Ona.

_DSC0339 _DSC0344 _DSC0349_DSC0353

zanim wydawnictwo eManuskrypt poprosiło mnie o recenzję tej książki, ja zrecenzowałam ją już dużo wcześniej…
bo ja nie jestem Jej patronem medialny… że na końcu książki moje logo i taram! reklamuję książkę pewnej Pani Iwony W. z USA.

moja recenzja zaczęła się ponad trzy lata temu, kiedy gdzieś w jakimś hotelu odczytałam komentarz na swoim blogu.
komentarz  był od Julity, która wtedy też zaczęła prowadzić bloga „domwherelifehappens„.
a Iwona była Jej najbliższą przyjaciółką…
dwie dziewczyny zza oceanu. z tej takiej mojej upragnionej Ameryki, bo w Ameryce jestem zakochana od zawsze..
a One takie prawdziwe, naturalne. z małego miasteczka. z bloku z płyty. drzwi naprzeciwko siebie.
i o tej historii Ich przyjaźni Iwonka też pisze przepięknie. o tym małym miasteczku.
a potem o Ameryce. w której zaczynało się wszystko. budowanie życia dzień po dniu..
i kiedy Ktoś prosi mnie o recenzję to ja nie potrafię.. ja patrzę z innej perspektywy..
patrzę na dziewczynę, która choć mijają lata nadal jest tą samą Iwoną. tą, która zawsze stoi na posterunku gdyby chciało się coś z wielkiego świata..
to nie jest historia wielkiej bogatej Ameryki, zjawiskowych wydarzeń.. to normalne, do bólu prawdziwe życie w zjawiskowy sposób opisane.
tam nie ma lukrowania… kiedy jest źle, to używa słów dobitnych i nazywa rzeczy po imieniu między innymi po to, by powiedzieć czytelnikowi, że się podniosła, dała radę i idzie dalej..
to zbiór Jej wpisów blogowych. forma krótkich opowieści, przemyśleń, felietonów pozwala (szczególnie nam, niewyspanym, zabieganym matkom) by między tym a tamtym, w tramwaju i korku przeczytać coś na prędce. jeden tekst.. a potem pół dnia myślenia i analizy… jak wtedy gdy wychodzimy z dobrego filmu w kinie..
w życiu każdego człowieka jest czas na „jakieś” książki. kiedy człowiek wypoczęty, umysł chłonny to czyta Kapuścińskiego, a innym razem czyta Greya..
ja sama widzę, że czytać chce, a ciało i umysł odmawia współpracy.. gdy kładę się blisko północy, zapalam ledwo co lampkę by nie obudziła Benia i składam ostatkiem sił te litery… starcza mi otwartych oczu na dwie strony… a książek nie da się tak czytać..
trzeba je pochłaniać całkowicie. wczuć się w role, w miejsca, dialogi, uczucia..
Iwony teksty są idealne. nie chce czuć zastoju w czytaniu, uważam, że to jedna z podstaw egzystencji, zachowania jasności umysłu..
można siedzieć w domu a jakby poznawać świat, odnajdywać wciąż nowe i nowe..
kiedy już ściągam gumkę z włosów, nakrywam się kołdrą, kremuje dłonie i wiem, że funkcjonuję bardziej jak w amoku to wybieram Iwonkę.. przeczytam jeden, dwa teksty.. coś mi przypomną, coś uzmysłowią.. nad czymś zasypiając się zadumam..
nie idę w nocną podróż z nerwami dnia, z głupimi żądaniami wobec świata..
jak zwykle teksty Iwonki mówią o tym czego uczę się każdego dnia.. 
„jesteś kowalem swojego losu” – a Ona jak nikt inny potrafi napisać to na milion sposobów.
przeczytałam gdzieś ostatnio takie zdanie, niezwykle mnie rozbawiło – jak coś Ci w życiu nie idzie i wpadasz pyskiem w błoto, to musisz być jak dzik: pchać to błoto ryjem do przodu…
i Iwonka o tym też pisze… tylko wiecie.. tak kobieco, zgrabnie, z polotem..
Ona ma siłę” posiada na instagramie takie jedno zdjęcie…znaczy ma ich wiele, ale do jednego wracam tak bardzo często..
zdjęcie Jej nowego domu. o Boże! piękny! wielki! biały! Amerykański taki! jak z bajki! jak z najlepszej produkcji..
i oprócz tego, że jestem zakochana w Jego wizualnym obrazie, to najbardziej cieszy mnie to, że ta dziewczyna…
drobna, metr pięćdziesiąt na koturnach, wypełnia swoim zapachem, energią i miłością Jego kąty..
że nikt nic na tacy nie dał, a jak sama pisze… nie raz bywało bardzo ciężko.. dzięki Jej sile, uporowi, ogromnej pracowitości dziś czytamy Jej książkę o zwykłym-niezwykłym życiu.
to taka książka do torby, do auta, na prezent dla przyjaciółki, teściowej, przy samotnym obiedzie, do przeczytania partnerowi podczas obierania pomelo…
to taka książka, a Jej autorką jest taka Iwona… a ja tą Iwonę znam.. i chichrałyśmy się pół nocy z tego, że grzejnik strzela, że pies pazurami po podłodze stuka, że mój telefon niewyciszony i grad maili o 4ej nad ranem… 
jakieś takie historie to były… zwyczajne. 
a mnie serce ściska za każdym razem gdy o Niej pomyślę.. że gdzieś, kiedyś na siebie wpadłyśmy..
niech trwa, niech życie w spokoju tą znajomość nam niesie..
dom to ludzie, słowa, muzyka, książki…
Jej słowa w tej książce to fundamenty..

