każdego dnia powstaje w mojej głowie kilka postów. najczęściej wtedy, gdy choć chwilę mogę pobyć sama ze swoimi myślami.
gdy jadę autem, gdy stoję pod prysznicem. ale potem przychodzi dalszy ciąg zawirowanego dnia i nawet nie mam jak zapisać myśli.. a zaraz ulatują i najczęściej nie wracają.. przychodzą nowe, inne..
tak mi szkoda, że na to pisanie czasu mało, a prawie wcale..
jak już czas znajdę, to piszę szybko i nigdy nie poprawiam, nie wracam. siadam i ciągiem piszę, a potem klikam „opublikuj”.
może jak wyślę do szkół średnich z internatem dzieci, to będę mieć wieczory na pisanie… na lampkę wina i będę się jak w filmach spoglądać w okno, a potem napiszę kilka zdań.. przemyślę, słowo jedno skreślę, zastąpię innym, lepszym.. może kiedyś..
a teraz gdy dzięń od świtu do nocy po brzegi wypełniony uciekają myśli..
o tym, że mówię ostatnio przy śniadaniu, że założyłabym taką gazetę, w której byłyby same dobre wieści, a przede wszystkim ludzkie sukcesy. myślę, że jedną z najpiękniejszych rzeczy w życiu, jest oglądać ludzkie sukcesy. jak się im udaje, jak dążą ciężko do celu i cel osiągają. uwielbiam. serce wtedy tak rośnie. począwszy od tego gdy wychodzimy z kina po filmie „Bogowie” po ostatni reportaż w „expresie reporterów”, ktory jest o pięknej idei, o pomocy, o odrodzeniu.
móc podglądać ludzkie sukcesy, to niewyobrażalna radość. wtedy mam wrażenie, że mogę góry przenosić.
patrzę na te moje pociechy i myślę, że każdy dzień Matki z dzieckiem w domu, to wielki sukces.
bo czy Ktoś z nas wie, czy nie szykuje teraz mleka z płatkami Komuś, kto na stare lata poduszkę nam poprawi i choć na chwil parę przy łóżku naszym usiądzie, włosy nam poczesze.. to najpiękniejszy sukces. wychować człowieka..
przy tym śniadaniu mąż stwierdził, że ludzie dziś o złym chcą czytać.. a ja wiem, że pustki by były na półkach w kioskach na rogu.. po prostu wierzę w ludzi.. że o dobrym chcą wiedzieć..
czasami te myśli co uciekają, to o tym, jak wszystkie dzieci z przedszkola wychodząc krzyczą „Mama!”, „Babcia!” a moje dziecko krzyczy „O! Julka po mnie przyszła!”…
i o tym jak mówię do mojej siostry ostatnio „wiesz, gdy budzę się w nocy i pada deszcz, krople uderzają o okna dachowe, to ja nie śpię, na siłę nie śpię, bo tak mi szkoda tego tracić. tak uwielbiam ten stan. ciemno, ja pod ciepłą kołdrą, cisza, a za oknem wiatr, deszcz.. tak mi wtedy dobrze..” a Ona na to „mam identycznie! potrafie pół nocy nie przespać, tylko słuchać i się delektować tym deszczem na dachowych oknach…”
albo o tym, że do szału doprowadza mnie mój ukochany, jak otwiera nową pastę do zębów, gdy poprzedniej jest resztka.. bo nie chce mu się wyciskać.. a Kto przepraszam starą wyciśnie?! Hugo z lasu?!?
i o tym, że nie skończyłam żadnych studiów i nigdy tej decyzji nie żałowałam.
i do tych co piszą „nie stać mnie na taką spódnicę za 300zł”, żeby w tym czasie gdy zostawiają komentarz, poszukali materiału na allegro, zanieśli do sąsiadki krawcowej.. to będą mieć za 70.. żeby ruszali głową zamiast biadolić.
o zorganizowaniu z dwójką dzieci.. że jest o niebo lepsza niż z jednym.
i, że nie wyobrażam sobie chodzić po domu w czymś innym niż w dresie.
o tym, że lubię też „m jak miłość” i nie słucham „trójki”, choć za wartościową uważam.
ale zawsze najbardziej chce napisać o tym, że turlałam się z moim dzieckiem na trawie. po południu. w niezwykle ciepły, jesienny dzień.. od tarasu do płotu i z powrotem. to był naprawdę udany dzień, choć ciasto marchewkowe mi się nie dopiekło..
śpiworek Benka – Fresk (firma bliźniacza dwellstudio, która jest jedną z moich ulubionych, więc i ta stanęła na wysokości zadania).
fotelik – Navington
wózek – Mima
Tosi bluza – Bibi Dreams. moje dziecko 70% czasu jest w dresie.. wieś ma swoje uroki 🙂
Benka bluza – Gray Label