podarunki 35

unnamed dbd-pokoje
Dzisiejsze podarunki sponsoruje firma bubulinka.pl
Dziś, tych sklepów dla dzieci, internetowych mnóstwo, dlatego cenię sobie te, gdzie asortyment jest dobrze dobrany, przemyślany.
Mamy dla Was do wygrania bon na kwotę 200zł.
Wygrany będzie mógł wykorzystać kwotę na co tylko Mu się spodoba..

Zadanie jak zwykle proste..
Proszę wejść na stronę sklepu – tutaj, i wybrać produkt.
później napisać w komentarzu pod tym postem, z czym Wam się kojarzy lub dlaczego byście chcieli to mieć..
może jest coś co przypomni Wam dzieciństwo.. Wasza wyobraźnia może hasać do woli..

(przedmiot wybrany przez Was do opisu, nie musi się pokrywać potem z nagrodą)

Ostatnie podarunki wygrywa komentarz:
(proszę Cię Basiu o kontakt na maila)
Zrzut ekranu 2016-04-14 o 11.05.21

68 odpowiedzi na “podarunki 35”

  1. Droga Julio..
    Wiem, że pisać tak pięknie o życiu, marzeniach i wspomnieniach jak Ty nie potrafię ale wiem, że mam całkiem fajną córkę w domu, której aktualnie szukamy pieleszy do spania. Ponieważ ciężko spełnić oczekiwania małego śpiocha przytulasa to do tej pory nic przytulaśnego jeszcze nie kupilismy. myślę jednak, że przy takim wyborze jaki ma ten sklep nawet moja Selma coś sobie w końcu upatrzy 🙂 a jak nie kołdra to kocyk, bo podobnie jak ja wyznaje zasadę, że kocy nigdy nie za wiele (zasada odwrotnie proporcjonalna do tej wyznawanej przez naszą Głowę rodziny 🙂 )
    Pozdrawiamy w komplecie

  2. Do napisania tego posta zacheciła mnie książka „Pod ziemią pod wodą”…ale nie o niej będzie mój wpis. Myśląc o niej przypomniałam sobie książki z mojego dzieciństwa, a ulubione miałam 4, wszystkie z serii Leśny Ludek, dziś do znalezienia tylko naballegro lub w antykwariatach, cena za porwane egzemplarze- zaporowa, a ja oczywiście kupiłam te porwane. Najbardziej kochałam Leśny Ludek i wróżki, wróżek było w tej książce chyba 9, każda była inna, jedna brzydka, chuda z krzywym nosem co ją kochały tylko osy, druga pulchna bo łakoma, trzecia taka piękna ale ciągle smutna, każda jakaś, każdą chciałam być po trochu. Każdą też po trochu byłam, mieszkałam z nimi w ilustracjach, przeżywałam ich historie, żyłam z nimi w lesie. 20 minut czytania stawało się na chwilę moim innym światem. Nie miałam wtedy żadnych zmartwień, to było takie cudowne. Ten świat był tylko mój…dobrze mi w nim było, czułam się bezpiecznie… Szmaciane lalki, domki z tektury, drewniane mebelki dla lalek, to wszystko nic, to książki rozwijały moją wyobražnię i tylko dzięki nim mogłam przenieść się gdzieś daleko do innego wymuaru i pobyć przez jakiś czas tak sam na sam ze sobą.

  3. BABARYBA Super Tata – Herve Tullet
    Zobaczyłam Twój post zagladnelam na stronę w oczy wpadła mi ta książka…przeczytalam tytuł i łzy miałam w oczach. Przywolala cudowne spomnienia z tata. W głowie zaczęła krążyć mi piosenka śpiewana przez tatę” Mały piesek As na krzesełko wlazł…chal chal i Agatka do zabawy wola raz po raz. Nie mogę się z tobą bawić piesku bo musze iść spac. Mały piesek As tuli Cię do snu raz po raz… i do zabawy zaprasza jutro chal chal.”

  4. Nam sie marzy namiot (Kids Concept Namiot Różowy Korona ) , gdzie w blasku ksiezyca mama ksiazke (Babaryba licze do 100)czyta. Dzieci kochane do snu ululane, u Moreusza juz nic ich nie rusza, a mama ma chwile dla siebie…

  5. Nie wiem czy do końca o takie wybory i takie opisy chodzi w tym konkursie. Ale weszłam na strone a tam w nowościach zobaczyłam Wodę Kolońską dla dzieci firmy Suavinex i sama do siebie sie usmiechnelam bo wróciło wspomnienie, znienawidzone przez moja mamę, a budzące uśmiech u mnie (i mojej siostry). Kiedy byłam mała (do 7 r.ż) mieszkaliśmy z moim dziadkiem w jego domu (tata w tym czasie wlasnorecznie budował nasz dom). Co roku w lany poniedziałek szłyśmy (ja i siostra) do pokoju dziadka bo on sie chętnie z nami oblewal. My jego wodą a on nas Wodą Kolońską. Twierdził że w jego stronach taki był wlasnie zwyczaj ( nie wiem czy tak było czy sobie to wymyślił) 🙂 zabawa była przednia. Gorzej było jak wracałyśmy od dziadka. Moja mam nienawidzi najbardziej w swiecie zapachu wody kolonskiej (ma odruch wymiotny jak tylko poczuje) a tym czasem my wracałyśmy upachnione od stup do głów. Choć nie było warunków bo mieliśmy tylko pokój i kuchnie (łazienki nie było) mama wyciągała w te pędy miskę i kąpala nas a potem szybko prała ubrania w ręku (mieliśmy pralkę franie ale z tym było za dużo zachodu) zeby pozbyć sie tego zapachu. Czasem jednak na nic sie to zdało bo po kąpieli znow zagladalysmy do dziadka a on znow sie z nami bawił. ZdaZalo sie że mama kąpała nas kilka razy i zmieniała nam ubrania. Na dziadka chodziła w tym dniu wściekła jak osa i naprawdę tylko jej nie było do śmiechu. Kiedyś sie dziwilam o co jej chodzi, a dzis doskonale jestem sobie w stanie wyobrazic co przechodziła. 🙂

  6. Chyba walizeczki Done by deer. Zielone. Wybralabym. Jedna poszlaby na służbę do babci Ireny, ktora pozostawione skarby przez Zosię zbiera po swoim domku maleńkim przez caly okragly tydzień. By z utęsknieniem w sobotę znów z malusią Zosią bawić się cały dzień. A tak miałaby wszystko w jednym miejscu, ładnie i funkcjonalnie. A druga na zosiowe skarby znalezione w trakcie zabaw, przygód, każdego dnia. Kolorowy papierek po kinderkach, nie wiedząc czemu zachowany, ułamany patyk, trzy kamyki, nadgryzione kredki, korale mamine, muszle po ślimaku. Puzzle, które samotnie lezaly tydzień i już nigdy nie znajdą drogi do właściwego pudełka…odcisk reki w masie solnej i ulubiona bajeczka o kotkach. I mnóstwo innych rzeczy z których sklada się wielki świat mojego Wielkiego-Małego Człowieka. Na te wszystkie najważniejsze drobnostki, by zawsze byly. Bo cudownie przypominają co w zyciu najważniejsze.

