Wychowałam się w domu gdzie słowo „stare” miało ogromne znaczenie. Do wszystkiego co zabytkowe, z historią, zakurzone i często zapomniane, podchodziło się z sentymentem i szacunkiem. U nas, przy „starociach” się przystaje, patrzy wnikliwie, wyobraża historię owego przedmiotu… Ludzi, którzy tego dotykali, używali, przy tym pracowali…
W tym muzeum każdy eksponat jest wypielęgnowany. Każdy jest traktowany jak gość wyjątkowy. Często patrzę na mojego Tatę, który o tym co zgromadził ludziom opowiada… Ile w tym człowieku jest wiedzy, pasji, zamiłowania do tego, co kiedyś ludzka ręka musiała wyrzeźbić, skręcić, wytopić..
Patrzę na pracę mojego Taty… Który ocalił tyle niezwykłych rzeczy od zapomnienia. Jest ich setki, może tysiące… Zamyślam się wtedy… i przemawiam w głowie do siebie „to jest mój Tata”… i duma taka we mnie gości…
Marzę o tym, by w tym konsumpcyjnym świecie, nasza Tosia nie zagubiła w sobie umiejętności doceniania tego, co wynaleźli i z czym na codzień żyli nasi przodkowie.
By to co zgromadził Jej Dziadek było dla niej świętością.
By wchodząc tutaj potrafiła gładzić dłonią po starych guzikach od maszyn, okładkach książek, ramach obrazów i milcząc czuła w sobie tą magię…
opaska – H&M
body i spodnie – H&M
marynarka – early days
szalik – z szafy mamy
miejsce – muzeum Dziadka Tosi
fotografia by szafatosi.pl