inny świat.

jeżeli człowiek ma takie miejsce gdzie czuje się jak gdyby przechodził na drugą stronę lustra, to istnieje prawdopodobieństwo, że nigdy nie upadnie.
tą drugą stroną nazywam przestrzeń w której potrafi odciąć się zupełnie od rzeczywistości jaka go otacza. kiedy to wszystko co goni nas na co dzień, tam przestaje za nami biec. nie idzie za nami jak cień.
tam, gdzie każdy termin czy nieodpisany e-mail przestaje nas dręczyć. każda drążąca w głowie myśl przestaje istnieć. bez naszej ingerencji. po prostu wszystko co towarzyszy nam każdego dnia, co ciśnie, gniecie, boli, miażdży spokój i rozbudza nerwy i stres – znika. 
przekraczasz tę granicę i znika.
moja granica jest gdzieś koło remizy strażackiej. tuż za mostem.. a może wcześniej, może już kiedy zjeżdżam z trasy szybkiego ruchu.. nie znam chyba dokładnego miejsca w którym przechodzę na drugą stronę lustra.. 
w tamtym świecie błądzimy między podwórkami. chodzi Mama co niesie nam obiad. mielone, kapustkę młodą i sos z kurek. chodzi Tato co niesie za sobą zapach tytoniu z fajki. chodzą dzieci co idą do Babci na noc. chodzę ja i siostra moja. koty, psy i wiewiórki. chodzą mrówki.
furtki na oścież pootwierane bo ruch nieustanny.
w tym innym świecie tą ścieżką na skróty przez las mknie moja siostra na rowerze. wraca z zakończenia roku szkolnego. na bagażniku wiezie kwiatki, w koszyku na kierownicy bombonierkę.
w granatowych pięknie taliowanych spodniach wpada tym rowerem do tego lasu jak wariatka, prawie na jednym kole. widzę ją i śmieję się sama do siebie.. tak wpaść z roboty w las i o werandę rower oprzeć.
na termometrze 32 stopnie. drzwi kuchenne otwarte. krople zraszacza do trawy wpadają co chwila na podłogę. truskawki w cukierniczce maczamy trzymając za ogonek. pestkami z czereśni plujemy w pole.
pomimo upału chłód domu jest aż niezwykły. cień drzew otula dach i rodzi schronienie w ten duszny dzień..
wieczorami do siostrzenic przychodzą koledzy. mają zaledwie po 15 lat a tak dużo można z Nich wyczytać. są pełni kultury, dowcipni, przystojni. sportowcy. za nic nie przeszkadza Im błądząca między tą młodzieżą 4 letnia dziewczynka. kiedy te starsze wrzucają do basenu, tą małą dziewczynkę polewają wodą z konewki. dziewczynka czynnie biorąc udział w zabawie chichocze i krzyczy.
biegają dookoła domu. muzykę z głośników między piskami słychać.
późną porą wpada moja siostra. (wraca od emerytowanej nauczycielki skąd opowieści i śmiechu nawiozła całe swoje garście). już rozstawia ciastka, kompot rozlewa.
tańczy razem z nimi. w tym lesie życie piękne płynie.
potem w kuchni mówi mi jak czekała na ten czas gdy Jej córki będą nastolatkami i dom zacznie Ich młodością oddychać. same byłyśmy wychowane w domu gdzie zawsze pełno było naszych znajomych, gdzie Mama już desery robiła, już kanapki smarowała.. historia lubi się powtarzać.. 
tam w tej wsi gdzie remiza za mostem zaraz stoi, powtarza się historia..
z żurem na niedzielnie śniadanie..