  7. W pierwszej kolejności kupiłabym książkę Animalium o czym marzy mój 7-letni przyrodnik. Widzieliśmy ją i jest wspaniała, niezwykła. Przypomina starą szkołę z rycinami powieszonymi na ścianach, szkołę mojej Babci. I choć edukacja bardzo się zmieniła chciałabym zatrzymać te wspomnienia i przekazać dzieciom. Zapach starych bibliotek, zapach książek – jak zaczynam czytać zawsze wącham książkę, zapach gazet …

    Co chciałabym jeszcze mieć to magnetyczna mapa świata Janod. Zawsze o takiej marzyłam, ale miałam globus po którym palcem podróżowałam. Wspaniały bo interaktywny czyli taki o którym dzieci marzą a bawiąc się uczą. Cudo Świata dla Podróżnika wariata 😉

  8. Łóżeczko turystyczne, o te:
    http://bubulinka.pl/pl/ludi-lozeczko-turystyczne-cukierki-blue.html
    Kojarzy mi się z letnim koszykiem na owoce 🙂 takim, który wystawiasz w lecie podczas obiadu, pikniku, grilla na dwór, balkon, taras trzymasz w tym świeże, soczyste i słodkie owoce, a przykrywasz „kloszem”, moskitiera, żeby chronić przed osami, muszkami. I taki Maluch jest naszym owocem, ukochanym, z miłości, swiezutkim 😉 i chronimy je przed insektami i innymi niebezpieczeństwami.

  9. Kiedy byłam małą dziewczynką dużo czasu spędzałam z Dziadkami. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek usłyszała od nich , że mnie kochają, ale czułam się tam, w tym domu bezgranicznie kochana. W tym miejscu nie było wymyślnych zabaw, nie było animowania dziecinnego czasu setką propozycji. Tam był czas po prostu. Rabarbar spod płotu stawał się kompotem. Zielony groszek-zupą. Czerwona porzeczka rosła w rządku, a czereśnie pękały w dziecinnych ustach. W starej metalowej puszcze zawsze były całuski czyli drobne pierniczki, które można było dostać nie zawsze. Dziadzio po południu drzemał, a Babcia cerowała porwane skarpetki. A potem był wieczór i „Chata wuja Toma”. Babcia czytała mi jeden rozdział. Zamykała książkę i całowała na dobranoc. A ja myślałam o tym, co się wydarzy na następnych kartkach. Pamiętam tę dziecinną niecierpliwość i ciekawość do dziś. I ile razy sięgam po książkę, wraca do mnie Babcia siedząca na skraju łóżka. I chociaż już Jej nie ma, to zawsze dziękuję jej, że nauczyła mnie kochać czytanie. Dlatego wybieram „Klapu klap” M. Matoso.

  10. Zaglądam na bubulinkę i widzę tyle cudownych rzeczy,a szczególnie w oko wpadają mi gry – uwielbiamy wszelkie gry. Patrzę na grę podłogową Wyścig Ślimaki, patrzę na jej piękne wykonanie i przypomniała mi się pewna historia z dzieciństwa związana z pewną „grą”

    Lata osiemdziesiąte – w sklepie ech szkoda gadać, wielki nic, albo małe cokolwiek. A Mikołaj zbliża się, a dzieci czekają. Na co??? Nie pamiętam dokładnie co akurat sobie wymarzyłam na te mikołajki, może lalkę, może kolorowe flamastry, może książkę, albo grę. Pamiętam jak dziś jak otworzyłam oczy i już widziałam z oddali, jak mój brat cieszy się prezentem wyjętym z pod poduszki (u nas zawsze Mikołaj na 6 grudnia wkładał prezent pod poduszkę). Sięgam szybko pod poduszkę,a tam nic, obok poduszki nic, zerkam koło łóżka nic. Łzy napływają do oczu – jak to Mikołaju. Dobrze, że dziadek był w kuchni (rodzice byli w pracy) i podpowiedział,żebym zajrzała za drzwiami. JEST! duża paczka, a w niej coś dziwnego, okrągła plastikowa piłka i sznurki i rączki- uchwyty. Brat przeczytał B I Ł A. Że co, że jak, że to ja chciałam???$%^&*($#@*@! Poza biłą, było coś jeszcze, ale zupełnie nie pamiętam co to mogło być. Wraz z bratem rozszyfrowaliśmy do czego służyła biła i jak się nią bawi/gra. Po latach wiem, że ów zakup podyktowany był „dostępnością” owej rzeczy w sklepie i niewiele miał wspólnego z marzeniami małej dziewczynki. Kiedy nastały ciepłe dni i na podwórko przychodziła chmara dzieciaków z pobliskich domów z dumą prezentowałam moją zabawkę. O dziwo biła służyła długo i bawiła nas w niejeden letni dzień. Nie sądzę, żeby owa zabawka była jakimiś wybitnym cudem techniki i obiektem pożądania dzieci – bo tak naprawdę nie było ważne czym się bawimy, ale z kim… A im więcej nas było tym lepiej.

  11. http://bubulinka.pl/pl/p/Bouncer-UpDown-Lezaczek-Pastel-Blue%2C-Beaba/23100935
    Jakieś 3 tygodnie temu dowiedziałam się, że w brzuchu siedzi chłopak… Tak bardzo pragnęłam mieć córkę – mam już jednego synusia. pierwszego dnia po tej wiadomości ryczałam jak głupia, kolejnego znowu ryczałam bo uświadomiłam sobie z jakiego powodu płaczę… najbardziej denerwowały mnie reakcje otoczenia typu: super, masz już wszystko po starszym synku, nic nie musisz kupować itp, itd… Działało to na mnie i nadal działa jak „płachta na byka”. A ja myślę, dlaczego maluszek ma mieć wszystko używane, przecież to nie jego wina, że urodzi się jako drugi. Dlatego pomyślałam, że kupie mu coś super-ekstra, ekskluzywnego 🙂 (na przekór wszystkim 😉 – hormony czy wrodzona złośliwość ??? 😉 ;-);-). I zobaczyłam na twoim blogu ten leżaczek, że jest właśnie taki super-ekstra i zapragnęłam go mieć dla mojego chłopaka co za kilka miesięcy zobaczy świat.

  12. Matko tam wszystko jest takie piękne! Ale co najbardziej? Książeczka „Pod ziemią, pod wodą” http://bubulinka.pl/pl/p/Dwie-Siostry-Pod-ziemia%2C-Pod-woda/23102543
    No kocham to wydawnictwo. Dwie siostry to po prostu właściwe osoby na właściwym miejscu. Zazdroszczę im wyobraźni i tych pięknych książek.
    Mnie wychowała babcia i moje dzieciństwo przesiąknięte jest Jej opowieściami. O wszystkim. O wojnie i o dzikiej gruszy na łące, o bosych stopach i czarnym sępie, który porywa nocą dzieci (oczywiście dlatego dzieciom nie wolno samemu chodzić po nocy). Hihi, buzia sama się śmieje od tych wspomnień. Dziękuję za ten post, bo mogłam sobie o tym przypomnieć 🙂
    Jejku, ale nie o tym miało być (wstydniś). No więc, babcia za dużo pieniążków nie miała, więc książki tylko z biblioteki, ale to wystarczyło, żeby zarazić mnie do tego świata. I tego właśnie chciałabym dla swojej córeczki, żeby potrafiła dostrzec magię książek. Ja niestety nie mam takiego talentu jak moja Babcia, nie potrafię TAK opowiadać i trochę boję się, że nie przekażę tego wszystko, co bym chciała córce. I dlatego myślę, że Dwie Siostry całkiem sprawnie mi w tym pomogą. Te ilustracje, te historie tak opisane, no jejku wszystko. Mamy książeczkę „O pszczołach” i jest po prostu cudowna. Tyle faktów ciekawych, tyle rzeczy, żeby małego człowieczka zainteresować, tyle kolorów. Matko, ale się rozpisałam. Przepraszam za długość… Ze mną tak zawsze… No nic, trzymam kciuki za siebie i czekam z wypiekami na wyniki konkursu :):) Pozdrawiam serdecznie.

