padało..

_DSC0109 _DSC0091 _DSC0024 _DSC0048 _DSC0049 _DSC0053 _DSC0045 _DSC0057 _DSC0044 _DSC0026 _DSC0041 _DSC0062 _DSC0083 _DSC0125 _DSC0130 _DSC0031 _DSC0135 deszcz _DSC0025

jako, że w czwartek padało, to w domu był plac zabaw.. zresztą jak nie pada to w domu też się jakoś samoistnie robi, oprócz tego na tarasie, przed domem i wszędzie indziej… gdzie go tak naprawdę nie ma..
zrobiłam kilka zdjęć z tym co u nas akurat najbardziej na tapecie z zabaw i książek ulubionych.

przybijanka – HABA. hit. Tosia uwielbia. są małe gwózdki, drewniane klocuszki, książeczka z pomysłami, młotek i tablica.
na początku myślałam, że będzie Jej ciężko z tymi małymi gwózdkami, ale przy pierwszych dwóch wbijankach Jej pomagałam, a potem już sama świetnie sobie radziła. zabawa jest z tych, które się nie nudzą, a mamy już dosyć długo. wiele możliwości tworzenia,a sama Mama wciąga się jak głupia.

karty –  Atomic Soda, to typowy Piotruś Pan, jednak Tosia jest za mała i bawimy się w „pary”. układam wszystkie do góry obrazkiem i szuka par. jest o tyle fajnie, że pary nie są oczywiste. jest np chłopak i dziewczyna, buźka duża i mała. obrazki są bardzo przyjemne, a nie jakieś stwory z krzywymi twarzami i jednym okiem.

skrzynka na skarby – klimaciarnia

kalejdoskop – Londji, dla mnie totalna magia mojego dzieciństwa.

drewniany aparat – Plan Toys

materiałowy aparat – N74

materiałowy zegarek – N74

kółko i krzyżyk – Bigjigs

wańka wstańka – Kid O

książka „lato Stiny” – przepiękne obrazki i urocze historie.

książka „naciśnij mnie” – no dla mnie to zawsze było niezrozumiałe czemu to się może podobać.. i nadal nie wiem, ale muszę ją czytać sto milionów razy dziennie a Ona naciska i wariuje na jej punkcie.co dzieci w niej widzą… nie wiem..

torba w ananasy – pink no more. zobaczyłam ją kiedyś na fp u mamissimy. od razu wiedziałam, że kiedyś koniecznie… polska marka. print jest dla mnie genialny. materiał gruby, w środku super zorganizowana. ma szelki na wózek by przyczepić, paski na klucze, kieszenie. jest konkret. do jeansów, długiej spódnicy, letniej sukienki.. genialna. z tej marki mam więcej rzeczy i oby jak najwięcej takich firm w naszym kraju. o reszcie również napiszę w innym poście. strona firmowa tutaj. można też kupić tutaj.

koń na biegunach – moover. kupiony dla Beniamina, ale zanim dotrze na góre do Jego pokoiku, to Tosia męczy go codziennie okrutnie. wchodzi, wychodzi, buja się tak, że przemieszcza się z jednej strony domu na drugą. no ja moovera kocham nad życie..

spodenki – kloo by booso. już pisałam. przepadłam w tej firmie całkowicie. polecam z ręką na sercu.
bluzeczka – Un oiseau su run fil
spinka – N74

loki

taki poranek…

marsz do łóżka

złapała mnie ostatnio policja. siedzę, czekam. podchodzi Pan, zagląda przez okno i pyta „pasy zapięte?”
patrzę na Niego dosyć zdziwiona i odpowiadam „wie Pan, ja pasów nie zapinam przed Policją, ja zapinam je dla siebie. za mocno lubię swoje życie. Panu zapłacę jedynie kilka stów, a w życiu mam do stracenia o niebo więcej.” 
nie zapytał nawet o dokumenty..
dziś pokazałabym mu jeszcze ten filmik z wczorajszego poranka.. 
bo niewyobrażam sobie, że do tych skaczących loków mogłaby nie wrócić Mama.

na instagramie pytacie o Tosi piżamkę, to wyprzedaż w Endo. jest mnóstwo do wyboru po 29,90.

wrócę nad ranem.

