odpocząć od…

prezenty112

…a zimą taki kompot z czereśni to jak leżenie pod gruszą, i promienie słońca między gałęziami opierają się na naszej twarzy… mruże oczy i wypluwam z impetem pestki…

prezenty113 prezenty110 prezenty16

z cyklu… tylko nie rajtuzy po domu… i twórczy bałagan…

Kolaże95 Kolaże108 _DSC0546 b

Postanowiłam odpocząć od Facebooka.

Bo kiedyś było jakoś tak, że człowiek jak stał autem na czerwonym świetle, to po prawej widział rodzinę w czerwonym volvo. Ona patrzyła w okno. Zamyślona mocno. On stukał palcami w kierownicę. Dziecko z tyłu przyklejało nos do szyby, by w końcu lekko się do mnie uśmiechnąć. Po lewej w srebrnej preludzie siedział młody chłopak. W jasnych jeansach, czarnym golfie. Przystojny.

Było też tak, że jak człowiek stał w kolejce do kasy i wyciągnął już te produkty na taśmę, to coś na boki zagadał. że skąd takie fajne gotowe buchty na parę? no i że wygodniej teraz z tymi obiadami…

w kolejce do lekarza, o tych przypadkach co chodzą po ludziach..

a teraz.. ślepia wpatrzone w wyświetlacz telefonu. Fejsbuki, mejle, aplikacje…

Gdzieś to się mocno zapędziło… i nie wiadomo dokładnie dokąd..

I nie twierdzę, że nic dobrego.. bo przecież skąd ja tyle pięknych miejsc w internecie odkryłam, z tyloma ludźmi więzy zacieśniłam, tyle inspiracji zaczerpnęłam..

To wszystko ma sens. Tylko jak zawsze, musi być jeszcze odrobina racjonalngo myślenia.

Dzielnia na czas i miejsce.

Skasowałam więc profil Facebooka. Zrobiłam bardzo małą listę blogów, które odwiedzam. Odpuściłam.

Nie gonię za nowymi informacjami, które może się pojawią a ja je przeoczę. Umkną mej uwadze.

bo kiedy zadawałam sobie pytanie, cóż ta informacja wniosła w moje życie.. to okazywało się , że zupełnie nic… albo prawie nic, w perspektywie długiego życia.

Odpuściłam bo..

…chciałabym uważniej przyglądać się życiu. chciałabym mocniej żyć. żyć życiem obok, a nie światem wirtualnym.. bo mi dziecko rośnie, zmarszczek przybywa, data w kalendarzu się zmienia, wiosna kolejna nadchodzi…

a ja tak… jakoś w próżni, na pół gwizdka.

wirtualnym światem żyję. stanowczo za mocno.

i choć obiad codziennie na stole, choć dziecko utulone, choć na spacerze jesteśmy każdego dnia i choć nowe światy z Antoniną odkrywam, to nie tak jakbym chciała…

.. i nie ma mnie tam. na tym portalu społecznościowym.

laptopa otwieram przy kawie jak Antocha śpi, żeby na komentarze Wam odpisać, na maile odpowiedzieć…

I nie mam pojęcia, kto ze znajomych był na nartach i zdjęcia nowe dodał. Nie mam pojęcia  kto ma katar i gorączkę. Nie widzę statusów dotyczących radości z piątku i rozpaczy z powodu poniedziałku.

Nie wiem.

Wiem natomiast jak pachnie pomidorowa. Wiem mocniej. Bo się nad tym zapachem zatrzymuję. Otwieram pokrywkę kilka razy i wącham.

Wiem jak Tosia gramoli się na nasze łóżko i układa tam miśki i lale do spania. Wiem mocniej. Bo podglądam ją zza drzwi. Siedzę na podłodze, zerkam i uśmiecham się do siebie.

Wiem jaki film dziś z mężem obejrzę uważnie, by potem leżeć na kanapie i na jego temat rozprawiać, przechodząc w tysiące innych tematów dotyczących jestestwa.

Wiem już jak zaczyna się książka, którą od kilku miesięcy zaczynam. Wiem mocniej, bo nie odpływam myślami przy każdym przełożeniu strony.

Wiem jak to ciasto na spodzie z nutelli smakuje, bo w końcu jest na to swobodny czas.

Wiem jakie mam wyniki krwi. Wiem mocniej, bo zrobiłam świeże i był czas o tym pomyśleć.

Wiem kiedy Antonina przewraca się na bok. Wiem mocniej, bo kiedy już zaśnie, to mam czas na to by dłużej obok Niej poleżeć.. Popatrzeć w okno, myśli zebrać.

Nie biegnę. Nie wciskam wciąż i bez ustanku „odśwież”. Nie sprawdzam długiej listy nowości pojawiającej się na tablicy Facebooka. Nie komentuję, nie „lajkuję”…

Mam czas żyć swobodnie.

Zbyt fajne to moje życie tutaj, by śledzić to wirtualne..

Kiedyś mój Tato mówił mi „pamiętaj, spotykaj się z ludźmi od których się czegoś uczysz”.

Mocno przesitkowałam ten mój świat w internecie. Zostawiłam garstkę tego co mnie inspiruje, stawia do pionu. Co daje mi mądrość, i sztukę odnajdywania radości. Zostawiłam też to co zasmuca, co dołuje. Zostawiłam to, co mnie uczy…

 

prezenty114 prezenty115

Ubiegły tydzień upłynął pod nazwą „magia prezentów”…

Dostałyśmy ich mnóstwo…  

Ten telefon od męża, że przyszły do mnie paczki… a potem wieczorne ich otwieranie.

I ja bym chciała tak powoli. Uczcić każdą chwilę. Złapać ją aparatem, pozachwycać każda kokardką..

No a gdy przychodzi pomoc Tosinych rąk, to trudno..

Założyłam pudełko. z listami. z listami do szafy. dostałyśmy kolejny od Kasi.

bo pierwszy był od Pauliny..

na kartce. pisany piórem. jak mnie już świetnie znacie i wiecie co łapie za serducho.

a do listu całe pudło różności. ale jakie to pudło! oczywiście co się namordowałam żeby otworzyć tak, by nie naruszyć ani jednego skrawka materiału…

był nawet motocykl dla męża..

miś dla mnie i dla Tosi. 

napis Tosiny… i znowu z utęsknieniem pomyślałam o domu, by zawiesić na białych drzwiach do Jej pokoiku.. 

klamerki!  jak ja kocham takie drobiazgi. 

Kasia przysłała nam prezent w podziękowaniu za film jaki kiedyś opublikowałam na szafowym facebooku… film dołączam na końcu wpisu…

te piękne rzeczy można znaleźć u Kasi w Radosnej Fabryce.

prezenty116 prezenty120 prezenty119 prezenty12 prezenty13 prezenty11 prezenty1 prezenty15

Wiem o Was niewiele.. Tyle ile w komentarzu zostawicie słów. Ile na zdjęciu zobaczę gdy komentujecie na FB….