  13. Gdybym miał gitarę to bym na niej grał..:) http://bubulinka.pl/pl/p/Kids-Concept-Gitara-Rozowa/23101849
    Róziowa dla mojej córki..ja w dzieciństwie gitary nie miałam, z niczym też szczególnym mi się nie kojarzy z dzieciństwa, ale od razu skojarzyło mi się z moją córka, która zamiast gitary używa.. lustereczka od little pony 🙂 śpiewa sobie przy tym cudnie jak to wlazł kotek na płotek, a Marysia i Dorotka miała bratki i stokrotki, jak pszczółka Maja z Guciem sobie lata fru fru 🙂 a ja podglądam Ją ukradkiem jak śmiesznie to wymawia, jak te fru fru paluszkami naśladuje, jak wygina się przeróżnie udając, że gra na gitarze..i jak się zawstydza kiedy mnie już zobaczy, wtedy mówi: „mas mamo! ty teraz udawaj 🙂 ja już nie chcie :)” i wtedy udajemy razem 🙂 mówię Wam jak to fajnie jest tak „udawać” ! 🙂 fru..fru..!
    Pozdrawiamy i miłego dzionka życzymy dla Wszystkich „Mam udawaczek ” 🙂 buziaki :*:*:*

  14. uśmiałam się na tą wodę kolońską. Dowiedziałam się niedawno że będę miała drugiego synka, więc poleciałam wyobraźnią do łazienki i widzę jak stoją przed lustrem z takim pędzlem do golenia po dziadku i z tą wodą kolońską. Chude te brzuchy, i napinają muskuły i zapach tej wody i udają że buzia piecze:) Jeden maluch teraz śpi, drugi w brzuchu chyba też odpoczywa, to i ja korzystam. I mi się sama buzia śmieje, że z tą wodą to będą jaja!

  15. Jeździk Tygrysek to jest to ! A dlaczego ? Moja córka uwielbia koty maści wszelakiej. Żaden, lew, tygrys, puma czy inna pantera nie umknie jej uwadze. Być może jest to spowodowane tym, że członkiem naszej rodziny jest rudy sierściuch – cudny kot o imieniu Felicjan, który często ratuje nas w sytuacjach kryzysowych. W takich chwilach kiedy ręce matki opadają, a inwencja twórcza taty chwilowo się wyczerpała . Dlatego też, już dziś wiem, że w czasach wirtualnych przyjaciół, gier i zabawek jakich jeszcze kilka lat temu moja wyobraźnia nawet we śnie nie wymyśliła, nic nie zastąpi „żywego” i prawdziwego przyjaciela, tego na dwóch nogach, ale również na czterech łapach. Nie zmienia to faktu, że chciałabym zobaczyć moją córkę śmigającą na drewnianym tygrysie ‘jeździku’ za naszym kotem. Ciekawa jestem czy udało by się go dogonić ?

  16. Weszłam na Twojego bloga bo od niedawna zagladam tu regularnie a wszystko przez to ze gdzieś przypadkiem natknelam sie na zdjęcie dzieci bawiacych się w pięknym drewnianym domu. Oczywiście mowa tu o Twoich dzieciach. Jak juz zajrzałam to zostałam i zagladam i dzisiaj tak zajrzałam i patrze ooo nowy post. Super! O nieee jakiś konkurs. To nie dla mnie ale po chwili myślę w sumie to dlaczego nie dla mnie? Przecież dla wszystkich. I weszłam na stronę sklepu i poszukalam i znalazłam! I jest -to wymarzone łóżeczko dla lalek firmy Kids Concept białe z gwiazdka -wymarzone dla mnie i dla mojej córeczki. Dlaczego wymarzone? Bo kiedyś ja miałam podobne-robione przez dziadka który już nie żyje i tak jak dziadzio nie żyje tak i łóżeczka juz nie ma bo zabrala je powódź z mojego rodzinnego drewnianego domu którego też już nie ma… a moja 3 latka nie ma jeszcze łóżeczka dla lalek a bardzo lubi je układać do snu i uważam że to łóżeczko byłoby dla niej i dla jej laleczek najlepsze!

  17. Posiadamy duzo gier, a ostatnio synek upodobał sobie najzwyklejszego najprostszego hinczyka. Jak szukalam, przegladalam oferte sklepu trafilam na gre hinczyk ale w nieco innej formie, poniewaz jest to podlogowa gra skladajaca sie z planszy z puzzli (ale zasady sa te same trzeba dotrzec swoimi pionkami do domku). Przyznam ze bardzo bardzo mnie urzekla i jestem pewna ze pionki potworki zauroczylyby rownie synka i bylby to fajny prezent na zblizajace sie urodziny:) trafilam rowniez na kolekcje mosaic w ktorej jestem zakochana od dawna a dokladnie od momentu kiedy zobaczylam post w ktorym nasza piekna Julia owinieta kocem siedzi na tarasie a w wozeczku otulony spiworkiem rowniez mosaic lezy Benio eskimosik:) zakochalam sie w kocu i w tym wlasnie wzorze i zbieram na ten koc i zbieram i zbieram i uzbierac nie moge, bo zawsze cos innego wyskoczy, choc mam nadzieje ze w koncu mi sie uda:)

  18. Starszy syn 5-latek nadal śpi przy zapalonej lampce, boi się ciemnego pokoju po zmroku. W lipcu urodzi się jego braciszek i marzy mi się, by przy jego łóżeczku też było jakieś łagodne światełkom dające ciepło i poczucie bezpieczeństwa. Będzie miał łóżeczko w naszej sypialni więc chciałabym, żeby chociaż te kuleczki były pierwszą „jego” rzeczą, która później przeprowadzi się wraz z nim do jego pokoju…
    http://bubulinka.pl/pl/p/Cotton-Ball-Lights-by-Pretty-Pleasure/23102474

  19. Łał.. już czuje się jak dziecko..weszłam na strone sklepu popatrzyłam ..no i moge stworzyć liste rzeczy jak do Świętego Mikołaja 🙂 ..Mam na imie Agata i chciałabym taki piękny pojemnik 3 Sprouts koniecznie z myszką , worek różowe romby Play & Go, żeby mama (czyli ja )))) nigdy nie stanęła na zawieruszonego klocka bo to bardzo boli, Cotton Ball Lights – Grey Shadow tak dla klimatu i koniecznie hulajnoga mini micro bo wszystkie dzieci mają to i my chcemy !!!! Obiecuje będe grzeczna a za dzieci to nie obiecuje !!!!

  20. Ech… no to przypomniałaś mi dzieciństwo. Miałam podobny, piękny dywanik jako dziecko w swoim pokoiku. Prosto z Libii przybył. Gryzł niemiłosiernie. Mimo to długo był z nami. Aż go pies pogryzł. Dostał za swoje!;)
    Lorena Canals Dywan WORLD MAP 140x200cm

  21. No i próbujemy, tym razem z córcią,a to jej pierwsze dziesięciolatki rymy: Mamo, tato to bujaczek? Czy to może jest huśtaczek? Mamo, tato ja chcę taki! Bo, on nie jest bylejaki!

  22. Zawsze tak pięknie piszesz Julio o kocykach, wiec myśle sobie, o, kocyk wybiorę. Tyle razy miałam już kupić kocyki moim dziewczynkom i zawsze zapominam. Przypomnienie przychodzi, gdy wyciągam ze skrzyni poliestrowe nieprzyjemne coś. Tak tez, miał być kocyk, ale natknęłam sie na poduszki antywstrząsowe http://bubulinka.pl/pl/p/La-millou-Antywstrzasowa-Angels-Wings-Vintage-Ballons-Grey/23103402 i to je bym wybrała. W aucie, podczas drzemki zawsze tak biednie zwisają im główki. Odwracam sie ze 100 razy, żeby wyprostować, poprawić, a one i tak zwisają 😉 Takie poduszki bardzo bardzo by sie nam przydały. Pozdrawiam

