na najdrobniejsze cząstki rozpadam się gdy słyszę w radio pierwsze dźwięki „all i want for christmas”..
i nie przeszkadza mi, gdy grają je już na początku listopada..
wszystkie miliony migających świateł na ulicach, w centrach handlowych.
półki pełne mikołajków z czekolady.
anioły, bombki, serca i cynamon..
pomarańcze i rozgwiazdy anyżu.
odgłosy dzwonków z sań i uprzęży reniferów.
płatki śniegu na szybach, w telewizyjnych ramówkach.
i ten krzyczący Kevin na polsacie.
do nieprzytomności uwielbiam. czekam na ten czas cały rok. czekam tak, jakby to jakiś cud miał nastąpić.
i nie czekam na nie ze względów religijnych, bo ateistką jestem.
czekam na Nie jako święto rodziny i Jej celebracji.
i moja siostra czeka równie mocno jak ja. kiedy o tym opowiadamy, tańczą nam takie same iskry w oczach.
ta sama gestykulacja i ten głos rozpływający się przy wypowiadanych słowach „ja też”..
a wtedy wspominamy jak to niosłyśmy karton z tą nową zastawą, co od Cioci z Piły dostaliśmy.
z góry po schodach, żeby na stole rozłożyć, bo Mama kazała. i Ona całą drogę mi powtarzała „od dołu trzymaj bo się otworzy i wszystko się potłucze dałnie”. ja, jak to ja, jakbym Jej nie słyszała i miałam wiedzę o dużą większą na temat tego jak nieść powinnam.
przed samym stołem nie wytrzymała. puściła karton i tak mi wtłukła!!! opowieść jest na kwadrans.
tym bardziej, że to ja zawsze jako ta młodsza Ją biłam i wygrywałam. a ten jeden jedyny raz nie wytrzymała.
schemat co roku był zawsze ten sam. nigdy nie było inaczej.
zawsze ten dziwny pusty pokój jak się firany i zasłony do prania ściągało i dywan wyniesiony do trzepania.
zawsze zamieszanie. lodówka, której nie dało się zamknąć. ustalanie Kto przyjedzie na pierwszy dzień świąt.
szukanie prezentów po szafach. rozwijanie światełek na choinkę w dzień wigilii. i zawsze, ale to zawsze po włączeniu do kontaktu okazywało się ,że nie działają. Tata wtedy szybko do „Rogulskiej” jechał (to taki sklep we wsi obok. taki z mydłem i powidłem).pruł naszym Suzukiem po śniegowych drogach. i to oczekiwanie.. czy kupi? czy jeszcze jakieś będą?
ten bałagan na środku przedpokoju przy robieniu stroików. i wieczne szukanie wazonów dla tych gałęzi .. wybieranie choinki z Tatą.
Mama, która napiekła i nagotowała jak dla wsi całej. Tata, co to wiecznie mówił, że on woli zjeść byle co, ale żeby zamieszania nie było.. ciekawa jestem, czy jakby już było to byle co, to też by tak twierdził..
ale zamieszanie i tak było małe. nie, nie.. Ono było wielkie, ale godne Bożego Narodzenia. bo święta bez zamieszania, biegu, hałasu, ciągłego „nie zdążę” nie byłyby tymi właśnie świętami. i choć ta Mama ciągle w biegu. kuchnia – spiżarka, kuchnia- spiżarka, to i tak siłę i humor dobry miała zawsze. skąd te pokłady brała..? do dziś nie rozszyfrowałyśmy z siostrą mą tej zagadki..
i ta radość z pierwszego dnia świąt, bo Mama wtedy była cały dzień w domu. Bo Mama nie pracowała tylko dwa dni w roku.
wspomnienia z rodzoną mam identyczne. pewnie przez wspomnienia tak kochamy Boże Narodzenie.
bo takiego Bożego Narodzenia nauczyła nas nasza mama. najpiękniejszego.