_DSC0158 _DSC0141 _DSC0167

to jakoś zawsze było oczywiste..
że jak się tańczyło na dyskotece, to w pobliżu okien lub drzwi w razie bójki lub pożaru.
że jak dojechało się na miejsce to zawsze, ale to zawsze jako pierwsze dzwoniło się do rodziców, ze słowami „jestem cała i zdrowa”.
że na koncercie koło wyjścia ewakuacyjnego stać.
i że w aucie zimą ciepłe ubranie, gdyby na pomoc czekać trzeba … bo tak mówił Tato.
Jako 15 letnie dziecko chodziłam na wielkie dyskoteki. Do trzeciej nad ranem.
O trzeciej czekał w samochodzie pod dyskoteką Tata. w spodniach i kurtce założonej na piżame. zawsze tam lekko podsypiał na rozłożonym siedzeniu albo czytał „angorę”.
nastawiał sobie budzik i po mnie przyjeżdzał.
czasami latem wracaliśmy pieszo. całą gromadą z chłopakami z pobliskich wsi. odprowadzali zawsze pod same drzwi.

wtedy mówiłam wcześniej, że wrócę ze wszystkimi, żeby nie wyjeżdżał.
mówiłam wcześniej, bo komórek w czasach mojej podstawówki nie było.
Miałam włosy zafarbowane na czerwono, rozwiązane glany i dziurawe spodnie
Ktoś zaczepił moją Mamę, że na tej dyskotece to są narkotyki i żeby mnie tam nie puszczała… i czemu ja mam te włosy czerwone, żebym zmyła.
A Mama na to spokojnym głosem…
– Jak będzie chciała brać narkotyki to wszędzie znajdzie.. a włosy, zmyć się nie da, bo to farba, ale w czym problem? nikomu tym krzywdy nie robi..
Miałam też wtedy siedem dziurek w uchu. kolczyki, a w ostatniej dziurce agrafkę.
Tata mi przebił wszystkie. Na ziemniaku. Igłą.
Pamiętam jak miałam lat 13 i szłam na ognisko. Na tarasie siedzą rodzice. Mijam Ich i mówię „cześć”.
Na to Tata, żebym może była przed 10tą…
Obracam się na pięcie z miną jakbym miała ekspolodwać..
Nie zdażyłam jednak wylać potoku słów żalu i rozpaczy, bo Mama wtrąciła słowo..
– Andrzej, ale przecież wiemy gdzie będzie, z kim będzie, to niech się bawi do której chce.
Wiesz jak to przykro jak wszyscy siedzą, śmieją się, śpiewają a tu trzeba wracać..
następnym razem nas okłamie, albo ucieknie,a po co to? 
I tylko wtedy była rozmowa o porze powrotu do domu…
Miałam też kolczyk w języku, brwi i brodzie.
Tatuaż chciałam jak miałam lat 16. Ale to wtedy trzeba z rodzicem.
Tato powiedział, że jak wybiorę coś mądrego, co całe życie będzie mi się podobało i świadczyło o czymś ważnym, to On z chęcią ze mną pójdzie…
W końcu zrobiłam jak miałam lat 26…
Tatuaż mówi o ostrożności, bo łatwo coś stracić, o wsi i moim Tacie.
Dostałam niewyobrażalną ilość zaufania. Dostałam możliwość wybierania własnych ścieżek. Możliwość popełniania własnych błędów.
zaufanie i wolność podarowana dziecku procentuje..
bo choć mogłam wszystko…
to chyba „nudna” jestem do granic możliwości, bo nawet trawy nigdy nie paliłam…

_DSC0159 _DSC0143 _DSC0178 _DSC0180 _DSC0163 _DSC0187 _DSC0077

_DSC0185

sukieneczka Tosi – bobo choses

kamizelka – booso. firma istnieje już tak dawno na naszym rynku. gdzieś widziałam, coś mi wpadło w oko.. aż ostatnio usiadłam i stwierdziłam, że zobaczę dokładnie co tam mają. zamówiłam jak głupia! mnóstwo i jak otwarłam paczkę nie pożałowałam ani złotówki. bardzo, bardzo fajna jakość, materiały. takie jak ja to mówię „posiaśne”. bo bardzo wygodne (priorytet) i do wszystkiego.

sukienka Mamy – zalando. nie mam chyba większego nałogu niż sukienki. już nawet nie liczę. moja Mama twierdzi, że to choroba. o jak ja ją lubię i za nic nie chce jej leczyć.. może mój mąż bardziej by wysłał mnie na odwyk, bo Jego nie da się nabrać na hasło „no jak to? nie widziałeś? stara, już mam dawno, w szafie leżała”..
więc na wyprzedażach w Zalando zaszalałam, no bo jak taką okazję zmarnować.. 😉

p.s jak się okazało post już kiedyś był 🙂 miałam go w szkicach i wydawało mi się, że docelowo nigdy nie opublikowałam, a tu czytelnicy znają bloga lepiej niż ja 🙂 to bardzo miłe. no nic. zostawię.