  23. Konik na biegunach! Chyba każde dziecko przynajmniej raz się z takiego zwaliło z hukiem:) Razem z moją Sis miałyśmy takiego konika. Był wypchany trocinami, sypało się z niego, a on sam trzeszczał przy każdym bujnięciu. Miał już swoje lata, odziedziczyłyśmy go w końcu po starszym rodzeństwie, kto by tam w 30 lat wstecz kupował nowego, skoro stary się jeszcze nie rozleciał. Ale taki oto konik, który musi mieć grubo ponad 35 lat (dokładnie nikt nie wie, bo to był konik bez rodowodu) zyskał zupełnie niedawno drugą młodość. I to dzięki mojej Sis, która zawsze miała dryg do wygrzebywania na strychu perełek i recyklingowania ich. Wygrzebała tego konika dla swojej Córki. Bo jakby miała dać Córce konika, to tylko tego, z historią, z konkretnym przebiegiem i po przejściach. Zdarła obicie, wypruła resztkę trocin, wycyklinowała go, pomalowała i konik hasa jak nowy. Nie odrożnilibyście go od tych rasowych ze sklepu:) Moja Córka nie ma jeszcze swojego konika, ale szukam, a ten z Little Bird Told Me jest po prostu prześliczny:)

  24. -Mamo, co robisz?
    -Wybieram Ignasiowi prezent. Myślałam o majteczkach na basen. Wyzdrowiał to może pójdziecie razem z tatą.
    -Mamo, wybierz te, w rakiety http://bubulinka.pl/pl/p/Close-Pieluszka-do-plywania-Rockets-L/23103882 . I dla mnie takie same, proszę…
    -Ty już nie używasz takich majteczek kochanie, masz kąpielówki.
    -Mamo, proszę, kup mi coś… Proszę, proszę, proszę… Przecież mam za kilka dni urodziny.
    -A co byś chciał?
    -Mamo… Przecież wiesz… Rakietę!

    No wiem, wiem 🙂 http://bubulinka.pl/pl/janod-rakieta-drewniana-magnetyczna-xxl.html, marzy o niej od dawna. I jak matka, którą dziecko kocha aż do kosmosu, może odmówić?

  25. Witam!
    Jesteśmy na etapie budowy budynku gdzie będzie nasze mieszkania (w koncu) więc od razu zajrzałam do działu „pokoik” i wynalazłam piękne bujane krzesła i już je widzę w pokoikach naszych dzieci, jak siadamy otuleni kocem i czytamy, czytamy, rozmawiamy, śmiejemy sie a synek na pewno próbuje się wdrapać na oparcie albo przesuwa krzesło i sięga gdzieś wysoko co stoi zakazane i kusi :)). Ale potem wpadła mi w oko mata/worek na zabawki play&go, pomyślałam to jest genialne w swojej prostocie, a jak usłyszałam przerażony głos męża po powrocie z pracy „matkooo i tu też bałagan” to stwierdziłam, ze to jest idealne dla nas:))). Na rozsypane klocki syna, samochodziki, przytulanki córki czy niezliczone kartki, karteluszki, pudełka, wycinanki, kleje,naklejki, koraliki, tasiemki i KONIECZNIE taśma klejąca córeczki, bo bez tego nie powstałby domek dla królika czy smok szczerbatek :)). Także wybieram worek bo jest potrzebny od zaraz :))
    I kojarzy mi się z dzieciństwem jak z kuzynkami brałyśmy koc, kładłyśmy rzeczy niezbędne do zabawy a babcia (póki była zdrowa) wiązała końce w supeł i szłyśmy z tym „małym” tabołkiem na dwór.
    Ale się rozpisałam.
    Jak dobrnełas do końca to gratuluję;))
    Pozdrawiam.

  26. Lakiery do paznokci snails planuję kupić na Dzień Dziecka. Ale, ale dla moich dwóch najpiękniejszych dziewuszek. A te moje Dziewuszki mają to szczęście, że posiadają pokaźną liczbę kuzynek, w najbliższej okolicy 4, więc mając te dwie stówki, poszlabym w sześć kolorów. No i zaczełoby się takie malowanie, że głowa mała, każdy paznokieć w innym kolorze. 🙂

  27. http://bubulinka.pl/pl/p/Amazonas-Hustawka-Dla-Dzieci-Zyrafa-HANG-MINI/23102651
    Huśtawki bujaki hamaki i pozostałe różne różności działające na mój błędnik kocham od zawsze 🙂 a ta huśtawka kojarzy mi się z wakacjami na wsi (na takiej prawdziwej wsi a nie 30km od Warszawy), u dziadków. Spędzałam tam jako dziecko całe wakacje, bo rodzice pracowali, bo nie było na wyjazdy itp. A u babci na wieeeelkim podwórku było mnóstwo rozrywek, w sam raz dla małej dziewczynki, np. studnia, garaż z rozwalonymi samochodami, szklarnia, ogromna ciemna stodoła, nieużywana letnia kuchnia której „zapach” pamiętam do dziś :), i jedyną atrakcją przeznaczoną tak naprawdę dla dziecka, dla mnie, była huśtawka. Huśtawka zrobiona ręcznie przez babcię a zamontowana przez dziadka. W zasadzie można powiedzieć, że wtedy moi dziadkowie wyprzedzili epokę 😉 bo takie cuda to oni już 25lat temu projektowali, stary koc, kila belek i sznurów i miałam huśtawkę swoją osobistą zawieszona na drzewie, za którą tęsknię do dziś, i tak czasem patrzę na te huśtawki i aż serce rośnie, że dzisiejsi projektanci wzorują się na moich niedocenionych przez świat dziadkach 😉

  28. Ja bardzo chciałabym mieć WSZYSTKO z tego sklepu:) poważnie! chociaż nie! ograniczę się do KOCY, KOCYKÓW…. mój świr ostatnio… ale co moje dzieci (chłopcy 6 i 3 lata) potrafią z kocy zrobić – MISTRZOSTWO! powstają pałace, stadniny, najróżniejsze budowle…. i oczywiście leżanki dla 4-miesięcznej Natalki:) wszystko takie dopracowane kolorystycznie…. pamiętam moje zabawy z kocami, narzutami i pierzynami u najwspanialszej babci pod słońcem;) pozdrawiam serdecznie

  29. http://bubulinka.pl/pl/scootandride-highwaybaby-2w1-hulajnoga-i-rowerek-blue.html – rewelacyjny pomysł:) Mój syn właśnie wyrasta ze swojego rowerka biegowego i chetnie by się przesiadł na coś bardziej wymagającego, na przykład na hulajnogę ? A swoją drogą każdy pierwszy poważny rowerek to jest niesamowite przeżycie. Jak byłam mała pierwszy 'dorosły’ rower dostawało się na komunię (pomiędzy bombonierkami i wraz z kalkulatorem oraz zegarkiem casio) i jeździło się na ustawki z dzieciakami z wioski. Ja swój komunijny rower skasowałam dwa dni po tejże, ścigając się z kolegami i wjeżdżając czołowo w kościół :))

  30. zadanie wydawałoby się proste, ale ciężko wybrać jedną rzecz z tak szerokiego asortymentu…już od dawna marzy mi się matce koc duży la millou, ostatnio podobny zamówiłam córce na zająca i oczywiście czasem podkradam jak nie patrzy, ale jak to matka polka wybrałabym łóżeczko turystyczne… Akurat taki zakup planuję na nasze pierwsze wakacje w komplecie z chłopaczkiem, który na tych wakacjach będzie obchodził swoje pierwsze urodziny…
    tak więc tego… wybierzcie mnie proszę – rzeczy wszystkie tam- piękne, aż w oczach się miesza oglądając…
    pozdrawiam 🙂

  31. Śmiać mi się z samej siebie chce, bo skrzywiona przez Twojego bloga, Julio, już jestem. Jak tylko wchodzę na stronę jakiegoś sklepu z akcesoriami dla dzieci, to pierwszą, najpierwszą zakładką otwieraną przeze mnie jest ta z tekstyliami. Szafa Tosi zaraziła mnie wrażliwością na materiały 😉 Tak więc, choć Synalowi memu już 2 i pół roku stuknęło, dalej mam słabość do bambusowych otulaczy. Lullalove SupeRRO Junior zaskoczył mnie wielkością, bo 110 na 110 to całkiem sporo. Do tego ta śliczna lamówka… Tak sobie myślę, że tymi otulaczami to chyba zatrzymać to Synalowe dzieciństwo trochę bym chciała, albo chociaż przeciągnąć jeszcze chwilę w czasie… 😉 Bo taki duży Chłop już z Niego. I już tylko jak śpi, to nadal taki kruchutki, delikatny, bezbronny…