tego samego wieczora pytam Tatę czy Mercem chce się przejechać, bo jeszcze przecież nie jeździł, a to od Niego prezent. Ano chętnie dziecko, chętnie – powiada.
tylko, że On z boku będzie siedział, bo z tą automatyczną skrzynią to nie czuje się dobrze.
pyta czy jedziemy gdzieś do ludzi czy tylko na przejażdżkę.. gdy sam odpowiada na pytanie decydując się odwiedzić kolegę, przeczesuje przed otwarciem drzwi włosy i wsiada..
nie to, że zakłada buty, tylko włosy swe długie siwe przeczesuje grzebieniem z kieszeni.
prujemy. 
zajeżdżamy dwie wsie dalej. kolegi Taty nie ma, ale Jego syn wychodzi.. 
co za chłopak!!?? a przecież pamiętam Go gdy miał może 10 lat. nie mogę uwierzyć, że jestem już taka stara.. po dwóch pierwszych zdaniach jestem Nim zauroczona. no przecież mogłabym mieć takiego syna.
taki sposób bycia… tyle w tym Jego głosie zadowolenia, opowieści, zachwytu moją starą furą.
ogląda, ma też dużo do powiedzenia na ten temat… gdzie mnie wydawało się, że dzisiejsza młodzież w wirtualnym świecie zatrzaśnięta za ciężkimi drzwiami.
(potem moja siostra komentuje.. Jula a jaki On mógłby być po takich rodzicach? tylko Taki!)
dyskutuje zażarcie z moim Tatą o żółtych tablicach do straży pożarnej.. czy udało się załatwić..
rozmawiają o szczegółach jakich ja nawet nie znam.. 
w drodze powrotnej zahaczamy o kolejnego kolegę Taty. tam wychodzi wnuczek. lat może 18.
niesie wielką wykaszarkę na ramieniu i od drogi krzyczy „dzień Dobry Panie Andrzeju! jak tam te tablice, udało się załatwić?”. no a ten.. no mówię Wam, że ja też taka stara już jestem i zajęta!?
Tata prowadzi mnie z Nim do Ich kolekcji motocyklowej.. 
piękne. wypolerowane. zabytkowe. w każdym zdaniu używa słowa „dziadziuś”. 
On nie ma motocyklowej pasji z Dziadkiem. On ją ma z Dziadziusiem. 18letni młodzieniec.
też nie wyglądał na takiego co od gier komputerowych odszedł przed chwilą.
serce mi rośnie bo ja myślałam, że świat bezpowrotnie się zmienia.
a tam, chcąc odwiedzić kolegów Taty po 60ce… napotkaliśmy takich młodych mężczyzn..
i każdy z Nich jak najlepszy kumpel, mojego siwego już Taty.

wracamy tym moim ukochanym Mesiem rocznik 89′.
opowiadamy, gadamy..

i wiecie co po tej mojej drugiej stronie lustra jest najpiękniejsze…?
że nikogo nie dziwiło to, iż mój Tato na boso przyjechał.

FullSizeRender-5

60 odpowiedzi na “inny świat.”

  1. Piękny ten Pani świat Pani Julio. My od dwóch lat mieszkamy na wsi (ale takiej miastowej :D) tylko ten mój czas praca, dom, praca dom nie pozwala na pełne cieszenie się tą rzeczywistością z ogródkiem i lasem… ale niedługo idę na macierzyński i wtedy mam nadzieje – odetchnę 🙂
    A taką drugą stronę lustra mam u babci, het drogi odemnie ale kiedy możemy zabieramy dziecia i jedziemy tam, ach te wspomnienia z własnego dzieciństwo 🙂

  2. Kiedyś miałam takie miejsce na ziemi gdzie czułam dokładnie to co Ty…
    Straciłam je bezpowrotnie, wylądowałam gdzieś niby bezpiecznie, ale życie cholernie mi się powywracało tarzając w błocie… I choć staram się dla moich dzieci budować takie miejsce od 10 lat to nie udaje mi się- tutaj nie jest „jak w domu”.
    Wiesz Jula, kiedy trafiłam przypadkiem na Twojego bloga zachwyciłam się „Twoim domem” (jest taki piękny, miłość w każdym kącie) najpierw tym Waszym wybudowanym przez męża Twego, ale najbardziej w sercu siedzi mi dom Twój rodzinny, choć mało go widziałam na zdjeciach, to beznadziejna moja wyobraźnia nakręcona Twoimi tekstami zrobiła swoje. Tylko cholera obsmarałam się po raz kolejny, bo to co mam w sercu i chciałabym dać trzódce fizycznie nie istnieje. (ale może kiedyś…)
    Zazdroszczę Ci J ale tak pozytywnie i życzę jak najlepiej.

  3. Tak pięknie piszesz Julia, że czułam , że jestem tam na tej wsi czułam te zapachy i ten błogi spokój gdzie czas płynie zupełnie inaczej. Całuski :*

  4. A ja Benia widzę już, który z Dziadziusiem będzie miał sekretów milion… bo wnuk pierwszy i jedyny (chyba :-)) i na te loki wszystkie sąsiadki wzdychać będą (przedział wiekowy 2- ∞). Nie wiem kim Twoi rodzice byli w poprzednim wcieleniu, że taką mądrość życiową mają… Chyba jedyne czego Ci do szczęścia brakuje to dom Ich i Siostry Twojej za płotem. Buziaki za myśli pozytywne…

  5. Pięknie ….potwierdzam……jest pięknie po tej drugiej stronie . Za dwa dni przez ten most będę przejeżdżać. Pozdrawiam serdecznie 🙂

  6. Julio, jak Ty to robisz ?! Jak zawsze: łzy w oczach, wzruszenie – ściska za gardło, serce – pika jakoś mocniej. I jakoś się robi jaśniej, lepiej… Dziękuję.

