WOŚP 2022

Moi Kochani, co roku, od kiedy piszę książki, wystawiam swoje prace na aukcję WOŚP.
W tym, 30 finale, kiedy dotyczy on pomocy „OCZU” nie mogłoby mojej aukcji zabraknąć.
W zestaw wchodzi ZAPISOWNIK, książki dla dzieci – liść, koszyk, pod ziemią i Gucio, dla dorosłych – blog, o życiu, los i sierpień. Weź ze sobą, która dedykowana jest dla wszystkich oraz plakat alfabet. Każda książka opatrzona imienną i specjalną dedykacją.
Niech się dzieje dobrze i pięknie. Oby ten magiczny dzień, którego stwórcą jest Jurek Owsiak trwał na wieki i o jeden dzień dłużej, a my, ludzkość i planeta, w zdrowiu mogli temu towarzyszyć…
Zostawiam link –
https://allegro.pl/oferta/dorobek-literacki-julii-rozumek-11738976561#

Jeśli zwycięzca licytacji będzie miał na to ochotę, zapraszam na kolację (wiosna/lato), w umówionym wcześniej (wspólnie) miejscu.

książki 2021

W roku 2021 przeczytałam mało książek. O wiele za mało.
Ale patrząc na to, że przeczytałam ich taką ilość przy moich operowanych oczach, czuję się nie tylko usprawiedliwiona, co niewyobrażalnie szczęśliwa, że było ich aż tyle!
29! Udało się przeczytać 29 książek. I dojrzeć te małe literki.
Starałam się sięgać po autorów sprawdzonych, po literaturę raczej lekko płynącą (nie mylić z lekką, bo na niektórych płakałam w głos).
Zostawiam Wam dziś tytuły tych, które się mnie podobały, bardzo podobały i zachwyciły.
„Sen o Okapi” to książka po której człowiek żałuje, że już po. Że tę właśnie pozycję ma już przeczytaną… i nawet jeśli sięgnie po nią za kilka lat, będzie wiedział, że jest napisana takim właśnie językiem, stylem, z taką narracją. „Sen o Okapi” to książka, która mnie oczarowała.
W swojej prostocie, ułożeniu zdań, ukrytym dowcipie, ale i w nieuniknionej w życiu tragedii.
To jest mój nr jeden w roku 2021. Jednakże muszę zaznaczyć, że jest książką specyficzną.
Niektórzy jak ja ją pokochali, a inni patrzyli na mnie dziwnie i pytali – co Ty w niej widzisz?
„Jak ja Jej nie kochałem” to książka, którą napisała moja czytelniczka, sąsiadka można powiedzieć, bo kilka miejscowości obok to jak sąsiadka w tym wielkim świecie.
Od kiedy pamiętam zostawiała mi cudne komentarze na blogu. Zawsze wszyscy czekali na komentarz „Marleny1”, aż w końcu usiadła i napisała coś więcej niż komentarz na moim blogu. Teraz napisała już kolejną książkę, która czeka na druk.
Fantastyczna opowieść o złym człowieku z przepięknym i mądrym sercem.
I musicie wiedzieć, że powstała o dużo wcześniej niż film Nikoś! 🙂
Czuję się trochę Matką Chrzestną, bo mając w domu ten rękopis nie powstrzymałam się przed zadzwonieniem do właściciela wydawnictwa i szepnięciem Mu kilku słów.
Dzięki temu, że nie ja to wydałam, tylko inne wydawnictwo MArlenka może oglądać się na top listach empiku na przykład. A ja Marlenie mocno kibicuję, bo robi to naprawdę dobrze…
A do tego z taką lekkością!!
„Czerwień”. Co to była za historia! Nie można było się oderwać!
Moja intuicja podpowiadała mi chyba aby nie sięgać po kryminały, bo mój zespół zaburzeń lękowych jest na tyle duży, iż nie potrzebuje dodatkowych bodźców.
A ja potrafię sobie wyobrazić. Oj potrafię! Zatem sny miłam… Oj miałam…
Jednak.. Wszyscy tak zakochani w kryminałach… Chciałam jakiś przeczytać..
I moja cudna kosmetyczka poleciła mi ten. Co to jest za polecenie.
Rewelacja. Ta książka mogłaby być przykładem tego jak wciąga literatura.
Są trzy tomy. Zupełnie odrębne. Polecam Wam baaardzo!
„Szkatułka z Motylem” – ja Montefiore po prostu lubię. Tak jak Simons, Riley czy Moyes. Nawet jak napiszą gorsze książki to się i tak to lekko czyta. A ja miałam potrzebę (w tamten czas) czegoś sprawdzonego. I płynęło się po niej bardzo przyjemnie.
Kiedyś jeszcze wrócę do „Pod drzewem Ombu”, bo czytałam ją 23 lata temu, a to właśnie ten tytuł mnie do Niej przekonał. Potem Kroniki Deverillów.
„Narzeczona Nazisty” była super. W tym roku zrobiłam sobie przerwę od książek wojennych.
Swojego czasu czytałam ich tak wiele, że poczułam chęć oderwania myśli od tamtych czasów. Ale ta jakoś wpadała mi co chwilę w ręce i w końcu powiedziałam jej – no dobra!
Polecam gorąco! Dobra historia, dobrze napisana. Mocno wciąga.
„Gdzie poniesie wiatr”
„Firefly Lane”
„Prawdziwe kolory”
„Nocna droga”
– wszystkie te pozycje Kristian Hannah, dokładnie w tej kolejności polecam.
Z czego pierwsza „gdzie poniesie wiatr” była doskonała. Kolejne trzy bardzo dobre.
To ta książka, której historię i te wyobrażone w głowie obrazy pamięta się już na zawsze.
„Doktor Bogumił” Ałbeny Grabowskiej podobał mi się bardzo. W tym roku przeczytałam też inną Jej książkę i powiem nie była zła, ale mogłaby się rozegrać w jednym rozdziale.
Za to Bogumił ponownie mnie do Ałbeny przyciągnął.
Kawał fantastycznej wiedzy i historii. Pokuszę się o napisanie, że pozycja konieczna dla rozwoju naszej wiedzy o świecie medycyny przedstawiona w najprostszy sposób.
Najprostszy a zarazem bajecznie wciągający.
„Dziwne losy Jane Eyre” to pozycja dla tych co lubią jedno zdanie na pół strony.
To dla tych, którzy lubią literaturę Angielską. Bo choć adaptację tej książki lubię w różnych jej odsłonach, tak do książki mnie nie rwało. Moim ukochanym filmem jest „Duma i uprzedzenie” z Kira Knightly, za to przez książkę nie mogę przejść. A bardzo bym chciała.
Myślałam, że tutaj będzie podobnie. Jakże się myliłam!
Doskonała! Ach te zdania, te porównania, ta ironia, ten sarkazm! Wspaniała!
Język tej powieści jest czystą magią.