  32. Właśnie zaczęłam rodzić, starsza córka z mężem śpią a ja w międzyczasie postanowiłam nadrobić zaległości na Twoim blogu, żeby przeczekać trochę wyjazd do szpitala 🙂 dla mojej małej Kruszynki, która właśnie postanowiła przyjść na świat otulacz http://bubulinka.pl/pl/lullalove-superro-newborn-otulacz-bambusowy.html
    żeby mogła słodko spać w swojej kołysce, otulona i bezpieczna jak w mamy brzuchu a my ze Starszą 3 łatką wykorzystamy ten czas na zabawę w zwierzątkowe domino http://bubulinka.pl/pl/p/Domino-Dzungla-XL%2C-Janod/23103349 albo malowanie paznokci http://bubulinka.pl/pl/lakier-do-paznokci-snails-bedtime-stories.html, które Zuzia 'ostrzy tak jak mama’ (piłuje pilniczkiem ;)).

    Pozdrawiam Julia i mam nadzieję, że uda mi się ogarnąć te moje dwie dziewczyny tak pięknie jak Ty Benia i Tosię 🙂

  33. Marzy mi się mieszkać ładniej. Obecnie warunki średnio spełniają moje estetyczne potrzeby. Małe to mieszkanie nasze, stare takie ale dostane 🙂 I tak tej kasy na remont brak a ja ciągle wymyślam co zrobie tu a co tam… No i choć dwa pokoje to ten jeden w ogóle nie przystosowany i w jednym jesteśmy. Pierwszy planuję zrobić ten pokój dla syna… zodiakalny lew umiłował sobie lwy i inne kociska dzikie, więc pokój ma być pełen tych zwierząt a ściany żółte jak sawanna… muszę tylko zdążyć zanim mu się upodobania zmienią i zanim wyrośnie hehe. No i w tym sklepie są takie pojemniki z lwem:
    http://bubulinka.pl/pl/p/3-Sprouts-Kosz-Na-Pranie-Lew/23102666 albo z lampartem
    http://bubulinka.pl/pl/p/3-Sprouts-Pudelko-Zamykane-Lampart/23102720 🙂

  34. http://bubulinka.pl/pl/p/3-Sprouts-Pudelko-na-Zabawki-Waz/23102718
    Wszyscy twierdzą, że moje córki mają za dużo zabawek. Ale za każdym razem jak tylko spakuję kilka, aby oddać młodszym kuzynom to starsza córka szuka małego kotka, który akurat leży na dnie takiego spakowanego pudła. I ja chcąc dać jej wszystko czego pragnie, wyciągam tego kotka, a potem jeszcze kolejną i kolejną zabawkę. I w taki sposób zabawki z powrotem lądują w ich pokojach.
    Takie pudełko na zabawki, pozwala mi wieczorem kiedy dziewczynki już śpią uporządkować wszystko i doprowadzić dom ładu.

  35. Nim rodzice własny dom postawili, w pierwszych miesiącach mojego życia, mieszkaliśmy razem z dziadkami w ich domku. Mama z tatą mieli do dyspozycji mały pokoik. W tym pokoiku wszystko mama miała pod rekom i nie potrzebowała specjalnie żadnych organizerów, bo wiadomo było, że pieluszki są zaraz obok łóżeczka i jest tam cała reszta niezbędników 🙂 A teraz przykład z życia mego, jak bywa „trudno” (gdy nie sprecyzuje myśli moich) mężowi memu poradzić sobie gdy proszę go aby z drugiego pokoju przyniósł mi 2 pieluszki jedną w rozmiarze 4 dla naszego małego starszaka a drugą w rozmiarze 3 dla maludy no i jeszcze o krem go proszę, bo karmię młodszego a tu zapachy do mego nosa pewne dochodzą 🙂 Wraca ten mój mąż strudzony pieluchy przyniósł tak jak prosiłam, krem również z tym, że zamiast do pupy to do twarzy a o chusteczkach już zapomniał bo nie prosiłam. Więc nie pozostało mi nic innego jak odstawić mojego mniejszego ssaka od piersi i iść sama po cały niezbędnik dla naszych chłopców. A tu u bubulinki rozwiązanie owego „problemu”, w przyszłości mogłabym poprosić go o dostarczenie organizera http://bubulinka.pl/pl/p/Beaba-Organizer-na-pieluszki-i-akcesoria-mineral/23103762 i jestem pewna, że byłoby w nim wszystko pod ręką ułatwiając nam codzienną toaletę i kąpiele.

  36. wybrałbym
    warcaby XXL
    bo mógłbym z synem pograć pod jabłonką a może pod gruszą
    w pogodę na świeżym powietrzu albo w domu lub na dziedzińcu
    bo ta gra najprostsza w formie jest skomplikowana dla mózgu
    daje możliwość pogadania
    łączy pokolenia
    zbliża ojca z synem
    pamiętam ją z dzieciństwa

  37. Nie przepadam za różowym. Nawet zagroziłam mężowi, że jak córa dorośnie o zapragnie różowego pokoju to ją do garażu wygonię. Jednak gdy zobaczyłam namiot Kids Concept różowy w gwiazdy, to wyobraziłam sobie jak ta moja złośnica Zuzu bawi się na trawie w tym namiocie.

  38. Witam serdecznie
    Wszystkie produkty z tej stronki są cudowne,ale gdy zobaczyłam parasol z wilkiem to od razu skojarzył mi się z moim synem , z jego aktualną miłością do wilków i wierszykiem który wymyślił …
    Deszczowy wilk
    Wilk deszczowy ma szary ogon i głowę też… a brzuch fioletowy.
    Ten wilk lubi deszcz i smakołyki deszczowe też.
    I babki czekoladowe…
    I taka jest o nim opowieść.

    Pozdrawiam

  39. Donośne bicie zegara. Otwieram oczy, przez firankę po pokoju rozlewają się promienie słoneczne. Przesuwają się po dębowej szafie, komodzie, tym bijącym zegarze, wkradają się na łóżko z wykrochmaloną pościelą, w której spałam. Z kuchni słychać odgłosy przygotowywanego śniadania. Zza okna gruchanie gołębi ( to gruchanie do dziś przywołuje w pamięci tamten klimat). To dom Babci i Dziadka. To stamtąd pochodzą najmilsze wspomnienia z mojego dzieciństwa. To tam najlepiej bawiłam się z kuzynami przy okazji spotkań na niedzielnych obiadach lub rodzinnych uroczystościach lub ot tak, bez okazji, gdy nocowaliśmy u Babci i Dziadka, bo była to dla nas wielka frajda. To tam, pod oknem Babci budowaliśmy w piaskownicy wulkany z saletry. To tam robiliśmy sami z kartonów, kartoników, pudełek po zapałkach obklejanych materiałami, domki dla lalek i ołowianych żołnierzyków. I to tam Dziadek organizował nam półgodzinne granie w szachy. Zawsze. Za każdym razem, za każdym pobytem. I co najdziwniejsze-uwielbialiśmy to! Nikt z nas nie marudził, nie stękał, że chce na podwórko, że chce się bawić. Nie, my graliśmy z wypiekami na twarzy! Czasem sam na sam z dziadkiem, czasem między sobą pod Jego czujnym okiem. Mieliśmy po 5-7 lat. Gdy byliśmy starsi zwyczaj przetrwał, graliśmy z Dziadkiem indywidualnie, często odwiedzaliśmy Go tylko na partyjkę szachów. I przechodził to każdy z nas, wszystkie wnuki Dziadka. Te same, drewniane szachy przez kilkanaście lat. Mam te szachy w domu. Wyprosiłam u Babci, gdy wyprowadzała się niedługo po śmierci Dziadka. Leżą na razie na półce, czekam, aż moje córki ( jedna jeszcze w brzuchu 🙂 ), a może też trzecie dziecko, będą na tyle duże, abyśmy mogli z mężem uczyć Je gry. Może dla Nich też będzie to jedno z najwspanialszych wspomnień z dzieciństwa?

