uwierz.

ostatnio, gdzieś, Ktoś, rzekł za moimi plecami, że taki blog to żaden tam sukces czy osiągnięcie..
najczęściej bardzo żałuję, że za plecami właśnie te słowa padają.. bo ja bym temu Komuś.. powiedziała tak…
że niby racja, można twierdzić, że sukces i osiągnięcie to nasz Zbysiu Religa, to Szymborska i Niemen.
a to co robię ja czy Ty… nic wielkiego.. 
ale coś Wam powiem.. i to będzie coś wielkiego..
przez całe życie przypatrywałam się temu jak żyją moi rodzice..
jak pochylają się nad każdym człowiekiem we wsi. nad każdym człowiekiem w ogóle, gdziekolwiek się nie pojawiają.
jak pochylają się nad każdym pisklakiem co wypadł z gniazda, nad każdym psem wyrzuconym przez ludzi przed wakacjami.. jak Tato mój smarował i bandażował naszemu koniowi kopyta gdy chorował. prawie spał z nim tam na sianie.
jak moja Mama, przechodząc śmiertelną chorobą przemierzała zaspy po kolana, by dotrzeć i zrobić obłożnie choremu, niedołężnemu starcu zastrzyk.
widziałam jak ratowali ludzi przed zamarznięciem, przed alkoholizmem, przed biedą i głodem..
a to były takie przypadki.. w naszej wsi. małej. 
nie były na skalę wielkich koncertów charytatywnych, na skalę artykułów w gazetach i programach w telewizji..
po cichu, bez splendoru i rozgłosu. dla samego siebie. 

żyjemy w czasach gloryfikacji wielkości, rozgłosu, hałasu..
wszystko inne ginie, umiera, odchodzi w zapomniany kąt..
ludziom wydaje się, że sukces musi mieć głośne i duże echo.. że tylko wtedy warto krzyczeć..
a z tych wielkich krzyków czasami echo tak dudni, że po jakimś czasie sami uszy zatykamy..

gdyby każdy człowiek cenił najdrobniejszy gest, najdrobniejsze osiągnięcie drugiego człowieka to… inaczej by na tej ziemi pachniało..
jednak to nie przed Kimś będziemy się rozliczać na końcu naszej drogi, a przed samym sobą jedynie..
musicie pamiętać by nigdy sobie nie umniejszać i nie dać umniejszyć innym..
musicie wiedzieć, że taką samą wartość ma podniesione pisklę z gniazda, co orkiestra dęta na Krakowskim Rynku zbierająca pieniądze na szczyty cel..
bo bez orkiestry nie byłoby w skarbonkach dodatkowych grosików, a gdyby każdy grał w orkiestrze to nie byłoby tego co zauważy pisklę na drodze.
 
bo mnie się wydaje, że dobrze żyć. dobro czynić. dobrego nie zabierać a dobro rozdawać. dobrym zarażać. dobrze rozmawiać. dobrze myśleć.
to jest… wielki sukces i osiągnięcie.

nasz świat, przestrzeń nasza składa się ze mnie i z Ciebie.
ja jutro znajdę chwilę i pozbieram wszystkie śmieci spod lasu, które wyrzucają ludzie.
niewyobrażalna ilość. piękne, drogie auta podjeżdżają, otwierają drzwi i wyrzucają wory ze śmieciami.
rozpada się we mnie wtedy wszystko na pół.. nie mogę tego pomieścić w mojej głowie..
Ty jutro powiesz na spotkaniu rodzinnym, że Twoja znajoma opowiadała o ludzkim upadku, gdy ten świat zanieczyszcza w taki sposób.. ten wujek co siedzi po lewej pomyśli w głowie, że On do nich należy.. może zrobi Mu się choć trochę wstyd, może kolejnym razem się nad tym zastanowi.
jeden worek w lesie mniej to wielki sukces i osiągnięcie.

ostatnio podeszła do mnie dziewczyna. piękna. gęste, blond włosy, urocza buzia.
i Ona mówi do mnie, że dziękuję iż uratowałam Jej małżeństwo tym blogiem.
takie miałam ciarki na ciele kiedy to mówiła.
bo jak to? ja? taka zwykła dziewczyna?
i kiedy Ktoś za plecami tak o mnie mówi, to ja tylko uśmiecham się pod nosem..