I było takie jedno zdjęcie profilowe co mnie mocno zachwycało, intrygowało…

aż pewnego dnia to zdjęcie zapytało nas o adres…

Dostałyśmy z Antką bransoletki, opaski… 

i tutaj kokardy na opakowaniach, wstążki, flagi… 

Z opakowań zdradzę Wam, że to icon store.

Mają tam świetne, stylowe legginsy dla dzieci, chyba zakupię… tylko które…

prezenty18

Tamtego dnia przyszła jeszcze jedna paczka w prezencie dla To.

Waży 60 kg… pokażę Wam już w innym wpisie…

Dziś poniedziałek i właśnie dostałyśmy kolejne dwa… Ja chyba oszaleje..

W życiu nie dostałam tyle niespodzianek!!

Ukłony do stóp Wam składam w podziękowaniu… 

 

I obiecany film…

87 odpowiedzi na “odpocząć od…”

  1. Julio wiesz podziwiam Twoją decyzję! Ja od dłuższego czasu dojrzewam, i dojrzewam… Przesyt odczuwam już dłuższy czas, jestem zmęczona światem wirtualnem. Ale boję się… Boję się, że skasuję, zamknę drzwi, i będę szczęśliwsza (to na pewno!), ale pewnego dnia zatęsknie… Tak zdecydowanie za dużo czasu temu poświęcam, i źle mi z tym. Dlatego ściskam Was mocno cudowne kobietki i pędzę do moich chłopaków nową bajkę poczytać teraz:) buziaki!

    1. bardzo długo z tą myślą się nosiłam… może kilka miesięcy. upewniło mnie też to, że kiedyś na moim profilu była jakaś dyskusja i okazało się, że pewna kobieta w komentarzach oceniała moją osobę, kiedy tak na prawdę nigdy nie zamieniła ze mną zdania. w ogóle mnie nie znała… zaczęłam się zastanawiać kogo ja mam w znajomych… po co ten świat? na co mi to? przecież krytyka jest potrzebna i ja jej chce, tylko wtedy gdy jest konstruktywna. a tam byli ludzi którzy nie mają pojęcia jakim ja jestem człowiekiem. krytyka jest mądra od moich rodziców, moich bliskich przyjaciół… może i obcych ludzi, ale kiedy znają sytuację… trochę się ten FB zagalopował i ja straciłam nad tym kontrolę… życie mam tu cudowne a ja z nosem w komentarzu jakiejś kobiety która nie jest dla mnie zupełni nikim ważnym… bałam się mocno jak to będzie bez fejsa… i jestem zaskoczona tym jak jest dobrze..

    2. FB jest czasem bardzo pomocny, szczegolnie jesli jest sie z daleka od domu rodzinnego, na obczyznie… po nastu latach nawiazalam kontakt z kolezankami z podstawowki, z liceum, ze studiow. Na FB mam tylko znajomych, ktorych juz w zyciu widzialam i zamienilam niejedno zdanie. Zagladam tam raz czesciej raz rzadziej… przy trojce dzieci nie zdarza mi sie to czesto… raczej czytam niz pisze!!!! Dzieki FB znalazlam szafe tosi, to teraz moja odskocznia. Dziekuje!!! Pozdrawiam serdecznie!!!

  2. znam to doskonale:)) był moment, że się zachłysnęłam… nowe znajomości, wymiana myśli, blogowe światy, jak gwiazdy odległe, a każda świeci innym blaskiem:)
    ale przy małym dziecku czasu żal…! żeby niczego nie przeoczyć, nie przegapić, żeby mu w tych najważniejszych chwilach towarzyszyć! a one wszystkie najważniejsze!! i ta radość w jego oczach, gdy siedzimy razem na dywanie, odkrywamy nowe rzeczy, albo gonimy się rozchichotani:) i nauczyłam się właśnie od dziecka, że aby poczuć, trzeba się zaangażować w całości…:)
    wielu pięknych, wspólnych chwil Wam życzę:))
    wyłączam kompa i zmykam układać wieżę;))

    1. właśnie to… zaangażowac się w całości… a nie, że tutaj budujemy wieże a tam na telefon lub laptop ciągle przychodzą powiadomienia, coś korci, coś ciekawi… chce myśleć przy budowaniu wieży o kolorze kolejnego klocka, żeby synchronicznie było…
      nie chcę być ani przez moment myślami gdzies indziej… bo co mi z tego gdy przyjdzie dzień ostateczny? 🙂

  3. Z jednej strony zazdroszczę tej wolności, że się odważyłaś. Z drugiej strony myślę, że ja bym chyba „zgłupła” większość czasu sama w domu z półrocznym Jankiem. My za to z wyboru żyjemy bez telewizora, ale to chyba nie nowość. Mój mąż nigdy nie miał facebooka, ale okazją do porozmawiania z bratem, który na emigracji siedzi i się sam z siebie nie odezwie, nie pogardzi (albo czasami pogada z moimi koleżankami, jako ja… jakieś takie hobby ma). Usunęłaś facebooka, a jednak ktoś przede mną tu dotarł… Pozdrawiam, i jestem pewna, że nie tylko mi bez facebooka szafatosi z pamięci nie wyleci.

    1. Usunęłam prywatnego Facebooka. ten z szafy został by przypominać o postach 🙂
      Ale to z prywatnego korzysłtałam wciąż i naokragło… Na tablicy szafy już od dawna nic się nie wyświetla. jakies info sprzed kilku miesięcy..
      kiedy właśnie ja myślałam, że zgłupnę z fejsem… bo czasu za mało. a tutaj spacer na spokojnie, koleżanka na kawę, na zakupy, do szwagierki na kawę, posta zrobić, męża w pracy odwiedzić… jest tyle form wychodzenia do ludzi i świata… a ile się przez telefon nagadam 🙂

  4. Bardzo lubię te świadome wybory. Te decyzje podporządkowane myśleniu. Te śmiałe wybory. Odważnie wbrew „uzależnieniom” powiedziane – NIE.
    Bardzo lubię.
    I listy piórem pisane lubię. I wiem, że wszystko jest po coś. Ku dobremu. Najbardziej się cieszę, że zostawiłaś „szafę TU” i się dzielisz, karmisz i mamisz mi oczy tymi fotografiami, tymi słowami.
    Że zacytuję Kiplinga (bo tak mnie dziś naszło na te mądrości) „Słowa są najpotężniejszą bronią, jaką się ludzkość posługuje”
    A Ty masz bardzo bogatą oręż!

