czas.

Musi minąć jakiś czas bym potrafiła rozmawiać o filmie „Wołyń”.
To tak jakby Ktoś wsadził  Ci granat w ciało i rozerwał umysł, duszę, serce.
Jakby zostawił Ci zgliszcza Twojego bytowania na tym świecie.
Jedna myśl nieustannie mnie od środka gniecie od tamtego czasu…
Że jest mi tak bardzo wstyd! Wstyd za to, że jestem człowiekiem XXI wieku..
Roszczeniowym, pretensjonalnym, żądającym..
Że zepsuta klimatyzacja w aucie czy kolejka u lekarza powoduje moje niezadowolenie..
Jest mi wstyd! Za mnie i wszystkich nas urodzonych w czasach dobrobytu, którzy nie wiemy o życiu nic.
Jest mi wstyd przed historią, przed światem, i przed samą sobą najbardziej..
To nieopisane szczęście urodzić się w czasach bez wojny (choć Kto zna daty które nadejdą…? ) tylko dlaczego wtedy zamiast doceniać, chcemy więcej i więcej, lepiej i lepiej, wyżej i wyżej… 
a każde już zdobyte więcej, lepiej i wyżej prowadzi nas ku jeszcze większemu zniszczeniu.
Zniszczeniu jako człowiek, który sam w sobie przestaje żyć by patrzeć, słuchać, doświadczać lecz żyje by biec.. a ten bieg nie ma końca i chwili wytchnienia.
Żyć w swoim biegu i nie zobaczyć tego filmu to jakby nie całkiem żyć…

Ostatnio pewna dobra znajoma z dawnych lat zostawiła mi piękny komentarz..
Brzmiał tak.. „Cieszę się że wygrałaś Życie Julik. No niestety….. mało która ma tyle szczęścia, przytłacza nas szarość codziennego życia”.
Odpisałam.. „Edytko Kochana, o wygranej bądź przegranej można powiedzieć dopiero na łożu śmierci… Dziś może być wieczne lub chwilowe.. Tego nie wie nikt. Dlatego nigdy nie zapeszam i z pokorą do tego podchodzę..”
Bo choć wiem co Edytka miała na myśli i pięknie Jej dziękuję, oraz znając Ją chciałabym dla Niej wygranej to wiem, że nie można wygrać życia.. Można kiedyś, pod koniec tej wędrówki zebrać i policzyć ilość stoczonych bitw i jakoś to życie podsumować… 
Bo życie jest jedną wielką niewiadomą.. Dzisiejszy raj może zmienić się w piekło, a czyjeś piekło w raj.
I nikt tego nie wie, przewidzieć nie potrafi..
Dlatego nie wolno nam tracić nadziei. Nigdy!
A co ważniejsze, nie wolno pomiatać dobrym losem.. Nie jest dany nam na stałe. Nie mam wykupionego abonamentu na dostatnie życie w dobrobycie i zdrowiu. 
Może właśnie przez to uważam, że prawdziwe szczęście można osiągnąć tylko wtedy gdy potrafimy doceniać chwilę. Dokładnie tę która trwa. Tylko wtedy jesteśmy w stanie złożyć tak dużą ilość chwil by można powiedzieć – wygrałem życie.
Czytałam ostatnio piękny wywiad z Durczokiem.. mówił o tym jak opiekowała się nim była żona gdy był w depresji..
„Gdy ja się rozsypałem gotowała obiad i mówiła – Dziś jest wtorek. To jest obiad. Tylko to się liczy. A jutro będzie środa. Jutro się nią zajmiemy.”
I choć mając dzieci, dom, pracę musimy planować i myśleć o przyszłości, to nauczmy się zatrzymywać w chwili która trwa. Wtedy nawet najtrudniejszy czas w życiu będzie można przeżyć lżej.
Wczoraj kolorowałam z Tosią. Benio ciął nam nożyczkami nasze rysunki. Ona się wcale tym nie złościła.
Nawet Mu pomagała. Patrzyłam przez okno. I choć bałagan, i choć pranie niewstawione, choć tyle zaległości w mailach, choć tarasy przed jesienią trzeba uprzątnąć, choć głowę od dwóch tygodni chce mi rozerwać to… patrzyłam w to okno a za nim był najpiękniejszy widok świata… bo zrobiło się już ciemno i w szybie odbijaliśmy się my. Mama, dzieci i kolorowanka.
Nie możemy wygrać życia. Możemy wygrać chwilę, a potem z tych chwil poskładać życie.
Czas pozwoli nam ocenić czy zwyciężyliśmy. Ale teraz musimy pracować na wynik.
Dziś. Dziś jest wtorek. I dziś zbierasz punkty. Bez względu na sytuację i swoje chwilowe miejsce w życiu..
Bo musicie pamiętać, że wszystko jest chwilowe.. Tylko od nas zależy czy gorszym chwilom pozwolimy odejść a piękne zatrzymamy na dłużej… Jednak wszystko mija i przyjmijmy to z pokorą.
Doceń tę chwilę która trwa. Siedzisz. Jest Ci ciepło. Czytasz. Gdy wstaniesz możesz zrobić kawę. Posłodzisz. Czytasz bo widzisz. Czytasz bo poszłaś do szkół. Czytasz bo urodziłeś się zdrowy.
Ciesz się z tego, że Twoje oczy teraz składają litery. A potem dołóż do tego radość z owej kawy. Niech będzie i czarna bez cukru skoro lubisz..
Kiedy to wszystko poskładasz to okaże się, że nie bardzo zauważysz kiedy minęły dni w dość ciężkim czasie Twojego życia.. 

