about time

about-time02
od kilkunastu godzin. może kilkudziesięciu nie przestaje ani na minutę myśleć o filmie.
i często tak mam. uwielbiam kino. ja lubię ciężkie filmy.. ale do granic możliwości kocham też takie jak ten..
i jestem pewna, że zanim zniknie z kin to ja pójdę jeszcze na niego dwa razy. siorbiąc cole ze słomki, zakatarzona od płaczu, i zatopię się w fotelu zasypanym pop cornem.
oczywiście jak to ja, już od połowy patrzyłam co chwila w górę i mrugałam jak głupia żeby się nie popłakać.. na szczęście było to nieuniknione i łzy jak grochy po policzkach razem z tuszem i pudrem rękawem ocierałam. a jak już nabrałam oddechu to znowu ryk! i ja wiem, że za każdym razem będę tak płakać, ile bym nie oglądała..
piękna obsada. jeżeli Ktoś z Was widział „love actually” to właśnie ten sam reżyser.
czemu chcę o tym filmie napisać.. oprócz tego, że dodaje skrzydeł, wiary, radości to jest tam pewien fragment.
taki, który mówi o tym co ja uważam w życiu za najważniejsze.
główny bohater jest proszony przez Ojca by powtarzał każdy dzień (ma możliwość przenoszenia się w czasie).
to bardzo krótki fragment w tym filmie. dzień przeżyty po raz pierwszy jest w biegu, pędzie, zamieszaniu, na ślepo, w milczeniu, zdenerwowaniu.. przeżywany raz jeszcze w każdej sytuacji rozgrywany zupełnie inaczej. nawet gdy na szybko to z jakimś uśmiechem, z żartami, wygłupami. takie zwykłe dni zamienia na wyjątkowe.
wróciłam z tego kina i nic mi nie przeszkadzało.. że Tośka nie chce iść spać, że zlew pełen, że na dywanie paprochów sto milionów..
a kiedy już zasnęła, to gładziłam te małe loki blond i celebrowałam każdy oddech z Jej małego noska jaki zatrzymywał się na mojej brodzie.. bo ja możliwości przeniesienia się w czasie nie mam i mieć nie będę.. a tak gonię. choć każdego dnia sobie obiecuję, że już nie będę, że zwolnię, że spokojniej, że z dostrzeganiem przejdę przez dzień mocniej, bardziej, dokładniej..
tak przepiękny film.. tak warto iść. to taki film warty kina, a potem swojej płyty dvd, na półce w naszym domu.. i w każde Boże Narodzenie, rano całą rodziną w kocach, z herbatą i pierniczkami seanse tworzyć.
a muzyka jaka… piękna. taka jestem od wczoraj w tym filmie rozkochana.. tak mi po nim dobrze, tak błogo, spokojnie..

 

 

dym z komina część druga..

Kolaże1475 Kolaże1476 Kolaże1477 Kolaże1470 Kolaże1474 Kolaże1459 Kolaże1448 Kolaże1466 Kolaże1490 Kolaże1494 Kolaże1492 Kolaże1479 Kolaże1478 Kolaże1481Kolaże1454 Kolaże1457
zdjęć z pobytu u mojej siostry trochę się nazbierało. wrzuciłam więc jeszcze kilka.
plecak Antki to Les Deglingos. podczas pobytu na Cyprze zostawiłam mojej przyjaciółce plecak ze smyczą dla Jej synka. u Nich zakupienie takich gadżetów to marzenie. Czas na smyczę już nam przeszedł, choć dziecko moje pokornie koło Mamusi nie drepta..
pamiętałam jednak, że Tosia uwielbiała tamten plecak nosić, nawet ze względu na sam fakt noszenie..
rozejrzałam się więc za innymi. tym razem nie idąc tropem potrzeb Mamy, a potrzeb i pragnień dziecka.. czyli miało być kolorowo i dziecięco. Pokazałam Jej w laptopie kilka plecaków. Wybrała ten. okazał się niezwykle lekki, praktycznie jakby nic na plecach nie miała. i zdecydowanie na żywo wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach. fajny, gruby sztruks. zapinany w środku na kilka rzepów. od środka i klapa, więc nie ma mowy o zgubie.. bardzo dobry zakup.
do kompletu, przy okazji domówiłyśmy portfelik.
kalosze to Cayole. w tym roku przyszło mi kupić kalosze dla Toli jak i dla siebie, bo kolor moich hunerów już mi się mocno znudził. zakup dwóch par huntrów na jesień to wydatek dość spory. postanowiłam więc na tę jesień kupić dla To coś innego. zaczęłam więc szukać. żeby były nietandetne, nie super drogie.. a jak znalazłam te i okazało się, że są też w wersji z ociepleniem to już przesądziło o wyborze. bo mało jest ciepłych deszczowych dni. najcześciej to chłodna jesień, początki zimy.. a gruba skarpeta się tam zwija w butku. jest dość spory wybór kolorystyczny, porządne i cena niezwykle przystępna. my już mamy przetestowane i polecam. mój wybór na wzór padł na ten, ze względu na to, że strasznie przypomina mi czasy prl..
sukienka To to kollale.
czapka Zara.

dym z komina..

