wóz – kidsmill

_DSC0395 _DSC0416

kiedyś było tak, że fryzjer to był fryzjer, lub jak Kto miał więcej miejsca nad oknem, to inwestował w szyld „zakład fryzjerski”. dzisiaj to atelier. 
kiedyś ludzie mieszkania meblowali. dziś aranżują wnętrza, projektują. 
dobrze, jest różnorodnie, inaczej. wszystko przecież idzie do przodu.. ale, że torebki od mojej zielonej herbaty nazwają się LOOKbag’i to już jakiś koniec świata! (tak w nawiasie, zielona herbata z pigwą i granatem Big Active – niebo w gębie! )
ale jako, że jestem starej daty, to ja mebluje. co mi się podoba, co znajdę na starociach lub na podwórku u Taty to powstawiam, nagrace..
ostatnio robiła ze mną wywiad pewna Pani z magazynu wnętrzarskiego. zapytała co mnie inspiruje.. i kurde, zaciełam się, bo nie za bardzo wiem. gazet nie kupuję od kilku lat (nie mam na nie czasu, bo jak czas na czytanie przed snem mam, to wolę książki), internetu nie przeglądam, również z braku czasu. nie szperam, nie sznupię.. i nie za bardzo wiem.
no coś może od Taty mojego przejęłam, bo zawsze wymyślał, i 20 lat temu pokój na poddaszu na czarno pomalował, ściane jedną płótnem obił.. do dziś wygląda pięknie.. a wtedy się sąsiedzi po głowach pukali 🙂
nie uważam żeby to moje meblowanie było warte  jakiejś tam uwagi większej. szczerze. serio serio.

co mam to powstawiam. sto razy na miesiąc przemebluje, bo mi coś wadzi jak jest za bardzo w prawo na przykład..
ale! kiedyś zapisywałam jakieś zdjęcia z internetu jak mi się podobało, bo mój Adaś tak robi i zgapiłam..
wytrwałam chyba krótko, bo może w folderze z 30 zdjęć mam.. i w nim ten wóz. to były takie zdjęcia marzeń. cztery lata temu.
dostałam ostatnio na maila katalog. z nowa marką mebli dziecięcych – Kidsmill. Firma Muppetshop została Ich importerem i dystrybutorem. dostał mi się ten zaszczyt blogowy by przedstawić markę.
a w tym katalogu.. ten wóz! ten ze zdjęć marzeń!
chyba nigdy tak nie wyglądałam na żadnego kuriera! a potem cała sobota rodzinnego składania. i śmiechu. i wygłupów.
zawsze ten róg salonu mi był jakoś nie taki.. wiecznie tam przemeblowania robiłam.. coś nie grało..
teraz jestem w tym rogu zakochana.. czyli prawdą jest, że ostatni będą pierwszymi!
ten wóz to łóżko. 90×200. jednak wóz jest dłuższy i są półki, szafki na zabawki, książki. u nas wóz pełni rolę domku, bazy..
marka kidsmill ma w swojej ofercie meble, które aranżują (meblują!) cały dziecięcy pokój. szafy, komody, łóżeczka.
ogromna paleta modeli, które zaspokoją każde gusta. jest bardzo nowocześnie, rustykalnie, klasycznie, trochę vintage..
kolekcje, które przykuwają moją uwagę to sixties matt, chalk mix i earth.
nasz Clown Wagon tutaj.
już po zdjęciach widać, że to kawał porządnego mebla. Kto ma ochotę, może zobaczyć na żywo w showroomie (sklepie!) Mauppetshop, który mieści sie  w Warszawie na ulicy Kazimierzowskiej 43.


