„Cześć Julio:-)
Tak jak pisałaś już nie raz na swoim blogu, ludzie często piszą i proszą Cię o dobre rady na liczne tematy, więc i ja odważyłam się opisać pokrótce swoją sytuację i poprosić Cię o kilka mądrych i dobrych słów. Jestem mamą 6 letniej najukochańszej na świecie Zosi. W pewnym momencie poczułam instynkt ponownego zostania mamą, przede wszystkim dla Zosi, bo nie chciałam żeby była kiedyś tylko sama na świecie. Sama tak jak Ty mam siostrę, tylko młodszą i jest ona moją najlepszą przyjaciółką pod słońcem.Dlatego też postanawiając ponownie zostać mamą wbiłam sobie do głowy, że to musi być druga córeczka,dla Zosi, niekoniecznie dla mnie. Czytałam nawet troszkę niemądrze o różnych metodach planowania płci, choć wiem, że nie ma 100% metody. Jednak tak nastawiłam się na tą dziewczynkę, że próbowałam je praktykować wyliczając sobie co tam mogłam i jak mogłam. Swoimi nie całkiem umyślnymi sugestiami Zosię również ukierunkowałam na chęć posiadania siostrzyczki,choć u niej było to dosyć płynne i o braciszku też sama z siebie wspominała.
(…)
Jestem akurat osobą wierzącą, więc modlitw ku niebu przed i w trakcie wysłałam tysiące.No i jak się domyślasz, okazało się, że to jednak chłopiec… Oczywiście po wyjściu od lekarza płakałam całą drogę, potem całą noc nie spałam, apetyt minął, setki myśli kłębi mi się w głowie. Siostra stara się mi tłumaczyć jak umie, że wszystko będzie dobrze, że tak nie wolno, to grzech, tyle ludzi pragnie dzieci, tyle ludzi pragnie zdrowych dzieci i ja to wszystko wiem, rozumiem, tak jak Ty doceniałam w swoim życiu każdą prostą chwilę, a jednak nawet jak piszę tego maila to oczy zasłaniają mi łzy. To jeszcze świeże, wiem że hormony, że emocje, że trzeba się oswoić, przyzwyczaić. Ale jak patrzę na córcię bawiącą się Elsą i Anną z Krainy Lodu to odchodzę w kąt i płaczę i płaczę. To straszne, wiem jaka ze mnie matka, możesz pomyśleć. Wiem, że tak nie wolno, że to nawet niemoralne, a jednak płaczę. Przywykłam do świata dziewczynki, do baletu, różowego koloru, księżniczek Disneya, gumeczek i opasek do włosów, działów dla dziewczynek w sieciówkach. Nie znam się w ogóle na chłopcach, a wręcz od dawna porównując synków znajomych ze swoją córeczką zawsze byłam przerażona, że chłopcy są niegrzeczni, łobuzują, dokuczają wszystkim dookoła, biją. Na moją reakcję oczywiście może też mieć wpływ przeszłość, różne rodzinne doświadczenia, to że sama mam siostrę, że moja kochana babcia uwielbia dziewczynki i zawsze mi mówiła, że z dziewczynki to mama ma w życiu pomoc i pociechę i pewnie to wszystko razem złożyło się na moje obecne łzy i smutek. Zamiast prosić Boga jedynie o zdrowie, nic więcej, ja płaczę że to chłopiec… Coś okropnego… Zamartwiam się Zosią, czy Ona będzie w życiu szczęśliwa z młodszym o 6 lat braciszkiem, czy nie będzie Jej bił, przeszkadzał, dokuczał, czy będą mieć ze sobą cokolwiek wspólnego w życiu? Wiem, że te sprawy to już kwestia wychowania, ale czy starczy mi do tego sił, to już pewna nie jestem. W ogóle najbardziej na świecie boję się tego czy ja pokocham tego chłopca?Dlatego też postanowiłam napisać do Ciebie kochana Julio, bo Ty masz ukochaną Tosię i Benia. Wiem, że każdy człowiek to indywidualna historia, ale proszę napisz mi coś na pociechę. Napisz czy tego chłopca pokochałaś tak samo mocno jak Tosię? Czy Tosia w żaden sposób nie ucierpiała, jeśli tak to można określić? Nie myśl proszę o mnie źle i nie radź kochana udać się do terapeuty, bo to nie dla mnie. Muszę uporać się z tym sama i pogadać z kimś takim jak Ty:-) Próbuję sobie wyobrazić, że gdy matka zobaczy swoje dziecko już na świecie to nie ma mocnych by je nie pokochać najmocniej jak się da, a ja boję się, że ze mną może być inaczej i to z jakiego powodu? Z powodu mojej ogromnej miłości do Zosi. U mnie najgorsze jest jeszcze porównywanie się czasem do innych,kiedyś i teraz tym bardziej z bólem serca będę mijać matki z dwiema dziewczynkami. Brzmi to strasznie, sama jestem zatrwożona…
Ania”
Witaj Aniu,
kiedy w dziewiątym miesiącu ciąży robiłam urodziny, to moja siostra weszła w drzwi i nie usiadła nawet na moment..
już zmywała, już podawała, już kolację robiła. a brat? przyszedłby, dał prezent i usiadł.
ja chcę by moja córka miała siostrę. by nie została sama.
i tu nie chodziło o to, że On będzie mężczyzną, a o to zestawienie siostra i brat..
kiedyś pisałam taki list do Benia, gdy był w brzuchu, jest na blogu, o tym o co go proszę skoro jest już tym facetem.. (list do syna – można zobaczyć tutaj).
znam wielu wyjątkowch mężczyzn. mężów, braci, synów. znam takich co swoim Matkom pieluchy zmieniają gdy przyszedł starczy wiek, włosy czeszą, w piecu palą, węgiel wrzucą, herbatę z Nimi wypiją..
kolejna.. siostry ma dwie. z żadną nie ma więzi. kontakt grzecznościowy z konieczności.
może ta druga siostra akurat niebyłaby tak cudowna jak u mnie czy u Ciebie.. może byłaby Jej kulą u nogi..
przyjdzie taki dzień jak ten dziś u mnie.. Tosia skacze a On nie spusza z Niej wzroku, śmieje się w głos, że aż zanosi.. cały świat w Niej widzi..
późnym wieczorem Tosia mnie pyta.. „Mamo, a kiedyś nie było Beniaczka, co nie?”.
odpowiadam, że nie… na co Ona „i mnie wtedy było bardzo smutno”.
to przecież naturalne, że ludzie pytają „a co byś chciała”.. i jeden o dziewczynce marzy, inny o chłopcu. niektórym obojętne.
to zupełnie naturalne by o jakiejś płci dziecka marzyć. naturalne też, że można być rozczarowanym. nie ganię Cię w myślach ani przez sekundę.. musiałabym najpierw siebie obrzucić kamieniami.
(wszyscy ludzie mają myśli, których się sami przed sobą wstydzą, tylko nikt o tym nie mówi na głos.
najwięcej takich myśli mają Ci co innych osądzają.)
i też czasami zadaję sobie pytanie jak to będzie między nimi w przyszłości, czy Ona liczyć na niego będzie mogła..
a potem szybko się w tych myślach karcę.. że żyję tym co będzie.. a po co? jak to tutaj teraz trwa najpiękniejsze.
czy nam wiadomo jak się to życie nam poplecie..
może siostra by o troskach miłosnych wysłuchała i doradziła, może dzieci pobawiła.
a może o męża by się pokłóciły i kontakt zatraciły.
a brat może przez całe Jej życie zrobi tylko jedną dla Niej rzecz.. ale taką, która nada największy sens Jej życiu.. a Ty ten sens Jej urodzisz. nosisz pod sercem Kogoś Kto swym męskim ramieniem może uczynić Jej życie lżejszym..
my, kobiety postrzegamy wszystko przez swój pryzmat.. pomocy w kuchni, przy dzieciach, pomocy w naszej babskiej otchłani rozpaczy.. a On pokaże Jej świat z innej perspektywy.. może o wiele lepszej..
może odda Jej nerkę. może będzie prezesem wielkiej firmy i da Jej pracę, pod swój dach weźmie gdyby mąż Ją zostawił.
może będą na wakacjach i On Ją uratuje z tonącego statku, z którego będą oglądali skaczące delfiny..
życie jest o wiele bardziej nieprzewidywalne niż sobie jesteśmy w stanie wyobrazić.
Kto to z nas Aniu wie co nam pisane.. a co dopiero naszym dzieciom pisane..
po co to roztrząsać.
kierujemy się tylko naszym wzorem. naszą relacją z siostrami.
nie wierzę ani w Boga, ani w los, ani w przeznaczenie. wierzę, że coś się dzieje bez konkretnych planów i jest sumą różnych przypadków. wiem, że te przypadki bywają tak często piękniejsze niż nasze marzenia, szkice w głowie.
nasza wyobraźnia jest dosyć ograniczona. widzimy schemat który wydaje nam się najpiękniejszy.
a taka suma zdarzeń pokaże nam niejedno i zadziwi bardziej niż się spodziewamy.
może On przyda się Jej w życiu o wiele bardziej niż Ona Jemu..
bo czy gdy się rodzimy wiemy na co i komu się przydamy. a może nikomu na nic?
bo możnaby powiedzieć, że nie rodzimy się po to, by na coś się przydać a dla samych siebie się rodzimy..
ja akurat tak nie uważam. wśród ludzi żyjemy i najważniejsze by na tym ziemskim padole się drugiemu człowiekowi do czegoś przydać.
czasowi to trzeba zostawić i ten czas miłością wypełniać. niczego nie wypatrywać, nie prorokować..
całuję
A ja miałam pierworodnego, kochanego synka – kacperka…. Te słodkie błękity, proste problemy, zakochałam się w tym świecie, gdy pojawiła się kolejna fasolka i okazała się być Rozalka przeraziłam się…. Jak to?! Róż? Tiule? fochy i inne takie…. No przecież chłopcy są fajni prosti, ja chcę chłopaka…. A teraz? Mam pięcioletniego pierworodnego, dwuletnią Rozalke i jest idealnie 🙂 bije Rozalia 😉 kacper jest opiekuńczy, wyważona proporcja tiulu do dziur w spodniach i jak to mówią „wszystkie dzieci w domu mam ” 🙂
Boże, ja marzyłam o Rozalii A będę mieć Kacperka!!! dałaś mi nadzieję że że druga może być JEDNAK Rozalia. Jestem w szoku!!!! Może Bóg zesłał mi twoja opowieść że wszystko może być dobrze 🙏🙏🙏🙏❤😘🙂
tyle pięknych słów, tyle nadziei,,, ale slowo że nie wierzysz w Boga – zrobiło mi się smutno… jest tyle cudów na tym świecie, tyle rzeczy które sprawiają że On jest… że dziwne tak nie wierzyć w nic… i smutne…
pozdrawiam ciepło….
wierzących niewierzących
wszystkich nas połączy
ból niezasłużony
co zbliża do prawdy
Pozwólmy innym mieć własne poglądy, również w kwestii religii. Szanujmy, nie oceniajmy. Aczkolwiek, jest takie zdanie w tym poście: „Aniu, jeżeli Bóg w którego wierzysz Ty, dał Ci syna, to dlatego, że miał dla Was o wiele piękniejszy plan niż Ty sobie wymarzyłaś”. Gdy je przeczytałam pojawiła się w mojej głowie myśl, że chyba tylko ktoś prawdziwie wierzący może napisać w ten sposób… Piękny post. Dawno nie czytałam tak ciepłych i mądrych słów. Zdjecia dzieciaków mają w sobie wielką tajemnicę, tajemnicę miłości. I kilka słów ode mnie dla Ani: zawsze marzyłam, by jako pierwsze dziecko urodzić syna. Gdy zaszłam w ciążę, myślałam tylko „syn, syn, syn, to musi być syn”. Nie mogłam sie doczekać, kiedy to usłyszę od lekarza prowadzącego. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że to mogłaby być córka. Nigdy nie dowiedziałam się jakiej płci było moje dziecko, ponieważ je straciłam. Gdy zaszłam w kolejną ciążę, modliłam się już tylko, by dziecko było zdrowe, i żebym donosiła ciążę. Urodziłam córkę 🙂 Niedługo rozpoczniemy starania o kolejne dzieciątko i owszem, pojawiła się taka myśl, że byłoby extra, gdyby to znów była dziewczynka. Ale tak naprawdę to nie ma wielkiego znaczenia. Bo tak, jak pisała Jula, to są tylko nasze oczekiwania. A życie jest życiem, I różnie może się ułożyć. Chyba każdy z nas zna rodzeństwa pomiędzy którymi jest dużo miłości i zaangażowania i te, które nie chcą mieć ze sobą za wiele wspólnego. Pozdrawiam!
Świetny komentarz. Właśnie – naprawdę szanujmy odmienne poglądy! jak widać można być wspaniałym, inspirującym człowiekiem nie wierząc w Boga. Cóż nam do tego 🙂
Mam syna.. baaardzo chciałam córkę. Tak bardzo chciałam tą córkę,że czułam podskórnie, że to jednak syn będzie.. byłam ciut przerażona.. bo ja nie znam „instrukcji obsługi ” chłopców.. teraz nie wyobrażam sobie, że to jest dziewczynka.. planujemy kolejne dziecko.. i myśle sobie,że jak będzie dziewczynka to ja znów nie znam „instrukcji obsługi” do niej … ale wiem ,że szybko ją opanuję 😉
świetnie opisałaś sytuację.. lepiej się nie da.. 😀
Jako mama Chłopca (starszego o 6 lat brata Dziewczynki), też mogę uspokoić: to się uda i będzie pięknie! 🙂 Bo…
Chłopców można znaleźć wszędzie – na szczycie, wewnątrz, wspinających się, huśtających się, biegających wokół, albo skaczących. Matki kochają ich, małe dziewczynki nienawidzą, starsze siostry i bracia tolerują, dorośli ignorują a Niebiosa sprawują opiekę nad nimi. Chłopiec jest Prawdą z ubrudzoną twarzą, Pięknem z raną na palcu, Mądrością z gumą do żucia w swoich włosach i Nadzieją przyszłości z żabą w kieszeni.
Pozdrawiam, Kuku
Dodam jeszcze, że to fragment książki Helen Good Brenneman „Meditations for the Expectant Mother” 🙂
Dziękuję 🙂 Ja marzę o drugiej córce, jeszcze nie jestem w ciąży ale mam nadzieję, że do jesieni będę. Moja córka ma 7 lat i po przeczytaniu tego wpisu uśmiechnęłam się na myśl o synu 🙂 Pozdrawiam Aga
Miałam dokładnie tak jak wy. Córka i drugi dzidziuś w brzuchu. Co? No oczywiście dziewczynka. Innej myśli nie dopuszczałam. Aż pan doktor (nie pytany) oświadczył, że to chłopak. Był płacz, niedowierzanie i chyba trochę poczucie wstydu, że płaczę z takiego powodu. Ale ja nie umiem obsługiwać chłopców! !! A teraz jest Michał. I nie mogło mi się trafić nic lepszego. Ma 18 miesięcy, i jak drepcze za swoją 10 letnią siostrą to myślę sobie że ktoś zrobił mi najpiękniejszy prezent. 🙂
Boska J. ☺
Dziewczyny…ja mialam dokladnie to samo…chialam siostre Klare dla mojej ukochanej Laury …modlilam sie, wyliczalam, wymyslalam …a jak juz w 13tc lekarz powiedzial mi ze to chlopiec to myslalam, ze spadne z fotela…ze jak?? Chlopiec??? Z siusiakiem??????????? To niemozliwe, to z pewnoscia pomylka!!!! To za wczesnie w 13 tc i ludzilam sie do konca, ze bedzie dziewczynka…wkrecalam sobie ze instynktownie ciagnie mnie do ciuszkow dla dziewczynek!!!! Nie mialam nawet imienia dla chlopca…. Poza tym jak ja bede go ubierac, stylizowac, gdzie mu przypne roze…. hiihihhi…wiedy sobie tego nie wyobrazalam…Dzisiaj smieje sie z tego w glos! Moj Max ma 2 latka!!! Jest cudownym i najwspanialszym na swiecie synkiem!!!! Daje nam tyle szczescia i radosci, ze wstyd mi przed sama soba, ze tak strasznie sie balam syneczkaaaa!!! Jest czuly, delikatny i wspanialy!!!!!!!!!!!!
