taki poranek

_DSC0478 _DSC0476 _DSC0481 _DSC0467 _DSC0466 _DSC0479
mój syn postanowił dorosnąć. 

nie być już małym dzidziusiem co całą dobę przesypia, a zacząć zwiedzać świat.. a chociażby dom w którym przyszło Mu mieszkać.
i tak sobie postanowił, że będą to poranki. no bo jak Tośka do przedszkola idzie to trzeba Matke własną czymś zająć.
i najlepiej sobą w roli głównej właśnie..
i tak całe rano się nosimy. i to nie, nie w pozycji poziomej. musi być pionowo. 
i tak jest fajniej, sama mi to Mama pokazałaś..
i tutaj teraz taki chór dobrych rad następuje od wszystkich… nie noś, bo będziesz nosić już potem cały czas.
o tak! właśnie po to to robię. noszę swoje dzieci z premedytacją.
Ben kiedy nie spał to leżał i patrzył. nie płakał, nie marudził. leżał. i ja wtedy Go od razu cyk, na ręce.
Tosię przenosiłam całe Jej dzieciństwo. bo kiedy dziecko nauczy się chodzić, a raczej od razu biegać to na rękach być juz nie chce.. to krótki czas tego noszenia..
i czy ja mogę sobie na to pozwolić bardziej niż inne matki..? nie. mam wielki dom do sprzątania, obiad do ugotowania, 3 letnią córkę, która bajek oglądać nie chce, a bawić się razem. mam sterty prania, zakupy, gości, bloga, męża i wszystko inne co prawie każda kobieta na macierzyńskim. i noszę. bo lubię. bo chcę. bo uważam, że to jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie mogę dać swoim dzieciom. bliskość.
tak sobie wymyśliłam, że ta bliskość w noszeniu daje dziecku w późniejszym życiu pewność siebie, odwagę, poczucie bezpieczeństwa.. mierząc swoją dorosłą miarą tak sobie wydedukowałam.
tak jak ze wspólnym spaniem.. 
trzeba zadać sobie tylko jedno pytanie.. wolisz zasypiać sama czy z kimś Kogo kochasz, Kto jest Twoją ostoją?
to co może czuć mały człowiek, który dopiero pojawił się na świecie i wszystko jest dla Niego nowe, dziwne i często przerażające.
dokonuję tylko pewnych wyborów. pranie, pełny zlew, paprochy pod kanapą nie uciekną, a czas niemowlęcy mojego dziecka pędzi nieubłagalnie. i nawet gdy jest kosztem niezrobionego obiadu (choć zupa dla Tosi musi być!) to nie robię z tego dramatu.
noszę moje dziecko. godzinami. uwielbiam ten czas. czasami zakładam opaski uciskowe na nadgarstek bo był złamany, czasami boli i potem noszę dalej. 
nie wiem czy to prawda, co sobie w tej swojej głowie wymyśliłam. nie wiem czy moje dzieci nie zbłądzą w życiu, nie będą w permanentnej depresji.. nie wiem. ale dziś tak sobie myślę, że to noszenie całe przedpołudnie , a potem wieczór ma wielki sens. jeden z największych w rozwoju naszego dziecka.
a udowodnili, że noszenie dziecka stabilizuje prace jego serca.. więc ma to wszystko jakiś cel.
tak to jest w życiu, że jeden może dziecku dać więcej na edukację, inny mniej a jeszcze inny wcale.
jeden może dać dziecku na wakacje w Hiszpanii, inny w Porębie Wielkiej a jeszcze inny wcale.
ale jest taka jedna rzecz, którą możemy dać wszyscy po równo. bliskość.
i to ona będzie największą wartością jaką można podarować dziecku na całe Jego życie.

_DSC0494

a te wakacje w Porębie wspominam z wielkim sentymentem. 97 rok. powódź, a my z okien listy wyrzucamy w butelkach..

i na koniec foch!

_DSC0491

*zaznaczam, że tekst to jest moja opinia i tylko moja. nikogo do niej nie namawiam i każdy robi jak chce.

potwór rzutkowy – trendysmyk.pl (to jest teraz najczęsciej maglowana zabawka w ostatnim czasie. tylko ta jedna czerowna nam się traci gdzieś uparcie!)

94 odpowiedzi na “taki poranek”

  1. A ja Ci powiem Jula że zawsze zazdrościłam Matkom że mogą sobie tak ponosić to jedno swoje dziecko i tak spędzić z nim dzień na ręku. Ja niestety nie mogłam sobie na to pozwolić z oczywistych przyczyn – rąk by mi brakło :))))

  2. Witam, ja też nosiłam, noszę i nosić będę.
    Maleńka ma 4 miesiące i jedynie na rękach jest spokojna, nie karmiłam jej piersią a ona bardzo pragnie bliskości łapie aż za rączkę i mocno się trzyma. Nie uważam żebym miała z nią problem bo gdy jest wyspana i dostarczam jej odpowiednią „ilość siebie” uwielbia leżeć sama na macie, ciągać zabawki i ćwiczyć przewroty i wcale jej w tym czasie nie jestem potrzebna.
    Uważam, że porady typu „nie noś bo problem” są od matek, które zazdroszczą, że same nie mogą poświęcić odpowiedniej ilości czasu swemu dziecku, są zbyt wygodne, albo po prostu nie mogą z jakichś powodów (tym z całego serca współczuję). Bliskość z dzieckiem to najwspanialsza rzecz pod słońcem.
    Gratuluję wspaniałej rodziny.
    Wszystkiego dobrego i dużo pogody ducha w te pochmurne dni.
    Pozdrawiam,
    Agata

  3. Dzięki Bogu,ze sa ludzie,tacy jak Ty Julka,ile ja sie nasłuchałam,ze Bianka nie bedzie samodzielna,ze robię z niej „sierote”życiowa,bo uwielbiałam nosić,przytulać,spać.Wlasnie przyszedł gen czas,gdy sama zdecydowała-idę do swojego pokoju i tak czekamy z moim Kuba w nocy czy bedzie stukot małych stop w nocy do naszego łóżka i zawsze jest bardzo miło,gdy przychodzi i sie przytula.Absolutnie masz racje i całym serduchem jestem z Toba Julcia,bezpieczeństwo,bliskość,budowanie takiej rodzinnej więzi nie ważne czy to mama czy tata jest niezwykle ważne buziaki

  4. A ja jestem pewna że masz rację!też uwielbiałem nosić swoje dzieci:-) zreszta, zgadzam się ze wszystkim co piszesz! Zawsze! To ty zamiast tej… Gardiasowej powinnaś prowadzić program o macierzyństwie bo ona to sie g.. Zna:-)))

  5. Boszzze, czytam to i czytam i to jakbyś o mnie pisała, mam całą trójkę i tulę całymi dniami każdego po kolei od pierwszych chwil życia do teraz, choć najstarszy za dni kilka skończy 8 lat. To wspaniałe a Ty wspaniale to napisałaś!

