nosek.

historia będzie o Matce. ale od Ojca się zacznie.
Ojciec w tej opowieści to partner mój. Ojciec dzieci mych, ten co dom wybudował i dzielnie na posterunku trwa.
Matka, to rzecz jasna – ja! Matka to Matka i tutaj ściemy wstawić się nie da.
Otóż wydawać by  się mogło, że z posterunku zszedł, bo do kumpla na urodziny pojechał.
Nie mogę być niesprawiedliwa i w tym miejscu zaznaczyć koniecznię muszę, że wychodzi zawsze dopiero gdy pokąpiemy i uśpimy dzieci. nie to, że zostawia mnie w samopas i se tam gdzieś  na disko bandżo leci. o nie.
pojechał.
ja żem se tą tacę, co o niej mowa była wcześniej, przyrządziła. posprzątała, a tak serio to wzrokiem omiotłam co by już mietły ani odkurzacza na noc bez potrzeby nie ruszać.
pogasiłam milion lampek, które przecież co wieczór muszę zapalić.. jakby nie można jednej konkretnej, dyndającej z sufitu lampy.. ino świecę milion pobocznych, nastrojowych, przyciemnionych, tych jaśniejszych, żeby przyciemnione wyrównały i żeby można było ustalić gdzie w danej chwili dziecko się znajduje i w jakim kącie się kitra.
po akcji gaśniczej zmierzam ku wierchowi.
wtedy, oczywiście zawsze widzę oczyma wyobraźni w tej ciemności pół Europy, no może przesadziłam, ale pół kraju naszego własnego, który się do nas włamuję. widzę ich z toporami, rakietami, racami, sikierkami, co niektórzy nawet tłuczki kuchenne mają. no obrabować przyszedł mnie w tę noc akurat każdy.
szybko se tłumaczę w tej łepetynie Rozumkowej, że profesjonalny, ten co ma takie, że dziurki wycina w szybach to do nas nie przyjdzie.
bo po co? po stary telewizor co może za pińcet złotych by go sprzedał?
po odkurzacz co sam odkurza i już jest prawie nieżyjący, bo dziecko me najmłodsze na nim jeździ po domu i język (chyba) chiński ustawiło.
czy Wy wiecie jak wygląda dziecko siedzące na odkurzaczu i jeżdżące po domu, które wygląda jakby mówiło „karitatikutita” czy coś w ten deseń.
no po biżuterię to ten złodziej nie przyjdzie, bo mam kilka par kolczyków z czasów liceum i to najczęściej koła. czyli że jedno koło, a drugie już owal.
a po kasę to już na pewno nie przyjdzie, bo w domu jej nie mamy i podobno w banku też nie, bo konkubent mi próbuje wmówić, że wszystko na sukienki wydałam.
ale ostatnio Aśka (wiecie, ta Aśka z Green Canoe) mówi do mnie „julka, jak przestaniesz kupować sukienki to idź ty do psychologa”.
więc mówię temu mojemu, wolisz mieć pieniądze na koncie czy zdrową babę?!?! nie wiem co odpowiada bo już najczęściej nie słucham.
na pewno coś nie po mojej myśli.
no. więc jak już odpędziłam myśli tego całego ataku na nasz dom.. takiego wiecie.. jak w filmie „Braveheart” wyciąga każdy co ma i wszyscy lecą na naszą chałupę..
alarmy pozałączałam wszystkie jakie możliwe i dostępne na rynku wraz z miliardem innych ratunko-wspomagaczy.
obambuliłam stopy w koc. coś na telefonie jeszcze poskrolowałam czyli poprzesuwałam po polskiemu.
i w sen zapadłam, bo raczej nic nie zapowiadało tej obławy bym musiała na czatach stać…
mój syn, Beniem zwany budząc się do mleka, albo sygnalizując, że jest głodny czochra nosem po prześcieradle. delikatnie, cichutko tym noskiem trze…
no i właśnie tarł.
obudziłam się natychmiastowo. budzę się na początku czochrania i szybko robię akcję mleko by tylko się nie rozpłakał, nie obudził siostry i w ogóle żeby mnie tym nie podkurzył. od razu akcja i znowu bambule stopy, nie? jasna sprawa.
