wakacje na wsi cz.I

_DSC0167 _DSC0178 _DSC0135 _DSC0244 _DSC0240 _DSC0252 _DSC0248 _DSC0256 _DSC0142 _DSC0281 _DSC0134 _DSC0154 _DSC0155 _DSC0140 _DSC0208 _DSC0215 _DSC0223 _DSC0230 _DSC0422 _DSC0232 _DSC0164 _DSC0157 _DSC0409 _DSC0306 _DSC0346 _DSC0353 _DSC0382 _DSC0363 _DSC0366 _DSC0325 _DSC0322 _DSC0315 _DSC0360 _DSC0389 _DSC0361 _DSC0390 _DSC0304

wakacje na wsi… choć innego słowa chciałoby się użyć, bo i teraz na wsi mieszkamy.
można zatem powiedzieć – wakacje w rodzinnej wsi.
i nie ma nic piękniejszego, bardziej beztroskiego.. choć lat mam już prawie 32..
najwspanialsze jest jednak to, że moje czteroletnie dziecko również spędza tam swój najlepszy czas.
z rąk do rąk. z ramion do ramion. tulona i całowana przez wszystkich.
kiedy dojechałam z Beniem i zostaliśmy jeszcze kilka dni.. 
mój Tato już o ósmej rano czekał aż wyprawię Beniaczka i spacerował po wsi. spacerował też wieczorem i w południe.
na zmianę z moją Mamą. ja tam mało czuję, że mam dzieci..
i w ciągu tych kilkunastu dni pobytu Tosi…
poszła na nocny spacer z Dziadkami i kuzynkami. o pierwszej w nocy. z latarkami. niebo pełne gwiazd.
Babcia spełniła Jej marzenie o przejażdzce pociągiem i zabrała Ją do Częstochowy. wzięli i Dziadka. poszli na lody, obiad, na wielki plac zabaw.
kupili piękny Elementarz. wznowioną wersję tego z jakiego uczył się Dziadek.
dzwoniła do mnie z pociągu i pytała czy słyszę jak stukają tory?
zaskarbiła sobie sympatię Pana Strażaka, który przyjechał ściągnąć gniazdo os, bo buszowały koło basenu i ugryzły Benia w brzuch.
a Panowie Strażacy… brak słów! co za kultura, humor, serdeczność…
mówiła zastępczo na ciocię Justyś – Mama. spała z Nią i tuliła całe dnie.
pod okiem swoich ukochanych bliźniaczek, nauczyła się pływać i jeździć rowerem bez bocznych kół.
przekopała Im pokoik wzdłuż i wszerz. chciała z Nimi chodzić na pierwsze randki.
a o ósmej rano na stole w kuchni, stały ciepłe bułeczki w koszyczku, choć przecież wszyscy spali… a to Pani Basia (przyjaciółka Mamy a moja wychowawczyni z klas 1-3.. i najlepszy nauczyciel w moim życiu) weszła przez taras i po cichutku zostawiła.
o której wstała by je piec? o szóstej?
ale tam to chyba takie zwyczaj.. moja siostra o drugiej w nocy zaprawiała chleb, bo się przebudziła i przypomniało się Jej..
na wsi wychodzi się z basenu dopiero gdy zaczyna się burza, albo zęby szczękają niemiłosiernie.. inaczej żadne proszenia nie mają takiej siły..
chodzi się z dziewczynkami na nocowanko do przyjaciółki Oli, którą Tosia uwielbia nad życie.
na gokarty i do parku linowego Justyś zabrała..
rikszą Babcia po wszystkich sąsiednich wsiach woziła… a rikszę dziadek zrobił jak bliźniaczki małe były..
łazikujemy tak całe dnie pomiędzy podwórkami. od rodziców do Justyś. przez podwórko prababci.
tam zatrzymuje się czas. mam wrażenie, że jestem w innej krainie.. 
tak się cieszę, że moje dzieci mają do tej krainy klucz…

_DSC0383

z tym wózkiem to był numer. powiem Wam, że głupi to ma szczęście..
dwa dni przed wyjazdem stwierdziłam, że przydałaby mi się do Benia spacerówka-parasolka.
bo choć auto duże to wózek mi miejsca zajmuje sporo. zaganiana byłam więc weszłam na pierwszą lepszą stronę firm z którymi współpracuję. patrzę – mają jakieś. ale kurde, jakaś nowość, nie wiem czy to będzie fajne, czy się sprawdzi.. a potem jak się nie sprawdza to piszę, że nie zarekomenduję i mi przykro.
ale, że czasu na szukanie nie miałam, potrzebowałam wysyłki już, to mówię biorę.
choć nie znałam żadnych opinii na jego temat to…
ja mogę wystawić taką po tygodniu użytkowania.. jest niewyobrażalnie lekki i jeździ tak płynnie, że możesz pchać jednym paluszkiem. siedzisko bardzo szerokie, dziecko ma dużo miejsca. dopasowałam sobie do Niego torbę z color stories co mi już z rok leżała, a do tego wózka idealnie pasuje.
dystrybutor przez telefon mówi, „wie Pani, to miejski wózek, nie wiem jak sprawdzi się Pani na trawie, wiejskich ścieżkach”.  a ja już wiem, jest tak lekki, że bez problemu jeździ po łąkach.
moi rodzice też pospacerowali z nim i oboje orzekli, że nie czuć, że cokolwiek się pcha.
ja jestem zachwycona, że na szybko wzięłam i tak trafiłam. greentom upp classic.

Jest taka marka Just Paul, która szyję ciuchy dla dorosłych. w tym roku wypuścili kolekcję dla dzieci.
dostaliśmy trochę do testowania. super lekki materiał, miły w dotyku. cudny dla ciała.
całość można zobaczyć tutaj – Just Paul Mini.
(do piątku promocja -20% na hasło TOSIA).

