rosół w wersji slow.


W tych dzisiejszych czasach, prędkich i zabieganych, coraz częściej napotykamy słowo „Slow”..

Na półkach księgarni, w nagłówkach gazet, blogowych wpisach… Wszystko to prowadzi do tego by uspokoić duszę, żyć bardziej dla być niż mieć, aż wreszcie poprzez to wszystko – do zdrowia.
Zdrowie to ruch i właściwe jedzenie. 
Mam więc okazję wprowadzić słowo „slow” do swojej kuchni.
Slow czyli wolno. 
Już od urodzenia wpajano mi, że czas pokaże, czas zweryfikuje. Lepiej zaczekać i pomyśleć.
Okazuje się, że ten czas jest ważny w wielu kwestiach.
Od kilku tygodni mam okazję gotować z wolnowarem Crock-Pot.
Bo należy sobie zadać najważniejsze pytanie. Czym się różni i co w nim wyjątkowego.
Owszem, przeczytałam, ale chciałam przetestować sama, zanim opowiem/napiszę.
Od czasu kiedy mam dzieci, które są niejadkami, (nie, nie, tu nie chodzi o to, że czegoś nie jedzą… Oni nie jedzą prawie nic. W przedszkolu po 3 latach Panie kucharki zapytały co Ona je, bo to jest niewiarygodne. Od 3 lat nie zjadła w przedszkolu nic oprócz suchej bułki.) robię co drugi dzień rosół, bo to Ich prawie jedyne danie na obiad. Jako, że jedzą mało, wariuję na punkcie – zdrowo.
Jajka na naleśniki od wiejskich kur zwożę. Mięso w zaufanym miejscu, warzywa na rosół od rolnika.
Zielenina z ogródka Babci. Do picia kompot. Oraz jak najdalej od pieczywa i mięsa z dyskontów i supermarketów.
Nie ukrywam, że skusił mnie fakt jeszcze zdrowszego rosołu.
Crock Pot gotuje rosół w zależności od wybranego programu, do 8 godzin.
Temperatura gotowania to od 70 do 90 stopni. Nie przekracza 100 stopni,

zatem wszystko co jest w środku nie traci najważniejszych wartości. Zachowuje więcej witamin i składników mineralnych. Walory smakowe są znacznie bardziej wyczuwalne. 5-litrowa misa, którą Crock Pot jest na tyle duża, że można gotować na dwa dni.
Wrzucamy wszystko do naczynia i ustawiamy czas. Możemy iść do pracy i kiedy wracamy mamy gotowe i ciepłe danie, gdyż istnieje możliwość podtrzymywania temperatury.
Wolnowary są energooszczędne, niech zatem nie przerazi Was długość gotowania (od 75 do 210 Watów).
Crok Pot to prostota w obsłudze. Idealne do mycia/utrzymania czystości.
Misę można używać na kuchence indukcyjnej i gazowej oraz w piekarniku.
Jako, że wolnowar jest na prąd możemy zabrać go ze sobą na wakacje do campera.
Jest stosunkowo lekki. 
Można robić w nim zupy, drugie dania, desery, ciasta.
Czym jest slow cooking przeczytacie Tutaj.
Istnieją 3 rodzaje wolnowarów – DuraCeramic, Cyfrowe i Manulane – wszystkie znajdziecie Tutaj.
Ogromna ilość informacji, przepisów i filmików Tutaj.
Ja na dziś zrobiłam gruszki w zalewie, zupę gulaszową i oczywiście rosół! 🙂

Można by zatem przekornie rzec – życie jest za krótkie żeby się spieszyć.

24 odpowiedzi na “rosół w wersji slow.”

  1. Zjadłabym taki rosół na Twojej werandzie doznania jeszcze widoki na zieleń las 🙂
    A co do niejadkiem sama bardzo długo byłam, na szczęście z wiekiem się zmieniło i choć z warzywami nadal mam na bakier to już coraz więcej smakuję.
    A Ben tez niejadek , myślałam że jak jedno niejadek to drugie odwrotnie 🙂

  2. Zaraz po wyciskarce do soków, „wolnowar” jest drugim moim must have w kuchni i nie mogłam się zdecydować, ktory wybrac, więc znowu trafiłaś w punkt, bo jak Ty coś polecasz to ja w ciemno to biorę ?
    A swoją drogą to śliczna stylówka! Niby dżinsy, koszulka, sweterek, ale wszstko tak mi pasuje, no pieknie!?

  3. Wolnowaru nie mam. Ale rosół też lubię długo i wolno gotowany. Zwykle nastawiam go dzień wcześniej i pyrka sobie cały dzień. A dajesz paloną cebulę do rosołu??? Matko, jak ja uwielbiam zapach palonej cebuli! To jest dla mnie zapach domowego rosołu. W moim rodzinnym domu mama paliła cebulę na płycie kaflowego pieca. Potem trzeba było drapać tę płytę ze śladów po cebuli. Ja niestety mam tylko płytę gazową do dyspozycji, ale zapach jest wciąż ten sam.

  4. W pierwszej chwili, jak spojrzałam na zdjęcie na werandzie, to myślałam, że Ty nawet garnek masz taki jak kiedyś były, emaliowany. Ale nie 😉

    1. Nie można u nas dawać swojego jedzenia.
      Dlatego też odbieram Ją wcześnie żeby nie była głodna.
      Przed przedszkolem zjada porządne śniadanie i o 14ej pędzimy do domu na obiad.
      Podobno u Niej to nie jest typ „niejadek” tylko choroba która nazywa się neofobia.
      Nawet jak coś lubi ale przygotował to Ktoś inny to nie zje.

      1. To już wiem, że mój mąż nie wymyśla- nie je prawie nic poza domem (przed każdą imprezą trzeba go nakarmić). Koszmar 😀
        szkoda że nie wyrósł z tej neofobii

  5. Julio a jak sądzisz- jak do tego mają się szybkowary? pod względem wartości odżywczych, ich utraty itp. Masz jakieś doświadczenie? niektórzy chwalą, że ok, że zupa w 10 min, że wartościowe posiłki……..

  6. Mam dokładnie ten sam Crockpot , robiłam 2 podejścia do rosołu. Z pierwszego ( z przepisu na stronie) wyszedł galat, tłusty i niesmaczny. Drugi (2 udka, 2 marchewki, seler, pietruszka, por, cebula i przyprawy, bez soli) wyszedł bez smaku. Smutno mi strasznie. Gdzie mogę popełniać błąd?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.