bo ja lubię to co robię i czasami długo nie śpię w nocy nie mogąc uwierzyć, że takie rzeczy mi się przydarzają.. to wielka przychylność losu.

pisała czytelniczka moja, czy aby mój mąż dziś nie był w wydziale komunikacji bo Go widziała i przeprasza, że się tak patrzyła..
odchylam więc głowę od monitora i pytam Go czy był..
On, skubiąc orzeszki, odpowiada, że był bo zauważył autobus z krwią i poszedł oddać, a przy okazji wstąpił wyrejestrować motocykl..
skubał dalej.
ja odpowiedziałam głośno „acha”, a w środku myślałam o Nim..
jak wiem jaki jest zabiegany, jaki zapracowany, a pomiędzy tym wszystkim poleciał na szybko oddać krew.. takie oczywiste, jest autobus z poborem, to trzeba iść oddać.
to wielki sukces i osiągnięcie.. w swoim zabieganym egoistycznym świecie znaleźć chwilę dla innych.
to w tej sytuacji pierwszy.. a drugi to ten, że tak Go za to kocham, tak mi imponuje..
a dzielić los.. dzielić codzienność, czasami też tą ciężką i nadal tak mocno się kochać to…

czy muszę kończyć..? tak, tak.. wielka wygrana..

Drogi Człowieku, tak Ty.. Ty który wątpisz w sukcesy i osiągnięcia..
moich i znajomych możesz nie doceniać, ale życzę Ci bardzo byś zaczął dostrzegać swoje codzienne sukcesy i osiągnięcia.. zacznij być z nich dumny.. a wtedy zaczniesz być szczęśliwy..
będąc szczęśliwym najdrobniejsze dobre gesty ludzi obok będą i wtedy dla Ciebie sukcesami i osiągnięciami..
będąc szczęśliwym możemy doceniać i szczerze wielbić małe wielkie dokonania innych.

uwierz, że to wszystko co robisz każdego dnia..
to kiedy zbierasz dłonią okruszki ze stołu po skończonym śniadaniu, kiedy zamykasz książkę czytając w ogrodzie i idziesz podlać kwiaty, kiedy szkło wrzucasz do kosza ze szkłem to wielki sukces i osiągnięcie, bo to znaczy, że dbasz o życie. swoje i najbliższych.

świat, nasz świat wspólny składa się z takich właśnie sukcesów ludzkich.
gdyby w nie nie wierzyć, umniejszać im to nigdy nie powstała by wspólna siła z których jest złożona..
tylko razem, będąc dobrymi ludźmi jesteśmy w stanie coś osiągnąć..
ale do tego potrzeba wiary. w swoje triumfy i czyjeś.

myślę, że radość z osiągnięć ludzi obok mówi o nas wszystko..
życzę każdemu by osiągnął ten stan..
głosi o tym, że nasze życie jest po prostu dobre, a my w nim spełnieni.

90 odpowiedzi na “uwierz.”

  1. Julia nie znam Ciebie osobiście, ale uwielbiam Ciebie, to w jaki sposób piszesz. Jesteś cholernie fajnym i dobrym człowiekiem:) Pozdrawiam Ciebie serdecznie

  2. teraz tak trudno bezinteresownie komuś pomóc, najdrobniejszy dobry gest musi być dla glorii i chwały. sama się dowartościowuję jak ktoś docenia moje zasługi, ale już coraz mniej, najważniejsze jest to co ja myślę, sądzę i robię.

  3. ja to się czuję jakbym z Tobą morze kawy wypiła… ale nie o tę kawę się tu rozchodzi tylko o owo spotkanie. … każdy jest indywidualnością, każdy podejmuje tysiące decyzji, które go kształtują,nie każdy potrafi wziąć na barki ich konsekwencje. świat zalewa hejt… smutno mi czasem , że zalewa ten piękny Świat zjawisko, którego nazwa to po prostu ,,nienawiść”… szkoda, że nie ,, konstruktywna krytyka” albo ,, chęć do dyskusji” albo- najlepiej – ,, morze pozytywu”… I jak w tym internetowym świecie, który jest malutką cząstką prawdziwego, tętniącego oddechem Świata, można odnaleźć takie miejsca, jak Twój blog, to serce rośnie.. niech zaleje nas fala pozytywu. małymi kroczkami można zajść daleko. Twoja, Julio, siła polega na dostrzeganiu tych małych kroczków i przypominaniu nam, Twoim czytelnikom, o nich. i za to Tobie, chyba już milionowy raz, dziękuję. Jesteś git 😉

