na życie trzeba uważać.

_DSC0744

„Powiedział mi pewnego razu, że marzenia nie dorośleją, nie poważnieją, nie przyprósza ich siwizna ani nie żłobią zmarszczki.
To człowiek się starzeje, kiedy gubi marzenia, gdy o nich zapomina albo się ich wyrzeka. Jeśli się ich nie wstydzi, lecz się o nie troszczy i nimi żyje, pozostanie młody na zawsze.”

„Dlatego najlepiej podchodzić do wszystkiego tak, jakby nic nigdy nie miało się powtórzyć. Wtedy jakoś trudniej zmarnować sobie życie. Fart się przydaje, bez dwóch zdań. Ale co Ci przyjdzie z fartu, jeśli nawet nie zauważysz, że akurat go masz ? 
Przejdziesz obok, nie wiedząc nawet, że przegapiasz życiową szansę. Na życie trzeba uważać.”

„Bo jeśli zrobiło się w życiu wszystko, co było do zrobienia i nie odczuwa się już pośpiechu ani potrzeby szukania czegoś nowego, można już tylko pragnąć żeby wszystkie dni wyglądały podobnie i powtarzały się powoli, miarowo, chwila za chwilą.
Chyba zazdrościłem ludziom, którzy w takim trwaniu nie widzą nic niepokojącego.”

W. Jagielskiego „Trębacz z Tembisy. Droga do Mandeli”

_DSC0981 _DSC0984 _DSC0979 _DSC0735 _DSC0722 _DSC0713 _DSC0716 _DSC0568 _DSC0078 _DSC0903 _DSC0907 _DSC0864 _DSC0785 _DSC0773 _DSC0031 _DSC0050 _DSC0035 _DSC0040 _DSC0047 _DSC0071 _DSC0769

ostatnie duże wyprzedaże z produktów ze zdjęć u Effii  i Oops.
łożeczko turystyczne Koodi  
kredki kamyszki Crayon Rocks 
auto wodno piaskowe Haba

instrukcja obsługi – listy od czytelników

„Dzień dobry… 🙂
Tak się zebrałam, żeby napisać, bo się już pogubiłam kompletnie..
W tym byciu matką, a raczej jego próbach. No nie idzie mi kompletnie…jeszcze chwila i oszaleję…
Stan obecny -od siedmiu lat mężatką, lat 35, dzieci w domu -sztuk jeden, zwierząt – brak, wątpliwości – ogrom/mnóstwo.. Dziecię właśnie skończyło dziewięć miesięcy a ja od dziewięciu miesięcy zastanawiam się gdzie jest do niego instrukcja obsługi. Chyba zapomnieli dołączyć. A ja pierdoła… No nie radzę sobie. Nie radzę sobie z wieloma rzeczami, ale najbardziej teraz to nie radzę sobie z jedzeniem i spaniem.
Dziecię od początku prawie na mm,to już chyba powinno być zaawansowane w jedzeniu i piciu a ja chyba jakieś takie bobasowe jedzenie jej funduję… Czy ja bym mogła prosić o jadłospis B?
Ja wiem, że każde dziecko inne… Ale może się zainspiruję, nauczę, podpatrzę, przemyślę… A spanie -to jakaś orka na ugorze… Ja nie panuję. Nie potrafię ogarnąć pór drzemek. Dziecię nie budzi się o stałej porze, raz wstaje o 5, raz wstaje o 6, raz wstaje o 7. Zaraz w wyrku dostaje mleko, bo inaczej foch.
Potem pierwsza drzemka, zazwyczaj ok dwie godziny po pobudce, więc wpada różnie, raz 8,raz 9, trwa różnie, raz pół godziny, raz godzinę, raz dwie. Potem drugie śniadanie -kaszka z owocami. I potem jest klops. Z drugą drzemką. Bo nie ma stałej pory. Raz dziecię senne przed obiadem, raz po obiedzie, obiad o 14. Więc ja co dzień jak na szpilkach w blokach startowych, czy po drzemce obiad, czy może jednak przed, czy zdążę podać, czy mała będzie tak długo zasypiać, że wreszcie zgłodnieje wiec ja szybko szybko obiad, bo ona zmęczona, ale przecież już głodna… Jak to się robi….? Ratunku! Czy ja mam małą kłaść o tej samej porze bez względu na to czy chce jej się spać czy na senną nie wygląda? Czy czekać aż jaśnie panna zacznie ziewać? Trochę praktykowałam drugą opcję, ale wszystko się rozjechało… Chyba przez to, że dziecię ma bardziej niż „stałą porę drzemki” określony czas ile da radę wytrzymać od spania do spania.. A jak pierwsza drzemka raz o 8 raz o 9, raz godzinę raz dwie, to potem niezły burdel się robi.. Ja bardzo proszę o pomoc…. Co ja mam robić… Bo chyba się wykończę.. Ja wiem, że głupie pytanie, że trochę późno na zastanawianie się nad takimi rzeczami… Ale czy dziecko trzeba „ustawić „? Ale jak? To się da…? Pozdrawiam serdecznie.”