pozwolę sobię opublikować Jej najnowszy wpis..

„Od paru tygodni mam zastój twórczy. Nie piszę, nie robię zdjęć. Totalny brak czasu. Niekończący się remont w domu. Chore dziecko. Problemy za każdym rogiem. Brak sił. Brak snu. Brak cierpliwości.
Chodzę przez to nabuzowana i rzucam się do wszystkich. Brakuje mi czasu by spokojnie przeanalizować problem i podejść do niego z głową. By puzzle ułożyć z dzieckiem bez patrzenia na zegarek. Udaję sama przed sobą, że wszystko mam pod kontrolą. Że nim się obejrzę znajdzie się czas, poczucie spokoju i świadome podejście do życia.
Chociaż świeżych gałązek choinkowych narwę sobie do wazonu – pomyślałam – i w drodze po gałązki weszłam w …. No zabiję tego psa!! Kiedyś załatwiał się pod płotem!!
Na mrozie myję buty, szoruję, woda leci opornie malutkim strumieniem i zamarza mi na rękach. Wracam w końcu skostniała do domu…
…. ale przed wejściem zaglądam w okna własnego domu.
I widzę tam…
piękno całego świata… nie umiem opisać tego co dzieje się we mnie.
Mam wszystko. Stoję przed oknem za którym tętni życie i w które patrzę jak zza innego świata…
W każdej chwili mogę obrócić się na pięcie i odejść.
Wejść i nakrzyczeć że bałagan.
Wejść i poszukać psa by go wzrokiem zgładzić.
Wejść i nie powiedzieć słowa.
Wejść i poczuć dom.
Wejść i przytulić…
Wejść i znaleźć czas na życie.
Wejść i.
Od lat dokonuję wyborów. Nie do końca zdając sobie sprawę z tego jak wiele zależy od tych drobnych, nieświadomie podejmowanych decyzji każdego dnia. Powiedziałabym nawet że zależy więcej niż od wielkich przełomowych decyzji. Bo najistotniejsze rzeczy dzieją się na co dzień. Bezinteresowna miłość matki? To nie jest norma. To wybór. Szczęśliwy dom? Spokój w rozmowie z dzieckiem? Waga konfliktu? Szacunek? Czytanie czterdziesty raz o tym samym króliczku? Uśmiech?
Setki małych wyborów które składają się na potęgę znaczenia.
Mam przed sobą okno w którym odbijają się moje własne wybory.
Zatrzymuję się jak gdyby ktoś wcisnął pauzę. Zimno mi, ale myślę na spokojnie. To co widzę bardzo mi się podoba. Zastanawiam się po co mi w takim razie ta cała walka o wszystko naokoło? O nowy piekarnik, o nowe meble, bez których spokojnie można żyć (choć pokazać się nie można przed światem), o basen, o dobra materialne, którymi człowiek kupując dom chciałby się od razu otoczyć, żeby bardziej się do świeżego zakupu dopasować…
Wchodzę do domu…
Zdejmuję śmierdzące buty i pokazuję mężowi zrobione zdjęcie naszego okna. Stoimy przez chwilę nic nie mówiąc. Każdy ze swoimi myślami w głowie. On beznamiętnie wraca do wiercenia w ścianie ja zabieram się za robienie kolacji.
Wzmocnieni i silniejsi… ?? Być może…
Bez słów. Odbici w krzywym zwierciadle pogoni życia.
Sytuacja jak znalazł by coś pojąć. Nie wiem czy On coś pojął i nawet nie wiem do końca czy ja pojęłam. Wiem, że mignęło mi przed oczami całe moje życie. I wiem, że gdybym miała powiedzieć czego w nim najbardziej pragnę, to powiedziałabym żeby się nie zmieniło.
Bo wszystko co mam jest wystarczająco sprzyjające bym mogła odnaleźć czas, poczucie spokoju i świadome podejście do życia. Bym czuła się wybrana, bym czuła, że mam świat u swych stóp, bym ograniczyła ten wykańczający stres…
Ale to też zależy jak na takie okno patrzeć. Z drugiej strony to przecież tylko wielkie, brudne okno z niedomytym sidingiem. Nawet kolor jakiś taki…”

