słomkowy kapelusz

Kolaże687 kapelusz Kolaże688 Kolaże686 Kolaże690 Kolaże691 Kolaże692 Kolaże693 Kolaże689 Kolaże669 Kolaże670 Kolaże672 Kolaże675 Kolaże677 Kolaże680 Kolaże682 Kolaże681 rosetta Kolaże683 tygrys Kolaże648 Kolaże657 Kolaże649 Kolaże660 tygrys2Kolaże666

1 – 9. przyszła wiosna. a właściwie to tak od razu lato. opalone nosy. bose stopy. po olejki z filtrami w kolejce aptecznej się stoi.  jeździmy więc co rano na plac zabaw. zbieramy dobroci wszelkie do toreb. przybory do piaskownicy. po drodze dzwonimy do Antki kompana, że my już w drodze.więc my, mamy opalamy ramiona, a dzieci wchodzą na ślizgawkę dwa miliony razy, najedzą się piachu, wypiją nawzajem swoje butle z napojami.. a jak potem śpią!
to wiaderko z gumy jest boskie. mieści się nawet w najmniejszą torebkę. a ono na piach, na wodę..
a o tej butelce w kolejnym wpisie. już się nie mogę doczekać, bo to rewelacyjne odkrycie.
10-11. Antonina jest powariowana na punkcie kotów. Aż tak, że ten przyszedł zza dalekich wód. dziękujemy Paulinko.
12. nie mogę w to uwierzyć. moje dziecko nie znosi nakryć głowy. ściąga każdą czapkę, chustkę, opaskę… ubolewam nad tym mocno, bo ja uwielbiam takie dekoracje.. aż tu nagle.. doczekałam się. Antka założywszy w sklepie kapelusz, nie rozstaje się z nim na krok. po porannym przebudzeniu najpierw chce założyć kapelusz, dopiero potem rozpoczyna dzień. kapelusz znalazła w h&m.
13-14. przed snem zabawa z Tatą to chyba ulubiony czas nas wszystkich. ten czas gdy wszyscy jesteśmy w domu. chwila bez biegu, laptopów, telefonów, sprzątania.. leżymy na łóżku i leniwie opowiadamy sobie dzień.. to taka chyba chwila, w której najczęściej zamykam oczy i myślę o tym jak nam dobrze.. tak niewiele do szczęścia potrzeba.. wspólny wieczór.. a czasami to tak wiele.
15-18. kiedyś relacjonowałam Wam targi w Warszawie. to były typowe targi branżowe, więc zakupów dokonać nie mogłam. zakochałam się wtedy bez pamięci w tym kocu. obiecałam sobie, że kiedyś go kupię. są takie rzeczy w moim życiu, za które zapłaciłam niemało.. ale do dziś każdą z nich uwielbiam. moje kowbojki haftowane, torba, zegarek.. i ten koc dołączył do tego grona. z ręką na sercu mówię Wam, że od dnia gdy przyszedł do nas w wielkim pudle oszalałam. śpię pod nim każdej nocy. uprzednio kłócąc się z mężem mym, bo ja przykrywam nim siebie i Tosie, a On też by chciał z tym kocem.. i śpimy we trójkę. kołdra poszła w niepamięć. na kocu ćwiczę, na kocu leżę, na kocu bawi się Tosia. nie jestem Wam w stanie udowodnić tu słowami, że można oszaleć na punkcie koca. trzeba go zobaczyć. cieszę się, że miałam okazję zobaczyć je na targach, bo po zdjęciach na stronie nigdy bym się na niego nie zdecydowała. a teraz nie wyobrażam sobie go nie mieć.. pewna blogerka po zakupieniu jednego zamówiła dwa kolejne. nie w barterze,w  formie reklamy czy podobnie. normalnie za każdy zapłaciła. wierzę w to. czekam na jakiś nadrzut gotówki, bo kupię jeszcze musztardowy. tutaj.
19. dopiero kiedy człowiekowi niezmiernie często towarzyszy aparat, potrafimy zrozumieć miłość do fotografii stóp..
20. jak to zwykłe miseczki i kubeczki z Ikea potrafią być najlepszą zabawą.. a w nich koniecznie chrupki do mleka do przesypywania..
21-22. z tymi kocami będziemy mieć z Tosiulką sesję.. czekam na nią z utęsknieniem. Mamy takie same koce. Mama większy a Tosiulka mniejszy. Mama i córka. do kupienia w Effii.
23. kiedy po pięciu dniach diety kopenhaskiej stwierdziłam, że rezygnuję, to chałka z dżemem okazała się rajem dla podniebienia..
i przeszłam na 6 weidera, by zabić wyrzuty sumienia..
24. złapać mojego męża na zdjęciu to prawie cud.. ale mocno nad Nim pracuję..
25. podczas drzemki Antoniny Mama przejmuje radość z huśtawki..
26. słońce.

