„słowem wywczas” 18-21 kwietnia 2024

Kiedy wpadłam na pomysł organizacji kobiecego wyjazdu, miałam różne tematy przewodnie w głowie…
Ostatecznie stwierdziłam, że zrobię to, co najbardziej gra mi w duszy i sercu – słowo.
Jest ono bazą owego wywczasu.
Będzie brane pod lupę bardzo swobodnie. Nie trzeba być namiętnym czytelnikiem czy też miłośnikiem pisania. Weźmiemy je w dłonie i zobaczymy czy da się z tego słowa ulepić łatwiejszą drogę dla naszego życia. A pomiędzy tym, dotkniemy każdej innej możliwej rozrywki..
Poniżej pozostawiam szczegóły.
Aby wpisać się na wywczas zapraszam na stronę mojego sklepu TUTAJ.
(klikając zakup płaci się tylko zaliczkę)

Najlepsze z przeczytanych w 2023

W 2023 roku przeczytałam tylko 47 książek i jest mi z tego powodu smutno.

Liczbę 56 uważam za taką faktycznie minimalną. Jedna książka na tydzień.
Ale i w tych 47 znalazłam perełki, które zmniejszają moje przygnębienie spowodowane marną liczbą.

Zaczynamy. Miałam zawrzeć to wszystko tylko na instagramie, ale nie zmieściłabym nawet najkrótszych opisów. A potrzebuję choć kilka słów o każdej.

🖌️📖”Akuszerki” – było to na początku roku, i wiem, że wiele z Was po nią sięgnęło. Sięgnęło i zachwyciło. To wspaniale, fabularnie pokazana historia biegnąca przez okres stu lat. Moja Mama mówi o niej i jej podobnym – po co Ci ludzie wtedy żyli? Przecież to był jeden znój, smutek i rozpacz. Moja Mama uważa, że lata w których żyjemy są najlepszym czasem w całej ludzkości. To książka – wiedza. Książka, która pozwala inaczej spojrzeć na to, co mamy, a przy tym przystanąć obok przepięknie napisanej historii rodu jak i całej wsi.
I niech nie zmyli Was tytuł. Nie jest zaledwie relacją akuszerek.
Książka, którą nosi się na zawsze w sobie.

🖌️📖 „Cudowne Lata” – poprzednia książka Valerie „Violette” mnie zachwyciła. Jedna z piękniejszych w moim życiu. Czekałam na kolejną z ogromną niecierpliwością.
I choć kolejna nie została we mnie tak jak pierwsza, nie można autorce zarzucić braku talentu. Przez połowę książki nie mogłam powiązać ze sobą kropek, przez co czytając trudno mi było całkowicie się jej oddać. Cały czas miałam z tyłu głowy, że czegoś nie doczytałam, coś ominęłam albo po prostu czegoś nie rozumiem. Patrząc z perspektywy czasu jest to fajny pomysł, ale czytając byłam wkurzona. Dopiero kiedy wszystko mi się wyklarowało poczułam radość lektury i wtedy oddałam się jej należycie.
Pomimo tego odczucia uważam ją za cudną, bo autorka wie jak pięknie nieść nasze uczucia, nasz smutek czy radość. Robi to doskonale w słowie jak i wymyślonej historii.
Poza tym wątek wnuczki wychowywanej tylko przez dziadka jest dla mnie treścią, która najbardziej skradła moją uwagę i serce.

