jak to będzie, z tą miłością…?

 

Do szaleństwa uwielbiam detale. Uwielbiam się nimi otaczać, i mogłabym w nich tonąć. Jestem domatorem. I gdyby przyszło mi wybierać, czy jechać na wakacje czy kupić nową kanapę… wybrałabym bez zastanowienia. Kanapa.

Pościele, kuchenne ściereczki, wieszaki, ręczniki…

Wszystko musi być spójne kolorystycznie. I grać.. do znudzenia ze sobą grać.

Piżamka, szlafrok i ręcznik. Poduszka, kocyk i misiu do snu.

Ostatnio znaleziona firma, Fluffy Colours, pomogła mi zamknąć ten nasz wieczorny rytuał.

Zawsze dzieliłam ręczniki na miłe w dotyku, i na te co wycierają. Pierwszy raz spotykam się z pakietem 2 w 1 w tym dziale. Zanim doniosę To do sypialni, jest już sucha.

W zestawie dostałam również ręczniczek do rączek i myjkę.

Ręcznik jest tak wielki, że chyba do piątego roku życia Tosi nadal będziemy mogły otulać się nim całe. Perfekcyjnie wykonany.

Fluffy Colours, to również świat kocy, poduszek, ochraniaczy na pasy i wiele innych.

Z oryginalnego minky.. bo spotkałam się już niestety z tym z Chin..

 

 

I kiedy już przebierzemy się w piżamkę, otulimy szlafroczkiem to pędzimy zrobić ciepłe, miodowe mleczko..

A kiedy usypiam Ją w ramionach, smyram po brzuszku to sobię myślę..

Myślę, jak to będzie.. Jak będzie wyglądał Jej świat. Ten już bardziej dorosły..

I jak to będzie…z tą Jej miłością..

Tą, która przychodzi niespodziewanie. W geście, uśmiechu, zamyśleniu..

Czy trafi na Nią w szkolnym korytarzu i wychodząc do szkoły będzie przebierać się dwadzieścia razy, by ostatecznie i tak nie być dość zadowoloną…

Czy muśnie Ją swym wdziękiem na wakacjach, by potem odświeżać wciąż stronę i sprawdzać, czy aby mail nie przyszedł… bo niestety epoka listów już dawno za nami..

Czy będzie popołudniami leżeć zamknięta w pokoju i rozmyślać nad tym, czy to, że dziś zapytał Ją o zajęcia pozalekcyjne to coś znaczy… bo przecież mógł zapytać każdego.. a zapytał właśnie Ją…

A może uda mi się na tyle zaprzyjaźnić z Nią, by przyszła wieczorem i powiedziała przyciszonym głosem, „bo wiesz Mamuś, ten Leon z 3b, to fajny jest wiesz…”

Czy będzie całe lato chodzić w skowronkach, by na jesień zatopić się w otchłani rozpaczy..

Gdybym tylko mogła… Gdybym tylko mogła Ją od tych miłosnych smutków uchronić..

Ale powiem Jej.. no powiem jak każda Mama.. „Córciu, ja wiem, że pewnie teraz zawalił Ci się świat, że wszystko przestało mieć sens. Ale odbudujemy i obiecuję, że nie minie zima jak Ty serducho swe uleczysz.” I powiem Jej też, że na złamane serce najlepsza jest następna miłość…

I do znudzenia będę powtarzać, iż czas młodości jest po to, by zakochiwać się, porzucać, rozpaczać i znów wariować ze szczęścia… by potem móc założyć szczęśliwą rodzinę i już do niczego nie wracać. Niczego nie pragnąć.

I jak to będzie… Czy będzie ostrożną, czy zuchwałą dziewczynką?

Czy pozwoli na powolne cieszenie się tym, że On właśnie dotknął Ją ramieniem. Pocałował na do widzenia. By móc marzyć zasypiając, że może jutro ośmieli się Ją przytulić. Czy już na pierwszej randce odważna taka i nieskrępowana…?

Czy będzie opowiadać rano przy śniadaniu, o tym czego się obawia i co pochłania Jej myśli.. czy może jednak zje w ciszy jajecznicę (bo przecież obojętne Jej co je), a potem usłyszę tylko trzask drzwi od Jej pokoju..

