w kierunku…


Najczęściej, albo ostatnimi laty najwięcej tych zdjęć zostawiam na instagramie…
Ale przecież na instagramie się świat nie kończy, a na pewno na blogu zaczyna. Ten mój świat wirtualny.
Zostawiam kilka zebranych z telefonu fotografii. Mieliśmy jechać na kilka dni w Bieszczady.
Tak mi się nie chciało. Bo to wynajęty domek. Na pewno masa komarów zaś wieczorami, śniadanie robione samemu i wycieczki do lidla. Ale zarezerwowane, zaplanowane. Jedziemy. Spakowałam kalosze, płaszcze przeciwdeszczowe, wygodne ciepłe piżamy, dresy…
Okazało się, że kierunek był zupełnie odwrotny. Ze wschodu zrobił się zachód. I gotowe pyszne śniadanka i widok z okna piękny… Zatem na tę niespodziankę nie mogłam narzekać, choć tak pragnęłam zbesztać za fakt spakowanych kaloszy zamiast parea na basen… Pokornie brałam jakże męczącą zmianę planów o której dowiedziałam się w aucie 🙂

8 odpowiedzi na “w kierunku…”

  1. Ty szczęściaro!
    Cudnie tam u Was i wypocząć zdecydowanie można.
    Zdjęcie z puszkiem (to chyba nie dmuchawiec?) przecudne.
    Całujemy i ściskamy Was mocno.

  2. Bajecznie… i bajecznie drogo!
    Babo muszę napisać pierwszy raz, że mnie zdenerwowałaś!
    Kalosze, płaszcze przeciwdeszczowe, wygodne ciepłe piżamy, dresy…
    W Bieszczadach o tej porze roku jest 35 stopni i pot leje się po plecach (dlatego czekam do września), w kaloszach to schodzę do potoku po wodę, ale tylko dlatego żeby się nie poślizgnąć w klapkach, a płaszcz przeciwdeszczowy wysyłam na urlop, żeby ten czysty bieszczadzki deszcz spadł na mnie chociaż raz i chociaż przez chwilę. Komary są teraz wszędzie, zwłaszcza nad kapryśnym morzem nad którym mieszkam (żeby mieć patyki do makramy w zasięgu ręki).
    Racje w tym, że zmieniłaś kierunek muszę przyznać w jednym… jest tam teraz masa ludu i dla nie tamtejszych nie jest łatwo (ja tamtejsza to wiem gdzie iść i domek stoi nieturystycznej wiosce).
    Także jakbyście chcieli jednak nie zmieniać kierunku następnym razem to zapraszam na jasień. Najpiękniej, komarów brak, jeszcze całkiem ciepłe dni lecz już nie upał uniemożliwiający chodzenie po górach (wszystkie łatwe dla dzieci) i trochę mniej ludzi. Służę radą i domkiem bez prądu przy pustym szlaku na małą górkę i czymś jeszcze… samymi swoimi sąsiadami i zalewem solińskim nieopodal.
    Jesteś dla mnie jak najmądrzejsza przyjaciółka choć nigdy nie widziałam Cię na żywo, więc mój domek to Twój domek… SERIO

    1. Teraz może tak, ale na ten czas na który mieliśmy jechać w Bieszczadach było zimno jak szlag i deszczowo.
      I wiesz, ja lubię od czasu do czasu wypocząć tak, że nie robię nic tylko leżę. Bez chodzenia, bez planowania, bez „muszę”. Bo w tych Bieszczadach bym musiała. Ogarnąć śniadanie dzieciom, i pozamiatać bo lubię porządek i jak się piach do stóp nie klei…
      Dlatego cieszyła mnie bardzo zmiana kierunku…
      W Bieszczady zapewne pojedziemy ale na dzień dzisiejszy bardzo marzy mi się plaża i szum wody…
      Ale Twoje zaproszenie jest tak piękne i szczere, że może zawitamy tam szybciej niż mi się to zdawało.
      Dziękuję Ci najpiękniej :*

      1. Nie i nie niestety. Wole Kaszuby, a tam mam przyjaciół.
        Mazury i Sopot zostawiam dla Warszawki.
        Ps. W ten weekend byłam w cudnych miejscach nad morzem z białym piaskiem jak mąka z wschodami i zachodami. Na dziko, ale ośrodki, domki i pola namiotowe były nieopodal. Ja chciałam najbliżej i najbardziej sam na sam jak się da.
        Wakacje all inclusive za zero złotych przy okazji.
        Wiem, że marzysz o czym podobnym, napisz do mnie na maila jeśli chcesz, bo nie mogę udostępnić tutaj tych lokalizacji całemu światu.

    1. Jestem córką Mamy, która kocha „Nad Niemnem”… Myślę, że to i tak późno i mi nawet wstyd, że dopiero teraz się za nią zabieram…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.