gdyby…

image-4
ciężko Mu się wstaje, bo stopę rozwalił na rajdzie w Rumunii.
ale wstał o 5:40 do naszego syna, który rozpoczął wtedy dzień.
o 5:40! i stękał i jęczał o drugiej, piątej..
tak pomiędzy… czyli koło pierwszej i trzeciej chciała się zadrapać od komarów Tosia.
nie było ani jednego komara cały rok i akurat w dzisiejszą noc cała plaga!
nie śpi. kręci się . drapie. Ona się drapie, ja Ją drapie. pozy zmienia co 10 sekund. tak przez dwie godziny.
biorę Ją na ręce i zanoszę do nas. żeby nie było nam zbyt wygodnie budzi się Benek.
On targa Ją za włosy. Moja głowa zwisa z łóżka. rąbkiem koca przykrywam nerki.
okna na oścież otwarte żeby był chłód. a za oknem od 6:00 wiercą i walą młotami na budowie u sąsiada.
większość robię po omacku,  z zamkniętymi oczami.
muszę wstać zamknąć te okna. ale nie wstaje.
Mały jęczy Mu na dole. robię na ślepo mleko i zrzucam z góry.
dosypiam drapiąc Tosię pod kolanem. pod kolanem, na ramieniu, na powiece, na stopie… 
i jeszcze o tu mnie Mamo drap.
wstaje po fenistil bo i tak nie zasnę… tylko leżę i się wkurzam.
wiercą młotem pneumatycznym, tamten ryczy o coś, ta się drapie. a tamten jeszcze chodzi jak przetrącony.
sam jechał, taka pasja – takie konsekwencje.. udaje, że mi Go nie szkoda.
płaczę gdy odjeżdżają do przedszkola. macham Jej długo.  a Jej słońce w oczy świeci i już nie patrzy a tylko macha.
On mnie denerwuje, bo zamiast mi opowiedzieć w szczegółach to odpowiada jak facet, że wszystko super.
ale jak super? czy maść ze sobą wzięła? które kapcie założyła? jak ta nowa sala?
Benek! śpi jak jesteś śpiący! co Cię chłop z młotem interesuje?
w zlewie cała sterta. upał znowu od rana! a ja nie znoszę tych upałów. tak mi słabo. ledwo chodzę.
pomidory zgniły. nie zdążyliśmy zjeść.
jak jeszcze raz ten przeciąg trzaśnie tymi drzwiami i obudzi Benka to oszaleję!
i tak chciałam posta rano napisać. już wieczorem jakieś słowa ułożyłam. jakiś początek i koniec.
fajnie w myślach brzmiało. a tak mnie nosi od rana, że zdania nie potrafię.
żeby do siebie pasowało, sens miało.
i jak mam się skupić jak On stuka łyżeczką w talerzyk, pyta o coś jak ja bym chciała dwa słowa napisać, bo zaraz ten zlew, głowa z wózka wyjrzy…
zrobię sobie kawę i wiem.. tak dobrze wiem, że to piękny pierwszy września.
letni skwar przez okna wpada…
budują się nowe domy, można nogi poobijać na rajdach, pojadę kupić nową maść na ugryzienia a Jemu coś na ząbkowanie.
podstawię koszyk żeby te drzwi nie waliły. post będzie jaki będzie. i Ona taka piękna do tego przedszkola.
tylko tych pomidorów szkoda…
ale to naprawdę dobry dzień…
bo… mogłoby być tego pierwszego września tak zupełnie inaczej…
bo… gdyby do nas przyszła… 

7703

Gdy dorosły chmurny – marszczy brew,
Wtedy wojna jest i psika krew.
Wojna to sport, a sport to zdrowie:
Skoki do gardła i rzuty ołowiem.
Zawsze jest powód do użycia noża,
Płock żąda dostępu do morza!
Żołnierz na wojnie gnije w okopie,
żona pisze: brzuch duży i mały kopie…
Myśli żołnierz – w dupie z wami i waszymi wojnami.
Myśli żołnierz – w dupie z wami i waszymi wojnami.
Myśli żołnierz – w dupie z wami i waszymi wojnami.

Gdyby do nas przyszła,
Skłamałbym, że wyszłaś,
że na świat nie przyszłaś.
Kłamałbym jak popadnie,
Choć kłamać, córeńko nieładnie.
Nieładnie.
Nieładnie.

u Moni.

_DSC1031 _DSC1001 _DSC1003 _DSC1006 _DSC0800 _DSC0815 _DSC0785 _DSC0795 _DSC0771 _DSC0755 _DSC0756 _DSC0971 _DSC0972 _DSC0977 _DSC0958 _DSC0761 _DSC0763 _DSC0969 _DSC0852 _DSC0832 _DSC0843 _DSC0845 _DSC0846 _DSC0817 _DSC0818 _DSC0822 _DSC0827 _DSC0824 _DSC0812 _DSC0858 _DSC0862 _DSC0860 _DSC0864 _DSC0936 _DSC0944 _DSC0947 _DSC0950 _DSC0966 _DSC0895 _DSC0915 _DSC0908 _DSC0995 _DSC1022 _DSC1028 _DSC1009 _DSC1042 _DSC1107 _DSC1105 _DSC1101 _DSC1097 F44A7523 F44A7501 F44A7519 _DSC1019 _DSC1033 F44A7541 F44A7556 F44A7559