    1. Myślę, że gdyym tej szaft Tu nie miała to bym się tego fejsa nie pozbyła.. ale, że ten blog daje mi tak duży kontakt z ludźmi, otwiera wielkie okno na świat to ten brak fejsa nie jest odczuwalny…
      wiesz.. u mnie z tą bronią różnie.. czasami jej tak użyję, że potem mam se ochotę strzelić w łeb 🙂

  5. wczoraj przeczytałam prawie całą książkę, bo nie odśnieżałam 🙂 fb. dziś w busie dokończę.
    i odsłuchałam wszystkie audycje GODZINY PRAWDY Michała Olszańskiego, których nie słuchałam.
    i zostawiam komentarze na blogach 🙂
    i planuję podróż 🙂
    i w sobotę była u mnie koleżanka, z którą kontaktowałam się głównie przez fejsa…a okazuje się, że Agata nawet nie zauważyła, że mnie tam nie ma…
    i zrobiłam już dwie tarty brokułową i na słodko, z jabłkami.
    i wczoraj pierwszy raz o 21:00 gotowałam sobie obiad na dziś do pracy.

    i to wszystko zamiast odśnieżania fejsa. 🙂

    niesamowite jest dla mnie to, że miałam na Fb jakoś ponad 400 znajomych, a pamiętam może z 30, a z dziesięcioma regularnie pisałam wiadomości. i dalej pisze i dalej wiem co się u nich dzieje.

    a przede wszystkim wiem co się dzieje u mnie 🙂
    Jula dzięki, z Tobą ten krok był dużo łatwiejszy 🙂

    1. widzisz, musimy się jeszcze częściej spotykać by robić takie rzeczy jak kasowanie sie z feja 🙂 czy ta planowana podróż to piątkowa z nami do Zamościa? :*

      1. ech ta moja natura – zawsze chętna na wszystko 🙂 podróż piątkową jak najbardziej planuję – np. planuję kiedy tartę zrobić Justynce, żeby dobra była :)inną trochę dalszą też planuję.

  6. Zazdroszcze decyzji bo ja, mimo iz czuje, ze jestem okradana z czasu, to na ten moment nie potrafilabym tego zrobic. Jeja, ale to zabrzmialo powaznie 😉
    A ten kompocik to wygląda na taki z małych, żółtych śliweczek,a nie czereśni;)
    pozdro Jula:)

    1. bo ten słoik jest wielki i może dlatego nie widac 🙂
      Ta dcyzja była trudna, wiesz jak ja sie bałam… ale w ogóle o tym nie myślę, nie pamiętam… trchę jakbym sie w Bieszczady przeprowadziła 🙂

  7. ojej.. jak ja zazdroszczę 🙂
    Tak bardzo chciałabym się odciąć od wirtualnego światka, gdzie aż piętrzy się od pustych słów, fałszywych przyjaciół i ludzi których nigdy nie poznaliśmy. Mam dość tego kiedy współlokatorka zamiast normalnie zapytać o to czy chcę herbatę wklepuję to na moją tablicę na fb… Mam dość ciągłego sprawdzania czy może ktoś napisał, czy coś ciekawego się wydarzyło… Mam dość.
    Jak przyjemnie było by gdyby facebook’a nie było 🙂 ale niestety studia… a fb to główny środek komunikacji studenckiej 🙂
    Pozdrawiam i zazdroszczę
    Kasia

    1. Kasiu, jak mnie to cieszy, że czyta mnie studentka :))
      Ile masz lat?
      Wiesz, mnie właśnie mocno skłoniło to, ze miałam znajomych co Ich na oczy nie wiedizałam… i nic w tym złego gdy gadałam z nimi codziennie na priv i w mailach… i była to miłość wielka. i jest nadal.
      zastanowiły mnie osoby co same zaprosiły mnie do znajomych a na prawo i lewo mnie obgadywały… zaczełąm sie zastanawiać po co mi to? jaki to mój znajomy… znajomy to ktoś kto zadzwoni wieczorem nawet jak mnie na fejsie zabraknie.. Przychodzi wieczór i dzwonią do mnie dziewczyny co znamy sie właśnie tylko z blogów. Dzwoni do mnie Paula co nigdy na oczy Jej nie wiedziałam… i to jest cudowne…
      i nie zajmuje swojego czasu ludźmi zupełnie mi nieotrzebnymi do mojego szczęścia..
      ściskam Cie mocno studenko :*

  8. Julia… czy ja kiedyś↕ napiszę to samo? Jak niewolnik się czuję czasami. Na własne życzenie. Mam silne postanowienie, że w weekendy sieci nie tykam, postów nie publikuję. Bardzo, bardzo dobrą podjęłaś decyzję.

    1. Ja w weekendy sieci nie tykałam.. ale miałam w telefonie. więc w „przestojach” zawsze zerknęłam w telefonie.. co na fejsie . choćby na sekudę.. a w tej sekundzie to można by było kwiatki podlać albo zwyczajnie usiąść na kanapie i DDTVN obejrzeć… w pieruny z tym dziadostwem :))

  9. Może zacznę od tych czereśni..wielkie drzewo z czereśniami jakich nigdy potem nie jadłam rosło na działce u moich dziadków, objadałam się nimi latem, potem zimą po niedzielnym obiedzie kompot przepyszny:-) Co do fb to na pewno straszny z niego pożeracz czasu…ale też ludzi cudownych można spotkać, twojego bloga mnóstwo ludzi poznało i tutaj Cię odwiedza. Więc muszę poczekać aż do mnie zaczną zaglądać ich więcej wtedy będę wiedziała że ze spokojem mogę zrobić „delete” . Jak najwięcej przepysznych zup pomidorowych, filmów obejrzanych i czasu na to na co dawno nie miałaś czasu życzę:-)))

    1. tak Asiu, FB ma mnóstwo zalet i ja o tym wiem.. ale teraz postanowiłam zobaczyć jak jest bez.. co mi to daje, co zabiera.. czas pokażę..
      dziś żurkowym zapachem się raduję 🙂

      1. 🙂 mniam. Ja jutro będę w kuchni coś tworzyć, przyszły foremki sówki ze Scandi Loft i zrobimy w nich jakieś ciasteczka.A na obiadek jeśli masz grzyby ususzone polecam grzybową:-) U mnie jutro pomidorowo-fasolowa przywieziona w słoiku od mamy.

