starcy.

375d1c0466800fcedef57bbe17073a13_8

bo czy Ktoś dziś myśli o starych ludziach..?
żyjemy pracą, stanowiskami, pieniędzmi, zdjęciami w windzie..
często też (i dobrze) spotkaniem ze znajomymi, piątkowym wyjściem, wakacjami..
w mediach żyjemy powodziami, terrorystami, ostatnio wciąż polityką i dyskutujemy o 500+.
w literaturze wyczytujemy o miłości (o to ja), latających smokach, leczeniu depresji..
starzy ludzie gdzieś tam są.. mieszkają w swoich starych domach, domach spokojnej starości albo u swoich dzieci, gdzie każdy żyje w swoim pędzie, a oni cichutko chcą się przydać i obierają ziemniaki do obiadu..
są gdzieś tam na swoich ławeczkach pod płotem w małych wsiach, albo z charakterystycznym pośpiechem przechodzą przez pasy w wielkim mieście.. z wielką obawą, bo miasto ich swą wielkością nagle zaskoczyło..
trzymają w rękach reklamówki, laski.. nierzadko specyficzny mają zapach.
czasami spokojni i uśmiechnięci. pogodzeni ze starością. czasami złośliwi i zgryźliwi.
szukamy wrażeń, pięknych opisów w najnowszych pozycjach książkowych na najbardziej widocznych półkach w emipku..
nową książkę kupiłam Grocholi, Paulliny Simons.. ale kupiłam je przy okazji, bo pewnego wieczora wykąpałam dzieci, zostawiłam je z mężem i szybko pojechałam do księgarni..
nie mogłam nawet wytrzymać tych dwóch dni kuriera kiedy kupiłabym na allegro..
chciałam mieć już! natychmiast!
i.. czasami pytacie mnie o książki bo wiecie, że kocham czytać..
to jest to książka o której wspomnieć muszę.. choć wiele teraz o niej piszą.
w gazetach, w internecie.
piszą, bo to jest piękna książka.
myślę, że w pewien sposób zjawiskowa.
jak można z tak wielką lekkością, zdolnością postrzegania świata, zauważalnością zjawisk drobnych opisać monotonię życia starców..
jak można mieć w sobie tyle dystansu, tyle humoru, uroku takiego smykowatego chłopca..
książka jest pamiętnikiem. prawdziwym. pewnego staruszka z Amsterdamu – Hendrika Groena.
przez rok opisuje codzienność w domu spokojnej starości.
jak np wracał od Pani Visser, która uraczyła Go ciastem.. On to ciasto wrzucił do akwarium z rybkami.
ciasto rozmokło, rybki zdechły. w ośrodku dochodzenie Kto zabił rybki..
to jest dla mnie godne największego podziwu, jak 83 letni staruszek może opisać tę historię.
skąd w takim człowieku – niemłodym – taka inteligencja, taki dowcip, taka bystrość..
mnie rzadko książki rozśmieszają, rzadko komedie, a kabarety prawie nigdy..
na tych Jego opowieściach nie schodzi mi uśmiech z ust.
czytam na głos i kiedy kończę mąż krzyczy – czytaj dalej, co dalej..

pytacie mnie ostatnio często kiedy wyjdzie moja książka..
zawsze tak to jest, że trwa dłużej niż się zakłada.
dziś drukarnia dała mi odpowiedź, że będzie w pierwszej połowie lipca.
ale gdyby Ktokolwiek z Was miał smak na nową książkę, to warta jest każdej złotówki, każdego czasu, każdej naszej myśli.
zobaczyć świat starców przedstawiony takimi oczyma jest czymś zaskakującym i wnoszącym wiele do naszego życia.. życia w wielkim pędzie ludzi XXI wieku.
Pani Hendriku, kłaniam się do stóp. Najniżej jak potrafię. 
Fenomenalny, zjawiskowy, ponadprzeciętny!

spisane.

Wpadłam na bloga jak po ogień, bo ostatnie szlify nad książką czas zabierają..
i jako, że w głowie myśli mam rozbiegane, hałaśliwe to trudno w całość zebrać.
często, albo najczęściej internet przeglądam w telefonie.. 
i mam całą zakładkę print screenów zdań jakie mnie poruszyły..
podzielę się zatem tym co ostatnio w moim telefonie zagościło i wracam zaraz do Was.

