człowiek mądry

muszę.
przepraszam, to już kiedyś było, ale muszę, bo czytając jedno przypomniało mi się drugie..
a piekne rzeczy można powtarzać w nieskończoność.
pochłonął mnie całkwoicie w ostatnich dniach blog Bartka.
jeden z wpisów przypomniał mi o wpisie z pamiętniko-zielnika mojej prababci z roku 1910.

i zrobił się z tego współczesno – dziewiętnastowieczny dialog o mądrości…

Bartek. Użyj Wyobraźni.

„Poszedłem na pocztę po kubek. Po ważny kubek. Poważnie, po kubek. Poczta koło mnie to cud techniki i pewnie „Ojca Mateusza” tam będą kręcić. Bo reprezentacyjna i nowoczesna i pika i błyska i gada w dwudziestu językach. No jednym słowem urywadupę, taka ta poczta.
Wszedłem do środka, a tam miliard ludzi, gwar jak na Dworcu Centralnym w Wigilię, wszystko dzieje się na raz, jeden-przez-drugiego numerki wyskakują – ten paczkę nadać, tamta polecony odebrać, inny abonament uregulować, każdy cośgdzieśkomuś. Babel.
Klapnąłem sobie na ławeczce z czerwonym poddupkiem, numerek w ręce, trzy tysiące osób przede mną czyli pół godziny z bańki. Z braku zajęcia rozejrzałem się po tłumie. Festiwal nakryć głowy. Wszystkie reklamówki świata. Makijaże. Nosy czerwone. Żel we włosach. Dźwięki elektroniki.
I ani jedno spojrzenie nie odwzajemnione.
Wszystkie oczy skupione na ekranikach – albo komórka, albo tablet, albo dotykowy z informacją pocztową, albo telebim na środku z reklamą Polskich Kolei Państwowych. Nikt nie patrzył na mnie. Nikt nie patrzył poza siebie. Nikt nie patrzył na drugiego.
Jakiś dziadzio usiadł sobie obok mnie na foteliku-dla-seniora, specjalnie przez pocztę zaprojektowanego, że niby bliżej ludzi czy coś i załzawionymi oczami potoczył po tej całej kłębiącej się ciżbie.
– Patrz pan – zamruczał trochę do mnie a trochę w przestrzeń. – Mądre telefony robią, zegarki mądre, automaty do wszystkiego mądre robią, sąsiad to nawet lodówkę mądrą ma.
Westchnął, nos wytarł.
– A mądrych ludzi – dokończył – to już teraz prawie w ogóle nie robią.”

wpis mojej prababci. w zeszycie, takim zielniku. (niestety nie mam linka)

„Życie współczesne rozgrywa się ostro, jak chyba nigdy dotąd, między dwoma biegunami –  wiedzy i mądrości. Prawdziwa kultura, będąca koniecznym warunkiem pełnego człowieczeństwa dzieje się w człowieku. Świat współczesny jest poważnie chory. „Populorum progressio.” Niedostatek myśli i miłości – oto choroba.

Człowiek poznaje świat rzeczy, aby zapanować nad przyrodą. Człowiek wyznaje Boga, aby zapanować nad sobą, aby zapełnić swoją pustkę od zewnątrz. Aby przyroda nie zapanowała nad nim. Wreszczcie intelektualny charakter osoby ludzkiej doskonali się i musi się doskonalić przez mądrość, która delikatnie nakłania umysł ludzki do poszukiwań i miłowania prawdy i dobra, oraz prowadzi człowieka przez rzeczy widzialne do niewidzialnych.

Mądrość. Człowiek mądry. Czy to się da zdefiniować naukowo?

Zaufajmy raczej świadectwu i doświadczeniu ludzkiemu.

Należymy do czasu, który ma dużo uczonych, a mało mędrców, który przeżywa tryumf wiedzy i głód mądrości, w którym wiedza o rzeczywistości rozproszona w mnogości nauk szczegółowych domaga się koniecznej syntezy.

Można dziś przeto masę widzieć i niczego nie rozumieć.

