Mam szczęście do ludzi, mam szczęście do przygód, mam nawet szczęście do nieszczęść.
Mam po prostu szczęście do życia.
I tym oto torem szczęśliwości pewnego dnia zadzwonił do mnie Mateusz, właściciel firmy „Karty Grabowskiego” (matematyczna zabawa) i przedstawił swój pomysł na kampanię pt. „Dziecko się liczy”.
Kiedy więc dodaliśmy Ich pomysł z moim domem, pomnożyliśmy przez liczbę zdolnych ludzi, podzieliliśmy zadania, w nawias upchnęliśmy krótki dzień i szybki zmierzch, to sumę tych działań możecie zobaczyć na tym wzruszającym filmie. A jeszcze więcej o tej akcji przeczytać i pooglądać na stronie www.dzieckosieliczy.pl
(Zaznaczę, że kampania dopiero się rozkręca, warto obserwować, bo pojawi się tam masa pięknych projektów).
Ja, jak zwykle, najbardziej lubiłam przystanąć przy zadaniu z mnożeniem. Bo tam, namnożyła nam się ogromna liczba nie tylko ludzi z talentami, co przede wszystkim z niezwykłym poczuciem humoru, bystrością, pełnych pasji, ciekawych historii i niespotykanej dobroci.
Rewelacyjny czas. Bo choć lubię zaszyć się w ciszy, to wiem, że moją naturę napędzają ludzie i działanie. A działanie z nimi było mam wrażenie siłą tak wielką, że już na zawsze pozostawi we mnie niezachwianą wiarę w dobrodziejstwo drugiego człowieka.
Spot mówi o tym, co się w życiu liczy. Musicie uwierzyć mi na słowo, że za kulisami liczyło się, zupełnie naturalnie, bez scenariusza, dokładnie to samo.
Fantastycznie było brać w tym projekcie udział również jako scenograf, kostiumograf i video backstage. Lubie to robić.
A żeby projekt był jeszcze ciekawszy, postanowili zrealizować go w całości iPhonem.
Zapraszam Was na stronę DZIECKO SIĘ LICZY.
kajaki
Powiedziałam Im, że zanim przyjadę odebrać dzieci od Dziadków, to po drodze chce zatrzymać się na kajaki po Warcie.
Bo „cudze chwalicie, a swego nie znacie”. A przecież ja nad Wartą się wychowałam. Tam jest mój rodzinny dom.
Dzieci z Dziadkami co rusz w wakacje na plaży rzecznej i w rzece dzień spędzają.
Dzieci swych pod uwagę nie brałam, bo dzieci me kajaków nie lubią.
Za to dziecko mej siostry, dołączyć z chłopakiem z wielką radością zapragnęło. A potem drugie. I owa siostra ze szwagrem.
A Warta nasza przepiękna. Miejscami jak Amazonka. A roślinności, a zwierzyny…
A różnorakich brzegów…
I ulubiony krajobraz leśny mojego męża – las iglasty i iglasto – szyszkowe podłoże.
Z kajaka mej siostry wydzielane były świeże drożdżówki, upieczone o 5-ej rano przez moją Mamę.
Z cynamonem albo z jagodami. Z początkiem podróży były jeszcze ciepłe.
Kruszonka leciała nam między nogi, a potem przyklejała się do tyłka.
Pogoda była idealna. Idealny był nurt i trasa.
A kiedy przepływaliśmy pod mostem, nad nami, przejechał traktor pełen zbiorów. Jego turkot dopełnił mojego szczęścia.
Potem wszyscy, już całą rodziną z najstarszymi i najmłodszymi zasiedliśmy do grillowego stołu.
Pograliśmy w badmintona, młodzież pojechała na rowery, a dzieciaki miały zajęcie ze znalezionym, porzuconym w polu maleńkim kotkiem, którego, było oczywiste, że Babcia przygarnie. Bo przygarniętą ma już całą zgraję.