  4. pięknie napisane…..zresztą to nic nowego. Dobra z Ciebie dziewczyna, dobrzy z Was ludzi, takich ludzi wciąż mało na świecie ale cieszę sie z każdej jednostki, bo to zawsze jeden człowiek więcej do lepszego życia
    ps. Zaczęłam rozdawac usmiechy stojąc na swiatłach 😉 z kazdym dniem wrażenie ze ludzie myślą że mnie porypało jest mniejsze 😉

  5. Pani Julio,
    Wzruszyłam się czytając. Wzruszyłam się ponieważ pięknie Pani to ujęła. Bardzo ważne jest to, by w tej codzienności właśnie się nie zatracać, doceniać te małe momenty, dzielić dobro i bezinteresownie pomóc w miarę możliwości…

    Ps. Kiedy wierni czytelnicy będą mogli trzymać w dłoni Pani książkę?
    Pozdrawiam bardzo ciepło.

  6. Super dobra babka z Ciebie i robisz mnóstwo wspaniałych rzeczy 🙂 Powiem Ci, że pomimo iż z moim M jesteśmy razem i szczęśliwi od liceum, że mamy troje świetnych i kochanych dzieci i dobrze nam się żyje razem, więc pewnie jakoś sobie w życiu radzę, to i tak czytam Cię z zapartym tchem i podziwiam jakąś taką intuicyjną życiową mądrość. Że potrafisz się przymknąć we właściwym momencie, potrafisz ugryźć w język, docenić a nie oceniać – mam nadzieję, że ja się też kiedyś tego nauczę:-) Buziaki

  7. Dobrze, że jesteś…dobrze, że się tym dzielisz, bo wtedy się zatrzymuję, przypominam i cieszę się tym, co mam…a mam Wiele 🙂

  8. Julio jesteś wspaniałą osobą…to co Ty czynisz swoim słowem innym jest wielkie. A moim sukcesem jest to, że odkryłam ten blog i otworzyłam oczy na rzeczy na które częsty zdarzało mi się je przymykać. Love Kochana :*

  9. Julio… Jeden z lepszych wpisów, najlepszy 🙂 Szkoda, ze wielkich ludzi tak mało a maluczkich tak wielu…
    Myśle, ze tym blogiem zmieniłaś myślenie wielu osób, nie tylko tych, którzy Ci o tym napisali lub osobiście podziękowali. A Twój blog, to żadne tam lifestylowe ecie pecie. Pod płaszczykiem pozornie błachych spraw, jak nowe ubranka, kocyki czy zabawki, podawana jest nam, czytelnikom, ogromna dawka „szkolenia”, ze każda codzienność może być piękna. I tylko od nas zależy, czy chcemy w tych małych szczesciach mieć swój udział.

    1. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli nie chcesz czegoś robić w tej całej glorii i chwale tylko z czystego odruchu serca to i tak prędzej czy później ten KTOŚ za plecami powie, że zrobiłaś to tylko po to żeby wszyscy widzieli jakim to się jest dobrym i uczynnym…ot taki przykry paradoks 🙁

  10. Droga Julio , może nie potrzebnie to piszę ale Ty kochana nie musisz się z niczego ani nikomu tłumaczyć , jak ktoś nie lubi twojego bloga to niech nie czyta !!! ale tak jak mi i właśnie wielu osobom pomagasz znaleźć drogę jakieś światełko pozytywne myśli .
    Dziękuję 🙂

    Kiedy ta książka :)????

  11. Juz od dawna wiem, ze Twoj blog, ktory moze komus od pierwszego wejrzenia wydaje sie taki sobie lekkomyslny, w rzeczywistosci niesie duzo w glowy czytelniczek i nasze domy. Wiec, kolejne „DZIEKI”!