 

przed publikacją posta Pani Paulina z wydawnictwa przysłała mi informację, cytuję,
„dla Twoich czytelniczek zrobiliśmy kupony rabatowe i po wpisaniu hasła „szafatosi” cena z 34,90 zł spadnie do 26 zł :-)”
(po wpisaniu kodu nie widać zmiany ceny, dopiero po podsumowaniu koszyka, na końcu wskakuje właściwa.)
książka „Ona ma siłę” Iwona Wiśniewska.

36 odpowiedzi na “Ona.”

  1. Przeczytałam książkę od deski do deski.
    Życie w niej jest i cząstka Iwonki.
    Jest prawdziwa i ciepła.
    Taka dla nas, dla nas marzących kobiet.
    uściski Julka.

  2. Zbieram się do zamówienia tej książki jak tylko się ukazała ale potem myślę sobie kiedy ja – matka – zabiegana kura domowa dam rade ja przeczytać, tak w spokoju, w skupieniu. Po przeczytaniu Twojego postu postanowiłam, że zamawiam, już teraz, nie ma co czekać, a tu na koniec rabat. ile to szczęścia dla mnie, w tej sytuacji, tak jak radzisz, biorę kilka sztuk na prezenty 🙂 o dzięki Ci

  3. Bloga Iwonki śledzę od bodajże 2 lat z kawałkiem 🙂 Polecam każdej kobiecie młodej, tyć starszej i tej dojrzałej jak ja . Nie ukrywam, że można od tej drobnej istotki czerpać ogromną mądrość i siłę. Ona ma siłę to nie slogan to cała prawda o Iwonce. Uwielbiam ją czytać i czerpać od niej te coś co ma . Nie chcę zdradzać do końca co gdyż chcę by każdy wszedł na jej bloga i sam się przekonał . Książkę Iwonki mam. Pochłonęłam ją całą bardzo szybko i wciąż wracam. Zawsze jest na mojej nocnej szafce.
    Z każdym Twoim słowem o Iwonce zgadzam się w stu procentach . Pozdrawiam Kaśka .

  4. dziękuję, dziękuję, dziękuję za ten spóźniony, ale piękny prezent Świąteczny…. napisałam list do Świętego Mikołaja, ale On taki gapa, że zapomniał o moim prezencie (dziwne to, bo o innych prezentach dla mnie pamiętał… pewnie w nie takich księgarniach szukał) a tu taka niespodzianka- rabacik – już oczywiście kupiłam i czekać będę z niecierpliwością na dostawę… Teraz tylko tego Myśliwskiego muszę do końca ogarnąć, bo coś czasu mało, leży On biednie, samotnie na parapecie, czytany po kilka stron na raty pomiędzy karmieniami, przewijaniami i spacerami…
    raz jeszcze dziękuję
    oby częściej 🙂

  5. Julio jak dobrze, że Ciebie mamy. Wiesz jest tyle blogów, które zarabiają na udanej reklamie i sprzedaży produktu. A Ty zawsze takie perełki nam zapodajesz, bez tupetu handlowca, ale z sercem dla nas, wszystko masz sprawdzone, przetestowane na rodzinie i w ogóle. Zawsze coś ekstra masz dla nas. I tak było też z tą książką: ja od Ciebie poznałam z bloga onamasile.com i książkę zamówiłam miesiąc temu na prezent, dla dziewczyny, która teraz aktualnie sił potrzebuje, drogowskazu…
    Sama książkę pochłonęłam w jeden wieczór i powiem jedno: styl w jakim została napisana i z jaką mądrością jest niewiarygodne. Książka do wielokrotnego wracania, zastanowienia i refleksji. A sama P. Iwona- eh co tu dużo mówić DOBRZE, ŻE JESTEŚCIE 🙂

  6. W Iwonki słowie zaczytuję się od tak dawno, uwielbiam. Mam już tą książkę na półce i cudowna jest świadomość, że jest. Bo to taka pozycja do której można wiecznie wracać, każde słowo pod rożnym kątem oglądać i codziennie znajdować dla siebie kolejną mądrą myśl…

  7. A wiecie, że mi mąż kupił na urodziny w grudniu??? Byłam w szoku! Wiedział, że czytam Iwonkę… A mówią, że faceci nic nie widzą:)
    A książkę polecam! Tak jak bloga. Ja, matka czterech dałam radę!:)
    Ale dla mnie czytanie to jak oddech…
    Julia, ściskam ciepło! Taka inna ode mnie jesteś, a jednocześnie tak mi po drodze do Ciebie i do Twoich myśli…
    Agata

