i love because…

_DSC0073 _DSC0075 _DSC0076 _DSC0078 _DSC0080 _DSC0082 _DSC0085

weszłam kiedyś na stronę Paulliny Simon by sprawdzić czy mam już wszystkie Jej pozycje książkowe..
i tam znalazłam tę książeczkę Jej autorstwa… i choć ma zaledwie kilka stron, to bardzo chciałam by stała w naszej biblioteczce..
bo piękne w naszej miłości do dzieci jest właśnie to, kiedy kochamy Je najbardziej wtedy, gdy nie czynią zgodnie z naszym planem..

fajnie jest dostrzegać śmieszne, rozbrajające, urocze w czymś co na pozór wydaje się być nie do zniesienia dla naszej cierpliwości.
ostatnio czytałam taką fajną „modlitwę optymisty”

„Dziękuję za: 
  • bałagan, który muszę posprzątać po imprezie, bo to oznacza, że mam przyjaciół, 
  • podatki, które muszę zapłacić, ponieważ to oznacza, że jestem zatrudniony, 
  • trawnik, który muszę skosić, okna, które trzeba umyć, bo to oznacza, że mam dom, 
  • ubranie, które jest troszeczkę ciasne, ponieważ to oznacza, że mam co jeść, 
  • cień, który patrzy, kiedy pracuję, bo to oznacza, że jestem na słońcu, 
  • ciągłe narzekanie na rząd, ponieważ to oznacza, że mamy wolność słowa, 
  • duży rachunek za ogrzewanie, bo to oznacza, że jest mi ciepło, 
  • panią, która siedzi za mną w kościele i drażni swoim śpiewem, ponieważ to oznacza, że słyszę, 
  • stosy rzeczy do prania i prasowania, bo to oznacza, że moi ukochani są blisko, 
  • budzik, który odzywa się każdego ranka, ponieważ to oznacza, że żyję, 
  • zmęczenie i obolałe mięśnie pod koniec dnia, bo to oznacza, że byłem aktywny. „

32 odpowiedzi na “i love because…”

  1. Na modlitwę optymisty powiem ”amen”, zgadzam sie całkowicie. Nieraz siedzę i myślę, ze mi sie nie chce, ale zaraz pomyślę, ze skoro mam bez sensu siedzieć to lepiej coś zrobić,i wtedy z wykonanej pracy zadowolenie bezcenne. A Ben juz chodzi samodzielnie?

  2. nic dodać, nic ująć… powtarzam sobie codziennie, że zdrowie najważniejsze… cała masa „wielkich problemów” to nie problemy… bardzo często kwestia podejścia i nastawienia…
    Pozdrawiam.
    Pani wielbicielka 🙂

  3. Każdy Twój post wnosi coś do życia…moje Ptysie tak ostatnio rozrabiaja, ze trudno mi czasem wytrzymać. Ale tak popatrzylam na tą książkę i wiem, że zatęsknię za tym. Zawsze wyszperasz jakieś cudne perły czytelnicze. Pozdrawiam serdecznie zadowolona.

  4. Oooo tak, ksiazki to cos co kochamy, nigdy ich za wiele. Kolejne pozycja, która wygląda bardzo zachęcająco, no i dotyczy tego, co najwazniejsze, czyli miłości i jej różnych odcieni. Wyglada na to, że to nastepny „must have” od Ciebie zaczerpnięty ;)) Modlitwa optymisty również godna zapamiętania, tak łatwo narzekac i „psioczyć” jak to nam źle, docenić o wiele trudniej, dziękować jeszcze ciężej. Fajny tekst. Pozdrowienia dla Was Jula (mam nadzieję, że już „cała ekipa” zdrowa i w pełni sił;) Ściskam.

  5. Julio to ile ona tych książek napisała już ?daleko jestem w tyle mam chyba 8 ,już a to wszystko u Ciebie się zaczęło od tego Jeźdźca …och Ty niedobra ;))mąż mi już na rachunki boi się zostawić ze zamiast opłacić pojadę po książki

  6. A mnie tak strasznie zmęczyła 'Tully’, że cały czas się zastanawiam czy zakupić jeszcze coś tej autorki czy nie… Zmęczyła mnie okropnie, przeczytałam całą ale od połowy nie mogłam się już doczekać końca, bardzo irytowała mnie główna bohaterka i o ile pierwsza część książki była ciekawa, absorbująca, pełna wydarzeń tak druga mnie nudziła, oczywiste było co ma się wydarzyć, rozwleczona… gdyby ją zgrabnie skrócić do 2/3 aktualnej długości mogłaby być naprawdę super… nie wiem czy tylko ja tam miałam… i nie wiem czy pozostałe pozycje są podobne… czy znowu będę się 'tak męczyć’;)