  10. Julia, nie umiem nazwać tego co chcę napisać, ale to niezwykły dar, umiejętność tak umieć pookładać sobie wszystko. I nie wiele jest takich miejsc w sieci z których czerpie się inspirację, z których płynie życiowa mądrość, przy których człowiek się zatrzymuje i myśli a nie tylko bezmyślnie patrzy. Wstyd się przyznać, ale trzeba to zrobić choćby przed samą sobą. Gubi się człowiek w tej sieci, a ona jak robak czas mu pożera i walczyć chce, ale coś nie daje mu odejść. Co? skoro nie czerpie z tych miejsc niczego, niczego wartościowego nie wnosi ono w życie… „Oddzielić ziarna od plew” pierwsze co na myśl mi przyszło. Jak się tego nauczyć? Chcieć to pierwsze, poukładać sobie drugie, przewartościować i uwolnić… Inspirujesz Julia. Uwalniasz. Uczysz. Właśnie dziś dzięki Tobie Kobieto Niezwykła poczyniłam kolejny krok ku lepszemu…

    1. i miałam napisać, ale tak się zamyśliłam i zaczęłam planować gruntowne porządki w moim wirtualnym świecie, że teraz mi głupio. A Wy takie cudne prezenty dostałyście. Julia te misie są takie urocze i te klamerki… ahh dla takich przeżyć jak u Ciebie, dla zachwytu nad talentem ludzkich rąk i dla obejrzenia tych perełek…

      1. ja już tak bym chciała do domu, wielkiego, żeby móc wyeksponować takie np klamerki.. bo teraz mamy taki ścisk, że choć pięknych rzeczy wiele to ich nie widać, bo wszystko na kupie 🙁
        Muszę iść do Was bo widziałam na szybko śliczne zdjęcia z misiem, ale jeszcze nie czytałam…
        „oddzielić ziarna od plew” – to będzie moje przewodnie hasło dotyczące tego porządku w internecie :)))
        Paula… wiosną na rynku w Krakowie kawa?

  11. Zaglądam do ciebie od jakiegoś czasu i stwierdzam że bardzo „lubię ” 🙂
    Chyba dałaś mi natchnienie , bo niestety ale FB ,blogi itd… rządzą moim światem ciągle coś sprawdzam , wyszukuje, oglądam , porównuje …. bo muszę , bo mnie ciągnie , bo nie potrafię bez . Komputer wiecznie włączony , jak nie kom. to telefon dostęp zawsze jest! Ciągle brakuje mi czasu … a boję się ze coś przegapię a tym czasem dziecko mi rośnie, coś mi umyka ;( i nie mogę do tego dopuścić by Maja na tym choć odrobinę ucierpiała , dałaś mi natchnienie że czas to zmienić . Dziękuję

    1. Asiu, właśnie u mnie tak było. dokładnie tak… i zaczęłam się zastanawiać co mi to daje.. czego mnie to uczy… bo jak wejdę na blog Julittki to ja tam nauczę się więcej niż z całych długich dni na FB. …
      Miałam to samo i stwierdziłam.. koniec.. nie będzie mną rządził portal społecznościowy…

  12. Film świetny, podczas oglądania, aż miałam dreszcze na ciele 😉 Nic dziwnego, że dostajesz prezenty m.in. za to, że dzielisz się z nami takimi cudami 😉 Odnośnie fb-gratuluję decyzji. Wydaje mi się, że to uzależnienie od tego portalu męczy coraz więcej osób. Ja owszem sama posiadam konto na fb, ale nigdy nie pozwoliłam sobie, aby ono mną całkowicie zawładnęło:p Niestety niektóre osoby preferują komunikację przez fb i dziś tylko po to mam tam konto. Jednak po cichu liczę, że już niedługo cała ta presja facebookowa przeminie 😉

    1. bo to jest właśnie świetne gdy używasz czasami.. gdy wchodzisz na 10 minut…. a ja miałam aplikację FB w telefonie i ciągle te powiadomienia… postanowiłam uciąć wszystko za jednym zamachem. całość. nie rozdrabniać się..
      podobno teraz to niezwykle oryginalne nie mieć fejsa 🙂

  13. Mnie też fb zmęczył, dlatego zlikwidowałam swoje strony firmowe. Żeby fanpage miał dobre statystyki, żeby lubiło coraz więcej osób (a więc i poznało ofertę sklepu) musisz cały czas istnieć, coś dodawać, coś komentować, niewaga że idiotyczne czasami. To dodawanie 'hura piątek’ albo 'ojej, poniedziałek’ to po to żeby mieć statystyki. I już w pewnym momencie nie dałam rady. Zawsze podziwiałam blogi i firmy, które nie mają wtyczki fb. Jest takich wiele, i istnieją, i dobrze się mają. A najbardziej żenujące stało się to klikanie 'lubię to’ byle tylko dać się zauważyć jako fanpage na innym poczytnym fanpagu i żeby złapać przy okazji kilku potencjalnych lubiaczy. I to ciągłe 'cudowne, rewelka, fantastyczne, genialne’ pod zdjęciami, nieważne że bezsensu… Grunt że jest. Dałam sobie spokój bo to już nie byłam ja. Nie miałam nigdy fb na telefonie. Zwykle nawet telefon mam wyciszony i gadać przez niego nie lubię. W salonie zawsze na mnie dziwnie patrzą jak wybieram nowy model bo trzeba przedłużyć umowę i ja mówię – taki najprostszy chciałam, żeby można było rozmawiać i smsy pisać, bez aparatu, bez wysuwanej klawiatury, bez dzwonków niewiadomo jakich i broń boże dotykowy! Bo tel jest mi czasem potrzebny do zadzwonienia lub wysłania krótkiej konkretnej wiadomości. Tyle. Kiedyś mogłam godzinami gapić się w tv, teraz już serio musi lecieć fajny film, żebym wreszcie się wpatrzyła. A w szufladzie setki płyt z zaległymi, nagranymi za czasów młodości (bezdzietnej) – bo kiedyś je oglądnę 😛 Człowiek się zmienia, dojrzewa, zaczyna dostrzegać że są rzeczy ważniejsze. Swojego prywatnego profilu nie zlikwiduje bo mam tu jedyny kontakt z ludźmi zza granicy, a nie siedzę cały czas bo na szczęście umiem sobie dawkować i zajmuje się czym innym. Za dużo jest do zrobienia przy dwójce maluchów i nadchodzącym trzecim, żeby siedzieć i klikać pół dnia 'lubię to’. No i nie mam babć i cioć do pomocy, że się zajmą. Ale to swiadomy wybór 😉 Nie omija mnie nic ważnego bo mam fakty o 19:00 i wiadomości o 19:30 😛 a ludzi którzy są mi niepotrzebni na fb, którzy byli tylko żeby figurować wykasowałam. Mam na wszelki wypadek tylko tych, z którymi kontaktu mogę potrzebować. Tyle. Do Ciebie mam meila lub pośrednika (AS) więc też przeżyjemy bez fb 😛

      1. Po pierwsze to gratuluję trzeciaka 🙂 dziewczyna czy chłopak? i imię koniecznie mi tutaj zdradź 🙂
        tak,.. statystyki… namordujesz się a potem i tak fejs zrobi co chce… jak np znajoma ma pond 4tys fanów na fb a jak doda coś nowego to wyświetli to 980 osobom…
        myślę, że ten świat wirtualny tak pochłania bo człowiek che tak więcej, poza swoje podwórko.a jakie to jest więcej…
        więcej lat nam przybędzie, więcej zdrowia… więcej czego ważnego..? no u Ciebie więcej klientów w sklepie.. ale czy aż o tyle, że ten czas jest tego wart?
        napisz do mnie na priv, mam sprawy trzy 🙂

