cokolwiek nas w życiu prowadzi..
do lepszego czy gorszego..
gdziekolwiek..
to zawsze początek tej drogi zaczyna się w naszej głowie.
i choć bywa, że nie za bardzo mamy na coś wpływ, to obraz tej sytuacji ma największe znaczenie.
a obrazu tego nie stworzy nam nikt inny.
czy to rozwody, rozstania, depresje, załamania nerwowe, kłótnie lub zwyczajnie złe dni..
kładziesz się wieczorem spać i przeklinasz dzień. był koszmarny. do bani. najlepiej przeżyć go jeszcze raz.
móc coś naprawić, inaczej powiedzieć, inaczej się zachować, gdzieś nie wchodzić lub przeciwnie – wejść..
ale dnia, jak żyję, nie słyszałam by cofnąć się dało. że ten przycisk „rew” i otwierasz oczy..
na szczęście zawsze zostaje nam nadchodzący czas.. a z nim możemy zrobić już co tylko chcemy..
zamiast naprawiać, tkwimy myślami i analizujemy gorycz, złość, która w nas powstała.
zadajemy sobie pytania „dlaczego tak się zachowaliśmy, dlaczego to powiedzieliśmy, teraz wszystko się zepsuło”..
i budujemy w sobie całe tomy rozprawek o zepsuciu.. o tym jak zburzyliśmy, zamiast zamknąć to w dwóch zdaniach i przejść do wniosków i rozwiązań.
oprócz tego, że Twój organizm dostaje pozytywne myślenie, czyli najlepszy pokarm, to do tego zaczynasz głęboko oddychać czując wolność.. wolność od narastających myśli, które kradną Ci czas i życie.
piszą teraz w mediach, że depresja w ciągu 6 lat stanie się numerem 2 na liście największych problemów zdrowotnych na świecie.
piszą o tym, że w Danii rozwodzi się 46% par.
i choć nie uważam, że my sami mamy całkowity wpływ na te wydarzenia, tak myślę, że zanim cokolwiek się stanie, początek tej drogi jest w nas.
szukamy w życiu tych co nam na pewno zawinili, spychamy winę na bliskich, partnerów, świat, szefów, żyjących obok…
chodzimy do psychologów, psychiatrów, na wieczorne rozmowy z przyjaciółkami by móc wykrzyczeć jak cały świat jest przeciwko Tobie… mało kiedy słyszę…
„wiesz, było mi naprawdę źle. usiadłam w ciszy, spokoju i zastanowiłam się co robię nie tak, gdzie tkwi we mnie błąd, co mogę zmienić.”
ludzie boją się przyznawać do winy, próbować i zaczynać od siebie.
często lubią osądzić innych, a potem tkwić w tej bańce zranienia i bezsilności..
nie osądzam, jeżeli Ktoś próbował wielokrotnie i się nie udawało.
piszę o tych, którzy nie próbowali, którzy spróbowali tylko raz, może dwa..
jakże często brak nam Kogoś mądrego obok by mógł nam jasną i prawdziwą perspektywę pokazać..
pamiętam jak wróciłam z wakacji. byłam tydzień z córką i dziećmi siostry na Cyprze.
w dzień powrotu wstaliśmy o świcie. pakowanie, samolot, lotniska, powrót z Warszawy, po drodze zawoziłam bliźniaczki siostrze a odbierałam synka od Babci.. no cały dzień intensywny i ciężki.
wróciłam do domu o 21 ej. dzieci w aucie wyspane, auto załadowane po dach. kluczy nie mam, czekam na Szwagra by przywiózł bo….
mój mąż jest na motorze i nie zdążył wrócić z gór..
dostałam szału. oprócz tego, że zadzwoniłam i powiedziałam Mu wszystko co myślę na ten temat tak, że aż chrypki dostałam, to zadzwoniłam do Teściowej i Siostry mej. One oczywiście mnie wsparły, że tak Im przykro, że gdzie On do cholery jest jak ja tam z dziećmi wróciłam… zadzwoniłam więc raz jeszcze do Niego by koniecznie dopowiedzieć co powiedzieć wcześniej nie zdążyłam!!
I choćby nie wiem co, uważałam, że winę ponosi On!!!!!
na końcu postanowiłam jeszcze poinformować o tym zajściu moją Mamę..
która po wysłuchaniu mówi..