  6. Nosimy bo kochamy;-) Nosiłam każde, kiedy tylko miało taką potrzebę a mam ich czworo, a bywało, ze i dwojke na raz. Bliskości nigdy za wiele. Podobnie jak ze spaniem w jednym łóżku, dzieciaki przychodzą kiedy chca i choc czasem ranek zaskakuje nas układanką w naszej sypialni to nie oddamy tych chwil;-) I już serducho mnie ściska że moja 11 letnia panna już nie zachodzi do naszego pokoju, choc czasem kradnę ją na wieczorne babskie leżakowanie;-) Buziaki dla maluchów;-)

  7. Z tego to właśnie powodu ja też noszę, tyle, że to moje trzecie dziecko i mój kręgosłup z lekka niedomaga to ja pomagam sobie chustą. I tak jak nie słuchałam przy pierwszym cioć wszystko wiedzących tak i teraz nie słucham i bezkarnie dziecko do łóżka swojego kładę (i tak w sekrecie ci wyznam, że w nocy gdy już cały dom śpi to ja sobie tak na niego patrzę i może się to wydać dziwne, bo to trzecie dziecko przecież a jak przy pierwszym się zachowuję ;)).
    Każdy ma swoje metody wychowawcze, bo czy ja komuś to dziecko na ręce wciskam, czy ja komuś w nocy wstawać każę?
    I jakoś ta moja dziesięciolatka (mimo, że specjalna) to fajna jest a ta sześciolatka to świat łyżka by jadła i niczego się nie boi …. i wynoszone te moje dzieci i wylulane i wykołysane na rękach i syna też wyprzytulam.
    Uściski dla foszka-buntownika, bo ta fotka szczególnie mi bliska 🙂

  8. Julko po raz kolejny się zgadzam w pełni , a nawet bardziej :)) myślę identycznie i też swoją dwójkę nosiłam i nosiłam :))
    choć synka (5.5l) zaczęłam nosić bo tego zażądał, beczał non stop, a że w życiu bym nie zostawiła by tak sobie leżał i płakał i się wypłakiwał (gdzie również takie rady miałam, a jakże! ) , więc zaczęłam tego bekse nosić i tulić i wąchać i całować ten łepek łysy…o kurka toż to uzależnienie jest!!!! nosiłam prawie non stop dobry rok :0 a potem właśnie chłopina taki wypieszczony jak zaczął biegać to w nosie miał ręce 😉 zwiewał przed Matką swą z prędkością światła 😀 chusty kochałam nade wszystko do noszenia, i przez jakieś 7-9mcy wózka nie używaliśmy prawie wogóle ( bo darł się w nim wniebogłosy!)

    też się nasłuchałam, że przyzwyczaję, że rozpieszczę, że maminysynek itp w nosie to miałam bo swoje wiedziałam 🙂 tak jak Ty, że pewność siebie zbuduję, bezpieczeństwo największe, same plusy! a i ogarnianie chałupy nie było problemem z dzieckiem w chuście 😉 paznokcie zawsze umalowane, nigdy głodna itp 🙂

    córę też nosiłam, choć Ona mniej chciała bo to taka indywidualistka mega 🙂 ale każdą chwilę na noszenie i tulenie wykorzystywałam 🙂

    nośmy, tulmy, śpijmy razem, róbmy wszystko razem, sprzątanie, dom, praca nie zając …… a niemowlęctwo nie wróci!

    ja już widzę jak to procentuje, jaki syn jest odważny, sprytny, pewny siebie i jak cudownie uczucia okazuje <3 i oby tak na zawsze!

    pozdrawiam cieplutko! 🙂

  9. AMEN!!!!

    tez tak uwazam ale jak wsrd mam wypowiem takie zdanie to zaraz mnie zjada i odbieraja to jako atak ze ich dzieci nie beda pewne siebie, musze zostosowac Twój sposob i dodac „wymyslilam sobie w głowie” choc jestem tego swiecie przekonana, moze z ta pewnościa siebie nie tak do konca ale poczucie bezpieczenstwa beda mialy napewno

  10. A u nas Marys od malenkosci swej najmniejszej za noszeniem, hustaniem czy przytulaniem nie przepadala nad czym ubolewam bo poklady czulosci mam dla 15 co najmniej 😉 Czlowiek jest szczesliwszy i spokojniejszy jak ma kochana osobe bliziutko, a jak sie w Meza wtulam to dam glowe namacalnie prawie czuje ze mi sie baterie zyciowe laduja. Pieknego dnia 🙂

  11. Przecież to noszenie, ta bliskość, ciepły oddech na policzku, buziaki w szyję, w mokry nosek są najlepsze, najwspanialsze, najcudowniejsze i takie nasze i tylko nasze. Żałuję bardzo, że nie można tych chwil zatrzymać, uchwycić na fotografii. Trzeba je schować głęboko w sercu, ale nie za głęboko, żeby zawsze mieć je pod ręką i w razie czego wyciągnąć na światło dzienne.

    PS. Tosia ma fochy??? U nas tez córka fochuje czasami 🙂 Pozdrawiam

  12. Hej! Ja może nie nosiłam cały czas, ale wieeele godzin przeleżałyśmy razem, gdy karmiłam piersią. A nosić, nosiłam, jak dziecko chciało być noszone. Nie myślałaś o chustonoszeniu, żeby sobie to noszenie ułatwić? 🙂 Pozdrawiam!

  13. a ja się zbuntowałam i mnie mama nie przytuła, przynajmniej tego nie pamiętam. i zawsze mi tego brakowało, ale głupio się było przyznać. do tej pory się do mamy nie przytulam a mam prawie 30lat! za to do męża co chwilę. i mi z tym dobrze. tylko na bobasa jeszcze czekam. i go wyprzytulam za wszystkie czasy!

  14. Tak jak na nie zrozumiem ludzi którzy nie noszą, tak oni nie zrozumieją mnie, która nosiła. Tak jak ja nie rozumiem ludzi którzy nie śpią z dzieciakami, tak oni nie zrozumieją mnie, która spała zawsze, i tylko dzieci wymieniała na młodsze 😉 każda matka czuje że coś dla jej dziecka jest najzdrowsze, najlepsze, najwygodniejsze. I jeśli robi to w zgodzie ze sobą, a nie dlatego że ktoś jej kazał – będzie ok. Mnie jutro może tu nie być, więc umrę z taką totalną świadomością że daję dzieciom z siebie ile tylko mogę 🙂 na ile mnie stać, na ile mam czasu, a dzieciom do szczęścia na serio nie wiele trzeba, na przykład mojemu synkowi zależy wyłącznie na tym żebym do niego mówiła MYSZECZKU i wtedy jest tak mega szczęśliwy 🙂 i że może się przyjść przytulić w każdej chwili… fajnie u Was, buziaki z daleka!

  15. Dzieki za te opinie! Moja Milka juz ma 3 lata tez, a nadal czesto chce na raczki. I nosze ja. Od wrzesnia ona juz caly dzien jest w przedszkolu, to staram sie by nie brakowalo jej mojej milosci i uwagi.