głód mądrości.

Mam w swoim życiu idoli słowa. Lubię Ich przekonania i poglądy wobec istnienia, które potem tak pięknie, w dość dużej prostocie, potrafią przelać w słowo pisane.
Jednym z Nich, jest jak nie trudno się domyślić (tym, którzy czytają mnie często) Zygmunt Bauman.
Wnikliwie przeglądam Jego twórczość literacką, tę z wystąpień czy krótkich wypowiedzi.
Jakiś czas temu Ktoś zarzucił mi moją sympatię wobec Jego osoby, poprzez wzgląd na przeszłość polityczną jaką na barkach swoich niósł.
Nie odpowiedziałam, bo kiedy czegoś nie wiem, wolę dialog odłożyć na późniejszy czas.
Ja akurat lubię wiedzieć. Jeśli coś mnie pasjonuje, potrafię w tym nie tyle się zanurzyć, co nurkować latami.
Ostatnio mówiłam też Komuś, że dziecko uczone, jak i każdy z nas, nigdy nie zgłębi wiedzy tak dobrze, jak wówczas gdy sam poczuje pasję do danego tematu.
Tylko poprzez miłość, żądzę, i płomień do jakiejś dziedziny życia czy nauki, jesteśmy w stanie stać się w czymś naprawdę dobrzy i przy tym szczęśliwi.
Sama wiedza, nawet dogłębna, na temat, do którego nie mamy zamiłowania nigdy nie da nam uczucia spełnienia.
Żyć bez pasji do poszerzania swojej wiedzy w dziedzinie naszych upodobań, to jakby przeżyć życie i nigdy naprawdę nie kochać.
Zatem usiadłam do książek o Baumanie. O Baumanie i Jego przeszłości. Aby wiedzieć.
I tak jak w życiu, a już zwłaszcza w XXI wieku, możemy znaleźć dowody i poparcia każdego z naszych poglądów jakie podpowiada nam nasza intuicja.
Dla tych, którzy będą mieć pragnienie udowodnienia szkodliwości działań mikrofalówki na nasze zdrowie, jest masa mądrych artykułów w czeluściach internetu. W tych samych czeluściach, zwolennicy tego urządzenia znajdą artykuły pisane przez równie mądrych naukowców. Nasza wiara wobec tych informacji może opierać się tylko na intuicji i potrzebach względem tego tematu. Bo ileż z nas jest na tyle wyuczonym w każdej dziedzinie aby wiedzieć jak rozłożyć szczegółowo każdą z nauk? Nauk fizyki, medycyny, geologii? Zatem zawierzamy tym mądrością, oraz tym słowom wykształconych ludzi, do których bliżej nam z naszymi przekonaniami, poglądami na świat, na edukację, na zdrowie…
Często nawet na łożu śmierci nie dowiemy się czy nasza intuicja, oraz wiara w tych akurat naukowców była słuszna…
Zatem jeśli Ktoś będzie miał pragnienie potępiać Baumana za Jego przeszłość i czyny jakich dokonywał w historii, znajdzie mnóstwo argumentów.
Dla tego (czyli ja), który będzie chciał widzieć Go w dobrych barwach, znajdzie się ogrom wyjaśnień, ludzkich rozgrzeszeń, zrozumień, powinności wobec historii, na pytania których odpowiada jedynie czas.
„Znajdą się decyzje, które po latach wydają się błędne, lecz w chwili ich podejmowania wcale takie nie były.”
Zatem często, albo najczęściej, nasze poglądy i przekonania nie są kwestią jednoznacznych badań i odkryć, poszlaków i wyliczeń, a jedynie naszych wewnętrznych potrzeb i intuicji.
Jakże często mylnych, a jak często ratujących życie. Nasze i cudze.