    http://bubulinka.pl/pl/p/Szachy-XL/23103788

  40. Myślę, że bębenek Kids Concept w rękach naszego Berbecia dopełniłby idealnie naszej rodzinnej orkiestry, zwłaszcza w Boże Narodzenie, gdy cała rodzina przez lata zbierała się u moich rodziców w domu i śpiewała kolędy. Babcia Janka dawała popisy na pianinie, wujek Darek przygrywał na skrzypcach, wujek Maciek z tatą na gitarach, a cała reszta śpiewała, i tak przez cały wieczór. Raz tak się wczuwaliśmy, że zarwaliśmy nawet tapczan, na którym spałam;) Nawet teraz, w środku wiosny myśląc o tym poczułam magię tych Świąt… Niestety, rodzina sie rozjechała i nie w każde święta udaje się zebrać tak liczne grono jak dawniej, ale byłoby cudownie już w naszym domu kultywować tę tradycję, przekazywać ją Małemu i pozwalać mu aktywnie w niej uczestniczyć:)

  41. http://bubulinka.pl/pl/p/Kids-Concept-Drewniany-Wozek-dla-Lalek-Roz/23101831

    Ten wózeczek dla lalek, albo raczej dwa takie wózeczki, kojarzą mi się z dwiema dziewczynkami z mojego osiedla. Uwielbiam jak tata wychodzi z nimi na spacer. Dziewczynki mają podwójną spacerówkę, w której siedzą obok siebie i zawsze, a to zawsze przed sobą trzymają w powietrzu dwa sporej wielkości wózeczki dla lalek, ale tak jakby pchały je przed sobą 🙂 Zatem cała kombinacja to już prawdziwy powóz dla księżniczek – najpierw podwójna spacerówka z dwoma księżniczkami, a na przodzie dwie księżniczki lalki. Tylko z tyłu tata „pchacz” całej tej misternej konstrukcji 🙂

  42. Julko, podobnie jak Ty jestem miłośniczką wszelkich okryć, kocyki, narzuty, kołderki… moje córeczki chyba mają to we krwi. Koce nasze trzymamy wszędzie w szafie, na fotelu, łóżku. Julia moja 3 latka świetne bazy z nich robi, tak jak za naszych czasów się robiło 4 krzesła, koc na górę, lampka ze sobą i cały dzień cudownej zabawy, kiedy nasz maleńkas Lili do niej doczworakuje kolejnym kocem ją okrywa. Kidy zobaczyłam asortyment na bubulince przepadłam, tyle tam rzeczy cudownych, ale zakochana jestem bezgranicznie w jednym kocu http://bubulinka.pl/pl/p/La-Millou-Kocyk-Sredniaka-Motylem-Jestem-Electric-Blue/23100798 motyle odwieczna miłość, a jeszcze w tym kolorze niezapominajek prezentują się jak te z mojego dzieciństwa, gdy to pod blokiem Barbi z dziewczynkami bawiłyśmy się na kocu, a motyle gdy już na nim usiadły sprawiały bezgraniczny śmiech. Zdecydowanie takie dzieciństwo bezgranicznej miłości do motyli zapewnię moich córeczkom.

  43. Niemożliwością jest wybór jednego produktu u Bubulinki ponieważ jest to jeden z najlepiej przemyślanych i zaopatrzonych sklepów w sieci. Uwielbiam tam robić zakupy bo właścicielka Magda jest tak cudowną osobą że brakuje słów bo potrafi 'nieba uchylić’ żeby pomóc, doradzić i uszczęśliwić nawet najmniejszego i najzwyklejszego klienta – istny Anioł. Myślę że jest to sklep o którym zazdrosna konkurencja może pomarzyć bo taka osobowość i oddanie klientowi nie zdarza się często a wręcz jest to niespotykane. Już nie wspominam że jest tam wszystko czego dusza zapragnie z każdej kategorii dotyczącej noworodka, niemowlaka i dziecka ale cudowna właścicielka pomyślała też o rodzicach żeby im ułatwić opiekę nad dzieciaczkami. Jeśli już miałabym wybrać coś to jest to koc http://bubulinka.pl/pl/p/La-Millou-Mr.-Big-Cotton-Tender-Blanket-Candy-Bears/23102959 o którym marzę i śnię, poprostu, od kiedy wprowadzili tą serię Tender, właśnie on chodzi mi po głowie i wierci w niej dziurę. W sklepie tym, mogłaby wybrać ze 100 produktów a nadal byłoby mało.. Zakupy tam to niekończąca się historia bo do takiego sklepu i tej obsługi wraca każdy.. Życzę sobie i Właścicielce żeby ani sklep się nie zmieniał ani ona. Bo wszystkie Magdy fajne są ;-)))

  44. a ja kocham koce i pudła
    nie wiem dlaczego i skąd ta miłość, ale spory wciąż toczę o koce i pudła.
    nie ważne są poduszki, garnki, świece.
    za koce i pudła dam się pociąć.
    ten: http://bubulinka.pl/pl/lamillou-koc-narzuta-140×200-cupcakes.html do Maluśki. ma idealny rozmiar by stać się słodka narzutą na jej łoże.
    o kocach color stories marzę odkąd marzyłam o Maluśce: http://bubulinka.pl/pl/color-stories-duzy-koc-cottonclassic-jasny-szary.html to dla mnie… na wieczonre ksiażek czytania
    ooo i na maniulkowych lelek odzież… http://bubulinka.pl/pl/done-by-deer-contour-walizka-niebieska-i-zielona-2-sztuki.html

    lubię… nawet jeśli po raz kolejny usłyszę – i po co Ci kolejny koc/pudło
    lubię ich przytulność i otulenie
    na tarasie, przy książce, rano i wieczorem…
    dla gości, i tylko dla mnie.

    pozdrawiam… spod koca 😀

  45. Bubulinka to sklep jak malinka 🙂
    W magię świata dzieci, sklep dziś Was przeniesie..
    Ciepły kocyk z przytulanką dzidzi niesie,
    mamę, tatę wybrednego zniesie 🙂
    by jakością rzeczy zadowolić
    i na uśmiech dziecku pozwolić…
    gdy rozbuja w różowym krzesełku…
    gdy ukoi w puchatym śpiworku…
    czapkę na główkę założy
    i nakarmi i napoi
    a nawilżaczem powietrza niejeden katarek ukoi 🙂
    Nasze i dziecka marzenia spełni…
    Bubulinka jest jak malinka 🙂

  46. Tyle pięknych cudowności w tym sklepiku aż dech zapiera przy oglądaniu. Jakie to wszystko cudne, niesztampowe, oryginalne, wykonane z dbałością o szczegóły a przy tym cieszące oczy.. I taka myśl by to MIEĆ, by dzieciom podarować, by miały z tego radość ogromną…
    Taki ten dzisiejszy świat, że nas ciągle popycha do tego by MIEĆ i KUPIĆ… I nie ma w tym nic złego dopóki rzeczy nie przesłaniają tego co Ważne…
    Wybrałbym Książki. Bo Książek nigdy dość. Bo kochamy czytać. Bo nigdy nie odmówiłam dzieciom i sobie tego naszego Wspólnego czasu spędzonego na czytaniu, które dla nas jest radością z poznawania. Ten czas z książkami jest dla nas b.cenny. Jest Nasz…

  47. Drewno to mój konik, a drewniany konik to mój faworyt.
    I takiego drewnianego konika chciałabym mojemu synkowi dać
    O takiego…
    Bujanego
    Nie z plastiku
    Z drewna
    Niech w plastikowym świecie on na tym koniku gna…
    Ale nich też przystanie i przyjrzy się niebu błękitnemu,
    Niech zobaczy jak słoje na drewnie się układają
    Niech dotknie,
    Niech poczuje,
    Jak żyje, jak bije,
    Niech będzie baczny i uważny w tym plastikowym świecie,
    Niech dostrzega te drewniane konie, dłutem rzeźbione
    Bo mimo wszystko jeszcze dużo koników drewnianych
    W to wierze i taki świat chcę mu pokazać
    A jak wygram to konika w piękną wstążkę zapakuję i Tobie synku podaruje….