  16. Pięknie powiedziane.
    Mój Tymo nie chciał się nosić, o spaniu nie było mowy na początku. Za to teraz (21 miesięcy) przylepa jest, buziakami rodziców rozdziela po równo, a gdybyśmy się z mężem nie pocałowali to siłą nam nasze głowy przybliża:) A i o swoim braciszku, co w brzuchu szaleństwa urządza nigdy nie zapomina.
    Mam koleżanki, które ubolewają, że cały dzień nic w domu nie zrobią, bo dziecko nie pozwala. Mój system był taki – wyłączna uwaga dziecku, zero mieszania obiadu jedną ręką, zero sprzątania czy telefonu w ręce, a syn to oddawało i mogłam wszystko zrobić.
    Na razie jesteśmy dla naszych dzieci całym światem, za chwilę koledzy i koleżanki będą najważniejsze. Korzystam więc ile tylko mogę. Łapię chwile garściami.

  17. mam trójkę
    wszystkie nosiłam, kochałam to, uwielbiałam
    spałam z nimi, czasami jeszcze do nas przychodzą do łóżka, za rzadko, tęsknię za tym
    nie żałuję ani minuty tego noszenia
    rób zawsze tak jak Ci podpowiada serce i nie słuchaj nikogo w tej kwestii

  18. Mądrość w głowie i siła w rękach , jedno i drugie niezbędne by wychować szczęśliwe dzieci 🙂 Zgadzam się z Tobą , a każdy niech sądzi wg siebie … Piękny klimat w Waszym domu o poranku … ( i o każdej innej porze 😉 Pozdrawiam ciepło !

  19. Zgadzam się z każdym jednym zdaniem ,które napisałaś….mi tez mówili „nie noś ,nie noś….”wiecznie to słyszałam, jak jakąś mantrę….dopóki cierpliwość ma nie została nadwyrężona….stanęłam stanowczo i podniesionym głosem powiedziałam DOŚĆ, chcę nosić ,będę nosić…bo to moja sprawa ,moje dziecko i moje noszenie…przede wszystkim moja przyjemność i jestem przekonana, że wielka korzyść dla maluchów…
    dzwoniła do mnie ostatnio znajoma, którą spotkała straszny dramat ,jej dwuletnia wnuczka wypadła przez okno, na szczęście sprawa zakończyła się wręcz cudem…dzieciątko ma się już dobrze, choć było o włos od tragedii…z zaciśniętym gardłem i łzami w oczach mówiła mi …”pamiętaj nie ważne sprzątanie ,zmywanie…najważniejsze jest obiad dla dziecka…wszystko inne można zrobić kiedy maluch śpi… ”
    wtedy uświadomiłam sobie ,że może faktycznie niektóre matki w pogoni za byciem perfekcyjną panią domu zapominają o tych najważniejszych dla nas istotach…..kiedy urodziłam dziecko obiecałam sobie, że nigdy brudne gary czy podłoga nie będą ważniejsze od mojego syna…i słowa dotrzymuję …nie zapominajmy o tym…
    pozdrawiam

  20. Julio noś,przytulaj i kochaj ,Dzieci tego pragną.
    One tak szybko rosną.., moje były nie dawno maleńkie,nosiłam,tuliłam,kochałam , a teraz są dorosłe i mogę tulić i kochać, nosić to one mogą mamusię hi hi.
    buziaki i przytulam Bena i Tosię oraz Ciebie

  21. Wynosiłam swoje dwie dziewczyny.. druga choć ma juz 5 lat to spi nadal z nami.. złote rady tez słyszałam.. ” ze przyzwyczaję do noszenia”, już od pielęgniarek w szpitalu haha.., potem od teściowej…
    nie żałuję.. powiem więcej, trzecią też wynoszę .. bo .. bo naczynia w zlewie, niepoodkurzany dom, czy prasowanie czekające.. to są naprawdę gówniane nieważne rzeczy… choć nie dla wszystkich kobiet oczywiście…
    już przy drugiej mowiłam do niemęża, że kurcze nianczę tą średnią tak długo.. bo to już pewnie moja ostatnia okazja( potem wnuki dopiero) ale jednak nie:) jeszcze mi dane przed 40 raz się tym cieszyć będzie..

  22. Dokładnie. Ja to samo przerabiam z Polą. Ręce non stop i cycek też. Drugie dziecko można rozpieszczać jak pierwsze, trzeba. Moja Matylda ma trochę ponad 4 lata i czasem się czuje jakby ona była taka duża i samodzielna. Więc trzeba nosić póki można

  23. I ja noszę swojego malucha od pierwszego dnia życia, bo nie chciał leżeć w szpitalnym wózeczku 😉 Noszę bo kocham 🙂 A Piotruś taki radosny i wesolutki – szczęśliwy 🙂

  24. Pieknie to napisalas, podpisuje sie pod calym tekstem dwoma rekoma (dwoma rekami?!) 😉
    Ja niedojrzy nosze, to JESZCZE …
    – usypiam dwa razy dziennie do drzemek moja 8,5 miesieczna Corke bujajac i skaczac na pilce gimnastycznej przy odglowie suszarki,
    – JESZCZE karmie piersia w nocy
    – JESZCZE spi z nami w lozku, bo sie czesto budzi, wiec z racji wygody dla naszej calej trojki spimy razem
    – JESZCZE reaguje od razu na placz dziecka, nie zostawiam aby sobie poplakalo…
    I JESZCZE jeszcze jeszcze wiele innych rzeczy … za ktore nie raz mam u znajomych, czy obcych wypominane …
    I wiesz co najbardziej boli? to ze pozniej watpie w siebie, czy ja aby dobrze robie?
    Jestem poraz pierwszy Mama, wiec czlowiek juz pozniej glupieje …
    Pozdrawiam Cie cieplo!
    Tul i nos jak najwiecej 🙂

  25. Oj, mi też każdy dookoła mówił żeby nie nosić Małej bo będę miała tylko problem później… A ja i tak nosiłam, tulalam i dalej to robię i jakoś nie jest nam z tym źle,a wręcz przeciwnie uwielbiamy to 😉 i wierzę w to, że ta bliskość którą teraz ode mnie otrzymuję za jakiś czas zaprocentuje… i moja Malutka będzie silną, odważną i pewna siebie dziewczynką a później kobietą 😉 buziaki dla Benia i Tosiulki :*

  26. Dobrze pamiętam jak Maja była maleńka i też ją własnie tak ciągle nosiłam i wszyscy mi powtarzali, że tylko ją przyzwyczaję, a ja własnie mówiłam, że i o to mi chodzi!:) Bo ja chciałam ją przyzwyczaić do bliskości, do bezpieczeństwa, ba! ja sama uwielbiałam mieć ja tak blisko. Kiedy miała trzy miesiące zaczęłam nosić ją w chuście, uwielbiała to! Wystarczyło ja w nią wsadzić, a momentalnie mi zasypiała. I też wszyscy wokół pytali czy to na pewno dobre, bezpieczne, że nie będę potem mogła odzwyczaić. Tylko od czego tu odzwyczajać? Dokładnie tak jak piszesz jak dziecko zaczyna biegać, to już na ręce nie chce, naturalna kolej losu. Buziaki dla Was:)))