Kasia Nosowska – fragment wywiadu.
„Ja mówię A, on mówi B, ja przystępuję do ataku, a jestem w tym dobra, potem on, a też jest w tym niezły. I nagle myślę sobie: ktoś musi odpuścić, bo to będzie trwało do końca świata. I dociera do mnie nagle:ja to muszę zrobić! Czy coś mi ubędzie, jeśli teraz powiem: „Kończę tę rozmowę”?
Wtedy jednak trzeba wyjść do innego pomieszczenia, bo on mówi: „Ale chwileczkę!”.
I ja mówię: „Zatrzymajmy się tu – masz swoje zdanie, ja mam swoje. Jutro, panie kochany, jutro pogadamy”. I on jest wtedy zły – przynajmniej tak było na początku, kiedy testowałam ten nowy sposób.
Nie przestawał mówić, a to korci: on zarzuca haczyk, ja połykam od razu. Już mam gotowe , świetne zdanie żeby odpowiedzieć. Ale nie! Nie mówię. Nic nie mówię.
I rano okazuję się, że to jest już w ogóle nieistotne.
Albo trzeba spacyfikować wojnę miłością: jest masakra, widzę, że mamy złe miny, i wtedy biorę głęboki oddech, podchodzę, uwalam się na niego i mówię „Kocham Cię”. A dla niego to jest tak zaskakujące, taka czułość w trakcie wojny, że też mówi: „Ja Ciebie też”. I nikt nie traci.”

Ks. Jan Kaczkowski (tak, tak, ateiści też mają do Niego wielką słabość)
„Nie użalajcie się nade mną, że taki młody i taki biedny. Nie jestem aż taki biedny, w jakimś sensie jestem szczęśliwy, że ta choroba przyszła, bo ona mnie wyzwoliła z lęku. Miałem mnóstwo kompleksów, bałem się rzeczy głupich, irracjonalnych, byłem pyszny. Ona mnie z tego wyleczyła… Już się niczego nie boję. Biskupa i przełożonych wcale nie trzeba się bać, podobnie jak krytyki, jakichś ataków. Jestem wolny. Dziękuję ci, mój raku, że wyzwoliłeś mnie z wielu strachów. (…)
Wiecie, nowotwór pomógł mi uporządkować swoje życie – wyzwolił mnie z lęku, z kompleksów. Już nikt mi nic nie może zrobić. Jestem zupełnie wolnym człowiekiem.(…)
Wy też się nie bójcie. Życie jest tak nieprzewidywalne! Za chwilę może się zdarzyć coś, co natychmiast rozwiąże wasze problemy”

Johann Wolfgang Goethe
„Zanim się czemuś oddasz, zawsze jest wahanie,
Szansa, by się wycofać,
Zawsze nieudolność.
Przy każdej inicjatywie i akcie tworzenia
Jest jedna elementarna prawda,
której nieświadomość zabija nieprzebrane idee
I niezliczone plany:
Że kiedy całkowicie się czemuś poświęcisz,
Opatrzność też wykona swój ruch.
Wszystko się wtedy zdarzy, aby ci pomóc,
Co inaczej nigdy by się nie zdarzyło.
Z decyzji wypływa cały strumień zdarzeń,
Przynosząc z korzyścią dla ciebie najrozmaitsze
Wypadki, spotkania i rzeczy,
O których nikt by nie śnił, że mu się przydarzą.
Cokolwiek robisz lub marzysz, że możesz to zrobić
– Zacznij tylko.
W zdecydowaniu drzemie geniusz, siła i magia.
Zacznij teraz.”

jeszcze raz..

filmów tych ulubionych mam niezliczone ilości..
a w każdym z nich co innego mnie zachwyca.. w jednym dialogi, w innym muzyka, tam zdjęcia a gdzieś indziej kostiumy..
zakochuję się w aktorach.. śnią mi się te filmy po nocy..
i pamiętam taką jedną scenę z „about time” o jakim nie raz już Wam pisałam..
musiałam zatem ją opublikować..
mówi o szczęściu.. o tym jak można osiągnąć w życiu radość nie robiąc tak na prawdę nic oprócz życia..
tylko żyć uważniej… nawet w pośpiechu, w tym naszym zabieganiu.. 
w tych kilku minutach jest zawarta wielka recepta na lepsze życie..
nie wyobrażam więc sobie, że takiej wielkiej nauki mogłoby zabraknąć na moim blogu..
dla tych co nie oglądali dodam tylko, że ten rudy bohater ma zdolność cofania się w czasie. przeżywania niektórych chwil w życiu jeszcze raz… odziedziczył Ją po ojcu. i pewnego dnia, gdy Ojciec dowiaduje się o swojej śmiertelnej chorobie, zdradza synowi sekret..
kiedy ja czytałam opis filmu.. nie znoszę filmów z jakimkolwiek wątkiem fantastycznym… jakże często się zaskakuję..
ostatnio zaskoczył mnie tak „outlander”.. chodziłam spać o 4ej rano, gdzie o 6ej budzą się dzieci.. 🙂
moja siostra komentowała to „jaka Ty jesteś pop…..”.. – no, coś w ten deseń 😉 bo ledwo chodzę, ledwo na oczy patrzę, ale śpię po 2 godziny na dobę bo mi życia szkoda… w nosie z tym , wyśpimy się po śmierci!
proszę Moi Kochani, jednak ta chwila chyba wymaga skupienia..
dla tych co w pracy, jest do czytania więc głos przed szefem można wyłączyć 😉
życzę Wam takiej środy jak w tym fragmencie!! a może i czwartku… i do następnego..