Droga Aniu …
Ja urodziłam córkę jak miałam 25 lat , zaplanowaną i bardzo chcianą , mieszkaliśmy u rodziców bez perspektyw na własny kąt … to miało jakiś wpływ na moje relacje z mężem i na wychowanie naszej córki , potem brak pracy męża , potem kryzys w małżeństwie i tak zleciało … w takiej niestety niestabilnej sytuacji .
A teraz jest za późno i bardzo żałuję że moja córka nie ma rodzeństwa i nie ma właśnie znaczenia czy byłaby to siostra czy brat.
Pozdrawiam serdecznie .
Dziewczyny! Ale może wasze tosie i zosie jeszcze będą miały siostrę? 🙂
Ja mam dwóch braci i dwie siostry. To jest dopiero czad!!!!
I każde z rodzeństwa do ” czegoś innego”. Mam wielkie szczęście:)
Ha! Jestem dokładnie w tej samej sytuacji! Już niedługo przyjdzie na świat mój synek. Brat mojej pieciolatki. Też na początku chciałam by była to dziewczynka, jednak gdy okazało się że będzie inaczej, tłumaczyłam to sobie w ten sam sposób jak Ty Julka. Mi było łatwiej, bo sama nie mam siostry, tylko brata. Mimo że nie gadamy codziennie, że bardzo się różnimy, to wiem ze gdyby trzeba było poszedł by za mną w ogień. Dzięki niemu moje życie całkowicie się zmieniło. Dzięki niemu poznałam mężczyznę mojego życia, ojca moich dzieci- kumpla mojego brata 😉
Mam 14 lat i o parę lat młodszego brata. Mój brat jest absolutnie doskonały: grzeczny (grzeczniejszy od dziewczynek w jego klasie), najlepiej się uczy w klasie (mimo, że do szkoły poszedł jako 6 – latek), jest bardzo spostrzegawczy i w przyszłości poleci na Księżyc. Ale to nie jest najważniejsze: mam z nim wspaniałą relację! Pamiętam, że od zawsze razem się bawiliśmy duplo, w księżniczki (tak, tak – on też był księżniczką :)), czy robiliśmy z aut korek. Oczywiście kłótnie nas nie omijają (i dobrze !), ale moja kuzynka ma siostrę z którą sprzecza się 100 x dziennie. Oboje codziennie uczymy się od siebie.
masz naprawdę 14 lat? jesteś moją idolką :*
Tak 🙂 A bloga czytam od roku, ale komentuje po raz drugi. Wcześniej bałam się trochę, bo myślałam, że to strefa 18 +. Koniec, końców choć nie wszystko jeszcze rozumiem to Pani blog zmienił moje podejście do życia. No i styl pisania na polskim nieco też… 😉
Melaniu, weszłam na Twojego bloga. jesteś niesamowitą dziewczynką!! kłaniam Ci się nisko.
Och! Aż się zarumieniałam :-)! Jak będę miała chandrę to z chęcią sobie te słowa przeczytam jeszcze raz i raz..No i pani też jest wspaniała bez dwóch zdań!
Przepraszam, ze nie na temat, ale czy mogę prosić adres blog Melanii? Zaciekawiła mnie bardzo, tak pięknie tutaj napisała, i chciałabym poczytać jej wpisów więcej..:)
kliknij w Jej imię a Cie samo przekieruje. imie jest polinkowane.
Również byłam ciekawa bloga tak młodej a zarowno dorosłej dziewczyny, ale niestety klikając strona nie działa
http://bioblioteczkatygryska.blogspot.com/
Może to głupie, ale od zawsze marzyłam o córce i gdy zaszłam w ciążę w ogóle nie dopuszczałam myśli, że to może być chłopiec tak jak by w ogóle inne płci nie było. Tylko dziewczynka i koniec. Wszyscy mi mówili, że to będzie chłopak, bo buźkę mam ładną, brzuszek takiego kształtu itp itd więc tak z czasem dopuściłam do siebie tą myśl, że to będzie chłopak. Niestety też dzidziuś w moim brzuszku nie chciał się ani razu pokazać więc do samego końca nie widziałam. Pamiętam słowa lekarza gdy wyjął dzieciątko (miałam CC) „to chło… nie, śliczna dziewczynka” 🙂 to tak jak by moje marzenie się spełniło. Marzy mi się druga córeczka. Ale gdyby był chłopiec to przecież bym go również tak samo kochała. Wydaję mi się, że po prostu większość kobiet marzy o córce, żeby była do mamy podobna, żeby ją ubierać w śliczne sukieneczki, że może będziemy miały bliższy język z córką, więcej wspólnych tematów zajęć zabaw. Chociaż nie koniecznie tak bywa 😉
Melania – ja też jestem Twojà fankà:)
Fajnie było przeczytać o M. z Poznania i Jej Bracie. Zwłaszcza jak się ich zna i zazdrości tej relacji 🙂
zawsze chcialam miec dzieci.wylacznie corki.cale zycie myslalam tylko o tym nie dopuszczajac mysli,ze moglabym miec syna.taka teoria dla mnie nie istniala.mijaly lata a ja nie bylam w ciazy.wiele przecierpialam az wreszcie chyba jakas czesc mnie pogodzila sie z tym ze dzieci miec nie bede. i nagle……W wieku 38 zaszlam w ciaze. w 20 tygodniu z bijacym sercem szlam na usg aby dowiedziec sie o plci dziecka. podswiadomie wiedzialam,ze bede miala syna.i okazalo sie,ze bedzie chlopak.moja rozpacz byla ogromna.dawno tak nie plakalam i bylo mi tak strasznie wstyd ze placze.nie wyobrazalam sobie siebie w tym chlopiecym swiecie.od lat mialam wszystko zaplanowane,ale plany dotyczyly dziewczynki.Mam syna ktorego kocham ,ktory mnie rozsmiesza i jest taki sliczny.Bedzie to moje jedyne dziecko.Ciesze sie i dziekuje codzien,ze je mam.Ale tesknota za corka pozostala.
myślę że obawy jakie przedstawiłaś Julko (zarówno swoje jak i czytelniczki) ma każda mama. Zawsze się teoretycznie marzy by byla para synek i córka. Ale jak już pierwsze się urodzi dajmy na to dziewczynka to na drugie tez sie po cichu liczy na córkę. I z chłopcami tak samo. A bo się wyprawka wózek i zabawki przydadzą. A bo się będą raze w pokoju bawić. Bo wspólne tematy i problemy podobne. A prawda jest taka ze nie od płci i różnicy wieku to zalezy a od charakterów! Ja mam 2 siostry. Pierwsza jest 2 lata starsza. Kontakt sredni. Lubimy się mało. Druga siostra o 6 lat młodsza. Kochamy się na zabój. O wszystkim sobie mówimy. Jestesmy przyjaciółkami. A wydawac by sie moglo ze z ta starsza mnie wiecej bedzie łaczyć. NIEPRAWDA 🙂
Sama mam pierwszą córeczkę, Maję Też ma loczki jak Tosia 🙂 i gdy myślimy o drugim dziecku to tak się boję czy się pokocha jak to pierwsze. Czy się bedzie równie mocno człowiek staral martwil i przezywał. Bo 1 dziecko to jak skarb który się odkrywa, a 2 to drugie i tyle. Sama sie zastanawiam co nam los przyniesie. i choc po cichu licze na coreczke to jesli bedzie synek tez bedzie wspaniale. Byle tylko zdrowe było. Taki frazes oklepany a taki ważny… NAJWAZNIEJSZY
Kolejny raz spisałaś moje myśli…. dziękuje. Pozdrawiam – mama ,,pareczki,,
Pięknie napisane:)
Też jestem mamą synka. Chciałam córeczkę … choć od samego początku wiedziałam, że to będzie chłopak. Do potwierdzającego usg była myśl „może jednak to będzie dziewczynka?”,a gdy już wątpliwości zostały rozwiane „mąż” (konkubent:P) powiedział: ” Ale nie bądź taka rozczarowana.” Trzeba było się oswoić. A po porodzie – patrzyłam i nie wierzyłam. Teraz nie pamiętam tego uczucia, tego pragnienia, chęci posiadania córki. Co więcej, to już nie jest tak bardzo ważne, że drugie dziecko, to już koniecznie musi być dziewuszka 🙂 Może być drugi chłopka! Bo wiem, że nie są tacy straszni, jak mi się wydawało 🙂
Pani Aniu głowa do góry! Nie jest Pani sama, chyba wiele z nas ma takie myśli, jeżeli się na coś nastawia. Będzie dobrze, będzie super. Potrzebuje Pani czasu, aby się oswoić i przekierować myślenie. Synkowie są fajni, zobaczy Pani ! 😀
A Pani Julia ujęła opisała to idealnie:)
Pozdrawiam :********
Julia znów chwytasz mnie za serce… <3
Dzieci masz wspaniałe, a Benio jest cudny:)
Ja jestem mamą prawie 2-letniej Igi – planuje dla niej rodzeństwo w przyszłości i wiecie co – tez gdzieś podświadomie chce, aby była to dziewczynka 🙂 "to" chyba już tak porostu działa 😉
Zaczytałam się w tych pięknych słowach i zadumałam na chwilę… U mnie było odwrotnie. Od nastoletnich lat wiedziałam, że gdy nadejdzie odpowiednia pora na założenie rodziny – będę miała syna. Nie, że chcę mieć syna. Będę go miała. I w końcu nadszedł ten dzień, gdy ujrzałam dwie kreski na teście. I euforia zmieszana ze strachem, czy sobie poradzę. I pewność, że będzie syn. I co? I nadszedł ten dzień, gdy lekarza zapytał, czy chcemy znać płeć. Bo on obstawia na 90%, że będzie córka. I moja mina musiała zdradzić wszystko, bo za chwilę lekarz zapytał, czy bardzo jestem rozczarowana. Byłam chyba do chwili, gdy Ona przestała być Kropeczką, znaleźliśmy imię. A gdy pojawiła się na świecie od pierwszego momentu, gdy spojrzałam w jej wielkie oczy wiedziałam, że kocham Ją nad wszystko. A dziś spoglądam na siedzące w wózku lalki i wypchane resorakami szuflady, spoglądam na Fiołka i wiem, że za nic w świecie nie chciałabym, by Ona była Nim.
Wierzę, że Ania odnajdzie spokój i uwierzy, że Córka i Syn będą dla siebie najważniejsi na świecie. I pokocha zaznając w swym życiu kolejnego wcielenia miłości. Sama mam młodszego Brata i choć bywało między nami różnie wiem, że nie zamieniłabym go na żadną, najwspanialszą nawet siostrę.
Ciebie Julio pozdrawiam ciepło i dziękuję za tak piękny wpis na dobranoc.
Mam brata 6 lat starszy. Co niedziele wprasza sie z cala rodzina na obiad nie pomaga wrecz odwrotnie;) wpada na sniadania w tygodniu non stop prosi o pomoc przy dzieciach ale jest tez najwiekszym oparciem jaki mam. Wie o mnie wszystko pomaga zawsze i o kazdej porze!!!! Moglabym tu pisac i pisac!!!!Mam takie wspomnienie z dzieciństwa wakacje On przez cale pracuje na wynarzony aparat odkłada każdy grosz odmawia sobie wszystkiego po czym za wszystkie pieniadze kupuje dla mnie lalke!!!!! Zawsze sie wzruszam jak o tym myślę bo moj brat to wspaniały czlowiek i dziekuje bogu ze go mam!!!!! Jest moim sterem na życie!!!
Julio napisałaś to pięknie… Jednak trochę nie rozumiem dlaczego cały czas skupiasz się na tym, do czego Tosia będzie potrzebowała Benka w swoim życiu a nie odwrotnie? Taką samą refleksję miałam kiedy napisałaś „list do syna”. Tak jakby to, że jest chłopcem predystynowało go do bycia oparciem dla swojej siostry przez całe życie, ale nigdzie nie ma mowy o tym, że on też powinien móc na nią liczyć..
oczywistym jest, że mam nadzieję, iż Ben będzie mogł liczyć na Tosię. to nie podlega dyskusji.
ten kieunek pisania bierze się stąd, że mężczyźni są często niedomyślni.
wiem, albo wierze w to, że dla Tosi to będzie oczywiste, odruchowe.. facet musi dostać często „podpowiedź” 🙂
U mnie sytuacja była odwrotna, najpierw urodził się Marcelek, dziś 4-latek. Kiedy dowiedziałam się że znowu jestem w ciąży podskórnie wiedziałam, wręcz byłam przekonana że to znowu będzie chłopak. Wyglądałam w ciąży tak samo, te same zachcianki, wróżby z kształtu brzucha też przepowiadały synka. Wyobrażałam sobie jak to będzie super jak Marcelek będzie bawił sie z braciszkiem, bo w końcu chłopak z chłopakim się zawsze dogada. Już widziałam tę moją parkę kochanych łobuziaków. A na USG…. Jak to??? Dziewczynka???? Ale na pewno??? Miałam mieszane uczucia, że nie będę potrafiła się przestawić z świata synka na świat córki. Z chłopakiem obsługa, że tak powiem, jest łatwa, ponad trzy lata ogarniałam auta, koparki, Tomki i inne Boby Budownicze… Miałam wątpliwości… Ale kiedy zobaczyłam te wielkie oczyska, te ślicznie wykrojone usteczka i moje kręcone włosy na małej łepetynce to wpadłam 🙂 Dziś ma ponad 9 m-cy i uwielbiam każdą chwilę z Malwinką.
Także głowa do gory, też wpadniesz 🙂
Jestem mama 5 letniej Anielki i podczas pierwszego badania lekarz powiedział Nam że będziemy mieli dziewczynkę to cieszyłam się jak głupia super mam tyle ciuszków itp. Ale podczas drugiego badania powiedział że chłopiec i zapytał nie cieszycie się i milczelismy jak zaklęcie a w myślach krzyczałam NIE!!!!!!!!!! a teraz mamy 16 miesiecznego Boryska i świata poza nim nie widzimy. A najbardziej uwielbiam jak starsza siostra uczy go jeść nowych rzeczy bo od niej spróbuje wszystko, czyta mu książki, uczy budować wieże, ściska że aż mu oczy wychodzą i kiedy jest w sklepie to zawsze kupuję dla siebie i braciszka. Sama mam młodszego brata o 4 lata i to właśnie on przypilnuje dzieci zabierze Anielke do kina na kucyki i z pasją rysuje kolejną księżniczkę a kiedy jeździ z Borysiem po podłodze samochodami budując garaż z klocków to myślę sobie że fajnie jest mieć brata który zrobi dla Ciebie Wszystko:-) Dodam jeszcze zawsze jest przy mnie w szczęście i chorobie kochsm go nad życie:-)
Ja nie rozumiem. Wylewać łzy, bo nosi sie pod sercem nie takie dziecko jak sie wymarzylo. Ja mam największy skarb, trzyletnią Tosie, ale stracilam kilka miesięcy temu drugie dziecko i naprawdę przez sekundę nie pomyslalam jakiej ma byc płci. Po prostu chcialam by bylo. Bylo. Dzieliło ze mną, z nami nasze szczęście. Ból jaki pozostaje jest niedoopisania. Przykro mi, że ktoś wylewa łzy, bo będzie miał chlopca, a nie dziewczynkę. Ja wylewam, bo mieć nie będę.
Zgadzam się, dziecko samo w sobie jest szczęściem. Trochę nie rozumiem postrzegania przez pryzmat płci!?
jeden nie rozumie tego, inny tamtego. taki świat. ważne by szanować te swoje „nierozumienia”.