_DSC0584
_DSC0497 _DSC0470 _DSC0498 _DSC0355 _DSC0317 _DSC0645 _DSC0303 _DSC0408 _DSC0412 _DSC0384 _DSC0420 _DSC0430 _DSC0439 _DSC0585 _DSC0625 _DSC0627 _DSC0573 _DSC0482 _DSC0495 _DSC0401

wielki wilkinowy kosz na poduchy – scandiloft (jest ogromny, mieści się w nim Tosia z Benkiem i pół mnie)
poduchy – radosna fabryka
drzewko mandarynka – drzewko na prezent (teraz na dzień Mamy to genialny prezent, w pieknym opkowaniu, z karteczką)
królik w okienku – maileg
namiot na tarasie – lucky kids (pokażę go w innym poście)
huśtawka na tarasie – amazonas-baby

inspiracje na dzień dziecka z Mamissima

szafa-tosi-blog-03f-01 copy

sklep Mamissima co jakiś czas robi akcje z blogerami. chętnie biorę w nich udział, bo organizuje to portal ładne bebe, który także kojarzy mi się z fajnymi ludźmi i miłą atmosferą.
zbliża się dzień dziecka, więc poprosili kilka blogerek, o wyszukanie perełek  jakimi chętnie obdarowaliby swoje dzieci.
na te produkty przez dwa dni będą rabaty i darmowa wysyłka na hasło SZAFATOSI
z każdym kolejnym dniem będą inspiracje i rabaty z innych blogów. na bieżąco można śledzić na fb ładne bebe i mamissimy.
jako, że dzień dziecka powinien być czystą radością, to powybierałam produkty o bardzo przystepnych cenach (prawie wszystko do 50zł) by można kupić kilka i by otwieranie niespodzianek nie miało końca. albo jedną fajną, tanią.. bo powiem Wam, że moje dziecko, jako dziecko blogerki ma bardzo wiele gadżetów, ale najlepiej bawi się starą patelnią w piaskownicy.
okazuje się, że te piękne zabawki, to często bardziej spełnienie naszych pragnień niż pragnień naszych dzieci.
i tak też zabawka, gra lub książka za 30zł może okazać się hitem na długie lata.. stąd moje wybory. fajnie i tanio.
wybrałam przedmioty jakich raczej nie mamy (4 rzeczy już posiadamy, napiszę o tym) dlatego sugerowałam się tylko intuicją i doświadczeniem, nie mogę zagwarantować jak wygląda na żywo czy jak się sprawdza.
jednak czas nauczył mnie coraz mniej stąpać na miny i mam nadzieję, że dokonałam dobrych wyborów.

tutaj link do całości z rabatami i naszymi wyborami – WYBORY SZAFY TOSI
pamiętajcie, że dziś i jutro darmowa dostawa na hasło:  SZAFATOSI

pierwszy kolaż to Tosiulka..

1. szampon marki Naif (klik). kiedyś w jakiejś paczce dostałam w prezencie, sama chyba nie zwróciłabym uwagi. kupuję zawsze jakieś sprawdzone w rossmanie. a tutaj duże zaskoczenie. okazał się bardzo wydajny, naturalny, nie uczula (Tosia ma azs i musimy uważać), a do tego okazało się, że szampon podkrada Jej Tato, któremu wszystkie szampony świata nie pasują tylko ten się sprawdza. wybrałam bo właśnie się nam skończył, muszę zamówić nowy, a chciałam by na ten dobry, sprawdzony produkt był rabat.

2. tatuaże! czy są dzieci które nie lubią tatuaży? tutaj na zdjęciu bransoletki dla dziewczyn, ale są też dla chłopaków wersje 🙂 (piraci i groźne zwierzęta).

3. karty cztery pory roku. u nas gry są porozkładane prawie zawsze. gramy, układamy, skaczemy pionkami.. mała, w woreczku. na piknik, w podróż.. myślę, że może być fajna. wizualnie też bardzo ładne. są ta jeszcze na stronie inne wersje tych gier karcianych.

4. spinka lód – kollale. od urodzenie Tosiulki mamy spinki tej marki. robi je fantastyczna dziewczyna. wytrzymałe, urokliwe. a taki lód we włosach na lato… piękności!

5. notesik z kotkiem. ten akurat ma kotka, ale są też inne, z liskiem na przykład.. ja lubię takie rzeczy co wrzucam do torby jak wychodzimy z domu.. i kiedy okazuje się, że trzeba czekać, że długo jedziemy to wtedy wyciągam i jest zajęcie.
notesik ma 32 kotki, które trzeba ubrać kolorami kredek, wszystko zależy od naszej wyobraźni.

