kredki i pozytywka


Jestem Mamą, która lubi piec, gotować, chodzić na spacery, jeździć rowerem, grać w planszówki czy karty… Ale za grosz nie mam talentu do kreatywnej i twórczej zabawy.
Dlatego zawsze byłam wdzięczna firmom, które dawały gotową zabawę dla moich dzieci, która rozwijała Ich zręczne paluszki.
I czy jest mi z tym źle?! No nie! Inne Mamy mogą siedzieć z dziećmi na dywanie z klejem, blokiem i nożyczkami całe dnie, ale piekarnika nie otwierały od roku, albo na rower nie siadają.
A może są takie co robią wszystko i to wszystko potrafią i jeszcze je to cieszy..
Jak taką poznam to na bank dam Wam znać i o Niej napiszę. 🙂
Colorino,  to bez dwóch zdań najlepsze kredki od zawsze, dlatego zastanawiam się czy w ogóle jest sens o nich pisać?
Chwalić tak oczywiste? Z taką historią? 
Ja mam tak i podobno wiele Mam, że jak zacznę kolorowankę z dziećmi, to Oni już dawno tam gdzieś idą, robią coś innego, a ja uparcie wpadam w trans i koloruje… Dlatego choć jestem duża, to o kredkach trochę wiem. ha!
Colorino posiada też w swojej ofercie zestawy do kreatywnego majsterkowania i tworzenia..
Szał na slajmy opanował świat. Nie wiem gdzie, dlaczego i jak, ale tak się niepostrzeżenie stało.
Zatem czekam aż moje dzieci się nagniotą tych gnieciuchów i zwyczajnie im przejdzie.
Zestaw robienia swoich slajmów spowodował eksplozję radości, jak chociażby najwspanialsze odkrycie dziecięcego świata.
Mogą świecić, brokacić się i mienić…Zajęcie na połowę dnia.
Drewniane modele i zabawa farbami… 
Mnie rozkochała drewniana pozytywka. Zarówno jej tworzenie, końcowy wygląd jak i melodia.
I ta drewniana kartka z którą można potem tę pozytywkę Komuś podarować.
Wygląda przepięknie. A ta jaka piękna…
Magnesy na lodówkę, kolorowanki – odkrywki i wiele innych twórczych zabaw dla dzieci…
Bardzo fajna kolekcja o nazwie BABY LINE dla najmniejszych rączek.. Czyli kolorowy świat dla bobasów.

Czy też właśnie seria CREATIVE.
Lubię takie zimowe, leniwe popołudnia… Kiedy w kominku się pali, kakao jest, bułki w piekarniku i Tata z nami…

I oczywiście po tym jak Menio pomalował samolot, widać, że talent malarski po Mamusi.

Szczyrk


Przedłużyliśmy sobie ferie i zaczęliśmy je tydzień wcześniej…
I jak mawiają, że z rodziną najlepiej tylko na zdjęciu, to racji w naszym przypadku nie mają.
Bo choć lubimy wyjeżdżać sami we czwórkę, tak prawdą jest, że najlepiej nam w zestawie z rodziną mojej siostry.
Można śmiać się ze wszystkiego, prowadzić poważne rozmowy do nocy, wspólnie chodzić po świeże pieczywo i idealnie mieścić się w saniach kuligu..
Mnie osobiście nigdy narty i deska nie zachwyciły, choć próbowałam na obu..
Jednak teraz, gdy okazało się, że moje dzieci połknęły bakcyla, nie pozostaje nic innego niż ponownie się w te narty wbić 🙂
Pojeździliśmy na dupolotach, pospacerowaliśmy po wierzchołkach gór, popiliśmy grzańca, pograliśmy w planszówki, pooglądaliśmy filmy, i niezliczoną ilość godzin ubieraliśmy i rozbieraliśmy dzieci 😉
Ogólnie było bosko… w kocach na kanapie przy buzującym ogniu i tańcach na poddaszu.

_______________________________________

Przez zupełny przypadek trafiliśmy na wspaniałego instruktora dla naszych dzieci.
Jeżeli Ktoś z Was wybiera się do Szczyrku, to na Białym Krzyżu w szkółce LIVE pytajcie o Pana Piotra.
Po raz kolejny okazuje się, że mam niezwykłe szczęście do ludzi. Ma niesamowite podejście do dzieci.

Dziękujemy firmie CoolPack za zaopatrzenie nas w jak się okazało, super porządne i wygodne plecaki.
Bardzo lubię ich jakość w porównaniu do ceny. Również modele, w których można znaleźć coś na każdy gust. Moje ulubione wzory na kółkach to ten, ten i ten. Klasyka kobieca w extra cenie tutaj. Dla kobiet super też te. Linia biznes.  

złoty i zielony


Lubię minimalizm i przestrzeń. Lubię niezagracone domy i jasne kolory. Ale u Kogoś. I na krótką chwilę.
Bez dwóch zdań moja natura jak i wychowanie w domu pełnym bibelotów, ukształtowało bezwzględną potrzebę przebywania i życia w „zapełnionej przestrzeni”.
I jak już raz na jakiś czas zrobię rewolucję, powyrzucam, porozdaje, mam miejsca więcej, to od razu zaczynam kombinować „co by tutaj dołożyć”… Albo przyjdzie samo i każe się dokładać 😉
Zatem po co walczyć z naturą?
Choć nie ukrywam, że natura owa, choć kocha przemeblowania, dawno mebli nie przenosiła..
A jak się pojawi coś nowego to wtedy jest ten impuls..
„Zafoteliło” się nam w rogu telewizyjnym. Może też dlatego, że oglądamy telewizji tyle co nic i kanap rozłożystych nie potrzebujemy.. Choć docelowo mężowi mojemu marzą się fotele rozkładane i bujane.
A ja już czekam na wiosnę, aby móc udekorować taras. Wtedy tam trafią wszystkie fotele, dywany i ponownie powiększy się nam dom, o najważniejszy latem pokój.
Homla, bo tak nazywa się marka zielonego fotela, zrobiła dużą, rozłożystą formę, która przy tym jest bardzo lekka.
I choć kocham swoje stare fotele z prl, tak muszę przyznać, że wygoda w tym jest o wiele większa.
Miły w dotyku aksamit, nadający wnętrzom ciepła i przytulności. 
Ja zakochałam się w kolorze ciemnej zieleni, ale żółty i szary też wybrały akurat najładniejsze odcienie.
Mogę szczerze przyznać, że wygodny na tyle, aby godzinami czytać w nim książki. A pewnie i oglądać filmy… (np. najwspanialszy na świecie „this is us”).
Złoty siateczkowy z metalu/industrialny był dopełnieniem różnorodnych materiałów moich foteli.
Skóra, ratan, materiał, metal.. Lubię takie połączenia. Najbardziej przy kuchennych stołach, gdzie każde krzesło inną niesie historię.
Asortyment sklepu Homla (znany też ze sklepów stacjonarnych), można zobaczyć TUTAJ.
Znajdziecie koce, meble, doniczki, przybory kuchenne… Jednym słowem wszystko do domu.
Duże sofy jak i drobnostki na wyprzedażygazetownik piękny (7zł), łyżka drewniana kuchenna(9zł), girlanda żarówkowa(39zł), girlanda na sznurze jutowym(19zł)…
A mój zielony fotel obniżony teraz o 300zł. Można znaleźć go tutaj.

Ja lecę dalej.. Do miasta. Nie znoszę wyjeżdżać z naszej wsi do miasta, bo parkować tam to dramat…
Dobreg weekend’u dla Was. Pełnego dobrych książek, filmów, spacerów i siebie nawzajem…