Ja mam synka. Kochanego dwulatka, który uwielbia samochody. Zawsze chcialam miec parę chyba dlatego ze sama ma starszego brata i to bylo dla mnie naturalne. Niedlugo urodze dziewczynke i choc bardzo sie ciesze na corke bo zawsze o tym marzylam to jestem pelna obaw, bo chlopcy sa tacy prosci w obsludze i maja generalnie troche mniej potrzeb. Odkad mam synka to ciezko mi sobie wyobrazic jak ja ogarne taka mala ksiezniczke 🙂
Julio mądra kobieta z Ciebie. Tak prosto, ale jak pięknie piszesz. Ja z kolei mam siostrę i mam córeczkę. Bardzo chciałam mieć drugie dziecko – chłopczyka! Faceta! A gdy dowiedziałam się, że będzie to druga córeczka, tak jak Wy ryczałam! Od półtora roku jest z nami Gabrysia. Kocham ją niesamowicie! I nie zamieniłabym na siusiaka 😉
Odkąd sięgam pamięcią zawsze marzyłam o synku. Córki nie chciałam, bo te wszystkie sukieneczki i laleczki jakoś mnie nie ruszały. W końcu podjęliśmy z mężem decyzje, że już czas. Udało się za pierwszym razem. Odebrałam wyniki badań krwi i wiedziałam, że to chłopak. Przez całą ciążę nawet nie pomyślałam nad imieniem dla dziewczynki. No i mam syna. Ale teraz po dwóch latach marzę o dziewczynce. Nie zastanawiam sie czy mój syn lepiej dogadywałby się z siostrą czy z bratem, bo na to nie ma żadnej reguły. Ja bym swojego brata na żadną siostrę nie zamieniła. No i mam nadzieję, że moje marzenie o córce też się spełni
Ja się cieszę, że mogłam zostać mamą… I nie ważne czy chłopak czy dziewczynka. Czekałam na ten mój cud z wypiekami na twarzy 🙂 Patrząc na dwie kreski nie pomyślałam o płci. Może to dziwne ale tak było. I choć moja Mała nie będzie miała rodzeństwa ze względu na moje zdrowie to wiem, że tym razem płeć też nie byłaby ważna. Bo zdrowie jest najważniejsze. Bez frazesów. Moja przyjaciółka dowiedziała się właśnie o chorobie swojej małej, nienarodzonej jeszcze Kruszyny. Już wie, że urodzi córkę tylko po to, żeby po chwili się z nią pożegnać. Nasze dziewczyny miały się razem bawić… Więc jakie znaczenie ma w takim momencie płeć…?
P.S> Dodam tylko,że mój młodszy synek ma kręcone włosy!!!!! Przyrzekam,ze nie ma nic piękniejszego!:D
Ja jestem mamą 6 letniego chłopca i 3 letniej dziewczynki! Jest pięknie, nie wyobrażamy sobie życia bez siebie nawzajem :)))
Ja tylko na „2 słowa”. Przyglądam się od 8 lat jak rośnie moja siostrzenica Zosia i jej 7 letni brat Jaś – i z obserwacji żywię taką nadzieję, że ten Jaś to będzie super dobry facet, właśnie dlatego, że wychowuje się z siostrą. Kiedy miał jakieś 2 latka byłam świadkiem jak przykładał lalę „do cycusia” 🙂 Zero schematów! On ma w sobie więcej wrażliwości niż niejedna dziewczynka, mimo, że kopie w piłę, strzela z procy i lata wszędzie z prędkością światła. Zapowiada się na chłopa jak dąb, więc siostrę i mamę na pewno obroni nieraz! Aniu – nic tylko pogratulować syna pod sercem!
o! i piękne słowa! :*
u nas jest podobnie jak urodziła się Hania, Kubuś oddciągał mleko z cyca laktatorem, gotuje, układa do snu lalki, sprząta, ale cieszy się z Zygzaka i Lego jak każdy inny chłopiec. Hania jeździ samochodami, walczy mieczami, ale też robi „myju myju”, wozi lalki śpiewając „aaaa”. Mają możliwość poznania świata chłopców i dziewczynek 🙂
A ja mam siostrę, 4 najbliższe kuzynki. Mąż ma 3 siostry! A urodziłam dwóch chłopców i choć też miałam mega doła, gdy okazało się w 2 ciaży,że chłopak to nigdy łzy nie uroniłam! NIGDY. Pomimo, że od najmłodszych lat wyobrażałam sobie, że będę miałą 2 córeczki…tak, jak moja mama. Ale nigdy prze nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdybym płakała z takiego powodu. Zagryzłam zęby i powiedziałam sobie, że będę miała drugiego synka i będzie wspaniale!!! Bardzo nie lubię zresztą tego tematu…myślę, że to jest głupie, jak kultura nas zaprogramowała…bo chyba nie natura hmmmm? I te spojrzenia ludzi „drugi chłopak? Co Ty masz z tymi chłopakami”. Dla mnie jest to co najmniej niesmaczne.
nie mogę wypowiadać się za innych, ale u mnie była to czysta natura.
temat jak każdy inny. jeżeli Kogoś trapi to wart uwagi i czasu. szanuje ludzi problemy, nawet jeżeli bym się z nimi nie zgadzała lub nie rozumiała.
Wypowiedziałam się tylko i wyłącznie w swoim imieniu. Nie uważam,żebym nie szanowała czyiś problemów, po prostu ja SAMA nie wyobrażałam sobie płakać z powodu posiadania dziecka takiej, a nie innej płci. Bez podtekstów. Taka jestemJA. Zresztą co tu dużo pisać, jakby nie było słowo pisane jest jakie jest. Nie zawsze rozumiemy je tak, jak ktoś miał to na mysli.
haha to co ja mam powiedzieć.. 2 miesiące temu urodziłam trzecią córkę. O której marzyłam..jak i o dwóch pierwszych.. przez całą ciążę się osłuchałam „ze co kolejna dziewczyna..?a to pech, ojej jaka szkoda ” itp.. Ludzie są durni i ograniczeni..w zyciu do głowy im nie przyszlo,że ktoś nie chce mieć syna.. nie robi dzieci do oporu aby miec w koncu inną płeć.. zawsze chciałam mieć córki, myśl o chłopcu napawała mnie niechęcią wręcz( mam zle doswiadczenia w mojej rodzinie z chłopcami) i cała ciąże musiałam tłumaczyć,że właśnie jest zarombiscie.. ze nie kazdy marzy o parce itp i masz racje to było niesmaczne.. teraz natomiast wysluchuje.. trzecie? ojej to musicie juz teraz uważać.. kiedys nie wytrzymam i powiem,że w sumie to zawsze planowalismy piątke.. ciekawe jak bedą reagować hihi ( oboje mamy ok 40 wiec nie jestesmy najmlodsi hihi)
Jak zaszlam w ciaze wiedziałam ze to musi być dziewczynka! Jestem nauczycielem w przedszkolu i I-III, dziewczynki zawsze bardziej lubiłam? Nieee to zle slowo… Mialam z nimi lepszy kontakt, uwielbialam bawić się z nimi w fryzjera i podziwiać piękne pudrowe kreacje 🙂 dla mnie to bylo oczywiste ze będę miała córeczkę a tu lekarz mówi ze tatuś ma co oblewać bo synek rośnie… Prosiłam pare razy żeby powtórzył i sprawdził czy na pewno… Nie mogłam sie przyzwyczaić do myśli o chlopcu… Teraz mamy 2,5 letniego Nikodema 🙂 broi niesamowicie ale przytula sie czesto, caluje i wiem ze to BEDZIE JEDYNY FACET KTORY BEDZIE MNIE KOCHAL MILOSCIA BEZGRANICZNA 🙂 pomimo tego ze on chciałby brata ja po cichu marze jednak rowniez o córeczce 😉
Buziaki
Mam taką teorię – bycie mamą dziewczynki uzależnia 😀 Moje marzenia dot. płci dzieci spełniły się, ale też nie obyło się bez wewnętrznej presji. Zawsze marzyłam o parce, ale koniecznie najpierw synek, a później córeczka. Sama mam młodszego o dwa lata brata i zawsze denerwowało mnie, że to ja muszę się o niego troszczyć, opiekować, a nawet bronić. Przy pierwszej ciąży miałam totalnie błogi luz. Szybko okazało się, że będzie chłopiec, więc radość była duża. Za dwa lata już nie byłam taka wyluzowana, miałam wręcz mega presję, że musi być córeczka! Na szczęście się udało i mogę wspominać to z lekkim zawstydzeniem 😉 W między czasie mój brat też założył rodzinę i wydoroślał. Teraz wiek już nie ma znaczenia. Mam w nim mega oparcie – trochę tak jakby mieć drugiego męża 😉 Jak jeden czegoś nie może to drugi pomoże ;))) A jak ma się fajną bratową, to zyskuje się siostrę! Bardzo nam wszystkim dobrze ze sobą 🙂
Nika, to nie byla kwestia płci.. to opiekowanie, bronienie. to była kwestia wieku. moja siostra mnie nieznosiła w pwenym okresie życia i wcale Jej się nie dziwię 🙂
i bratowa! jaką ja mam super szwagierkę. jaką moja siostra ma super szwagierkę. cudowne dziewczyny. cudowne. jak siostry.
Jak ja się cieszę, że nie wpadłam na to sama przed zaciążeniem! hahaha Ale prawda jest taka, że zwykle dopiero jako dorośli ludzie doceniamy rodzinę 🙂
w łożku koło mnie śpi czteroletni Filip, w łożku ze mną w brzuch kopie delikatnie Zuzia ( od środka ) o Filipie napisałam kiedyś ” chłopiec który miał byc dziewczynką” o Zuzi napisałam niedawno ” spełniłam oczekiwania ludu ” 😉 bo tak to wyglada… W ciąży z Filipem tak bardzo chciałam dziewczynki, ze dwie noce po porodzie wstawałam w nocy a przez głowę przemknęła mi myśl, ze tam w kołysce leży moja córeczka …. Tym razem było mi szczerze obojętne, ale wszyscy chcieli dziewczynki … A ja ? Ubranka w dziale niemowlęcy oglądam chłopięce …. Z przyzwyczajenia 😉 i nagle, gdzieś podświadomie, boje sie tego dziewczęcego świata … Ale jest wiele rzeczy których boje sie bardziej wiec przestawiam głowę na właściwe tory i czekam… Bo wiem, ze bez względu na wszystko czekam na cud …,cud istnienia 😉
Witam! Jakbym czytała o sobie , jak bardzo czuję się usprawiedliwiona .
Mam 15 letnią córkę i 6,5 letniego syna, sama mam 36 lat.
kiedy planowaliśmy pierwsze dziecko ,tak , tak, mimo młodego wieku PLANOWALIŚMY, miała być córka i jest . Wszystko idealnie , róż kokardki ,spineczki , lalki ,cuda wianki … nie myśleliśmy długo o drugim dziecku, aż w końcu pomyśleliśmy o tym jakie nasza córcia będzie miała smutne życie… sama. Przy drugim dziecku mąż bardzo chciał syna. Powiedział, że cudownie być tatą księżniczki , ale chciałby też bardzo syna , bardzo … no niech ma sobie myślę. Wcale nie wierząc , że się uda . Niby mówiłam że teraz syn ,że dwa plus dwa to taka idealna rodzina, ale miałam cały czas nadzieję , że będzie córka . Nie .. nie była to nadzieja , ja byłam pewna , że będzie córka. Kiedy jechałam na USG na którym miałam poznać płeć pocieszałam męża
Nie martw się, jak co wychowamy JĄ na luja babę. Tak się stało , że musiałam być sama na badaniu. Leżę sobie … lekarz ogląda, ogląda i pyta kto czeka w domu na rodzeństwo siostra ,czy brat . Siostra mówię i leżę dalej ,a on mi coś tam pokazuje na monitorze z uśmiechem i mówi ,że tu, o tu…. pytam czy coś nie tak ,bo nic nie widzę, a on mi na to , że SYN ….. Jessssuuuu
ciśnienie mi skoczyło ,a na pytanie czy jestem zadowolona odpowiedziałam , że tak, mąż się ucieszy . A Pani się nie cieszy? Cieszę się, bo nie będę musiała być trzeci raz w ciąży , odpowiedziałam najgłupiej jak się dało. Byłam w takim szoku ,że nie umiałam nic sensownego powiedzieć . Ryczałam , czułam jakby mi się coś nie udało. pytałam koleżanek mających parkę , jak to jest z tymi chłopakami , synami ? Czy da się kochać ? dwa dni przed porodem rozmawiałam z koleżanką ,jedną z tych od syna i córki. Mówię jej ,że jestem przerażona, że boję się że mi go dadzą i nic się nie wydarzy, że chemii nie będzie…. i położyli mi na piersi tego ONEGO , małego, cudnego …. zakochałam się w tym cudzie bez pamięci . I kiedy przyszła ta koleżanka w odwiedziny , której żaliłam się przed porodem i zapytała jak się odnalazłam ,to wtedy dotarło do mnie ,że mam syna , SYNA i kocham go tak samo mocno i nie myślę o nim SYN , tylko ten CUD. A teraz po 7 latach prawie ,wiem , że moja córka ma brata i dobrze bo on bez hormonów skaczących , fochów i takich tam będzie. I od nas zależy czy ten brat przyjdzie na urodziny do ciężarnej siostry i dam prezent i siądzie na kanapie , czy do kuchni poleci . Czy pobawi się z siostrzeńcem czy ze szwagrem będzie wolał piwo wypić . A LEGO City też są fajne , i motory i Quady
Najważniejsze aby Twój Cud był zdrowy , a wszystko inne zaskoczy Cię tylko na plus , chociaż teraz i tak pewnie w to ciężko uwierzyć
Pozdrawiam i trzymam mocno kciuki
M.
Madziu, ale mi się to cudnie czytało..
a ja mam brat i siostrę.
z siostrą faktycznie mam relację przyjacielska, le dopiero od kilku lat.
natomiast brat zawsze odkąd pamiętam był wsparciem i taką ochronną duszą, która jest gdy dzieje się źle: przytuli, pocieszy i da kopniaka do dalszego działania..
bracia są fajni 😉
KasiaS
Ja się zgadzam w zupełności z tym, że posiadanie siostry nie oznacza automatycznie posiadania bratniej duszy. Znam siostry, które się nie znoszą, jedne rywalizują o miłość matki i zamiast współdziałać, bez przerwy robią coś przeciwko sobie, a drugie ciągle walczą o palmę tej najpiękniejszej, oczywiście wciągając w tę niezdrową rywalizację wszystkich wokół. Pomimo tego gdy byłam dzieckiem zawsze chciałam mieć siostrę (bo siostra z moich marzeń byłaby…wiadomo, idealna 😉 ). A mam młodszego brata. I teraz po latach nie wyobrażam już sobie, że mógłby być dziewczyną. I choć nie zawsze było między nami cukierkowo, a gdy byliśmy dziećmi czasem szczerze się nie znosiliśmy, to teraz, gdy jesteśmy dorośli patrzę na niego i widzę…dobrego człowieka. Patrzę, jak sobie radzi w życiu i niezmiernie go za to podziwiam. Patrzę, jak kocha swoją żonę i córkę i jak nie wstydzi się tego okazywać. A gdy potrzebowałam pomocy, był pierwszy, choć go nawet nie prosiłam. Jest po prostu dobrym człowiekiem, a myślę, że mieć taką osobę w swoim życiu, to wielki skarb, bez względu na to, jakiej jest płci.
Julia, dzięki Ci za ten post, kiedyś na instagramie pisałyśmy o tym, bo ja też byłam załamana, wpierw swoimi przeczuciami, a później wynikami usg.. przerażał mnie ten pisiorek na monitorze, że jak się do niego zabrać, jak mam wychować chłopaka skoro ani brata ani kuzyna? pocieszała mnie myśl, że mąż, najmłodszy z czwórki rodzeństwa (a trzy siostry w dorobku) ma poukładane dobrze w głowie, więc to chyba nic trudnego, skoro moim teściom się to udało, a nie mieli dostępu do mądrych książek on line!
a teraz cieszę się że zdrowy, coraz bardziej wkręcam się w chłopięcy świat, nie mogę się doczekać kiedy co miesiąc jadę na wizytę, po każdej wysyłam mmsy do wszystkich 🙂 i nie mogę się doczekać spotkania z tym pisiorkiem po drugiej stronie brzucha!
nie sądziłam że może być aż tyle „zastosowań” brata, ale aż się poryczałam, bo mam pragnienie wychować ich w duchu miłości i wiecznej przyjaźni, żeby mogli na siebie liczyć a nie rzucać kłody pod nogi..
a Twój tekst zawiśnie nad łóżeczkiem mojego Syna ..