  7. Pięknie opowiadasz..aż człowiek czuje jakby był tam i czuje ciepłe promienie słońca na policzku, wiatr we włosach i piasek między palcami:) nawet najprostsze historie, takie niby przyziemne czyta się z zapartym tchem! Cudnie! <3 Czy zdradziłabyś może skąd ten piękny rower Twojej siostry?:) szukam takiego od dawna!

  8. Każdy z nas ma taka swoją drugą stronę lustra. Moja również jest na wsi, nie mamy tak pięknego domu, ale najważniejsi są przecież ludzie, rodzice, sąsiedzi, którzy znają cię całe życie. Zawsze, kiedy wracałam do domu, wszystkie problemy znikały, jakoś lżej na sercu się robiło. Dziś wracam tam juz z moim synkiem i powiem szczerze, że nic się nie zmieniło, wciąż czuję to sama, jak wtedy, kiedy jako nastolatka wracałam z liceum, a potem ze studiów. Tylko czasami się boję, że wszystko to stracę, kiedy zabraknie rodziców.

  9. też dziś myślałam o poście, że fajnie byłoby poczytać, dziadki malucha na spacer zabrali i chwila wytchnienia. Dosłownie przeniosłaś mnie na drugą stronę lustra, i te bose stopy, zapach wsi gdy już latarnie wieczorem świecą…

  10. Wzruszyłam, sie i łzy jakos same poleciały;
    Zazdroszczę Twoim rodzicom, ze taki magiczny, cudowny, kochający dom Wam stworzyli, marzy mi sie taki dla moich dzieci….
    Sama takiego nie miałam, cieżko przełamać w sobie te dysfunkcyjne schematy
    …..
    Dziekuje za ten post
    Mam nadzieje, ze takich bedzie wiele w Twojej książce.
    Czy juz jest jakas wstępna lista zapisów na książkę????

  11. Dawno nic nie pisałam.choc czytam wszystko.ale jak tu nie podziękować ci za taki ładunek pozytywnej energii.za ciepło za dobroć..i za prawdę,bo z tym różnie w blogowym swiecie bywa.mysle ze sila tego miejsca,twoja sila bierze się z prawdy właśnie.bo chyba każdy z nas nie tyle wierzy co po prostu wie,ze tak bylo,ze tak jest..i jest tesknota,ze gdzies tak pięknie.ale i radość i szczęście wielkie ze jest takie miejsce ze są tacy ludzie…i tyle daje czlowiekowi ta wiedza ze….podziekowac to za malo.kochana jesteś julka?

  12. Jak ja lubię te Twoje pisanie, zatapiać się w tych Twoich opowieściach. To chyba nigdy nie jest w stanie mi się znudzić. I zawsze tyle ciepła, tyle pozytywnych refleksji, słowa takie proste, a jakże ważną treść niosą. Pięknie Julka, uwielbiam! Uściski jak zwykle dla Was wszystkich 🙂

  13. Jestem tam od wczoraj, po mojej drugiej stronie, u rodziców, gszie znowu i nadal jestem dzieckiem, pomimo że swoje ze sobą przywiozłam. I ładuję swoje akumulatory na kolejne miesiące w wielkim mieście…

  14. Wiedziałam Julio ze po powrocie z Twoich rodzinnych stron będzie piękny post ale ze aż tak ?I jeszcze w takiej chwili gdy mi smutno i źle i rycze w poduszkę tego mi było trzeba .

  15. A ja myślałam ,ze tylko film ”Alaska” słynie z takiej atmosfery. Juz nie wiem czy mam pęknąć z zazdrości czy sie cieszyć , ze inni żyją pełnia życia i garściami te życie jedzą. Pozdrawiam wakacyjnie.

  16. Znam ten Twój piękny świat i na pewno ładniej nie mogłaś ująć aby Go opisać, aż zachciało mi się wrócić na stare śmiecie i wybrać się na spacer. Odwiedziec stare miejsca ? już wiem co będę robić w weekend ??????

  17. Jula, tekst cudny i historie też, aż tętni to życie w tym pisaniu i cały przeczytałam bo myślę sobie zaraz będą foty, te zostawię sobie na deser, jak wisienkę na torcie… różyczkę lukrową.. a tu jedna fota… 🙁 nie masz więcej ???
    uściski!