    1. Serio? A ja gadalam z dziewczynami na instagramie i były Nią zachwycone. Teraz zaczynam wlasnie.
      Jednak po tym jak usłyszałam, ze Komuś moze sie nie podobać „jeździec miedziany” to stwierdziłam, ze to niewiarygodne i zawsze trzeba przeczytać samemu 🙂
      Niesamowite jak rożne sa ludzkie gusta 🙂

  7. Dziękuję za to, że ten łomot i hałas przed chwilą to tylko półka spadła w czerwonym pokoju! Ufff! Ta co ją mąż dziś mocował na taśmę wszechmocną bo w ścianie prądy i rury. Dziękuję, że to nie dziecko z łóżka. Dziękuję za to, że się nie pozabijaliśmy na schodach biegnąc do pokojów dzieci. Dziękuję za to, że dzieci się nie obudziły i, że chichraliśmy się z tego dziesięć minut potem na dole uważając żeby dzieci nie obudzić. Tak. : )

  8. Za każdym razem gdy widzę podobne „książki” zastanawiam się kto te parę stron z obrazkami i kilkoma zdaniami nazwał książką….Treść to oczywista oczywistość, a obrazki….Ogólnie nazwisko kiedyś wypromowane i tyle na temat.

    1. ja te KSIĄŻKI uwielbiam!! 🙂

      „Książka – dokument piśmienniczy, zapis myśli ludzkiej, raczej obszerny, w postaci publikacji wielostronicowej o określonej liczbie stron, o charakterze trwałym.

      Dzisiejsza postać książki wywodzi się od kodeksu, czyli kartek połączonych grzbietem, które wraz z upowszechnieniem pergaminu zastąpiły poprzednią formę dokumentu piśmienniczego, czyli zwój.”

      ta akurat jest obszerna w miłość.
      najczęściej to oczywista oczywistość jest najpiękniejsza.

  9. A ja dziekuje za:
    – ten dzisiejszy katar bo to znaczy ze ostatnie jesienne spacery były udane,
    – za te myszkę co na strychu dziś rano hałasowała i nas budziła bo to znaczy ze marzenia o domu na wsi na uboczu sie spełniło,
    – za ten armagedon w kuchni bo to znaczy ze każdy z nas sie najadł,
    – za ten hałas w domu gdy nasz młodszy syn wali w garnki i pokrywki od nich to znaczy ze jest i moze kiedyś okaże sie ze to wielki talent muzyczny,
    – za te rozwalone ciuchy starszego po całym domu bo to oznacza ze jest i przywiązuje wagę do bardziej istotnych rzeczy niż wieczny porządek (choć tak go lubię),
    – za te podpisy na ścianie pod schodami bo to znaczy ze kreatywność dzieci nie zna granic a nasi goście swietnie sie w to wkręcają,
    – za to że mąż późno wraca do domu bo to znaczy ze ma prace a my za co żyć…
    – za ten rozmazany dziś wczorajszy makijaż bo to znaczy ze zasnęłam znow podczas czytania książek dzieciom i dłużej spałam a mąż nie budził…
    Wylliczać można jeszcze dużo naprawdę a przecież mogłabym narzekać…. Ale po co???
    Julio dziekuje!!!!
    Pięknego dnia!!!!!

  10. A dla mnie książka to pokazała, że tak naprawdę kochamy te dzieci za to, że są przy nas i z nami w każdej chwili naszego życia. Dzięki temu pokazujemy im życie, pieczenie, rozwieszanie z kałużą :), zawartość jajek. Gdyby nie to, jak bardzo ubogie byłyby nasze dzieci…… a my bez nich….ba. Myślę, że dzięki tej krótkiej formie i nie przerysowanej treści pokazana jest istota macierzyństwa, o której często zapominamy.
    I ta mama z taką „domową fryzura” taka zwyczajna jak ją dziecko widzi, nie wystylizowana, bez makijażu, z kitką podpiętą spinką bo najwygodniej przy dziecku- hehe aż mi się macierzyński przypomniał i te dresy ukochane z kitką

  11. Dziękuję tak po prostu za tę myśl dziecięca która codziennie do mych uszu jak muzyka płyną, o choćby dziś
    Hania- mama, a dlaczego Wy z tatą razem spicie?
    Ja córuś, bo jesteśmy małżeństwem, bo się kochamy
    Olo- jeny Hanka, to taka tradycja. love do bólu

Skomentuj Mamaludinka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.