U mnie bylo bardzo podobnie. Tyle że były już dwie córki i miał się urodzić chłopak… Płakałam jak głupia. Jak to będzie, nie umiem przecież postępować z chłopcami (na dodatek miałam też dwie siostry i zero kontaktu z małymi chłopcam). Z całych sił pragnęłam dziewczynki. I urodził się chłopak…. Piękny, najpiękniejszy, najcudowniejszy! Mój kochany syn. Oczu od niego nie mogę oderwać. Kocham nad życie. Nie wiem jak mogłam mieć jakieś obawy ze tak nie będzie. Dziewczynki bardzo szybko zaakceptowały brata. Jak ich tak obserwuje z boku to widać ogromną więź między nimi. Jestem teraz najszczesliwszą mamą 🙂 Uwielbiam ich wwszystkich, chociaż czasem jest mega ciężko bo Najstarsza córka ma 5 lat a młodsza 2. Teraz wiem że za nic w świecie nie zmienilabym syna na córkę 🙂
Ja tez z tych, ktorym oczy ze zdziwienia wychodzily czytajac zarowno list jak i odpowiedz. Staram sie nie dziwic niczemu, ale tak jak napisalas, czlowiekowi przychodza do glowy mysli, ktorych czasen by nie chcial. I tak czytam i mysle,ze nie wierze ze mozna pol lzy nad czyms takim uronic. Mam dwojke dzieci i inne sprawy w ciazy zaprzataly moja glowe. Moze takie „problemy” wynikaja wlasnie z braku innych powaznych, bo inaczej nie umiem sobie tego wytlumaczyc:)
Wytłumaczenie jest proste. Każdy człowiek na świecie jest inny. To ze ronimy łzy nie znaczy, ze nie mamy innych problemów.
Mamy inaczej zbudowaną psychikę niż Ty.
Czasami są w nas zachowania na które nie mamy wpływu. Są różne odpowiedzi..
Każdy z nas jest inny i każda człowieka łza wypływa z jakiegoś powodu. Ten powód jest zawsze ważny, nawet jeżeli przez innego człowieka nie do pojęcia.
Jak przeczytałam o tych mężczyznach, co mamą pieluchy zmieniają, to się rozpłakałam. Mam takiego dziadka. On i jego brat zajmowali się tak swoją mamą, nosili ją na rękach do wanny, kąpali, gotowali w jej kuchni, nie tylko po to, żeby miała, co jeść, ale po to, żeby jej dom wciąż pachniał domem.
Miałam też drugiego dziadka. Który nigdy nie zapominał zadzwonić do mnie przynajmniej raz w tygodniu, wychodził po mnie na stację, nawet jak byłam już na studiach i szykował pokruszone bułki, żebyśmy mogli pójść nad rzekę pokarmić łabędzie i żeby mi się wygodnie karmiło.
To my wychowujemy tych mężczyzn i możemy ich właśnie na takich wychować.
Pierwsza miała być Zosia. Płakałam tydzień. Jest Filip. Filip ma dwa lata.
Druga miała być Zosia. Jestem w 8 miesiącu, to chłopiec. Płakałam miesiąc. Mój drugi chłopiec nie ma jeszcze imienia, bo przecież to miała być dziewczynka.
Płakałam nie dlatego, że będę miała synów. Płakałam z tęsknoty za moją nienarodzoną córką. Tęskno mi do niej i wstyd, że mi tęskno. Sama mam siostrę.
Relacja Filipa z jego tatą jest cudowna, rozumieją się bez słów. Relacja mojego męża z jego siostrą jest cudowna, wspierają się, rozumieją się bez słów.
Czekam na drugiego synka, bardzo go kocham i chcę go poznać. Potwornie go idealizuję. Pewnie Zosię idealizowałabym jeszcze bardziej. Zapominam czasem, że to przecież nie ja wymyślam swoje dzieci, moim zadaniem jest je akceptować takimi jakimi są. Najprościej jak to jest możliwe.
Justyna
Ps. Julka uwielbiam Benia! Jestem n-lem, uczyłam kiedyś fantastycznego Benka, byłam totalnie oczarowana maluchem. Dlatego być może mój drugi też będzie Beniem. Beniaminem lub Bernardem… może Fryderykiem. Jeszcze nie wiem.
Drogie dziewczyny. Tez dodam cos od siebie. Moja Weroniczka miala niespelna 2 lata kiedy narodzil sie Bartoszek. Wychowywali sie niemal jak bliznieta, zawsze razem. Dzis Nika ma 12 a Bartosz 10 lat i nie uwierzycie, ale sá niesamowicie zzyci ze soba. Nawet sobie to fajnie tlumaczá ,ze siostra to na pewno zabieralaby wszystko Nice, a brat ma inne pomysly na co dzien 🙂 Dzis mamy najmlodszego 6-miesiecznego Piotrusia i.. chyba zdecydujemy sie predziutko na 4-te bo chcialabym,zeby Piotrus mial takiego kompana (siostrzyczké czy braciszka)i taka relacje jak miala Weronika z Bartoszem. Zyczymy zdrówka !
my mamy dokładnie ten sam pomysł 🙂 choć nasze maluchy są malutkie (3 lata i 18 miesięcy) to za 5 lat chcemy mieć dzieciaczki rok po roku i mam nadzieję, że to się uda 🙂 i wiem, że już nie będę czekała/ modliła się o płeć, a jedynie o zdrowie 🙂
Ja właśnie po raz drugi zostałam mamą i mam dwie córki. Kiedyś zagadała do mnie mama koleżanki mojej córki z przedszkola.
Ona: Dziewczynka, czy chłopiec?
Ja: Dziewczynka
O: Szkoda…
J:???? Ja się cieszę bardzo
O: Naprawdę?????
J; No pewnie
O: Jak była miała drugie dziecko wolałabym chłopca bo dziewczynkę już mam
No właśnie każdy czegoś chce, jakoś myśli o swoim macierzyństwie, ale co nam pisane i jaki życie dla nas ma plan to dopiero się okaże.
Ja mam brata (4 lata starszego), jako dzieciaki bawiliśmy się, kłóciliśmy, kochaliśmy się i biliśmy. Moi rodzice nie żyją, został mi tylko on. Zmarli kiedy mój brat założył już rodzinę , ja byłam sama. Kiedy umierają rodzice i wraca sie do rodzinnego miasta, nagle okazuje się, że nie masz już swojego domu, że nie masz gdzie zatrzymać się – to w jego domu czekała na mnie zawsze świeżo wyprana pościel. Kiedy brałam ślub to biegał załatwiał razem ze mną. Kiedy rodziłam córkę i badanie słuchu w szpitalu wyszło źle to mój brat modlił się, by wszystko było dobrze. Kiedy 2 m-ce po porodzie byłam w kiepskim stanie a kalendarz wskazywał moje 30-te urodziny to przyjechał z tortem i uśmiechem na ustach. To wszystko działo się bo miał przy sobie świetną kobietę – moją bratową. To wszystko nie wydarzyłoby się gdyby nie udział mojej mamy, która wychowała nas właśnie tak. Dlatego to my jesteśmy odpowiedzialne (w znacznej mierze) za to jak w przyszłości nasze dzieci zbudują relacje
Ja mam mlodszego brata. Jest miedzy nimi 3 lata roznicy. Jako dzieci koty darlismy, potem troche chadzalismy razem na imprezy, potem ja wyjechalam za ocean i kontakt byl taki sobie, jemu w dodatku zycie rozlazilo sie miedzy palcami, az w koncu przeprowadzil sie do innego miasta, znalazl porzadna prace, zalozyl rodzine i dorosl. Teraz jestemy tuz przed i tuz po czterdziestce i mamy swietny kontakt. Mam takie poczucie ze nie jestem sama na swiecie. Nie wiem jak to jest miec siostre ale nie tesknie za tym. Bo ja mam brata :-).
Pięknie i tak mądrze napisane !♡ Mogę to potwierdzić z wlasnego życia i doświadczenia – mam córkę 6,5 roku starszą od syna. Bywa że nić porozumienia między nimi jest tak cienka że niewidoczna gołym okiem … jednak skrycie się kochają. Właśnie na blogu u nas o tym post – zapraszam w wolnej chwilce… Cieplutko pozdrawiam !
Mój syna ma siostrę a moja córka ma brata innej relacji nie znam i innej nie chciałam.
Ja mam dwóch braci i gdy mówią do mnie ” siostra” gdy pytają, opowiadają albo dają lizaka na walentynki, dorosły facet dorosłej babie to sobie myślę tak! Tak miało być.
Nie pomagają nic podczas urodzin, herbatę z dzbanka taki wychla do końca i ulubiony ser pożre gdy na kolacje o nim marzyłam,ale gdybym zadzwoniła powiedziała ” bądź, pomóż, potrzebuję cię” i jeden i drugi powiedzieli by pewnie ” siostra gdzie jesteś za 10 minut jestem”.
Jestem w 9 miesiącu ciąży. Spodziewamy się drugiej córeczki – różnica wieku będzie wynosić 2 lata i ok 2 miesięcy. Nie miałam oczekiwań co do płci maleństwa. Za to na każdym kroku spotykam się z tym, że takie oczekiwania ma otoczenie. Znajomi (i co ciekawe nieznajomi również) pytając mnie o płeć i słysząc odpowiedź, że druga dziewczynka patrzą na mnie ze współczuciem. Słyszę, że mam się nie martwić bo za trzecim razem się uda, albo że lepszy byłby chłopak, szkoda że nie parka… Mam tego dość. Nie rozpatruję dziecka w kategorii lepsze / gorsze. Pierwszą ciążę straciłam. Każda kolejna okupiona jest wielkim stresem , bo traumy z przeszłości nie potrafię się pozbyć. Jestem szczęśliwa, że czekamy na kolejny cud. I modlę się, żeby córeczka przyszła na świat bez komplikacji i zdrowa. To jest straszne, że ludzie wiedzą co dla Ciebie jest najlepsze i wykazują się totalnym brakiem taktu i niezrozumieniem. Mam nadzieję, że moje dziewczyny będą dla siebie oparciem. Myślę, że to zależy tylko od miłości i ciepła w domu i naszego wychowania, a nie od płci rodzeństwa, czy od różnicy wieku… Odliczam do końca ciąży i nie mogę się doczekać, az ucałuję te maleńkie stópki!
uwielbiam Cię czytać Julio.
Monika
Miałam dokladnie tak samo – dwie dziewczynki, 2 lata i 2 miesiące różnicy. I te wspolczujace teksty, spojrzenia innych (podczas gdy ja baaaardzo się cieszyłam, bo sama zawsze chcialam mieć siostrę, ktorej nie mam). Smucilo mnie to bardzo i smuci nadal, że obcy ludzie roszczą sobie prawo do wyglaszania takich stwierdzeń (i to w obecności dzieci – że niby nic nie rozumieją?). Pamiętam jak urodzila się Anielka (młodsza) i sąsiadka spytała czy to chłopiec. Odpowiedzialam, ze nie, na co uslyszalysmy ze to szkoda i wtedy Anielka spojrzała na te naszą sąsiadkę swoimi pięknymi oczami i uśmiechnęła się najcudowniejszym usmiechem na świecie 🙂
U mnie jest modelowo :). Starszy syn i młodsza córka. Zgodnie z zamówieniem :).
Różnica wieku aż 12 lat. Ale …. z tego co pamiętam, mój syn był o wiele grzeczniejszy i spokojniejszy niż córcia. Za to mała jest bardziej „przytulaśna” i empatyczna – ma dopiero trzy i pół roku i olbrzymią potrzebę opiekowania się wszystkimi.
Chodzi mi o to, że „grzeczność ” nie ma za wiele wspólnego z płcią. I dobrze 🙂
Marto u mnie jest tak samo, choć różnica wieku mniejsza bo 5 lat. Ale to starszy syn był spokojniejszy i grzeczniejszy, jest bardzo wrażliwy, uwielbia czytać książki, historię, nie lubi za bardzo okazywać uczuć. Młodsza córka jest małą „petardą” przy nim. Wszędzie jej pełno, jest hałaśliwa, ruchliwa, uwielbia wszystkich przytulać i całować, a najbardziej swego brata, który widząc ją z przygotowanym „dziubkiem” ucieka gdzie pieprz rośnie krzycząc, „Fuj, nie całuj mnie!”
Ale wiem że ją uwielbia, wspólnie potrafią się bawić Lego, w bitwę na poduchy, w chowanego, lub walkę z niewidzialnym wrogiem itp. A najbardziej rozczula gdy budują wspólną „bazę” pod biurkiem (koce i poduchy na podłodze, książki i zabawki) zasłoniętą kocem i syn przychodzi w imieniu siostry i swoim, prosząc” Mamo zrób nam talerz owocowych przekąsek do bazy „. Raduje się me serce wtedy bardzo 🙂 Pozdrawiam
A ja mam siostrę straszą o cztery lata . Siostrę , która zawsze odkąd pamiętam udowadniała mi jaka ze mnie miernota . Siostrę , która po za czubkiem własnego nosa nie widzi nic . Siostrę , która po tym jak straciłam ciąże nie odwiedziła mnie w szpitalu , nie zadzwoniła do mnie nie zapytała jak się czuję ….siostrę z , którą nigdy nie rozmawiałam jak z przyjaciółką. Mój mąż jest jedynakiem …a ja cały czas tęsknie za tą siostrzaną miłością i więzią ..a może brat był by fajniejszy ?
Pozdrawiam Cię Julio serdecznie..Ciebie i Twoją rodzinę a w szczególności siostrę . Masz ogromne szczęście przy sobie !!!