  18. „Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie święty i czysty jak pierwsze kochanie…” Przepiękna opowieść, Juleczko! Bajkowa, magiczna, wręcz nierealna. W tych dzisiejszych czasach, kiedy rodziny się rozpadają, kiedy tyle konfliktów, nienawiści, kiedy dzieci tylko patrzą, żeby z domu rodzinnego wyfrunąć i nigdy do niego nie wracać, kiedy młodzi wstydzą się, że mieszkają na wsi, bo to
    im rzekomo ogranicza możliwość sukcesu, kariery, Ty piszesz o rzeczywistości idealnej. Aż trudno uwierzyć, że takie życie, takie relacje rodzinne, taka miłość są możliwe.
    Przed wyprowadzką z Warszawy na wieś zastanawialiśmy się, czy nie skrzywdzimy naszej Rózki, czy nie ograniczymy jej możliwości rozwoju. Takie wielkomiejskie myślenie w nas było. Teraz po trzech latach życia na wsi uważam, że to była najlepsza decyzja. I być może przyjdzie czas buntu, kiedy będzie ją ciągnęło do miasta, w wielki świat. Ale mam nadzieję, że kiedyś doceni miejsce, w którym się wychowała i że dom rodzinny będzie dla niej światem po drugiej stronie lustra – tym bezpiecznym i szczęśliwym.

  19. Czekałam na taką opowieść, widzę każdy opisany szczegół, każdego człowieka, widzę siostrę Twoją, ona lato na tym rowerze przywiozła.
    Niesamowite jak dobro wraca ” oddany chleb”.

  20. Kiedyś jedna Pani powiedziała, że „dzieci trzeba wychowywać tak, żeby po wyfrunięciu z gniazda, chciały tam wracać”. Po przeczytaniu tego posta od razu przypomniały mi się te słowa. Marzę o tym, żeby stworzyć taki dom dla swoich dzieci, dom gdzie czują wsparcie, zrozumienie, miłość… i nie jest to wcale proste, jest bieganina, praca, stres, kłótnie….. ale staram się. Może za mało, może wystarczy zwolnić na chwilę, pogadać, zjeść lody, poskakać w fontannie ze zraszacza a mój dom będzie kiedyś drugą stroną dla kogoś…
    Dziękuję za cudny post, znowu zryczałam się w pracy 😉 ale wiem też, na co znajdę czas dziś po pracy 🙂

  21. Jak zwykle po przeczytaniu łezki mi płyną bo ty dziewczyno pełna mądrości życiowej otwierasz oczy na sprawy tak jasne,oczywiste a tak uderzające w czułą strunę w moim sercu i chyba nie tylko w moim,wracasz do mojego dzieciństwa ,do błogiego spokoju, kiedy na mojej wsi tak właśnie było każdy się znał porozmawiał czuło się jakąś więż teraz kiedy tam jadę to tylko fury powystawiane przy domach żeby każdy widział i na pokaz przed sąsiadami robione remonty

  22. Julio pięknie napisałaś, ja nie mam takiego świata, wydaje mi się czasami, ze nie mam żadnego miejsca na tym świecie, a może mam za duże wymagania?, może za dużo chcę?
    W mojej duszy nie ma spokoju.
    Nie wiem. Chciałabym żeby mój syn go kiedyś miał, ale czy mi się to uda?
    Codziennie do Ciebie zaglądam, czekam na nowe wpisy i zdjęcia. Chyba już jestem uzależniona?:) Dobrze, że to uzależnienie nie jest szkodliwe:)
    Siostra wygląda przepięknie:) M S-P

  23. Ja tez wróciłam z zakończenia roku z kwiatami i bombonierkami. Może to staromodne, ale jak cieszy. Rozłożyłam te podarki na stole i patrze. To może te dzieci mnie lubią i rodzice też. Chociaż wymagam i krytykuje jak się lenią……A te słodkości pójdą do innych.

  24. Julciu! wymiękam za każdym Twoim wpisem… a ten dzisiejszy jest mega… ale jeszcze dziś chciałam nadmienić, ze dziś mojemu 12 letniemu Oliemu rower ukradziono…pojechał pociągiem 50km z kolega do kina, było super, wraca, rowera nie ma… i co? i trzeba wytłumaczyć, ze ktoś ukradł, ze to się zdarza, ze to jest tylko rzecz i koniec:) że pieniądz rzecz nabyta i tyle…

  25. Julka! Siedzę na ławeczce, obok synek śpi, czytam i aż chciałoby się spakować, wsiąść w auto i ruszyć w strony opisane przez Ciebie odetchnąć tam pełną piersią, nabrać dystansu do siebie, innych… Pokazać dzieciom jak może być pięknie, spokojnie. Pokazać czterolatce mojej ile życzliwości jest w ludziach, jak cudnie się żyje z uśmiechem na twarzy. To wspaniałe gdy ma się takie miejsce gdzie wszystko jest łatwiejsze! Uwielbiam Twoje pisanie, zdjęcia i pozytywizm ???