Można mieć doktoraty i – infantylną postwę wobec życia…

Można być sławnym naukowcem i – głupim człowiekiem…

Można być prostym chłopem i – mądrym człowiekiem…

Ileż to razy jesteśmy przykro zaskoczeni nieludźkim, głupim postępowaniem ludzi nauki i kultury, ich ciasnotą myśli i wyobraźni, zawiścią i małodusznością. Pojmujemy wówczas instynktownie, że prawdziwy człowiek, to coś więcej niż przyswojona wiedza i wypolerowana kultura. Że do przenikliwego patrzenia na świat i człowieka potrzeba czegoś nieskończenie większego, czegoś co zwykliśmy nazywać mądrością – zdolnością ogarnięcia spraw, które nie mieszczą się w gotowych wzorach czy formułkach.

Lgniemy do ludzi mądrych. Wiemy, że tacy zrozumieją nawet najdziwniejsze komplikacje, bo tego zrozumienia nie wzieli z zewnątrz , nie nabyli, nie zakonserwowali w łatwiutkim schemacie. Oni przeżyli. Przecierpieli. Przedumali. Ich uniwersytetami była przede wszystkim wędrówka przez życie – swoje i cudze. Była humanistyczna ciekawość i wrażliwość, ciężko nieraz opłacana ryzykiem, smutkiem, cierpieniem, nieraz nagrodzona zdumieniem i radością. Dlatego stać ich na zbliżenia się do cudzego nieszczęścia i delikatne dotknięcie.  Dlatego nie rzucają na człowieka, który się potknął, uwikłał, załamał – przemądrzałymi powiedzonkami. Umieją oddzielić błąd od błądzącego.”

zimowe inspiracje

kolaż szafatosi
kilka rzeczy, które mamy i których nie mamy, ale nam się podobają i chcemy nabyć..
zimowe must have i zimowe gadżety..

1. nie wyobrażam sobie zimowych, długich wieczorów bez gier, wyklejanek i książek. Zawsze dla mnie numerem jeden będzie marka Djeco. zawsze. mają wielką wyobraźnię, ogromny wybór i przeróżne propozycje cenowe.
największy wybór jest tutaj. Dla maluszków i już nastolatków. Ja się wciągam jak dziecko. Lubię te z serii lotto i takie karciane np labirynty albo różnice.

2. to już standard. polecałam też przy wyprawce. najlepszy zimowy koc. w tym roku mamy granatowy. dla mnie 10 na 10. do łóżeczka, do wózka. na noc, na dzienną drzemkę.. tutaj.

3. osłonka do wózka i fotelika. przed słońcem, przed wiatrem, mrozem. najczęściej zakładamy na budkę pieluszkę lub kocyk.
a tutaj Ktoś znalazł na to rozwiązanie. pasuje do każdego modelu, ma przystępną cenę, różne kolory.
bardzo fajna praktyczna rzecz, której do tej pory na naszym rynku nie widziałam. tutaj.

4. zima, to krótkie dni. my np bardzo dużo spacerujemy. najczęściej wracamy jak jest już ciemno. a pod naszym lasem latarni brak. Tosiulka ma latarkę czołową i do łapki. choć tą drugą przejmuje Benio. przydaje się na nocne eskapady, kryjówki pod kołdrą i milion innych dziecięcych pomysłów. też fajna, normalna cena. tutaj.

5. mata. najpierw dla niemowlaczka, potem żeby było ciepło w dupkę dla starszaka, aż w końcu jako dywanik dla juniora. na stópki pod biurko, koło łóżka. mnie się bardzo podoba print na tej macie. tutaj.

6. w 90% kupuję ciuchy dla dzieci w next. cena, jakość, wzory.. wszystko jak dla mnie idealne, trafione w punkt. kupuję od bardzo dawna i nigdy, ale to nigdy się nie zawiodłam. wszystkie koszulki, śpiochy, spodnie, sukienki, koszulki, rajstopy.. no uwielbiam!!
i ostatnio znalazłam tego pięknego niedźwiedzia, który jest narzutką i może też być kocem. tutaj.