Czy siedząc wieczorem, z mężem przy kominku, usłyszymy dzwonek, a ze schodów zbiegnie śliczna Ona. W zwiewnej sukieneczce. Przedstawi nam Owego Leona, a on grzecznie poda rękę i obieca być przed 10tą…

A może tylko za oknem zobaczę chłopaka na bmx-ie, który zagwiżdże dość głośno, a Ona krzyknie „wychodzę!”

hmm… Myślę, więc czasami… Jak to będzie, z tą Jej miłością..

 

 

A nasz kosz na pościel jest taki pojemny…

  ręcznik, poduszki, koc, ochraniacz na pasy – Fluffy Colours

  szlafrok, kosz na pościel – Muppetshop

67 odpowiedzi na “jak to będzie, z tą miłością…?”

  1. Turlam się z waszych dziciejszych zdjęć :D:D
    Piżamy i turbany <3

    A resztę przeczytam wieczorem bo lecimy na .. grzyby (a gdzież by indziej.. ;))

  2. wpadlam na chwile, ale nie…Musze najpierw poczekac az mala zje lunch, az ja do lozka poloze (dzis pozniej bo spalysmy do prawie 9…) i wtedy na spokojnie:)
    Przeczytalam tylko poczatek i wiesz, ja tez kocham piekne rzeczy.No niestety taka ze mnie materialistka, ale serce potrafi mi bic mocniej na widok takich ktore ciesza moje oko. Niech ktos twierdzi, ze nie sa wazne, ale dla mnie akurat sa, chocby dlatego, ze poprawiaja mi humor:) Nawet przed chwila tak z pewna rzecza mialam.
    Z tym, ze jesli mam wybierac podroz, wakacje a cos do domu, to zdecydowanie pedze na samolot! Bo chyba jeszcze bardziej lubie zwiedzac, popatrzec jak zyja inni, a dom, coz, po powrocie jeszcze bedzie stal i w pewnym momencie pojawi sie i kanapa. To takie moje rozumowanie.
    Dobra, poki co uciekam

    1. p.s.aha, kocyki wygladaja na mega mieciutkie, takie w sam raz na jesien i zime. ja jednak jestem fanka bardziej stonowanych kolorow i w oko wpadl mi tu szlafroczek! Sama mam miekki i wiem jak przyjemnie miec cos takiego na sobie w zimne poranki czy wieczory! No i ladnej pizami szukam a widze ze tosia ma;)

      1. Ewcia, ja tez kocham pastele, szarości, beże, ale ostry, odjechany kolor rownież lubię, a te babeczki takie właśnie są 🙂 no i pomyślałam, że moja Tosia chciałaby trochę koloru 🙂 więc 17ty kocyk niech już będzie kolorowy 🙂 ale mają tez inne kolory. Polubiłam tą markę bo są bardzo mocno dobrze zorganizowani. Szlafrok na żywo jeszcze cudniejszy. Od środka miły materiał ręcznikowy. A piżamki to już Ci Monika napisała 🙂

      1. Mi najbardziej właśnie tych listów żal, że się ich już ręcznie nie pisze. Że do skrzynki tylko rachunki przychodzą albo ulotki. Że te nasze dzieci to sobie miłość przez smsy będą wyznawać, a nie listy długaśne, napisane piórem, czasem rozmazane… no, ciekawe jak to kiedyś z NIMI będzie. Bo ja moim chłopakom podpowiem pisanie romantycznych listów, a co! 🙂

        1. Często o tym myślę.. Jak to się czekało na ten list. I jedząc obiad na listonosza wyczekiwało. I Mamy wciąż wypytywało „było coś do mnie?”. I po trzy razy sie czytało. Jak Ty chłopakom będziesz tak fajnie podpowiadać to ja Tosie tu muszę zapoznać osobiście 🙂

  3. kurcze fajna ta posciel, tylko kolory trakie ostre :/
    zt. jak dla mnie za ostre 🙂 ale post jak zawsze uroczy 🙂
    Ps: nie cierpie i nie uznaje kompromisow jesli chodzi o moje pragnienia i oczywiscie potrzeby dzieci. staje na glowie nawet na zesach ale zawsze jest i 'kanapa’ i 'samolot’ 🙂
    sciskamy cieplo.