„zupełnie Cię nie rozumiem, wróciłaś z wakacji a nie ze szpitala. powinnaś być wypoczęta i uśmiechnięta. On w tym czasie jak leżałaś na plaży pracował dzień w dzień, więc dziś pojechał na motor i przez korki nie zdążył wrócić. o co Ci chodzi? „
oczywiście w tamten czas w trybie natychmiastowym rzuciłam słuchawką!!!!
ale czas pozwolił mi przyjrzeć się bliżej tym słowom.. i tak żeby nikt nie wiedział – przyznać rację.
tu akurat podaję przykład lekki i dość błahy, jednak dobrze opisujący myśl jaka mi po głowie chodzi..
często poprzez takie sytuacje w życiu zaczyna się cisza, kolejne niesnaski, niedomówienia..
każdy widzi winę drugiego… ale nawet nie próbuje zacząć od siebie..
nie jest grzechem błądzić, źle osądzać… grzechem jest nie szukać winy w sobie.
często przytulam się do męża wieczorem i mówię „źle mi ze sobą, taka jestem ostatnio nerwowa, tak Cię przepraszam, muszę coś zmienić, coś popracować nad sobą.”
i oprócz tego, że jest mi na duszy lżej, bo przyznałam się do swojej słabości, to do tego dostaję zawsze od Niego wsparcie… „nie jest tak źle, i tak niezmiennie Cię kochamy”.
kolejny dzień jest zawsze wtedy lepszy..
nie mówię o skrajnościach.. nie raz trzeba tupnąć nogą i powiedzieć „o nie!!!”.
jednak zanim się tą nogą tupnie dobrze się sobie przyjrzeć..
czy to w związku partnerskim czy w relacjach rodzicielskich..
pamiętaj mówić „przepraszam” swojemu dziecku. rodzicom często się wydaje, że mają prawo podnieść głos, wyrazić swoją opinię a potem nawet błądząc nie przepraszać, nie wracać..
dziecko jest nikim innym jak Twoim odbiciem lustrzanym.
zacznij więc od siebie.
kiedy zbłądzę w wychowywaniu podchodzę do córki, łapię Ją za ręce i mówię „bardzo Cię przepraszam. jest mi wstyd za moje zachowanie. postaram, się już nigdy tak nie powiedzieć. „
bo wychowanie dziecka to największa sztuka i trudność jaką w życiu dostajemy. każdy z nas więc błądzi każdego dnia. to normalne.
kiedy czujesz zbliżającą się chandrę, gorszy czas, zacznij od siebie..
nie szukaj winy w pędzącym świecie, odnajdź swój własny spokój, rytm.
zrób listę.. co poprawia Ci humor, co lubisz robić..i przede wszystkim – rób coś!!
znam kilkoro ludzi, którzy są od pewnego czasu niezwykle nieszczęśliwi… wszystkich Ich łączy to samo..
zaczęli być nieszczęśliwi jakiś czas po tym, gdy zabrakło im obowiązków, zajęć i zasiedzieli się w domu pod kocem.
kiedy czas jest na tyle rozciągnięty, że z nudów szukają problemów, analizują, a potem już poprzez zależenie i zastanie wszystko sprawia niewyobrażalny problem..
takie zjawisko doskonale widać na starszych ludziach.. na tych którzy pracują i pewnego dnia idą na emeryturę..
prawie wszyscy twierdzą, że wtedy zaczęli umierać.
człowiek do szczęścia potrzebuje pracy i nikt mi nie wmówi, że to nieprawda. obojętnie jakiej. czy to w biurze, czy przy dziecku, czy przy garach, czy w ogródku, czy przy pisaniu, czy pilnowaniu wnuków… pracy. ruchu i zajęć.
leży i siedzi człowiek chory. no i ten zmęczony robotą też może.. 🙂
Ktoś bardzo bliski poszedł na emeryturę.. bał się tego dnia. i miał rację. zaczął opowiadać nam po roku o tym jak się zmienia, jak dziwaczeje, jak wszystko Go przerasta i denerwuje..
aż pewnego dnia, z głupoty zaproponowali Mu pracę.. teraz wstaje i pędzi rowerem o 5ej rano (nawet dziś, w -15 stopni mrozu) do roboty. 10 kilometrów. 68 lat. jest nowo narodzonym człowiekiem.
kiedy coś w życiu idzie nie tak.. związek, rodzicielstwo, praca, przyjaźń… zacznij od siebie… to na 99% jest kluczem do sukcesu.
na nowy..
ze zmianami w człowieku to nie jest tak, że dzieją się ot tak… one najczęściej rosną, dojrzewają.. coś musimy zrozumieć, z czymś sobie nie radzić by móc nad tym pracować.. a jak wiemy najlepszym lekarstwem na wszystko jest czas. a zaraz po nim pokora.
nie życzę więc nikomu, jak i sobie wielkich przemian i postanowień wraz z upływającą nocą z ostatniego grudnia na pierwszego stycznia.. życzę jedynie umiejętności obserwacji siebie, życia, tego co daje nam zadowolenie a co bezlitośnie ciągnie w złą stronę..
a potem sukcesów z każdym odkrytym nowym zachowaniem, słowem, gestem..
zostawiam kilka mądrych słów, które akurat mnie dały dużo do przemyśleń i analizy swojego życia..