„Uważaj na swoje myśli,
stają się słowami.
Uważaj na swoje słowa,
stają się czynami.
Uważaj na swoje czyny,
stają się nawykami.
Uważaj na swoje nawyki,
stają się charakterem.
Uważaj na swój charakter,
staje się Twoim przeznaczeniem.”

Uważaj zatem o czym myślisz bo to scenariusz Twojego życia. Sam go piszesz.
Myśl o chwili, zawsze gdy zacznie gnębić Cię coś i zżerać od środka, uciekaj i myśl o tej sekundzie..
Że możesz zamknąć oczy i posłuchać ciszy, albo jak traktor za oknem jedzie. Przypomnij sobie jesienne ogniska na polach na wsi.. Ten zapach…
Myśl o chwili a wygrasz życie!

Daj sobie czas. Odpowie Ci on na każde pytanie. Pozwoli rozwiązać największy konflikt.
Ileż to razy w życiu odpowiadałam już, reagowałam już, decydowałam już…
A potem było mi wstyd i człowiek nie mógł znaleźć sobie miejsca..
Ileż to razy oceniamy Kogoś..
Ile to razy nie śpimy bo Ktoś ocenił nas.. a prawda daleka od powiedzianego..
I temu daj czas… z prawdą jest na szczęście tak, że choć latami może chować się po kątach to w końcu jej ciasno i wychodzi.. A potem tak dumnie kroczy i głowę wysoko podnosi..
Ważne tylko by samemu przed lustrem nie wstydzić się stanąć..
Wszystkiemu co złe też daj czas.. Niech idzie obok a Ty zajmuj się chwilą.. z czasem znudzi się i odejdzie.

Każdy z nas powinien mieć taką fiolkę z lekarstwem. Na etykiecie napisane – czas.
I nie czas który można rozciągnąć, a czas z którym potrafimy się pogodzić i dobrze wykorzystać..
Mawiają, że jest najlepszym lekarstwem.. Śmiem stwierdzić, że nie kłamią..

Dziś jest wtorek. To jest post i kawa z mlekiem i łyżeczką brązowego cukru. Pomidorowa na obiad i zapiekanka serowa. Jutro będzie środa. Jutro się nią zajmiemy.

66 odpowiedzi na “czas.”

  1. Piękne…o mało co się nie popłakałam. Ale tak własnie jest, że najważniejsza jest ta kolorowanka za oknem i to żeby móc sie chociaż od czasu do czasu zatrzymać. Pozdrawiam wszystkie zabiegane i zapracowane mamy 🙂

  2. …i teraz mogę wstać i iść kawę sobie zrobić 😉 Dzięki Julka! Też czytałam ten wywiad i też zapamiętałam słowa tej żony, byłej żony… no tak, w trudach poznajemy bratnie dusze 😉

  3. Też czytałam wczoraj w łóżku ten wywiad i urzekły mnie te słowa. Zatrzymuję się każdego dnia nad tym co mam, dziękuje losowi za tą chwilę. Jeszcze kilka lat temu ambicje i chęć „dorobienia się” pchały mnie ku rozwijaniu firmy takiej owakiej. Teraz doceniam każdą chwilę spokoju- to co może komuś wydać sięnudą doceniam bo nie miałam od trzech lat. Powolutku, za ręcę, przytuleni to jest lepsze niż najbardziej eksluzywne wczasy czy domy.