jadą do nas. całą gromadą. Mama, Tata, Siostra ma, mąż Jej i dzieci sztuk dwa.
jadą busem. załadowani po dach. wiozą kapustę, zupę grzybową, ciasta.. a jak się okazało i tort z okazji imienin mojego męża.
wypachnieni, wystrojeni. z humorami dobrymi. piękni.
dzwonię zapytać gdzie są, bo już Tosia w oknie od dawna. no jadą. jadą, ale tu jest dyskusja na stacji benzynowej, bo dzieci chcą hot dogi i czemu one nie mogą tych hot dogów?! zupę też zjedzą. a jak one na wsi mieszkają to chociaż na hot doga nam pozwólcie!!
rozpacz wielka.
i Justyś moja pyta „a co doczekać się nie możecie? tęsknicie już?”
mówię Jej „wiesz, tak, już w oknach siedzimy i wypatrujemy.. ale ja.. ja to najbardziej czekam na Ciebie. tylko ciiii”
Ona do mnie szeptem „ja też, kocham Cię”..
a oni tam w tle ciągle o tych hot dogach…
choinka u nas stoi duża. czubek o sufit haczy. stół naszykowany. prezenty spakowane.
Tosia ma sukienkę, a mąż koszulę włożył. w kominku ogień skacze.
lampiony, świece. na każdym talerzyku kilka słów z podziękowaniem za pomoc przy budowie.
jadą. już są na naszej ścieżce. z okna kuchennego widać. światłami migają. my z okrzykami do drzwi.
gramolą się. brudzą przy tym. ściskają się. gwar okrutny.
niosą ten gar z zupą. Ktoś prezenty wlecze. tamten kurtki na wieszak zmieścić nie może.
no jednym słowem „jest rodzina w komplecie”.
Adaś po swoich rodziców jedzie, co za płotem prawie.
do opłatka rąk wiele, co to potem wszystkie Tosia pozjadała. bo przecież gdy ja byłam dzieckiem, to zawsze się ten opłatek zjadało co został. no smak miał najlepszy ze wszystkich świątecznych dań.
ten chce filet a ten karpia. tamten zupą sie najadł i ziemniaków nie chce. do prezentów dzieci zerkają.
kto kawę, kto herbatę?
w kartonowym pudle pod choinką, dwa karmniki dla ptaków. jeden dla Tosi, drugi dla Tosi kuzyna. mój Tato cały dzień przed wigilią robił. piękne jak wszystko czego się dotknie. to taki prezent z duszą.
papierów, katonów, toreb, wstążek po prezentach całe mnóstwo.
radości jeszcze więcej. dzieci już xboxa montują. skaczą.
„Ciocia bo Tosia też chce!” „Mama weź Ją” „teraz ja”.
skaczą na dwóch graczy, a Tosia po środku i myśli, że też gra.
wino w kieliszkach błyszczy się zza świecy. sernik pyszny. rodzynki wydłubuję i na talerz sąsiadowi przekładam.
rozmów do nocy. wygłupów, śmiechu.
bo jak jest moja siostra, to zawsze jest najlepiej, najpiękniej.
a kiedy wszystko ucichło. usiadłam na podłodze. światła od świec, lampek i choinki migają w odbiciach okiennych.
ciepło. dobrze. rodzice zdrowi. oni i my. i wszystko, wszystko tak jak może być najpiękniej w dzień Bożego Narodzenia..
tylko tak jakoś nie mam tych motyli w brzuchu.. może to ten brak śniegu..?
hmm…
po chwili zrozumiałam, że te motyle już nigdy nie wrócą, nawet jak będzie najpiękniej.
nie wrócą, bo już dziś jestem Mamą. dorosłym człowiekiem.
dziś magię chwili mają w sobie nasze dzieci, a naszą rolą jest pielęgnować w Nich to jak najdłużej..
a my… obyśmy mieli już do końca życia „najpiękniej”. to w końcu też magia..