    1. Takie ostre bo u mnie wszystko białe i szare więc najwyższy czas zaszaleć 🙂 maja tez łagodniejszy wzory. Co do kompromisów.. Gdybym musiała wybierać to tak bym wybrała. Na szczęście nigdy nie musiałam 🙂

  4. Ja też tak sobie czasami myślę o tym wszystkim, zwłaszcza kiedy ta moja maleńka, niewinna taka, śpi sobie głęboko, a ja ją podziwiam z boku i się zastanawiam jak to będzie kiedy… I wyobrażam sobie wszystko, scenariusz za scenariuszem i planuje jakich słów będę używać, co mówić warto, a co lepiej przemilczeć. I znając życie w odpowiedniej chwili wszystkie te słowa z głowy mi wylecą, a Majka moja zaskoczy mnie wszystkim niejednokrotnie i zupełnie inne, własne scenariusze stworzy. I już się czasem doczekać tych chwil nie mogę, tego Leosia i rozmów wieczornych, tej jajecznicy, a nawet i fochów co to za pewne niejedne będą. I sobie myślę tak, jakie to fajne, że jestem mamą, że wszystko przede mną i jaka to frajda móc obserwować, być, tulić, pocieszać i mówić, a czasem i na bok się odsunąć kiedy będzie przestrzeni potrzebować. Jakie to cudowne, że i mnie macierzyństwo spotkało i mogę sobie myśleć jak to będzie z tą moją córeczką 🙂

    1. Piszesz idealnie to co w mojej głowie. Te same przemyślenia, nadzieje, plany. Pomimo celebracji codzienności kocham zamyślać się w przyszłości. Ot tak. Choć wiadome, ze żadna z moich myśli nie będzie dokładnie taką.. Planuje.. Ale to Jej życie 🙂

  5. Przeczytałam. Serio wolisz kanapę niż zwiedzenie jakiegoś zakątka świata?! Mi- wiecznej podróżniczce ciężko w to uwierzyć. Ja każdą małą chwilkę wykorzystuję aby uciec gdzieś..

    A jeśli chodzi o miłostki, to stanowczo mamy tysiące lat świetlnych poważniejszych problemów i problemików, więc nie dumam jeszcze nt. 😉

    1. A ja kocham do szaleństwa swój dom. Ten spokój, poukładane dzień.. Choć trudno w to uwierzyć bo jeszcze kilka lat temu robiłam w cztery miesiące 10 tysięcy kilometrów na motocyklu. Są we mnie dwie Julie. I choć zwiedziłam kawał świata to wybieram swój dom.

  6. Po prostu uwielbiam sprawdzać co u Was słychać. Piękne teksty i cudne zdjęcia. Bardzo fajnie, że nas informujesz. Sama w życiu bym nie znalazła namiarów na takie piękne rzeczy 🙂 Zaintrygowało mnie miodowe mleczko. Podzielisz się przepisem? Pozdrawiam!

    1. Niestety Kochana miodowe mleczko nie jest cudnym przepisem a jedynie mlekiem Nestle Junior z miodem do kupienia na gotowo.. Jest jeszcze waniliowe i inne.. A mnie sie serce raduje jak do nas zaglądasz :*

  7. A mi najbardziej podobają się białe ręczniki w koszyku, fajna opcja dla gości, zawsze świeże i pod ręką;) Poza tym piżamka z Dobranoc Pchły Na Noc, Nie wiedziałam, że mają takie małe rozmiary, uwielbiam ich tkaniny!

  8. No a mi się rzadko zdarza myśleć o tych sprawach.. a moje dziecko najstarsze ma przecież prawie 10 lat!! To już za chwilę.. to już tuż tuż.. za krótką chwilę jakiś młodzieniec zapuka do drzwi … a ja będę oceniać, przyglądać się, trzęść ze strachu, bo oby człowiekiem był dobrym.. och.. nie lubię o tym myśleć wcale! Bo zaraz moje dziecko mi machnie na do widzenia i wyjedzie na 3 dni a ja będę wiedziała mniej więcej tylko gdzie, co i jak.. zaraz ona będzie próbować życia.. sprawdzać i zachwytów doznawać a ja niespokojna i zamyślona w fotelu udawać że serial oglądam.. koniec już tego tematu 😉
    Ty i Tosia oczywiście boskie w tej sesji 🙂 Turban dorównuje pięknemu ręczniczkowi Tosi 🙂 Śliczna sesja 🙂 A to zdjęcie na którym oglądacie metkę chyba .. najpiękniejsze jak dla mnie 🙂 Buziaki dla was 🙂

