1 – 9. przyszła wiosna. a właściwie to tak od razu lato. opalone nosy. bose stopy. po olejki z filtrami w kolejce aptecznej się stoi. jeździmy więc co rano na plac zabaw. zbieramy dobroci wszelkie do toreb. przybory do piaskownicy. po drodze dzwonimy do Antki kompana, że my już w drodze.więc my, mamy opalamy ramiona, a dzieci wchodzą na ślizgawkę dwa miliony razy, najedzą się piachu, wypiją nawzajem swoje butle z napojami.. a jak potem śpią!
to wiaderko z gumy jest boskie. mieści się nawet w najmniejszą torebkę. a ono na piach, na wodę..
a o tej butelce w kolejnym wpisie. już się nie mogę doczekać, bo to rewelacyjne odkrycie.
10-11. Antonina jest powariowana na punkcie kotów. Aż tak, że ten przyszedł zza dalekich wód. dziękujemy Paulinko.
12. nie mogę w to uwierzyć. moje dziecko nie znosi nakryć głowy. ściąga każdą czapkę, chustkę, opaskę… ubolewam nad tym mocno, bo ja uwielbiam takie dekoracje.. aż tu nagle.. doczekałam się. Antka założywszy w sklepie kapelusz, nie rozstaje się z nim na krok. po porannym przebudzeniu najpierw chce założyć kapelusz, dopiero potem rozpoczyna dzień. kapelusz znalazła w h&m.
13-14. przed snem zabawa z Tatą to chyba ulubiony czas nas wszystkich. ten czas gdy wszyscy jesteśmy w domu. chwila bez biegu, laptopów, telefonów, sprzątania.. leżymy na łóżku i leniwie opowiadamy sobie dzień.. to taka chyba chwila, w której najczęściej zamykam oczy i myślę o tym jak nam dobrze.. tak niewiele do szczęścia potrzeba.. wspólny wieczór.. a czasami to tak wiele.
15-18. kiedyś relacjonowałam Wam targi w Warszawie. to były typowe targi branżowe, więc zakupów dokonać nie mogłam. zakochałam się wtedy bez pamięci w tym kocu. obiecałam sobie, że kiedyś go kupię. są takie rzeczy w moim życiu, za które zapłaciłam niemało.. ale do dziś każdą z nich uwielbiam. moje kowbojki haftowane, torba, zegarek.. i ten koc dołączył do tego grona. z ręką na sercu mówię Wam, że od dnia gdy przyszedł do nas w wielkim pudle oszalałam. śpię pod nim każdej nocy. uprzednio kłócąc się z mężem mym, bo ja przykrywam nim siebie i Tosie, a On też by chciał z tym kocem.. i śpimy we trójkę. kołdra poszła w niepamięć. na kocu ćwiczę, na kocu leżę, na kocu bawi się Tosia. nie jestem Wam w stanie udowodnić tu słowami, że można oszaleć na punkcie koca. trzeba go zobaczyć. cieszę się, że miałam okazję zobaczyć je na targach, bo po zdjęciach na stronie nigdy bym się na niego nie zdecydowała. a teraz nie wyobrażam sobie go nie mieć.. pewna blogerka po zakupieniu jednego zamówiła dwa kolejne. nie w barterze,w formie reklamy czy podobnie. normalnie za każdy zapłaciła. wierzę w to. czekam na jakiś nadrzut gotówki, bo kupię jeszcze musztardowy. tutaj.
19. dopiero kiedy człowiekowi niezmiernie często towarzyszy aparat, potrafimy zrozumieć miłość do fotografii stóp..
20. jak to zwykłe miseczki i kubeczki z Ikea potrafią być najlepszą zabawą.. a w nich koniecznie chrupki do mleka do przesypywania..
21-22. z tymi kocami będziemy mieć z Tosiulką sesję.. czekam na nią z utęsknieniem. Mamy takie same koce. Mama większy a Tosiulka mniejszy. Mama i córka. do kupienia w Effii.
23. kiedy po pięciu dniach diety kopenhaskiej stwierdziłam, że rezygnuję, to chałka z dżemem okazała się rajem dla podniebienia..
i przeszłam na 6 weidera, by zabić wyrzuty sumienia..
24. złapać mojego męża na zdjęciu to prawie cud.. ale mocno nad Nim pracuję..
25. podczas drzemki Antoniny Mama przejmuje radość z huśtawki..
26. słońce.