  27. Ja byłam noszona no i głowę daję że wpłynęło to (dokładnie tak jak napisałaś) na moją pewność siebie, i odwagę i poczucie bezpieczeństwa. Gdy się podrośnie to z tą bliskością różnie bywa, przynajmniej w mojej rodzinie. Czasem niezrecznie trochę, czasem dziecko się „uchyla” bo już jest takie dorosłe.. Ja byłam noszona i gdy przyjdzie czas też zamierzam nosić! 🙂

  28. A ja z tych nie noszących dzieci i nie śpiących z dziećmi, czyli jak widać po komentarzach, innych, bo większość i z dziećmi śpi i dzieci nosi 🙂 Moje śpią w swoich pokojach od skończenia 3 miesiąca życia i mają się bardzo dobrze. Nie domagały się o noszenie, więc go nie miały za wiele. Choć gościom pozwalałam nosić do woli, o ile dzieci chciały. Zwykle wolały leżeć. Mając jednak na uwadze fakt, że będę musiała wrócić niedługo do pracy, to bardzo wygodne, bo ciężko byłoby zostawić komuś pod opieką dziecko, które trzeba nosić, szczególnie Babciom, których kręgosłupy już szwankują..

  29. No to minął czas niemowlaka 😉
    U nas to samo z Olka 😉 taka ciekawska ze nie ma mowy o lezeniu, Bujak ze strychu zdjęty zeby sobie siedziała i sie gapila ale nie nie 5 min wytrzyma i na ręce 😉 ale za to cudne wzdechniecie ze szczęścia i uśmiech jak ja podnosze to moge ja nosić dniami całymi 😉 na szczęście jestem leworęczna a noszę na prawej wiec jedna w miarę wszystko ogarniam 🙂 ściskamy 😉

  30. Każdy z nas wychowuje dzieci jak tylko chce. To jest nasze prawo i nikt odebrać go nam nie może. Chociaż nie jestem za noszeniem dzieci i spaniem z nimi w łóżku. Bezpieczeństwo tutaj bierze górę i względy zdrowotne.

    Wychowujmy te dzieci, jak najpiękniej umiemy. Na pewnych siebie, odważnych i gotowych zmieniać świat. Byle nie na egoistów i cwaniaków.

  31. Przypomina mi się czas, jaki poświęciłam mojej córce. Byłyśmy ze sobą przez 24/h, oczywiście nie było lekko, tym bardziej, że w zasadzie we wszystkim zostałam sama. Razem robiłyśmy prawie wszystko, wszędzie razem jeździłyśmy, razem wszędzie. Nie słyszałam nic innego, jak wymówki, porady, rady, przepowiednie, że… że będę miała problemy, jak Martyna będzie starsza, bo wszystkiego będzie się bać, lękliwa będzie, uczepiona mamusinej sukienki, wycofana od środowiska, bo zamiast od samego początku z dziećmi to zawsze z mamą (nikt mi nie zaproponował pomocy, że przypilnuje, pobędzie chwilę itd). A my razem poznawałyśmy świat, w bezpiecznych ramionach mamy, która zawsze tłumaczyła, wyjaśniała, uczyła. I ja się uczyłam. Martynka ma 5 lat, nie mam żadnych problemów, z niczym. Jest śmiała, otwarta, ma swoje zdanie, argumentami przekonuje do swoich racji, kocha czytać, być sama ze sobą, uwielbia spędzać czas z innymi dziećmi, nie jest lękliwa, nie boi się. Oczywiście, za skórę też potrafi zajść. Ale po co ten wywód, jak ja chciałam tylko napisać, że jak robi się, to, co serce podpowiada, to lepiej nie może być 🙂 Pozdrawiam 🙂

  32. Ja tez nosilam (choć chwilami ciezko bylo a kregoslup sie odzywal) ale nosze dalej chociaz synek ma 2 latka to mu nie odmawiam kiedy prosi i wyciaga raczki 🙂 tak sie wczepi we mnie i tuli tuli sobie robimy 🙂 tez slyszalam ze mami synek rosnie ale kiedy ma sie przytulać jak nie teraz? Nadejdzie czas ze będzie to dla niego „obciach” wiec korzystam puki mogę 🙂

  33. Witam noś ile będziesz chciała ten czas tak szybko mija że człowiekowi się łezka kreci w oku moje dzieciaki maja 8 i 3 a wydaje się że tak niedawno były malutkie i potrzebowały przytulania noszenia i miziania po stopkach ach zazdroszczę ci tego bo moja Julka już mówi oj mamo nie całuj tak często ja sama idę o starszym nie wspomnie choć on częściej przyleci i chce się przytulać ale to jest najlepszy czas i każda z nas powinna go wykorzystywać jak chce uwielbiam was czytać oglądać bo wtedy jak bumerang wracają moje chwile z dzieciakami pozdrawiam cieplutko buziaki

  34. Ja swojego Synka nie wypuszczałam z rąk przez prawie rok 🙂 I dobrze mi z tym było jak diabli! A Jemu jak było dobrze… I to wspominam najmilej z tamtych chwil. Nie zamieniłabym za nic!!! I gdzieś miałam te teksty o usamodzielnianiu od pierwszych chwil. Po co? Na wszystko przyjdzie pora. Nie rozumiem, po co to przyspieszać? Dlaczego zabierać dziecku najlepsze chwile? Poczucie bezpieczeństwa, błogiego snu w objęciach mamy… Przecież bliskości nic nie zastąpi! Kocham i daję od siebie to, co tylko mogę! To przecież tak niewiele…

  35. Nosiłam, noszę i kto wie -pewnie jeszcze będę nosić;-) Zośka póki co ma niecałe 15 kg więc z rozkoszą daję radę;-) Ale tak a’propos „dobrych” rad babć, ciotek i takich tam, pamiętam kiedy już miałam wracać do pracy po macierzyńskim córcią jakiś czas miała się zajmować moja mama. Wymyśliłam sobie, ze przecież nie mogę jej przeciążać, musi mieć chwilę luzu więc kupię Małej kojec. Mój mąż pukał się w czoło, ale uparłam się-kupiłam kolorowy , wypasiony, miękki -1/4 salonu zajął. Moja Mama przyjechała, spojrzała i rzekła „Jezusmaria-chyba w tym Zosi nie trzymasz?!?!?! Ale Mamo-to po to żebys spokojnie mogła się połozyć czasami, do toalety pójść, drzwi komus otworzyć… Zebys kręgosłup oszczędzała. Mama: NO TY CHYBA ZWARIOWAŁAS. PO TO JA TU TAKI KAWAL PRZEJECHAŁAM ZEBY DZIECKO W KOJCU TRZYMAĆ?!?!?. Zośka jakies trzy miesiące spędziła na rękach Babci.No i miałam gustowne pudło za 250 zł na zabawki-przynajmniej porządek można było szybko zrobić;-)) Mamy już nie ma a ja tylko płaczę , że mam tak mało zdjęc Zosi na rękach Babci…ale w pamięci będę miała to zawsze.