🖌️📖 „Saga o ludziach ziemi” – przeczytałam pierwszą stronę i wiedziałam, że przepadnę.
To jest język i treść jakie kocham najmocniej. Jakich szukam w książkach najbardziej.
Historia zaczyna się w roku 1816 w izbie, w maleńkiej wsi. U prostych ludzi. Opowieść ta wydarzyła się naprawdę. Kolejna porcja wiedzy na temat naszej historii. Nie tej, która mówi o tym co działo się na szczytach wielkich posiedzeń czy przywódców, a z zupełnie przeciwnej strony – u największej biedoty i ciemnoty. O Ich nadludzkiej pracy, o pragnieniu zgromadzenia pożywienia. To bardzo podobna historia do „Akuszerek” jeśli chodzi o trud życia i czasy. O ludziach, którzy nigdy nie byli dalej niż poza swoją wsią, ale wychodzą z niej w poszukiwaniu lepszego życia… Lecz lepszego życia nie ma wówczas nigdzie. Dla nich.
Zjawiskowo pięknie ubrana w słowa historia. Cudowne dialogi, opisy. Nawet przez chwilę nie staje się nudna. Koleje losu są gęste i różnorakie. Zjawiskowa!!! Czekam na trzeci tom!
To taka książka, której chciałabym być autorką. Majstersztyk mojego gustu.

🖌️📖 „Cyrkówka Marianna” jest autorstwa Anny Fryczkowskiej jak i „Saga o ludziach ziemi”.
Jest równie doskonała. Nie wiem czy to zdolność pisania Ani powoduje, że te książki są tak dobre, czy Jej wyobraźnia, pomysły na treść. Nie wiem co jest głównym powodem, ale robi to w sposób mistrzowski. Cyrkówka Marianna również jest historią opartą na faktach.
To małżeństwo cyrkowców, którzy zaraz po wojnie jeździli po Polsce ze swoim dwuosobowym repertuarem. Repertuar jak i przybory były bardzo skromne, ale występy w czasach smutku i traum – bardzo potrzebne.
Książka tak bogata w przygody, zdarzenia, wartości…
Jest i do wzruszeń i do śmiechu. Moja wyobraźnia szalała. Ania pisze tak, że widzisz każdą polną drogę po której idą, każdą wieś, peron. Słyszysz bębenek, w który uderzają aby ogłosić swoje przybycie… Widzisz dzieci, które biegną Im na przywitanie. Usmarkane, bose, w obdartych ciuchach…
Ania jest pisarzem przez największe możliwe P!

🖌️📖 „Najważniejsze to przeżyć” – książka jest historią, która toczy się zaraz po wojnie, w zrujnowanej Warszawie. W mieszkaniach bez ścian, bez pokoi, z urwaną kuchnią.
W gruzach zamiast trawników i ulic. Przeżyć, to najważniejsze, ale potem trzeba po tym wszystkim żyć. I to było może równie trudne.
Historia toczy się powoli, spokojnie. Bez spektakularnych zdarzeń, ale napisana jest jak zwykle rewelacyjnym językiem Ałbeny.
A co dla mnie ważne, narratorką jest przede wszystkim mała dziewczynka.
To dla mnie najlepszy rodzaj narracji. Takiej jak w „gdzie raki śpiewają”, „wielka samotność”, „sekretne życie pszczół” czy jak przedstawione dziś książki Sarah Crossman czy „Wrony”.
Lubie świat widziany oczami dziecka.
A pierwsze pięć stron książki to mój ulubiony sposób prowadzenia historii. Budowa tych zdań i zawarte w nich słowa.

🖌️📖 „Nocami krzyczą sarny” – czekałam na taką powieść od Katarzyny Zyskowskiej po „Historii złych uczynków”. Bo choć każda Jej książka jest dobra, tak aura złych uczynków i unosząca się tam mgła, swoista duszność, zło za woalką było mistrzostwem świata.
To mistrzostwo pojawia się ponownie w Sarnach.
Góry sowie i kobiety. Dramaty i traumy. Historie, na które trzeba znaleźć odpowiedzi.
Ach! Jaka ona była dobra!! Głęboka. Wchodzi pod skórę i gniecie. Gniecie tak, że nie możesz odłożyć jej na bok. Wielki kunszt pióra.