  4. Julka, bloga czytam od dłuższego czasu … zawsze podziwiam za mądrość słowa. przez Twoje teksty staram się doceniać codzienność, zdrowie i to, że wojna to nie nasza codzienność…
    no dobra, powiem Ci to … dziś wzruszyłaś mnie do łez. a słowo pisane rzadko mnie wzrusza …
    dzięki, że chce Ci się dzielić z nami tym, co w Twojej głowie.
    pozdrawiam!

  5. Julio…
    Jak Ty wiesz…
    Jak Ty czujesz…
    Jak Ty potrafisz…
    szczególnie mi… ale pewnie i innym czytelnikom…
    przypomnieć…
    co dostaliśmy od życia…
    przypomnieć…
    o tym, że szklanka nie jest w połowie pusta…
    ale właśnie w połowie pełna…
    przypomnieć…
    o tym…
    jak piękne są te zwykłe chwile…
    te nasze codzienne momenty w życiu…
    i to, że te podłogi nieumyte…
    że pranie niewstawione…
    i makijaż wczorajszy bo usnęłam z dziećmi wieczorem…
    to nie koniec świata…
    i dzisiaj jest wtorek…
    a ja mogę w kaloszach…
    przy drewnianym stole…
    popijając herbatę…
    przeczytać Twój post…
    odpisać Ci…
    i za chwilę w tę deszczową pogodę wsiąść w auto…puścić muzykę…
    i pojechać po dzieci…
    a jutro jest środa…
    jutro umyję podłogi…
    pranie wstawię…
    i makijaż zrobię…
    a może i nie…
    Całus…

  6. Przeszły mi ciarki po ciele. Uwielbiam Cię <3 Chciałabym umieć tak nie zaprzątać sobie głowy bałaganem, mnie to zawsze gniecie i nie potrafię się skupić na niczym innym. Może kiedyś się tego nauczę 🙂

  7. Czasem gdy patrzę na mojego męża( nie no, patrzę na niego częściej niż czasem) to widzę rozpędzony pociąg. Stacja startowa- poniedziałek, bagaż – miliony spraw. Ale jest i stacja końcowa, to piątek. Ładnie na niej, tak filmowo w oparach dymu, biegną dzieci wtulają się w ramiona które puste, bo bagaż porozkładał na innych stacjach. Ma teraz w sobie jedno, czas. Ile? Nie ważne, On go chce mieć i On go ma.

  8. Mam ciary po przeczytaniu tego postu jest tak dosadnie prawdziwy. A film Wołyń bardzo chciałabym zobaczyć ale się boje. Wiem,że długo później nie poradzę sobie z tymi obrazami. Ale wiem, że zobaczyć trzeba to obowiązek.

  9. No czytam i rycze. Może dlatego, że ta pigułka teraz jest mi i mojej rodzinie bardzo potrzebna, nie będę tu pisać o mojej historii bo jest co na plecach nosić . Leżę teraz obok śpi mój 1,5 roczny syn . Kawa wypita. Tylko co dalej jak wszystko się nagle wali . Ale piękny tekst i dający do myślenia.
    Ściskam

  10. Hm. Myślałam, że dzisiaj się w pracy rozlecę na drobne kawałki i że długo zajmie mi poskładać się na nowo. Mąż mój kochany stał nade mną i widziałam jakby starał się usilnie jakąś mocą sobie nieznaną mój ból wziąć na siebie. Mi łzy leciały. Potem zadzwonił prezes mojej firmy, że mam do domu dzisiaj jechać i powiedział takie mądre zdanie: że my za bardzo skupiamy się na samym problemie, który nas dobija a nie na rozwiązaniu. A to trzeba dać sobie czas i krok po kroku naprawiać i rozwiązywać co się da. A jak coś się nie da, to się nie da. Świat dalej będzie stał twardo na swych nogach, a to co było ważne i złe dzisiaj, jutro straci na ważności. I śmiać się z tego będzie można. My jesteśmy sumą chwil i tak jak pisałaś Julio, od nas zależy jakie chwilę będziemy kolekcjonera.
    Dobrego dnia, dobrego życia dla nas…

  11. Jak bardzo w CZAS…
    mama jest po leczeniu onkologicznym, na kontroli wyszedł jeden niepewny wynik, za 2 tyg badanie. Umieram ze strachu.. I tak bardzo sie stram żyć dzisiaj, teraz

    ? „Kiedy ciemny wiatr porywa spokój i zwątpienie, pamiętaj ze
    Jak na deszczu łza
    Cały ten świat nie znaczy nic a nic
    Chwila która trwa moze byc najlepsza z twoich chwil”