  36. Święta racja z tymi pozytywnymi stronami noszenia..rodzicielstwa bliskości nawet. Synka nosiłam, a i córkę, której oczekujemy też będę. Bo lubię. Bo taką mamy potrzebę bliskości (jak wszyscy rodzice i dzieci). A że ze względu na kręgosłup będę musiała sobie nieco to obciążenie złagodzić, to tym razem – już lepiej doinformowana – jestem zdecydowana na chustę. W moim otoczeniu jest to zupełnie nieznane, ale jestem już po odpowiednim przeszkoleniu i dobrze nastawiona, więc na pewno się uda 🙂 już się nie mogę doczekać!
    Pozdrawiam 🙂

  37. Za mną długa i trudna droga do macierzyństwa. Teraz, w ostatnich tygodniach ciąży czas dłuży się jak nigdy dotąd. Czekam… Czekam cierpliwie na koniec listopada i mój Maleńki Cud i nasze wspólne oswajanie świata.

  38. Każdy nowonarodzony ssak jest blisko ze swoja matką… czy widział ktos źrebię w osobnym boksie albo żeby wilczyca dzieci swoje wynosiła do innej nory? tylko my ludzie mamy tendencję do komplikowania prostych, wynikających z wielu lat ewolucji archetypów zachowań… i jeszcze dokładamy do tego wielka filozofię… a trendy się zmieniaja i taka Tracy Hogg 6 lat temu jak urodziłam córkę była na topie a teraz jak mam synka jest beee… bo kaze zostawiac płaczace dziecko samo sobie, zeby nauczyło się zasypiac… a mój synek odłozony do łozeczka owszem zasnie, ale jak w zegarku przed pólnoca sie obudzi i nie ma zmiłuj- jak tylko poczuje moje łozko pod ciałkiem od razu zasypia zadowolony… a w nocy po omacku raczka mnie namierza i od razu oddech ma spokojny, miarowy…

  39. Temat bardzo mi bliski….. i pięknie napisane jak zwykle. Ja mam deficyt dotyku rodziców-efekt „super mądrych” podręczników i masę problemów z tego powodu. Teraz dzięki terapii jestem świadoma,ale cóż z tego…czasu i dotyku, nikt mi nie zwróci a problemy nie znikną.
    Dlatego błagam-nie wierzcie tym „mądrościom” co uczą dziecko zasypiać samemu w pustym pokoju, płakać aż zaśnie, nie nosić i tak dalej…

  40. Ja też tak Majke nosiłam i to był cudowny czas 😉 i myślę tak jak ty że ta bliskość daje coś bardzo ważnego na całe życie .
    Koleżanka mająca dziecko w tym samym wieku nie chciała nosić swojego synka ,a bo ciężko , a bo się nauczy milion wymówek . Jak juz chodził to chodził za nią z wyciągniętymi rączkami , cóż za obraz jak matka się do niego odwraca plecami (jak do psa co skacze na kogoś) Przykre to było . Ja Maje nawet teraz biorę na ręcę choć ciężka bardzo już jest , prawie 4 latka ma a mimo wszystko .

  41. Mój też wynoszony ale mi się to wcale nie podobało.. Zresztą jak zaczął chodzić to nic się nie zmieniło.. a gdy woze w wózku prawie trzylatka to większość ma ochote mnie za to ukarać.. co zrobić, nosić go już nie chce i basta 😉

  42. Fajny taki poranek. Masz rację okres noszenia jest bardzo krótki . Moja córka ma już rok i nosić się nie pozwala. A jeszcze tak niedawno przenosiłam łóżeczko do kuchni, żeby nie czuła się samotna kiedy matka robiła obiad… pozdrawiam Was

  43. Dziewczyny noście, śpijcie i przytulajcie swoje pociechy jak najczęściej. Nie wiem kto neguje, że taka bliskość jest nie w porządku ale chyba sam jest jakiś niedopieszczony albo ma inne deficyty.
    W związku z tym, że jutro Helloween i noc straszydeł i czarownic, to tak mi się skojarzyło,że najwięcej obiekcji dotyczących powyższych karygodnych zachowań mają teściowe wobec swoich synowych i ich rozpieszczonych wnuków 🙂

  44. a ja tak sobie myślę, że z drugim będę mądrzejsza. Bo Ludiego nie nosiłam, bo miałam mega depresję i nie dawałam rady, bo…większość problemów miała źródło w mojej głowie, albo nawet w duszy. Mam nadzieję, że dane mi będzie jeszcze ponosić i potulić takie maleństwo, bo roczny chłopinek mój już jednak woli pobrykać. jak Ty to dobrze napisałaś, że przecież jakim sposobem przyzwyczaimy do noszenia, jak ono urośnie i zacznie chodzić i już będzie miało ciekawsze rzeczy niż słuchanie mamusinego serduszka…? żałuję że takich rzeczy nie czytałam te kilka miesięcy temu, niby każdy ma swój rozum, ale mój szwankował, a lepiej by mu zrobiło wysłuchanie opowieści innej mamy, nie tylko tzw. dobrych doradców 🙂

  45. Wiesz Julka, Ty masz całkowitą rację z tym co sobie w głowie wymysliłaś. Bo nie ma nic cenniejszego dla dziecka niż bliskość. i pewnie wszyscy wokół zapytają mnie „a co Ty tam dziecko wiesz na ten temat?”.. bo dzieci swych nie mam, ale opiekuje się od kilku lat rodzeństwem. i jak widzę jak im brakuje bliskości, jak im brakuje rodziców który za ścianą przcują to serce mi pęka. nie oceniam tych ludzi, bo każdy podejmuje własną decyzję jak żyć i jak wychować swoje dzieci, ale jak widzę że dziecko od narodzin na rękach matki było tylko podczas przenoszenia z łożeczka na podłogę, z podłogi na leżak to wiem, ze dzieci swych tak wychowywać w przyszłości nie chcę… Bliskość to coś najcenniejszego co można dziecku dać…

  46. I znowu Julka przez te kilka słow uwielbiam Cię jeszcze bardziej. Moj synek ma 2,5 roku a ja wciąż nosze chociaz kregoslup boli uwielbiam nosic i moje dziecko nigdy tego nie wykorzystywało …wbrew powszechnej opinii, nigdy to sie na mnie nie zemscilo…wbrew powszechnej opinii. Bo czasem zamiast sluchania madrych rad lepiej posluchac siebie….kiedy bedziecie nosic jak bedzie ymialo 20 lat??? Usciski Julenka

  47. ile ja sie takich tekstów nasłuchałam!!! nie noś bo przyzwyczaisz, bo potem nie będzie chciało samo chodzić itp…bzdura! noszę bo lubię bo obie to uwielbiamy i odkładam tylko aby te cudne uśmiechy pooglądać 🙂 córeczka ma 7 tygodni a synowie 4 i 7 lat i oni też chcą nosić malutką 🙂 obaj synowie rośli na moich i męża rękach 🙂 i zdziwiłam sie jak kiedyś niechcący trafiłam na określenie”rodzicielstwo bliskości” bo nie znając tej teorii wprowadzałam ją codziennie w życie 🙂 czasami zastanawiam sie czy nie zaczac pisać bloga ale chyba jednak czasu szkoda a wystarczy że wejdę do Ciebie i jest to co sama bym przelała na papier 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂

  48. ha,ha,Julka,nic tylko „amen!”mi się ciśnie na usta;)toć to najcudowniejsze chwile,kiedy te dzieci tak potrzebują tej bliskości i chcą się do nas tulić,a nie za chwile będą uciekały,bo obciach przy kolegach,ze mama całuje;) czas tak straszliwie pędzi,że aż mnie to przeraża,i mam wrażenie,ze odkąd jestem mama dwójki to gna jeszcze bardziej,ale nic sobie nie robię ze wszystkich życzliwych rad i śpię z moimi dziećmi,młodsza od urodzenia dzierży miejsce w naszym łóżku,a ma już 9 m-cy,starsza,5-latka co noc przybiega i zawsze czekam aż usłyszę te bose stópki tupiące o podłogę,żeby się do nas położyć,przecież to są najpiękniejsze chwile w życiu!i jestem bardzo wdzięczna za to,że mogę być w domu ze swoimi dziećmi i to jest mój świadomy wybór i zupełnie nie rozumiem współczucia w głosie koleżanek,kiedy im mówię,że „siedzę w domu z dziećmi”choć z siedzeniem to ma niewiele wspólnego;) i wtedy sobie myślę,że nie wiedza jak wiele tracą i że tracą coś czego za żadne pieniądze nie kupią…ale tj napisałaś,to jest moje zdanie i ja też nie będę nikogo do niego przekonywać,każdy sam wybiera co w życiu ma dla niego znaczenie;)a tylko czasem jak mój mąż narzeka,ze mu ciasno i spada z łóżka,to mu mówię,że trzeba było uważać o co prosił,bo tak mu się chciało haremu,to teraz ma 3 kobiety w łóżku 😉
    buziaki dla Was!

  49. Witam 🙂 bardzo mi się podoba to co napisałaś myślę dokładnie to samo ! Mój synuś malutki 24.10 skończył 4 miesiące uwielbiam go nosić, przytulać się do niego i całować czas tak szybko leci a plecy w końcu boleć przestaną a za chwile 🙁 przecież już nosić się nie będzie chciał 🙂 więc korzystam i nawiązuję tą bezcenną więź – chodź ciągle słyszę nie noś niech poleży jak popłacze nic mu nie będzie ! – oczywiście że będzie dziecko nie płacze z tego powodu że jest mu dobrze ! więc będę nosić żeby było mu dobrze i żeby nie czuł się opuszczony – że nikt nie reaguje na jego płacz a on po prostu chce być blisko czuć się kochanym 🙂 i dlatego z tej wielkiej miłości noszę i nosić będę 🙂 Pozdrawiam
    Mama Olka 😉

  50. A ja powiem tak: nie ma co sobie ząbków ostrzyć ani na jedno ani na drugie.
    Mądrych rad każdy się naslucha, a co robi, to już rozlicza sam ze sobą.
    Piętnowane super poradniki wg Hogg uratowały mnie przed załamaniem przy bliźniakach, bo matki mnogie wiedzą, że to zupełnie inna bajka. I nie mam zamiaru mieć z tego powodu wyrzutów sumienia.
    Trzecia córka ma dużo większy luz i popełniam przy niej mnóstwo „błędów wychowawczych” (noszę, cyckuję ponad rok, śpimy razem) i też nie zamierzam się za to biczować.
    A podsumowując: to naprawdę nie jest najważniejsze. Bo miłość można okazać na trylion sposobów, a z tego wypadkową jest poczucie bezpieczeństwa. Nie ma co na siłę się ciskać. Jak się źle czuję i boli i nie mam sił – nie noszę. Jak mogę i chcę (z wzajemnością)- jak najchętniej. Złoty środek to podstawa. A kochająca Mama, co zawsze jest gotowa do Słuchania i Dialogu z uwzględnieniem siebie, to właśnie złoty środek.
    No. To moje zdanie 🙂

  51. Ja jestem tego samego zdania… Niestety przy pierwszeym dziecku nie miałam tyle szcześcia i możliwości. Moje wyobrażenia z okresu ciąży zderzyły się z rzeczywistością. Córka urodzona z nadwrażliwością na dotyk akceptowała tylko mnie ( i męża ciutke) to chyba przez to, że karmiłam piersią ale nie było mowy o tulaniu całowaniu czy łapaniu za rączkę. Jak nosić to na samolot i rece od ciała odsunięte inaczej był wrzask. Babcie , rodzinka cierpiały bardzo bo jak to wnuczki nie przytulić nie ponosić. Kąpiel, ubieranie, fotelik samochodowy to było zło konieczne. Ciężki czas dla mnie wyobrażałam sobie te nasze tulanie, noszenie a tu nic z tego. Teraz już dwuletnia nadrabiamy jak się da. Bo to raz wybrałam zabawę z córką bądź dzień w pidżamach z książkami i bajkami w łóżku kosztem obiadu, sprzątania ale tak samo jak i u ciebie zupa zawsze musi być dla Carmen 😀 Dzień po Waszym Benku przyszedł na świat mój syn Max i tu zupełnie inaczej spragniony ciepła „tulamy” się w trójkę bądź czwórkę syn śpi z nami córka też czasem u nas wyląduje.. korzystać i łapać trzeba te chwile ale tak jak już wielu komentarzach padło dziś każdy ma inną szkołę, pochodzi z innego domu i wybiera rożny sposób wychowania…

  52. I ja noszę, z premedytacją, i w dodatku już drugie! jak słyszę te wszystkie rady, żeby nie, bo mi na głowę wejdą to tylko się uśmiecham pod nosem i… robię swoje. A najlepsze jest, że synek, który za kilka dni skończy 6! rozwija się super, wyprzedzając w wielu rzeczach rówieśników, jest empatyczny, wrażliwy i dobry. Moja własna teoria podpowiada mi, że to m.in. przez to noszenie 😉 i nawet ręka w przeszłości dwukrotnie złamana, skolioza i inne takie tam, nie odwiodą mnie od tej konkretnej bliskości jaką mogę dać swoim dzieciom, ciekawe tylko kto bardziej jej potrzebuje – maluchy, czy ja? 😀 reasumując, noszę, bo lubię i czuję że tak jest dobrze – i basta

  53. Właśnie nie potrafię zrozumieć tych ataków z zewnątrz na temat noszenia – „Będziesz tak cały czas nosić!” A trwało to tylko rok, tak jak napisałaś. Jak nauczył się chodzić, to już gdzieś miał rączki mamusi. Rok. Minął baaardzo szybko. Kiedyś czytałam taki artykuł, z którego wynikało, że w Chinach dzieci w ogóle nie raczkują. Rodzice nie dają im na to szansy, bo cały czas je noszą. Mogą mieć tylko jedno dziecko więc chcą się nacieszyć bliskością, póki dziecko nie zaczyna chodzić samodzielnie. Co do spania z dzieckiem, akurat nie popieram, ale to moje zdanie. Choć, gdy mojemu dziecku jest źle w nocy, to ląduje u boku mamy i taty 😉

  54. I ja swojego synka nosiłam, dlaczego? bo tak – mimo że wcale nie wymagał, bo był bardzo spokojnym niemowlakiem. Zwłaszcza kiedy zbliżała się pora spania, brałam na ręce i lulalam. W pewnym momencie się zbuntował i na rękach nie chciał już zasypiać…wolał zasypiać sam w łóżku, ale ja musiałam być obok, a on w tej malej rączce trzymał mój palec…ale w ciągu dnia uwielbiał ze mną na tych rękach tańczyć! Z synkiem na rękach (10 kg) przetańczyłam wesele szwagierki. I dziś, mimo że ma prawie 4,5 roku, waży 20kg sam się dopomina wzięcia na ręce i chce żebym z nim tańczyła. Kręgosłup już nie wytrzymuje, ze względu na zdrowie rzadko się na to godzę, więc on, pełen zrozumienia bierze mnie za ręce i mówi „choć Mamo, potańczymy”…
    Jak ktoś chce, niech nosi, śpi z dzieckiem etc. A jak nie to nie.