    P.S. Juz tak czekam na ksiazke, Julio! I chociaz nie wiem, jak z Ukrainy zamowie, ale musze miec w domu jak poradnik pozytywnego myslenia 🙂

  12. Dziękuję 🙂
    dziękuję Ci że piszesz tak jak ja bym chciała napisać
    wiele razy czytając co napisałaś, mam wrażenie jakbyś była tuż obok i przegadałyśmy temat. nie potrafię pisać, a TY robisz to tak jak wiele osób by chciało, a nie potrafi. próbowałam mi nie wyszło, ale sobie tak myślę, że oto Ty umiesz pisać o zwykłym życiu i umiesz tym przyciągnąć ludzi i spowodować że na chwilę się zatrzymują i może właśnie coś zmienią – to Twoja misja – podziwiam, brawo
    życzę Ci miłego dnia, każdego dnia

  13. A wiesz, Julko… Powiedział mi kiedyś ktoś bardzo mi wtedy bliski, że niewiele znaczę. Że ciężko mu ze mną, bo nie robię wielkiej kariery, bo nie ubieram się jak jego koleżanki z korpo, bo nie podróżuję po całym świecie, nie błyszczę na imprezach. Jednocześnie nie chciał nikogo innego, bo twierdził też, że z nikim tak nie pogada i nikt nie ma tak otwartego serca. Ale żebym jeszcze bardziej odważna była, zamieniła dżinsy na spódniczkę, na nartach jeździła, ludzi się nie bała, lepszą pracę znalazła, była bardziej wysportowana i ze dwa fakultety dorobiła… Byłoby idealnie! Uciekłam! Ale bardzo długo miałam z tyłu głowy przekonanie, jakim marnym jestem pyłkiem, jak niewiele mogę, jak nic mi się nie udało, jaką porażką jest moje życie. Nawet wtedy, gdy spełniłam część swoich marzeń…
    I wtedy niespodziewanie, kiedy akurat zbierałam porozrzucane plastikowe butelki z pobliskiego skwerku (bo tez nie potrafię przejść normalnie i serce mnie boli, kiedy widzę, jak ludzie niszczą coś, co przecież, pomijając inne kwestie, ma służyć im samym!), dotarło do mnie, że guzik! Może nikt nie da mi superpremii i statusu pracownika miesiąca za setki podniesionych śmieci, tysiące uśmiechów do sprzedawców i przypadkowo napotkanych ludzi, za bycie najlepszą-mamą-jaką-tylko-potrafię-być, ale też nikt nie odbierze mi poczucia sukcesu i spełnienia. Spokoju. Że jest dokładnie tak, jak chcę, żeby było.
    I tak samo doceniam najdrobniejsze gesty ze strony innych osób – pani w pobliskim sklepie, która nie sprzedała mi przeterminowanej śmietany (choć mogła, bo nie zauważyłam i włożyłam do koszyka, a ona spojrzała), kuriera, który przytachał ciężkie zakupy od furtki, bo znowu zapomniałam o pilocie do bramy i nawet słowem ni pisnął (a inni, z tymi lekkimi paczuszkami, narzekają strasznie, jak zapominam), sąsiadki, która zaproponowała podwiezienie itp. Warto o tym pamiętać, bo kiedy tych małych, pozornie nic nie znaczących gestów brakuje, świat robi się strasznie wrogi i ponury.
    Uściski wielkie! Dziękuję za ten post!

  14. Mysle, ze prowadzenie bloga, to…praca.
    To wysilek,czas, ale i …zaplata. Popularnosc i pieniadze.
    To tez przekraczanie granic prywatnosci i intymnosci, swojej i bliskich.
    Nie mam jasnosci i zdecydowania w temacie blogow.
    Ale
    Twój Julio SZACUNEK, zatrzymuje mnie i nieustannie wzrusza.
    Jest w Twoich blogowych wpisach, zajeciach,
    w odpisaniu na kazdy mail, komentarz.
    Pieknie pokazujesz, jak mozna pieknie zyc.
    Dziekuje Ci, ze chcesz sie soba dzielić.