  12. jak zawsze cudnie to ujęłaś…… Ja codziennie łapię się na tym, że zajmuję się lub zwracam uwagę na coś mało ważnego, wyolbrzymiam rzeczy, które są bzdurami ale cieszę się że zaczęłam to w ogóle zauważać i od razu reaguję!! Nie wyprasuję prania, trudno – za to powygłupiam się z moimi dzieciakami. Nie wyszoruję zlewu ale za to wypiję herbatkę z moim mężem. Nie umaluję się rano do pracy ale za to nazrywam malinek na działce do pudełeczka śniadaniowego mojego synka. Cały czas nad sobą pracuję, nie jest łatwo ale nie odpuszczam…………
    I za to między innymi kocham swojego męża, który potrafi dostrzec to co ważne i olać to co gównem jest. Dzięki Julka

  13. Henryk Rusicki

    ”Magazyn szczęścia”

    Dni i noce
    jak piłeczki maszyny losującej
    wirują w czasie i przestrzeni
    chciałbym na chwilę zatrzymać najpiękniejsze,
    ufając przeznaczeniu stosuje metodę
    chybił-trafił
    wierzę,
    że kiedyś otworzę
    magazyn pełen szczęścia.

    „Czas”

    W labiryncie
    twych najskrytszych marzeń
    zaczaił się czas,
    jak zardzewiały rycerz
    strzeże wszelkich myśli
    ukryty za ścianą przemijania.
    W zaśmieconym składzie
    życiowych dokonań
    kamień po kamieniu
    buduje twoją wieczność,
    ogarnia i wypełnia wszystko
    nawet sen.

    Dziś tylko tyle Jula. Święte słowa, to o czym piszesz. Ściskam.

  14. Dokładnie tak mam. Jestem w niesamowicie szczęśliwym momencie mego życia mimo, ze cienie mnie gonią i wiem ze wiele ciężkich chwil jeszcze w życiu przede mną. Staram się czerpać jak najwiecej teraz i tutaj. Powoli i szybko. Przeglądam sie w oczach moich dzieci i uwielbiam je w każdej sekundzie.

  15. Kiedyś przeczytałam ciekawe zdanie: „Człowiek ma dwa życia, a to drugie zaczyna się wtedy, gdy zda sobie sprawę, że ma tylko jedno”. Coś w tym jest, nieprawdaż?
    Pięknie napisane, Julio. O tym samym tak często ostatnio myślę 🙂

  16. Nie byłam w kinie na tym filmie , dużo czytałam o tej zbrodni , i po prostu się boje oglądać. Trudno mi po takich filmach wrócić do rzeczywistości , myśli kłębią się potem w głowie i pojawia się uczucie strachu …
    Te nasze czasy ,konsumpcjonizm….., jakoś trzeba sobie z tym radzić , u nas żeby chwila była piękniejsza nie jemy słodyczy w tygodniu tylko w weekend , a zabawki kupujemy tylko na okazje i święta żeby było „trochę jak kiedyś „.Córka z wielką ochotą zostaje w przedszkolu na podwieczorku bo czasem do podwieczorku panie dają jakiegoś cukiereczka i wracając do domu chichocze . Sama odmawiam sobie kolejnej pary butów , czy torebki bo nie chce napędzać tego koła kupowania i chęci posiadania

  17. A ja boję się tego filmu. Boję się na niego pójść bo wiem, że będę płakać nad losem tych dzieci ich rodziców, bo wiem, że nie zrozumiem tego okrucieństwa i będzie to długo we mnie siedziało, boję się, że może kiedyś taki los stanie się ( nie daj Boże) moim i moich dzieci udziałem