    1. Ty mi nawet nie mów, ja już drżę na myśl o tym wszystkim. Ja chyba będę a aucie siedzieć pod dyskoteką. żebym widziała jak wychodzi z jakimś chłopcem. I pójdę za nimi w ukryciu, a potem mu butem wpiorę. A jeszcze przed chwilą to byłam ja… i sie za remizą całowało 😉

  9. A ja się dziś opisałam i swoich detali, bo która z nas ich nie lubi. Ba. Nie kocha… To tkwi chyba w kobiecej naturze. Te drobiazgi… Chciałoby się miec każdy element dopasowany i kubeczek i serwetkę i rameczkę, i rant stołu i krzesło i bransoletkę do torebeczki, a buciki no ba – najlepiej do każdej sukienki, a pierścionek i spinkę, czy cień do powiek, a może nawet kolor rzęs (ja to ostatnio zachorowałam na te francuskie rzęsy z motylami)
    Ale rzecz o miłości… No to jako ta już Matka Polka po przejściach, po przejściach wielu, złych i dobrych przecież, po trudnych szczerych rozmowach, po długo zamkniętych drzwiach pzez które nawet troskliwy oddech nie chce sie przeciskać… To powiem tak. Jak to w życiu bywa – zaskoczy Cię bardziej moze niz się spodziewasz, a wszystkie uknute myślami historie, scenariusze i recepty okazać sięmogą w czasie przeterminowane. Nie raz stawałam oko w oko z takim bólem jego na który nie byłam przygotowana. Z takim wachlarzem zachowań, których najznamienitszy malarz by nie wzgardził na swej palecie. Stałam NIEMA. Stałam i nie wiedziałam co powiedzieć, ja której słowa sypią się z rękawa jak groszek ze strączków, milczałam bo było trzeba, długo szukając w sobie właściwych zdań by pomóc. By wesprzec, by trafic do niego tak jak zrozumie. Bo co z tego, że ja mam te swoje doświadczenia jak dla niego ta MIŁOŚĆ jest najważniejsza i bez niej nie wyobraża sobie jutra… Wtedy powracały wspomnienia własnych przeżyć i kiedy tak stawałam bliżej, z boku jak ten przyjaciel, nie ciocia dobra rada – to wszystkie kolce nastroszonego jeża łagodniały. Miękły i powoli stawały się puchowe. Głaskałam więc te smutki, czasem ciszą, a czasem krzykiem, różnymi sposobami szukałam drogi do nastoletniego gorącego serca, by je troskliwie ostudzić. Oj wiele razy przełykałam gorycz porażki, ale z podniesionym czołem szukałam kolejnych i kolejnych rozwiązań. Ale nigdy to nie były te ułożone w planach wczesniej zwroty, myśli, pomocne słowa, a zawsze nowe podróże w głąb skomplikowanej natury drugiego człowieka. Bo mimo, że to dziecko z krwi mojej, to jednak zupełnie odrębny BYT z swoim własnym nowym światem, którego uczyłam się i uczę się do dziś, by móc mu dotrzymywać kroku ;))))))

    1. O tym samym myślę. że kiedy już przyjdą te dni. te miłości i te z lekcjami. te z włosami pofarbowanymi na zielono i z wakacjami bez rodziców a z paczką znajomych w wieku 14lat.. Kiedy to wszystko nadejdzie to żaden mój scenariusz nie będzie mi potrzebny… wszystko weżmie w łeb 🙂 Ale mam ogromną nadzieję, że mi się uda. Choć w połowie. Zachowywać rozum, spokój, rozsądek, cierpliwość. że uda mi się mądrze odpowiadać na te problemy i smutki, złość i fochy. że uda mi się nie wracać myślą i analizować, że mogłam przecież inaczej… Jakby co Maryś to będę na szybko, z kibla cichaczem dzwonić do Ciebie po rady 🙂

      1. I czemu ja do Ciebie dziś nie miałam. Młody wilczek mnie pogryzł słowami, no może bardziej nie tyle ich sensem, co intonacją z furią armaty, nigdy nie wiesz z której strony zawieje wiatr 🙂

  10. Takie cudne zdjęcia, że aż czuć tę miękkość 🙂 Też zastanawiam się tak czasem nad moją córką, synem… Uwaga- mój syn to Leon!!! (ale chodzi do A;))

  11. tatusiowa koszula?
    Boskie zdjęcia:)
    Ciepłe i miłości pełne.
    a kolory są ok:)Tym bardziej, że idzie jesień i trzeba ją podkolorować, bo potrafi być szara:)
    3majcie się cieplutko piękne Kobitki:)

    1. O tak, bo w końcu u nas kolor… Koszula nawet nie Tatusiowa bo i tatus by w niej utonął. koszula do spania w rozmiarze 100Xl 🙂 Buziaki i dla Ciebie

  12. czytałam, oglądałam, sprawdzałam… do 4″ rano. Jak dawno nie pochłonęło mnie COŚ tak kompletnie do szpiku kości – poza córcią oczywiście..