        1. Dzięki za gratulacje, chciałabym babuszki, z chłopaka będę się cieszyć jak wariatka bo wiem że to cuda nieziemskie i takie mamusine, a imiona mam wybrane kilka dzieci na przód i jak będzie dziewczynka to Klara (lub Petra) a chłopak od dawna Hugo, więc się okaże 😛
          Co do sklepu i fb paradoksem w tym wszystkim było to że przez fb nie przybyło mi fanów, większość Klientów to ludzie którzy dowiedzieli się o sklepie z innych źródeł. Tym łatwiej przyszła mi decyzja o wykasowaniu kont. Było minęło, jest tyle rzeczy na głowie że nie ma sensu się nad tym zastanawiać 🙂 meila wysłałam, pozdrowionka dla Was 🙂

  14. uwielbiam te Twoje posty Julka. Dziękuję, że sprowadzasz mnie na ziemię. Musze się mocno zastanowić czy również nie usunąć profilu, bo każdą wolna chwilę poświęcam na granie w głupie gierki. Raz z nudów zaczęłam, zupełnie niewinnie a pod koniec dnia widzę ile rzeczy mogłam zrobić, ile zaplanowałam a nic nie zrobiłam, ale ważne, że w rummikubie jestem najlepssza :)To straszne!

    1. ja na szczęście nigdy nie zagrałam w żadną gre na FB… ale domyślam się, że też może mocno wciągnąć…
      Mój znajomy mówi… nie kasuj od razu.. zrezygnuj z aplikacji w telefonie, zaglądaj raz dziennie na chwile.. ale to sie tak nie da.. zajrzysz na chwile i potem tutaj a potem tam… i nie wiesz kiedy minęło dwie godziny… a miałaś książkę np czytać bo dziecko już śpi…

  15. Trafiłam tutaj nie-wiadomo-skąd i chyba zagoszczę na stałe. Podoba mi się u Ciebie najbardziej zdolność do Zachwytu, która to umiejętność, mam wrażenie, zanika jakoś z pokolenia na pokolenie.

    Sama zrezygnowałam z FB już ponad rok temu – to była bardzo dobra decyzja. Nie straciłam nic, zyskałam wiele.

    1. Fajnie się czyta takie słowa.. bo to tak pozytywnie utwierdza mnie w tym, że zrobiłam tylko lepiej…
      śmieje się tu do siebie , bo odpisuje na te komentarze i to brzmi jak rozmowy anonimowych alkoholików 🙂

  16. Niełatwa sprawa. Przeszłam już wszystkie fazy związku z FB i internetem. Od namiętności, przez zdradę i rozwód, do przyjaźni 🙂 Jako mama Trojga potrzebuję innych bodźców. Na film nie mam siły…za długo trwa. Przy książce myślę co jutro na obiad. Noc. Cisza. Herbata. I godzina na wpis do bloga, na wymianę myśli ze znajomymi, na poczytanie njusów… Związek idealny 😉

    1. ja zostawiłam właśnie tego bloga jako okno na świat, jako kontakt z ludźmi… ale jako coś czemu najbardziej warto poświęcać czas… to jak forma pamiętnika.. siadasz na starość, czytasz i wiesz, ze był sens się temu poświęcać…

  17. piękna ta łezka obsychająca …i prezenty piękne i rajtuzy;)
    to nie chodzi o fb, o bloga czy inne ustrojstwo;) tu chodzi o nasz czas, priorytety , wartości…ja mam swój czas z komputerem, gdy Filek śpi lub wieczorami, czasami rano przy kawie….ale bez wariacji;)w czasie ciąży żyłam forum bb…dosłownie!całe dnie, wszystkie informacje…gdy urodził się Filuś dziewczyny zaprosiły mnie do grupy zamkniętej, z euforii spać w nocy nie mogłam…a z czasem sama się z tej grupy wypisałam, wyłączyłam bb..bo to się okazało obowiązkiem, np. pomysły, ze muszą być 2 wpisy dziennie…a przecież ja mialam z Filkiem świat odkrywać i o męzu pamiętać i o sobie….
    czasami się zagalopujemy w tym wirtualnym świecie…ważne by w porę to zauważyć:)
    rozpisałam sie, przepraszam….;)

    1. to jest to… ten świat FB zaczął już niebezpiecznie galopować.. tak, że zaczęło mi to przeszkadzać.. i to nie tak, że jakoś zaniedbywałam cokolwiek. nie. ja też siadałam jak Tosia spaław południe, wieczorem.. aLe ja wole czytać książkę jak Tosia śpi w południe, a wieczorem z mężem film obejrzeć, kabanosy z serem w cieście francuskim zapiec… bo jak siadasz na chwilę do komputera to nagle patrzysza tutaj 3 godziny minęły… idziesz pod prysznic i spać… i gdzie ten wieczór…?

  18. A ja właśnie dzięki fejzbukowi trafiłam do Ciebie. Tam też dostaję notyfikacje, że dodałaś wpis. A tak nie wiem czy bym zaglądała. Nie dlatego, że tu źle, bo tu cudownie jest, tylko dlatego, że właśnie fejzbuk jest tym moim miejscem gdzie mam wszystko co mi potrzebne. Takim go sobie stworzyłam. I po Twoim wpisie taka mnie naszła refleksja. Że postapiłaś jak alkoholik, który całkowicie odstawił chlanie 😀 I dobrze, jeśli tylko to ma Ci pomóc to super. Ja nie czuję się niewolnikiem fejzbuka. Siedzę na nim sporo (również ze względu na pracę i łatwość kontaktu z ludźmi – tak ułatwiam sobie życie, choć listy pisane także uwielbiam, ale może nie w pracy :P) ale jest czas na wszystko i trzeba umieć ten czas wykorzystać. Kwestia organizacji? Nie wiem. Wiem, że jak kiedyś też chciałam odpocząć to po prostu zawiesiłam profil. I nie widziałam większej różnicy w wykorzystywaniu czasu z nim i bez niego. No może rzeczywiście trochę więcej wieczorami siedzę przy kompie a mogłabym poczytać. Ale czytam także w necie. Na przykład Ciebie! 🙂 I nawet ostatnio się u Ciebie udzielam. Prowokujesz do dyskusji, to wspaniałe! 🙂 Ucałowania dla Antoniny! :*

    1. To wszystko co piszesz to czysta prawda… tylko ja właśnie chyba tak po moim Tacie jestem zwolennikim wsi, spokoju, ciszy, powrotu do natury (choć zakupy w CH kocham)… i ten wieczny fejs mi przeszkadzał.. ja chce się zając tym co obok… bez tych myśli rozgonionych.. chce spokojnie robić obiad.. bez tych dzwięków co przychodzą na komputer i telefon z powiadomineim..
      nie chcę pędzić…
      ale zgadzam się, że fejs wiele uczy również.. podaje mi nowe reportaże z dużego formatu, wywiady z wysokich obcasów… kupię papierowe 🙂 całuję!