6. zestaw czarodzieja. już któryś raz na niego wpadam. muszę w końcu zamówić. myślę, że może być mnóstwo wspólnej, dobrej zabawy, a cena jest bardzo mała. strasznie mnie to ciekawi 🙂

7. lakier do paznokci. (różne kolory) . u nas malowanie jest na okrągło. ten zmywalny wodą z mydłem więc genialny! no i będzie mieć w końcu swój własny, a nie pożyczony od Mamy.

8. ulica Czereśniowa to najlepsze co mogli wynaleźć!! czytamy od lat codziennie. nigdy się nie nudzi. i codziennie odnajdujemy nowe historie. kiedyś wymyślała Mama i Babcia, a dziś Tosia sama nam „czyta”. zginęła nam Wiosna więc domawiam, a i dla Was jak nie posiadacie, rabat musi być, bo to jest mistrzostwo świata. konieczne!

9. opaska w której można schować informacje z numerem telefonu do opiekuna. cena super a na czas wakacji konieczność!
tutaj również są różne wzory. chłopskie i dziewczyńskie 🙂

10. domino moulin roty. jedno domino mamy i jest układane codziennie. jedna z ulubionych Tosi gier. dlatego z chęcią wzbogacę nas o nowe. to wydaje mi się ciekawe, ładne i przystępne cenowo.

każda z tych rzeczy jest w dobrej cenie, plus rabat na te dwa dni i kurier gratis to myślę, że fajna okazja.

teraz Beniaczek…

szafa-tosi-blog-03c-01 copy

1. zabawka z kluczem. już wiem co mój Ben lubi, co Go zajmuje. na pewno klucz bo idą zęby, kuleczki w środku. doczepiam do wózka, fotelika, szelek w wózku.. no i z czasem przestaje kupować kolory pastelowe.. życie weryfikuje moje odczucie estetyki z potrzebami moich dzieci, które są najważniejsze..

2. śliniak. muślinowych na ślinę mam wiele, ale takich do jedzonka jeden , który piorę naokrągło. dlatego ten nam się przyda. a są dwa w zestawie.

3. janod. taxi i skuterowiec. marka janod już sprawdzona. wizualnie świetne i cena miła.

4. krokodyl.  rozwija zdolności manualne i motoryczne. wydaje się być fajną zabawką i zarazem tulanką dla chłopczyka mojego.

5. piłka sowa. kiedyś takie były piłki z dzwonkiem w środku. i dzieci się tym super bawiły. teraz jak Ben raczkuje wydaje się być idealna. 

6. lodger. !!!!!!!!!!!!!!!!! tu muszę zwrócić uwagę! najlepszy otulacz, pieluszka, kocyk na upały jaki może być. mam trzy i są wprost nieocenione. jako prześcieradło do wózka. no do wszystkiego. a jakość tego materiału. genialna!! piorę naokrągło!
wybrałam żeby był rabat, bo naprawdę warto!!! są przeróżne wzory.

7. miseczka. marka „done by deer”, dawniej „silly U”. mam dużo talerzyków dla Tosi, ale prawie wszystkie porysowane, od sosów pomidorowych pobarwione itp… tylko ta marka się sprawdziła, dlatego dla Benia będę kupować tę. różne wzory.

8. piłeczka sowa. mam taką gumową piłkę dla Benia z effii. i jest jedną z ulubionych zabawek. ta wydaje mi się być podobną. do tego uchwyty, jakieś grajki. do kompletu z tą piłką sową z dzwonkiem extra. biorę.

9. kocyk. to jest najdroższa rzecz z tych jakie wybrałam, ale był powód. taki kocyk tylko większy zamówiłam dla Benia i… Tosia całkowicie go przejęła. okazał się tak miły od środka. ten biały plusz. i wzór był w liski. dlatego z chęcia nabędę drugi dla Benia. a marka dwell studio i fresk to jedne z moich ulubonych marek.