🖌️📖 „To już moje ostatnie życie” – jak ja dawno nie czytałam biografii i autobiografii. Lub chociaż wywiadów – rzeki. Przeczytałam gdzieś fragment z tej książki i pomyślałam, że może być dobra. Zresztą Misiek od zawsze był dla mnie człowiekiem – zagadką i chciałam choć odrobinę tę zagadkę sobie rozwiązać. Przepadłam! Do reszty. Przeczytałam w jeden dzień. Odłożyłam wszystko. Czyta się doskonale. Misiek nawet przez chwilę nie staje się nudny czy męczący. Jest bezlitośnie prawdziwy. Szczery. On nawet do swoich największych wad przyznaje się w taki sposób, że zaczynasz te wady uważać za wspaniałe. 🙂
Oprócz historii Miśka, która jest i przerażająca i piękna zarazem poznajemy od kulis świat filmu, i bohemy artystycznej. Na prawdę dobra pozycja książkowa.

🖌️📖 ” Tippi i ja”, „Toffi”, „Kasieńka” i „My dwie, my trzy, my cztery”.
Odkrycie roku. Doskonała proza. Książka jest pisana w formie wiersza.
Jednak kiedy porzucimy w głowie ułożenie tych zdań czyta się jak normalną książkę.
Ale gdy się skupimy to podzielone linijki też mają swoje znaczenie.
Myślę, że wiele osób, które po nie sięgnie odłoży je z powodu sposobu w jakie są napisane.
A to wielka szkoda, bo wystarczy przeczytać kilka kartek aby już nie zauważać krótkich linijek. Dla mnie mistrzostwo świata. Emocjonalność tych historii weszła we mnie najgłębiej jak się da. Na wskroś prawdziwe, trudne, dramatyczne.
Wszystkie są narracją nastoletnich dziewczynek. Postrzeganie świata ich oczami, rozkładanie tego świata i chęć zrozumienia… wzruszająca do granic możliwości.
Zdolność Sarah Crossman w kwestii pisania, Jej empatia, wrażliwość, dostrzeganie niewidzialnego – dla mnie Nobel! Marzy mi się zapomnieć te książki abym mogła przeczytać raz jeszcze. I kolejny raz i kolejny… A to jak na złość są książki, których nie zapomina się nigdy. Jeśli jest literatura, która powinna przetrwać dla następnych pokoleń, to powinna być tą. Zresztą uważam też, że powinny wejść do kanonu lektur szkolnych. Jedna taka książka podaruje więcej niż dziesięć przerabianych w teraźniejszych czasach.

🖌️📖”It ends with us” – choć książki Hoover są dla mnie pozycjami na letni leżak, czyli bez zbędnych zaangażowań uczuciowo – umsyłowych, to ta pozycja wpłynęła mi na uczucia mocno. Dotyka problemu przemocy w związku. Zależności ofiara i kat. I tego jak trudno się z tego wydostać. Jest naprawdę dobrze zbudowana w swojej narracji, historii i poprowadzenia problemu. Problemu bardzo ważnego. Mam nadzieję, że wiele młodych dziewcząt sięgnie po tę pozycję, i będzie to miało znaczenie w ich życiowych decyzjach czy wyborach. Zatem cieszy mnie, że jest to autorka młodzieżowa, bo dzięki temu uda się jej trafić w tę grupę odbiorców.
Piękna i wzruszająca powieść.

🖌️📖”Smutki wszelkiej maści” to książka autorki „Sen o okapi”. Wiem, że jest to specyficzna książka, która nie podeszła każdemu. Mnie akurat bardzo. Zatem z wielką przyjemnością sięgnęłam po kolejną. I czytanie jej sprawiło mi tyle samo przyjemności.
Tym razem są to osobne rozdziały dotyczące innych sytuacji.
Jest duża kamienica i przygody jej mieszkańców. Cała opowieść prowadzona przez jedną narratorkę – mieszkankę. Jest śmieszno, ale tak śmieszno zwyczajnie. Jest smutno, ale smutno zwyczajnie. Jakże ja przy tej książce odpoczęłam. Było mi przy niej po prostu błogo.
O, i mam nawet zapisane piękne z niej zdanie.
” – Słuszności danej decyzji nie mierzy się jej rezultatem.”