Tosi plecak pszczółkowy – Little Life (mam mnóstwo rzeczy z tej marki i jest genialna.)

kilka zdjęć robiła moja 12 letnia siostrzenica – Emilka.

drugi człowiek

IMG_5433 IMG_5427-2 IMG_5446-2 IMG_5423 IMG_5483 IMG_5489 IMG_5362 IMG_5394 IMG_5444-2 IMG_5401

moja Mama zawsze mówi, że najważniejszy w życiu jest drugi człowiek.
bo kiedy jest zdrowie, zapewniony dobry byt, to cóż z tego kiedy nie ma drugiego człowieka.
a nawet jak zdrowie jest najlepsze, to od samotności można w choroby popaść..
a kiedy choroby doskwierają, to z drugim człowiekiem szybciej się do zdrowia wraca.
z drugim człowiekiem łatwiej sukces odnieść. łatwiej największą burze przeczekać.
łatwiej owce z pastwiska do zagrody zagonić.
i nie mówię tylko o mężu. o drugim człowieku w ogóle. przyjacielu, znajomym, sąsiedzie.

była ostatnio u mnie moja siostra z córkami. 
moja Mama przysłała Jej mms’a, a na nim stół pełen świeżo napieczonych jagodzianek. w samo południe.
Moja siostra zapytała więc Jej, po co, skoro Ona z dziećmi tutaj, Tata zje jedną na dzień..
okazało się, że choć była dopiero pora obiadowa, to u mojej Mamy była już Madzia z chłopakiem, Wiesia ze znajomymi, Basia wpadła i Fred bo wracał skądś tam.. i to cały obraz mojego rodzinnego domu.
u nas nikt się nie zapowiadał tydzień wcześniej, nie umawiał na daną godzinę. nie pytał czy będziemy w domu.
u nas zawsze były drzwi otwarte. moja Mama chociaż była zagoniona to zawsze cieszyła się z gości. robiła kawę i zawsze miała coś do postawienia na stół. jak był to Ktoś „swój” to nie przerywała pracy i dalej zaprawiała słoiki gawędząc miło.
dzisiaj ludzie mniej ze sobą przebywają. kontaktują się internetowo, telefonicznie, na osobiste spotkania czasu mało. świat pędzi.
w moim rodzinnym domu czas się zatrzymał. tam na werandzie, na stoliku stoi dzbanek z kompotem i szklanka, w razie gdyby Ktoś przyszedł a domowników by nie było.
moja Mama jakikolwiek wybrałaby kierunek swojej drogi – ma tam drugiego człowieka. w naszej wsi, we wsiach obok.
w góry i nad morze. do Poznania i Sanoka. gdziekolwiek się ruszy, tam Kogoś poznaje, a potem o tę znajomość dba.
wiecie dlaczego..? bo Ona ma zawsze czas dla drugiego człowieka. a przy tym nigdy nie zaniedbała domowych obowiązków, ogródka, rodziny, obiadów, wypieków.. a wręcz przeciwnie. u nas codziennie jest obiad z dwóch dań. deser i pachnie ciastem.
kiedy Tosia była malutka mieszkaliśmy chwilę w pięknej kamienicy w mieście. ja znałam kilka osób, a moja Mama wszystkich, choć bywała u nas czasami.  i wcale nie chodzi tutaj o ilość tych ludzi. a o dbanie, o relacje, o czas..
zamykamy się coraz częściej w czterech ścianach. z laptopami, telefonami. mamy pięknie wysprzątane domy. wypielęgnowane stopy.
mamy plany na wakacje za pół roku, ale zapominamy dzisiaj zaprosić sąsiada.
tak sobie o tym pomyślałam, bo spędziłam wczoraj cudny dzień z Olą
przebywanie z drugim człowiekiem twarzą w twarz ma inny wymiar.
bo w życiu najważniejsi są ludzie.. tak mawia moja Mama. a Ona najczęściej ma racje.

_DSC0082 _DSC0086 _DSC0088 _DSC0094 _DSC0096 _DSC0100 _DSC0105 _DSC0107 _DSC0112

napiszę tylko o chustce, którą mam na szyi. to Benka kocyk. ostatnio mój ulubiony. materiałowo podobny do Numero 74.
podwójnia warstwa materiału. pięknie obszyty kolorową niteczką. 120×120. bez dwóch zdań spędzi ze mną całą jesień i zimę.
dlatego domówiłam drugi, bo wiedziałam, że ten już będzie pachniał moimi perfumami. Vuga.

i pewnie zapytacie o dywan/matę u Oli – livebeautyfully

etui na telefon – bag a porter

siłacz i pirat.

kiedyś, pewna czytelniczka przysłała mi maila. to był mail z podziękowaniami za pewien post, który pozwolił Jej pokonać uwierający problem. w podziękowaniu przysłała mi też obraz, namalowany własnoręcznie na płótnie. przepiękny. przyszedł kurierem.
ostatnio, gdzieś w dialogu mailowym podała mi adres swojego bloga. a tam na nim.. te zdjęcia. robią je co miesiąc.
wymyśliła lub zapoczątkowała taki rodzaj zdjęć pewna kobieta z Ameryki. nie pamiętam nazwiska. Ktoś pamięta?
myślę, że inspirować się to piękna rzecz. a to genialny pomysł na pamiątkę, czas spędzany rodzinnie, twórczo, na wesoło..
dziś więc zdjęcia Iwonki z bloga „living comfy”.

Iwonka Kolaże Kolaże1 Kolaże2 Kolaże3 31

i z poprzedniego miesiąca.. instrukcja tego zdjęcia tutaj.

DSC_3663