Ja bym tylko dodała ze takie uczucia są naturalne I powszechne. Warto jednak pamiętać aby nie wpychac dziecka w stereotypy zanim się jeszcze urodzi. .. nie wiemy czym będzie chciało się bawić jaki będzie mieć temperament. Chłopiec ma prawo być opiekuńczy a dziewczynka przebojowa. Dajmy szanse być dzieciom sobą a nie swoją płcią
Trochę czasu zajęło nam za nim udało się zajść w pierwszą ciążę…. To była dla mnie radość nie do opisania. Ale jak tak sobie myślałam o tej maleńkiej fasolce w brzuchu, to automatycznie założyłam, że to na pewno jest chłopak. Mimo, że mam fantastyczną, najlepsza na świecie siostrę, to chciałam synka. Wydawało mi się, że z chłopcami jakoś tak łatwiej, że prościej mi się będzie z nim dogadać, że będzie tak wesoło… Po czym okazało się, że pod sercem noszę córeczkę…. Przestawiłam się momentalnie, zaczęłam kompletować dziewczyńską wyprawkę, pisać dla Niej bajki, a kiedy się pojawiła to… Świat się na moment zatrzymał, a ja oszalałam na jej punkcie. I nadal trwam w tym szaleństwie 🙂 Okazało się, że dziewczynki są najlepsze, najsłodsze, najcudniejsze pod słońcem. Kiedy zaszłam wiec po raz drugi w ciążę automatycznie założyłam, że musi być druga córeczka. Będą dwie siostrzyczki, wspólny pokoik, w końcu ja już wiem, że dziewczynka to najlepsze co może się zdarzyć… Jak można łatwo się domyśleć w moim brzuchu zamieszkał…chłopiec 😉 Jak to chłopiec?! Przecież ja tak nie będę potrafiła, i co z wizją ukochanych siostrzyczek, co z tym przeklętym pokojem i ja dobrze wiem, że tylko dziewczynki są super. Ale tak jak to było przy pierwszej ciąży, i tym razem zaczęłam się oswajać z tą myślą… Wyobrażać sobie tego maleńkiego chłopca, patrzyłam na ten mój rosnący brzuch, głaskałam, marzyłam o tym żeby był zdrowy. I tylko gdzieś tam z tyłu głowy jakiś dziwny strach, że jak ja sobie z tym chłopcem poradzę, czy dam radę pokochać tak mocno jak moją maleńką…. Ona taka idealna, cuda, najukochańsza… Tak dobrze już znam ten nasz „dziewczyński świat”. I co właśnie będzie z ich relacjami jako rodzeństwem. Ja mam cudowną siostrę, więc dobrze wiem jakie to oparcie wielkie, jaki to dar. Tak jakbyśmy automatycznie rodzili się z najlepszą przyjaciółką…
Aż pewnego dnia zjawił się On…. Świat znów zatrzymał się na moment. Nagle te wszystkie myśli takie nieważne, błahe, niepotrzebne… Nagle i On jest największym cudem świata. Kiedy patrzę na te Jego pierwsze uśmiechy, na tę chłopięcą buźkę, na zachwyt Majki nad swoim maleńkim bratem, to wiem, że większe szczęście nie mogło mnie spotkać. Mam w domu wymarzoną córeczkę i najcudowniejszego na świecie synka. Tak naprawdę nie ma złych konfiguracji, nieważne czy to będą dwie dziewczynki, dwóch chłopców czy dwoje rożnej płci. Kiedy rodzi się ten Twój osobisty skarb momentalnie jest najlepiej na świecie, chociaż wcześniej to było całkowicie niewyobrażalne. Kiedy patrzę na uśmiechy moich dzieci, kiedy słucham ich równych oddechów, to wiem, że ta Maja i ten Antek to moi najwspanialsi ludzie, moje dwa spełnione marzenia, i że dokładnie jest tak jak być powinno, i że nie mogłoby być lepiej. W domu całe morze miłości…
Kiedy dowiedziałam się że jestem w ciąży i urodzę chłopca – płakałam… bałam się jak Ja sobie poradzę, pełna obaw że „nie znam się” na chłopakach…
teraz mam parkę…i nie wyobrażam sobie lepszego starszego brata dla mojej córki niż nasz Michał…
Mam brata, mam brata tylko rok i 9 miesięcy młodszego. To żadna różnica wieku. Biliśmy się, nie my się okładaliśmy pięściami, ale jak On trafił w wieku może 7,8 lat (już nie pamiętam) do szpitala na operację, to mój świat stanął w miejscu, po prostu się zatrzymał. I potem dalej się kłóciliśmy, ale i zaraz się godziliśmy, i zawsze trzymaliśmy sztamę o wszystko. I dalej tak jest, on żyje w Warszawie w wielkim świecie, ja w naszej rodzinnej miejscowości z mężem i też jest nam dobrze. On narzeka, że za rzadko dzwonie, i że jeszcze rzadziej się widzimy…ale jak coś się dzieje w Jego życiu to ja wiem pierwsza. Bo ja zaakceptuję każdy jego pomysł, a On mój… I ta wieź jest tak silna, że nic tego nie jest w stanie jej osłabić. Dlatego wiem, że dobrze mieć brata, może nie od razu, ale potem w dorosłym życiu (a tych lat jest o wiele więcej) brat jest niezastąpiony! Bo on patrzy na świat inaczej, konkretniej, bez zbędnych emocji i ten trzeźwy osąd nieraz mi się przydaje. I pewnie za x lat tak samo będzie miała Tosia i Benio, i każde inne mieszane rodzeństwo:) Inaczej bowiem nic nie może. W nic innego nie chcę wierzyć.
Jak ja chciałam mieć drugiego syna. Od zawsze uważałam że kobiety mają w życiu ciężko. Na samą myśl że kiedyś będę musiała patrzeć jak moja córka też podziela ten kobiecy los, robiło mi się smutno. Może to wynika z historii rodzinnych, od wieków w naszej rodzinie to własnie kobiety poza pilnowaniem ogniska domowego, były głową szyją i rękami rodziny. Jak mantrę wspominam widok mojej mamy płaczącej wieczorami, padającej ze zmęczenia. Do dziś pamiętam słowa mojej babci, która jak zobaczyła z jakim zaangażowaniem szykuję się do egzaminu z języka, powiedziała „po co Ci to, w garach angielskiego nie uraczysz”. Wtedy postanowiłam że moje życie będzie inne. Po pierwsze tylko synowie! traf chciał że zakochałam się w chłopaku, który miał samych braci. Byłam w 5 miesiącu ciąży, wiedziałam że będę mamą chłopca, moja radość była nieograniczona, tylko Teściowa jakaś taka smutna chodziła. Po cichu wyżaliła mi się że Ona tak bardzo chciała mieć wnuczkę. Przez całe życie z facetami, synowa to prawie jak córka, ale … Mój mąż piecze ciasta, gotuje, sprząta, prasuje ba … nawet szyje na maszynie. To wszystko dzięki Teściowej, która postanowiła że jej dzieci będą samodzielne. Pierworodny był przez 3 lata oczkiem w głowie wszystkich członków rodzin. 21 tydzień drugiej ciąży. Jestem więcej niż pewna że to drugi chłopak, na pytanie ginekologa czy chcę poznać płać dziecka, pewnie odpowiadam „proszę o potwierdzenie chłopca”… i słyszę „dziewczynka”. Uśmiech mojego męża, to jeden z trzech które będę pamiętała do końca życia. A Ja, moje plany całkowicie legły w gruzach… będę kiedyś płakała nad losem mojej córki. Problem mojego męża ograniczył się do tego że za kilkanaście lat w łazience będzie dwa razy więcej podpasek 🙂 Moja córka ma 8 miesięcy. W moje do tej pory całkiem męskie życie wniosła ten właściwy pierwiastek kobiecości. To dzięki i dla Niej odkryłam w sobie kobietę. Nie tylko dla mnie Córka jest wybawieniem. Ostatnio moja Mama powiedziała mi że najbardziej cieszy ją fakt że jestem całkowicie inna niż Ona, i życzy mi żeby Moja Córka była choć w połowie taka jak Ja. Teściowa…szczęśliwa bo została Babcią i ma swoją wnuczkę… i wnuka którego uczy piec ciasta 🙂 Ja, spełniam się zawodowo i rodzinnie, razem z Mężem tworzymy jednomyślny organizm… czasem myślę o tym co czeka moją Córkę, ale wiem że z domu wyniesie same dobre wartości i miłość do starszego brata 🙂
Pozdrawiam Mama Syna i Córki 🙂
jestem mamą 3letnieg Kubusia, chłopiec od zawsze grzeczny, ułożony, spokojny, aniołek z wyglądu i z charakteru. Gdy miał 10 miesięcy sprawiliśmy mu siostrzyczkę. Nie dość, że nie w pore to jeszcze dziewczynka! Przecież miał być grzeczny synek- Staś. Urodziła się Hania, cudowna, a ja płakałam, że nie mam dla 18miesięcznego Kubusia czasu, co myśmy zrobili, przecież skrzywdziliśmy go. Hania przez niemal 6 miesięcy płakała cały dzień, w nocy spała. Na początku nie pomagało mi to, ale próbowałam jej jakoś pomóc. Teraz Hania ma 18 miesięcy, bardzo mocny charakter, fochy, bicie brata, burza hormonów i te sprawy, a Kubuś nadal grzeczny, choć wiadomo jak każde dziecko łobuzuje 🙂 ale jedno muszę przyznać, choć biją się, szarpią, popychają, zabawki wyrywają to kochają się ponad wszystko! I pomimo tego, że Hania nie wporę u nas zagościła i że to dziewczynka to jest przepiękny dar od losu 🙂 jeśli tylko nie będzie faworyzowania żadnego z dzieci, maluchy będą bardzo się kochały. To czy za 10 lat będą mieć ze sobą dobre relacje zależy od nas samych! A moje dzieci są oczywiście najpiękniejsze, najmądrzejsze, generalnie naj 🙂
Na zakończenie dodam, że mam 13 lat młodszego Brata i na imprezach pomaga mi, bawi moje maluchy i choć teraz jesteśmy na innych etapach życia to wiem, że zawsze mogę na niego liczyć, bo to mój najukochańszy Braciszek 🙂
Mam brata starszego o 6 lat i siostrę o 4 lata. I mogę powiedzieć, że brata mam od zawsze a z siostrą dobry kontakt od momentu kiedy mamą została. Teraz wiem, że tak miało być (żebyśmy siebie doceniły jak pójdziemy w świat) ale w dzieciństwie o niczym innym nie marzyłam jak tylko o tym, żeby mi mama siostrę na drugiego brata wymieniła 🙂
Często tu bywam, zwykle się nie odzywam…ale dziś mnie ruszyło. Nikogo nie krytykuję, nie oceniam…ale może ktoś ucieszy się z tego co ma. Mam dwie córki 3,5 i 2 letnią. Przy pierwszej ciąży chciałam dziewczynkę udało się, przy drugiej myślałam że może chłopiec by się przydał -tak dla równowagi. Choć nie był to jakiś priorytet i jak się okazało, że druga kobietka to też się cieszyłam. Ale czas mija a mi brakuje jakoś tego syna. Taka wisienka na torcie:) postanowiliśmy o tą wisienkę zawalczyć( choć w głowie sama się z siebie śmiałam, bo pewnie zamiast wiśni wyjdzie truskawka:). 7 miesięcy…i dwie kreski. Z tej radości całemu światu ogłosiliśmy nowinę…starsza córka z radości aż podskakiwała. Za szybko… można planować, kombinować…a będzie i tak jak sobie tego nie zaplanowaliśmy. Każde usg to koszmar, za każdym razem słyszę, że wszystko nie tak i że mam czekać na poronienie bo tak będzie najlepiej przy tak wczesnej ciąży. 3 tygodnie tak czekam …nie na to żeby poczuć kopniaki…tylko żeby mieć to już za sobą. Może to i banał- oby tylko zdrowe! Ale taka prawda. Ja bym zrobila wszystko dla trzeciej córki czy syna -ale nie mogę. Cieszcie się proszę dziewczyny z tego co los Wam daje.
W sumie Julia napisała najważniejsze rzeczy. Ode mnie zaś takie słowa:
Różnica 6 lat to dużo. Nie spodziewaj się, Aniu, że Twoje dzieci od razu pokochają się, będą się razem bawić. Ja jestem siostrą starszą o 5 lat od mojego brata. Zabawy to nie problem. Ja lubiłam samochody, czy lego, a on nie gardził zabawami w dom itp. Ale to jednak inny świat. Kiedy ja chodziłam do podstawówki, on był przedszkolakiem. Kiedy wreszcie poszedł do szkoły, ja już ją kończyłam. Miał innych nauczycieli, których nie znałam. Podobnie z liceum. Kiedy poszedł na studia, ja już miałam pierwszą pracę. Dopiero kilka lat temu nawiązaliśmy jakiś konkretny kontakt.
Najważniejsze jednak, to podejście rodziców. Ich zadaniem jest budować więź między rodzeństwem, pokazywać że są dla siebie najważniejsi. Bo rodzic, który tego nie rozumie, może zepsuć nawet relacje pomiędzy siostrami z różnicą wieku 2 lat.
Basiu, ja miałam identycznie z siostrą.. mijałyśmy się przez 20 lat..
ja od samego poczatku chcialam miec synka. Chcialam chyba bardziej dla meza bo on jest jedynakiem , nie mial tez dobrego kontaktu z ojcem, wyobrazala sobie bawiacych sie ich razem w jakies chlopakowe zabawy grajacych w pilke ,jezdzacych na gokartach itp.
okazalo sie ze to dziewczynka.wylam polowe ciazy , wmawialam sobie ze lekarz sie mylil.ale urodzila sie jagoda, teraz chce kolejne dziecko i strasznie sie boje ze to bedzie chlopak. sama mam brata mlodszego z ktorym jakos nie mam kontaktu dobrego, poprostu jest i tyle. chciala bym siostre dla jagody. boje sie tego momentu kiedy zajde w ciaze i dowiem sie ze to nie dziewczynka.
Wierzcie albo nie,ale facet też potrafi być księżniczką i to z pomalowanymi paznokciami 😉 w końcu czego sie nie robi dla starszej siostry 😉 Pozdrawiam 🙂
Mama 8 latki i 3 latka 🙂
Nigdy wcześniej nie zostawiałam komentarza na żadnym blogu. Na żadnym. Przede wszystkim dlatego, że świat blogów, publikacji swego życia, dzielenia się swoimi myślami z grupą obcych (mniej lub bardziej) ludzi, to nie mój świat. Blogów śledzić nie potrafię – bo czuję się tak, jakbym czyjeś życie podglądała. Adres do bloga Julii podesłała mi moja przyjaciółka – przeczytałam parę postów, ściągnęłam przepis na ciasto z galaretką i mascarpone i kolejny raz stwierdziłam, że to nie dla mnie. Że znowu czuję się jak nieproszony uczestnik czyjegoś życia, z czym czuję się źle.
Dziś, po ponad pół roku, zajrzałam na bloga. Tak po prostu (niech się sypią gromy, że jednak ciekawska jestem i chętnie w tym podglądaniu uczestniczę – proszę bardzo! Kto czytać ze zrozumieniem potrafi, ten sens wypowiedzi wyłapie).
Przeczytałam list Anny do Julii i najnormalniej w świecie trafił mnie szlag! Wkurzyłam się strasznie, zirytowałam, zaczerwieniłam ze złości, w myśli sobie mocno przeklnęłam i poszłam gotować rosół. Niestety list Anny nie dawał mi spokoju, więc postanowiłam napisać. Pierwszy raz w życiu, choć o tym już było.
Aniu – jeśli przeczytasz ten komentarz, nie gniewaj się. Żalu do mnie nie miej. Jesteś w ciąży, to piękny moment w Twoim życiu. Uważam, że kobiecie w ciąży należy się ponad wszystko – większe zrozumienie, więcej uczuć, więcej pozytywnych emocji, dobrej energii. Nie przez szalejące hormony, ale przez fakt noszenia w sobie życia. Przez fakt noszenia, w sobie, cudu. Cudu istnienia.
Aniu – nie napisałabym Ci tak ciepłego listu, jak Julia – która też miała podobny „problem”, z którym jak pisze „już się uporała” (o czym się dowiedziałam czytając list Julii do Ciebie, co także spowodowało moją ogromną złość i sprawiło, że kolejny raz dzisiaj siarczyście przeklnęłam – nic nowego :)).
Mam nadzieję, że słowa Julii Cię uspokoiły, ukoiły, usłyszałaś to, co usłyszeć chciałaś. Że można być szczęśliwą mamą Synka, mimo, że nie jest on dziewczynką. Że można go pokochać, można go uwielbiać, można go całować i cieszyć się z jego istnienia. Że czytająć to odetchnęłaś z ulgą i pomyślałaś sobie „będzie dobrze, na pewno będzie dobrze”. Mam taką nadzieję. Ogromną.
Aniu – jeśli, to czytasz. Pewnie wcale Cię to nie interesuje, al;e gdybyś napisała ten list do mnie, brzmiałby on tak:
Droga Aniu,
jak bardzo się cieszę, że do mnie napisałaś! Nawet nie wiesz jak bardzo! Postanowiłam rzucić wszystko w cholerę, żeby odpisać Ci już teraz, natychmiast. To dużo ważniejsze, niż odkurzanie, którym miałam się zająć, mycie podłóg, które miałam umyć zaraz potem. Dużo ważniejsze, niż doglądanie rosołu, który w gruncie rzeczy robi się sam. To ważniejsze, niż wszystko to, co miałam dziś zaplanowane.
Aniu! Piszę do Ciebie, żeby Tobą potrząsnąć! Żeby dać Ci porządnego klapsa w tyłek! (nie mylić z klapsem w policzek, takim na otrzeźwienie. Co to, to nie). Żeby Cię zganić, okrzyczeć i postawić do pionu (jak mawia moja Babcia).
Aniu! Jestem na Ciebie cholernie zła! Cholernie! A jeszcze bardziej na to, że pozwalasz sobie na tak złe emocje teraz, kiedy jesteś w ciąży! Jestem zła na samą myśl, że wyszłaś od lekarza z płaczem, bo okazało się, że będziesz Mamą Synka.
Jestem na Ciebie zła, bo piszesz, że jesteś osobą wierzącą, a w chwili, kiedy wychodziłaś z tego gabinetu ocierając łzy, choć lekko się tego wstydząc, nie pomyślałaś, że może na Ciebie patrzeć kobieta, która kolejny raz idzie dowiedzieć się, że w ciąży nie jest. I, że jej łzy, przepraszam, ale muszę to napisać, będą bardziej na miejscu, będą bardziej potrzebne. I będą bardziej prawdziwe, bo związane z bólem, smutkiem i żalem, który tak ciężko (tej kobiecie) będzie wytłumaczyć.