 

Anne of Green Gables

dziś od 8ej rano do południa rozwiesiłam dwa prania, upiekłam sernik. z trzech warstw. ugotowałam rosół. odpisałam na tabun maili. powyglądałam z Antoniną przez okno na kałuże i wystające z rynien gołebie ogony.
ale od tego właśnie zabieganego rana, marzy mi się jedna rzecz.. taką mam dziś nieopisaną tęsknotę do Ani. Ani z Zielonego Wzgórza. Już od paru lat oglądam całą serię dwa razy do roku. Znam na pamięć każde słowo, dialog, scenę.
to lekarstwo na zły dzień i na dobry też nie zaszkodzi.
to takie odcięcie się od rzeczywistości. zapominam wtedy na chwilę o całym świecie. i za każdym razem przeżywam tak samo, tak samo płaczę i zachwyca tak samo duma Ani wiszącej na moście..
ale najbardziej, tak najbardziej ze wszystkiego kocham sceny z Mateuszem. Jego spokój, wzrok, ta małomówność.. 
oglądam ja. moja siostra. dzieci mojej siostry. moja Mama. i mój Tato też zawsze się przysiądzie.
i już jestem przyzwyczajona do sms-ów od wszystkich znajomych „Ania na Polsacie”, „Jula, Ania na 2 leci”..
a już najpiękniejsze co mogło mi się zdarzyć to mail od pewnej czytelniczki..
„Nie lubię się przymilać ani też narzucać obcym…ale muszę przyznać, że jesteś zdecydowanie inna, aż wyjątkowa Aniu Shirley” 
być nazwana Anią! Anią Shirley?!

jeden z ulubionych moich fragmentów jest w minucie 6:45.
-nie podoba Ci się?
-czy mi się podoba? jest bardziej wyjątkowa niż jakakolwiek sukienka jaką mogłabym sobie wyobrazić.
-bufiaste rękawy.
– najbardziej bufiaste na świecie. Jak na mężczyznę masz doskonały gust Mateuszu.
i ta muzyka. i już rycze znowu jak oglądam ten fragment. no jak wariatka jestem.

http://www.youtube.com/watch?v=vqi5SF4Y2P0

skąd ja Was mam…?