7. a tutaj to brak mi słów! naprawdę! nie wiem co napisać. to trzeba zobaczyć. ja już miałam śpiwór z lodgera. był genialny, ale to co wypuścili w tym roku jest nieziemskie. jak bardzo można być pomysłowym, jak wiele rzeczy praktycznych można zrobić w dziecięcym śpiworze.. Moja Tosia ma 4 lata i nosi ciuchy na 116 cm a bez najmniejszego problemu się tam mieści. na instagramie jest zdjęcie jak siedzi w wózku w nim. dla dziecka od urodzenia do 4go roku życia. kupujesz coś na 4 lata. można używać do gondoli, do spacerówki.
jest złożony z kilku części. jesienno-wiosennej, zimowej jak i pokrowca do fotelika samochodowego lub wygodnego wypełnienienia siedziska spacerowego. mało kiedy jestem pod takim wrażeniem. posiada powłokę teflonowa, co zapewnia odporność na wiatr i bardzo niskie temperatury. 2 warstwy które można kolorystycznie miksować. te 2 warstwy można dowolnie wykorzystywać – pojedynczo lub podwójnie w zależności od warunków pogodowych. istnieje możliwość by wewnętrzną warstwę wykorzystać do fotelika samochodowego. śpiwór nadaje się i do gondoli i do spacerówki.  posiada odpinaną cześć na nogi, wiec jak dziecko ma buty to można odpiąć i się śpiwór nie brudzi, a kaptur super otula głowę i chroni przed chłodem i wiatrem. do kupienia tutaj. Lodger z Muppetshop.

8. znalazłam ostatnio taką markę odzieżową dla dzieci (i dla Mam też :)) ). kolory, wzory, fasony! wszystko na tak. a że na szczęście Benio pędzi do góry, to będzie okazja do nowego kombinezonu, bluzy, body itp.. muszę zakupić. tutaj.

9.  czapy, szaliki i rękawice w next też jak dla mnie the best. dla chłopców tutaj, dla dziewczyn tutaj

10. kurtki i kombinezony na zimę to była dla mnie historia. ile ja się naszukałam.. jak łoś. a i tak wróciłam tam gdzie zawsze… też tutaj.

11. kapcie mam stamtąd dla Benia, Tosi i siebie. najlepsze! a sprawdziłam bardzo dużo. tamtą zimę chodziłyśmy w nich i właśnie na tę zimę zrobiłam nowe zamówienie. polecam z ręką na sercu. mają cuuudne materiały. małe, duże. nawet jak Wam się podoba jakiś wzór a nie ma rozmiaru to napiszcie i Oni doszyją (mnie tak doszyli dla Tosi). tutaj. 
p.s Tosia nosi je też w przedszkolu.

12. śpiwór do fotelika i wózka. od narodzin do roku. a wiadomo najlepszy bo lodger. Oni mają takie rozwiązania i materiały, że jeszcze nikomu nie udało się Ich pobić…posiada  kaptur i dzięki temu idealnie otula niemowlę w foteliku. w samochodzie odpina się wierzchnia warstwę i dziecko się nie przegrzewatutaj. Lodger Mini Bunker