Wiem też, że tamtej kobiecie, bardziej, niż Tobie, będzie należało się mocne przytulenie jej męża, partnera, chłopaka. Bez słów, z zupełnej ciszy i łzami, które kapią mocno i za nic nie można ich powstrzymać.
Wiem też Aniu, że nie można tak w kimś wzbudzać wyrzutów sumienia – że zawsze trzeba myśleć o kimś, kto ma gorzej, żeby przez chwilę poczuć się lepiej. Nie można, bo tak jesteśmy skonstruowani, że najpierw myślimy o sobie – to daje jakieś poczucie bezpieczeństwa, pozwala odnaleźć się w tym cholernie trudnym świecie, pozwala mieć jakieś zakotwiczenie – ja mam tak, inni mają tak. Pozwala ogarnąć to, co takie trudne do ogarnięcia – życie.
Chcę Ci, jednak, pokazać szerszą perspektywę. Bo doszłaś do momentu, w którym tę perspektywę pokazać Ci trzeba, w którym należy powiedzieć: dość, stop – już się skupiłaś na swoich uczuciach, emocjach, smutku i żalu, ale teraz – Droga Aniu – dość. Koniec. Otrzyj łzy, weź się w garść, weź oddech głeboki, pierś do przodu wypnij, zacznij żyć bez tych emocji, które Tobą zawładnęły. Przytul Córkę, pogłaszcz Syna w brzuchu, kup tulipany wstaw je w wazon i poczuj, że już wiosna, bo następną będziesz spędzać ze swoimi dziećmi – z Córką i Synem. I będzie jeszcze piękniej.
Ale to nie koniec jeszcze. Nadal jestem na Ciebie zła i nadal huczą mi te Twoje słowa w głowie. Bo jesteś osobą wierzącą, ale cud poczęcia pominęłaś. Pominęłaś w nim Boga, który wg osób wierzących ma jakiś plan. Boski podobno. Ma plan, który jest ludziom dany, jest najlepszy, jest dla nas. Pominęłaś Boga, który chciał, żebyś była Mamą Córki i Syna. Pominęłaś plan, w którym Twój Bóg zaplanował, że Zosia będzie miała Braciszka, a nie Siostrzyczkę.
Przepraszam, że używam określenia Twój Bóg, ale jestem osobą niewierzącą i plan boski nie wierzę, choć Ty, właśnie Ty, jako osoba wierząca, wierzyć w to powinna. Całym sercem. Tymczasem to pominęłaś i wykluczyłaś, z tych myśli Boga, postanawiając, że Dziecko w Twoim brzuchu, spełni Twój plan – plan na Dzieci – na Zosię z Siostrą, na Ciebie z dwoma Dziewczynkami u boku.
I jestem na Ciebie bardzo, ale to bardzo zła, bo oprócz zwątpienia w sens naszego istnienia, sens (i cud) posiadania Dzieci, zwątpiłaś też w Boga. Aniu – zwątpiłaś we wszystko. I na nic Twe modlitwy, bo będąc Bogiem – także bym się na Ciebie (przez chwilę) pogniewała.
Jako niewierząca, nie widzę boskości planu w Dziecku, któremu dajesz życie. Widzę w tym cud ogromny, widzę w tym magię niesamowitą, widzę w tym zagadkę życia – najpiękniejszą ze wszystkich. Nie sądzę, żeby miało to znaczenie i żeby KTOŚ to dla nas planował – Ty będziesz mamą dziewczynek, Ty chłopców, a Tobie dam parkę. Wcale tak nie myślę. To, komu dasz życie, zależy od czynników biologicznych. Czynników zewnętrznych – co bardziej istotne. Od Twej owulacji, od nasienie Twojego partnera, być może od predyspozycji genetycznych (stąd wytłumaczenie, dlaczego niektórzy mają wyłącznie chłopców, inni wyłącznie dziewczyny).
I słowo – czynników zewnętrznych – ma tu znaczenie kluczowe. Bo są to czynniki, na które zupełnie nie masz wpływu. Nie i koniec. I możesz płakać, tupać nóżkami, ale tego nie przeskoczysz. Może właśnie dlatego życie jest tak piękne – że nie wszystko możemy zaplanować? Że czekają na nas, gdzieś tam, w którymś momencie naszego życia, fantastyczne niespodzianki? 🙂
I jeszcze mi nie przeszła – Droga Aniu – ta złość na Ciebie. Bo zachodziłaś w ciążę zgodnie ze swoim planem. Czy uwzględniłaś w tym plan Męża? Który, być może, chciałby mieć Syna? Czy uwzględniłaś w tym Zosię, która, być może, będzie miała świetną relację z Bratem i kiedyś Ci za niego podziękuje? Czy uwzględniłaś w tym planie Dziadków, którzy zawsze marzyli o Wnuczce, ale też marzyli o Wnusiu? Nie. Pomyślałaś o sobie. Bardzo egoistycznie. Znowu niezgodnie z Twoją religią – wybacz.
I tak bardzo jestem na Ciebie zła, że nie potrafisz sobie, siebie, wyobrazić także w świecie męskim. Że tak niedojrzale tę decyzję o ciąży podjęłaś (tak myślę), bo uważam, że świadoma, mądra Mama potrafi bawić się świetnie i szczerze: lalkami – ze swoją Córką i samochodami, traktorami, koparkami – ze swoim Synem.
Ach, Aniu! W tym wszystkim nie wspomniałam o jednym! Piszę do Ciebie, ten rosół dalej się gotuje, a ja chcą zobaczyć, czy się nie zbierają się na nim szumowiny, poszłam do kuchni, potykając się o małe, czerwone autko mojego Syna. Synka, Syneczka. Który właśnie jest na spacerze ze swoją Babcią. Korzysta ze słońca i powoli rozpoczynającej się wiosny.
Nie napisałam Ci, że od prawie 9ciu miesięcy, jest na świecie, z moim mężem, ze mną, mój Synek – Antoś. Antoszko, jak zwykle o nim myślę, jak do niego mówię. Jest na świecie ktoś, kogo kocham najbardziej na świecie, ale to tak banalne stwierdzenie, że aż nie ma sensu tego powtarzać – bo miłośc rodzicielka jest najpiękniejsza na świecie, każdy rodzic kocha ponad wszystko (to ważne) i tak właśnie ma być i być powinno (w moim, lekko idealistycznym świecie).
Chciałam Ci, Aniu, napisać, że nie miałam żadnego planu wobec Antosia. Pojawił się niespodziewanie, ku naszej ogromnej radości. I jedyną myślą, jaka towarzyszyła mi przez okres ciąży było to, żeby był zdrowy, żeby szczęśliwie się urodził.
Nie zastanawiałam się – dopóki nie poznałam jego płci – czy to będzie Córka, czy Syn. Raz, w nocy, w początku ciąży, kiedy się przebudziłam, „poczułam”, że to będzie Synek – być może to słynny instynkt macierzyński, nie wiem.
I kiedy jechałam na wizytę do lekarza, na której mieliśmy poznać płeć naszego Dziecka nie miałam myśli – niech to będzie Córka, niech to będzie Syn. Wiesz dlaczego? Zdawałam sobie sprawę z tego, że zupełnie nie mam na to wpływu. Nadal chciałam, wyłącznie, zdrowia dla mojego dziecka, bo to (znowu truizm straszny) sprawa najważniejsza. Jadąc pomyślałam tylko o jednym – niezależnie kim, okażesz się być, będę Cię kochać nad życie. Codziennie, każdego dnia, do końca swojego życia.
I kiedy usłyszeliśmy, że to Syn nie poczułam ani ulgi, ani żalu – raczej radość, że teraz już będę mogła mówić do swojego Dziecka „świadomie”. Bardziej personalnie 🙂 Już „mój Synku, co tam robisz”, a nie „Moje Dziecko, co tam robisz”. I cieszyłam się, że Antoś zyskał tożsamość. Choć gdyby zyskała tożsamość, np. Antosi – cieszyłabym się tak samo.
Nie wiem, czy chcę mieć drugie dziecko. Wiem na pewno, że jeśli kiedykolwiek się na nie zdecydujemy – nie będę planować, nie będę myśleć, czy wolałabym Synka lub Córeczkę. Że, wbrew powszechnej myśli, skoro jest Synek, to teraz powinna być Córeczka. Albo skoro przy pierwszym nie planowałam, to przy drugim już mogę. Wiesz dlaczego nie będę tak myśleć? O czynnikach zewnętrznych już było, powtarzać się nie będę. Nie pomyślę tak także dlatego, że Dzieci to cud – poczęcia, narodzin, a nie market, w którym możesz sobie wybrać to, co chciałabyś bardziej (celowo nie piszę, czego byś nie chciała).
Jest w tym coś, że marketingowo dziewczynki wyglądają ładniej, ale budzi to mój ogromny sprzeciw i cholernie frustruje. Zupełnie tego nie rozumiem.
I jeszcze gniewam się na Ciebie, bo posługujesz się stereotypami. Że Dziewczynki są ZAWSZE grzeczne, a Chłopcy ZAWSZE niegrzeczni. Mój Synek to istny Diabeł 🙂 Tak często o nim mówię. Energii tyle, że aż żal nie przerobić na jakiś intratny biznes 🙂 Stereotypowo pomyślisz pewnie, że po Mężu? Ten, z opowieści teściów, potrafił siedzieć przez trzy godziny i rwać gazetę na kawałki. A ja, z opowieści rodziców, byłam Diabłem wcielonym właśnie 🙂 Energia, masa energii niespożytej, wszędzie mnie było pełno, łobuz byłam z poobijanymi nogami, zadrapanymi kolanami, zawsze najwyżej na drzewie – tuż obok kolegów 🙂 Tyle o streotypach. Porzuć je, proszę, bo są do dupy. Totalnie do dupy.
Boisz się, że nie odnajdziesz się w męskim świecie? Że będziesz czuła żal, kiedy Zosia z różu wyrośnie, a i tiul będzie ją miej kręcił, księżniczki także? I ja się tego boję, że tak właśnie zrobisz, kiedy czytam Twoją wiadomość. I już nie złość mi towarzyszy, a strach właśnie. Że tak będziesz myśleć, że będzie w Tobie (gdzieś tam, w środku, w myślach, którymi się nie chwalimy, bo się ich wstydzimy – cenna uwaga Julii) żal i smutek. Że Twój Synek nie jest Córeczką. I zaraz po jego narodzinach spojrzysz na niego, być może nawet przytulisz, pocałujesz, a od środka będziesz walczyć z tym, żeby się nie popłakać, bo łzy szczęścia to nie będą. Boję się tego, także, Aniu. Już teraz za Ciebie.
Aniu! Życzę Ci z całego serca, żeby te okropne myśli szybko Cię porzuciły. Albo, żebyś Ty porzuciła je jeszcze szybciej. Życzę Ci spokoju w ciąży. Dobrego samopoczucia, wyłącznie dobrych myśli, pozytywnej energii. Życzę Ci miłości do Twego Synka, którą poczujesz już teraz. Na którą nie będziesz czekać aż do momentu narodzin. Życzę Ci szczęśliwego rozwiązania – uważam, że to jeden z piękniejszych momentów w życiu rodziców. Życzę Ci, żebyś zawsze z taką samą czułością, codziennie wieczorem układała na swoim miejscu lalki Zosi i samochody, traktory Twojego Synka. Żeby zawsze tyle samo czułości, wzbudzało u Ciebie składanie wypranych tiulowych spódniczek i startych, na kolanach, spodni. Żebyś już nigdy więcej nie zastanawiała się nad tym, nad czym zastanawiasz się teraz. Stop, już dość.
Życzę Wam wszystkim szczęścia. I dużo zdrowia.
Całuję, ściskam mocno,
Zuzia
P.S. W mojej wiadomości napisałam Ci, że my – jako rodzice – nie możemy mieć żadnego planu na swoje Dzieci, dla swoich Dzieci. Myliłam się. Musimy mieć jeden – musimy wierzyć, że nasze Dzieci zawsze będą szczęśliwe. I kochane. Niezależnie od tego, kim będą.
P.S.2 Na początku napisałam, że rzuciałam wszystko, co dziś zaplanowałam po to, żeby Ci odpisać, bo ta wiadomość do Ciebie, jest dużo ważniejsza. Przepraszam, ale muszę coś dodać. Wiadomość do Ciebie była bardzo ważna, ale ważniejsze jest to (i to najważniejszy plan na cały dzień), żeby przytulić mojego Synka, Syneczka jedynego, pocałować go w sam nosek, malutką – męską – bródkę i to urocze miejsce na jego karku, gdzie ma taki malutki dołeczek. I usłyszeć, jak się śmieje w głos, kiedy tymi wszystkimi całusami go obdarowuję 🙂 I szepnąć mu do ucha, kiedy już zaśnie, że kocham go najmocniej na świecie. I pogłaskać po tej malutkiej główce, słodkiej czuprynce.
Aniu! Rosół już ugotoany! Antoszko siedzi w swym foteliku i czeka na owsiankę z jabłkiem i bananem 🙂 Ściskamy Was mocno, wysyłamy dobre myśli 🙂
P.S.3 Julia!!! Ciasto z galaretką i mascarpone jest super! 🙂 Uściski dla Ciebie i Twej Rodziny 🙂
P.S.4 (już naprawdę na sam koniec): „Zwykło się uważać za cud chodzenie po powierzchni wody, czy unoszenie się w powietrzu, ale myślę, że prawdziwym cudem jest chodzenie po ziemi. Każdego dnia uczestniczymy w cudzie, z którego nawet nie zdajemy sobie sprawy: niebieskie niebo, białe chmury, zielone liście, czarne, ciekawskie oczy Dziecka – nasze własne oczy. Wszystko jest Cudem”.
(Thich Nhat Hanh, przeł. Grażyna Draheim).
Zuzia
Piękne i mądre słowa,owszem.Można się złościć,można nie rozumieć i nawet lekko krytykować,kimś potrząsnąć w dobrej wierze,szkoda tylko,że emocje,uczucia to coś,nad czym zupełnie nie mamy władzy,coś niezależnego od naszej woli,one po prostu są jakie są.Czyny owszem-zależą od nas,uczucia niestety już nie… Każdy człowiek to inna historia,inny życiorys,inna psychika,inne doświadczenia i inna przeszłość,tak to już bywa…
i otóż to Droga A. podpisuję się pod tym.
Emocje są niezależne od nas? Uważam, że tylko w pewnym stopniu. Człowiek ma tę przewagę nad innymi istotami – choćby zwierzętami – że nad emocjami może panować, może nad nimi/ z nimi pracować (prosty przykład – nie wpadasz w histerię, kiedy stoisz w kolejce, a jesteś wściekła, bo się spieszysz i musisz zrobić sto różnych rzeczy – to właśnie emocje, o których piszesz, uczucia (wściekłości, frustracji w przypadku z kolejką) i umiejętność panowania nad nimi). Dzięki temu (przez to?), na drabinie ewolucyjnej, stoimy najwyżej. I mam tu na myśli, szczególnie właśnie, sytuacje, na które nie mamy wpływu. Można tonąć w swych emocjach, smutku, żalu. Jasne – nikomu nie odbieram tego prawa. Napisałam swą wiadomość po to, żeby „pokazać” (nie nakazać, co ważne, a co sprawiło, że posądza się mnie tutaj o brak empatii) moment, w którym (myślę) warto z tymi emocjami już „pracować” i sprawić, żeby przerobić je na coś dobrego – tak ważnego, kiedy jest się w ciąży, tak ważnego – w ogóle, w życiu.
Inna historia, psychika, życiorys, doświadczenia jakoś tu do mnie (w przypadku Mamy płaczącej z powodu nie takiej płci Dziecka) nie przemawiają – i znowu uwaga dla czytających ze zrozumieniem – nie krytykuję, nie ganię. Proszę nie odmawiać mi także tolerancyjności, wypowiadam swoje zdanie, nikomu go nie narzucam i nie uważam, że jest jedynym i słusznym).
Ja też zazwyczaj nie komentuję blogów, ale tym razem nie wytrzymałam czytając powyższy komentarz. Dobrze przynajmniej że Julia jest osobą empatyczną, bo jak widać niektóre jej czytelniczki już nie.
