Pozwalam sobie wkleić Wam książkę. Już dawno niewydawaną.
Pokazana i powielana w internecie mnóstwo razy. Dostępna w całości publicznie.
Niezwykle szeroki wachlarz emocji po przeczytaniu.
U niektórych zadumanie, u innych złość..
Przepięknie recenzuje ją miesięcznik Ryms
„A mimo to – nieszczęśliwą postacią w tej opowieści jest człowiek, który ciągle za czymś goni, nieustannie czegoś mu brak i nawet, gdy osiągnie jedno, już myśli o następnym. A drzewo? W swym niewzruszonym spokoju tkwi w jednym miejscu i jest szczęśliwe za każdym razem, gdy tylko pojawia się jego przyjaciel. Poza uczuciem i akceptacją nic więcej mu nie trzeba. Rysuje się tu wyraźny kontrast pomiędzy tymi dwoma bytami.
Ilustracje w swej prostocie oddają cały wachlarz emocji. Na żadnym obrazku drzewo nie jest pokazane w całości, a jednak poprzez zwisające gałęzie, otaczające opiekuńczym gestem chłopca, wyrażają bardzo wiele. Widać, kiedy jest smutne, a kiedy wesołe. Kiedy czuje się samotne… Cierpliwie czeka latami na kolejne odwiedziny i nie widać po nim oznak upływającego czasu. Inaczej dzieje się z chłopcem, który zjawia się w sędziwym wieku po to, by ostatni raz usiąść na pniu drzewa. Czy zrozumiał, że ta gonitwa doprowadziła go w to samo, choć zniszczone przez niego, miejsce?”
Moja przyjaciółka, która przysłała mi tę książeczkę w wersji anglojęzycznej napisała…
„Wiesz Jula, że ta książka jest o Matce? To drzewo to Matki miłość”.
i w tym też jest prawda..
jakakolwiek Ona dla każdego z nas nie jest, ważne by pozwoliła coś zrozumieć, zmienić, i zwyczajnie zmądrzeć…