  48. Mam brudne nogi, całe mokre i brązowe od mułu. Kawałki trawy się poprzylepiały a piasek przyjemnie drapie między palcami. Upalne wakacje dawno, dawno temu, na wsi. Najpiękniejsze w moim zyciu i ostatnie jakie pamiętam z dziadkami. Nieopodal ich domu jest mały staw, wtedy wydawał mi się morzem. Płacząca wierzba zanurzała w wodzie swe długie gałęzie . Tafla wody odbijała błękitne niebo, a w powietrzu unosił się zapach niepokoju przed burzą. Ja mały Krzyś z burzą blond loków na głowie nie myślałem długo co by tu robić. Długi sznur przyczepiony do drzewa był moją lianą a ja niczym tarzan ratowałem Jane z opresji. I co chwilę echo niosło po okolicy głośne „plum”.I już każdy wiedział, że przyjechałem do dziadków na wieś. Tylko wychodząc z wody grzążłem w mule i zawsze miałęm brudne nogi. A moja ukochana Babulinka trzymała w zagrodzie kaczki, kury i gęsi. One wychodziły sobie na długie spacery a ja musiałem je ganiać. A może to była zabawa. Zbierać jaja,sypac im ziarno. Ale wszędzie dosłownie w szędzie były ich pióra. Na całym podwórzu, i w wodzie w której się kąpałem, i w domu,nawet unosiły się z wiatrem…to moje dzieciństwo całe w piórkach dlatego wybiera kocyk La Millou-w pióra.Żeby przypominały mi babcie i te brudne nogi oblepior e kurzymi piórami!
    http://bubulinka.pl/pl/p/La-millou-Kocyk-Sredniaka-Indian-Plume-Watermelon/23100730

  49. Szukałam jeża na Babulince i znalazłam!!! Jeże i jeżyki. Wierzcie lub nie ale mój niespełna dwulatek najbardziej lubi jeże. Dinozaury są podobno często ulubieńcami dzieci, koty i psy to normalka ale jeże??Wiedziałam od zawsze że moje dziecko jest jedyne i wyjątkowe a jego miłość do jeży jeszcze mocniej mnie w tym utwierdza. Tak więc szuka mama tego co ma choć trochę z jeżyka, żeby uśmiech syna wywołać i łapki małe poczuć na szyi. Bezcenne !!! I patrzy i przegląda całą Babulinkę a tu plecak jeż, pudło jeż, śliniak, miska, kubek jeż… ależ radość poczułam. A jeżdzik jeż to już w ogóle skradł moje serducho. Do przytulania, do szaleństwa i do kochania. Ależ będzie śmiechów chichów, ty jeżyku, mój chłopczyku!!!

  50. Ze starszą córką zaczynamy poważną przygodę na basenie (klasa sportowa, trzymajcie kciuki!), więc myślę że zachwycilaby ją płetwa do pływania w komplecie z czepkiem w kształcie rybki.

  51. Ostatnio przypadkiem trafiłam na zdjęcia mojej 2,5-letniej córeczki sprzed roku. Zobaczyłam, jak bardzo się zmieniła przez ten czas. I choć bardzo ją kocham, zatęskniłam za tym półtorarocznym brzdącem, którego już nie ma przy mnie. Dotarło do mnie, że moje dzieci, choć są ze mną niemal bez przerwy, cały czas powolutku ode mnie odchodzą. Przez chwilę było mi z tym źle, ale potem pomyślałam, że zwyczajnie trzeba się cieszyć, że mogę im w tej ich drodze towarzyszyć, dopóki same nie powiedzą mi „stop”. Więc gdybym miała wybrać im coś z Bubulinki, dałabym im plecaki. Na drogę właśnie. Córka miałaby w co upychać swoich 20 miśków przed każdym wyjściem na spacer (ona naprawdę wierzy, że się zmieszczą!), a synek (10 miesięcy) miałby gdzie wrzucić te mlecze, które teraz zrywa garściami, a potem nie może się z nimi rozstać.

  52. To ja wybieram koc – taki duży od Color Stories.
    Uwielbiam koce od Pani Agnieszki 😉
    A plan mam taki że będę się nim otulać w letnią burzę, robiłyśmy tak z siostrą w dzieciństwie, gdy mieszkałyśmy na wsi a latem często były burze.Wymyslałyśmy w związku z tym siedzeniem niesamowite historie: że przenosimy się w czasie itp. Czasami w deszczu biegałyśmy po trawie , najlepiej tej świeżo skoszonej 🙂 i nikt się nie przejmował że będą brudne stopy czy mokre ubrania, wolność, wolność i zapach deszczu…..
    Do tej pory deszcz ,burza i koc kojarzą mi się z tamtym czasem i nieskrępowaną wolnością….

  53. Oh, wybór nie był łatwy. Jednak gdy zobaczyłam TEN sprzęt, moje dzeciństwo do mnie powróciło. Akordeon marki Janod. Akordeon z którym mam tyle pięknych wspomnień, związanych z wakacjami spędzanymi u dziadków na wsi. U dziadków co to 2 pola truskawek mieli, 3 pola żyta i owsa, ogródek z marchewką sałatą i fasolą, kurnik, chlew, stodołę, no i konia z wozem. Wieczorami były kolacje na świeżym powietrzu i właśnie akordeon. Sprzęt dla mnie magiczny, który darzę olbrzymim sentymentem. Dziś mam jedynie wspomnienia, bo tamtych osób już nie ma, na wsi nikt już nic nie uprawia a jedynym zwierzakiem biegającym po podwórku jest pies. To co mam w sercu, zostanie jednak ze mną na zawsze.

  54. http://bubulinka.pl/pl/kids-concept-namiot-rozowy-korona.html
    Zawsze marzyłam o rodzeństwie. Ponad 10 lat jedynaczka, niemająca z kim się bawić musiałam zadowolić się własnym towarzystwem. I generalnie całkiem nieźle się ze sobą dogadywałam. Uwielbiałam zabawy w namiotach i domkach robionych z kocy i poduszek. Ależ to była frajda. Ten namiot księżniczki mi o tym przypomniał. No i jeszcze najważniejsze, teraz od kiedy mam Córkę to mogłabym swobodnie zapakować się do namiotu z Nią i mogłybysmy bawić się we dwie. Byłoby super. I kolor ma różowy. U mojej czterolatki to podstawa.

  55. Być może moja odpowiedź jest nudna i pospolita, jednak wybrałabym z oferty sklepu książkę- wiosna na ulicy czereśniowej, gdyż tylko ta nam do kolekcji brakuje. Kilka dni temu bedąc z koleżankami na spacerze w mieście, weszłyśmy z dziećmi (2-3 lata) do sklepu zabawkowego. Maluchy rozbiegły sie na wszystkie strony, 'plastik fantastik’ był wszędzie, od natłoku kolorów i ilości tych gadżetów zrobiło mi się słabo. Szukam mojej córki a ona siedzi w kąciku i przegląda „elmer słoń w kratkę”. Oh dumna byłam, bo obie kochamy książki! Fajnie mieć takie dziecko, które doceni zwykłą książkę.