i tak samo tym razem. czochranie, ja na równe nogi, sprawdzam godzinę na telefonie, czy to faktycznie pora mleka..
naciskam pierwszy lepszy guzik w fonie żeby podświetlić ta godzina pierunie… znaczy jeden mam guzik więc po co głupio tu piszę, że pierwszy lepszy. jeden mam! jeden!
a na tym telefonie!!!!!!!?????? ludzie!!!!!!!!!
czego tam nie ma????!?!!! istny armagedon!
nieodebrane połączenia, wiadomości, mesydże, srydże… no neony, migacze i sracze…
a na samej górze, najbardziej wiodczny sms od „Sabina sąsiadka” – „dzwonić na policję?!”.
na co ku……? kurde znaczy się. kurcze pieczone. na co dzwonić?
no druga w nocy. ten czas mleka faktycznie. dalej czochra, zaraz się do piwnicy dokopie, a ja próbuję załapać co jest grane..
wychodzę na mostek zwodzony, patrzeę na dół, no wszystko ok. Ani Majowie jak przed upadkiem cywilizacji nie składają krwawych ofiar z ludzi, ani nikt z tłuczkiem, ubijaczką do ziemniaków i wykrojnikiem do pizzy nie lata.. cisza, spokój…
od Ojca tego co czochra nie odebranych połączeń siedem!
oddzwonie, może co ważnego, że tak o tej 1:59 naparzał ..
siadam na łóżku, nóżkę na nóżkę i telefonik do uszka… tamtemu już mleko zaaplikowałam bo biedny by nos do reszty wytarł, a i tak mało go ma. guziczek powiadają. nos guziczek. po Ojcu.
toż to wiadomo… moja Mama zawsze mawia, że ładnie tańczymy po Niej a pryszcze to na pewno po Tacie! ma ktora wątpliwości, że inaczej się dziedziczymy…? no żadna!
dzwonię. po 1/4 sygnału odbiera. już miałam zażartować, że ileż mam czekać…
a On mi w monolog, do słowa nie dopuszcza…
przerywam, bo nie bardzo rozumiem i pytam czy On się dobrze czuje, bo jest na imprezie a ja czuję, przez ten telefon, że  wódką to On nie śmierdzi! czuję, bo ja guziczka nie mam.  i czemu czas marnuje? że jak jest druga w nocy, to powinien być choć może lekko wstawiny, na rauszu, na luzaczka..
a On mi w te słowa „Puszku!!! (obawiam się, że kiedyś zapomnę swego imienia, a na nagrobku będę mieć „Puszek – spoczywaj w spokoju), kiedy ja otrzeźwiałem w sekundę jak mi te alarmy zaczęły przychodzić!! Ja już wsiadam w taksówkę i będę za sekundę.”
faktycznie był, za minut 6. taksówkarz widać też się w rolę wczuł. taki wiecie Rajan Gosling w Drajwie. a był to Kaziu w skodzie faworit.
no i słuchajcie Wy mnie. co też tu się działo.
alarm w domu naszym wył dwa razy, co obudziło sąsiadkę czujną mą, bo Ona nigdy nie śpi, bo na mnie czatuje pół europy, ale na Nią galaktyka świetlna wraz z planetami nieodkrytymi. i u Niej nie idzie na tłuczki i otwieracze do konserw a na broń pneumatyczną!
wydzwoniła więc do męża mego, do mnie (ale ja tam takie akcje mam w … znaczy gdzieś i se śpię w najlepsze).
mąż jako, że w sekundzie dostaje powiadomienia o alarmach zawiadomił brata swego strażaka. a strażak jak wiadomo na akcji jest na ten tychmiast.. przyjechał On, ochrona, policja, coca cola, rollercoaster…
sprawdzali szyby, drzwi, chodzili, świecili, przyjeżdzali, odjeżdżali, fikołki, koziołki…
no obława na całego… a tu mała myszka siedzi sobie i ząbkami serek skrobie..
przyczyna wprost banalna. wyło i wyło, bo dom pływał jako że na terenach kopalni mieszkamy, a tam pod tą ziemią się osunęło właśnie.