bardzo łatwo nawiązuję kontakty z ludźmi. ze wszystkimi. w sklepie, na ulicy, w kolejce, w windzie. gadam ze wszystkimi i zawsze mam o co zagadać. lubię tę cechę bo ułatwia mi życie. przy milionie moich wad dobre i to 😉

jednak zanim zdecyduję się poznać Kogoś Kogo znam jedynie wirtualnie, mija dużo czasu.
Monikę znałam dwa lata. przez facebooka, telefon, sms-y.. dopiero po dwóch latach się spotkałyśmy. świat jest mały, bo świetnie znam Jej brata. od lat ośmiu. 
spotkanie na żywo nie rozczarowało mnie ani odrobinę. to człowiek z ogromnym sercem, z wręcz niespotykaną zdolnością odczuwania empatii. zawsze na miejscu, z klasą. z kobiecą czułością, ciepłem. spokojna i zarazem charakterna. z cudowną Mamą i mężem, który na powitanie pocałował mnie w rękę.. jakie to było ujmujące.. rany, kiedy mężczyzna przy powitaniu pocałował mnie w rękę..
Monika jest pracowita, dokładna, prędka… zupełnie tak jak lubię. Ktoś skroił Ją na najlepszą miarę..
spędziliśmy ostatnio u Moni uroczy dzień. z obiadkiem Maminym, z tortem małej Tośki..
pozwoliłam sobie pokazać Wam kawałek Ich pachnącego i błogiego domu..

Historia pięciu zdjęć.

_DSC1144

– słuchaj Benek, ja tu mieszkam i mam to już opracowane. otworzę Ci. 
– weź przestań! wielki problem szafkę otworzyć.. to męska sprawa.

_DSC1145

-nie to nie.. radź sobie sam – odpowiedziała i odchodząc pomyślała  „ach Ci mężczyźni…”

_DSC1096

– wielki mi problem! szafkę otworzyć. ile te kobity się nagadają niepotrzebnie. pięć bab i ja jeden, to mi szafkę będą pomagać… 

_DSC1090

– ło pierun! mam coś! luknę czy nie patrzą. każda baba zajęta sobą. jest git!

_DSC1098

– zostawiła to Jej strata.. jak se Peppy wyrwała to niech se zje ten swój tort!

Koniec.

linki:
domek dla lalek i huśtawka – nasza Kochana Arte Aria Artesania. strona tutaj, facebook tutaj.
świat królików, myszy i zająców – Maileg. duży wybór tutaj.
lale – Muc Muc
plakaty i rysunki – @kasiags
dywaniki – DaWanda, wózki – Allegro
okrągłe obrazki – kalaluszek.pl
pólki białe – bambooko
Benia body – lotiekids. (mało gdzie można spotkać a są genialne. mamy body, sukienki, spodenki. materiał jest rewelacja)

Kilka zdjęć jest autorstwa Moniki  @takaja1980

32

_DSC0642
w dzień moich trzydziestych drugich urodzin, o piątej nad ranem skrzypiała podłoga.

tam skrzypi zawsze. w przedpokoju, kiedy idę od łóżeczka Benia do pokoiku Tosi.  w tej idealnej ciszy.
jadłam mój ulubiony chleb z żurawiną na śniadanie.
dostałam kwiaty z tych małych łapek, które rozdał Im Tata.
Tosia nadawała ton do „sto lat”. dałam Jej jeden kwiat z bukietu.
mąż mój zamówił ulubiony nasz tort. czekoladowo malinowy.
w szarej papierowej torbie dostałam od Niego wymarzony prezent.
rodzina zapewniająca mnie telefonicznie, że będą wszędzie, ale na pewno nie tu, byli tu.
kiedy usypiałam Benka na tarasie. i to był chyba ten dokładnie moment gdy zasnął.
stanęli za moimi plecami i z torcikami bezowymi w dłoniach śpiewali głośno.
Bena nawet to zaciekawiło na tyle, że postanowił już nie spać i łypać wielkimi oczyskami.
wzruszyli mnie do łez. najprawdziwszych na świecie, mokrych łez.
chowałam twarz w dłonie.
na kolację zamówiłam żeberka. sałatkę w słoiku podali. On jak zwykle kluski i roladę.
po kinie rozmawialiśmy długo.
o tym, że tak wielkie znaczenie w naszym życiu mają nasi rodzice.
jak kształtuje się człowiek, ktory uwielbia swoich rodziców.
pomyślałam, że koniecznie w wolniejszej chwili muszę napisać o tym posta..
a potem zaczęłam się zastanawiać na tym słowem „wolniejsza chwila”..
dzień moich urodzin trwał dni trzy..
miałam babski wieczór w Krakowie i mogłam spać do woli..
i mój mąż mi to wszystko poplanował i dopilnował.
w dzień moich urodzin miałam trzy życzenia..
byśmy byli zdrowi, by nie było wojny i…
niech skrzypi podłoga.
niech skrzypi.