  18. Wiesz Julio, był taki czas że studia na 3 kierunkach, bo to dzienne mi bylo malo, to wzielam studium w weekendy, a potem jeszcze wieczorowe se dolożylam, a pomiedzy zajeciami diergałam kolczyki coby wieczorem jeszcze ze 3 akademiki 10 pietrowe na nogach oblecieć…oj ile to razy dzień przez palce przeciekał,z nocą sie stopił, ranek zaginął, bo juz południem był, kolacja obiadem, parówki o 1 w nocy tradycją… czas to wtedy był taki nijaki jakby, zegar niepotrzebnie prawie tykał…a potem na usg pojawiły sie dwie małe fasolki, czas musiał zwolnić aby one mogły potem nadać mu nowy rytm…jednak najwiekszą lekcje o tym czym jest tak naprawde czas dostałam przebywając 4 tyg na poatologii ciąży, gdzie każdy dzień z nimi w brzuchu byl na wage złota, był wymodlony, wypłakany, wybłagany, wreszcie wydarty siłą losowi, a wartość każdej godziny, każdej minuty poznałam na odziale neonatologii noworodków, każdy kto spedził tam kilka dni, wie jak nacieszyć się kwadransem ( tyle trwa przeważnie kangurowanie) aby ta radość starczyła do nastepnego dnia, wie jak potwornie długa jest godzina za drzwiami gdy trwa zabieg lub badanie, jak piekna jest minuta, ta pierwszego samodzielnego oddychania, jak cudowny może być kolejny dzień gdy nadzieja że spedzisz go w domu nie daje długiej nocy przespać…to tam za szklanymi drzwiami, wśród migających monitorów, piszczących alarmów i dzieci które nie płaczą czas nabiera właściwej swej wartości, gdzie w jednym kącie sali matka błaga by tak szybko nie mijał, bo dostała go tak niewiele, a w drugim matka prosi by ten w szpitalnym murze przeleciał już szybko, a ten wspólnie spedzany w domu był już tylko spokojem… nie kalendarz ani zegar odmierza przemijalność ale bicie naszego serca i serc które kochamy.

    1. W zruszylam się bardzo.Przypomniały mi się chwilę mojego synka na OIOM i ta cholerna bezradność i strach.A teraz drugie w brzuchu podskakuje i modlę się żeby było wszystko dobrze.

  19. Jesteś pięknym człowiekiem.
    Twoje dobro i mądrość emanuje.
    Jesteś moją iskra nadzieją, że nie wszystko stracone .
    źe są jeszcze ludzie którzy patrzą i widzą, którzy czują, myślą. .. dziękuję Ci za to
    Dziękuję ze jesteś

  20. Boję się tego filmu… wiem, że przyjdzie czas, kiedy będę na niego „gotowa”, choć to pewnie za dużo nazwane… moja babcia nie raz opowiadała o wojnie, o tym jak w wieku 16 lat przerwane zostało jej sielankowe życie. Jak w bydlęcych wagonach ją wieźli, jak w więzieniu siedziała bo pomylono ją z koleżanką Żydówką. Jak musieli uciekać, jak ludzi ukrywali. Ciężkie to były czasy… w porównaniu z naszymi „problemami”. Ale recepta na każdy dzień ta sama – żyj tą chwilą która jest w bezpieczeństwie i szczęśliwości. Bo nie zawsze będzie ci dane że w spokoju podłogę możesz umyc o ile w ogóle będziesz miał podłogę… i w dzisiejszych czasach wojen i niepokojów mnóstwo, mamy to szczęście że żyjemy w bezpiecznym miejscu, mamy dach nad głową – i nikt nas z kraju nie wygania w niepewne miejsce i przyszłość niewiadomą.
    Dobrze, że każda z nas ma to miejsce, w którym może się podzielić swoimi uwagami, wyrzucić emocje i pokorespondować z takimi samymi wrażliwcami. poznać inne historie…tak ciekawe i choć Juliś twoje spostrzeżenia trafne są, to największą radość sprawia mi czytanie tych komentarzy tak osobistych, zwyczajnych a jednocześnie wyjątkowych…
    Buziołki

  21. Pięknie Julio to przekazałaś.
    Staram się również czerpać z tego życia jak najwięcej. Chociaż los nie jest dla nas łaskawy. Choroba mojej siostry (wada wrodzona), teraz moja choroba. Czasem zamykam się w pokoju i płaczę tak rzewnie ile mam tylko sił. A potem przechodzi i staram się myśleć pozytywnie, czerpać radość z każdej chwili. Bo mimo wszystko, mimo tej choroby, mimo tego bólu trzeba żyć. To życie jednak jest piękne. Mnie wystarczy las, przelatujący ptak i uśmiech mojej siostry.

  22. Ja często o tym myślę w kontekście niepełnosprawności, choroby onkologicznej, innych chorób.
    Śmierci bliskich.
    Mam dziecko z niepełnosprawnością. Obracam się często w towarzystwie mam, które swoje dzieci niosą na rękach na rehabilitację. Które walczą każdego dnia. Jest mi wtedy wstyd za siebie, za innych. Ze problemem jest brak nowych butów, albo złamany paznokieć. Albo, że narzekają, ze do pracy chodzić muszą. Albo do szkoły dziecko wzbudzać o 7. Nie umiem już rozmawiać z takimi ludźmi. Nie chcęza każdym razem umoralniac każdego, ze niejedna mama oddałaby wiele aby jej dziecko szło do szkoły. W ogóle aby chodziło.
    Nie umiemy na potęgę doceniać chwil. Nie umiemy cieszyć się.
    Dziękuję Ci za ten wpis.