widziecie jak to jest z Matkami… stu dwudziestu przystojnych, mundurowych chłopa przed domem a Ty śpisz nieświadoma i budzi Cię gmeranie noska guziczka o prześcieradło .. też nie pomyślałam. mogłam Mu to mleko dać i jeszcze wyjść. może jeszcze co bym poderwała.

taki los Matki no, taki los… świat Cię nie obudzi, a nosek w mig na równe nogi postawi.

76 odpowiedzi na “nosek.”

  1. Rozbawiona jestem wielce, zdziwiona wcale.
    Zeszły piątek 13tego, wychodzę z biedry, z bratem dyskusja ostra, o której co kto przyniesie, wychodzę przez te drzwi tak jak wyjść chciałam, płaszcz rozpięty, włos rozwiany. Kilka schodków, a na drodze pięć dych w pół złożone, i drę japę do brata mego że oto przede mną taki niebieski papierek, on – biegnij!! Ruszam, butem przydeptuję, podnoszę a tam jeszcze jeden banknot i jeszcze jeden. Referuję bratu że znalezisko pokaźne on monolog rozpoczyna ” pewno zarobas jakiś zgubił nawet nie zauważy” po chwili dodaje ” albo ktoś komu teraz na chleb nie starczy” stanęłam wiec z boku, płaszcz zapięłam telefon miedzy ramieniem a uchem i obserwujemy kto się dziwnie zachowuje, czyli kto zachowuje się tak jakby 150 zet właśnie zgubił, Po godzinie żadna obolała istota się nie ukazała, pieniądze piekły tak że podzielone na potrzebujących, na znaleźne i ot.

  2. Ale pojechalas!!! Uwielbiam jak tak dynamicznie piszesz! I to Twoje poczucie humoru! I tego biednego konkubenta zawsze zamieszanego w akcje przez przypadek! I dzieciaki!

  3. Julia alez sie usmialam! Cudowne rozpoczecoe dnia! I. Ja tez stopy musze miec obambulone, inaczej nie zasne 🙂 pozdrawiamy zyczac milego weekendu 🙂

  4. Oj, Julka. Najlepszy tekst. By nie powiedzieć ever. Na początku przeszłam do gry wywiadowczej, lecz jakże ten tekst podchwytliwy – czytam, i czytam – dzieci i dom Twoje, zgadza się. Jakby i mąż Twój. I forma z małej literki pisania określa. Ale konstrukcja słów ujętych jakby insza. A raczej najlepsza 🙂

  5. cóż za wartka akcja! i jak dobrze, że to nie ci z tymi siekierami, toporami tylko fałszywy alarm to cale zamieszanie wywołał, przynajmniej wiesz co zrobic, gdybys przypadkiem samotna sie czuła i pare osób chciala zaprosic ot tak, spontanicznie ;)) a tak na powaznie, to sama się dziwie, jak to się dzieje, ze w nas matkach, tak mocno wyczulony jest ów instynkt, nie wiem jak to nazwać właściwie, to coś, co sprawia, że najmniejszy szmer, ruch dziecka czujemy, słyszymy natychniast?! jednoczesnie bombardowań, syren, itp. niezauważając w ogóle 😉 Masz mistrza Julka. Pozdrawiam i buziaki dla Noska przesyłam 🙂

  6. Droga Julio! Mam ogromną prośbę…Jeśli jeszcze nad tym nie myślałaś to pomyśl o napisaniu książki 🙂 O czymkolwiek bo każdy Twój tekst jest wyjątkowy. Podejrzewam, ze każda czytelniczka przyznałaby mi rację a książka rozchodziłaby się jak ciepłe bułeczki. Miłego weekendu!