  15. Julio masz rację w tym co piszesz, zgadzam się z każdym Twoim słowem.
    Ja taka nie jestem i jak do tej pory, mimo prób nie udało mi się, może dlatego, że jestem zawsze z siebie niezadowolona, wszystko to co zrobię wydaje mi się złe, brzydkie, mówię, że nic nie potrafię, itp. Ale ciężko być dobrym w naszym nawet małym świecie, jak ludzie Cię wykorzystują, raz, drugi, potem potrafią za plecami obgadać, wypomną Ci cokolwiek a Ty nie masz na kogo liczyć, jak to się mówi „licz tylko na siebie”.
    A co do tych śmieci w lesie, to nie mogę na nie patrzeć, nie rozumiem, każdy za wywóz śmieci płaci, dlaczego one są w rowie, lesie, górach, jak wyniesiesz butelkę picia na szczyt, dlaczego pustej, zgniecionej nie zniesiesz? Nie mieści się to w mojej głowie!
    Dlatego odkąd natrafiłam na Twojego bloga to zawsze czekam z niecierpliwością na nowy wpis, bo jesteś mądrą, fajną Babką:) I nie rozumiem też niektórych komentarzy zamieszczonych u Ciebie. Ale wiem jedno, to są tylko moje obserwacje, Polak jest bardzo zawistny i zazdrosny! A może tylko tacy są wokół mnie? Nie mogę napisać, że zazdrość jest mi obca, każdy zapewne o coś, a może o kogoś jest albo był zazdrosny, ale wszystko ma swoje granice. Pozdrawiam serdecznie. M S-P

  16. Julio, jesteś mądrą kobietą z pięknym wnętrzem. A słowa o szacunku do siebie samego wydrukuję! Tak bardzo chce patrzeć na życie w ten sam sposób. Chce uwierzyć w siebie i odzyskać dawna pewność siebie ? Pozdrawiam!

  17. JULIO!!!!!!!!!! jesteś WIEEEEEEEEELKA -robisz wspaniałą robotę pisząc swojego bloga -wzbudzasz radość tym którzy go czytają ,podnosisz na duchu tych co mają doła , cieszysz nasze oczy swoimi zdjęciami , uczysz miłości do ludzi i zwierzaków –same ochy i achy– nie tylko moje–gdybym mogła wyściskałabym Ciebie za to, że jesteś ,że jesteś właśnie TAKA, że mogę tu zajrzeć jak mi smutno—wyściskała bym Cię tak, aż by Ci tchu zabrakło —więc proszę dalej napawaj nasze dusze dobrocią jaka z Ciebie wypływa i pisz ,pisz, pisz i nie zważaj na osoby, które to powiedziały –one po prostu CI zazdroszczą, bo nie potrafią tego robić ,bo nie mieli pomysłu żeby to robić i że po prostu są na to za głupi żeby to robić . Są MALUTCY . I jeszcze jedno —gratuluję CI Julio takich Rodziców –wielki dla Nich ukłon i szacunek—przesyłam mocne uściski dla Ciebie i całej Twojej wspaniałej Rodzinki—-KOCHAMY CIĘ

  18. Pięknie pisane, powiedziane…bo życie składa się z drobiazgów i nie należy naszych drobnych gestów, uczynkow umniejszać…splendorów, karier, bogactw nie zabierzemy na tamten świat, ale dobre imię po nas będzie dlugo krążyć wśród ludzi, a dla mnie najważniejsze, że stanę po drugiej stronie przed Nim i pokaże Mu na dłoni wszystkie swoje skrawki życia, te małe, może mało istotne dla innych, ale jednak jak ważne….pozdrawiam

  19. niektórym przychodzi takie myślenie z trudem, bo nie byli tak wychowani. ty masz wspaniałych rodziców, moja mama też taka jest. każdego roku w styczniu mieszkanie mamy pęka w szwach – pół miasta przychodzi, żeby rozliczyła im PITy. a mama nie jest księgową… ściągnęła program na komputer, nauczyła się i mówi wszystkim, że pomoże. nie chce za to nic. czasem ktoś przyniesie czekoladę, kawę, to z wielkim trudem muszą jej wcisnąć. nigdy nikogo nie oceniała… nie obgadała. zawsze powtarzała mi, że najpierw trzeba poznać sytuację, ale nawet wtedy nie nam oceniać co sprawia, że inni są szczęśliwi. pożyczała pieniądze ludziom, którzy bardzo potrzebowali i nigdy jej się nie zdarzyło, żeby ktoś nie oddał. każdy wraca, oddaje i dziękuje. tak się rozpisałam, przypomniałam sobie za jak wiele rzeczy jestem jej wdzięczna, a chciałam nawiązać do tego, że mąż mój czasem tak się w środku truje ze sobą i innymi. staram się jak mogę, żeby te podejście było inne i widzę, że on też się stara, ale czasem nie wychodzi… jego rodzice mają bardzo dobrą sytuację życiową, a za każdym razem gdy tam jestem muszę słuchać o tym jak jest źle… czasem płaczę, bo wydaje mi się, że nie jest szczęśliwy, bo właśnie nie docenia sam siebie… ale codziennie powtarzam jak bardzo dumna z niego jestem i właśnie teraz do niego zadzwonię i znów przypomnę. jak płakać przestanę 🙂