  23. Jutro moj maz wyjezdza na 3 dni. Zostaje sama z 3 corkami. 2 jeszcze nawet nie mowia. Niby to szkolenie. Wściekam się od tygodnia. Dzisiaj mu powiem JEDZ I WROC BEZPIECZNIE. Dzieki Julia.

  24. Dziś jest wtorek, szary i ponury..
    Dziś dostałam świadectwo z pracy bo mimo że ją bardzo lubiłam nie mogłam po urlopie macierzyńskim do niej wrócić – smutno się zrobiło ale zabrałam młodszego synka i poszłam mimo mżawki po starszego do przedszkola. Po powrocie zerkam na telefon – dwa połączenia nieodebrane – oddzwaniam – Pani zaprasza mnie jutro na 9 na rozmowę kwalifikacyjną – pytam czy jutro ona że tak a ja akurat jutro nie mam z kim zostawić rano młodszego synka i proponuję że mogę być dopiero po 12 – nie oddzwania. Jest mi smutno ale cieszę się że mimo tego ponurego dnia zjedliśmy właśnie pyszny deser, siedzimy w ciepłym domku a moi panowie pięknie się zajęli razem klockami że mogłam tu zajrzeć i przeczytać że jest wtorek.. dziękuję kochana Julio za ten wpis teraz i tu

  25. Piękne i mądre! Dziękuję mojej Bratowej Ani za podesłanie w chwili kiedy dopadło zwątpieni i myśli co będzie dalej. Bo tak naprawdę to był dzisiaj piękny dzień bo moja 16 latka powiedziała kocham cię mamusi, bo mąż przytulił i powiedział będzie dobrze, bo chory kociak dostał jeszcze szansę i piękne krople deszczu na szybie. Dziękuję za przypomnienie że tu i teraz.

  26. Ach Julko, jak ja mialam sie dzisiaj zloscic, chodzic nadasana, pokazywac ukochanemu jak mam wszystkiego dosc, bo przeciez nie zostawia sie zony z 2dzieci, by ogarnela kapiele, bajki, usypianie, wieczorne sprzatanie, a samemu sie nie idzie na pileczke, bo pasja to ogromna, tak sie nie robi i juz mialam wyjsc z wanny i nadasana chodzic ale twoj wpis no zupelnie zmienil moje plany, bo to usypianie, czytanie….piekne przeciez bylo a maz wrocil do nas, do domu i juz jest z nami.A ch julcia pokrzyzowalas plany

  27. Przepiękne to, co napisałaś… Przeczytałam dwa razy i dwa razy łzy ciurkiem mi ciekły po twarzy. Bardzo były mi potrzebne takie słowa. Dziękuję, Kochana :-* „Wołyń” chciałabym obejrzeć, choć wiem, że będę potem przeżywać… że ten film zaboli. Ale uważam, że jesteśmy to winni tamtym ludziom – pamięć, współczucie, szacunek… Ostatnio oglądałam „Miasto 44”. Jest we mnie jakaś dziwna zdolność do empatii wobec ludzi tamtego strasznego czasu wojny. Wiem, że nie jestem sobie tak naprawdę w stanie wyobrazić, co oni czuli, ale próbuję i czuję z nimi jakąś bliskość. Wiesz, że ilekroć jestem na Powązkach, nie potrafię powstrzymać łez nad grobami Zośki, Alka i Rudego z „Kamieni na szaniec”. Czuję, że ja – dziecko szczęśliwego czasu bez wojny – jestem im to winna. Że te łzy to moje dziękuję za to, że dzięki ich odwadze, ja dziś mogę żyć tak jak żyję.
    A ostatnio taki piękny cytat Vaclava Havla znalazłam: „Nadzieja to nie przekonanie, że coś się skończy dobrze, lecz pewność, że coś ma sens bez względu na to, jak się zakończy”. Takiej nadziei i sobie, i Tobie, Juleńko życzę. Uściski!

  28. Kilka dni temu trafiłam na ten blog i od pierwszego przeczytanego wpisu skradalas moje serce ? a dziś to trafiłaś w sedno. Swietny temat…taki na czasie bo nasz świat jest coraz bardziej glupkowaty. Zostanę tu na dłużej ??

  29. Kurw..,ale Ty piszesz Kobieto!!! Kurczę no, chcialam zostawić komentarz tak na goraco, zaraz po przeczytaniu i brak słów no……pięknie, mądrze, z sercem….lece czytac jeszcze raz…..i pewnie nie raz wrócę….