🖌️📖 „Soroczka” – o tak! Ileż w tej cieniutkiej książeczce było mądrości. Ile moich myśli i analiz w związku z życiem. Z istotą życia. Jej wagą i wartością.
A jak ona jest napisana. Angelika Kuźniak będąc tak wybitną reporterką ubrała w zdania wypowiedzi ludzi szykujących się do swojej śmierci.
Najpiękniejsze są dla mnie proste słowa. Bez patosu i zbędnych uniesień.
W prostym słowie zawarta jest najgłębsza mądrość. I ja ją tam znalazłam. Na każdej stronie i w każdym zdaniu. Mam nawet zaznaczony fragment, do którego chcę się odnieść i napisać osobnego posta. Książka – biblia o życiu u jego kresu. Dzieło wybitne.

🖌️📖 „Wrony” – jak ja się upłakałam przy tej książce Petry Dvorakowej.
To też cieniutka książeczka, jednak moje doświadczenie czytelnicze pokazuje mi jak bardzo w krótkiej formie można zawrzeć dogłębną treść. Że nie ilość. Choć przy dobrej prozie chciałoby się jak najwięcej.
To ta opowieść, gdzie czytasz chwilę ale nosisz ją miesiącami w sobie.
Historia opowiadana oczami 12-13 letniej dziewczynki. O jej z pozoru normalnym domu, który po przyjrzeniu się bliżej normalnym nie jest. O dramacie tego młodego człowieka, który nie ma bezpiecznego miejsca w świecie ani w sobie. Który swoje życie wewnętrzne ma tak samo bogate i wielkie jak dorośli. Tak samo smutne i tak samo pełne pustki.
Tylko często tej pustki nikt nie bierze pod uwagę. Bo to przecież dziecko.
Myślę, że to jest obowiązkowa lektura każdej Matki. Każdego Ojca.
I ona również powinna być szkolną lekturą. Ale wcześniej lekturą każdego rodzica.
W swojej maleńkości jest to Wielka książka.

książki prezenty / książki sentencje



Ja mam ogromną słabość do książek, które skromnie są obdarzone w ilość słów, ale za to hojnie w ich jakość.
I nie dlatego, że nie lubię czytać. O nie. Wręcz przeciwnie.
Życie i moja miłość do literatury pokazała mi ogromną ilość wydań, które czasami w dwóch słowach mówią więcej niż trzy przeczytane wcześniej tomy.
Te książki to moje talizmany, skarby, wielka radość i pasja.
Opiszę Wam dziś kilka z nich, które moim zdaniem nadają się na prezenty, które pamięta się i ceni całe życie. Które obdarowanemu towarzyszą w codzienności.


1.”Dwoje ludzi” to najpiękniejsza książka o miłości. Iwona Chmielewska jest mistrzynią nie tylko ilustracji /grafiki ale myśli i idących za tym mądrości.
To kwintesencja wspólnego życia pełnego trudności i radzenia sobie z codziennością we dwoje. Wzruszająca i pokrzepiająca. Że nikomu jest łatwo, ale warto.
To książka, którą wspaniale dać na prezent ślubny. Na rocznicę ślubu.
Na urodziny, na wprowadziny. Można dać Ją parze wspólnie, ale można też przyjaciółce, cioci… Dosyć uniwersalna. Swojemu / Swojej wybrance. Rodzicom.

2.”Życie” to moja najcudowniejsza pozycja. W tamtym roku kupiłam i dałam Ją wszystkim moim najbliższym. To książka, którą mam w domu w kilku egzemplarzach i daję ją z każdej okazji. Ilustorwała ją moja ukochana Lisa Aisato. Ona też jest autorką treści. I podobnie jak u Iwony Chmielewskiej – talent plastyczny idzie równo z talentem słowa.
Kiedy ją kupiłam, przeczytałam nam ją wspólnie. Usypiając z Adasiem dzieci.
Pamiętam, że popłakałam się kilka razy.
A pamiętajmy, że na jednej stronie jest jedno zdanie. To zdanie w połączeniu z dedykowaną temu ilustracją są takim podsumowaniem życia, myśli, uczuć, wspomnień, że nie uda się Wam tej łzy nie uronić. Dla mnie jest to arcydzieło, które powinno być w każdym domu.
Niezwykle piękna i mądra.
Dla Kogo na prezent? Dla każdego na każdą okazję. Dla dziecka, Dziadka, rodziców, kolegi z pracy, znajomych, pani z urzędu… Dla wszystkich.

