na drabinie…

Moi Drodzy, dawno już nie było poleceń książkowych dla dzieci.
Nazbierało się mi trochę nowości. Pokażę Wam dziś już przebrane, te które uważam za najbardziej godne pokazania.
Zacznijmy od samej góry mojej drabiny.

„Widziałem pięknego dzięcioła” to książka dla miłośników książek nietypowych. Pełna malarskich ilustracji. Farbami. Jakby grubym pędzlem. Książka jest pamiętnikiem chłopca z czasów wojny. Dostał w szkole zadanie, aby każdego dnia zapisywać jedno zdanie. Podczas wypełniania tego zadania wybuchła wojna. Książka jest uboga w treść. Są to krótkie formy. Ilustracje niewyraźne, ogólne.
Pozycja dla kolekcjonerów i miłośników. 🙂 Czyli ja 🙂

„Niedźwiodek Puch” to Kubuś Puchatek po śląsku. Jako, że kocham gwarę śląską, musiała się pojawić w moim domu. 

„Dziewczynka, która wypiła księżyc”  – kawał grubej książki. Posłużę się opisem dedykowanym książce.

„Bestseller „New York Timesa”, nagrodzony prestiżowym Medalem Johna Newbery’ego za wybitny wkład w amerykańską literaturę dziecięcą.
Od wieków mieszkańcy Protektoratu wierzą, że pobliski las zamieszkuje okrutna wiedźma, której gniew obłaskawić może tylko najmłodszy mieszkaniec osady złożony w ofierze złej czarownicy. Co roku pozostawiają więc w lesie niemowlę, licząc na to, że danina z niewinnego życia powstrzyma wiedźmę przed terroryzowaniem ich miasta.

Ale Xan jest dobra. Dom w leśnym zaciszu dzieli z mądrym potworem Glerkiem i maleńkim smokiem Fyrianem o wielobarwnych skrzydłach. Ratuje ona porzucone dzieci i oddaje w opiekę rodzinom po drugiej stronie lasu, karmiąc niemowlęta blaskiem gwiazd. Jednemu z nich przypadkowo daje jednak do wypicia blask księżyca, napełniając je magią o niewyobrażalnej mocy. Xan postanawia sama wychować tę niezwykłą dziewczynkę. Kiedy zbliżają się trzynaste urodziny Luny, jej moc przybiera na sile…”

„Urodziny Misia” – to pozycja dla najmłodszych, tych którzy rozpoczynają przygodę ze światem książek.
Ja już takich dzieciątków nie mam, ale wiem, że wiele z Was ma i wciąż poszukuje dobrych pozycji książkowych. To książka złożona z obrazów. Ma przede wszystkim w treści zaproszenia do aktywności ruchowych, dźwiękowych i innych. Polecam szczerze.

„321 superciekawych faktów” – książkę zobaczyłam na wystawie księgarni i kiedy wróciłam do domu, prędko zamówiłam, bo tak spodobał mi się opis i okładka. To zbiór przeróżnych ciekawostek, podzielonych tematycznie. Pięknie wydana. Taka spójna. Och, taka jak lubię. Bardzo gruba.

„Gdzie jest moja córka” – to najnowsza pozycja Iwony Chmielewskiej, jako jej miłośniczka musiałam zakupić. Kto zna Jej prace wie dlaczego. To wydanie skupia się bardziej na ilustracjach ze skrawków materiałów jak to Pani Iwona ma w zwyczaju. Dla kolekcjonerów konieczna, dla rozpoczynających przygodę z Jej twórczością koniecznie zacząć od ” Pamiętnik Blumki” i „Dwoje ludzi”.

„Biały Ptak” – ach! Kto nie zna „cudownego chłopaka”? To książka tej samej autorki. Tym razem w formie komiksowej. Jestem też niezwykle zaskoczona, bo w ten komiks został ubrany czas wojny. Wykonanie, tekst – doskonałe!
„Niepełnosprawny chłopiec, Julien, chroni żydowską dziewczynkę, Sarę, przed wywiezieniem do obozu koncentracyjnego. Pomaga jej, choć wcześniej Sara razem z innymi dziećmi śmiała się z niego i nigdy go nie broniła. Dobro, które ich połączyło, przetrwało II wojnę światową. I kiełkuje nadal, w kolejnych pokoleniach dzieci, które znajdują w sobie odwagę, aby być dobrymi dla innych. Historia opowiedziana w Białym ptaku przypomina, że dobro trzeba czynić zawsze. Nawet w czasach, kiedy można za to zapłacić najwyższą cenę. Nawet jeśli jest się tylko dzieckiem.”