  19. Dodam tylko, że gdyby tylko był taki serwis, który by mi te wszystkie strony, które polajkowałam tak jak Ciebie, zebrał do kupy i gdybym nie musiała pracowo wykorzystywać fb to też bym skasowała. Naprawdę kiedyś długo nie miałam profilu, bo mi usunęli za obraźliwe zdjęcie, które tak naprawdę było sztuką tylko z gołymi cyckami. I jakoś przeżyłam. Później jak pisałam sama się zablokowałam na jakiś czas… Może kiedyś to powtórzę 🙂 Może jak założę bloga? 😉

    1. tak, bo ten blog to jest właśnie taki profil na społecznościówce tylko sto razy lepszy… w formie pamiętnika..
      ja zostawiłam fb szafy… ale sama nie chce swojego..

  20. Ja się jeszcze nie zapędziłam. Jeszcze nie straciłam głowy. Bywają dni gdy wchodzę na fb 10 razy bywają takie, że nie ma mnie wcale. Jeszcze parę miesięcy temu na fb byłam raz w tygodniu. Teraz jak zaczęłam prowadzić blog, zaczęłam bywać tu częściej. I też dokonałam wyboru. Wyboru takiego, że wchodzę na fb albo na blogi gdy mam chęć, czas, nastrój. Nie po to by gonić na bieżąco.. bo zaczynałam powoli popadać w jakiś pęd .. taki stres jakiś i ściśnięte gardło, że nie wiem co i jak i może coś przeoczyłam.. teraz już się nie denerwuję.. wiem, że muszę słuchać samej siebie. Że tylko ja sobie mogę odpowiedzieć, czy już za dużo, czy jeszcze ok. Wydaje mi się, że zbalansowałam wszystko należycie 🙂 No ale to się okaże.. jak zacznę się czymś dusić, wtedy przystopuję.. jakoś mi się to udaje jak na razie. Wszystko chyba jest kwestią instynktu.. wyborów.. wsłuchiwania się w siebie i w obserwację swojego otoczenia. gratuluję decyzji Julka! Gratuluję siły! 🙂 To rzadkość w dzisiejszym świecie… PIĘKNA TA TWOJA FOTKA Z KOKIEM!!!!

    1. Iwonko, czy od kiedy skasowałam fejsa to kocham Cie mniej? to mniej o tobie myślę? nie. wciąż tak samo myślę podczas obiadu, że wstajecie, że do szkoły się szykujecie.. wciąż tak samo czekam na posty.. i nawet żeśmy wieczór przegadały na mejlach… jeżeli Ktoś w woim życiu jest i chce być to bez FB nadal trwa.. to jest nawet dobry „sprawdzacz” komu jesteś ważna… 🙂
      a jak coś będzie cudownego to na blogu pokaże. Kogo mmoja osoba interesuje to zajrzy, napisze…
      Mnie tylko nie ma na facebooku. TYLKO.
      całuje mocno!

      1. To jest clue Julia! „sprawdzacz” komu jesteś ważna! Bo czasem myślę, że ludzie to tylko fejsa mają po to, by zbierać lajki, chwalić się przed znajomymi nowymi rzeczami, wycieczkami, osiągnięciami. I najważniejsze, by życzenia urodzinowe dostawać! Ja mam wyłączoną datę. Kto pamięta ten i bez fejzbuka zadzwoni, czy chociaż smsa wyśle. Po Twoim wpisie zrobiłam jedno. Usunęłam aplikacje z iPhone’a. Bo w sumie zdałam sobie sprawę, że na mieście ciągle tylko odśwież i odśwież. A lepiej na ludzi popatrzeć w metrze, lepiej przed siebie na ulicy niż w ten ekran nieszczęsny. A i w domu to zawsze trudniej komputer włączyć niż w telefon zajrzeć. To była świetna decyzja. Dzięki za natchnienie Piękna! :***

      2. Nie nie, ja przecież rozumiem 🙂 rozumiem to wszystko o czym piszesz i ja nic nie mówię że to AŻ Facebook .. absolutnie nie! Tylko piszę że decyzji Ci gratuluję bardzo bo wiem że ja bym nie potrafiła! przynajmniej nie teraz 🙂 I bardzo podziwiam takich ludzi, nie takich którzy facebooka nie mają czy rezygnują z niego .. tylko takich którzy świadomie podejmują takie decyzje! nie myślą, że to nieuniknione, że świat taki dzisiejszy itd.. tylko podejmują decyzję. Podziwiam no 🙂 Całuję też :-))

  21. a jednak…cholera,no ! lepiej mi było jak mówiłaś że z tym czasem to i tak na lekarstwo,a jednak po tygodniu widzisz różnice!Julia ja Cię podziwiam, z ręką na sercu,nie ma takiej drugiej jak Ty na tym świecie:)gdzieś Ty się babo uchowała?co?ja to w tym roku na pielgrzymkę chcę iść za MARCYSIE podziękować,a że i za Ciebie i Marcysie to chyba na kolanach będę musiała! jak mi się serce raduje że to kilkanaście miesięcy temu trafiłam na Ciebie,na ten post z micky mouse:)pamiętam jak dziś gapiłam się w ekran i oka nacieszyć nie mogłam,a Cysia w brzuchu szalała:)ona czuła że ja Ciebie po coś odnalazłam…i nie chodzi tu teraz o facebooku za co Cię z ręką na sercu podziwiam,ale za to że wskazujesz mi drogę do lepszego życia,bo mnie nikt nigdy tego nie pokazałam,nie miałam w życiu takich wzorców jak Ty,ale dzięki Tobie Twoim słową,jest szansa że Marcysia będzie mieć takich rodziców,taki dom jak Ty miałaś…

    1. i to jest to. fejsa nie mam. a jak idziesz na spacer z psem to dzwonisz. i ten wiatr co dudni w słuchawkę nam niestraszny…
      Kiedyś czytałam takie ładne zdanie
      „nie trać czasu dla kogoś kto go nie ma by spędzać z Tobą”..
      to nie trace czasu dla ludzi co połowy ich tam nie znałam, albo nigdy z nimi nie gadałam, albo psy na mnie wieszali… i zapewne mieli za co, tylko po co w moich znajomych tkwili? 🙂

  22. wielkie brawa za decyzje !!! czasopozeracz jest fajny do czazu jak stwierdzisz,ze tyle rzeczy cie ominelo…ale sa i plusy dowiadujesz sie o starych znajomych co u nich bo choc kiedys niemozna bylo bez siebie zyc to teraz kontakt zanikl i tylko ten fb pozostal 😉 och pamietam jak mi laptopa na dwa dni w naprawe wzieli, ile to czasu wolnego nagle mialam,doba dluza sie zrobila 😀
    :*