  26. Julia, siostre masz piekna! Ta twoja druga strona lustra, marze o tym zeby zyc w takim swiecie zeby wychowywac w nim moje dzieciaki! Poki co meczymy sie w wielkim miescie bo praca meza, ale wychowalam sie na takiej wlasnie wsi jak z twoich opowiesci tesknie za tym! Pozdrawiam

  27. Dosłownie jechałam z Wami tym „mercem” i z Wami patrzyłam na „młodzieńców”, i uśmiałam się z ostatniego zdania , że na bosaka :)))) pięknie piszesz, piękny blog, piękne życie podczytuję namiętnie uściski m.

  28. Julio, czytam Twojego bloga juz od dawna, ale pierwszy raz komentuje.Ja też mieszkam na wsi i to tej samej, w ktorej sie wychowałam. Wróciłam tutaj troche nie na wlasne życzenie i cieżko mi z tym było na początku.Zwłaszcza że niektorzy ludzie bardzo mi współczuli i pocieszali jakbym wielka klęskę poniosła. To wlaśnie Ty, twój blog i wpisy podobnego do tego, sprawiły ze zaczęłam na nowo doceniać swoje miejsce na ziemii i cieszyc sie z tego gdzie teraz jestem. Dziekuje i pozdrawiam☺
    P.S. Tez jestem nauczycielka jak twoja siostra wiec pozdrowienia i usciski rownież dla niej☺

  29. Tyle miłości i ciepła w Twoich postach…i jest jeszcze jedna rzecz, którą czuję gdy je czytam i co dla mnie jest niezwykle cenne – to szczerość…jeszcze nigdy nie odniosłam wrażenia, że piszesz coś bo wypada, albo że to lepiej chwyci, albo na tym zarobisz…za tą szczerość szczególnie dziękuję 🙂

  30. Wracam z wakacji, a tu taki piękny wpis na mnie czeka i ja uwielbiam Twoje pisanie <3

    Julcia, ja uwielbiam tą moja wieś, na niej żyje się tak jakoś inaczej, spokojniej, mniej anonimowo i po roku mieszkania w centrum miasta stwierdzam, że to jest moje miejsce na ziemi, nie wyobrażam sobie innego widoku za oknem niż pole na którym co roku rośnie co innego i ten nasz ogródek <3
    Odkąd jestem mamą dwóch małych chłopców, zauważyłam, że zaczęłam zwracać uwagę na starszych nastoletnich chłopców, a konkretnie na ich rozmowy i to co mają do powiedzenia i krążą mi po głowie myśli jacy Ci moi chłopcy będą, co ich będzie interesować, jakie będą mieli pasje i ile dobra uda mi się w nich zaszczepić i zaczynam sobie coraz bardziej zdawać sprawę jakie to odpowiedzialne zadanie i że tak wiele zależy od nas rodziców, co z tych chłopców mych kochanych wyrosnę.
    Ściskam i dziękuję że tak pięknie dla nas piszesz.

  31. Piekny ten Twoj swiat, najchetniej przenioslabym sie natychmiast na ta twoja druga strone lustra, obowiazkowo na bosaka 🙂 Pozdrawiam

  32. Przemawiasz do mnie prawie jak Konopnicka:

    'Pieśń o domu’
    Kochasz ty dom, rodzinny dom,
    Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
    Szumem swych lip wtórzy twym snom,
    A ciszą swą koi twe łzy?

    Kochasz ty dom, ten stary dach,
    Co prawi baśń o dawnych dniach,
    Omszałych wrót rodzinny próg,
    Co wita cię z cierniowych dróg?

    Kochasz ty dom, rzeżwiącą woń
    Skoszonych traw i płowych zbóż,
    Wilgotnych olch i dzikich róż,
    Co głogom kwiat wplatają w skroń?

    Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
    Co szumów swych potężny śpiew
    I duchów jęk, i wichrów chór
    Przelewa w twą kipiącą krew?

    Kochasz ty dom, rodzinny dom,
    Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
    Gdy w duszę ci uderzy grom,
    Wspomnieniem swym ocala cię?

    O. jeśli kochasz, jeśli chcesz
    Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
    Sercem ojczystych progów strzeż,
    Serce w ojczystych ścianach złóż!…

Skomentuj Aleksandra Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.