upał niemiłosierny trzy tygodnie. sachara, pustynia. nie mamy już trawy bo ją wypaliło.
i kiedy akurat jedziemy całą bandą na popołudnie w stacyjkowie, to leje niemiłosiernie.
ale czy Komuś to przeszkadza? na szczęście dla Benka miałam rampersa z długimi rękawami, a reszta biegała po deszczu zanurzając sandałki i nogi po łydki.
chowaliśmy się pod daszkiem kawiarenki na dworze, dookoła nas błyskało, zacinało, grzmiało..
ale kolejka o 15ej ruszyła z planem.
dzieci trochę może zasmucone, że deszczysko zebrało Ich z placu zabaw wcześniej.
a tam jest labirynt w lesie między drzewami. tunele do przechodzenia z drzewa na drzewo. niestety przez deszcz już nie zdążyłam zrobić zdjęcia, ale koniecznie zobaczcie na stronie bo bardzo estetyczne, z pomysłem, dużo zabawy, bezpieczne.
w kawiarence przepyszna kawa, przepyszne panini i ciasta.
na tych zdjęciach niestety nie widać tej części stacyjkowa gdzie można się wygodnie rozsiąść..
przede wszystki co dla mnie ważne, tam jest bardzo czysto i estetycznie.
przemili ludzie. czasami można trafić na otwarte pomieszczenia z zabytkami wojennymi.
kolejka wąskotorowa biegnie przez las. parowa i spalinowa. o każdej godzinie odjeżdża inny. w tygodniu jeździ tylko do 15ej.
w weekend od 11ej do 17ej. co godzinkę.
na podróż dali nam koce dla dzieci, żeby przed deszczem się uchronić, przed chłodem po burzy w lesie.
a wszystko tamtego dnia parowało. parowóz z silnikiem diesela i piach, runo w lesie, drzewa…
cudowne miejsce na popołudnie z dziećmi. a i samemu na posiedzenie z książką. zabranie znajomych na kawę w niebanalne miejsce.
no fajnie – stacyjkowo w Rudach