3.”Weź ze sobą”. Niewyobrażalna we mnie radość, że tę książeczkę mam w swoim dorobku. To mój ukochany rodzaj prezentu. Książka – sentencja. Taka do której można sięgnąć na szybko. Którą czyta się w 10 dziesięć minut i stawia na nogi, daje do myślenia, wzrusza, raduje… Taka książka była moim marzeniem. Spełnione.
Dla Kogo? Dla każdego z każdej okazji.
Na początku jest specjalne miejsce na wpisanie imiennej dedykacji.

4.”Miłość” jest pięknie ilustrowana i w piękny, jakby wierszowy sposób napisana.
Na każdej ze stron inna, mała historyjka miłosna.
Czasami pełna radości, innym razem zasmucająca.
To książka dla tej jedynej, dla pary, dla Kogoś bliskiego.
Mówi o miłości dwojga ludzi, ale pięknie wzbogacić nią półkę swojej przyjaciółki, sąsiadki, kuzynki…

5.”może”. Jest książką z wydawnictwa Levyz, które zajmuje się tylko książkami – sentencjami. Warto zerknąć. Ta jest pięknie wydana. Ekskluzywnie. Mówiąca o tym jak jesteśmy ważni i ile w nas możliwości. Dla tych, którzy nie wierzą w swoją siłę, którzy umniejszają swojemu istnieniu. Ilustrowana i napisana jakby do dziecka, jednakże kierowana do każdego.

6.”Zagubiona dusza”. Z ogromnym i wielki szacunkiem traktuję twórczość Olgi Tokarczuk.
Jej mądrość, Jej talent, Jej indywidualność, Jej osiągnięcia. Jednakże jeszcze nie przyszedł w moim życiu czas na Jej literaturę, choć mam wszystkie pozycje. Czekają.
Natomiast ta, właśnie ta „zagubiona dusza” jest Jej książką – sentencją.
Przepiękne, niezwykle klimatyczne i oryginalne ilustracje, pomiędzy którymi tekstu są trzy strony. Ale te trzy strony przeczytawszy raz, pamięta się całe życie i wraca do tej myśli, do tego zrozumienia świata.
Jest to najpiękniej ujęta w opowieść mądrość „zwolnienia”.
Tego, że świat pędzi znacznie szybciej niż rozwija się i dostosowuje nasz mózg i nasza dusza.
To książka prezent dla ludzi kochających sztukę, dla nietuzinkowych osobowości. Dla tych co potrafią docenić szczegóły. Dla tych, którzy podążają inną drogą niż większość.
Cudownie wydana.

7.”a ja czekam…” ta książka to moja najważniejsza pozycja w całej mojej bibliotece.
A biblioteka jest naprawdę duża. Mój mąż ostatnio stwierdził, że muszę przestać kupować książki bo strop może nie wytrzymać już tego ciężaru.
Nie wiem ile, może 15 lat temu znalazłam ją na półce w empiku. Siedziałam tam i sobie płakałam pod nosem. Była jedna. Taka wciśnięta w kąt. Już podniszczona.
Jeden z pierwszych moich blogowych wpisów był właśnie o niej.
Najpiękniejszy opis życia człowieka. W kilku zdaniach zawarte jest dzieciństwo, młodość, miłość, macierzyństwo, choroby,. troski, radości, starość, samotność.
Książka – biblia życia. Dla każdego na każdą okazję. Najwspanialsza.