  55. czy ja wspominałam choć raz,że uwielbiam czytać Twojego bloga? Zaraz porozsyłałam ten wpis, bo normalnie się ucieszyłam,że są takie Matki jak Ty- dziecków nie mam,ale jak mieć będę to zamiast książek, bloga będę sobie czytać-Twojego rzecz jasna.
    Noś,Noś nie żałuj rąk 😛
    Cmok

  56. Sposoby wychowania niby są rozne,ale….tu chyba widac jak na dloni,co jest dobre:)
    Ja tez nosilam.i byly tulaski,ukochaski,i cmokaski.i sa nadal.Z tego dziecko nie wyrasta,moze tylko troche mniej potrzebuje z wiekiem:)
    Bardzo goraco pozdrawiam Ciebie Julia,Twoja rodzinke i wszystkie Mamy noszaco-tulace:)

  57. w Porębie Wielkiej w trzeciej klasie podstawówki miałam jedne z najwspanialszych wakacji w życiu 🙂
    PS też nosiłam – trochę z wyboru, trochę bo nie mogłam nie wziąć, jak kwiliło, że chce „pochodzić” i teraz jak tak sobie o tym pomyślę, to to noszenie było dla mnie tak samo wspaniałe a może i cudowniejsze niż dla moich dzieci. i zasypiania razem też nie mogłam sobie odmówić, bo jak mnie obejmują przed snem ciepłymi rączkami za szyję albo policzki, to to jest nie do zapomnienia na zawsze. do dziś często śpimy we czwórkę, choć każdy musi na boczku i ledwo się mieścimy…
    i masz rację z tym, że ten czas tak szybko ucieka, i dzięki za te Twoje posty, bo mam szansę znów sobie o tym przypomnieć, a na co dzień, gdy tak galopuję i gdy się irytuję, że znów to samo, że znów marudzenie, że znów bałagan jak potrzęsieniu ziemi, że trzecią kolację robię a ona nie chce jeść – zapominam o tym

  58. Tak sobie zaglądam do Ciebie Julio kilka razy dziennie. Wyczekuje …..posta, słowa, zdjęcia, myśli…. jak dostaje cos nowego…. siadam z kubkiem dobrej herbaty i czytam, czasami kilka razy i myślę że nie jest na tym świecie tak zupełnie źle.
    Kiedy nic nie ma (bo w końcu ile czasu można spędzać na pisaniu bloga :)) myślę sobie że ktoś powinien nałożyć na Ciebie obowiązek pisanie i to kilka razy dziennie 🙂
    Uzależniona od Szafy Tosi:)
    Pozdrawiam z Gdańska:)

  59. Nosić! Tulić! Ile się da i jak się da!!!:)
    Moje dziecko – moja sprawa:)
    Z innej beczki – Benek leży na pięknej poduszce. To poszewka od kompletu pościeli czy oddzielna sztuka? Czy nie będzie tajemnicą jak zdradzisz gdzie można by takiej poszukać?
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu z nutką nostalgii bo pewnie wszyscy odwiedzimy swoich bliskich którzy nie są wśród nas…
    więc …nośmy , tulmy bo niektórzy nie mają takiego szczęścia:(

  60. Julio…
    popłakałam się…
    jeszcze TEN dzisiejszy dzień i strata Dziciątka przez moich Przyjaciół…

    Poprzytulam i ponoszę moją Kruszynkę jak wstanie 🙂
    A starszego Syna głaszczę po głowie 🙂

  61. Czytam Twojego bloga już od jakiegoś czasu. Podziwiam Cię za tak niesamowite i pozytywne nastawienie do życia. Ja dokładnie w walentynki tego roku miałam zabieg usunięcia martwej ciąży. Ból fizyczny i psychiczny nie do zniesienia, ale podniosłam się. Bardzo chciałam zajść szybko w drugą ciąże ale wiadomo od razu nie wolno itd. Z biegiem czasu ochłonełam, już tak bardzo nie chciałam dzieci (bardziej ze strachu) w między czasie musiałam zmienić pracę. teraz na spokojnie planuje i przygotowuje swoje ciało i psychikę aby świadomie o wszystko zadbać, i tak czytając Twojego bolga budzisz we mnie na nowo instynkty macierzyńskie i nowe nadzieje na to, że tym razem sie uda i będą tylko łzy szczęścia, ale też przy okazji uczę się od Ciebie tego luzu, tego, że nie trzeba dostać świra, wystarczy kochać i kierować się swoim instynktem, tym co sie czuj i za to Ci dziękuje 🙂

  62. Ja też nosiłam…nie dlatego że chciałam, ale miałam takie płaczące dzieci…
    Teraz nawet kilograma cukru nie mogę, przynieś ze sklepu…Jestem kaleką, kręgosłup mi wysiadł na maksa.Ból nie do wytrzymania.
    Dziewczyny nie noście dzieci non stop…Ja jestem na tabletkach codziennie.Nie mogę pracować, nawet normalnie żyć!

  63. Nasi synowie sa w b.podobnym wieku,kwestia kilku dni roznicy tylko i moj tak jak twoj juz nie chce tylko spac,chce sie zapoznac.I wiecie co?wczoraj obdazyl mnie swoim usmiechem!mowie do niego,a on tak patrzy i sie usmiecha..rany jaka radocha..a to przeciez 3dziecko,a ja dumna ,ze to wlasnie do mnie sie usmiechnal.Maz nazwal go „paczus”,bo ma 1miesiac a wazy 5kg.Paczus wiec lubi byc noszony,ale glownie przez mame,bo tata to inaczej nosi,a ciocia wogole nie wie o co chodzi ;p ,wiec mama u ktorej nog wisi roczna siostra stara sie nosic i jednoczesnie obslugiwac siostre 😉

  64. Moje 6cio miesięczne maleństwo właśnie śpi w naszym łóżku, byłam je nakarmić, przytulić. ucałować i doczekać sie nie mogę jej łapek na mojej twarzy w nocy. Pije herbatę i czytam te piękne wypowiedzi mam a łza płynie po poliku bo to chwile najpiękniejsze w naszym życiu i niestety ulotne. Do łóżeczka póki co wrzucam zasikane nocne pampersy :/. Nosić uwielbiam. Pozdrawiam

