niedzielny Kraków.

_DSC0002 _DSC0031 _DSC0047 _DSC0021 _DSC0020 _DSC0003 _DSC0050 _DSC0056

„Pierwszy raz trafiłam na Twój blog przypadkiem, jakiś czas temu. Sądzę, że jeszcze domu Twojego nie było… Rozejrzałam się zdecydowanie zbyt pobieżnie. Pomyślałam, że nic tu po mnie. Lajfstajle i szafeczki to nie dla mnie. Na szczęście kręte ścieżki internetu znów mnie tu przywiodły i muszę Ci to wyznać po prostu: Strasznie lubię Cię czytać. Zazdroszczę Ci też strasznie. Zazdroszczę Ci bloga. Że taki ładny, taki mądry. Dopieszczony. Tekstów Ci zazdroszczę też. Tylko przy Twoim blogu odpływam jak przy książce. Zazdroszczę Ci postawy. Wydajesz się taka spokojna, spełniona. Zazdroszczę Ci domu. Jest piękny, przemyślany, zachwyca. Tak mi pasuje do wpisu o Zakapiorach. Zazdroszczę, bo sama czasem się szarpie. Miotam. Szafa przynosi mi nadzieję, że może i ja kiedyś tą moją dwójkę ogarnę, że można spokojnie, że nie na łapu capu. Że można i da się. I tylko kiedy czytam Twój kolejny cudny wpis, to się zastanawiam, po co ja się na blogowanie porywam… Lojalnie więc donoszę: Jeśli kiedyś w domu zalęgną Ci się korniki, a na blogu zaczną pałętać wirusy i chochliki to może być moja wina… #zielonazzazdrości 😉 Pozdrawiam, Eliza

odpisałam krótko. żeby odpisać każdemu, muszę czasami mieć umiar by zmieścić się w czasie..

Elizko Kochana, zazdrośnico pieruńska! 😉
wiesz jak ja się czasami miotam, jak każdy człowiek, jak każda matka z małymi dziećmi, pracą, domem..
ale ważne by miotać się krótko, by szybko palnąć się w łeb i sobie krzyknąć „Ty wariatko, zdrowe dzieci masz, na rosół mięso z kaczki, dach nad głową, sukienki w szafie, męża spokojnego i zaradnego, o co Ci debilko chodzi?!”
tak sobie mówię do siebie jak się zagalopuje w tym wkurzaniu, zgryzocie.. i okazuje się, że tak się lepiej żyje, jak tak człowiek radość szybko odnajdzie, niż tkwi w tej szamotaninie. świat nie ucieknie, a czas nam ucieka i trzeba go jakoś mądrze spożytkować.. czasami w tym zgiełku, usiąść na środku pokoju, zamknąć oczy i zacząć się śmiać z bezsilności.
ściskam mocno
j.

dlaczego akurat ten list…?
wiele z Was uważa, że skoro piszę tutaj tyle o cierpliwości, radości, dobrej codzienności, to udaję mi się to na każdym kroku realizować..
och nie… niestety nie.. 
jak każdy czasami, a może i często zwyczajnie wysiadam..
i od lat, a może od zawsze, moim najlepszym sposobem na odnalezienie równowagi, jest samotna jazda autem.
dla mnie to jak najlepszy psycholog. czasami (niestety rzadko) gdy już wieczorem nie mam siły, zostawiam dzieci z mężem i wsiadam w auto. bardzo często zupełnie bez celu. włączam muzykę. muzyka jest konieczna. nie pierwsza lepsza. 
tę muzykę włączam najgłośniej jak się da. i jadę. coś rozmyślam, coś sobie wyobrażam. tworzę w głowie filmy, zdjęcia, teksty, które niestety, gdy tylko wyłączę silnik ulatują w mig…
jestem wtedy sama i to jest dla mnie tak zjawiskowe oczyszczenie..
wracam spokojna, cierpliwa, znowu pełna zapału i siły. najczęściej wtedy już dzieci śpią. biorę prysznic i czytam książkę do północy.
zdarza mi się to zdecydowanie za rzadko, ale kiedy już jest, potrafi uleczyć mój niepokój, nerwy i podminowanie.
będąc Matką, trudno jest zamknąć drzwi i jechać odsapnąć. coś o tym wiem… 
dlatego kiedy zdarza się taka niedziela… że On zostaje z dziećmi, a ja wsiadam w auto i jadę na cały dzień, to poniedziałek wygląda zupełnie inaczej..
jestem bardzo ostrożna jeżeli chodzi o nowe znajomości, a tym bardziej zaczynające się od internetu..
musi upłynąć długi czas zanim zdecyduję się poznać Kogoś osobiście. Monikę znam już od dwóch lat. wirtualnie. Asię może od kilku miesięcy tak trochę bliżej. wirtualnie oczywiście. a Monika okazało się, że kumpluję się z Asią. wirtualnie.
i tak w tę oto niedzielę, w którą lało na przemian z przepięknym letnim słońcem… spotkały się trzy dziewczyny, które tak naprawdę się nie znały…
a potem dołączyła moja przyjaciółka z Liceum – Madzia..
Madzia zapytała, jak długo się przyjaźnimy, bo nigdy o Nich nie opowiadałam, a widać znajomość nie do wczoraj, przesiąknięta wygłupami jakbyśmy razem 5 lat w jednym akademickim pokoju mieszkały..