  7. Oj Puszku..
    Genialny tekst! Fantastyczny! I nie tylko Ty widzisz tych wszystkich z toporami, siekierami napierajacych na Twój dom 🙂 Wyobraźnia nie zna granic..

  8. Kolejny raz to napiszę – no boska jesteś po prostu! Już Cię widzę siedzącą w ciemności na łóżku, rozczochraną z otwartym tylko jednym okiem, gapiącą się na ten nocny telefon i trybiącą o co chodzi :))))

  9. Jezu tekst GENIALNY! Jak ja sie ciesze ze nie tylko ja tak mam!Z tymi wiecznymi napadami!BUZIAKI !!!I dziekuje,od razu mi lepiej bo wszyscy mowia zebym do psychologa szla….

  10. Usmialam sie Julka, ale z drugiej strony to troszku mnie strach oblecial, bo przeciez na podstawie Twoich fotek to latwo okreslic gdzie mieszkasz …
    A przeciez nie przebywacie w domu 24 godzin dziennie …
    To dosc wysoka cena nie sadzisz? Pokazujesz dosc sporo z waszej prywatnosci (moim skromnym zdaniem oczywiscie), latwo was namiezyc.
    Nigdy o tym nie myslalas?
    Pytam powaznie, jako Matka, nie czepiam sie, tylko jestem ciekawa jak Ty to widzisz 🙂
    Bo ludzie sa rozni i maja rozne zamiary, niekoniecznie dobre :-/

    1. narażamy się wszystkim w życiu. jadąc autem w deszczu też narażamy się bardziej.
      myślę, że mnie może okraść taka sama ilość osób jak każdego innego.
      każdy wie też gdzie są rezydencje Angeliny Jolie i każdy wie gdzie mieszka Kasia Cichopek.
      naraża się też ten co ma przed domem jaguara.
      ja mam przed domem swoją hondę wartą 8 tysięcy i Toyotę Adasia wartą 4 tysiące 🙂 takie mamy auta.
      moim skromnym zdaniem złodziej nie za bardzo ma do nas po co przychodzić.
      a jak przyjdzie to weźmie sprzęt agd średniej jakości i se pójdzie.
      bo nic innego nie ma. co weźmie? koce? buty? sukienki? na co? po co?
      no nie wiem..
      pokazują w dzień dobry tvn dom i okolice najbogatszych polaków i sie zastanawiam czy Oni się nie boją..
      niekoniecznie dobre zamiary ma też ten co na światłach wyrywa Cię z auta i odjeżdża..
      wszędzie czycha na nas coś złego.

  11. No nie ale po tobie można się było spodziewać, ale z tą książką to naprawdę ,napisała byś ,ja mogłabym czytać i sto razy,tak jak niektórzy „Kevina. ..”co święta! Czekamy na książkę! Tak!to tak na wszelki wypadek, gdyby nas wszystkich nagle od internetu odcieli to żebyśmy miały czym się pocieszyć a Twoje historie i za 100 lat będą aktualne!

  12. Świetna historia, cudnie opisana ;). A myślałam że ja mam twardy sen ;). U mnie to stekali albo pieluszke ssali ;). Ja w tym tygodniu kluczy zapomnialam i przez okno do mieszkania wlazilam, też ubaw był;).
    Dzięki za uśmiech od rana 😉

  13. Julio,
    U mnie zawsze na 100% siedzą w garderobie u góry… Zakradli sie tam gdy byłam w ogrodzie… Wiedzieli ze dzis będę sama i tak cichutko siedzieli całą noc i jak zasnę to zejdą wyłącza alarmy i wpuszcza resztę… Pozdrowienia!!!