„Wihajster” – to książka autorstwa Michała Rusinka. O słowach zapożyczonych. Czyli o tych, które nasze są, ale nasze nie były. Śmieszna, ciekawa. Dobra. W gąszczu teraz miliona wydawanych pozycji godna zatrzymania się przy niej.

„Ziuzia” – mam taką Kochaną Olę, do której chodze na paznokcie. Teraz mamy razem dzieci w placówkach edukacyjnych i zawsze wymieniamy się tytułami książkowymi jakie nas zachwyciły. Poleciła mi te Ziuzie. Skończyliśmy czytać tydzień temu i moje dzieci nie chcą nic innego. Ziuzia i Ziuzia na nowo.
Bardzo, no bardzo.
„Ziuzia ma jedno oko szare, a drugie zielone, dlatego patrzy na świat troszkę inaczej. Poza tym ma mnóstwo dobrych pomysłów, które przychodzą jej do głowy prosto z pępka (bo przecież pępek też do czegoś musi służyć). I nigdy się nie nudzi. Bo jak tu się nudzić, skoro trzeba szukać bandy uciekających robaków, które chowają się w kałużach? A marchewka, kiedy tylko narysuje się jej pisakiem oczy, organizuje podróż do Królestwa Grochu z Kapustą? Albo kiedy łóżko bez ostrzeżenia wzlatuje w nocne niebo, żeby Ziuzia mogła utulić płaczące gwiazdy? Oczywiście, poza tym Ziuzia ma też obowiązki. Musi znaleźć właściciela kotka, który jest stworzony z deszczu, wymyślić tacie nowe imię, pomóc starszej siostrze zrobić pierwszy makijaż, czy odtajnić tajną akcję, która jest tak tajna, że nawet Mateusz nie wie, o co w niej chodzi (a przecież to chłopak!). I wcale nie jest ważne, że bandy uciekających robaków to tak naprawdę PIT-y, które wypełniają rodzice, Królestwo Grochu z Kapustą to tylko lodówka, a gdy dziewczynki dorastają, nie mogą stać się robotami, tylko kobietami. Rzeczywistość w dwukolorowych oczach Ziuzi jest zaczarowana i fascynująca. To świat, w którym nawet lampa czy trzepak mają uczucia, świat bliski dzieciom i rodzicom, bezpieczny i dobry, a przecież prawdziwy.

Czytelnik z łatwością daje się wciągnąć w tę pełną humoru, surrealno-realną rzeczywistość.”

Ja książki zamawiam na aros albo bonito. Dostępność i ceny są super.

8 odpowiedzi na “na drabinie…”

  1. Taka mądra, taka dobra, tak myśli o innych i książki poleca… To poleć jeszcze jak przyspieszyć rośnięcie dziecka. To się gdzieś do piekarnika wsadza? W ciepłe miejsce? Się podlewa czymś? Co ja mam zrobić, żeby ten mój pięciomiesięczniak mógł już takie książki czytać. Bo odkąd się urodził to tylko kupuję i kupuję i wszyscy na mnie jak na głupią patrzą, bo on taki mały i zanim do tego dorośnie to miną lata. A te książki takie piękne są, takie pomysłowe! Jak tu nie kupować?! I wejdzie człowiek na bloga, a tam znowu polecenia. Jak żyć?

    1. haha!! :)) Kolejna zwariowana Mama 🙂 Ja robiłam to samo. A dziś mam taką półkę pt „książki niezwykłe” i 95% tej półki to książki dla dzieci. Rozkochuję się w nich. W słowach, ilustracjach, pomysłach na nie. W okładkach.
      Niech nie rośnie, bo będziesz za chwilę pisać – Julka, komu te książki kupować jak on już sam literaturę dopiera. 🙂

    1. Ostatnio przeczytałam super cytat – gdybym nie wydał wszystkich pieniędzy na książki tylko odłożył do banku, ach! ile dziś miałbym pieniędzy na książki. Dla mnie to idealne zdanie o mnie. Choćby ostatni grosz na koncie to książki kupię zawsze. Kocham je!

  2. Dzięki za polecenia. Zaintrygowała mnie „Zuzia”. Jak dobrze, że mamy dzieci i bezkarnie możemy kupować i czytać te wszystkie książki (oczywiście na głos, wieczorem, przy usypianiu maluchów).

    1. Ja to wiele z nich czytam dalej, kiedy oni już śpią. Tak było z „Prezent dla Cebulki” – kocham te książkę.
      I z „cudownym chłopcem” a teraz z „białym ptakiem”.

  3. Julio, zaczytana w książkach kucasz sobie obok drabiny w takim przytulnym kwiecistym wdzianku… to kombinezon jakis? Strasznie lubię takie kwiaciochy i nadruki, pomożesz w moim śledztwie co to ? Dziękuję 🙂

Skomentuj Anna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.