    1. lubiłam te zdania krótkie wymieniane przy komentarzach pod zdjęciem z e znajomymi sprzeda lat..
      albo nigdy nie doszło by do spotkania z ludźmi z iternaatu gdyby kologa G nie dodał strego zdjęcia…
      gdyby nie FB to wiele cudownych rzeczy by mnie ominęło.. ale teraz chce zobaczyć co mnie omija prze Jego istnienie.. nie zarzekam się, że nigdy nie wrócę… może kiedyś tak.. ale z liczbą 40znajomych i mocno czasami na niego wejdę.. ale teraz oglądam jak to jest bez 🙂

  23. Ja nie mam internetu w telefonie i bardzo to sobie cenię. W domu owszem, WiFi, ale kiedy wychodzę – służy tylko i wyłącznie jako telefon. Bardzo takie rozwiązanie polecam! Zawsze się przyglądam, kto ze mną stoi na światłach 🙂 Będzie się ścigał czy nie? Uśmiechnie się czy tylko wgapiony w sygnalizator? Facebook jest fajny, kiedy się na niego wpada, a nie na nim przesiaduje. Ale tego też się trzeba nauczyć, bo niewątpliwie korci. Jak lodówka, której zawartość sprawdzasz co 5 minut. Ale do tego trzeba się nudzić, a nie nudzić się z dzieckiem też trzeba się nauczyć. Jak wszystkiego. Ja wpadam tam ostatnio rano i wieczorem, na chwilę, bo chcę wiedzieć, co tam słychać u znajomych i na wybranych stronach. Na telefony czy SMS-y do wszystkich nie mam zwyczajnie czasu, a może i potrzeby? A tak jedno zerknięcie i już wiem. Choć ostatnio zaczęliśmy wszyscy być mniej wylewni, trzeba dopytywać na privie 😉
    Blogami natomiast zachłysnęłam się i jakoś nie mogę się jeszcze odnaleźć. Jak na początku szkoły, kiedy nie wiesz, z kim będziesz trzymać 🙂 Tyle fajnych dziewczyn, klasa bez facetów! 🙂
    Nigdy kosztem dzieci, ostatnio po prostu śpię 4-5 godzin na dobę, ciekawe, jak długo pociągnę…
    Miłego dnia, Julia! Owocnego!

    1. Uwierz mi, że można mieć wypełniony dzień po brzegi a czasm na fejsa pomiędzy tym znaleźć. Ja mam wszystko zapięte na ostatni guzik a czas na fejsa zawsze też był.. Jednak zobaczymy o ile więcej na guzik mogę zapinać bez niego..
      Ja inqternet w telefonie lubię.. korzystam z gps, jak jestem w mieście to raz dwa zanjduje nr do kliniki do której jadę a zapomniałam na jaką ulice itp… ważne maile mi schodzą na telefon.
      a ja już jestem za fazą szukania blogów… Już mineło.. Mam kilkanaście ulubionych i tak mi dobrze. lekko.
      wyśpij sie dziołcha 🙂

  24. Ja także dzięki FB ”mam” Ciebie:).
    Gdyby nie wirtualny kontakt nie wiedziałabym że moja mała kuzyneczka ma staż w TVN, a druga śpiewa w zespole. Nie wiedziałabym że Alicja tak pięknie wychodzi na zdjęciach a Paula pisze takie komentarze że myślę czy jakiegoś profesjonalnego ”pismaka” nie najęła. Dzięki FB wiem kiedy Aga ma problem, przestaje wtedy publikować, i nie widziałabym dzieci aj one tam się rodzą, przepoczwarzają, śmieją, tańczą, mówią najśmieszniejsze rzeczy jakie znam. Nie mogłabym zadzwonić do mamuśki z rewelacyjnym dowcipem który ktoś właśnie zapodał. Nie mam fejsika w telefonie zresztą i tak w mojej mieścince nie dałoby rady w niego zaglądać, gdyż na krótkiej drodze z przedszkola do sklepu z dwadzieścia razy skłaniam się na ”dzień dobry”, potem rozmowa z sąsiadką, panią procującą w sklepie. A już na sto procent jestem pewna ze nie wciągnie mnie to tak jak taniec mojej Hani, te dzikie pląsy z gestami wkręcania żarówki, rozczulają mnie, i interesują najmocniej. Także ja nadal w wirtualu pozdrawiam serdecznie

    1. bo ten wirtualny świat jest wspaniały.. tylko trzeba umieć z niego korzystać. dzielic to zdrowo. u mnie pomogłoby wykasowanie go z telefonu. ale ja stwierdziłąm , że w ogóle chce zobaczyć jak to jest… jak mi będzie..
      I to nie jest tak, że Tosia tańczyła a ja byłam ślepo wpatrzona w komputer.. nie, nie.. ja siedziałam na nim gdy Ona spała w południe albo wieczorem.. ale to też mi przeszkadzało.. chce odpocząć…
      a Twój komentarz piękny! prawdziwy i piękny.

      1. ej kobieto, ja absolutnie nie wierzę że Ty na Tosinka podczas pląsów nie zerkałaś, zdjęcia, to w jaki sposób ją widzisz mówią wszystko 🙂 Miły komplement z Twojej strony + kawka dają pozytywnego kopa choć za oknem szarość a dzieciaki jakoś zgodnie spędzać czasu nie chcą.

        1. Marlenko, źle mnie odczytałaś, ja piszę, że nie patrzyłam w komputer kiedy Tosia nie spała. Ja użwyałam komputera normalnie. poderzewam jak większość ludzi, tylko mnie to akurat nie odpowiada. i też się nie wyrabiam. mam posty do zrobienia, cdziennie przychodzi koło 10ciu maili od czytelniczek na które też staram się odpowiedzieć, przychodzą maile od firm które chcą współpracować… gdybym tylko miała fejsa to było cudownie.. a ja mam dookoła niego mnóstwo innych internetowych „obowiązków”.
          a robię je tylko gdy Tosia śpi lub jest u Babci.. to nie jest tak, że ja jestem chora i uzalezniona od fejsa… mnie się nie podobało tylko to, że ja tam spędzałam czas, który chciałabym spędzać inaczej… o rany kawa!! to jest to! jeszcze nie piłam.

          1. no coś Ty!!! ja ze trzy już pyknęłam, bo stosuje je jako słodyczozastępowacze hahha jedna kawka jedno czekoladowe ciacho, buu sama siebie oszukuję nic nie zastąpi czekoladowego czegokolwiek. I wierze że jesteś bardzo zajętą osóbką realizującą siebie, mogę podpatrywać i ładować baterię. Ja nie mam aż tylu spraw do załatwienia więc niech moc fejsika będzie ze mną ….

          2. Szkoda, że nie można u Ciebie kliknąć „lubię to” hahaha, bo to by wystarczyło za wszystkie komentarze. Z drugiej strony, czy właśnie ten przycisk nie powoduje, że ludzie się rozleniwiają? Że zamiast zagadać – po prostu klikają „lubię to” i resztę mają w poważaniu?