nie nakręcaj się człowieku

wciąż, bezzmiennie powtarzają mi najbliżsi jaki to mam trudny charakter. ciężko się z tym nie zgodzić.
najbliżsi, bo ci dalsi chyba się boją.
mój konkubent domowy śmie twierdzić, że on ten charakter uwielbia, bo choć ciężki to mało Kto na tym świecie tak swoje zachowanie rozkłada na drobne. rozkłada, przypatruje się, rozgrzebuje, dzieli, układa i zastanawia się co jest źle, co można by inaczej a z czym zdecydowanie lepieiej by się żyło..
i tak dzięki tym wnikliwym analizom większości nadal nie udaj mi się zmienić… ale… są też takie rzeczy, zachowania, które doprowadzają mnie do szału.. i co najśmieszniejsze, często zauważam je u innych, przenoszę na siebie, zmieniam i żyje mi się lepiej..
mało powiedziane. żyje mi się jak w jakiejś nieustającej fali permenentnego zadowolenia.
uczy mnie życie. uczy mnie blog. uczy mnie mój mąż. zaczęli uczyć mnie tego rodzice.. jednak byłam chyba zbyt młoda by Ich zroumieć.
nic nie zobrazuje tego lepiej jak z życia tutaj wzięte historie.
mam więc kilka takich na zawołanie z rękawa..
potrząsam i wypada pierwszy. taki co był przed chwilą.
znalazłam wczoraj tekst. tekst fanastycznego blogera. traktuje on o święcie zmarłych. o tym całym folklorze jaki dookoła tego dnia powstaje.. dawno nic mnie tak nie rozbawiło. w pewnych momentach musiałam przestwać czytać, bo nie widziałam liter przez łzy.
to Jego przerysowanie, dodatki, sposób opisywania, nakręcanie sytuacji.. no dla mnie mistrzostwo.
bo żeby się tym bawić, trzeba potrafić oddzielić powagę tego dnia i dramatu tak wielu ludzi, od tych aut w rowach i festiwalu kapeluszy.
trzeba po prostu zerknąć na świat szerzej. albo najlepiej z większym dystansem.
a ludzie się napinają. no uwielbiają wręcz napinać się jak takie banie i balony.
jak On mógł, jakie to przerysowane, jakie to bezczelne..  gdyby nie tacy jak On, który to właśnie zgrabnie tak przerysował, dopieścił w swym wyolbrzymieniu, gdyby nie nadrysował i nie nadał kroki nad „i” to ten nasz świat by właśnie w tych baniach i balonach pękł.
rozlałyby się hektolitry żółci i wszyscy jak jeden byśmy się potopili. nawet gdybyś wytrawnym pływakiem był i kraulem najlepiej we wsi…
bo nie wiem jak mój dziadek, ale ja na pewno chcę nad swym grobem widzieć wnuków, co się łokciami trącają i zaśmiewają do łez z owego auta w rowie i wąsika Cioci Jadzi. nie chce by się Ktoś nade mną umartwiał i ponurą minę przybierał.
mnie już w ziemi będzie dobrze, a Oni jak żyją to mają żyć, a nie się pompować sztucznie nad grobem.
i o tym nakręcaniu właśnie.. w tych komentarzach pod tym tekstem.. no jeden przez drugiego.. lincz Panie nad linczami..
powiedźcie mi.. skąd ludzie biorą na to czas, chęci, siły…?
każdego dnia widzę w księdze twarzy (facebooku), ludzkie oblicza. złości, gniewu i dowalania, rozgryzania, nakręcania..!!
a potem dialogi na milion komentarzy.. i złość i żółć i wylewa się i kipi…
to ogromne marnowanie czasu. jeszcze nikt nigdy w internecie nikogo do niczego nie przekonał. zdania nie pozamieniali, a stracili pół dnia na kłótnie a dwa lata ze swojego życia przez stracone nerwy.. i ta paląca się wtedy klawiatura w dłoniach..
i „opublikuj” …
dzieci w samopas bo Ty nafaszerowany nerwami koniecznie musisz zdanie wyrazić. powiedzieć drugiemu, że źle czyni, źle myśli i źle świat postrzega.
dzień Twój jest już od tej chwili nerwowy. analizujesz w głowie, dopowiadasz. jeszcze w myślach Mu nazdasz więcej..
a tymczasem.. dzień płynie.. spadają liście, mięso na gulasz w lodowce czeka, córka skacze przez skakankę..