P.S
pod choinką leżał sobie taki jeden z prezentów.. owinięty w szary papier, a na nim ręcznie namalowana gałązka, bombki a w nich domek. świeca. i napis „Miśka”. owa „Miśka” to moja siostra. żona szwagra mego. i ten Szwagier tak pijąc kawę w warsztacie wymalował. od niechcenia. a ja i siostra ma w zachwytach…
usłyszawszy to mój mąż, zniknął na chwilę..
kiedy wrócił miał wyrysowaną gałąź na prezencie dla mnie. bombki i świecę.. i napis „dla kwiatuszka”..
za grosz nie chciał być gorszy… :)))
pod choinkę firma Babafu (klik) (fb tutaj) przysłała mi piękne plakaty do kuchni z moimi ulubionymi cytatami. Pięknie dziękuję. są idealne.
dziękujemy za prezenty dla Tosi firmie Planeta Dziecka. układanka magnesowa (tutaj) i lala (tutaj).
Aż się popłakałam… Ale już, ocieramy łzy i do roboty, do dążenia aby i u mnie taka magia jaka nigdy nie gościła zagościła. Pracuję już od dziś bo na to rok cały pracować trzeba !!! Jesteś Wielka !!!
ojjj, ja też się wzruszyłam. Dla takich chwil warto żyć!
Rozczulił mnie Twój Małż 🙂 Kochane stworzenie 🙂 I nawet gdyby najgorsze bazgroły tam były, najważniejsze, że prosto z serca 🙂
Mąż artysta, gratulacje! Cytat siostry „twej” powalił na kolana, można drukować, w ramkę i na ścianę 😉
Oj Juluś długo kazałaś mi czekać na posta świątecznego, ale wartało czekać 🙂
Atmosfera musiała być cudowna, zresztą widać to na zdjęciach, ale wcale się nie dziwię bo masz wspaniała rodzinę. Wiesz, powiem ci, że ja też nie mam już tych motyli w brzuchu, może to faktycznie przez brak śniegu?
Tosia wyglądała uroczo, zresztą jak zawsze uwielbiam ten jej busz na głowie 🙂
Też chcę pielęgnować i próbuję robić to dobrze. U Was bajecznie, tak prosto i tak magicznie właśnie. Tyyyyyyyyyyyyle serca. A cytaty wspaniałe. Ten o szczęściu bliski i mojemu sercu – prawdziwy. Ważny.
jak zawsze idealnie to napisałaś co ja miałam w głowie … I nawet ostatnio myślałam o owych motylach .. pięknie , cudnie , świątecznie , rodzinnie , z pomarańczami i choinką i tak czyściutko , z zapachem goździków , ale już bez motylków , które za mnie mają w brzuszkach moje dziewczynki .. widocznie taka jest kolej rzeczy , ale ja zawsze i tak będę stawać na głowie , aby było jak dawniej z zapachem pomarańczy w tle :))
Jak pięknie u Ciebie! Gratuluję pojawienie się w Green Canoe 🙂 pozdrawiam!
Wspaniale opowiedziana historia bożonarodzeniowa zapewne niejednej z nas… z łezką w oku, z rozrzewnieniem… ehh, wzruszyłam się 🙂 bo poczułam przez chwilę, przez pryzmat wspomnień te właśnie owe „motyle” 🙂 bieganina, ogromne zamieszanie i w tym wszystkim jakaś magia niepojęta…
I jeszcze te zdjęcia… bajka! Z każdego bije tak niesamowite ciepło, że nie sposób się oprzeć uczuciu że wciągają w klimat, w atmosferę tamtych chwil. Coś obłędnego. Niewytłumaczalnego. 🙂 – Najpiękniejszego!!!
Bardzo wzruszyłam się czytając ten post…najbardziej te fragmenty o siostrze. Ja również jestem z moją mocno związana ,,bo jak jest moja siostra, to zawsze jest najlepiej, najpiękniej” …
Piękne miałaś święta. Ja też uwielbiam ten gwar rodziny. Święta są najpiękniejsze, gdy jest się razem.