Moja Droga,
to co Ci napiszę nie jest wcale najlepszą radą, nie jest radą z którą zgodziłyby się wszystkie mamy.
nie jest wyczytana z książek ani wysłuchana na szkoleniach.
jest radą moją. a może nie radą, a opisem tego jak jest u mnie. jak ja robię i jest mi/nam z tym dobrze.
po pierwsze, nic nie robisz źle! jesteś wspaniałą Mamą!
dzieci są skrajnie różne, niektóre od urodzenia przesypiają całą noc, a inne budzą się do 4go roku życia trzy razy w nocy. nie ma na to reguły, zasady.
Benio ma teraz 10 miesięcy. budzi się różnie. raz o 5, raz o 6 a czasami/sporadycznie o 7ej.
w związku z tym jego drzemki są przeróżne. czasami pierwszą ma już o 6ej rano a czasami o 10ej.
w ogóle z tym nie „wojuje”. nie ustawiam, nie przejmuję się. jak chce spać to Go kładę, a jak nie to się bawi.
przecież my, dorośli też miewamy różne dni. jest gorsze ciśnienie, gorsza pogoda, zły humor. 
raz wstajemy o 6ej wyspani a czasami o 8ej nie da się nas z łóżka ściągnąć.
dzieci nie są maszynami, nie są produktem na zamówienie. choć w tych naszych czasach mam wrażenie, że wiele ludzi tak to postrzega. jako plan, inwestycje, kolejny krok do wykonania.
tak też chodzi potem różnie spać. czasami o 19:30 już słodko drzemie a czasami łazikuje do 21:30.
czasami też zaśnie o 20ej a o 22ej jest już wyspany i do 24ej wariuje i uśmiechy nam serwuje.
ja podchodzę do tego z luzem. nigdzie mi się nie spieszy. ani z obiadem, ani ze spacerem.
domyślam się, że Ty też nie pracujesz, więc po prostu odpuść. (pamiętaj to tylko moja rada, niekoniecznie najlepsza).
ten czas z maluchem w domu nigdy nie wróci. będzie inny, równie piękny, ale nie ten.
korzystaj z niego i ciesz się zamiast zamartwiać co robisz źle. robisz najlepiej jak się da. dzieci takie są.
nic się z nimi nie da zaplanować.
da się zaplanować miłość i to planuj od tej 5ej rano..
a obiad… nigdzie nie ucieknie. a może przygotuj go sobie już podczas pierwszej drzemki by potem tylko podgrzać.
ja na 13tą robię obiad dla Tosi i Benia. jak Benio wtedy śpi to podgrzewam Mu jak wstanie.
na 18tą robię dla męża i siebie. jeżeli wtedy Ben jest absorbujący to nakładam 20 minut później, albo mąż podgrzewa i nakłada. i jest jeszcze boska rada.. rób zawsze obiad na dwa dni. wtedy drugi dzień jest spokojniejszy. tylko z lodowki ciach na patelnie i gotowe. ja często robię obiady w naczyniu żaroodpornym w piekarniku. bardzo szybko się robi.
np schab. obtaczam duży kawałek schabu (w całości, bez kości) w przyprawach (dużo czerwonej do mięs Knorr).
taki kawałek mięsa żeby było dwa dni, żeby wyszło 10 plastrów po 2-3 cm.zależy ile Was jest na obiad.
wlewam do naczynia trochę oleju na dół. kładę mięso. potem smaruję całym słoikiem musztardy po górze i bokach.
i do piekarnika. zajmuje to 4 minuty, a nawet nie. piec w zależności od wagi. 2kg około 2 godziny 180 stopni. zobacz czy wystarczająco miękkie, kruche.
albo kurczak w porach. plastry porow (białej części). ja lubię dużo więc kroję 4 duże pory. poukładać na dole. potem plastry piersi z kurczaka (też obtoczyć w tej przyprawie do mięs). następna warstwa to starty zółty ser. a na górze posmarować majonezem. tłuste jak cholera ale dobre bardzo. do piekarnika na godzinę na 180stopni.
a Benio… pije mleko jakoś o 2ej i 5ej rano, na śniadanie jogurcik z nestle. potem do spania pierwszego mleko, bo tak lepiej zasypia. jak się budzi to daję Mu owoce z biszkoptami, albo jakiś inny mix owocowy. do drugiego snu kompot (robię sama). na obiad coś co robię hurtowo i zamrażam w porcjach. dziś np brokuł z ziemniaczkiem i chudym mięskiem. choć coraz częściej je to co my.
kaszkę po południu. do snu mleko. ale to też napisałam bardzo ogólnie. jest czasami tak, że idą Mu zęby i nie chce jeść nic, tylko mleko pić. daję Mu wtedy tylko mleko. najgorsze gdy człowiek narzuci sobie jakieś ramy, zasady..
a tak nigdy nie wychodzi i tylko potem jesteśmy znerwicowane, zawiedzione sobą.
a po co?
słuchaj swojego dziecka. nie sąsiadki, koleżanki, Pani w telewizji. oczywiście zawsze Ktoś mądrze poradzi i może pomoże. więc wysłuchuj, ale zawsze przykładaj swoją miarę. 
czasami Ktoś mi mówi „jak to możliwe, że Ona nie chce jeść. mnie by jadła”. no a mnie nie je i już. takie dziecko.
akurat nie je. i ma prawo. po co zmuszać, z łyżką latać? jeszcze żadne dziecko żyjące w dobrobycie z głodu nie umarło.
także, Droga Edytko.. niech dziecko Twe żyje swoim rytmem, a Ty razem z nim…
obiady, spacery, zakupy… wszystko mija, może być godzinę wcześniej, później.. a poddenerwowaną Mamę będzie pamiętało zawsze i wpływa negatywnie na Jego rozwój..
płyńcie swoim torem.. 
ściskam i trzymam kciuki.
j