Nikt z nas nie ma prawa mówić innym nad czym wolno im płakać a nad czym nie. Jak moglibyśmy mówić komuś, że nie wolno mu płakać, że nie ma na chleb, skoro inny np zachorował na raka. No temu to wolno, moglibyśmy chóralnie wykrzyknąć. A w imię czego zabraniać głodnemu płakać, a choremu to pozwolić już można.
Dla tej kobiety to jest jej powód do płaczu i ma do niego prawo. Ja gdy zaszłam trzeci raz w ciążę (nie planowaną dodam) to wyłam jak bóbr. I też miałam do tego prawo, bo może nie było mnie stać na to dziecko, a może miałam już inaczej życie ułożone. Teraz kocham moje trzecie maleństwo nad życie, ale wtedy argument typu jak możesz płakać kiedy inni nie mogą mieć dzieci był zwyczajnie śmieszny.
Uważam że nie mamy prawa nikogo oceniać, bo każdy ma prawo do płaczu ze swoich własnych powodów, a nie jakiejś ogólnie akceptowalnej listy „rzeczy z powodu których wolno płakać”
Pozdrawiam Cię Julio i podziwiam za Twoją wspomnianą już wcześniej empatię i wielki szacunek do ludzi którzy mają czasami inne patrzenie na życie.
Brawo Marta:) święte słowa….samo życie…..najedzony głodnego nigdy nie zrozumie:)
Zawsze chciałam mieć parke. Córkę już mam, zaczęliśmy starać się o drugie. Póki nie zaszłam w ciążę chciałam syna, ale jakoś tak mi się poprzestawial w tej ciąży. Stwierdziłam, że chłopcem nie będę umiała się zajmować. Nie wiem nawet, czy lubię małych chłopców ;). Kiedy lekarz zażartował, że będzie facet poczułam rozczarowanie…
To był tylko zart i okazało się ze będzie dziewczynka.
Pięknie to wszystko opisałas. najważniejsze jest zdrowie dziecka. A nasz plan… Życie lubi postać figle. Ja uważam, że w życiu rzeczy dzieją się po coś.
Wow! Jestem pod ogromnym wrażeniem listu i całego posta. My z mężem staraliśmy się o pierwsze dziecko dość długo i nie nigdy nie nastawiałam się na żadną płcią. Liczyła się tylko ciąża i zdrowe dziecko. Kiedy dowiedziałam się,że będę miała bliźniaki, pomyślałam sobie,że chciałabym choć jedną dziewczynkę, choć statystycznie rodzi się więcej bliźniąt-chłopców. 2 miesiące temu okazało się,że będzie jedna dziewczynka, więc pomyślałam sobie,że fajnie by było,żeby był teraz chłopiec. Tak głównie z myślą o mężu, zapalonym piłkarzu-amatorze…No ale będą jednak dwie dziewczynki 🙂 I teraz od męża słyszę: „będą córeczki tatusia”. Nigdy nikomu nie dogodzisz 😉 Ważne by dziecko było zdrowe!
Mam dwóch braci. Obaj mieszkają za granicą i obaj zawsze pierwsi, przede mną, tydzień w tydzień, co niedzielę dzwonią do mnie na Skypie. Wysyłają ubranka dla dzieci. Zapraszają do siebie, a tam we wszystko nas zaopatrują.
Choć zawsze marzyłam o siostrze, nie wyobrażam sobie nie mieć któregokolwiek z moich braci. Kocham ich na maksa 🙂
A ja mam dwóch młodszych braci (2 i 11 lat różnicy).. nie zamieniłabym ich za żadne skarby. Kiedy daję sie ponieść emocjom, oni potrafią spojrzeć na świat trzeźwym okiem, podejśc do spraw rozsądnie. Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć i to daje mi poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Najważniejsi mężczyźni w moim życiu 🙂
Ja nie mam rodzeństwa. Samemu na tym świecie jest naprawde smutno. Ile było takich sytuacji w moim życiu, w których marzyłam, żeby miec Kogoś!!i wierzcie mi, nigdy nie były to myśli o konkretnej płci.
Dziś jestem mama 3 letniego Antosia i półtorarocznej Ninki. Myśle, że najwspanialszą rzeczą jaką im daliśmy to siebie nawzajem…
W domu same dziewczyny (brak jakiegokolwiek kontaktu z ojcem)… Mama i trzy corki… Ja,ta „środkowa” corka marzyłam tylko o dziewczynce:) Urodził się Syn:) Wiec drugie dziecko to koniecznie córcia, no bo jak inaczej? Parka i koniec!!! Urodził się Syn:) 4 latek i roczny Babel – jest bosko i gdy przypomnę sobie ile ja łez wylalam, ile żalu było, że czemu nie parka to… śmiać mi się chce!!! Całe życie z trzema babami w domu a teraz jedna wśród trzech chłopów 🙂 Och życie…!!! Jesteś piękne!!!
Hej mamuśki i niemamuśki.
Życie jest cudowne, a nasza miłość do dzieci niesamowita. Mam 2 córeczki 10 i 8 lat i małego chłopczyka – niecałe 2 lata. Myślałam, że mali chłopcy są jacyś inni od małych dziewczynek, a okazało się, że skali słodyczy brak również w przypadku chłopców. W moich zachwytach towarzyszą mi córeczki, które zgadzają się ze mną, że nasz chłopczyk jest najmądrzejszy, najpiękniejszy, najgrzeczniejszy i w ogóle jest cudem. Bo jest. I tak jest z każdym bobasem. Nie ma co się bać. Działy chłopięce w sieciówkach są równie emocjonujące co dziewczęce;)
Jestem mamą niespełna dwa lata, po bardzo długich staraniach, ponad sześcioletnich, w końcu się udało i jest na świecie mój cud. Marzyłam o dużej rodzinie, myślałam że trójka to taki ideał! Jakoś jednak nie bardzo są szanse na to abyśmy ponownie mieli zostać rodzicami. Starania o pierwsze dziecko były prostsze, byliśmy sami i mogliśmy się zaangażować na 100%, wyjazdy, koszty i przede wszystkim emocje jakie temu towarzyszą. Gdzieś w głowie mojej założyłam, że szybko szybko musi być drugie, że do 35 urodzin muszę już mieć fasolkę w brzuchu. Ja już tak mam, że jak o czymś marzę to to mocno wizualizuję. I ją też widzę, widzę tą moją drugą córkę. Pomyślę życzenie gasząc dziś 35 świeczek:)
I ja postanowiłam coś dopisać, choć nigdy jeszcze nie pisałam, nie zostawiałam komentarzy, bo pisać nie umiem, robię błędy interpunkcyjne itp.
…ale jestem mamą 2 letniego synka, od zawsze czułam, że to będzie chłopiec, bo marzyło mi się zostać księżniczką taką domową z dwoma rycerzami i mam, udało się, mam dwóch facetów, którzy szaleją za mną najbardziej na świecie.
Marzył mi się syn, bo patrząc na mojego męża jak pomaga swoim schorowanym rodzicom pomyślałam sobie, że jak kiedyś coś takiego nas dopadnie to dziewczynka nie da rady. Mój mąż to skarb, wyobraź sobie, że w ciężkiej chorobie ojca był z nim codziennie, codziennie odciążał mamę zmieniając mu pampersy, wcześniej pomagał ze wszystkim – dzwonił, jeździł kilka razy dziennie. Nosił ciężkie sprzęty, sprzątał co weekend, załatwiał sprawy samochodowe, robił zakupy, interesował się na bieżąco co potrzebują, jak pomóc, woził na chemie do odległej o kilkaset kilometrów Warszawy.
To nie prawda, że chłopcy są niegrzeczni, dużo zależy od nas – od tego jak przeżywasz ciążę (spokojnie czy nerwowo) jak się sama zachowujesz w domu itp. Moja opiekunka twierdzi, że opiekowała się już 12 dziećmi, ale tak grzecznego i ułożonego jak mój synek jeszcze nie miała. Faktycznie jest grzeczny i spokojny, nie wiem może kiedyś się to zmieni, ale teraz nie patrząc na wiecznie płaczące, krzyczące córeczki znajomych zawsze dziękuję w duszy za Niego, za chłopca. Zawsze wstaje uśmiechnięty, dziewczynki sąsiadów z płaczem, córeczka mojego brata także z płaczem… Bardzo lubi się przytulać, ponoć dziewczynki niekoniecznie, ale pewnie różnie z tym bywa nie ma co uogólniać. Poza tym okres dojrzewania dziewczynek i wieczne fochy – dziękuję, nie dla mnie ;))) Dużo się nasłuchałam o problemach z dziewczynkami w wieku 12+. Opowiem Ci jak wiek dojrzewania u swoich dzieci opisała mi moja znajoma terapeutka. Mówi, że syn zawsze jak ją widział już w drodze do domu wybiegał z boiska i ją witał pocałunkiem, pewnego dnia powiedział „mamo nie rób siary, nie będziemy się całowali przy chłopakach”, wtedy pomyślała sobie aha dojrzewa… mówi, że córka dojrzewa już 3ci rok i cały czas fochy. Raz zapytała córkę, tak po prostu co słychać w wielkim świecie na co ona: „jaki wielki świat? O czym ty mówisz, przecież tylko w domu siedzę, nigdzie nie wychodzę…” i obraziła się na cały świat, mówi że żałowała, że się w ogóle odezwała i dodała, że syn nigdy by tak nie zareagował
Brat – mam brata 3 lata młodszego i nie zamieniłabym go na siostrę. Może raz marzyłam o siostrze, bo by mi włosy zaplotła, ale mój brat też mnie czesał! Zawsze razem chodziliśmy na imprezy, mieliśmy wspólnych znajomych, do dzisiaj mamy świetny kontakt a o relacjach siostra – siostra z najbliższego otoczenia dużo mogłabym napisać i nie są to dobre relacje – zazdrość o figurę, o faceta, o życie, rywalizacje itp. Między siostrą i bratem nie ma takiej zazdrości i rywalizacji – są tylko dobre rady.
Zawsze sobie marzyłam, że jakbym miała mieć dwójkę dzieci to najlepiej parkę, także z mojego punktu widzenia jesteś Szczęściarą!
Trzymaj się i mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.
O ile nasze zachowanie,sposób bycia i życia ma ogromny wpływ na to jak zachowują i jakie są nasze dzieci o tyle absolutnie się nie zgodzę z tym,że ciąża ma taki wpływ…ja całą ciążę bylam baaardzo spokojna,szybko poszłam na zwolnienie delektowałam sie każdą chwilą błogostanu,w domu mamy absolutny spokój nie kłócimy się nie krzyczymy…a dziecię nasze wyjątkowo charakterne i nerwusiate…więc myślę,że nie ma reguł na charakter dzieci…
Chyba wszystko zależne jest od tego, z czym (z kim) my miałyśmy do czynienia przez całe swoje życie. Ja mam brata. I nigdy nie wyobrażałam sobie jak to jest mieć siostrę! Myślałam, że to musi być okropne! Pewnie zabiera ubrania, piszczy i drze się bez powodu, o byle głupotę 😉 Ja byłam jedyną dziewczynką, a on jedynym chłopcem. Każdy jedyny i wyjątkowy. Bez konkurencji. Mieć siostrę – to jak mieć konkurentkę o względy rodziców.
Tylko brat! Brat jedynym przyjacielem. Tak uważałam 🙂 I nadal nie widzę innej opcji 😛
A to dlatego, że do takiej właśnie sytuacji jestem przyzwyczajona.
Mieć brata – świetna sprawa! Mój jest młodszy ode mnie o rok. To bardzo mała różnica, więc całe dzieciństwo bawiliśmy się razem. Zawsze razem. Laliśmy się równo, ale byliśmy zawsze razem. Jak pojechaliśmy na swoją pierwszą długą kolonię i rozpaczałam z tęsknoty za rodzicami to właśnie mój brat był ze mną.
Zawsze mój brat pożyczał mi pieniądze 😉 Nawzajem broniliśmy się w szkole przed „złymi kolegami” itd.
Nie ma tu żadnych wyznań miłosnych, ploteczek, rozmów wieczorami, omawiania wzajemnych uczuć i przemyśleń. Nic z tych rzeczy. Jest tylko (a raczej AŻ bo to coś wyjątkowego) milcząca, niesamowicie silna więź i pewność, że choćbyśmy byli na dwóch krańcach świata i nie widzieli się wiele miesięcy (lat?) to będziemy zawsze razem. Nie musimy nic mówić, ani rozmawiać. Bo to wiadome.
Teraz mój brat zawsze pamięta o wszystko ważnych okolicznościach, kupuje mi kwiatki (to rozczulające – dostawać kwiaty od brata) i jest. Mamy swój tajny język, wspólne zdania, które pamiętamy z dzieciństwa (z bajek które oglądaliśmy miliony razy), identyczne wspomnienia – obydwoje takie same, jako jedyni na świecie.
Przeraża mnie myśl, że ktoś mógłby płakać z powodu synka (tym bardziej jak ma już córeczkę). Tłumaczę sobie to tym, że zwyczajnie NIE WIE jak to super jest mieć brata! 🙂
to prawda że różnie w życiu może być Bardzo różnie. . Ja mam 5 rodzeństwa i nikt z nikim nie ma dobrego kontaktu, chociaż ja jestem wyjątkiem bo dbam o moją relację z młodszymi braćmi . Mają 14 i 9 lat jeden mieszka w domu dziecka a drugi w pogotowiu opiekuńczym. Tego młodszego adoptujemy, na drugiego nie mozemy sobie pozwolic, nie mamy warunków , jest jeszcze nasza niespełna dwuletnia córka. Ale mam nadzieje ze kiedys wszyscy będziemy mogli na siebie liczyć
Mam młodszą o 3 lata siostrę. Kiedyś różnie między nami bywało, każda miała swoich przyjaciół, zmagała się ze swoimi demonami. Jednak ja zawsze się opiekowałam tą „nieodpowiedzialną smarkulą”, ona wiedziała, że o każdej porze może zadzwonić i prosić o pomoc, a ja zostawię wszystko i popędzę do niej, wysłucham, doradzę, nie osądzę. Dziś ja jestem szczęśliwa jak nigdy, mam wspaniałego męża, wkrótce zostaniemy rodzicami, a ona jest nieszczęśliwa jak nigdy, na zakręcie. Jednak wie, że nawet, jeśli cały świat się od niej odwróci, to ja zawsze będę przy niej trwać, przy mojej małej siostrzyczce.
Od zawsze chciałam mieć córkę, nie wyobrażałam sobie innej sytuacji. Gdy zaszłam w ciążę, podskórnie czułam, że mimo iż pragnę dziewczynki, to jednak będzie chłopiec i nie myliłam się. Nie powiem, żebym była szczęśliwa, gdy lekarz obwieścił nam dobrą nowinę, poczułam się zawiedziona i oszukana. Jednak nie płakałam, nie rwałam włosów z głowy, pomału przyzwyczajałam się do myśli, że będzie synek. Dziś już pogodziłam się z myślą, że lokator mojego brzuszka to chłopiec, bardzo go kocham i nie mogę doczekać się chwili, kiedy go poznam. Jednak nadal, gdzieś głęboko ukryta pozostała tęsknota za małą Igą 🙂
Zacznę od tego, ze sama mam 2 lata młodszą siostrę, w dzieciństwie było różnie, ale teraz jest super. Żal mam tylko taki ze nie mieszka w PL i ta tęsknota mnie często dopada. Wtedy żaluje ze nie było tego 3 dziecka…
Sama natomiast mam corkę i kolejną w drodze. A miało byc inaczej… obyło sie bez łez, ale …. moze od początku. Od zawsze chcialam miec bliźniaki. Zawsze bylam i bede zafascynowana wiezia bliźniaczą. Zarowno biologia rozwoju takiej ciązy i potem dzieci, jak i psychologia tego związku to moj konik. I moim najwiekszym mazeniem bylo urodzic dwoje dzieci za jednym zamachem ☺ wiec po usg przy pierwszej ciązy minę miałam nietęgą. Ale ogarnełam sie szybko, przeciez jeszcze nic straconego. Co do płci mialam przeczucie ze to dziewczynka i faktycznie tak było, ale nie miałam jakiegos ciśnienia na to. 2 ciąża i… znowu pojedyncza. Znów ten żal. Ale jestm rozsądna wiec myślę ze mniej powikłan itp. Jakoś wymyśliło mi sie ze to syn. I tu znowu niespodzianka : kolejna dziewuszka. Po wizycie dzień czy 2 niedowierzania a potem jakos okrzepłam i w sumie przestalam o tym myślec. Co ma byc to bedzie. Zawsze myslałam o 3 dzieci, wiecjesli w przyszłości znow zajde w ciąze to pewnie znow po cichu bede liczyc na bliźniaki. Jestm niepoprawna. Ale to moje marzenie i nie mam zamiaru tego w sobie gasic. Płec nie bedzie miec znaczenia.