a Ty.. zamiast pomyśleć.. o to nie moje zdanie, ja bym to inaczej opisał, ale On opisał akurat tak, trochę nie w moim stylu.
i przewijasz dalej dochodząc w tym internecie do tego co jest po Twojej myśli akurat. tam zostawiasz „lajka”, uśmiech i dopisujesz, że o właśnie tak samo myślisz.. napełniasz się dobrym czasem.
nie, nie chodzi o to, że innego swego zdania zostawić, powiedzieć nie możesz.. oczywiście, że możesz.. tylko pamiętaj, że zawsze Twoja negatywna opinia rozwścieczy Ciebie, osobę do której to kierujesz i zostanie popularnie zwany „smród”…
a jak wybierzesz inaczej to zostanie dość dobry zapach.. a potem tak samo będzie pachniał Twój dzień. Twój i Twoich domowników.
przestrzeni wokół Ciebie.
dlatego weź się człowieku nie nakręcaj w internetowych dialogach bo całkowicie nieświadomie niszczysz swój organizm, a życia Ci jeszcze będzie potrzeba wiele  do odchowania dzieci i poczucia jak pachnie starość..
tylko na ten zapach pracuje się całe życie. w każdej najdrobniejszej minucie.
a gdy poczujesz, tak bardzo poczujesz potrzebę zostawienia informacji, że się z tym nie zgadzasz to zostaw to na chwilę.
pomyśl raz, potem drugi.. i napisz. na spokojnie. z klasą. 
bo w dzisiejszym świecie ludziom, narwańcom XXI wieku brakuje klasy w wypowiedziach.
i tutaj mam, jak z tego rękawa przykład kolejny…
byłam ostatnio świadkiem dialogu dwóch osób.
rozchodziło się o prawo do własności dzieła.
X nie widział, że to dzieło Y. i ten X dzieło upublicznił myśląc, że to własność Z. a do dzieł Z prawo miał.
Y z niesmakiem wielkim się o swoje upomniał. X milion słów napisał również z wielkim niezadowoleniem.
dyskusja na milion słów. dla mnie zupełnie niepotrzebnych.
bo zarówno X jak i Y to osoby z wielką klasą.. tylko w tej złości klasy im zabrakło.
w tym nakręceniu. on mi tak to ja jemu tak. i Kto ma lepszych prawników i Kto więcej drugiemu zrobić może…
godziny stracone. na nerwach, na dyskusji, na nieprzespanej nocy, na telefonach..
a po co…? po co się nakręcać? co z tego wynika? nigdy nic! nigdy nic!
wystarczyło spokojnie..
żeby napisać grzecznie.. witam, to moje dzieło, moja własność, ciężko na to ze swoim zespołem pracuje, dlaczego to publikujecie nie podpisując źródła i nie pytając o zgodę?
a X by odpisał… witam, bardzo przepraszam, byłem pewien, że to dzieło Z. już to kasuję i jeszcze raz przepraszam. co mogę w takim razie zrobić by to upublicznić bo bardzo tego potrzebuję?.
bo ja wiem, że X faktycznie nie chciał i nie wiedział…
a tam się ponakręcali…
chodzi o to, że zachowanie z klasą zawsze procentuje. jak się napyskujesz, nagadasz, dowalisz Komuś to nic nie wskórasz, nic Mu nie wytłumaczysz, nie dasz do myślenia.
Klasa to kilka grzecznych słów. nic więcej… i jeszcze jedna ważna rzecz, bez której się nie da… spokój.. trzeba zachować spokój by klasę w sobie znaleźć.. często trzeba chwilę odczekać. przemyśleć. odczekać by upłynęła z nas złość.
czasami Ktoś zostawi mi na blogu komentarz.. i w pierwszej sekundzie buzuje we mnie złość, przykrość..
kiedy dawno temu odpisywałam na szybko.. żałowałam niewyobrażalnie. a wiecie dlaczego? bo było mi wstyd!
wstyd za to jak się zachowałam. że zniżyłam się do tego samego poziomu, że dałam się ponieść..
najczęściej kiedy się z kimś pokłócimy to gotuję się nam w środku.. i nie dlatego, że ten po przeciwnej stronie zrobił źle, tylko prawie zawsze dlatego, że my nie zachowaliśmy się z klasą. że za dużo nagadaliśmy. że były krzyki, wyzwiska i nic, ale to nic mądrego z tego nie powstało..
