nie. nie posiadam Pani do sprzątania raz w tygodniu. nie mam Jej raz w miesiącu ani raz do roku.
sprzątam dzielnie 270 metrów i jak kończę trzecią łazienkę to pierwsza jest już brudna.
nie. nie zamawiam jedzenia raz w tygodniu. nie zamawiam raz w miesiącu. no może pizze raz na trzy.
codziennie obieram włoszczyznę na zupę i wymyślam drugie danie.
nie. nie mam sekretarki od swoich sklepów internetowych ani innych pomagaczy.
odpisuję na zapytania, realizuję zamówienia. no może mam męża od nadawania paczek.
nie posiadam rezerwowego fotografa ani współwłaściciela bloga.
próbuję odpisać choć na 30 maili dziennie. te, na które nie zdążę przechodzą do rozpamiętywania przed snem, że nie zdążyłam i tak mi z tym źle.
nie przychodzi do nas Niania na cały dzień, na kilka godzin, ani nawet na dwadzieścia pięć minut.
moje dziecko jest moje przez 24 godziny na dobę.
pomaga mi w tym rodzina.. kiedy zaległości „komputerowe” urosną do niewyobrażalnych rozmiarów.
nie. nie wyłączam się nawet na chwilę, nawet na moment.
mam głowę pełną myśli niezrobinych, niezałatwionych, niedokończonych spraw..
ale staram się jak mogę.. tego by uczyć się tego każdego dnia.
by niezapominać, by myśleć nad niemyśleniem.
by siadać gdy jest możliwość, a nie biec ze szmatką zlewy przetrzeć.
i czy mi z tym źle…?
nie. najzwyczajniej czasami po prostu ciężko. czasami bolą nogi (tym bardziej pod koniec 5go miesiąca ciąży).
ale jest mi z tym dobrze, choć czasami pod nosem ponarzekam do najbliższych. tak dla równowagi.
jest mi dobrze, bardzo dobrze czasem nawet.
bo sprzątam nasz ciepły dom. bo mam z czego ugotować codziennie świeży, pyszny obiad.
bo otworzyłam sobie firmy, które się udały. bo te dziesiątki maili blogowych od niezwykłych ludzi.
bo mogę się rozwijać, poznawać, tworzyć.. a możliwe to tylko przy ciężkiej pracy.
bo to moje dziecko 24 godziny na dobę, choć czasami doprowadza mnie do utraty sił i cierpliwości, to pozwala mi realizować marzenie o niemyśleniu o niczym..
o wyłączeniu się. od świata. od obowiązków..
i choć to bardzo trudne, bo najczęściej jedną ręką przykrywam misia, a drugą odbieram pocztę elektroniczną to udaję mi się..
udaje się położyć na podłodze w pokoiku Antki, kłaść do spania króliczą rodzinę, przebierać Mamie królikowej sukienki.
udaje mi się być wtedy tylko tam i nigdzie indziej. i tylko wtedy mam wrażenie, że jestem naprawdę dla mojego dziecka..
i choć to bardzo trudne pracować w domu, wraz ze wszystkimi obowiązkami i dzieckiem pod pachą, to uczę się i staram…
bo za chwilę przyjdzie kolejny armagedon w naszym życiu.
kłaść się na dywanie w dziecięcym pokoju i zapominać o świecie.. być tylko dla Niej…
Mamo! zrób mi takie zdjęcie razem z królikami.
teraz ja łał! (łał czyli zobacze).
o nie!!! tu nie ma Tosi Obmin, tu są same nogi!
(no i te nogi pomalowane pisakami lubię bardzo)
nasza królicza rodzina i wszystkie Ich życiowe przybory – Maileg – można się zapomnieć w tych wzorach, tkaninach..
dla wszystkich zamawiających do 28.05 na hasło „szafatosi” jest 5% rabatu na cały asortyment firmy Maileg w sklepie krainaEKOzabawek.
Tosi ubranko od kury d. – ślicznie dziękujemy 🙂
*zaznaczam, że nie mam nic a nic do kobiet, które mają panie do sprzątania, zamawiają jedzenie, mają nianie i sekretarki.. 😉