jestem więc Elizo zwykłą dziewczyną, która pomimo wielu podobno „mądrych” myśli, nie zawsze potrafi wcielić je w życie..
takie dni jak ten, choć zdarzają się raz na kilka miesięcy, pozwalają nabrać nowej życiodajnej siły…
zwyczajnie odciąć się od wszystkiego i być zajęta tylko sobą. to jest bardzo zdrowe. 


F44A8223 F44A8208 F44A8319 F44A8035 F44A8338 F44A8374 F44A8045 F44A8226F44A8211 F44A8278 F44A8089

zdjęcia w drugiej części robiła Monia.
Monia chce zająć się fotografią jak tylko skończy macierzyński. Jest z pogranicza Chrzanowa i Jaworzna więc gdyby Ktoś miał ochotę na zdjęcia z maluszkiem, z partnerem, czy samej to może się zgłosić. Monika tworzy portfolio i zrobi taką sesję  dwóm wybranym osobom za darmo. Można skontaktować się przez Instagram (zerknijcie jakie ładne foty dziecięce robi)  lub na adres mailowy monikawasiel@poczta.fm.

podarunki 28

szafa tosi

 

Podarunki. Do wygrania aż 7 nagród.
Nowa muślinowa kolekcja Effii to najpiękniejsze wzory, najniższe ceny, a wszystko pięknie zapakowane w eleganckie kartoniki.
Kolekcja letnia to wiele nowości jak prześcieradła muślinowe, pokrowce na fotelik samochodowy, koce muślinowe i wiele innych.
Pytanie konkursowe: jaki produkt i dlaczego, powinien się znaleźć w kolekcji zimowej Effii ?
odpowiedź zostaw w komentarzu. wyobraźnia – do dzieła!
Autorow najciekawszych odpowiedzi nagrodzimy produktami z najnowszej kolekcji Effii. Od miejsca pierwszego do siódmego. (print wygranego produktu będzie można osobiście wybrać).
1. Dwustronny koc muślinowy XXL – doskonałych dla małych i dużych użytkowników (koc składa się aż z 4 warstw muślinu).
2. Pokrowiec na fotelik 100% muślinu
3. Prześcieradło na materac 100% muśliny (dowolnie 60×120 lub 70×140)
4. Zestaw 2 otulaczy muślinowych 115×115
5. Zestaw 3 otulaczy muślinowych 70×70
6. Dwustronny kocyk 100% muślinu 70×70
7. Zestaw 2 muślinowych śliniaków 0-12 msc


A ostatnie podarunki wygrywają komentarze:
(proszę zwycięzców o adres do wysyłki na julia.rozumek@szafatosi.pl. proszę też o wskazanie co byście chcieli, może uda się rozdać nagrody wedle pragnień. 2x zestaw- kartka drewniana, myszka w pudełku, kubek, 2x otulacz lodger, 1x ręcznik plażowy))
Zrzut ekranu 2015-06-22 o 21.20.12 Zrzut ekranu 2015-06-22 o 21.24.17 Zrzut ekranu 2015-06-22 o 21.19.32 Zrzut ekranu 2015-06-22 o 21.23.40
Zrzut ekranu 2015-06-22 o 21.19.15

