konkurs literacki

Nadchodzi powoli czas świąt. Czas niezwykły i magiczny. Myślę, że to czas w którym spełniają się marzenia nie tylko dzieci, ale też dorosłych..
Każdy z Was pisze do szuflady, pisze coś w myślach, szkicuje i oczami wyobraźni czuje jak dotyka stron ze swoimi słowami…
Myślę, że fakt posiadania swojego wydawnictwa nie może iść na marne i spełnię czyjeś marzenie, tak jak kiedyś marzyłam ja..
Czekam na Wasze teksty. Króciutkie (zaledwie strona A4), długie powieści.. Zupełnie obojętne..
Ważne tylko by słowa były Waszego autorstwa i były pisane..
Jeżeli wygra opowiadanie/felieton zostanie umieszczony w książce ze zbiorem opowiadań.
Jeżeli będzie to powieść, całkowicie indywidualnie.
Czas zgłoszeń jest na tyle długi byście mogli coś dokończyć albo zwyczajnie w ogóle zacząć…


Regulamin:

1. Konkurs literacki organizowany jest przez Julię Rozumek (PLEPLO Sp. z o.o.)
2. Konkurs skierowany jest do wszystkich chętnych i piszących, bez względu na wiek.
3. Nadesłane teksty mogę mieć zarówno formy krótkie (opowiadania, felietony) jak i powieści. Nie ma minimalnej i maksymalnej ilości tekstu. Czekamy na Wasze zgłoszenia już od jednej strony A4..
4. Autor tekstu poprzez nadesłanie pracy do konkursu potwierdza, że ów tekst nie był nigdy dotąd drukowany/wydawany.
5. Autor zobowiązuje się nie publikować nigdzie swojego tekstu do czasu rozstrzygnięcia konkursu.
6. Prace konkursowe można nadsyłać do 31.01.2018 na maila konkurs@juliarozumek.pl z tytułem – „konkurs literacki” oraz swoje imię i nazwisko lub pseudonim artystyczny. (tytuł taki w temacie jest konieczny do tego aby nie przeoczyć żadnej pracy)
7. Zwycięska praca zostanie profesjonalnie przygotowana do druku oraz wydana poprzez wydawnictwo Julii Rozumek.
8. Wyniki konkursu zostaną opublikowane 28.02.2018 roku
9. Jednoosobowa komisja jury – Julia Rozumek, która posiłkować się będzie radami swojej siostry oraz przyjaciółek.

jesienny przegląd kosmetyczny


Zaczęło się od tego, że moje dzieci są niewyobrażalnymi niejadkami. I skoro nie jedzą prawie nic, to stwierdziłam, że to co zostało w ich menu musi być maksymalnie zdrowe.  Eko, z wiosek, z dobrym składem, ze sprawdzonego źródła. Pomaga mi w zakupach sklepowych genialna aplikacja „zdrowe zakupy”.

Skanując telefonem kod, dostaję informację co jest szkodliwe w tym produkcie i co powoduje. 
Zatem można z 20 ciastek na półce wybrać jedne najzdrowsze..
Ta metoda i chęć zdrowego odżywiania poprowadziła mnie o krok dalej.. do kosmetyków..
Zaczęło się od tego, że poszukiwałam zdrowego szamponu. Kiedy zgłębiałam swoją wiedzę na temat substancji w kosmetykach to się przeraziłam..
Nie, nie, nie mogę być hipokrytką, robię w życiu mnóstwo niezdrowych rzeczy..
Ale stwierdziłam, że skoro to nie wymaga ode mnie dużych wyrzeczeń, a w zasadzie żadnych, tylko kwestia nabytej wiedzy to z wielką chęcią..
Wybrałam zestaw kosmetyków eko na jesienne testy. Wybory były moje, przez nikogo i nic nie narzucane.
Z zaznaczeniem mojej szczerej opinii. To co wybrałam już śledziłam lub znałam z „opowieści”.
I z ręką na sercu napiszę Wam prawdę i tylko prawdę. 
Nie ukrywam, że mam tak, i moi najbliżsi to wiedzą, że nie potrafię na pół gwizdka.
Jak już coś robić to najlepiej jak potrafię. Różnie wychodzi, ale staram się całą sobą.
Przyłożyłam się zatem sumiennie.
Zaczniemy od klimatu.. Ja koło lasu mieszkam. Ale zapachu lasu i to zimowego przy zbliżających się świętach nigdy za mało… Świeca przy domowym SPA zalecana..


