kiedyś to w teledyskach była historia. można się było tam wzruszyć, zakochać, niecierpliwić, ekscytować,
wyczekiwać, wracać, dopowiadać… no można było tą historą żyć jak najlepszym filmem.
miałam szczęście dorastać z tą muzyką.. i nie miałabym nic przeciwko, gdybym dorastała również wśród teledysków Czerwonych Gitar, czy Trubadurów, gdy wychodzili na scenę w takich samych garniturkach..
czasy muskularnych mężczyzn w złotych ketach i nagich kobiet nad basenem są mi mocno odległe..
wracam więc nieustannie do ulubionych muzycznych historii.
i pamiętam jak kasetę video urwałam na 3:41, gdy jest sekunda obrazu na Slasha z góry.. I On w tej rozpiętej, wywleczonej koszuli, w tych buciorach… o rany!
no a my na wsi mieliśmy tylko tvp1 i tvp2.. a potem doszedł nowoczesny polsat.. więc moja siostra przynosiła od znajomych kasety VHS z nagranymi teledyskami…
Jako, że dziś muzyczny piątek to moje ulubione historie…
robiłam ostatnio porządki w książkach Antoniny. bo mamy takie książki, które dopiero na Nią czekają. czasami wieczorem siadamy i ja Jej czytam. ale strony przekładamy wspólnie by Tosi małe rączki nie poniszczyły karteczek.
Pamiętnik Blumki dostała Tosia na roczek. od Cioci Justynki i Jej rodziny.
I już wtedy chciałam Wam ją pokazać, ale tak jakoś umknęło. natłoczyło się tyle innych spraw.
a to jest książka, koło której nie można przejść obojętnie.
strony pełne niezwykłych, prostych mądrości.
gdyby każdy z nas te zasady znał, i co ważniejsze stosował się do Nich, to świat wyglądałby o wiele piękniej.
dla mnie ta książka to jak 10 przykazań dla wierzących.
każde moje dodatkowe słowo w dzisiejszym poście jest zbędne…
zapraszam do mądrości Korczaka.
a to tylko kilka z całej książki…