    Zmęczona ale spełniona, Twymi tekstami, pomysłami, stylem. Będę tu częściej zaglądać, bo chyba odnalazłam swoje miejsce. Jest tutaj cudnie. A Tosiaczek – ach ach ach!!! Jak moja córunia. Papuśna i naj naj :)))) Tylko całować, tulić i kochać.

    I choć jestem mamą kompletnie nie blogującą, kompletnie nie oddaną żadnej pasji, nie piszącą, nie fotografującą… To chcę dzielnie poddać się wyzwaniu i spróbować napisać ,tak po prostu sercem. Czy i takie mamy mogą brać udział w konkursie? Pozdrawiam i życzę dobrego dnia.

    1. Takie Mamy przede wszystkim muszą brać udział! Koniecznie.
      I kiedy dostaje takie komentarze to aż mi ciarki przechodzą. tak mnie to cieszy i wzrusza. że Ktoś nowy tu u mnie jest i podoba się.. I że kiedy ja spałam to jakaś duszyczka czytała te moje słowa i zdjęcia oglądała. Witam Cie serdecznie i mocno ściskam na to powitanie 🙂

  13. Dziękuję.Jak miło tutaj. Jak miło :)))

    Przyznam z ręką na serduchu, że wczoraj miałam drugie podejście do Twojego bloga. Pierwsze, parę dni temu było krótkim rzuceniem oka, ot tak jak się czasem wertuje gazety. Przejrzałam kilka Waszych fotografii (tych przepięknych fotografii!) i pomyślałam za idealnie tu, aż za. Człowiek głupi od razu porównuje do siebie. A tego nie mam, a to bym chciała. Wstyd. Poszłam spać.
    Kolejna próba, tym razem powoli i z głową. I oczarowałaś mnie Julio. Wszystko zaczęło tworzyć genialną całość, każde słowo i każde zdjęcia. Każdy post, jak nowy fascynujący rozdział. Sama jestem mamą 9-cio miesięcznej córuni, więc to wszystko jest mi takie bliskie, znajome. I chociaż wszystkie się różnimy, to wielu płaszczyznach życia jesteśmy takie podobne.
    Zresztą niebawem i nas troszkę poznasz, bo zdjęcia choć nie możemy wyjść z domku, to cykamy jedno za drugim w pokoiku. Plik zapisuje się historią – hmm.. może coś z tego wyjdzie. Może i Ciebie urzeknie coś od nas.
    Tym czasem uciekam, bo Martynka usnęła, czas zgrać zdjęcia i pisać… ależ się nakręciłam. Tak mnie wczoraj (albo raczej dziś) zainspirowałaś. Dziękuję:)

    1. To normalne i ludzkie. Ja czasami oglądam inne blogi i sobie myślę.. Czemu ja takiego zdjęcia nie zrobiłam? Czemu na taki pomysł nie wpadłam? A takie ładne to gdzie Ona kupiła? I czemu Oni mają takie podłogi jak ja bym chciała itp… Każdy człowiek porównuje.
      A że idealnie. Nie, idealnie nigdzie nie ma. Ale dobrze, spokojnie, szczęśliwie. Wiesz jak ja się naklne pod nosem jak wracam z wózkiem z zakupami. I te siaty i dziecko na ręku i wózek nogą do garażu wkopuję.. Ale przecież idę z siatami. Z siatami przysmaków. Niejeden marzyłby o tej złości byleby z tą siatą iść… 🙂 Tak zawsze to życie widzę 🙂 Kiedyś pewna dziewczyna, (kiedy wszyscy cieszyli się, że napisałam nerwowo, nieidealnie) zostawiła komentarz.. że Ona właśnie dlatego tu wchodzi, bo na setkach stron można przeczytać o śmierdzących kupkach, kolkach, ulewaniu, kłótniach z mężem i depresji. A Ona tego nie potrzebuje.. I tego się trzymam 🙂 Podejrzewam, że większość czytających ma identyczne życie, tylko go nie widzi. Czekam na Twoje zgłoszenie niecierpliwie bo widzę tu „fajne pisanie” 🙂

      1. to, zdaje się, ja napisałam (?). ale, Julio, nie chodziło mi o to, że masz nie pisać pod wpływem emocji i „nieidealnie”. pisz wszystko, co chcesz, tylko nie ulegaj presji innych – o to mi wtedy chodziło. bo tamten Twój wpis był trochę jakby udowadnianiem komuś, że nie jesteś zawsze uśmiechnięta, rozanieloną boginią domowego ogniska, że miewasz gorsze chwile.