Kubek gorącej, aromatycznej, zdrowej herbaty… By zapewnić sobie energię, spokój, witalność bądź wzmocnienie..


Zatem przechodzimy do kosmetyków i testów. W życiu każdej Matki, choć kocha dbać o siebie, najważniejsze jest dziecko. Wybrałam sobie krem na zimę dla dzieci. Ma świetną konsystencję, taki mus, który bez problemu i szybko rozsmarowywuje się na twarzy dziecka. Nie zawiera w sobie wody przez co może być stosowany w mrozy. Bardzo wydajny. Można stosować na całe ciało, kiedy skóra u dziecka jest zimą przesuszona. Nawilża rewelacyjnie. Z całą odpowiedzialnością – polecam! Skład sprawdzony, w 100% zdrowy.


Zaczynamy…
Przez trzy tygodnie systematycznie stosowałam pewien zestaw.
Nie ukrywam, że chodzenie bez makijażu sprawia mi teraz wielką frajdę, czuję wręcz, że pudrem zakrywam to co tak zdrowo wypracowałam. Mam 34 lata i jeszcze chyba nigdy tak nawilżonej i zdrowej skóry. (Na zdjęciach nie mam ani grama pudru.)
No może jak miałam 10 lat..
Szczerze, tak, że aż mi się chce… Kiedy widać efekty wszystko chce się bardziej..
Co 3 dni robiłam na przemian maseczkę. (raz w tygodniu peeling na twarz).
Maseczkę Make Me BIO z błotem Morza Martwego, Do każdego rodzaju skóry. Na tak dobrą jakość i wydajność uważam cenę za na prawdę niską. Bardzo dobrze się nakłada. Wygodnie zmywa.
Przemiennie była to maseczka z Clochee detoksykująca. Ta była też extra i od razu czuło się efekt na skórze.
Jestem typową kobietą, kupuję mnóstwo kosmetyków i jakość tych maseczek, a przede wszystkim zdrowy skład uważam za genialny jeżeli chodzi o niewysoką cenę.


Ach!! A to największa rewelacja tego wpisu i tych testów. Serum! Nakładam pod krem na noc. Można też samo serum. I pod makijaż na dzień. Tylko ja tego makijażu już nie robię, bo to serum robi taką skórę piękną, jędrną, matową, że szkoda to przykrywać. Jest niesamowicie wydajny, i to najlepszy kosmetyk do twarzy jaki miałam ever! I muszę napisać, że ta cena do jakości jest nieprawdopodobnie niska!!
Tak moja cera wygląda po stosowaniu tego serum.


Po serum nakładam krem nawilżający, z tej samej serii co maseczka. Make Me BIO różany. 
W porównaniu do popularnych kremów „sklepowych” zachwyca mnie nadal skład, wydajność, estetyka, polska manufaktura. Sprawdził się u mnie z całym zestawem doskonale. Myślę, że jest jednym z czynników  który dały efekt końcowy. Są zapachy i słoiczki do różnych rodzajów cery.


Krem pod oczy Mokosh to legenda. Starczy na dwa lata, czyli na cały swój okres ważności, a podobno działa cuda. Chwalony przez wiele ludzkich głosów. Testuję i jestem zadowolona z całości, czyli najważniejszych cech kremów. Ja nigdy nie miałam zbyt dużych problemów pod oczami, ale tutaj bazuję na opiniach innych. Bardzo, bardzo wydajny. Zmniejsza opuchliznę, sińce, zapobiega naczynkom krwionośnym.. 


Krem do rąk z serii Make Me BIO. Bardzo wygodny w aplikacji, dobrze się wchłania, łatwo znaleźć w torebce przez swój kształt. Bardzo ciekawa jestem opinii na temat tych kremów – Phenome.