Dla jasnosci: zdrowie dziecka zawsze bylo jest i bedzie priorytetem, ale mysle ze wiele osob nosi w sobie jakies marzenia, oczekiwania i projekcje tego co bedzie.
pozdrawiam marzycieli :*
To wszystko prawda. Ten niepokój przed nieznanym. Pierwsza ciąża – przekonanie, że będzie chłopczyk, nie wiadomo dlaczego, miał imię zanim był rozmiaru groszka. A tu jednak Dziewczynka, ukochana i najdroższa. Druga ciąża – przecież musi być dziewczynka, przecież Dziecko = Dziewczynka, w rodzinie same dziewczynki. I nagle szok, niedowierzanie, będzie Chłopiec. Jak to Chłopiec? Teraz ma prawie dwa latka, jest ulubieńcem rodziny, także Siostry, świata poza sobą nie widzą. A dla mnie to codzienna radość poznawania innego oblicza macierzynstwa, nie lepszego czy gorszego, innego po prostu. Ale czuję, jakbym dopiero teraz miała pełen obraz.
My Kobietki jesteśmy nieodgadnione. Jesteśmy takie i już! I każda z nas ma święte prawo myśleć i czuć inaczej niż inni. Ja za każdym razem kiedy robiłam test ciążowy, miałam swój „koncert życzeń”☺️ Po raz czwarty jestem w ciąży☺️ Mam cudownego Chłopca pierwszoklasistę który miał być Matyldą… Drugiego Chłopca nie było dane mi poznać- zmarł w trakcie trwania ciąży… Myśle że przy trzecim Chłopczyku mój „koncert życia” osłabł ale i tak w głębi duszy prosiłam o małą Dziewczynkę… Urodził się Chłopczyk- najcudowniejszy na świecie ale bardzo chory… Urodził się bym za chwilę musiała się z nim rozstać… i poukładać swój świat od nowa. Teraz jestem w 6 m-cu i co??? I znów wewnętrzny „koncert życzeń”. Teraz baarrdzo chciałam Chłopczyka i… masz babo placek
Nie chciany Benio:( smutne
hahaha :))) w takim razie ja powinnam być od 30 lat w depresji bo Mama opowiada mi ciągle o tym jak marzyła o synach 🙂
biedny Benio.. :))
ehhh….faktycznie niechciany:) to pokazuje jak różni my ludzie jesteśmy i jak różnie odbieramy ten świat, kto chce widzieć wszystko w czarnych barwach to czegokolwiek by to nie dotyczyło to zawsze zobaczy coś negatywnego.
Ja w styczniu urodziłam córkę. W pierwszej chwili gdy się dowiedziałam że to będzie dziewczynka to podobnie jak niektórzy tutaj poczułam zawód, nie płakałam z tego powodu ale zwyczajnie w tamtej chwili myślałam tylko o braciszku dla mojego 3 letniego syna. Że z braciszkiem to znajdzie wspólny front a dziewczyna? No i ta obsługa dziewczyn, nie mam wprawy, nie umiem, nie chcę….Dom pełen aut, a teraz co kolej na lalki? No i pojawiła się ona a mój syn zakochał się w niej od razu. Przeszczęśliwy że to siostra, podaje jej smoczka gdy płacze, jak jest niespokojna to od razu krzyczy: mama, bierz E. na ręce, bo płacze, a nawet przynosi pieluchę, masuje jej rączki, mówi: „jaką masz śliczną bluzkę”. I chociaż wcześniej zapowiadał że nie odda dzidziusiowi zabawek to teraz już mówi zupełnie coś innego. I nie smucę się że to dziewczyna bo wiem że dziewczyny też są fajne, i wiem że dużo zależy od rodziców, tak aby żadne z dzieci nigdy nie było na drugim planie, żeby nikt nie odczuł że pojawił się ktoś nowy to mój syn ma z tego powodu odejść na dalszy plan bo to pewnie nastawiłoby go negatywnie do siostry. Ja wiedziałam jedno: nie pozwolić aby mój syn był całe życie sam, ja nie mam rodzeństwa i bardzo nad tym ubolewam. Tak więc Aniu głowa do góry, wszystko dobrze się ułoży i zobaczysz że jak tylko ta mała istotka pojawi się na świecie to całkiem straci na znaczeniu czy to chłopak czy dziewczyna:) Pozdrawiam
Droga Pani Aniu.
Jeśli naprawdę jest tak jak Pani pisze to proszę poszukać psychoterapeuty lub dobrego psychiatry. Widziłam w szpitalu wiekowe matki ,po kuracjach antydepresantami, bo ich oczekiwania wobec dzieci były za duże, nieadekwatne. Jest wiele pokiereszowanych psychicznie dorosłych dzieci, którzenie mogą nigdy zadowolić swoich matek, walcząc o ich miłość
o czym Gościu piszesz? przecież to będzie cudowna Matka i cudowna rodzina, a teraz ma chwilowe zamartwianie się..ot tyle..
W pierwszej zaplanowanej ciąży marzyłam, że to będzie dziewczynka wymarzona córeczka Ada lub Tola… urodził się Tosiek… druga ciąża niespodzianka kompletna wpadka… marzyłam o córce… znowu syn… byłam zła i rozżalona na cały świat 🙁
a teraz jestem najszczęśliwszą mamą na świecie dwóch wspaniałych chłopców i nie wyobrażam sobie że mogłabym mieć córkę 😀
pozdrawiam 🙂
U mnie wręcz odwrotnie – mając pierwszą córkę, marzyłam o synku, chociaż w gruncie rzeczy najważniejsze dla mnie było, że dziecko jest zdrowe i rozwija się prawidłowo. Parka jest wspaniała, relacje między nimi od pierwszego spojrzenia cudne, a Lena twierdzi, że fajnie jest mieć Brata 🙂 Obsługa chłopca faktycznie inna, dla mnie trudniejsza, ale w sklepach za to mogę szaleć 😉 Powodzenia Aniu!
Ja mam brata i w życiu bym nie zamieniła.może trzebaby nam trochę zapomnieć że to nie płeć wpływa na to czy rodzeństwo ma bliski kontakt czy nie. Może ten brat będzie lubił princeski a ona autka,za bardzo szufladkujemy dzieci.
Mój brat nosił spódnice jak było trzeba a ja łapałam koniki polne ,mam tysiąc przykładów,ale najlepsze jest to że On jest moim Przyjacielem i to że jest facetem różnicy nam nie robi.
Komentarze rozne jak rozni sa ludzie,ale………..kazda z WAS pisze jako mloda kobieta dla ktorej takie sprawy jak synowe,zieciowie sa tak odlegle,ze teraz w ogole o tym nie myslicie….Ale,ze czas leci szybko to trzeba pamietac,ze ukochany syneczek,ktory teraz swiata bez mamusi nie widzi nagle interesuje sie kobieta,ktora dla niego jest najwazniejsza……..I juz mamusia nie ma nic do powiedzenia,nie odwiedza sie jej codziennie(jak to czesto robia corki), nie dzwoni sie czesto(jak to czesto robia corki). W domu swojego ukochanego synka czujesz sie obco bo inna kobieta tam rzadzi…..I to jest oczywiscie naturalne,ale czasem boli………Wiec rozumiem matki placzace , ja tez mialam pierwszego syna a potem jeszcze dwie corki.Teraz wszyscy sa dorosli i nieraz mysle co by to bylo jakbym miala samych synow…….Pozwolilam sie u Wami podzielic tym co i tak predzej czy pozniej odkryjecie…..Co oczywiscie nie przeszkadza,ze bardzo swoich synow kochamy……
Jestem mamą dziewczynki i chłopca:) Między nimi jest 6 lat różnicy:) Kochani:) matki uuuuuuwielbiają synów, nie wiem co to jest ale…..moja córka zarzuca mi ciągle, że go „niańczę” coś w tym jest:) nawet się przed tym nie bronię:) boję się tylko, czy będę umiała być dobrą teściową……hmmmm…..
U nas podobna historia… Starszy Syn, więc jak zaszłam w ciąże, chciałam córeczkę. Tą chęcią posiadania córki zaraziłam Syna i Męża… Do rosnącego brzucha zwracali się Lenka, bo takie imię nam się podobało dla dziewczynki. I czar prysnął przy pierwszym prenatalnym… Był z nami starszy Syn. Widziałam jego rozczarowanie w oczach, jak lekarz powiedział, że będzie chłopiec… Najpierw musiałam pozytywnie nastawić starszego Syna na braciszka. Potem musiałam poradzić sobie sama ze sobą. W drodze powrotnej jak tak dyskutowaliśmy, a ja łudziłam się w myślach, że na drugim USG jednak się nie potwierdzi, starszy Syn skwitował naszą dyskusję „już nie ważne czy dziewczynka czy chłopak, ważne, żeby zdrowe”. Zatkało nas. Takie dorosłe podejście w wieku lat 7… Potem był problem z imieniem. Na drugim USG potwierdziło się, że chłopak. Ruszyłam po chłopięce ubranka i to była taka mała terapia dla mnie. Teraz ma prawie 7 mcy i kocham ich nad życie <3
Dziękuję bardzo za ten post. Pomógł mi bardzo . I nawet terapeutycznie łzę wycisnął.
Mam córkę – ukochaną, dziewczęca łobuziarę. Jaka radość w rodzinie była z tej córki. W rodzinie męża wielka – pierwsza dziewczynka od 25 lat. Teściowa szturm wzięła na wszystko co różowe, teść rozparty dumą, mąż wniebowzięty. U mnie w rodzinie też radość. A że dziewczynka? No jakże by inaczej. U nas same dziewczyny. Od 40 lat.
Moja prababka, moja babka, moja matka, moja siostra, ja. I prababka,babka i matka zostały wdowami. Szybko. Około 40, a czasem i wcześniej. Kobiecy świat.
I czasem ta myśl – przecież moja Mała chciałaby rodzeństwo. A co jeśli to będzie chłopiec? Co ja z nim pocznę? I jak wychowam na przyzwoitego faceta? A jeśli będę zbyt zimna, zbyt surowa? Jeśli nie pokocham?
Na te pytania muszę odpowiedzieć sobie sama. Nikt nie zrobi tego za mnie. A ten tekst pomaga. Zachęca by poszukać odpowiedzi.
Dziękuję.
Hej dziewczyny, wszystkie – duże i te małe… Czytam Was i myślę o mojej historii, którą zaraz Wam opowiem…
Gdy miałam 25 lat urodziłam córkę, choć pragnęłam na początku syna, no bo jak, przecież będzie pierwszy, starszy, mądrzejszy i opiekuńczy… Choć Go bardzo pragnęłam, czułam, że noszę dziewczynkę. Powoli oswoiłam się z tą myślą, że kolejna baba. Wychowałam się w rodzinie malutkiej – trzy baby- ja, mama i babcia, no i kolejna miała przyjść na świat, a ja tak chciałam odmiany – męskiego pierwiastka. Mam córkę – 4 lata – płacz jest straszny, jak chcę, aby założyła sukienkę, żadnych balerinek – same adidasy, cud, że włosy pozwala wiązać (lubi warkocze dobierane…), choć na początku o tym również mogłam zapomnieć. Jedyny atrybut kobiecości jakim się cechuje to RÓŻ – lubi ten kolor, choć mi już się ulał milion razy… Przecież beże, szarości takie piękne….
Teraz jestem w ciąży – 5 miesiąc, od początku wiem, że to facet, i wszyscy mi to mówią, choć nie wierzą, gdy ja z pewnością mówię, że wiem… Za pierwszym razem też tak mówili, a ja swoje – córkę noszę i się stało. Teraz będzie do pary, ale jak i Wy, ja też się boję, jak ja te małe jajeczka ogarnę… Po cichu myślałam, jak oglądałam dwie kreski na teście, że córka będzie druga, że moja maleńka Lenka będzie miała siostrzyczkę, że będzie miała tak, jak ja zawsze chciałam mieć… Ale będzie brat – Ona jest wniebowzięta, nie chciała słyszeć o siostrze, no bo jak? Peppa przecież ma brata Georga, a Lola Charliego, ona przecież też będzie miała – to takie oczywiste…
Czytając Julio Twój „list do syna” mam w sobie wielką wiarę, że dam radę wychować moje dzieci tak, aby byli najlepszymi przyjaciółmi, żeby Młody pomagał Lenie, a Ona Jemu… To moje marzenie…. Życzę sobie i Wam wszystkim, żeby te nasze marzenia się spełniły…
Och… i znowu te łzy, że już klawiaturę ledwo widzę…
Marzyłam o pierwszej córce. Urodziła się córka, słodka, urocza, najukochańsza. Kolejne dziecko , również chciałam córkę, bo pierwsza taka wspaniała, druga też taka będzie. W drugiej ciąży lekkie rozczarowanie, będzie chłopiec. Jak pojawił się na świecie pokochałam miłością przeogromną, bezwarunkową. Jest moim oczkiem w głowie. Nie wyobrażam sobie jakby miał być tą drugą upragnioną dziewczynką, nie zamieniłabym nawet na dwie dziewczynki 🙂 Chciałabym jeszcze trzecie dziecko, teraz już absolutnie bez znaczenia czy chłopiec czy dziewczynka, ale choroba mi na trzecie już nie pozwoli…
Jestem mama dwóch wspaniałych dziewczyn maja 7 i 5 lat. Przy pierwszej ciąży było mi obojetnie, a lekarz dość szybko poinformował ze to chłopiec. W mojej głowie ułożył się film o moim synku. Na badaniu 3d Pani dr oznajmiła ze to córka a ja się z nią spieralam ze ma zobaczyć raz jeszcze. Druga ciąża ta prezent od Boga. Oczywiście tu juz chciałam syna. Jednak na badaniu 3d kobieta przrdemna dowiedziała się ze jej dziecko umarło… I jedyna moja myślą było ,, żeby wszystko było ok,, wiec tylko na ta wiadomość czekalam… Miała mała nadzieje że nieomylne 3d się myli ale nez presji najważniejsze że zdrowe. Teraz jestem w 4msc ciąży i mimo że usmiecham się i recytuje ,, oby tylko zdrowe było,, to chce syna!!! Boje się co będzie jak na badaniu lekarz powie ze to dziewczyna… Boje się bo do zbrodnia tak myśleć… Bo jest złym człowiekiem skoro tak myślę… Bo nie szanuje tego cudu… Nie mogę juz żyć normalnie… Nawet mój mąż podchodzi do tego spokojniej …
Aniu jak ja Ciebie rozumiem ! Ptzechodzilam to podczas pierwszej ciąży Czekałam na wymarzoną córkę Urodził się synek którego kocham ponad wszystko Teraz jestem w drugiej ciąży i znowu syn… i znowu płacze Lękam się i boję że nie pokocham A wkoło mnie rodzi się tyle upragnionych córek ~ w pracy, u rodzonej siostry oraz u znajomych Wiem że trzeci raz nie będę próbować i że umrę nie będąc już nigdy mamą córeczki
Gdybym obecnie oczekiwał dziecka to bardzo chciałbym mieć córkę. Martwię się, że nie byłbym tak samo związany z synem. Mam jednak nadzieję, że z czasem moje podejście się zmieni do tego czasu. Ostatnio natrafiłem na interesujący artykuł, który omawiał ten temat: https://przykawusi.pl/rozczarowanie-plcia-dziecka-jak-sobie-z-tym-poradzic/ Dobrze, że teraz coraz więcej się o tym mówi, dlatego nie czuje się z tym tak osamotniony. Ale wciąż mam wyrzute sumienia…