        Kurczę, każdy je ma, ale gdy się na nich koncentrujemy, to zatruwają nam życie.

        Możesz sobie kląć, wściekać się, że coś poszło nie tak, ale gdzieś tam w sercu wiesz dobrze, że to tylko błahostka, że to się naprawdę nie liczy!

        A wiesz, jest mnóstwo takich ludzi, którzy przez całe swoje życie koncentrują się na własnych niepowodzeniach lub gorzknieją, zazdroszcząc innym.

        Znów trafiłaś w sedno z tymi ciężkimi siatami… pełnymi przysmaków. haha! no właśnie.

        Wiem, że masz tak jak ja, tzn. wiele razy w ciągu dnia DOCENIASZ to, co masz najważniejszego: miłość, zdrowie.

        Czytałam dziś w „Wysokich Obcasach” wywiad ze śmiertelnie chorą mamą siedmiolatka. Mówiła, że cieszy ją każda chwila, opisywała na przykład, jak wyjmują i rozwieszają razem pranie.

        Nie muszę Ci chyba już nic więcej pisać. Ty akurat wiesz, o co mi chodzi.

        1. Kasiu, mam wrażenie, ze w tym temacie rozumiemy sie bez słów. Wczoraj rozmawiałam z mężem przez telefon bo jest na wyjeździe. Opowiadalam Mu pewna historie będąc niespokojna. A On na szybko odpowiedział mi pewną przypowieścią.. Siedzi mały Indianek z Tatą. I ten Tata mówi mu, że w każdym człowieku są dwa wilki. Jeden najada się miłością, dobrem, spokojem, cierpliwością. Drugi gniewnych, żalem, zawiścią. Na to mały pyta go „a który zwyciężył Tato?” Ten odpowiedział „zwyciężył ten, którego będziemy karmić”… Dlatego staram sie by miska pierwszego wilka była zawsze pełna.
          Jest taki blog „do czego potrzebna mi chustka”.. Zerknij. Może to ta dziewczyna z WO.

  14. Piękne zdjęcia z pięknymi rzeczami. Kochana potrafisz cieszyc oko. Kocyk rewelacyjny. Widzialam jakis czas temu u kolezanki taki i prezentował się cudownie. Dla Marcelka mialam podobny kocyk tylko byl w same kuleczki. A ten przez to,ze ma dwie strony inne jest duzo ciekawszy.
    Urzekł mnie szlafroczek. Widać, ze jest cieplusi, milutki i mieciutki. Jeszcze piżamka strasznie mi sie spodobala. Ahhhhh same pięknosci

  15. Zgadzam się z tą „pewną dziewczyną”. Akurat narzekania, bidolenia i tego jak to nie jest źle, to w życiu i internecie jest aż nad to. A w Szafie Tosi aż bije szczęście z każdego zdjęcia, z każdej literki… 🙂

    Nawiązując to wspomnianej „kanapy” – ja też teraz ją wybieram. I to jest wybór. Nie wybrałam kanapy siedząc całe życie na niej. Kiedyś nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Jeździła, szukałam. Sama wybrałam się w podróż nawet za ocean. A teraz? Nie widzę sensu by już to robić. Po pierwsze już mam to „odhaczone”, po drugie mam swoje szczęścia dwa już przy sobie – nie muszę już szukać. Ciągle sobie powtarzam, że w życiu stałe są tylko zmiany. Ja tak to widzę:) Tu mi jest po prostu dobrze. U siebie… jak ja to teraz kocham:!