Kolaże1489 s Kolaże1472 Kolaże1461 Kolaże1464 Kolaże1471 Kolaże1463 Kolaże1483 Kolaże1486 Kolaże1484 Kolaże1453 Kolaże1455 Kolaże1450 Kolaże1452 Kolaże1458 Kolaże1460 Kolaże1456

Przygody do spełnienia zanim skończę 12 lat.
1. wspiąć się na drzewo;
2. sturlać się z wysokiego wzgórza;
3. móc uczestniczyć w rozbijaniu obozowiska w lesie;
4. brać udział w budowaniu szałasu;
5. puszczać kaczki z kamyków na rzece/jeziorze;
6. móc biegać w deszczu;
7. puszczać latawiec;
8. złapać rybę w sieć;
9. zjeść jabłko prosto z drzewa;
10. przejść się na szczudłach;
11. stoczyć bitwę na śnieżki;
12. brać udział w poszukiwaniu skarbów na plaży;
13. zrobić babkę z piasku;
14. wziąć udział w budowaniu tamy na strumieniu/rzece;
15. zjeżdżać na sankach;
16. zakopać kogoś w piasku na plaży;
17. zorganizować wyścig ślimaków;
18. przejść po zwalonym pniu drzewa;
19. huśtać się na linie;
20. bawić się na błotnej ślizgawce;
21. zjadać jeżyny prosto z krzaczka;
22. zajrzeć w dziuplę drzewa;
23. odwiedzić wyspę;
24. poczuć się, jakby unosił je wiatr;
25. zagrać na źdźble trawy;
26. szukać skamieniałości;
27. zobaczyć wschód słońca;
28. wspiąć się na wysokie wzgórze;
29. zagrać w gumę;
30. nakarmić z dłoni ptaka;
31. polować na robaki;
32. znaleźć żabi skrzek;
33. złapać w siatkę motyla;
34. śledzić dzikie zwierzę;
35. odkryć, co kryje się w stawie;
36. naśladować odgłos sowy;
37. zobaczyć dziwaczne stworzenia zamieszkujące zbiorniki z wodą w nadmorskich skałach;
38. wychować motyla od gąsienicy;
39. złapać kraba;
40. pójść w nocy na spacer przyrodniczy;
41. zasadzić roślinę, hodować ją, a potem zjeść;
42. móc pójść popływać w rzece, jeziorze czy w innym dzikim miejscu;
43. móc pojechać na spływ tratwą;
44. rozpalić ogień bez użycia zapałek;
45. odnaleźć drogę z mapą i kompasem w ręku;
46. spróbować boulderingu
47. ugotować posiłek nad ogniskiem;
48. spróbować zejść ze skały, opuszczając się po  linie;
49. zagrać w podchody
50. wziąć udział w spływie kajakowym w dół rzeki.

Kolaże1467
– o! ciocia, patrz! serce z chleba..

Kolaże1473

„chleb to sztuka..
to wprawna ręka i dobra wola.
chleb to chęć zamiast zaniechania.
to cierpliwość zamiast wyścigu.
chleb to serce, bo daje się to, co się ma najlepszego.”
– słowa mojej czytelniczki, która napisała kiedyś maila z zapytaniem o przepis na chleb, który robi moja siostra i który czasami pojawia się tutaj na zdjęciach… zapytanie to wraz z dziesiątkami pięknych słów o chlebie dostałam dwa dni po tym gdy moja siostra napisała mi…
„wiesz, Ty tyle robisz.. ten blog.. tyle wspomnień, słów, zdjęć. ile moje dzieci będa miały dzięki temu Twojemu blogowi.. a ja? co ja? chleb piekę zaledwie…”
odpisałam Jej, że ten ciepły chleb u Nich na stole co drugi dzień, to wartość znacznie większa niż „blogowanie”.
bo czy moje dziecko będzie miało z tego jakiś pożytek..? tego dziś nie wiemy.. a chleb, ten ciepy, z rąk Mamy… to najwięcej co można dać chcąc zbudować „dom”.
nie wyobrażacie więc sobie ile miałam w sobie radości przesyłając Jej maila z zapytaniem o chleb..
zaczęły ze sobą korespondować.. a słowa moje siostra napisała na ścianie w kuchni.
_DSC0326

„Wybuduję dym z komina
I rupieci pełen strych
W kącie my nad lampką wina
Koty trzy, koty trzy
Gdzieś, za szafą, zadomowi się nam świerszcz
Jak ćmy wpadną przyjaciele, 
Tylko wierz, mocno wierz, mocno wierz

Trzeba stworzyć dom,
Żeby mieć do czego wracać
Upchać miłość tam w każdy kąt
Więc marzenia miej, bo to nie jest ciężka praca
I kochaj, i kochaj, zbudujesz dom”

zdjęcia z weekenedu spędzonego na wsi u rodziców i rodziny mojej siostry. to jedno z miejsc na świecie, gdzie mogłabym fotografować każdą drobnostkę. to dom, który mnie zachwyca swoim życiem. tam tętni życie. tupot dziecięcych stóp po schodach. góra, dół…
-a lekcje odrobione..?
– oj Mamuś, później…
… i już ich nie ma..


na kilku zdjęciach widać Tosi bidon. jesteśmy rodziną gubiącą najwięcej na świecie butelek, kubków, bidonów..
teraz zamieszkał z nami bidon Alfi. myślę, że idealny dla starszych dzieci. do przedszkola, szkoły.
Tosia bez problemu sobie z nim radzi. jest duży pojemnościowo. lekki. można wrzucić do zmywarki.
my rozpaczmy po zgubie pacificbaby, był idealny pod każdym względem, tyle, że mniejszy.
Alfi dorównuje mu w starszej kategorii wiekowej. na zime, do przedszkola strzał w dziesiątkę.