Pomadka ochronna Make Me BIO. Jak będziecie robić zakupy kosmetykowe, to wrzućcie do koszyka, bo cena przystępna, pomadek nigdy mało, a ta na jesień/zimę zdrowa i naturalna. Ja wzięłam dla mojej Tosi, bo smaruje często, a chciałam zdrową, naturalną, eko dla Niej. Ładnie rozświetla, długo się trzyma. Nawilża odpowiednio.
Jestem bardzo ciekawa tej z mokosh, podobno zostawia piękny malinowy kolor na ustach.. Mieliście? Ale znając mokosh będzie genialna…


Peelingi do ciała.  Chociaż ja swój ulubiony mam, myślę, że warto zerknąć na te eko. BodyBoom robią teraz wielki szał, ciekawa jestem Waszych odczuć, bo nie testowałam. Ten z iossi pięknie pachnie,  pozostaje ten zapach na skórze na długo, olejek w nim zawarty nawilża. Myślę, że wygrywa składem i tym, że smarując się nim i złuszczając pod prysznicem możemy być spokojni o swoje zdrowie.


Masła do ciała. To coś dla mnie.. Mam bardzo suchą skórę. Zwykłe balsamy nie pomagają. Masła nie mają w sobie wody, są tłuste, głęboko i długo nawilżające. Tutaj moim faworytem jest mokosh. Pięknie pachnie, jest baaaaaardzo wydajny, super konsystencja. Extra! tylko pamiętajcie – masło, nie balsam.
iossi i asoa u mnie zajęli drugie miejsce, choć konsystencja ciekawa w tym pierwszym(taki mus/pianka) a drugi klasyk w smarowaniu i użytkowaniu. Ale pamiętajcie… Tutaj wszystko wygrywa składem tych kosmetyków.


Hagi zaciekawiło mnie już dawno, kiedy weszło na rynek. Ciekawiło, bo nietypowy sposób nakładania, a ja nowości uwielbiam. Myślę, że to idealne rozwiązanie dla ludzi z miejscowym wysuszeniem. Kolana, łokcie, stopy. Sprawdza się do rąk. Dla lubiących nowości warte przetestowania. Ciekawe.


A w domowym spa nie może zabraknąć książki… bo tak na prawdę to najpiękniejszy kosmetyk dla ciała, duszy i urody.. 
Myślę, że taki zimowy „zastrzyk” kosmetyczny i zabiegi SPA się każdej kobiecie po prostu należą!

15

Dziś, córki – bliźniaczki mojej siostry kończą 15 lat.
Jedna drugiej napisała po południu życzenia…

„Nie będę pisać Ci najlepszego. Choć zasługujesz na wszystko co najlepsze i co najwspanialsze. Powinnaś dostawać to, czego pragniesz bo oddajesz dużo razy więcej. Nie będę pisać że sto lat, bo sto czy dwieście, z Tobą jest to o wiele wiele za mało. Nie będę pisać Ci żeby spełniały Ci się marzenia, bo jesteś wytrwała i sama dotrzesz z łatwością do swojego celu. Nie będę pisać Ci ze fajnego auta. Możesz jeździć na składaku pożyczonym od dziadka i przejechać na nim cały świat. Nie będę pisać Ci fajnego chłopaka. Nie ważne co lub kogo kochasz. Kochaj – bo to najważniejsze. Nie będę pisać też o dobrych ocenach, bo jesteś dojrzała i sama zdecydujesz czy będziesz malarzem czy zdobędziesz Nobla. Nie będę pisać Ci też dużo pieniędzy, bo wystarczą Ci ludzie tak wspaniali, których z reszta już masz obok siebie. Napisze Ci ze Cię kocham, i kochać będę zawsze, i pamiętaj że nic, ale to nic i nigdy tego nie zmieni moja kochana. Nic nigdy. Zdobywaj lądy i ciesz się sekundami. Tańcz i śpiewaj, bo lubisz tańczyć i śpiewać. I bądź sobą, bo taka jesteś najwspanialsza, nie wymarzyłabym sobie nigdy lepszej siostry.”

Popłakałam się dwa razy. Za pierwszym razem gdy to zobaczyłam i przeczytałam. Za drugim gdy czytałam mężowi jak On robił pizze…