Zatem w mnogości dzisiejszych informacji, zostaje nam podążać za podpowiedzią duszy umysłu. Wiarą w słuszność swoich wyborów, gdyż często może mieć siłę, która pozwoli przetrwać.
Przetrwać w świecie zewnętrznym, jak i tym, dziejącym się w naszych głowach.
I w tym całym moim zgłębianiu wiedzy o człowieku, który imponuje mi swoim słowem pisanym, zapadło mi w pamięć najbardziej jedno ze zdań…
„Swój sukces odniósł jako pisarz, eseista, ale też myśliciel. Potrafił łączyć wiedzę naukową z wiedzą życiową i zmieniać je w prawdziwą mądrość. MYŚLĘ, ŻE TA SŁAWA I UZNANIE, JAKIM SIĘ CIESZY W ŚWIECIE, BYŁY SKUTKIEM OGROMNEGO GŁODU MĄDROŚCI.”
To zdanie poniosło moje myśli w obraz pokarmowy naszych czasów.
Nie wydaje mi się aby ludzie dziś czuli się szczególnie głodni. Głodni mądrości.
Bo głód sławy, pieniędzy i wysokokalorycznego pożywienia jest wielki jak nigdy dotąd.
Jednakże to jedyny głód jaki wybija się na pierwszy plan.
Kiedyś aby być artystą trzeba było mieć talent. Ta bohema spotykała się w SPATiFie czy Piwnicy pod Baranami. Byli i tacy jak Himilsbach, którzy za życia kariery zbyt wielkiej nie robili, a jednak odznaczali się swoją osobowością na tyle mocno, że i oni swoje krzesło w owych miejscach mieli. Trzeba było jakimś być.
Dziś największą trampoliną do „kariery” jest wystarczająco odstająca dupa, pokazana na zdjęciach w social mediach w licznych odsłonach.
Nic przeciwko takiej pięknej, ponętnej dupce nie mam, jednakże z przykrością przyglądam się światu, który został przez ową dupę dogłębnie wchłonięty. (i ta dupa jest tu tylko przenośnią mówiącą o wartościach jakie aktualnie są dla ludzkości istotne.)
Czasami Ktoś takiego świata ma dosyć i pragnie się stamtąd wydostać. Wychylić głowę i rozejrzeć. Często jest na tyle czarno dookoła, że ciężko poczuć głód mądrości..
Ciężko odwrócić głowę od łatwych obrazów, łatwych rozwiązań, leniwie mijających chwil na scrollowaniu, oczywistych schematów życia powielanych przez otoczenia.
Ciężko poszukiwać mądrości, która wydaje się nam być zbędna do przetrwania.
Bo czyż nie jest najistotniejszym po prostu przetrwać? W miarę względnym zdrowiu, zaspokojeniu swoich i bliskich potrzeb? Bo na cóż by więcej? Kto to zapamięta? Co to do świata wniesie? Cudzego i naszego?
A taki głód mądrości nie jest łatwy do zaspokojenia. Nie otwieramy lodówki aby sięgnąć po gotowy posiłek. Taki głód można zaspokoić pokrojoną w drobną kosteczkę papryką, cebulką… Swojskim jajeczkiem, marchewką wyciągniętą ze swojego ogródka.
Taki głód wymaga sztuki kulinarnej. Na początek może i nieudolnej. Nie dającej od razu poczucia spełnienia i sytości. Na początku, droga do zaspokojenia tego głodu będzie wymagała od nas pracy naszej głowy, monotonnych poszukiwań…
Jednakże smak, zapach i jakość takiego pożywienia nie jest w stanie równać się z niczym innym…. Wie tylko ten, kto miał odwagę gotować.
Zatem życzę Wam na nowy rok, abyście byli głodni jakości swojego pożywienia.
Bo czyż dostając jedno życie, nie będziemy żałować, że przeżyliśmy je w czarnej, tak teraz popularnej – dupie?