      1. Oczywiście miało być (…)siedzieli cały dzień(…) 😉 ja to jestem zakręcona… Myślami byłam już w nocy kiedy to nas okradają… napadają… Julio ale to fakt Mam usłyszy zawsze choćby lekkie mruknięciem swego dziecka… Ale alarm to już niekoniecznie:) a tekst Teój czytałam Jam najlepsze opowiadanie ciagle bardziej sie uśmiechając;) a więc pisz tę książkę;) pozdrowienia

  14. Cudowne! Po prostu genialne! Czytałam jak najlepszy thriller, nie mogąc się doczekać zakończenia. Jak se tych chłopa w mundurach wyobraziłam… Też bym sobie nie darowała, gdybym taką okazję na podryw przegapiła 😉 Buziaki, Kochana!

  15. Świetny tekst-świetna Ty 🙂 Bo te wszystkie posty są niezwykłe, poruszające, cały blog zresztą. A ten najlepszy-bez zbędnego rozkimiania. Tak poprostu. Cała Ty i On i Oni i prawda zwykła matki i kobiety.
    No rewela kobieciu, ubaw przedni, pisz tą książkę-kupię żeby na psychiatrę nie wydawać 😉

  16. Genilany tekst!! ;D Julia, ty ksiazke powinnac napisac!!! normalnie, full wypas ;P I ten jezyk wlasnie, no mistrzostwo swiata!! Serio serio, pomysl o felietonach np na poczatek. Tzn poczatek boski juz masz, ten blog wlasnie. Ale ludzie zloci, ja juz sobie wyobrazam ta cala ekipe przed twoim domem! mega! A budzenie noska znam doskonale 🙂 Moja Hania tylko powieka ruszy i ja jestemna nogach, bo mleczko bo sreczko. A maz spi, no bo jak inaczej. Plakala? no nie, nie plakala. no to po co on bedzie wstawal… tia 😉
    My Matki jestesmy debesciarki, nie ma co!
    pozdrawiam 🙂

    1. ja kiedyś odpowiadałam „sto razy się obudził”, a dziś zwyczajnie podkopuję Go delikatnie nóżką i budzę udając, że ja dalej śpię 🙂
      i wierzysz?! On wstaje 🙂 no ale to już rano, tak koło 6ej 🙂
      w nocy moje warty 🙂
      buziaki Moniu dla Was.

  17. Obawiam się Puszku, że ksywka już przylgnie na zawsze;p
    Do mnie tez włamują się TYLKO wtedy gdy jestem sama z dziećmi:) Patrząc na tekst i komentarze wiem już, że ie jestem z tym sama co humor mi niezwykle poprawia:)
    Uściski

  18. wez ty kochana ksiazke wydaj plzzzzzzz bo moja mama totalnie nie internetowa a ksiazki ona wrecz kocha i chetnie bym jej takowa twoja zakupila 🙂 calusy dla waszej 4 xx

  19. Ale to patrz, dzieci po Tobie mają, że na alarm się nie obudziły 🙂 Ja to głupia jeszcze mam wizję, że mi dzieci kradną, bo przecież to jedyne cenne w mojej chałupie. Pocieszam się, że mam 4 psy, to chyba obcego nie wpuszczą tak łatwo :))))

    1. Małgosia! Kto jak Kto, ale Ty? Kiedy pisałam post pt „żarcik”, „moja środa” czy inne w tym stylu to nie miałam pojęcia o istnieniu Bartka. a teksty są identycznie napisane jak ten. a Ty znałaś wtedy Bartka? bo jak nie to znaczy, że po prostu zauważyłaś podobieństwo.
      ale niech mnie piorun trzaśnie jak mam tu zapożyczenia Bartkowe.

