
Czasami zawieszę swój wzrok na płaszczykach ze stójką i na ponczo wełnianym..
Ale potem zadaje sobie pytanie, czy ja bym chciała iść na podwórko, na rower, do przedszkola, na plac zabaw… czy ja gdziekolwiek chciałabym w tym iść.
Bo moją dewizą życiową jest… nie ma ciuchów tak pięknych by cierpieć nosząc je.
Nie kupuję moim dzieciom jeansów zapinanych na guzik i zamek.
Zrobiłam to w życiu trzy razy i każde z nich miały może raz na sobie, a może to nawet nie był raz a pół raza.
Mamy dresy, legginsy, jeansy na miękkim pasie (ściągaczu) z zaznaczeniem, że jeans musi być niezwykle miękki i wygodny. Mamy miliony bluz dresowych. Kurtki puchowe i tak dalej..
Mamy zwyczajnie wygodne ciuchy. A w tych wygodnych ciuchach musi się znaleźć radość dla dziecka, które je nosi i może brak przesytu kolorów i wzorów jak się da…
Pisze do mnie smyk.com z zapytaniem o zdjęcia ich ubranek z „COOL CLUB „.
Wiecie, co było fajne, że ja nie musiałam tam jechać robić zakupów, bo robiąc jesienną wyprawkę dzieciom byłam między innymi i tam. Odpisałam, że tak, bo to będzie prawdziwe.
To co widzicie na zdjęciach, to produkty, które kupiłam sama zanim ktokolwiek do mnie napisał.
To był mój własny wybór i uważam – genialny. To były wybory na które uważałam warto jest wydać pieniądze. Które będą wygodne, wynoszone, lubiane.
Jak w każdym sklepie jest coś na co nawet nie zerkam i coś co całkowicie zwraca moją uwagę.. Do tego stopnia, że przypędza ze mną autem do domu by u nas zamieszkać.
Czarne legginsy Tosi mamy jeszcze w szarym odcieniu, ten sam model, bo były zbyt fajne, wygodne i cenowo przystępne by pozostać na jednych. Albo mają też fajne wzory
Bluza biała w psy była wspólnym wyborem moim i Tosi. Mnie spodobała się kolorystyka, kreska rysująca psa, wygodne kieszenie, no a Tosi wiadomo dziecięcy print.
Bluzka z długim rękawem urzekła mnie ilustracją jesienno-zimową i idealną ceną.
Spodnie jeansowe, najlepsze jakie miałam dla Tosi przez te 6 lat. Bardzo miękki jeans, na ściągaczu wygodnym, nie krępującym ruchów. Z drobnymi naszywkami co cieszy Tosię. Polecam baaardzo.
Bluza z wiewiórą, bardzo milutka od spodu, wygodna, lekka. Suuuper.
Czapka różowa , mój ulubiony model czapek dziecięcych. Z podszewką polarową na zimę.
Dla Benia mam genialne spodnie dresowe do przedszkola (kupiłam 4 sztuki bo są najwygodniejsze, są też niebieskie).
A z tego co jeszcze mamy i jesteśmy bardzo zadowoleni, a nie ma na zdjęciu to bluza dziewczęca .
Bluza z kapturem i bluza polarowa wydają się też być super. Na żywo dobrze „brzmiały”.
I Tosi baletki do przedszkola, nie chce innych. My mamy różowe.
Weranda Country


Miło nam gościć w najnowszym wydaniu Werandy Country.. (na aż 20 stronach)
Ja szczególnie będę sobie te zdjęcia oglądać aby cieszyć się tym, że taki porządek jest możliwy i może kiedyś jeszcze u nas nastąpi…
A propo’s jakoś w okolicach tych zdjęć, było wtedy też to DDTVN i inne czasopismo, zatem to był czas sprzątania pod media..