Czekałam i się doczekałam 🙂
Doczytać do końca nie mogłam, bo łzy zalały mi oczy. Dzięki Julia, jesteś Wielka !!! :-*
Pomyślności w Nowym 2014 Roku !
Dla Ciebie, Męża i Antoniny 🙂 🙂 🙂
Pozdrawiam serdecznie :-*
Łzy pociekły mi oczywiście po policzkach, bo siostry ani brata nie mam, taty od kilku lat też już nie… Święta są dla mnie trudne, bo taty zabrakło kilka lat temu 20 grudnia… Mam jednak synów moich, i to dla nich pracuję co roku nad magią świąt… Na te ich motyle w brzuchu, takie z moich wspomnień właśnie… Jak Ty…
Jak zawsze wpis zaczarowany i czarujący.
Jest moc! Zupełnie jak w barszczu mojej mamy! :)) I ta magia Świat też jest! Piękne zdjęcia, jak zawsze zresztą…. ♥
Aż dech zaparło mi w persi…Cudnie…tyle powiem.
Piękna opowieść wigilijna…
Uwielbiam twoje zdjecia tfu kocham ten spokój, wszystkie elementy designu, te dobranie szczegółów.. Cudownie 🙂 Blankowa matka
Wiesz czego Ci zazdroszczę?? Zapachu drewna w domu…..i w ogóle uwielbiam klimat tam panujący.
Pozdrowienia zostawiam.
Odwiedziny u Ciebie to olbrzymia przyjemność. Każdy kawałe Waszego świata pokazuje, że zwyczajnie, pięknie, mądrze, po ludzku- istnieje i ma się dobrze i jest czarujące. Pozdrawiam Was świątecznie i ściskam ciepło.
Od dwóch godzin siedzę i losowo kolejny raz czytam Twoje stare posty i już zdążyłam się wyśmiać i wypłakać, a Ty mi najpiękniej jak umiesz nowy kolejny piękny post serwujesz. I zdjęcia takie, że kolejną godzinę mogę siedzieć i się gapić i to godzinę chyba nad każdym, bo jak Ty to Julia robisz, że na zdjęcie krzesła napatrzeć się nie mogę i wciąż nasycić obrazami tymi nie mogę. I atmosfera ze zdjęć płynąca i najpiękniejszy potok słów Twoich tworzący opowieść o świętach Waszych to sprawia, że mi coś tam w brzuchu latać zaczyna. I jak za rok wrócę do tego postu przekonana jestem, że wciąż tą samą zachłanność magii chwili czuć będę, bo magiczne u Ciebie jest to, że Twoje słowa czy pierwszy czy setny raz czytane te same, prawdziwie mocne emocje wywołują.
A ta świeczka to Twojemu mężowi nawet, nawet wyszła, ale dom to cudniej buduje, niż rysuje 😉
Julia jesteś naprawdę niemozliwa. Czy ja przy 99% Twoich postów muszę ryczeć?? ale dziękuję Ci za to, dziękuję za to, że uczysz mnie i pokazujesz jak łatwo być szczęśliwym:) Uwielbiam tą Twoją prostotę i piękno w jednym,:)
dziękuje
Boże jak pięknie to napisałaś, aż sie popłakałam, od niedawna jestem gościem na twoi blogu i będę tu często zaglądać
przepiękne zdjęcia i ten świąteczny klimat! – mąż niezastąpiony 😉
widzę, że posiadasz Termomix – pisałaś może kiedyś o nim, o przepisach? My jesteśmy na etapie rozszerzania diety. Może polecisz jakieś danie, które robiłaś w nim dla Tosi 😉 albo posiadasz książkę dla dzieciaczków, warto kupić (książkę)?
tą książkę mam, ale ona jest baaardzo cienka. ale jeżeli robisz dużo w termo to warto. bo ja np nie jestem kreatywna w gotowaniu i lubię jasne podpowiedzi 🙂
polecam stronę z przepisami na termo, chyba „przepisownia” czy jakoś tak.