          3. To było do Julii odnośnie tego, że „ona tam spędzała czas, który chciałaby spędzać inaczej…” 😉

  25. Oj tak masz rację te leginsy od icon store są piękne! Nam się najbardziej te w kropelki podobają 😉

    Julka jak patrze na to Twoje zdjęcie w tym poście to mi się „micha cieszy” 😉 Uwielbiam Cię! 😉

  26. ja się nawet tak zastanawiałam ostatnio jak Ty (Wy – bloggerki) znajdujecie czas na to Wasze 2 wirtualne życie, bo to czasem więcej poświęcenia wymaga niż praca na etacie. więc rzeczywiście, z czegoś zrezygnować trzeba. ja nie istnieję ani na FB, ani wcześniej na nk dla bezpieczeństwa własnego przed kontaktem z niechcianymi osobami, bo jak wiesz może są i tacy pewnie, którzy nie najlepiej mi życzą :(, ale myślę sobie, że to dobry sposób na odnalezienie jakiejś zagubionej duszyczki z przeszłości, byle nie nadużywać…jeśli wirtualny świat pochłania nas bardziej niż realny, to rzeczywiście, trzeba (przeciw)działać. ja idę właśnie do moich maluszków, z książką obok nich poleżeć, może szelest kartek ich nie obudzi…

    1. Kasiu.. i to jest święta prawda… tylko nielicznie wiedzą ile to pracy przy blogu.. pracy pięknej co daje wspaniałe spełnienie.. ale to jednak masa czasu… a fb do tego to już była przesada..

  27. a ha, jeszcze tylko skrobnę o tym, że podzielam Twoją niechęć do znajomości wirtualnych co to zastępują realne…kiedyś miałam takiego wielbiciela, co to potrafił zasypywać mailami, fascynujące rozmowy na gg (bo to dawno było), a gdy się spotykaliśmy w rzeczywistości – nic, zero, lodowaty chłód, nie umiał chłop buzi sensownie otworzyć. kiedy więc dla oczyszczenia atmosfery przestałam włączać komputer ten się obraził i ot, po znajomości. dla mnie to było porażające, straszne – żeby tak się chować za komputerem i uciekać od rzeczywistości…

  28. zerwanie z fb to „taka sama sztuka” jak rzucenie palenia. Palacz zawsze znajdzie sto powodow dla ktorych „lubi” palić i twierdzi ze w kazdej chwili moze to zrobic, zaden problem. A Fc jest tak samo, mamy 100 powode dla ktorych”lubimy” i w kazdej chwili mozemy przestac. … w obu przypadkach Okazuje sie ze to nie jest takie proste. Ale radość gdy sie przestanie jest ogromna i „nic sie nie straciło” a nawet zyskało wiele… gratuluje decyzji.

  29. ja nigdy nie miałam konta na FB więc nawet nie wiem co straciłam 😉
    a ja o filmie chciałam – jest cudny, o takiej prawdziwej, zwariowanej miłości – widać, że ich uczucie jest szczere
    a ta panna młoda podobna do Ciebie 🙂

  30. To niesamowite Julcia jakie podobne u nas klimaty, mimo, że tak różne jesteśmy, że tak daleko do siebie…
    Piękne te wszystkie Wasze prezenty i dzięki, że się z nami nimi dzielisz…Ściskam ciepło!

  31. Siedzę i czytam Twoje mądre słowa… Cieszę się,że mam internet bo… mogłam do Ciebie trafić… a Ty tak mądrze i pięknie piszesz… i tak prawdziwie…
    FB… szaleństwo… której wstałam, co na śniadanie o której pierwsza kawa, co pomyślałam, właśnie w trakcie obiadu – marchewkę jedną ręką siekam bo drugą muszę koniecznie właśnie o tym napisać, mąż wrócił – krawat w ciapki dziś ma, do obiadu siadamy, ehh jakieś to życie nasze takie nijakie… bo on przed kompem a ja o tym napisać muszę… spać trzeba ale śnić będę co rano napiszę…
    Jak czasami czytam te wpisy to nie wiem czy śmiać się czy płakać… Bo o ile traktują one o problemach nastolatek to jest nadzieja, że z tego wyrosną ale gdy matka-żona tak bez namysłu całe życie od a-z to już tragiczne…
    Fajnie, że jest internet…świat mniejszy – znajomi z zagranicy bliżej… ale jeśli zamiast kartki z opłatkiem na Boże Narodzenie post grupowy na FB… to przykro się robi na duszy…
    Dobrze, że jest internet – dobrze, że jesteś i że piszesz i że kawałek swojego świata nam pokazujesz…
    Dziękuję

    1. cóż mogę napisać.. chyba napisałaś wszystko. i to sto razy lepiej niż ja kiedykolwiek bym mogła..
      nic dodać, nic ująć.. chyba powinnam ten kometarz do posta wkleić.
      Dziękuję.

  32. To trochę straszne. Wielu ludzi jest zmęczonych tym wirtualnym życiem a boją się podjąć decyzję, powiedzieć: dosyć! Tak mam i ja. Faktycznie za bardzo to pochłania. Blogi można oglądać bez końca. Na pewno muszę od tego odpocząć. Ale czy na stałe? Tak, z czasem tak…

    1. Ja nie żałuję i ani minuty o tym nie myślę.. niczego mi nie brakuje.. u mnie po prostu było tego za dużo.. blog, fb prywatne, szafy, mejli dziennie dziesiątki.. z czegoś zrezygnować musiałam, chciałam…

  33. chyba niewolnikiem fejsa nie jestem, bo nie zauważyłam, że brak profilu Szafy Tosi… bazą jest dla mnie spis RSS, który odpalam wieczorem lub w ciągu dnia, jeśli czas na to pozwala. w komórce internetu brak i całe szczęście, bo pewnie kusiłby mnie w kolejkach i na światłach 🙂 fajnie, fajnie podjąć decyzję i się trzymać jej: zwolnić, intensywniej patrzeć, czuć i żyć. pozdrawiam ciepło!

  34. Jestem nowa:) Pytanie: jakim aparatem robisz zdjecia? Musze koniecznie w cos zAinwestowac,bo szkoda mi nieuchwyconych chwil spedzonych z moim synem.pozdrawiam

  35. Cudowny blog! Piękne zdjęcia, wspaniałe posty o życiu, dzieciach… Po dzieciach najlepiej widać upływający czas… Trafiłam tutaj szukając artykułów o fb 😉 – dlaczego ludzie uciekają z niego 🙂 Ja także planuję ponownie z niego zniknąć. Kiedyś usunęłam konto, ale za namową znajomych wróciłam, tylko zaczęłam się zastanawiać „po co?” Kontakt z niektórymi osobami wcale nie jest lepszy. Rozmawiam tylko z tymi z którymi mam kontakt także mailowo, gg czy telefonicznie. Nie udzielam się w żadnych grupach.
    A na blogu zostaję na dłużej, przyjemnie się go czyta. Wraca wiara w ludzi, których cieszą małe rzeczy, proza dnia codziennego 🙂

Skomentuj Karolina Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.