Od tamtego miesiąca maja jeszcze zgłosiły się trzy chętne „media” na nagrania/zdjęcia i wszystkim spójnie odpowiadam… nie, nie, może w przyszłym roku, bo wie Pani my tutaj przede wszystkim żyjemy.
Nigdy nie spodziewałam się, że wyjdzie nam dom czy to wnętrza, które będą się podobać.
Chciałam by podobały się nam.. To niewyobrażalnie miłe.
Ale myślę, że życie tutaj z tymi dziećmi i z tym mężem…
kiedy jest bałagan, nikt nie robi zdjęć, na piecu garnek nie schowany z przypaloną kaszą, rozsypane corn flakes pod stołem razem z kotami kurzu, rzucone ręczniki z rajstopami i bielizną na podłodze łazienkowej po kąpieli dzieci…
kiedy dookoła kominka popiół rozsypany, na tarasie „kupa” poznoszonych gratów po minionym lecie, przyschnięte na blacie plamy po śmietanie, kompocie, soku ze szpinaku..
kiedy wejście do pokoju Tosi jest nie tyle utrudnione co niemożliwe..
wtedy, choć się wkurzam, ten dom zdecydowanie jest dla mnie najpiękniejszy…
pytacie mnie… o ziemię, o miłość.
Dla każdego człowieka przeznaczona inna ziemia.
Inny szum. Drzew czy aut.
Dla każdego człowieka przeznaczony inaczej płynący czas.
U jednego biegnie, a u drugiego powoli szura za dużymi kapciami.
Piszecie do mnie – gdzie to szczęście odnaleźć?
Czy na tej wsi do świata można mieć dostęp? Czy dziecko do szkół wozić nie za daleko?
I już wiem, że dla tego człowieka może czeka inna ziemia, skoro to dla niego ważne..
Cieszę się z zajęć popołudniowych na podwórku, w lesie, na spacerze do Babci.
I Oni chyba też się cieszą..
Raz jeden na balet pojechaliśmy do miasta, bo się zamarzyło mojemu dziecku.
I już więcej nie chciała.. Choć ja karnet cały wykupiłam.
Woli karmić kaczki w stawie obok i jak się ścigamy na hulajnogach.
Powiedzieli mi, że takie czasy są, iż dzieci trzeba kształcić, w każdym kierunku, rozwijać, żeby się w świecie mogły lepiej odnaleźć i pracy dobrej poszukać.
A na mnie to nie działa. Nie przemawia do mnie to.
Chcę żeby były szczęśliwe, spokojne, bez wizyt u psychologów by życie mogły wieść.
Żeby nigdy nie trafiły w szpony wielkich miast i pędu za stanowiskami i większymi pieniędzmi..
Chyba, że będą chciały. To proszę.
Dla mnie miasto nie ma nic, co mogłoby mi wynagrodzić brak wsi.
Do miasta zawsze można wyruszyć w razie potrzeby, a żyć na co dzień i tęsknić za ciszą, przestrzenią..
Nie dla mnie, nie dla mnie tamta ziemia.
We wtorki mamy Tosi plastykę w przedszkolu, a w czwartki basen.
Od czwartku do czwartku liczy noce by już znowu iść.. To był Jej wybór.
I ani razu nie kołatało się w głowie, czy do tego miasta nie za daleko będzie…
A i w miastach naście lat się żyło..
Widocznie ta ziemia jest mi przeznaczona.. Na dziś, na teraz..
Może na emeryturze rozkocham się w centrum Nowego Yorku..
Nie ma szali gdzie zważyć się da, czy do miasta czy do wsi serce człowieka rwie..
Każde serce inne, i w każdym momencie życia czego innego pragnie i potrzebuje by byt dobry toczyć.
Jeden ziemię rajem nazwie, drugi tę samą przeklnie i opluje na odchodnym.
A może jak zwykle bywa, trzeba zażyć wszystkiego by wiedzieć..
Choć myślę, że nie raz ludzie umierają i nadal nie wiedzą jaka ziemia im przeznaczona.