  56. http://bubulinka.pl/pl/p/-Kids-Concept-Zestaw-Instrumentow-Czarny/23102539

    Jako Tata Dwójki Maluchów płci obojga jestem w temacie różnych zabawek od pewnego czasu. Ale tak cudnego asortymentu nie widziałem dawno…Mnie osobiście urzekł zestaw instrumentów Kids Koncept. Kolor czarny- rewelacyjny, uniwersalny, ponadczasowy. Tak bardzo przypominają mi moje dzieciństwo, kiedy to miałem zwykły drewniany brązowy flet, starą plastikową harmonijkę, a za marakas robił zestaw: ryż w puszce po piwie Taty :P. Ten zestaw urzekł mnie tym bardziej, że będę mógł sobie przypomnieć te lata młodości i razem z moimi Maluchami grać- instrumenty są trzy, akurat dla każdego wystarczy.

  57. Witaj Julio 😉
    Czytam od początku, zachwycam się prawie zawsze, ale nigdy nie biorę udziału w konkursach, ani nie komentuję bo weny brak… ale dziś kiedy od 15 miesięcy znamy się z Celinką, a ona od roku jest już z nami taka w 100% nasza, postanowiłam zrobić coś inaczej i spróbować szczęścia tu 😉 w konkursie na Twoim blogu 😉 W sklepiku różności moc i radości oglądania i wybierania co niemiara. Ciężko się było zdecydować na tą wymarzoną rzecz, ale kiedy zobaczyłam kredki marki Djeco:
    http://bubulinka.pl/pl/djeco-zestaw-kredek-swiecowych-zielony.html http://bubulinka.pl/pl/djeco-zestaw-kredek-swiecowych-niebieski.html
    serce mi zadrżało i uśmiech nie schodzi z twarzy. A dlaczego? Ano właśnie, ponoć kiedy tylko odrosłam trochę od ziemi i zaczęłam mówić (zdaniem rodziców i dziadków), jednym z głównych słów przeze mnie wypowiadanych było: KLEDKI i cała rodzina wiedziała co kupić mi na prezent. Niezależnie ile ich było w szufladach i szafkach ja zawsze o nich marzyłam i zawsze ich pragnęłam 😉 nawet bardzo… uwielbiałam je wąchać, zarówno te drewniane jak i świecowe, układać kolorami w pudełeczkach, temperować, ale też nimi malować i czasem gdy zabrakło wolnych kartek malowałam nimi ściany i meble 😉 I tak rozmyślając o tym moim kredkowym dzieciństwie, takie oto wspomnienie mi się odpomniało za które jestem bardzo wdzięczna mojej mamie, bo do dziś mnie wzrusza… bardzo wzrusza. A mianowicie, kiedy to już jako kilkuletnia dziewczynka wracałam z rodzicami z kolejnego pobytu w szpitalu do domu, po drodze wstąpiliśmy do kilku sklepów. Jednym z nich była duża księgarnia w której był bardzo duży wybór artykułów papierniczych. W tym niezliczonym dla mnie bogactwie, znalazłam piękne opakowanie ołówkowych kredek w 34 kolorach w pięknym metalowym pudełku, które na wieczku miały nadrukowany pejzaż lawendowego pola. Były piękne po prostu i w środku i na zewnątrz, zachwyciły mnie tak bardzo, że nie mogłam od nich odejść. Pamiętam wzrok mojej mamy, która kupując książki do szkoły dla mojego brata za mocno przyoszczędzone pieniądze, obserwowała z jaką estymą oglądam te kredki i jak oczy mi się do nich świecą. Jakaż wielka była moja radość i nieziemskie też zaskoczenie, gdy przy kasie poprosiła o pudełko kredek z lawendowym polem na wieczku… Tego wieczora spały ze mną w łóżku i od tego czasu były już ze mną zawsze, a szczególnie wtedy gdy byłam sama… w szpitalu… smutna i samotna… czekając na kolejne wyjście do domu… rysowałam wtedy to co przynosiło pocieszenie i radość czyli mamę, tatę, brata, psy i dom 😉 Dziś, mimo że mam już 32 lata koło sklepu z wystawionymi na wystawie kredkami nie przejdę obojętnie, a te od mamy mam nadal, choć już częściowo wyrysowane, pachną jak tego pierwszego dnia w sklepie. Mam nadzieję, że już niebawem przejmie je Celinka i tak samo jak ja zachwyci się tym kolorowym świtem. Dzięki MAMO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  58. Witaj Julio ?
    Czytam od początku, zachwycam się prawie zawsze, ale nigdy nie biorę udziału w konkursach, ani nie komentuję bo weny brak… ale dziś kiedy od 15 miesięcy znamy się z Celinką, a ona od roku jest już z nami taka w 100% nasza, postanowiłam zrobić coś inaczej i spróbować szczęścia tu ? w konkursie na Twoim blogu ? W sklepiku różności moc i radości oglądania i wybierania co niemiara. Ciężko się było zdecydować na tą wymarzoną rzecz, ale kiedy zobaczyłam kredki marki Djeco:
    http://bubulinka.pl/pl/djeco-zestaw-kredek-swiecowych-zielony.html http://bubulinka.pl/pl/djeco-zestaw-kredek-swiecowych-niebieski.html
    serce mi zadrżało i uśmiech nie schodzi z twarzy. A dlaczego? Ano właśnie, ponoć kiedy tylko odrosłam trochę od ziemi i zaczęłam mówić (zdaniem rodziców i dziadków), jednym z głównych słów przeze mnie wypowiadanych było: KLEDKI i cała rodzina wiedziała co kupić mi na prezent. Niezależnie ile ich było w szufladach i szafkach ja zawsze o nich marzyłam i zawsze ich pragnęłam ? nawet bardzo… uwielbiałam je wąchać, zarówno te drewniane jak i świecowe, układać kolorami w pudełeczkach, temperować, ale też nimi malować i czasem gdy zabrakło wolnych kartek malowałam nimi ściany i meble ? I tak rozmyślając o tym moim kredkowym dzieciństwie, takie oto wspomnienie mi się odpomniało za które jestem bardzo wdzięczna mojej mamie, bo do dziś mnie wzrusza… bardzo wzrusza. A mianowicie, kiedy to już jako kilkuletnia dziewczynka wracałam z rodzicami z kolejnego pobytu w szpitalu do domu, po drodze wstąpiliśmy do kilku sklepów. Jednym z nich była duża księgarnia w której był bardzo duży wybór artykułów papierniczych. W tym niezliczonym dla mnie bogactwie, znalazłam piękne opakowanie ołówkowych kredek w 34 kolorach w pięknym metalowym pudełku, które na wieczku miały nadrukowany pejzaż lawendowego pola. Były piękne po prostu i w środku i na zewnątrz, zachwyciły mnie tak bardzo, że nie mogłam od nich odejść. Pamiętam wzrok mojej mamy, która kupując książki do szkoły dla mojego brata za mocno przyoszczędzone pieniądze, obserwowała z jaką estymą oglądam te kredki i jak oczy mi się do nich świecą. Jakaż wielka była moja radość i nieziemskie też zaskoczenie, gdy przy kasie poprosiła o pudełko kredek z lawendowym polem na wieczku… Tego wieczora spały ze mną w łóżku i od tego czasu były już ze mną zawsze, a szczególnie wtedy gdy byłam sama… w szpitalu… smutna i samotna… czekając na kolejne wyjście do domu… rysowałam wtedy to co przynosiło pocieszenie i radość czyli mamę, tatę, brata, psy i dom ? Dziś, mimo że mam już 32 lata koło sklepu z wystawionymi na wystawie kredkami nie przejdę obojętnie, a te od mamy mam nadal, choć już częściowo wyrysowane, pachną jak tego pierwszego dnia w sklepie. Mam nadzieję, że już niebawem przejmie je Celinka i tak samo jak ja zachwyci się tym kolorowym świtem. Dzięki MAMO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Skomentuj Katka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.