bo kiedy z rozmowy z drugim człowiekiem wychodzisz z klasą to tak jak kiedyś pisałam – lubisz siebie bardziej.
jesteś spokojny w środku. nie musisz tego już rozpracowywać w głowie, myśleć co by można było innego powiedzieć..
podam przykład, całkowicie wymyślony..
wychodzisz ze sklepu, podchodzi do Ciebie mężczyzna i krzyczy „gdzie Pani tutaj stanęła, jak ja mam teraz wejść do auta? drzwi mam zablokowane! jeździć Pani nie potrafi? to niech Pani prawo jazdy zabiorą! gdzie takich ludzi na ulicę puszczać!”
odpowiadasz „co się Pan pieklisz? nie Pana sprawa gdzie mi prawo jazdy dali. zaraz odjadę to se Pan wsiądziesz. może jakby Pan schudł to by się Pan zmieścił! wielki problem!”
i… jak? 
bo ja wsiadłabym do auta z humorem na resztę dnia gdybym odpowiedziała..
„kurde ma Pan rację, no jak Baba stanęłam. ale wie Pan tak mi się spieszy bo do dziecka się spieszę. mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się w milszych okolicznościach.”
facet… choć był zły na cały świat, uśmiecha się pod wąsem i odpowiada „dobra, dobra, mnie też trochę poniosło”.
jak wielka jest satysfakcja z takiej rozmowy? z takiej klasy jaką się pokazało…?
kiedy mi się to udaję to mam tak dobre samopoczucie, że nie jest w stanie mi go nawet zepsuć Kot, co mi śmieci na tarasie rozniósł i skórki z pomelo po całym podwórku..
i tak na szybko.. z drugiego rękawa..
przysłuchuję się rozmowie w pewnej firmie..
szef i Jego pracownicy (wspaniali i najlepsi).. nakręcają się.. nakręcają się do granic możliwości..
że Ktoś na mieście powiedział, że zawiódł się na tej firmie. a inny przez telefon dopowiedział to i tamto,a przecież przyjacielem firmy się zwał. podobno też mówią, że schodzi na psy. ale nie za bardzo wiadomo Kto to powiedział.
Szef podłapał i dyskusja na całego. atmosfera robi się gorąca. pracownicy chcąc dobrze chcą wyciągnąć wnioski z tych niby plotek, które nijak nie są potwierdzone. i dopowiadania!!
tak, tak! dopowiadania. najgorsze z możliwych zło.. powinno sąsiadować w słowniku z tym nakręcaniem się.
bo do końca nie wiemy, ale on na pewno miał to na myśli.. a najczęściej nie miał. a jak miał to niech żałuje, że nie powiedział..
jednak Ty nie dopowiadaj za niego bo się nakręcisz.. a Twój organizm zeżrą nerwy i złość. i to nie On się utruje a Ty..
i w tej przemiłej firmie dyskusja… 
słucham, nawet się wkręciłam trochę, ale opamiętałam..
kiedy zostaję z szefem sam na sam, nieśmiało mówię… a nie. skłamałabym. mówię stanowczo i władczym tonem.
co Ty robisz? jesteś człowiekiem twardo stąpającym po ziemi a dajesz się nakręcić jak dziecko.
dwie godziny plotek, jakiś opowieści i co z tego wyniknęło? jakie są konkluzje? jakie plany?
prawda jest taka, że z plotek i „gdybań” nigdy nic dobrego nie wyszło. ale przede wszystkim nigdy nie powstało nic dobrego na tym świecie z nakręcania się.
zamiasat tych gadek bierze się kartkę i by udoskonalić działanie firmy piszę się plany, pomysły.
weź się nie nakręcaj człowieku – mówię cwaniacko już nawet..

ludzie nakręcają się z byle powodu, a nikt nie wie, jakie realne i prawdziwie, namacalne spustoszenie sieje to w organizmie.
jesteś tym co jesz mawiają.. jesteś też tym o czym myślisz.. negatywne tematy ucinaj u korzeni. nie pozwól by rosły i wypełniały Twoje ciało.. 

dlatego jak chcesz lepiej żyć, nie płacąc za to ani złotówki… WEŹ SIĘ NIE NAKRĘCAJ CZŁOWIEKU!!
w życiu jest tylko garstka problemów, cała reszta wychodzi z Twojej głowy. Ty jesteś Ich twórcą. Ty je rodzisz.
Spokój, dystans i klasa… cały sekret lepszego życia.