      1. Ale, że czumu, że ja akurat?
        Poniedziałkowo nie zrozumiałam 😉
        „ten – tychmiast” mi się tak skojarzył i jeden tu fragment. Styl fajny i to najważniejsze 🙂

        1. no bo Ty czytasz mojego bloga od tak dawna i dobrze mnie znasz.
          bo gdyby to był Ktoś Kto nie czytał innych tekstów to ok..
          „ten tychmiast” to hasło odwieczne mojej chrzestnej i mojej kuzynki.

          1. Ano czytam i będę czytać, chyba że zaczniesz po hebrajsku pisać :):)
            Zwracam honor zatem, chociaż Bartek też genialnie pisze więc skoro mi się skojarzyłaś to może potraktujesz jako komplement :*

  20. Uwielbiam Cię. W sobotę widziałam ,że jest post……ale jakoś tak brakło czasu (wyjątkowo ) ….ale cały czas z tyłu głowy pamiętałam o nim i w sumie dobrze ,że zostawiłam sobie to czytanie na poniedziałkowy poranek 🙂 A my Matki już tak mamy 🙂

  21. Nie ma to jak cicha i spokojna noc listopadowa;-) A mnie obudziło o godzinie 4.15 x-nocy wstecz jak zawsze pojękiwanie „buudyyy, buuudyyy” znaczy wody znaczy, że przez analogię do butelki to o mleko chodzi (niezbadane są skojarzenia działające w tych małych główkach), i jak wstałam – bez tacki – do kuchni, bo poziom ten sam i ze schodów hipotetycznie nie mam szans spaść, więc jak poszłam do tej kuchni mleko robić, to po minucie już wiedziałam, że cichutko po ścianach woda się leje pięknie z dwóch pięter wyżej i że łazienka pływa po kostki a korytarz zaczyna i jakby nie te jęknięcia ze snu wyrywające to byśmy do rana razem wszyscy wypłynęli z sypialni;-)) także taki się nam alarmik trafił:-)

  22. A czy jak już wszystko masz pozamykane, sprawdzone i kładziesz się do łóżka szczelnie zawinięta we wszystko co możliwe, to też zaczynasz się zastanawiać, czy może jednak po domu nie pałęta się ktoś/coś z obcej galaktyki? Dlatego nawet mały palec nie może wystawać spod kołdry, bo a nuż Obcy zechce Cię w niego połaskotać!
    Ech, jak ja rozumiem, to zapalanie/gaszenie świateł, nadsłuchiwanie, choć mieszkam nie w domu, a w mieszkaniu…
    A zdarzyło Ci się przez sen z tego telefonu trzymanego w garści rozsyłać smsy treści: Aggbbwoejnlajnkchsk;a;? I to z telefonu służbowego, do współpracowników z drugiego końca kraju…

    1. :))))) chyba dam Ci swój numer telefonu :))
      obcych stworzeń z innych planet się nie boję, nawet o nich raczej nie myślę. na szczęście bo bym już ześwirowała
      udanego dnia!!! 🙂

  23. A ja widziałam dziecko siedzące na odkurzaczu. Moje siedziało… do czasu. Wtedy nie ustawiało się jeszcze języka. Nie wiem, czy jeździłam po polsku, czy po chińsku. Pewnego dna postanowiłam odkurzyć w przedpokoju. Zwyczajem usiadła na odkurzacz córeczka. Wytrwale odkurzam…. silę się i jeżdżę tą wyjącą maszyną żeby pięknie było….Ania zadowolona, buzia uradowana… i nagle huk , błysk jakiś i dym, a moje dziecko fik z odkurzacza… Przychodzi mąż wieczorem z pracy, a ja mu mówię: „Wiesz te odkurzacze dzisiaj to jakieś felerne robią. Odkurzacz wybuchł, a jeszcze prawie nowy” A On na to: „Jak wybuchł?” ” Normalnie – mówię. Wybuchł, aż Ania z niego spadła ze strachu, biedna…. śnieg odkurzałam… i wybuchł”.

    No bo kto to widział, żeby śnieg pod wpływem ciepła w wodę się zamieniał…..