Czy na innej nie byliby szczęśliwsi…
A niektórym dobrze tam gdzie są i nawet nie rozmyślają..
Dla każdego człowieka inna dusza przeznaczona.
Inny wzrost, kolor oczu i tembr głosu.
Dla każdego przeznaczone inne poczucie humoru i bycia sposób..
A bo też o dobrego męża mnie pytacie.. Czym się kierować i czego to szukać..
A to co dla jednego będzie złotem, dla innego utrapieniem być może.
Przecież mogę napisać, co dla mnie ważne..
Nigdy poety nie poszukiwałam, strojnisia, wędrowca.
Ważniejsze było aby pamiętał opony na zimowe w moim aucie zmienić, niż o celebracji dnia w którym się poznaliśmy.. Bo wszystkiego mieć nie można.
Musi być stabilny emocjonalnie, zaradny (nie bogaty a zaradny), pracowity, życiowo mądry, dobry człowiek…
Choć często nawet jak Kto ma upatrzone jakie cechy ceni, to się serce w innym zakocha..
Dlatego powtarzam, że miłość na całe życie, to ta podzielona na pół, gdy się kocha sercem i rozumem.
Bo gdy zakochanie odejdzie, to nie raz się okazuje, że nie ma za co już kochać…
A gdy człowiek dobry, to gdy nawet miłość na chwilę opuści to powraca.. bo się go za dobro kocha.
Tylko trzeba swoje przeżyć i wiedzieć już, że za dobro trzeba cenić i szanować..
Serce kobiet często głupie jest i za niedostępnym i gniewnym biegnie…
Bo tak natura ludzka stworzona, że wydaje się nam, iż to na wyciągnięcie ręki mniej cenne..
Pytacie skąd wiedzieć, czy nie zrani, nie porzuci, nie zdradzi, nie odejdzie?
Ano się tego nie wie.. Nie wie się tego nawet o sobie samym..
Jednak można czuć, że Ktoś zakochany w sobie będzie szukał poklasku u większej ilości kobiet, choć nie zawsze, bo w spokojnych, cichych ramionach też można obawy czuć..
Jedyne co można to starać się zwyczajnie lubić, rozmawiać, dobrze ze sobą czuć. Jako partnerzy i kochankowie. Trzeba być dla siebie nawzajem, ale też znać granice i być choć odrobinę niedostępnym, inspirującym, ciekawym, by się nie znudzić… A inni znowu monotonnie lubią i się odnajdują..
Nie ma odpowiedzi na takie pytania.
Dla każdego inny człowiek przeznaczony.
Inny dzień z tym człowiekiem. Inne plany i cele.
Choć z człowiekiem jak i z ziemią…
„Jeden ziemię rajem nazwie, drugi tę samą przeklnie i opluje na odchodnym.
A może jak zwykle bywa, trzeba zażyć wszystkiego by wiedzieć..
Choć myślę, że nie raz ludzie umierają i nadal nie wiedzą jaka ziemia im przeznaczona.
Czy na innej nie byliby szczęśliwsi…”
Taki los człowieczy – wątpić, wahać się, żałować, powracać…
Bywa jednak też, że znajduje Ktoś swe miejsce na ziemi i odpowiedniego do tego człowieka.
Ale o tym można powiedzieć na końcówce swojego żywota.
Wcześniej można mieć jedynie nadzieję, że się dobrze wybrało.
Trzeba zatem szukać swego, zmieniać. A jak nie można (bo nie bywa, że się nie da, da się wszystko i zawsze), bo czasami właśnie zmienić by się chciało a nie można… to trzeba zwyczajnie polubić tę ziemię czy człowieka co się dostało, nawet jak dla innego była przeznaczona… Bo czy pewien człowiek jest, że na innej czy z innym byłby szczęśliwszy?
Może to tylko mu się wydaje, że inna mu jest przeznaczona, że z innym byłby szczęśliwszy..