  65. Choć problemy z plecami mam ogromne, to noszę dzidziulkę, kiedy chce, a na każde nie noś bo przyzwyczaisz i (łomatko!) rozpieścisz (czteromiesięczne, potrzebujące mnóstwo miłości i bliskości niemowlę!), włosy mi się jeżą i budzi się we mnie potwór, który obnaża zęby ze złości 😉 A właśnie że nosić będę ile wlezie! I ja i mąż mój, Maja jest wtedy szczęśliwa, spokojna i tak jak Twój Benek, kocha w pionie poznawać świat 🙂
    Kiedy nosić te nasze Bąki, jak nie teraz??
    Pozdrawiam 😉

  66. Pewnie, że każdy robi jak chce 🙂 Ja trochę nosiłam – no bo jak tu nie nosić takiego noworodka, a później niemowlaka, który jeszcze nic nie robi oprócz leżenia 😉 Ale spać Syn nauczył się sam w łóżeczku i teraz jak miałby ze mną poleżeć w łóżku to byłby cud – nie lubi 🙂 Zresztą odkąd nauczył się chodzić to na rękach chwilę, przytuli się od święta – więc coś w tym jest 😉

  67. Ja też nosiłam, przytulałam, usypiałam ( często w dzień spalysmy razem) , w nocy do dziś przychodzi do nas, a ma 5 lat. Byłyśmy razem non stop, ale nawet przez chwilę nie myślałam o tym że to coś złego, choć często słyszałam takie komentarze. Mówili że rozpieszczam, zbyt wiele czasu poswiecam, ze bedzie mamy „cycem”, że zaniedbuje meża, bo mu obiadu nie gotuje, ze jeszcze to on po pracy musi mi jeść dawać (choć jemu nigdy to nie przeszkadzało), pytali kiedy w końcu odkurze dywany. Ot znajomi, szwagry i ich żony, a nikt nigdy pomocy nie zaoferował 🙂 Ale dziecko doroslo i wszystkich zaskakuje. Jest wygadana, pewna siebie, nie było problemów gdy szła do przedszkola, czy teraz do szkoły. Choć musi tam mowić po angielsku którego dopiero zaczyna sie uczyć nie ma absolutnie żadnych problemów by zagadać do nowo poznanych dzieci czy dorosłych, ba! często nawet ich onieśmiela 🙂 czas mija. Teraz w domu mam błysk, gotuję i piekę najlepiej ze wszystkich żon szwagrów 🙂 dumny mąż to najlepsza satysfakcja 🙂 teraz znów jestem w ciąży i nie mam zamiaru niczego zmieniać w kwestii przytulasów i noszenia. pozdrawiam

  68. Witaj,
    moja córeczka ma 6 lat. Noszona była od pierwszych chwil i właściwie nawet nie była odkładana. Przez pierwsze lata spała wyłącznie na rękach, a ja siedziałam i kołysałam. Kiedy w nocy kręgosłup odmawiał już posłuszeństwa, a oczy same się zamykały podmieniała mnie mama lub tata dziewczynki. Tak wytrzymaliśmy 3 lata. Potem poszła do przedszkola. Wcale nie była bardziej samodzielna niż inne dzieci. Wręcz przeciwnie, w ogóle nie chciała beze mnie funkcjonować. Potrafiła 8 godzin przepłakać i odbierałam ją wymęczoną prosto w moje ręce i niosłam do domu. Zabrałam z przedszkola i była z babcią do 5 roku życia. Oczywiście nadal więcej noszona niż chodziła. Nosiłam ją nawet na rekach, kiedy rano zostawiłam w zerówce, choć same panie uśmiechały się i komentowały. Dziś jest w pierwszej klasie, nadal chce być noszona i choć wygląda to bardzo dziwnie dla osób postronnych – noszę. Jest mi już bardzo ciężko, bo waży 26 kg, ale zakładam ją na biodro i ciągle tłumaczę sobie, że widocznie tego potrzebuje. Bardzo jest zżyta ze mną i nie chce się rozstawać nawet na chwilę. Niemal siłą zostawiam ją w szkole zapłakaną i natychmiast po przyjściu wskakuje na ręce, aby ją przytulić i zanieść do samochodu. Jest bardzo wrażliwa, ale mam nadzieję, że nie popełniłam błędu w którymś momencie. Oczywiście także śpi nadal z nami. Mam swoją podusię ukochaną i każe się kołysać. P. S. Babci po 5 latach kręgosłup odmówił posłuszeństwa i ma już zmiany zwyrodnieniowe. Ja także mam trudności z siedzeniem beż bólu, ale czego się nie robi dla dziecka:-)

  69. Ja też noszę. Groszek rok już skończył, biega, a wciąż noszenie lubi najbardziej. Plecy bolą, to fakt, ale jak się tak przytuli, to ten ból schodzi gdzieś na drugi, a nawet trzeci plan. Pięknie to napisałaś Juluś, zwłaszcza o tym, że bliskość możemy dać wszyscy bez względu na stan konta, a nawet na ilość obowiązków. Czas na przytulaka zawsze się znajdzie. Tak więc i ja Was tulę mocno, bo w dorosłym życiu ta bliskość (nawet wirtualna) też fajna i potrzebna.
    A zdjęcie, gdzie Tonka ma nogi w pudle – bezbłędne 🙂

  70. U mnie dziecię samo dawkuje sobie dozę noszenio-przytulania. Jako niemowlę noszony był dzień cały ( tu pomagała nam chusta), bo inaczej rozdarciuch stawiał nas do pionu. Jako roczniak noszony był już tylko na spacerach (chusta), a jak się rozchodził, to nawet zwykłe przytulanki nie były u niego mile widziane. Musiałam go jako 3 latka brać na sposoby, by chciał się przytulić dłużej niż sekundę. Teraz ma 4 latka, ma poczucie wewnętrznego spokoju i bezpieczeństwa, ale i przytula się tylko za naszą namową. Jaki następny etap? Mam nadzieję, że doczekam takiego, kiedy sam przyjdzie się przytulić. Morał- nie przyzwyczai się od noszenia jako niemowlę. To indywidualna sprawa. Uwielbiający przytulanie rodzinne.

    PS. Poducha na której leży Benio jest uroczo wielgaśna. Gdzie ją można dostać?

  71. To co piszesz to filozofia z początków lat 70. Pozniej nazywana. „Rodzicielstwem bliskości „.polecam książkę kontinuum. Dzieci od epoki kamieniolomow sa noszone. Im mniej cywilizacji tym bardziej dziecko jest noszone i jest z mama non stop (np.plemiona afryk. Tam mama bierze malucha w chuste i sruu na pole później pranie gotowanie itd a dziecko caly czas z mama).ale my cywilizowani -ci mądrzejsi zmieniliśmy to.dziecko tuż po urodzeniu jest pakowane do plastikowego czegoś zamiast spac z mama. Hmmmm udowodniono ze dzieci noszone sa bardziej spokojne i latwiej radza sobie z problemami. Te nie noszone sa bardziej nerwowe

Skomentuj Jane Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.