Pozdrawiam serdecznie
… wzruszona… i tak po cichu zazdroszcząc Ci tego bloga coraz bliżej spełnienia marzenia o swoim…
Pięknie i magicznie 😀
A najbardziej zazdroszczę zapachu drewna niosącego się po domu (takie me marzenie nie do końca zrealizowane)
Wasz dom jest po prostu przepiekny! A Swiat spedzonych z rodzin nic
nie jest w stanie zastapic:) Pozdrawiam cieplutko, O.
To jest właśnie magia Świąt:)Wzruszyłam się…dziękuje!
pięknie i cudnie …. zawsze się zachwycam fotkami że takie z pozoru zwykłe , normalne a taka w nich siła ! i zawarte to wszystko co ważne i istotne . Tosiunia sama słodycz do schrupania , w tych roztrzepanych włosach niczym moja Maja 😉
Bardzo mi się podoba wycinanka wyklejanka kotek i króliczek . To wasze pomysły czy można jakiś gotowiec kupić ?bo widzę że Tosia trzyma książeczkę chyba wskazująca krok po kroku ? super gdzie można takie coś kupić
Pozdrawiam i Szczęśliwego Nowego Roku
dostaliśmy ją od mojej szwagierki. to firma djeco. Ona kupiła na allegro. ale możesz zapytać w firmie krainaekozabawek. myślę, że sprowadzą na zamówienie. bo na allegro już nie widzę 🙁 a jest boska. polecam!! Tosia była zachwycona. zajęcia na cały dzień.
Pozdrawiam
Popłakałam się. Powodów wiele.
Cieszę się, że miałaś tak cudowne święta, pierwsze święta w swoim nowym-starym domu : )
Zazwyczaj komentarzy nie piszę, nie zostawiam, ale piękno, jakim epatuje Twój blog zasługuje choćby i na milion słów uznania. Nigdy nie lubiłam domów z drewna… a ten Wasz, te Wasze magiczne miejsce na ziemi jest tak urocze, tak magicznie w kadrach przedstawione, że z kubkiem gorącej herbaty siedzę w tej mojej wynajętej klitce w szarym bloku, ze ścianą u W. niepomalowaną jeszcze, z brakiem ścianki działowej wspierającej oparcie kanapy i marzę sobie, że kiedyś w swoim domu zasiądę, takim ciepłym i drewnem pachnącym i do albumu na pamiątkę sobie wkleję taki kadr, jakich u Ciebie ogrom.
Ściskam poświątecznie, ciepło i z najlepszymi życzeniami na nowy rok :*
Jesteście dla mnie żywą definicją Domu. Nie 4 ścian, ale zjawiska, które ginie gdzieś, na codzień, w bieganinie za karierą, stanowiskiem i luksusem. Wasz Dom jest idealny, motywujący do tego, aby docenić to, co mam. Niezmiennie uwielbiam to zaglądać, w małym stopniu uczestniczyć w Waszym życiu.
One tu wszystkie płaczą a ja rechocze dla odmiany … Trzy razy musiałam przeczytać zanim słowo „dałnie” załapałam;)
Chyba szczęściara ze mnie bo ja taka atmosferę znam , choc nie zawsze mam… Tylko u nas Mama zawsze w stresie …ale takim pozytywnym;)
A motyle? Magii może nie ma… Ale ta radość gdy na podekscytowanego synka patrzę , bezcenna…
Cudownie… Uwielbiam… nic wiecej teraz nie powiem, oczarowana jestem 🙂
Pozdrawiam najserdeczniej.
