Lubię, gdy użytkowe przedmioty w moim domu są częścią wystroju.
Gdy komponują się z resztą w takie sposób, iż ciężko je w ogóle wyłapywać z tła.
Stają się całością z kolorystyką i fakturą jaka tworzy nasz dom.
Gdy na kuchennym blacie coś, co tworzy moje dania jest równie smaczne jak efekt końcowy gotowania czy wypieków. Gdy wiatrak, który chłodzi mnie podczas tych kulinarnych prac sprawia przyjemność nie tylko fizyczną ale i estetyczną.
Gdy wiatrak na moim biurku rozwiewając moje włosy sprawia, że wyobraźnia szaleje i czuję wszystko to, co czułabym leżąc na plaży, mknąc motorówką po Greckim morzu lub uciekając rowerem przed nadchodzącą burzą po wiejskich ścieżkach.
Z wielką przyjemnością powróciłam do współpracy ze Stadler Form, która w moich wspomnieniach tworzyła tylko dobre obrazy i niezapomniane wspomnienia.
Pamiętam pierwszy film jaki dla nich zrobiłam, gdy mój syn zaczynał chodzić. Dziś, nagrywając i fotografując te kadry ten sam syn przybiegł ze swojego treningu piłkarskiego i wyjadł mi wszystkie winogrona z wieczoru, któremu towarzyszyły aromatyzery.
Zresztą jednego z nich długo szukałam po domu, bo zaraz po ich pojawieniu się u nas, nasza córka zabrała go do swojego pokoju.
Wentylator ma tak wygodny uchwyt do noszenia, że wciąż wędruje między oranżerią a kuchnią.
Za to okrągły wiatrak Otto towarzyszy nam już prawie dziesięć lat a wciąż wygląda jak nowy, choć pracuje na naszym poddaszu od wczesnej wiosny do późnej jesieni.
A nawet przysłużył się na niejednej sesji zdjęciowej u fotografów.
Mieszkają u nas już też od tych dziesięciu lat oczyszczacze powietrza tej firmy i wciąż działają na najwyższych obrotach. Nie zwalniając nawet na chwilę. Stan wciąż idealny pomimo wysłużonych lat.
Dlatego mogę Wam śmiało polecić coś, co testuję dekadę. A to już coś! To nie byle co tyle lat jak na czasy, w których produkty mają swój określony termin działania aby ponownie zalewać rynek następnymi przedmiotami.
Stadler Form to marka, która zamieszka z Wami na zawsze.
Mnie aromatyzery cieszą najbardziej na te wieczory z olejkiem przeciw komarom, który wlewamy do środka. Możemy zatem nim odgonić to, co uciążliwe jak i nalewając lawendowy zapach przywołać to, co dobre.
A ten zapach wydobywający się w formie małego ognika robi fantastyczne wrażenie.
Dlatego z wielką przyjemnością podarowałam go Córce do pokoju, bo jest bezpieczny.
Dziś mam przyjemność pokazać Wam dwa wentylatory. Leo (biały) i Peter (wysoki, brązowy). Otto (okrągły, brązowy) jest już z nami, jak pisałam, ponad 9 lat.
Aromatyzery Sophie. Mały i duży. Na które jest aktualnie na stronie promocja.
Ale wszystkie ich sprzęty są tymi, które ja, biorąc pełną odpowiedzialność mogę śmiało polecić. W użytkowaniu, estetyce, praktyce.
Te piloty do wentylatorów są tak sprytnie wymyślone. Nie ma tu półśrodków.
W Leo jest on przyczepiany z boku na magnes. Za to w Peterze wsuwany tak, że sprawia wrażenia jakby był jednym z „żeberek”. (Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi 🙂 )
Zapytałam dziś czy jakiś kod rabatowy dla moich czytelników mogę podać i mam.
Kod: JULIA35
Warunki: rabat 35% na wentylatory Leo (71230) i Peter Leatherette (71229) dostępne na stronie www. stadler-form.pl
Ważny od: 2024-05-14 10:00:00 do 2024-05-31 23:59:00
Przemiło mi się wróciło do robienia i składania filmiku reklamowego oraz zdjęć produktowych. Tyle innych rzeczy dzieje się w naszym życiu, że cudownie było się oderwać i powrócić do dawnej swojej pracy.
Dziękuję zatem Stadler Form za tę przemiłą propozycję oraz za nadchodzące lato z tak fajnymi sprzętami.
A Wam moi Drodzy dziękuję, że wciąż tu ze mną przez te wszystkie lata jesteście i mogę dzięki temu to robić. Jesteście jak ten wentylator Otto. Tyle lat razem a wciąż bezzmiennie jesteśmy tacy sami. Mam nadzieję, że macie się w swoim zdrowiu, pomimo eksploatacji przez życie tak samo dobrze jak on.
Wysyłam Wam bardzo dużo dobrych myśli.
Ależ filmik pełen ciepła i taka delikatność. Niesamowite.
Zaciekawiona jestem! Polecam go obejrzeć, żeby się przekonać bo naprawdę warto. Krótka charakterystyka a treści nie zdradzam 🙂