całkiem niedawno połykałam w dwa dni takiego „Maga” Fowlesa, „Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki” Llosy..
siadałam wygodnie na kanapie i oderwać się nie mogłam. wstawałam jedynie zrobić kolejną gorącą herbatę z cytryną.
nie interesowało mnie nic dookoła. byłam ja i książka. do szaleństwa przez te książki opętana.
bo to jak drugie życie, które prowadzisz obok. albo równocześnie. wszystko co robisz w ciągu dnia jest podparte jedną myślą.. żeby usiąść i czytać.. czytać.. co dalej, co dalej..
i widzę wszystko. te Ich domy, twarze. Ich drogę do sklepu, wystawne bankiety. a ja jakby w samym środku.
kręcę się dookoła.
a gdy zamykam ostatnią stronę.. to zamykam też oczy i długo rozmyślam.. a potem przychodzi taki ogromny smutek. że ja nie wiem co jutro u Nich będzie, jak potoczą się Ich losy. dokąd pojadą, z kim się zwiążą, kogo pokochają..
czytałam. całe stosy książek. półki uginają się pod ich ciężarem. aż nagle ciach! cisza. nic.
czasami na szybko przeczytam „vivę”.. i taki czuję wstyd przed samą sobą. taki ból. że czas mija, że tyle historii leży w księgarniach, tyle mądrych słów, przygód a ja ich nie poznaję, nie odkrywam..
no mam to dziecko. mam tego męża. dom i obiady. ale kiedy nastaje wieczorem cisza, późnym wieczorem, to ja opadam z sił, lub jej resztkami odpisuję na maile, robię posta, odpisuję na zaległe smsy..
zamiast czytać piszę, robię zdjęcia, potem je przeglądam, zerkam na inne blogi i też czytam, napajam się tymi słowami u Ona ma siłę, dom where life happens, tylko spokojnie.. bo takie są moje ulubione. taki sposób pisania, postrzegania świata. i gdyby nie blog czy udałoby mi się Je znaleźć.. być w tym miejscu w jakim jestem.. i choć chciałam w domu siedzieć cichutko z dzieckiem, w ogródku plewić, ciasto z piekarnika wyciągać, to brakować mi zaczęło realizacji siebie. tworzenia, zdobywania nowych celów..
i te cele choć cudowne, bo przecież wymarzone, to zabierają mi zwykłą codzienność.
tą na spokojnie. że Tosia zaśnie przecież obojętnie o której i to żaden problem. że nie muszę się martwić o to, że nie śpi jeszcze a ja tyle mam zaległości.. że firmy już któregoś maila z koleii podsyłają, bo odpowiedzi ode mnie wciąż brak..
kradnę czas na film z mężem.. a w głowie myśl, że przecież chciałabym posta dodać. bo ja go dodać chcę a nie muszę.
a jeszcze prosili mnie o artykuł tam i o wywiad owam. ale gdzie to i kto to.. szukam w zaległych wiadomościach piętnaście minut.
i nowe produkty do kolekcji się szyją. trzeba zadzwonić to tu, to tam. dogadać, ustalić. a jak ja w to wszystko przeprowadzkę wkomponuję?
ale czasami siadam i zastanawiam się mocno.. może ja tylko wyolbrzymiam i w mojej głowie to takie szaleństwo.. no bo przecież gdybym tylko chciała, to by się może udało.. lepiej dzień zorganizować..
choć zasadę mam, nie rozmawiać przez telefon przy Tosiulce, nie otwierać laptopa przy Niej.. by Mamy z nimi nie kojarzyła..
a może przesadzam.. może gdybym do pracy miała iść na osiem godzin i wcale by mnie nie widziała gorzej by było..
bo przecież nie ja jedna dziecko, bloga, firmę i dom mam.. inne kilkoro dzieci i już ten ogródek. i ciastem pachnie.
bo czy to niewspaniałe to wszystko mieć..? a ja narzekam wiecznie, że ten brak czasu tak dolega.. (przypomniała mi się piękna piosenka Bajora „Popołudnie” gdzie jest właśnie takie zdanie „ten brak czasu tak dolega, chciałem chociaż raz inaczej”. posłuchajcie. piękne słowa Kofty)
może za dużo bym chciała.. mieć to wszystko i jeszcze czas… no bo czy gdybym dziś z tego zrezygnowała, czas miała, to czy szczęśliwsza bym była bardziej?
siedzę teraz na tej naszej budowie, na starym fotelu, mąż podciągnął mi przedłużacz, bym mogła podłączyć laptopa, a sam szlifuje ściany. Tosia za płotem u Babci na trampolinie skacze.. mam chwilę. piszę. a w torbie książka. od pierwszych liter mnie pochłonęła. zamykam więc laptopa i zatapiam się w słowie na papierze pisanym..choć na minut kilka, bo jak to mówi mój Adam.. „jeżeli chcesz coś zmienić w swoim życiu, musisz coś zmienić w swoim życiu”..
linki:
lampka do kontaktu – tutaj. ( dosyć długo szukałam lampki do Tosi nowego pokoiku, by dawała małe światło, była na wyłącznik, dziecięca ale nieodpustowa. ta się sprawdza idealnie, podobała mi się jeszcze mocno ta.)
pozytywka – tutaj.
misie – tutaj.