„Zanim odpowiesz – posłuchaj.
Zanim zareagujesz – pomyśl.
Zanim wydasz – zarób.
Zanim osądzisz – odczekaj.
Zanim zrezygnujesz – podejmij próbę.”
E. Hemingway
„Każdy wędrowiec, choć wybrał swój los i nie zamieniłby do na inny, ma taką chwilę, kiedy przechodząc przez wieś o zmierzchu i widząc przez okno izbę, gdzie rodzina zasiada do stołu w kręgu lampy, odczuwa strach przed przyszłością żal za przeszłością i niepewność, czy wybrał właściwie. Wtedy chciałby rzucić w szybę kamieniem. Na pozór po to, by zniszczyć obraz, który uważa za głupi i niedorzeczny. A naprawdę po to, żeby dodać sobie odwagi. Nie wie, że jednocześnie ktoś obserwuje go z głębi domu. Ktoś, kto widząc włóczęgę, zazdrości mu wędrówki, bo sam siedzi przez całe życie w tej samej izbie, ciepłej i przytulnej, ale za to w bezruchu i nudzie. I ten ktoś ma ochotę wyjść przed dom i rzucić w wędrowca kamieniem. Pozornie z oburzenia na niemoralne, bo bezpłodne życie włóczęgi, a naprawdę z zawiści i zemsty za swoją nudę. Dwa mijające się w locie kamienie – więc po co nimi rzucać? Lepiej niech każdy schowa swój kamień do swojej kieszeni. Po co wymieniać jeden kamień na inny?”
S. Mrożek
„Dobra pamięć jest bardzo ważna,
ale umiejętność zapominania – bezcenna.”
autor nieznany
„Możesz cieszyć z się z małych rzeczy, bez żadnego zbędnego bagażu, kiedy nosisz szczęście w sobie. Możesz też nie znaleźć szczęścia w niczym ani też nigdzie.
Nie jestem adwokatem ubóstwa. Jestem propagandzistą trzeźwego myślenia.
Od momentu, w którym stworzyliśmy sobie społeczeństwo nastawione na konsumpcję, gospodarka musi się nieustannie rozwijać. A kiedy się nie rozwija, mamy tragedię. Stworzyliśmy sobie potężną górę zbędnych potrzeb. Kup coś nowego z pogardą dla tego starego. W ten sposób właśnie marnujemy sobie życie!
Kiedy ja coś kupuję lub kiedy ty coś kupujesz, nie płacimy za to pieniędzmi! Płacisz godzinami swojego życia, które poświęciłeś, by na to zarobić. Różnica pomiędzy posiadaniem a życiem jest taka, że życie jest jedyną rzeczą, której nie możesz kupić za pieniądze. A twoje życie tylko się skraca. Żałosne jest marnować życie i wolność w taki sposób”
J. Mujica
i ten film – obyście nigdy nie zapominali słysząc o złym, że dobrego jest o wiele więcej..
za każdym razem gdy słyszę lub widzę złych ludzi, kiedy obserwuję Ich obrzucających się gniewem na forach, w internetowych dyskusjach, myślę sobie o Was moi czytelnicy. o Waszej klasie, kulturze, elokwencji, mądrości… przecież te wszystkie komentarze jakie tu zostawiacie.. miłość i dobro w najczystszej postaci..
i bez względu na to czy mamy podobne zdanie czy akurat tym razem inne..
za ten rok i kilka poprzednich kłaniam się nisko w podziękowaniu.
Green Canoe Zima
Koniec roku to dla mnie taki czas odłączenia się trochę od internetu, od nadrabiania zaległości..
Daje sobie wtedy czas poza światem wirtualnym..
Jednak gdyby Ktoś z Was miał ochotę przeczytać coś ode mnie, to w najnowszym numerze gazety Green Canoe Style jest mój artykuł o świątecznym zamieszaniu i zdjęcia sprzed 3 lat, miesiąc po przeprowadzce do domu.
wystarczy kliknąć TUTAJ lub w okładkę by przeniosło Was na stronę czasopisma internetowego.