dziś będą zdjęcia. i miały być tylko zdjęcia, gdyż pracuję nad nowym projektem, który zabiera mi mnóstwo czasu i mojej uwagi, ale o tym kiedy już zapnę go na ten ostatni guzik. dlatego może mnie być teraz ciutkę mniej..
ostatni post… miał być o ratownikach. o Ich sercach, zaangażowaniu. 
miało być o samotnej starości. bo starość nie zawsze musi być straszna i nieporadna. ale samotna starość zawsze…
i jakoś pisząc, zupełnie zapomniałam, że ja piszę o sobie. 
a tu tyle Waszych komantarzy, drugie tyle maili i trzecie sms-ów… no dziękuję Wam. dziękuje jak cholera jasna!!
bo z Wami chorowac się nie da! zmarłego byście z grobu obudzili.
brak mi jest słów, choć tyle bym chciała.. tyle Waszego pocieszenia, podnoszenia na duchu, opisów Waszych chorób, numerów do specjalistów, i Wy lekarze, Wasi mężowie, i jedna z Was robi tomografy, tu za płotem.. i z tej radości mi sms-a w nocy wysłała, bo siostra do Niej zadzwoniła ze słowami „Julia jest chora, tomograf potrzebuje”. a ja nigdy dziewczyn na oczy nie widziałam jeszcze.
i Patrycja. a Ona też tu za rogiem. kilka ulic dalej. a blog nas zapoznał.
i mi pisze, że gdybym tylko chciała to Ona zawsze chętnie Tosie weźmie, pomoże.. i że włos z głowy Tosi nie spadnie…
i ja to wiem, że byłoby Jej tam najlepiej na świecie.. bo Patrycja kiedy jedziemy z dziećmi na zajęcia muzyczne pamięta o wszystkim. i świeżutki, pachnący chleb mi weźmie bo domowej roboty, zdrowy… a ja ledwo pamiętam o trampkach dla swojego dziecka..
rozłożyliście mnie na łopatki. jestem pokonana. przez Wasze zainteresowanie moim zdrowiem.
nosz cholera… miałabym ochotę teraz tutaj tak siarczyście zakląć. bo te słowa „pięknie, niewyobrażalnie” itp… są za małe..i za ckliwe. a ja bym tak chciała! no tak, że…
otóż.. bóle głowy ustąpiły. rezonans z kontrastem będę mieć w najbliższych dniach. ale już jestem spokojniejsza. już lżej.
i ja się z postem spóźniam, a Wy mi piszecie czy wszystko ok i gdzie ja jestem i czy dobrze…?
dobrze. z Wami najlepiej. ukłony do stóp za każde Wasze słowo, zdanie, myśl. wybaczcie tylko proszę, że nie zdążyłam każdemu odpisać.
skąd ja Was mam to naprawdę nie wiem…

Kolaże523 Kolaże529 bańki Kolaże527 Kolaże526 Kolaże479 Kolaże478 Kolaże627 Kolaże628 Kolaże481 Kolaże480 Kolaże470 Kolaże466 Kolaże464 Kolaże214 Kolaże217 Kolaże216 Kolaże213 Kolaże454 Kolaże477Kolaże474 Kolaże524

1. idzie lato… choć truskawy jeszcze sztuczne tak nie mogę się powstrzymać przed koktajlem z truchami i bananem..
2. miauuuu na fali jest zawsze. i kartki Wielkanocne. bo już na Boże Narodzenie mało kto wysyła pocztą, a na Wielkanoc to już nikt.. a ja mam Karolę co Ona sama zawsze katkę piękną zrobi, do koperty wsadzi, znaczek przyklei, choć widzimy się co drugi dzień… i od Patrycji. tej Patrycji co mi tu za rogiem..  cudowna dziewczyna. a na kartce Jej synek. tak, tak, już Ich ożeniłyśmy..
3. bańki rulezzzz!
4 i 5. domek myszy i mysz. domek może stać, można powiesić. u nas oprócz myszy mieszka cała gromada, kto się tylko przez drzwi zmieści. Tosia uwielbia. kupione tutaj.
6 i 7. Przy rozwieszaniu prania Tosia jest pierwszym pomocnikiem. Ja wieszam a Ona ściąga i do szafek mokre roznosi..
8. nutella. są takie dni, że nutella jest koniecznością.
9. jestem maniaczką pięknych opakowań. we wszystkim. w oliwie z oliwek też.
10 i 11. łoś. renifer czy jak kto zwał. jest wielki szał na skandynawskie wnętrza. i ja też przepadłam w nich. a ten zwierz jest pierwszą od niepamiętnych czasów rzeczą, gdzie nie mogę uwierzyć w cenę. zdecydowanie ją przerasta. a tam materiał świetny, wykonanie porządne, wielka ta głowa.. cena jest za mała. aż niemożliwe na dzisiejsze czasy. kupić można tutaj.
12,13,14.  jest szał malowania. polecam każdemu papier i stelaż drewniany na rolkę z ikea.
15,16,17,18.  Impresja. W Zabrzu nie ma gdzie wyjść, gdzie zjeść. Jest czarna dziura. Ale na szczęście jest Impresja. 
19. Tosia na zajęciach muzycznych jest zajęta sobą.
20. kran do cytryny.
21. jakby Ktoś pytał czy vilac jest wytrzymały..
22. zielone jabłuszko. koszyk na owoce Scandi Loft.