„:):):)

Baaaaaaaaaaaaaaardzo dziękuję za odpowiedź! 
Psia jucha, ja się nie spodziewałam, i że będzie, i że taka długa, i że przepis na obiad nawet, i że tak ciepło…
No aż mi się łezka w oku zakręciła..Tak miło.
…No to prawda…ja taka niepewna i po omoacku w tym macierzyństwie. I sztywna taka jestem jakbym conajmniej kij w tyłku miała. No ale ja zawsze tak, wszystko jasne lubiłam mieć, bez niedopowiedzeń, jasno wyjaśnione i powiedziane. (o rzesz, ale nudaaa…..) A tu taki mały człowiek a taka duża rewolucja. Taki wyczekany a się okazało, że wcale nie taki lukrowany jak na obrazkach… A ja tak bardzo bym jak najlepiej chciała i tak bardzo boję się błędy popełniać..
No nic, w garść się biorę, bo tu bobas na miłość czeka. Mam nadzieję, że mi wybaczy moją nieporadność i zapomni co złe…:)
Pozdrawiam serdecznie”

wakacje na wsi cz. II

_DSC0476 _DSC0486 _DSC0514 _DSC0505 _DSC0541 _DSC0525 _DSC0529 _DSC0473 _DSC0443 _DSC0273 _DSC0272 _DSC0270 _DSC0560 _DSC0566 _DSC0692 _DSC0662 _DSC0663 _DSC0670 _DSC0697 _DSC0720 _DSC0568 _DSC0610 _DSC0837 _DSC0818 _DSC0839 _DSC0776 _DSC0765 _DSC0769 _DSC0859 _DSC0847 _DSC0147

telefon zegarek – czasy się zmieniają i czy chcemy tego czy nie, nasze dzieci też idą do przodu.. ostatnio zobaczyłam gdzieś ten telefon dla dzieci. w ofercie jakiegoś sklepu i zainteresowałam się tematem. ten mały kwadracik może być zegarkiem, naszyjnikiem lub przypięty do spodni/paska. ma pamięć do czterech numerów. banalny w obsłudze.
telefon jest na kartę, którą ładujemy. jest bardzo leciutki. na razie moje dziecko zawsze jest z Kimś. ale wiem, że niedługo przyjdzie czas, kiedy pójdzie sama do sąsiadów, będzie na wycieczce itp… jest idealny dla maluszków. lekki, mały. nazywa się Wristy.
ja jeszcze bardzo często myślę o tym, żeby moje dzieci potrafiły bez problemu zadzwonić po Tatę, gdybym zemdlała lub coś mi się stało..

w końcu jestem w domu sama z dziećmi całe dnie.

plecak i walizka pszczółka – jak Tosia była mała to miałyśmy plecak z szelkami i taką smyczą bezpieczeństwa. genialna sprawa. dużo się wychodziła. i po Niej użytkowało jeszcze kilkoro dzieci, a on ciągle w idealnym stanie. mamy więc teraz większy i walizkę. jakość bezdyskusyjna. to jak chodzą kółka, zamki, rączka od walizki.. Little Life.

torba Mamy biała – na zdjęciu jest taka torba w kratkę. kupiłam 7 lat temu w sklepie „solar”. tych sklepów już chyba nie ma, ale torba tak mi służy. już u szewca też była bo ucho urwałam. uwielbiam ją i od dawna marzyła mi się jakaś na zastępstwo. i choć toreb u nas przybywało to żadna nie potrafiła zastąpić tej. udało się w końcu Pink Lining. bardzo kobieca, pakowna, estetyczna, na każdą okazję. na wyjazd tygodniowy i weekendowy. na siłownię i plażę. i sama może bym na to nie wpadłai nie wyszukała, ale ostatnio moja znajoma była na weekend z Nią u nas i zaczęłam szukać jak szalona.

ręcznik ponczo – Vuga , przemiła frota.

moje buty leopardy – Maruti, przecenione o 100zł, polecam bo nie czuję, że mam buty. jeszcze mają piękny wzór zebry. teraz po przecenie to zdecydowanie bardzo tanie jak na jakość i wygodę. serio genialne. biorę na siebie jakby Ktoś był niezadowolony.

na markę Just Paul Mini promocja -20% do poniedziałku na hasło TOSIA.

na drugim i trzecim zdjęciu od dołu jest sześć osób.. Ktoś widział?