10. morskie zwierzęta! mamy je! i wybrałam tylko dlatego, że uwielbiamy i rabat na nie byłby jak znalazł. Benek potrafi się nimi bawić bardzo długo, nie nudzą Mu się. są urocze, super wykonane, każde ze zwierzątek coś robi. żabie wyciąga się język, pingwina ściska itp… baaaardzo fajna zabawka.

zapach i dźwięk

_DSC0181

uwielbiam jak karmi moje zmysły dom i miejsce w jakim mieszkam.
zatrzymuję się wtedy na chwilę. przy dźwiękach i zapachach zamykam oczy, by lepiej zapamiętać.
kiedy Tosia stoi przy miedzy i woła do sąsiadki Rozaliki „juhu”, a Rozalka idzie z dwoma butelkami soku, bo ja jeszcze nie zdążyłam zrobić kompotu.
dźwięk zraszacza do trawy.
widok sąsiada jak macha mi z ogrodu, gdy jadę do sklepu po kiełbasę na grilla.
robię stop klatkę w głowie, gdy na cały dom rozbrzmiewa James Blunt a my tańczymy po salonie.
odgłos naszego bażanta, co Heniem się zwie. w tym roku ma już dwie żony, ale nic nie śmiemy Mu mówić, bo to my na Jego ziemie wtargneliśmy i grzecznie pozwala nam się tutaj gościć. 
zdziwienie zajomych gdy przy oknie tarasowym sarenki spacerują.
odgłos biegnących po tarasie bucików Tosi, gdy wraca ze spaceru z tatą. a potem to jak naciska klamkę.
lubię widok auta Andzi i Karola, gdy wjeżdżają późną piątkową porą na nasze podwórko. a potem ciche kroki Andzi do pokoiku Tosi, by przywitać Ją śpiącą.
i odgłos klucza o 19ej w zamku, a w tej samej sekundzie Jej okrzyk „Tata!”
lecący samolot w oknie, kiedy tulę Ją do snu.
zapełnione rodziną kanapy i fotele.
zazieleniony las z kuchennego okna. nie wiem czy to starość, ale każdego dnia przypatruję się jak zmienia swą postać.
zapach po deszczu. wtedy też mam wrażenie, że ptaki mocniej śpiewają.
mgłę dookoła domu, gdy nadchodzi zmierzch.
otwarte okna w ciepłą noc. wtedy zapach i dźwiek wprowadza mnie w stan błogiego ukojenia.
zapach znad garnka z rosołem. potrafię podejść kilka razy, podnieść pokrywkę i wąchać. 
obraz obudzonego Benka. ten uśmiech zwala z nóg, nawet w najgorszy dzień i po najbardziej nieprzespanej nocy.
wiatr przed burzą, i to jak kołysze zasłonami gdy okna uchylone mam.

czasem, w późny wieczór najdzie nas na myślenie..
bo przecież szczęście nie jest dane raz na zawsze..
co by było, gdyby noga się podwinęła. gdyby domu zabrakło, pracy..
i zawsze.. wciąż niezmiennie mamy jedną zgodną odpowiedź, po której mocno, spokojnie się do siebie uśmiechamy.
że może i troche żal, ale tyle dobrych, ciepłych miejsc na nas by czekało. rodzinny mój dom i Jego rodzinny dom.
a wszystko co nas otacza, co materialne, może i fajne, ale ostatecznie nic nie warte.
jeżeli tylko wyszlibyśmy z tego domu w czwórkę zdrowi, to wszystko inne nam obojętne.
bo cóż ma za znaczenie każdy wiklinowy koszyk i każdy talerz z Bolesławca, gdyby zdrowia nie było.
gdyby ból, niepokój i obawa. gdyby ściany szpitalne, gdyby cierpienie dziecka, lub strach rodzica o to by przedwcześnie nie umrzeć..
co by to wszystko..?
bo jeżeli zdrowie jest i miłość, to w każdym zakątku świata, nawet najskromniejszym, odnajdziemy najpiękniejszy bukiet co karmi nasze zmysły.. 
a jeżeli dzieci masz zdrowe i Ty, wyniki z badań dość dobre, to rozejrzyj się za tymi obrazami mocniej, bo szczęście…
tak, tak… nie jest dane raz na zawsze.. 

_DSC0196 _DSC0190 _DSC0134