  30. Siedzę teraz na korytarzu Instytutu Onkologii,ludzi mnóstwo. I wiecie jakie znaczenie ma dla nich czas?Najważniejsze! Bo oni marzą o tym żeby ten czas jeszcze mieć, bo niestety niejeden z tych pacjentów już wie!że tego czasu za wiele mu już nie zostało a chciałby choć parę chwil więcej żeby nadrobić to co stracone .Może chciałby tylko powiedzieć „kocham ” komuś kto ma to zasłużył a wcześniej czasu nie było ,okazji, odwagi może? Chciałby choć parę chwil bo tyle jeszcze do zrobienia a on lat tyle zmarnował na gonitwe za niczym a teraz się okazuje że na to najważniejsze czasu brakło! W takich chwilach chyba najbardziej sobie zdajemy sprawę jak ważny jest Ten czas.

  31. Dla mnie od kiedy pamiatam zawsze szklanka była do połowy pusta a nie pełna
    Ciagle było za mało , złe
    Pewnego czerwcowego dnia moj maz wyszedł z mieszkania o 5 rano i nie wrócił
    Zginął w wypadku spowodowanym przez innego kierowcę
    To dziwne wiem …to wydarzenie tak zmieniło moje patrzenie na swiat , na życie …mogą szklanka teraz jest do połowy pełna
    Mimo
    Ze jest mi cieżko samej z dziećmi , pieniędzy mało , czasu jeszcze mniej
    A ja …widzę ile mam
    Dzieci zdrowe
    Mamy gdzie mieszkać i co do garnka włożyć
    Cieszy , no cieszy mnie kezdy dzień
    Dziewne to i smutne i straszne troche ale tak jest
    Pozdrawiam z Krakowa

  32. Julio Droga.
    Opczywiście dziekuje Ci za ten post, jakże on dzisiaj mi potrzebny. Filmu „Wołyń” nie oglądałam, myśląc żem jeszcze nie gotowa na takie przeżycia, a właśnie dzisiaj wpadła mi w oczy historia kobiety niegdys dziewczynki, która stała się częścią i świadkiem tych okropieństw. Przeżyła. Przynajnniej fizycznie….. Julio Droga, cały dzisiejsz dzień borykam sie wlasnie z tym o czym piszesz. Z wyrzutami, wstydem, rozpaczą. ….. I nie moge uwierzyc do jakiego stopnia jestesny w stanie sie zwilczyć :'(

  33. Julka… chlipię sobie tu cichutko, a obok dzieci i mąż śpią… tyle napiszę… bo więcej nie dam rady… Dziękuję Ci za ten post, tak bardzo mi dziś był potrzebny…

  34. Miałam kiedyś taki rok,gdy moja ukochana Mamusia po długiej i cięzkiej chorobie odeszła, parę miesięcy poźniej zdecydowałam się na rozstanie z wiarołomnym mężem…
    zostałam sama z czteroletnią córeczką i rozdartym sercem…Bolało wszystko,ale nauczyłam się cieszyć z tego co mam…składałam się mozolnie i powoli,bo chciałam.
    Pamiętam opowieści dziadków o wojnie, brutalności i o strachu który był nieodłącznym towarzyszem…I byłam wdzięczna,że mnie to ominęło…nauczyłam się cieszyć z każdej chwili,doceniać czas z córcią i żyć po prostu, najprościej jak umiem…po swojemu tu i teraz,doceniając to wszystko co mam…
    Moja corka jest już dorosła, kiedy zapytalam ją co by chciała na swoją 18,odpowiedziała -nic wystarczy mi,że dałasz mi swój czas mamuś i jestem tym kim jestem dzięki Tobie…
    Wdzięczność i pokora jest tym co powinno nam towarzyszyć kazdego dnia…
    Julia dziękuję,że jesteś. Serdeczności

  35. Witaj Mądra Julio.
    Bardzo poruszające słowa. Filmu nie widziałam i boję się go oglądać.
    Natomiast piszesz, że czasy bez wojny. Nie prawda wojna gdzieś się toczy i to my ludzie ją toczymy. I ,że wstyd Ci być człowiekiem XXI wieku. Bądź z siebie dumna, bo jesteś dobrym człowiekiem. A historia ludzkości pokazuje, że człowiek to barbarzyńca. Czasy dawniejsze były straszne, mordy, wojny, niewolnictwo, nierówność społeczna, rasizm. Historia ludzkości jest okrótna. Dlatego cieszmy się naszymi czasami i starajmy się być dobrymi ludźmi.
    Bardzo Cię pozdrawiam
    Żaneta

