsze lepiej żałować nieudanej próby, niż całe życie wracać myślami i analizować co stać by się mogło gdybyśmy spróbowali. Wbrew pozorom więcej tracą Ci, którzy próby nie podejmują.

Nie marnuj czasu i spróbuj. A nieudanego nie żałuj, tylko bądź dumna ze swojej odwagi.
T.
Tobołki. Pozwól czasami by Ktoś pomógł Ci je nieść. Poproś o to. Tak żyje się łatwiej. 

Nic Ci nie da kiedy będziesz udowadniał światu i sobie, że dasz sobie rade i nikogo o nic prosić nie musisz. Świat jest piękny dzięki temu, że pomagając sobie nawzajem może nam się lżej żyć. Poproś o pomoc w niesieniu tobołków.
U.
Ucinaj. Ucinaj głupie gadki. Nie ciągnij, nie wywlekaj, nie roztrząsaj. 

Ucinaj. Najlepiej mówiąc – no,no… i jeszcze przytaknij.
W.
Wybaczaj. To uczyni Twą duszę lekką i spokojną. A życie beztroskie.

Wybaczenie oczyszcza Twoją przestrzeń i umysł.
Y.
Yyyyyyy…. Pozwól sobie czasami na niewiedzę. I powiedź dumnie – nie wiem. Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Nigdy nie udawaj, że wiesz, może być tak, że pogrążysz się jeszcze bardziej.

A jak Ktoś ma Cię polubić – to polubi właśnie to, że zwyczajnie nie wiesz.. 
Z.
Zemsta. Nigdy jej nie stosuj, bo jeżeli jesteś dobrym człowiekiem to zawsze przegrasz.

helołin

Następnego dnia, opierając się łokciami o kuchenny blat i patrząc przez okno na opadniętą już z liści ścianę lasu, żałowałyśmy, że nie zrobiliśmy takiego zdjęcia tej naszej brygady z podpisem – helołin w Polsce.
W tej Ameryce to wszystko takie piękne, dopracowane w każdym calu..
Te pajęczyny na domach, kościotrupy, makijaże i koszyczki na cukierki..