okiem-ani.blogspot.co.uk
Czekałam na tego posta z niecierpliwością, Twoje wpisy są magiczne i ten nie jest wyjątkiem, czytając go poczułam takie ciepło w sercu. Julia inspirujesz mnie i jesteś dla mnie wzorem kobiety idealnej. Podczytuję Cię już od dawna bo Twój blog daje mi siłę, ale komentuję po raz pierwszy. Powodzenia w Nowym Roku, żeby był równie piękny jak poprzedni 🙂
Ależ pięknie! przeczytałam trzy razy! czuję się jakbym spędziła święta z Wami 🙂 Magiczny dom, rodzina w komplecie, szczęściary z tych Waszych dziewczynek 🙂
Najpiękniej. Najpiękniej opowiedziana Wigilia. Taką pamiętam z dzieciństwa, z tym zamieszaniem, praniem zasłon, firan, krochmaloną pościelą z zapachem pomarańczy (tylko raz w rok). I taką chcę zatrzymać dla moich dzieci. I dzisiaj po przeczytaniu Twojej opowieści wiem, że warto. I niech sobie mąż marudzi, że zwariowałam bo przecież nikt nie zagląda na górne szafki, bo po co odstawiać te tapczany, bo po co… Bo On tak nie lubi tego zamieszania! WARTO. Za rok przyłożę się jeszcze bardziej. Niech będzie pięknie. Pozdrawiam.
Zawsze powtarzam, iż najważniejsze, że wszyscy są razem i potrafią się cieszyć z najdrobniejszych rzeczy.
Cudowna atmosfera, przepiękny, ciepły dom…sama magia.
Pozdrawiam Was serdecznie.
P.S. Poproszę kiedyś w wolnej chwili o namiary na sklep, w którym kupiłaś Tosi fotelik do jedzenia. Prześliczny:)
w sklepie muppetshop. to firma quax.
pozdrawiam 🙂
Wiem, że poznasz mnie po adresie mailowym bo już ta moja nie sąsiadka mi się znudziła 🙂
Kochana przypomniałaś mi jak za dziecka przed Bożym Narodzeniem co roku szukałyśmy z Kaśką prezentów a nasza mama zazwyczaj chowała je w te same miejsca i książki dla mnie zawsze w ręcznikach schowane a ja po kryjomu je już czytałam jak ich nie było i tak lekko odginałam, żeby było nie śladu, że używana i po świętach dokończałam albo już nawet tylko udawałam, że czytam i odkładam na półkę do kolekcji bo kochałam książki od zawsze i nawet teraz się śmieje, że jak ktoś nie wie co mi kupić to książka albo coś z błyskotek i uradowana po pachy jestem 🙂
Klimat i magię jaką stworzyłaś w domu miałam okazję poczuć i nawet nie wyobrażam sobie jak pięknie i swojsko musiało być kiedy Wy wszyscy razem ta choinka i kominek…
Post Juliowy, soczysty jak te świąteczne pomarańcze, pachnie mi wszędzie Waszą zupą i cieplej w dłonie od rodzinnego ciepła, uwielbiam takie czytać, długggo wkradać się w tę atmosferę, bo u Ciebie i u Iwony taką życiową optymistyczną nutą pachnie, z przytupem, hej
Tosinkowe kudełki wprawiają mnie w zachwyt. Zresztą wszystko mnie tu zachwyca. Uwielbiam te zapisane w kadrze ułamki waszego życia.
Czytam…. I jakbym czytała o swoich świętach gdy byłam mała 🙂 te puste pokoje, mycie kryształów, przygotowania, ubieranie choinki z tatą, wiązanie cukierków na choinkę a potem marsz na wigilię do Babci za płot… I ja też uwielbiam ten okres przedświąteczny, te ozdoby już od połowy listopada, te reniferki, te mikołaje, Cliffa Richarda „Mistletoe and wine” … Teraz ten klimat staram się sama stworzyć, dekoruję dom, pichcę to i owo choć jeździmy do mamy na święta. Ale zapach pierników, cynamonu i goździków musi być 🙂 No kocham Boże Narodzenie 🙂 Dziękuję za ten wpis
Julka rozczulilas mnie niemilosiernie tym Swiatecznym postem, te zdjecia, klimat, zapachy, rozmowy i szepty, ta rodzina…och jak ja w takich momentach zaluje, ze ja tu za granica, a reszta tam w Polsce. Siostra moja, jedyna ktora tutaj z nami to jak cud z nieba zawsze, ale przy Swietach czuje to najbardziej. To ona pomim wszystko zawsze z mnostwem energii i usmiechem na ustach. Szczesciary jednak jestesmy, Ty i ja majac takie cudne isoty za rodzenstwo 🙂 cmok
Po raz kolejny widzę, jak bardzo się różnimy jednak, Julia! 🙂 Pięknie się różnimy!
