przy stawie


Tydzień temu odjechała od nas rodzina, która sprzedała swój dom i wszystko co w nim było. Spakowali swoje życie, wsiedli do kampera i z trójką dzieci ruszyli w świat…
Kasia z Robertem to rodzina zbieraczy, jak i my. Mieli dom pełen wspomnień, antyków, staroci. Dom pełen robótek ręcznych, książek… I nagle z tego wielkiego domu przeprowadzają się (na życie) do kampera, w którym jest kilka metrów kwadratowych…
I zadawałam sobie często pytanie, podczas Ich pobytu u nas – co bym zabrała w podróż z mojego domu…?
Każdy z nas myśli o rzeczach najpotrzebniejszych. Potrzeba kuchennych rzeczy, do majsterkowania, ubrania, książki do nauki… A i pościele na zmianę trzeba mieć i ręczniki… No mnóstwo, a miejsca mało…
I mogłabym Wam pisać wiele na temat maty pranamatu, zresztą wiele już napisałam…
Ale myślę, że to jedno zdanie powie najwięcej… Siedzimy z Kasią przy komputerach (pracujemy), dzieci biegają po dworze, mężowie tną z drewna półkę na przyprawy do Ich auta na życie…
I mówię do Kasi – o, pisze Błażej z pranamtu czy nie chciałabym napisać, jak się nam sprawuje mata po tak długim czasie używania…
Na co Kasia odpowiada – uwielbiam ją, spakowałam nam na podróż. Ona tak nam z Robciem pomaga i dobrze robi…
Otwarłam oczyska ze zdziwienia. Kiedy siedzimy przy kamperowym stole, (Kasia układa w szafkach) widzę zwiniętą matę w mini łazience auta. 
Jeśli możesz wziąć mało, albo jeszcze mniej, a bierzesz matę to znaczy, że więcej rekomendacji nie trzeba. Mało tego, Kasia nie kupiła Jej przed podróżą, tylko dużo wcześniej i nie miała chwilowej fascynacji, a poczucie potrzeby.
Nasza mata i poduszka, po roku używania nadal wygląda świetnie, trudno ją zniszczyć i zużyć, choć korzystamy wiele. A jej lekkość dosłownie pozwala „przerzucać” ją między miejscami przesiadywań.
Często jest moim „lekiem na całe zło”.. To cielesne jak i duchowe 🙂
Oczywiście zestaw pranamat (mata z poduszką) jest najwspanialszy na gołe ciało, które doznaje wtedy najlepszych i najważniejszych jego możliwości. Idealny zatem na plaże będzie po prostu w stroju kąpielowym. W domu kładę się najczęściej po kąpieli lub przed, rozbierając się do bielizny. Choć osobiście uważam, że dla mnie jest on najlepszy w każdej możliwej wersji, choć wiadomo w grubej bluzie nie będzie go czuć.

I spokój, spokój który daje i który sobie do leżenia organizuje jest dla mnie dodatkowym prezentem.
Zostawiam Wam dziś kod – julia, który daje 20% na zestawy.
Bezpośredni link do strony TUTAJ.

Stało się już rytuałem, że przy macie zahaczamy o książki…
Jest i to co w tym tygodniu kupiłam i dostałam.
Seria od Albatrosa „mała czarna”, to lekkie książki na leżakowanie. Kobieca literatura, która doprowadza do łez wzruszenia jak i śmiechu. Są tymi, które dopiero leżą na półce do przeczytania. Dla tych, którzy lubią przy książkach odpoczywać.
Cała reszta książek to tytuły jakie spisałam w zeszłym tygodniu. Mam taką stałą kartkę na biurku i tam wpisuję tytuły, które Ktoś mi poleci, które mi się przypomną, zaciekawią. Potem czytam o tych tytułach, robię dochodzenie i te najbardziej zachęcające kupuję. Biorę się za nie w najbliższym czasie i będę donosić o wyjątkowych.

A zdjęcia nad stawem za naszym domem…



Znalazłam w aparacie kilka zdjęć moich dzieci na zestawie pranamat. To dodaję 🙂
Bo to najlepszy i najskuteczniejszy sposób na korzystanie z niej. Na golutkie ciałko.

7 odpowiedzi na “przy stawie”

  1. Julia wyglądasz cudnie w tym kapeluszy. A co do Kasi to nie znam, ale po cichu śledźę na Instagramie i podziwiam ich odwagę. Że sięgają po swoje marzenia, że ja też marze o podróżach a nie wyobrażam sobie mieszkania sprzedaż, pracy zostawić.
    I jeszcze z trójką dzieci w świat, jakie to będzie dla tych chłopców niezwykle.

Skomentuj julia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.