  8. Dziękujemy Julio za recenzje książkę mam już na półce przeczytaną i na pewno jeszcze do niej wrócę ,często wracam do początków bloga niektóre Twoje teksty mam zapisane w kalendarzyku i często do nich wracam ,np.ten kiedy czwórka dzieci tak już mi da w kość to czytam …Bo przecież przyjdą takie dni cisza nastanie wielka w każdym kącie nikt pod szafę nie wejdzie ,piachu nie naniesie ,kosmetyków po lustrach szafach nie rozmaże …i znów mam chęć do życia pozdrawiam i czekam na Twoją książkę

  9. ten blog znam z twojej rekomendacji, julka. bardzo lubię to, że iwona pisze o ważnych sprawach w taki prosty sposób. bez zadęcia i pouczania. tak po prostu. nie wpada w ekstatyczne tony i moralizatorstwo. nie udaje, że zjadła wszystkie rozumy. zastanawia się, stawia pytania, analizuje. fajnie, lubię jej dojrzały styl pisania 🙂

  10. Jak dotarła do mnie książka Iwony, to w moim życiu wszystko szło nie tak. Tak sie czasem człowiekowi na łeb zwali życie, że sensu nie widać w niczym i tylko krzyczeć i tupać i drzeć się na całe gardło chce. I ja tak miałam wtedy. A Tu książka przyszła….nawet sie wkurzyłam wtedy, bo wiedziałam, że w tej książce to „Ona siłę ma”, a ja tylko zgryzoty, frustracje i poczucie zewsząd włażącego marazmu. Przeleżała ze dwa dni na stoliku, choć doczekać sie jej nie mogłam, patrzyła na mnie, czekala…..z tą siłą swoją….kurcze, tak mnie wkurzała, że ja otworzyłam, a tam….”czas tak niezmiernie gna. I nie zostawia nas w cierpkim spokoju mijającego dnia. I nie przyglada sie w ciszy, jak bez pospiechu przemierzamy, pamietamy, pokonujemy. Bez pośpiechu nie ma uz prawie nic.” I…przepadłam. Doczytałam jednym tchem, choć to nie książka, by ja tak czytać. Od tego czasu cała ta książka w karteczkach, popodkreślana, tu uśmieszek, tam smuteczek. Zawsze ze mną. Wyciagam w kawiarni, tak lubie najbardziej. Otwieram byle gdzie i zawsze tyle mądrego znajdę…uwielbiam i mam nadzieje, że będę ją mogł kiedyś poznać.

  11. Gdy moja cora miala kilka miesiacy w ktoryms programie sniadaniowym uslyszalam o blogach dzieciecych. Do tej pory nawet nie wiedzialam, ze takie istnieja, bo tez nigdy zadnych blogow nie czytalam. Nawet nie pamietam o jakich byla mowa. Moj czas byl ograniczony wiec tez nawet na nie nie zagladnelam. Kilka miesiecy pozniej siedzac w pracy, nie za bardzo majac co robic przypomnialam sobie o nich. Pomyslam sprawdze w co te blogerki dzieci ubieraja, moze troche sie zainspiruje, poszukam interesujacych zabawek. Wpisalam w google haslo „blogi dzieciece”. Wyskoczyla lista najpopularniejszych. Jeden, drugi, trzeci. Poogladalam zdjecia. Byly ladnie ubrane dzieci, piekne zabawki, ale nie sprawilo to, ze chcialam tam zostac dluzej czy wrocic. Az kolejna na liscie byla szafatosi. I przepadlam! Przeczytalam od pierwszej do ostatniej strony! Obejrzalam wszystkie zdjecia, nie raz do niektorych postow wrocilam i jestem tu juz z Toba chyba prawie 2 lata 🙂 I tu tez znalazlam Iwonke i onamasile. I do niej tez wracam i tez sie zachwycam jej slowami, bo takie piekne i prawdziwe. I naprawde maja sile! I choc juz kiedys mialam zamowic jej ksiazke, to jakos to odkladalam. Ale dzis czytajac Twoj post wreszcie to zrobilam. Dziekuje.

  12. Zapowiada się dobrze. Muszę koniecznie nabyć.
    Ale marzy mi się też (bardzo mocno marzy) książka upleciona z bloga pewnej Julii, co to nie w białym i amerykańskim ale pięknym, drewnianym, polskim domu używa swojej siły;))). Może coś słyszałaś? Jest nadzieja?

  13. Ta ksiazka to chyba dokladnie to, czego w tym momencie potrzebuje! Obawialam sie, ze wysylka tylko do Polski i ze bede musiala czekac do Wielkanocy, ale na szczescie dotrze rowniez do Wloch: juz sie nie moge doczekac

Skomentuj Kasia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.