Wszystkiego najcudowniejszego w Nowym Roku!
🙂 to chyba dobrze, nie?
bo te różnice czynią świat pięknym.
ściskam Was mocno :*
Piękne te Wasze święta, takie rodzinne 🙂
No i ta choinka – przepiękna.
jak przepieknie,cudnie,slow brak! 🙂 sliczne zdjecia ktore do bolu ubustwiam! I na chwile zaczarowalas mnie swoimi slowami i dom sie przypomnial i te wlasnie magiczne swieta- bo rodzinne.
ehh slicznie:*
tak na Nowy Rok, prosze Cie i blagam na kolanach pisac nie przestawaj,zdjecia robic rowniez.duzo zdrowia dla calej rodziny, spelnienia marzen i tak poprostu prosto z serducha….Szesliwego i Magicznego Nowego 2014:) sciskam mocno
Jak dla mnie plakat z cytatem „po co…” jest absolutnym hitem! Chyba sama sobie taki sprawię i powieszę w miejscu widocznym dla wszystkich;)
Stawać teraz co roku będziesz na wysokości zadania by święta i każde inne możliwe okazje wywoływały u Tosiulki motyle w brzuchu i jestem pewna że będzie je z Tobą miała za każdym razem i tą magię dalej puści w świat.
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Julka 🙂
Uwielbiam dziecięce stópki i sosnę jako bożonarodzeniowe drzewo. Ślicznie u Cb … jak zawsze. Tosia przesłodka
Pozdrawiam ciepło
Magia! Masz niesamowicie piękny dom a przede wszystkim tak magicznie opisałaś święta Bożego Narodzenia. pozdrawiam imienniczkę! 🙂 Julia
Julio witaj:) Pięknie tu….. czarujesz…
Przełamując ten nastrój, chciałam Ci zadać bardzo przyziemne i prozaiczne pytanie…. zdradź proszę co za zasłony masz w salonie?
Pozdrawiam serdecznie,
agnieszka
Aga, zasłony to ikea 🙂
pozdrawiam ciepło
Dziękuję pięknie:)))
Przerwę w pracy sobie zrobiłam. Rosół jem. Myślę sobie, a przeczytam w końcu co w Szafie Tosi… Chlipię ten rosół i czytam: „i Ona całą drogę mi powtarzała „od dołu trzymaj bo się otworzy i wszystko się potłucze dałnie”. ” – Jak nie parsknę tym rosołem po monitorze, kalendarzu, biurku całym! Dobrze, że kalendarz z 2013… Wytarłam te parski, dojadłam spokojnie, odstawiłam, kawę do ręki wzięłam, dalej czytam… „skaczą na dwóch graczy, a Tosia po środku i myśli, że też gra.” I znowu parskam śmiechem, bo widzę moją Agatę z roku wstecz, jak siostrzeńce moi na x-boxie grają, a ta co i rusz wpycha się w środek, odwraca do mnie roześmiana od ucha do ucha, że gra 🙂
p.s. „ja też” 😉 od jakiegoś czasu motyli w brzuchu na święta nie mam bo wraz z moim Czortem motyle moje do jej brzucha uciekły 😉
i muszę! no muszę napisać, że Tośka to taka słodka jest! Widać, że diabełka za skórą ma i niezły czort z niej będzie/jest ale słodycz jaka z niej tryska to jest niesamowite! Ma taki urok w sobie! W tych włosach roztrzepanych – mega! weź ją tak wyściskaj i wycałuj ode mnie – tak jak Czorta prawdziwego 🙂 :****
jak ja się zawsze uśmieje z tych Twoich komentarzy 🙂 i widzę to jak parskasz na ten monitor 🙂
love 🙂
Jaki Wy macie klimat w domu! Pięknie…Nie wiem, jak Ty to robisz ale już po samych zdjęciach widać, że panuje u Was taka przytulna, ciepła, rodzinna atmosfera aż chciałaby się wpaść w odwiedziny 🙂 Zazdroszczę Tośce włosów – takie loki… A jej minka na 3 zdjęciu od dołu mnie rozbawiła, taka znudzona, lekko nadąsana jakby się zastanawiała co by tu jeszcze zbroić!