My o 16-ej wsypujemy mąkę na ciasteczka. Wyciągamy po chwili, smarujemy polewą, wciskamy w tę polewę dyniowe potwory.
Kredkami do twarzy maluję Tosi strasznego kotka, na Jej życzenie, ale wiele do życzenia zostawiają moje zdolności plastyczne. Coś nabazgrałam. Jest zadowolona a to najważniejsze.
Benio się na stół wpycha i mordkę też wystawia. Kreślę Mu jakieś szramy.
Andzia sama smaruje tam sobie uśmiech jokera. Ja pajęczynę i pająka pod lewym okiem.
Wpada Adaś i gdy je obiad prosto z patelni to rysuję Mu czarną kredką po czole.
Potem narzuca na siebie kawalerski sztruksowy płaszcz, którego szukał w piwnicy, gdy my już grupujemy się przy wyjściu..
Mam czarną długą sukienkę. Jako, że letnia to dwa swetry na niej. Płaszcz i ruską czapkę uszatkę.
Na najwyższym guziku płaszcza, zawieszam papierowego kota z bibułowymi rękami i nogami, kupionego w Pepco.
Potem te jego ręce i nogi bibułowe urywa koło od wózka, moja stopa w wysokiej trawie i drzwi sąsiadów.
Tam gdzie kotwiczymy dochodzi koci kadłubek z jedną na wpół urwaną łapą.
Wyruszamy. Wózek mamy drewniany, na metalowych kołach. Hałas robi okrutny.
Wieziemy w nim dwie świecące dynie i Benka. Siedzi jak strażnik Dyniowy.
Latarki miał Ktoś wziąć, nie wziął nikt. Świecimy świeczkami.
Zachodzimy do sąsiadów, którzy chyba już z okien na nas spozierali.. i huk nasz od zakrętu słyszeli..
U nich przed domem też dynie wycięte.. Proszę jak to pod tym lasem naszym irlandzkie zwyczaje rozpowszechnione..
Już nam otwierają, cukierkami dzielą. Dziewczynki z papierków odwijają. Benio rychle z wózka się wyrywa co by cuksa też liznąć.
Córka sąsiadów ślicznie wymalowana, już z Tosią na ścieżce stoją gotowe do dalszej drogi.. zaopatrzone w latarkę nie lada.
Sąsiad maskę z filmu „Krzyk” nakłada i idzie z nami.  Za bramą widzimy, że biegnie i sąsiadka co kufajkę czarną męża narzuciła. I kapelusz czarownicy, by urodę przyćmić i z tłumem naszym się zjednać.
Idzie nas już cała ulica. Turkot nie pozwala zamienić słowa. Jest więc głośny gwar. Nasz i dzieci.
Jako, że tym naszym od zachodu chcieliśmy zrobić coś więcej niż zwyczajnie jak ludzie zadzwonić na domofon przy płocie, to idziemy od zaplecza. Furtka zamknięta. Co Kto chudszą dłoń ma to wciska i jął ten kluczyk przekręcać. A ten ani drgnie. Zardzewiał całkiem. Po tych wysokich trawach i chaszczach przy tym wejściu się kitłasimy. Straszymy z dziećmi nawzajem. Pół słodyczy pogubione, bo po ciemku też trzeba jeść. Zjadać. Pochłaniać. Pożerać.
Z furtką walka trwa. Aż na ten czas Sabina rzecze, że Ona przeskoczy i od tamtej strony nam otworzy.
I się wspina. Nogi nie ma gdzie włożyć co by się podeprzeć. Mąż za dupkę Ją podnosi a Ona w tej o 4 rozmiary za dużej kurtce. Zawisła prawie na kolcach górnych, by zgrabnie odbić się na samym czubku i skoczyć jak Małysz w swym szczycie formy.
Nic to. Nic te starania nie dały gdyż rdza to rdza i z nią nie wygrasz.
A ileż to tych naszych słów dopingu! Dzieci krzyczą. Benio co usłyszy to też krzyczy.
I my „Sabinko dasz radę, jeszcze trochę, coś ruszyło”!
Aż nasz bohater w sztruksowym kawalerskim płaszczu znalazłszy kawałek cienkiego patyczka, nakazał włożyć do małej dziurki kluczyka i większym ramieniem obrotu, co daje większą siłę – kręcić!
Podświetlany przez nas wszystkich skobelek wychodzący z zamka a wchodzący w słupek – drgnął!
Mało tego! Zacząć się powoli przesuwać i ustępować naszemu uporowi.
Krzyk towarzyszący coraz to bardziej odchylającemu się ryglowi rósł w wielką naszą 8 osobową siłę!
No i czy naciskając guzik domofonu przy furtce główno-wejściowej byłoby aż tak spektakularnie..
W tej ciemności, trawie do kolan, gdzie co chwila gubił się Benofil zwany też Benczysławem.
Tym gruchoczącym wózkiem po tej kostce brukowej dudnimy jak poczta konna imperium mongolskiego.
Biegamy dookoła domu, walimy w szyby, okna, drzwi… by w końcu zastali nas wszystkich zza zasłony na wysokości kuchni.
Schodzimy się więc koło drzwi. My i Oni. Lizaków mają całą pakę.
Ze słodyczy dla starych mają też śliwowicę procent podobno 70 choć przy wypaleniu gardła zdaje mi się szacować to na jakieś 170%. I w tych drzwiach. Radośnie i sąsiedzko. Z gwarem, śmiechem, paplaniem.
I że koniecznie w drodze powrotnej żeby wrócić dopić…
Po drodze sąsiad nasz umęczon turkotem nieustającym, porzuca wózek w rowie przy polnej dróżce którą podążamy.
Zostawia tam lampion, świeczki, jedną dynię i… a nie! Benka wziął. Pod pachę wziął.
Walimy do tych jeszcze bardziej na zachód co od nas są.
Wychodzi głowa rodziny z kotłowni i bez słowa bimber polewa. No co za wieś!
Już słyszę w tym tłumie jak Ktoś rzuca nowe hasło helołinowe.. że zamist cukierek albo psiukus, u nas za rok zagości – gorzoła albo psikus! Jako, że na śląsku my są, to i lepiej – halba albo psikus! Co ze śląskiego butelka wódki jest.
Dzieci w przedpokoju kucają i z koszyków słodkości wybierają, grupują, wymieniają i o konsumpcji nie zapominają.
Ginie nam jeden sąsiad co w tej kotłowni zostaje by uzdatniacze wodne oglądać. Uzdatniacze jak całe elektrownie wodne.
My przez opłotki, ścierniska, ogródki dochodzimy zgrają do babci.
Babcia kieszenie cukierków niesie. Choć wierząca mocno, mówi, że ważne iż dzieci mają zabawę i kocham Ją za to bardzo. I Ona w tą zabawę zaangażowana całą sobą.
Teściu pigwówkę niesie i kieliszki rozstawia na tym stole z ceratą pod czereśnią.
Przyjaciółka moja co twarz zbliżoną do jokera ma, cicho stoi i wtem Dziadek rzecze – toż to Andzia! Andzia z Warszawy! no to pij!
Dziadek z Babcią ubierają kurtki i idą dalej z nami. Traci się Tato, co do dentysty musiał jechać (zaznaczam, że ani kropli procentów język Jego tego wieczoru nie zaznał).
Dzwonimy i pukamy do Szwagrów. A u nich!! Dom w świeczkach, ciemno, nastrój, dzieci poprzebierane, pudło ze słodyczami wielkie, bibułą udekorowane.
Już kurtki ściągamy, buty rozpinamy, czapki w kąt lecą.
Zajmujemy kanapy, dziatwa w bawialni skacze.
Zza okna maskę sąsiada widzimy… Wracał już do domu, bo telefonu zapomniał a zlokalizować nas nie potrafił… Idzie chodnikiem, idzie, wtem w jakimś oknie Jego żona rękami wymachuje gestykulując do nas zacięcie… Jak to dobrze mieć babę energiczną, wszędzie odnajdziesz… a tak, w kącie by cicho siedziała.
Siedzimy do późnego wieczora. Nikomu się do domu nie spieszy. Ciepło tam tak. Przytulnie. Rodzina, sąsiedzi, dzieci, dziadki… Tak się to wszystko zeszło do ty chałupy Piotrusiowej i śmiechu naniosło…
Ciemną nocą pakujemy się do naszego starego jeepa. Jako, że nas dużo się nazbierało, w bagażniku siedzę ja, Sabi i Andzia, jak za starych dobrych czasów, gdy z osiemnastki Tato nas odbierał i w 17 osób się jechało..
Na skróty przez pola, polne ścieżki, dróżki wszelakie.. jedziemy i chichramy się … w ten polski helołin…

a my zwykłe takie wiejskie dziady byli…
tylko jak to w życiu… od człowieka i chęci zależy, nie od malowideł i stroju zmyślnego..