8.”Chłopiec, kret, lis i koń”. Bajecznie wydana. Pięknie zilustrowana i tak samo napisana.
Połączenie wszystkiego co gwarantuje miejsce na ludzkich półkach przez dziesiątki lat.
Napisałabym setki, ale czas tak szybko się teraz zmienia, że nigdy nie wiadomo czy za lat 50 Ktokolwiek będzie potrzebował papierową książkę.
To mądrość „Kubusia Puchatka” i „Małego Księcia” w jednym.
Mam pierwszą wersję wydania, tę bardziej szkicową i tę bardziej bajkową. Stwierdzam z całym przekonaniem, że ta pierwsza, podstawowa podoba mi się o niebo lepiej.
To taka właśnie książka, którą można śmiało postawić obok Małego Księcia.
Również pozycja dla każdego, na każdą okazję. Dla dziecka i dla dorosłego.

Teraz czas na książki – sentencje typowo dla dzieci.
Choć „Pamiętnik Blumki” jest dla mnie pozycją konieczną dla każdego, kto kocha książki, Korczaka, życiowe wskazówki wychowawcze i magiczne zdania.

1.”Kiedyś”. Swoją pierwszą wersję, po angielsku dostałam od mojej czytelniczki. To były początki mojego blogowania. Mam ją do dziś i do dziś cieszy to wspomnienie tak samo.
Niezwykle radosna, lekka w ilustracjach. To książka od Mamy dla Córki. I to w każdym wieku.
Można kupić na roczek i można kupić na osiemnastkę.

2.”Uczucia” to krótkie historie opowiedziane oczami dziecka. Każda z nich jest opowieścią, która prowadzi do rozpoznania danego uczucia. To dziecięca mądrość, nad którą również dorosły powinien się pochylić.
Cudowna do wspólnego czytania. Bardzo ciekawie wydana.
Na każdą okazję. Urodziny, komunię, dzień dziecka. Przedział wiekowy – przedszkole, podstawówka. Choć jak pisałam, i dla dorosłego dużo przyjemności z czytania.

3.”Młodość”. CUDO! Dla każdej nastolatki i nastolatka.
Ilustracje Lisy Aisato i tak doskonałe teksty Linn Skaber. Skandynawki udowadniają, że potrafią w dziecięcą literaturę na najwyższym poziomie emocjonalnym. W swojej prostocie przekazu i wagi problemu lub uczucia trafione w dziesiątkę.
Jestem w tej pozycji doszczętnie zakochana. Leży mi na biurku i co jakiś czas otwieram na losowej stronie i sobie czytam rozpływając się jak przy sierpniowym słońcu.
Pozycja konieczna. W swojej oryginalności, cieple i pięknie stała się najlepszą pozycją na młodość.

4.”Mama” to pozycja zarówno dla dziecka jak i dziecka dla Mamy. To książka opisująca wzruszającym wierszem trudy i radości z macierzyństwa. Ilustracje pełne czułości.
To książka, która ukazuje nam, że każda nasza rozpacz wychowawcza warta jest zachodu.
To książka, która mówi o tym, że nie ma większej i piękniejszej miłości niż miłość Matki do dziecka.

5.”Pamiętnik Blumki” dostała moja Tosia na roczek od mojej siostry.
I jest książką, która nie opuściła mojego serca nawet na moment. Towarzyszy moim codziennym myślom, odpowiada na pytania, które zadaje sobie sama, podnosi na nogi kiedy szukam siły w tym jakże zagadkowym świecie dzieci.
Korczak jak nikt inny pokazuje nam wartość świata dziecka. I nasze ułomne do tego podejście, które w rzeczywistości jest tak proste. Nikt od tamtej pory nie mówił tak pięknie o dzieciach. Książka – skarb. Na zawsze na najważniejszym miejscu. Na półce i w sercu.

6.”Mały chłopiec” to dokładnie to samo co pozycja „Kiedyś” jednak od Taty dla syna.

7.”Miłość” jest po prostu urocza. W swoich rysunkach, w swoich porównaniach.
I jak żadna inna opisuje miłość Mamy do dziecka. Tak naprawdę dla najmłodszych. Od dwóch lat. Ale i dla nastolatka będzie niezwykle roztkliwiająca.