jakie to piękne, znów chce świąt. zazdroszcze takiego klimatu w Waszym pięknym domu
Cudowne święta!!! Jejjj jakbym czytała o sobie, z tym czekaniem w oknie na rodzinę, o relacjach z siostrą, oplułam monitor gdy przeczytałam 'ty dałnie’ to samo było u nas rety!
cudnie mieć siostrę, kochającą rodzinę!! też od listopada już czekam na święta, 'last christmas’ itp słucham nałogowo :)) cudowny to magiczny czas! to pędzenie, szykowanie, szaleństwo totalne w kuchni , apotem człowiek padnięty siada i taki szczęśliwy, że wszyscy razem, zdrowi, radośni, oby tak zawsze! 🙂
a mogę dopytać skąd ten cudny biały kocyk na tosinkowych nóżkach?
tak, to firma http://www.effii.pl
Nic dodać nic ująć PIĘKNIE !!!
Pozdrawiam
Jest moc, czuje tak samo 😉
Tosi stópki-serdelki mnie rozczuliły, bo moja córka chyba też takie mieć będzie 🙂 No i ta pielucha w tych tiulach… Kocham! <3
Dobrego Wam!
haha 🙂 mnie też ta pielucha bawi 🙂
Julka, Ty mnie tutaj nie rozkładaj na łopatki kiedy w pracy siedzę. Zamiast pracować to czytam i ryczę… taka oto przypadłość, że łzy cisną się na oczy kiedy ludzie szczęśliwi…
Ale piękne zdjęcia robisz! Magiczne chwile uchwycone w kadrze. Pamiątka cudna.
Od tego wpisu wszystko się zaczęło…
Przeypadkiem na fb wyświetlił mi się post, a zaglądnę z ciekawości…. i przepadlam, pokochałam ten dom jak swój, pochłonęłam zaległe posty w jedną noc, o mamo! Jakim Ty, Julio jesteś pięknym człowiekiem!!!! Każdy post chciałam skomentować, ale cóż tu pisać? Jak komentować? Pisałam maile i je kasowalam, tyle chciałam Ci powiedzieć, ale z drugiej strony głowy Ci swoimi problemami nie chciałam zawracać, raz się odważyłam poprosić o pomoc i tę pomoc otrzymałam, jestem Ci bardzo wdzięczna za ten drobiazg 😉 a teraz czekam na Twoją książkę i doczekać się nie mogę 🙂 oby to był początek, tak jak początkiem był ten wpis, początkiem miłości do Twojego domu, życia i Ciebie 🙂 pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze bo Ty jak nikt inny na to najlepsze zasługujesz 🙂 dziękuję :*
kiedy brak mi już sił, bo czasami brak jak każdemu człowiekowi, to takie słowa dodają skrzydeł. chce się znowu i znowu..
dziękuję :*
To my dziękujemy! otwierasz ludziom oczy, serca, wnosisz w nasze życie tyle dobrego ? oby jak najdłużej ? i duuuuuuzo siły Kochana! ?
środek lata,a ja się poryczałam czytając o Wigilii,chciałabym dużo napisać ale to nie ten czas jeszcze,pięknie i dom piękny i rodzina i wspomnienia…