    Miłego dnia. Pozdrawiamy z córcią:)

  16. Mam tak samo – wolę kupić coś do domu, niż gdzieś wybyć. Znajomi za kasę ze ślubu pojechali na wczasy, a ja kupiłam lodówkę :/ Człowiek to głupi jest 🙂

    Lubię mieć mało, ale porządne.
    Chyba się rozejrzę za Fluffy Colours.
    A w ogóle – to ja lubię szorstkie ręczniki, lubię krochmaloną pościel, robiony makaron 😀

    1. Fluffy polecam z całego serca. Świetne wykonanie i materiały.
      Ja nie dość, ze kupilabys lodówkę to zdarzałomi sie urlop poświęcić na remonty 🙂
      Makaron robiony ręcznie!! Pycha! Całkiem inny wymiar makaronu 🙂

  17. Urocza sesja. Ależ ta Tosia jest podobna do Mamusi 🙂 Super! Czytam Cię Julio od niedawna i wracam tu regularnie 🙂 Moje małe Szczęście jest troszkę młodsze od Twojego (za momencik kończy 8 miesięcy). Oj, zdecydowanie przyjemniej czyta się wpisy szczęśliwej i spełnionej Mamy :)Wypełnione po brzegi taką pozytywną energią, zachwytem nad życiem i wiarą w lepsze jutro. Codzienne, pozornie prozaiczne, czynności zamieniacie razem z Tosią w magiczne chwile. Tak trzymać Kochana! No i chyba się skusimy z Zośką na udział w Twoim konkursie. A co tam 😉 Pozdrawiam cieplutko

    1. Jak ja uwielbiam jak ujawniają sie Mamy co na mój blog zerkają :)) to jest niesamowite uczucie. Taka radość, nie do opisania.. Tak! Koniecznie weźcie udział w konkursie! Czekam z niecierpliwością na Waszą historię.. I ja może dziś zrobię zdjecia na poniedziałkowego posta 🙂
      Ściskam Was mocno.

      1. Już nie mogę się doczekać Julio kolejnych wpisów w Tosiowej szafie. Chociaż jeszcze nie wszystkie mam przeczytane, to chcę więcej i więcej:D
        To jak z książką, jeszcze jedna nie dokończona, a już czeka się na kolejną zamówioną przebierając nóżkami :):):)

        1. Po zostawianych komentarzach widzę, że już masz przeczytanego całego 🙂 rany, zawstydzasz mnie tak, że aż zaczynam sie bać ze nie sprostam w kolejnych postach 🙂

          1. A ja nie mam najmniejszej wątpliwości, że sprostasz Julio nie jednemu jeszcze sercu spragnionemu popatrzeć na piękno ukryte w Waszych fotografiach i postach. Fakt czytam co noc i przeglądam, ale spokojnie jeszcze kilka mam postów opuszczonych – niestety doba nie chce trwać dłużej, a i organizm już czasem mówi „dość”… ale to dobrze, zostaje mi coś na deser:)

  18. 😀
    Blog robiony na styl naszego ukochanego http://www.thebabyblackbird.com/ .. Boczne menu chciałam 100% takie samo ale mąż przegłosował ramkę z twarzami 🙂
    Rocznica- miesięcznica, proste.. już dawno chciałam COMIESIĘCZNY konkurs na stylowe dzieci.. więc jak bez rocznicy? :D:D:D
    A Konkurs/regulamin jak 1000 innych (w których ostatnio namiętnie wygrywamy :P), ale przyznaję, że ułatwiły mi one sprawę.

    Pozdrawiamy,
    I życzymy więcej skromności ;);)

    1. Skromna nigdy nie byłam i mam nadzieje nie będę.. Blog, którego podlinkowałaś w ogóle mnie nie ruszył. Daleko mu do naszej Polskiej kaszki z mlekiem. No ale to rzecz gustu i na szczęście wszyscy mają inny. Doszukuje sie podobieństwa miedzy Waszym a blackbird… I nie widzę żadnego.. Szukam tez tych zakładek jak inspiracje, wnętrza, kultura, gadżety-bibeloty… I nie widzę… Ale ja srednio znam angielski więc może dlatego… Ale przede wszystkim to chyba odpowiedzialas na mój wpis, o tym, że mój blog inspiruje, tym iż nie opublikowałaś mojego komentarza… Hm…
      Pozdrawiam również.