Tak fajnie swoje życie, żyć z nimi…
40
Usiadłam do składania po dwóch miesiącach, bo czas wypełniony po brzegi.
Filmik nie kłamie.
Tata jest milczącym myślicielem. Benio jest Babci oczkiem w głowie, bo zawsze marzyła o synach, a ma dwie córki i trzy wnuczki. Tosia jest Córunią Tatunia.
Filmik miał być tylko naszym prywatnym wspomnieniem, ale go tu zostawię, bo Babcia i Dziadek zawsze wszystkiego szukają na moim blogu. To Ich dorosły pamiętnik prowadzony przez córkę.
Mój mąż zapytał mnie co chcę na 40 urodziny. Odpowiedziałam, że czas z najbliższą rodziną.
I pojechaliśmy na kilka dni wszyscy razem. Cudownie, że nie świeciło słońce, bo moi rodzice słońca nie lubią, a było na tyle ciepło, że dzieci mogły się w jeziorze kąpać.
Znaleźliśmy domek idealny na rodzinny wyjazd. Każdy miał swój pokój, i dużo przestrzeni wspólnej. Basen, jezioro, plaża, małe miasteczko. Cudowny czas.
Zaśmiewamy się z moją siostrą (bo jesteśmy najbardziej Włoską rodziną z Polski), że jak z takiego cichego człowieka jak nasza Tata, mógł się stworzyć taki harmider? 🙂
A najpiękniejsze jest to, co mówią nasze bliźniaczki
– Wiesz Ciocia, że jak gadamy z ludźmi to Oni mówią „święta z rodziną – trzeba to jakoś przeżyć”, „obiad niedzielny – trzeba to jakoś przetrwać”, a my nie możemy się zawsze tego czasu wspólnego doczekać.
Zawsze jest tyle śmiechu, rozmów, dyskusji zagorzałych, wymiany poglądów, sprzeciwów, ciepłych słów i gestów, tyle przytulań. Każdy może być sobą. Wtedy kiedy jest wkurzony to każdy wie, że jest wkurzony. Kiedy jest zły czy smutny. W naszej rodzinie nie ma żadnych kurtuazji. I każdy ma takie samo prawo głosu.
Moja siostra pod jakimś zdjęciem na naszej grupie whats’up skomentowała:
„Fajni jesteśmy, co? Rośniemy, starzejemy się, kłócimy, godzimy.
Wiele w nas siły i miłości.”
Nie wyobrażam sobie lepszej rodziny do życia. Z nimi nigdy nie jest nudno. Z nimi zawsze się człowiek rozwija i uczy. Z nimi zawsze czuje się bezpiecznie. Z nimi czuje się ważnym i docenionym. Z nimi po prostu chcę się żyć.
I ta zapętlona dwa razy piosenka… Ale jako, że filmik ma być naszym wspomnieniem, a słowa są idealnie pasujące do moich myśli, to sobie tak zrobiłam i jestem zadowolona. 🙂
„Patrząc ciągle tylko w przyszły czas
wypatrując ile nam przyniesie
co będzie, jak lepiej
i kiedy wreszcie będzie
Nieustannie wróżąc z cudzych kart
Nie wiesz nawet ile wciąż umyka
przez palce ucieka
Ucieka dobra z życia
To co dobre
To co lepsze
Co najlepsze to jest dzisiaj
To co dobre
Co najlepsze
Dobrze się wszystkiemu przypatrz
Patrząc jak przechodzi dzień za dniem
W niedopowiedzianą bliżej przestrzeń
Nie tęsknić, nie możesz
Masz wszystko wokół siebie
Raz przeczytaj co już w rękach masz
Zamiast kaligrafią kreślić w myślach
pocztówki te z życia
których nie zdążysz wysłać
To co dobre
To co lepsze
Co najlepsze to jest dzisiaj
To co dobre
Co najlepsze
Dobrze się wszystkiemu przypatrz„
Jakość na kółku zębatym (na dole po prawo) – 1080p