    Dobrego dnia:) Buziaczki

  24. Jula ale dajesz jaja 🙂 Niespełna dwa dni temu rozmawiałam z moją siostrą, że jak Pan M wraca z Nocki i póki w drzwi aby żona mu otworzyła to choćby skały srały nie słyszę, no nie słyszę ani telefonu, ani pukania w okno, ani domofonu, ale jak tylko któraś z naszych trojaków zawoła ciche: „Mamo” w środku nocy to ja stoję w momencie na baczność. Niesamowite jest to, że My matki słyszymy ale tylko to co chcemy 🙂
    ps. Kurcze, ale cię okazja ominęła…. tyle chłopa i to w mundurach !!!!!!!

  25. Aa, to szczęście, ze to nie tylko ja tak mam i moja koleżanka Jola, ze akurat tej nocy na nas napadną? być możne to dolegliwość każdej matki. Nosek obudził, znam to i ja. pozdrawiam.

  26. Jula ja tez, ja tez się domagam książki!!!!!! i obiecuję, ze to byłby piekny prezent dla moich bliskich osób, takich które zawsze rozumieją, słuchają i są blisko mnie. Czekam niecierpliwie, a tak na pocieszenie moje, to wspomnę, że niedlugo ide na zwolnionko, bo dzidzia we mnie rośnie i chce troche sie wyciszyc, nastroic, zatrzymac….. i przeczytać Twój blog od poczatku, jeszcze raz i wychwycic wazne słowa, tytuły strony, myśli i wiesz nie mogę się doczekać już tego leniuchowania z Twoją lekturą w tle.

  27. Buahahaha, dawno się tak nie uśmiałam, a to z dwóch powodów. Po pierwsze świetny tekst, a po drugie też tak mam, a myślałam żem sama na tym świecie z tą dziwna przypadłościa 😀 jak mój mąż wyjeżdża barykaduje się deska do prasowania, w sensie drzwi balkonowe, mieszkamy na parterze. No i zabezpieczam się, bo przecież na bank się do nas włamania akurat jak sama z dziećmi w domu jestem…. i wierzę świecie że ewentualny raban postawi wszystkich na nogi i włamywacz da dyla. .. oczywiście małżonek ma używanie ale co robić jak ja naprawdę wierzę że z tysięcy mieszkańców padnie na nasze????

  28. Czytam kolejny post i śmieje sie,bo moje nocki są takie same. Tyle, że zamiast tacki mam miske, a w niej 3 butelki na mleko, bebilon, i ciepla woda. A budzi mnoe nie nosek tylko pocieranie małą bródką… To cholerne azs… I od razu lece zrobic mleko, zeby mała się nie obudziła. I tak co 3-4 godziny. Myślalam, ze tylko ja tak mam☺ Kiedy pospimy całą noc? I te naszw dziecka tez?☺

  29. Nie wytrzymam 😀 Genialne!!! Czytam Cię zawsze i wiernie czekam na nowy post. Ale nie piszę, jestem czytelnikiem milczącym. Ale teraz nie wytrzymałam 😀 Przeszłaś samą siebie! Wspaniale to opisałaś 😀 😀 😀
    PS. Ja kiedyś całą noc spałam na nożyczkach. I wcale o tym nie wiedziałam. Daleko mi do królewny na ziarnku grochu 😉

  30. Po pierwsze ojciec WASZYCH dzieci, szlag mnie trafia jak słyszę albo czytam coś takiego. Jesteście rodzicami, to tandem, gra dwuosobowa, pisanie w ten sposób jest okazaniem braku szacunku dla partnera. Ot co.

    1. jak się ma dystans do siebie i życia to nikt nie ma z tym problemu :)))
      mocno mnie rozbawilaś 🙂
      jesteśmy mocno świadomi swoich wartości i swojej miłości nawzajem takie teksty są u nas na porządku dziennym i mocno nas bawią.
      ot co.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.