  36. Dziś jest czwartek, wracając z małych zakupów z moim synem myślałam jak ważny, stawiający moje myśli na właściwe tory był ten post i że też chce podzielić się z Tobą i dziewczynami moimi myślami. Że dziś zjadłam śniadanie z moim synem, pracowałam a on bawił się kolejką ( i nie szkodzi że musiał zostać w domu to tylko przeziębienie 10 w tym miesiącu ale tylko przeziębienie) , że poszliśmy na krótki spacer , cieszyłam się słońcem , wracając kupiłam w mojej ulubionej cukierni kawałek tortu truflowego w białej czekoladzie zawiozę go dziś mojej mamie bo jutro jej święto dzień nauczyciela, bo cieszę się że mam 29 lat i nadal mam mamę nie wszyscy mają to szczęście.

  37. Byłam w kinie na filmie „Wołyń” i jakoś nie mogę myśli zebrać. Bohaterka wizualnie podobna do mnie, a jej synek to klon mojego dwulatka, oglądając to widziałam siebie z moim synkiem , p-r-z-e-r-a-ż-a-j-ą-c-e!!! Ojj mało pokory w dzisiejszym społeczeństwie. Pozwól że zacytują tekst Miss Ferreira tak dosadnie to ostatnio ujęła w jednym z postów i całym sercem się z nią zgadzam:
    „Ostatnie dni są zapewne jednymi z najszczęśliwszych w moim życiu. Nie mam co do tego wątpliwości. A jednak towarzyszy mi jakiś przejmujący smutek.

    Uwielbiam ludzi. Jestem człowiekiem tak stadnym, jak to tylko możliwe. Nie widzę życia poza stadem.

    Ale ludzkość jako taka zasługuje na mocnego klapsa, srogą burę i siedzenie w kącie wszechświata, tyłem do wszystkich przez dobry milion lat świetlnych. Bo jak można doprowadzić się do takiego stanu, że szatkujemy tę planetę na pierdyliard niedorzecznych wizji, zamiast się nią cieszyć, bo jesteśmy tu gośćmi?
    Nienawidzę barykad, które budujemy. Rozmów, których nie umiemy prowadzić. Nie mogę uwierzyć, że ten potworny chaos to najlepszy porządek, jaki jesteśmy w stanie osiągnąć. Jak to możliwe, że suma zajebistych jednostek, daje tak chujowy wynik?
    I wszystko to sprawia, że światopoglądowo dryfuję gdzieś w okolicach Przylądka Dobrego Pacyfizmu.

    Uwielbiam ludzi, nie mogę znieść ludzkości”….

  38. Julio, jestes bardzo madra osoba. Nie wiem jak mozna byc tak mloda i tak madra ale dobrze, ze mozna. Pewnie trzeba byc Toba i jednoczesnie miec takich Rodzicow jakich mialas, moze cala Rodzine…
    Ten wpis jest bardzo wazny, jest dokladnie tak jak piszesz… ale umiec tak zyc… nie zamieniac dobrych chwil w „egzystencjalna arogancje”… jestem pod wrazeniem i jestem poruszona bardzo tym wpisem

  39. Pierwszy raz zajrzałam i chyba już zamieszkam 🙂
    Pięknie ,mądrze ,ciepło …więc pozwól usiądę i ogrzeję się w te jesienne chłodne dni ….popijając herbatkę będę dalej czytała …ja matka czwórki już dorosłych cudownych dzieci gdzie od dwójki z nich mam już czworo wnucząt 🙂
    Każdy dzień naszego życia jest taki wspaniały,, niepowtarzalny jedyny bo drugiego dnia już nigdy tak samo nie przeżyjemy ….łapmy te chwile z bliskimi ….
    Dziękuję ,że tak pięknie piszesz i trafiasz do serc odbiorców ..bo piękno tkwi w prostocie !!!
    Pozdrawiam serdecznie …

  40. Piękne słowa, które mnie wzruszył:*
    Teraz mam bardzo trudny czas i ten tekst szczerze otworzył mi oczy na te najważniejsze sprawy..
    Do wszystkiego trzeba mieć dystans dla własnego zdrowia i po prostu dać sobie czas, bo nerwy, głowa pełna niepokoju nic nie pomoże..
    Serdecznie pozdrawiam ?
    Cudownie piszesz i uwielbiam czytać twojego bloga, który pomaga wielu osobom ?

Skomentuj aneta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.