 

skrzynka na marzenia

_DSC0604 _DSC0605 _DSC0617 _DSC0648 _DSC0654 _DSC0635 _DSC0642 _DSC0626 _DSC0632 _DSC0631 _DSC0634 _DSC0606 _DSC0667 _DSC0662 _DSC0656 _DSC0658

piękne rzeczy, pomysły, obrazy, chcielibyśmy przypisywać sobie…
tak jest też tutaj, chciałabym napisać Wam, że wpadłam na genialny pomysł.. ale… skłamałabym.
Boże Narodzenie spędzaliśmy u mojej Siostry. trafiłam na gazetę „Viva”  i wywiad z Tomaszem Gudzowatym oraz Jego zjawiskową żoną. mówili o skrzynce jaką mają w domu. skrzynce na marzenia. wykrzyknęłam na głos, że to jest genialna sprawa! piękna idea! w dzisiejszych czasach, kiedy każdy z nas goni każdego dnia i wydaje Mu się, że marzenia to sprawy wielkie i nieosiągalne. dalekie i drogie.. zapominają o tych najpiękniejszych.. bo napiękniejsze marzenia to te do zrealizowania.
u nas w domu jest np deficyt na czas… a może to właśnie taki czas.. gdzie dzieci małe i dużo przy Nich zajęć. gdzie jak chce się mieć dom na wsi, to trzeba na niego ciężko pracować… może kiedyś minie.. może będziemy całą niedziele leżeć w hamakach..
ale najgorsze co może być, to czekać na coś, zapominając o tym co jest teraz.. przecież  to na co czekamy może okazać się całkiem inne, drastycznie różne od naszych pragnień.. i co wtedy? może się też okazać, że ten czas oczekiwania był o wiele piękniejszy niż to miejsce wymarzone.. zdarza nam się więc z uśmiechem na ustach pofantazjować, o tym jak to będzie gdy wyślemy dzieci na zieloną szkołę..
jak wystawimy kolumny na środek tarasu i zrobimy imprezę stulecia, a potem pojedziemy we dwoje spać od rana do wieczora z książkami na plaży.. oczywiście jest to z wielkim przymrużeniem oka.. bo teraz jest może o niebo piękniej..
dzieci takie śmieszne, my tacy młodzi i zdrowi.. 
zapracowani.. ale czy to źle, że sił starcza na to zapracowanie? 
aby więc nie czekać na marzenia – spełniajmy je co dzień..
wymyśliłam, że każdy z nas przez tydzień może wrzucać swoje marzenia. ale nie marzenia czysto materialne czy wyniosłe.
tylko takie, które przebiegają nam przez głowę. podczas zmywania, kąpania dzieci..
Tosia często mówi „chodźmy na nocny spacer”.. i najczęściej jakoś nie po drodze nam..
to taki spacer gdzie na piżamy zakładamy dresy, bierzemy latarki i coś dla Babci, żeby podejść do Jej domu (gdy ciemno) i dać przez kuchenne okienko, a potem wracamy przez wieś.
mnie marzy się, że przez godzinę leżę w wannie.
zwykłe rzeczy, co? każdy z nas takie ma. i niby wielki tam problem… a jednak..
w każdą niedzielę wyciągniemy pragnienia każdego z nas, i wybierzemy jedno jakie spełnimy w danym tygodniu.
i nie chodzi tu o skrzynkę. ja akurat mam taką, bo poprosiłam znajomą z Arte Aria Artesania żeby mi jakąś zrobiła, bo taka mi się marzy.
chodzi o to, że każdy z Was może wziąć cokolwiek. na przykład metalową puszkę po cukierkach i zrobić na górze dziurkę.
starą walizkę, ozdobny słoik i w pokrywce wyciąć otwór. cokolwiek…
chodzi o to by życie mogłobyć piękniejsze dzięki drobiazgom…
bo nie trzeba wiele by spełniać marzenia.. trzeba marzyć, każdego dnia..
a w niedzielę to marzenie do spełnienia wylosować..
dziś Tosia wrzuciła do skrzynki trzy marzenia.
„nocny spacer”, jakiś Jej zaszyfrowany (podobno Ona wie) i jeszcze jedno…
„żeby wszystkie dzieci mogły być zdrowe”… 
niestety nie posiadam mocy by spełnić takie marzenie, ale spełniło mi się marzenie o wyjątkowej córce..

_DSC0638