  19. Przede wszytskim pięknie się witam…
    Trafiłam tutaj przypadkiem, bo kiedy juz przeczytałam całego bloga Green Canoe zapragnęłam więcej takich miejsc… żeby je odwiedzac przed snem, ładowac akumulatory i cieszyc oczy…
    Trafiłam na relacjęz urodzin Tosi i postanowiłam przeczytac od początku – wszytsko…
    Dziękuję Ci, że piszesz bo Twój blog to miejsce niezwykłe – piekne przedmioty ( szkoda, że nie wiedziała ze taki istnieja keidy 4 lata temu urodziłam córeczkę, ale… sporo zostało do nadrobienie;-) i świetne teksty…
    Ten o Twoim tacie przeczytałam dwa razy- przy pierwszym płakałam, bo jako córka awanturującego się alkoholika nie dana mi była taka relacja:-(… drugi raz przeczytałam, zeby wiedziec jak taka relacja powinna wyglądać… a na dniach dam do przeczytania męzowi, bo to on jest odpowiedzialny za ten kawałek świeta naszego dziecka…
    Tekst o pracy Twojej siostry także mnie poruszył – Nauczyciel z pwoołania, przez duże „N” – okaz praktycznie nie spotykany, chcoiaz powinien być normą…
    pozdrawiam raz jeszcze i przy oakzji przesyłam Tosi puchate i mięciutkie jak prezenowane w tym poscie kocyki- ciepłe życzenia – rosnij zdrowo maleńka:-)

  20. A tak się jeszcze zastanawiam.
    Wolisz kupić coś do domu, zamiast jechać na wakacje.
    A jeśli za parę lat wymarzysz sobie remont kuchni, a Tośka powie „Mamuuuś, bo jest taki obóz językowy”. I wtedy Mamuś powie… 🙂 No właśnie. Co powie? 🙂

    1. A to zupełnie o coś innego pytasz.. Potrzeby dziecka sa dla Matki zawsze priorytetem. żadna kuchnie nie wygrywa z dzieckiem. Oczywistym jest, że Tosia będzie jeździła na wszystkie obozy i wycieczki. Staniemy na głowie żeby tak było. Ja pisałam o swoich wyborach. Wole mieć cudny, przytulny dom. Bo z wycieczki wrócę, szybko minie, a tu codziennie te same, odrapane np ściany..
      Ale wybór Tosi będzie Jej wyborem.

  21. Julka, trafiłam do Ciebie jakiś czas temu od Iwonki i tak sobie jestem po cichutku(jak i u Iwonki) kazdego dnia. Nieważne, że nic nowego co dzień nie ma… ja i tak jestem 🙂

    Tak sobie dziś dumam…, że jeśli na świecie są tak wspaniałe Mamy, dziewczyny, przyjaciółki jak Wy… to warto przemierzać świat w poszukiwaniu WYJĄTKOWEGO CZŁOWIEKA
    Serdecznie pozdrawiam Twoją Rodzinę, i Maleńką Tosieńkę

  22. Takie moje myśli – te Twoje słowa. I jak będziemy stare to też będziemy takie myśli miały. I zawsze coś nas droczyć będzie i zawsze będziemy takie zatroskane i tylko obyśmy dzieci miłości nie straciły… Oby one, te nasze Troski i Radości, chociaż ciepłym uśmiechem potrafiły nam pokazać, że było warto 🙂
    Pozdrawiam!

  23. I ja nowa! przejrzałem wszystko przeczytałam część, będę zaglądać, fajnie tu bardzo u Was, co będę pisać więcej, wszyscy już wychwalili i dobrze, więc nie będę powtarzać. Jedno czego jestem łasa to wnętrz, wylapalam ceglaną ścianę z białymi listwami LOVE, jest szansa na więcej detali? no i jeszcze kawałek salonu na tle zabawek 😉
    Na ręczniczek z fluffy mnie trochchę namówiłaś, czy oni maja pojedyncze wzory, bo te na stronie akurat mnie nie ruszają,
    Szlafroczek boski, zresztą lodgerowy kocyk też, zaskoczyła mnie jego mięsistość którą widać dopiero na Twojej fotce, szaro-czarny mi się spodobał, ale ja kocomaniaczka jestem, NIE POTRZEBNY NAM KOLEJNY !!! NIE POTRZEBNY NAM KOLEJNY!!!

    1. Skąd ja to znam?! 🙂 Koców mogłabym mieć niezliczone ilości :))
      Jeżeli mają jeszcze materiały to doszyją tych ręczników. Napisz do Nich z zapytaniem.
      A ten koc z lodgera jest strasznie gruby, u nich na zdjęciach tego nie widać..
      Co do wnętrz… czekam i tupię nogą niecierpliwie czekając na dom… wtedy to będzie wnętrz… 🙂

Skomentuj julia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.