  20. Jak ja tego potrzebowałam…wróciłam ze szpitala i skrzydła mi opadły nieco. Ledwo chodząca zobaczyłam małą kulkę. Po raz kolejny. I pod szlafrok schowałam i do domu mruczące małe zaniosłam. I teraz mi mruczy a może od razu zdrowie wraca. Pod nosem mówię do siebie, że znowu na mnie poparło. Po raz trzydziesty może. I znowu domu będę szukać. I w końcu jestem z siebie dumna. Bo nikt inny tej małej kulki nie usłyszał…

  21. Pani Julio! Juleńko!
    Czytam już jakiś czas te kolejne maje, czerwce, październiki…mieszkając wcześniej w rodzinnym mieście Zabrzu , obecnie w Żorach i napiszę krótko : dziękuję. Wiem , że ludzka zazdrość czy zawiść wokół Pani nigdy się nie nakarmią i zwyczajnie padną z głodu kiedy od Pani bucha taki pozytyw.
    Ściskam za łokcie…cukierków, miodku ,nereczek i co tam tylko misie lubią najbardziej 🙂 pozdrawiam.

  22. A we mnie ostatnio coś pękło. Chyba mam jakiś kryzys, bo zaczynam z dnia na dzień, coraz bardziej tracić wiarę w ludzi. Tak naprawdę to często nie chodzi, o wielkie, bohaterskie czyny dla splendoru, sławy i poklasku. Często wystarczy jakiś miły gest, świadomość, że ktoś o tobie pamięta, dobrze ci życzy. Ostatnio z mężem stwierdziliśmy, ze jak w dzisiejszych czasach życzliwość, chęć pomocy innym czy zwyczajnie bycie miłym w sposób bezinteresowny, zaczyna być utożsamiane z dziwactwem, frajerstwem a nawet bywa podejrzliwe – pomógł mi bo pewnie liczy na rewanż, to się przeliczy. Może jestem w błędzie albo porostu mam ostatnio pecha do ludzi…

  23. Julia, w moich oczach i myślę że nie tylko w moich osiągnęłaś bardzo wiele. Twoim największym osiągnięciem jest dobro które płynie z Twego serca…właściwie jak się nad tym zastanowić to jest to osiągnięcie Twoich rodziców 🙂 Wychowali Cię na wspaniałego, dobrego człowieka. I rodzina którą stworzyłaś, ciepły dom, kochający się ludzie. To jest dopiero osiągniecie! i żadne sukcesy zawodowe i mamona nie są w stanie się z tym równać. A wiem co mowie, bo ja dopuściłam do rozpadu swojego małżeństwa a co za tym idzie rozpadu rodziny. Rozwód jest moją największą życiową porażką i nigdy sobie tego nie wybaczę.
    Życzę Ci samych przyjemności w życiu….
    Monika
    p.s. zeszłej jesieni zeszliśmy się z moim byłym mężem i po pięciu latach znowu mam pełną szczęśliwą rodzinę…po wielkiej porażce przyszedł sukces…mój sukces 🙂

  24. Droga Julio, przywracasz mi wiarę w ludzi. Nie przejmuj się tym, co ktoś tam powiedział za Twoimi plecami, widocznie zrobił to z zazdrości, obgadywanie po kątach jest zwykłym tchórzostwem, bo wiadomo powiedzenie prosto w oczy wymaga odwagi. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie Ci zazdrościł i obgadywał, nie warto się tym przejmować i tracić na to czas. Jeszcze się taki nie narodził, co by zadowolił wszystkich dookoła. Ważne jest, że codziennie wiele kobiet, w tym ja wchodzi do Ciebie na bloga. Dla wielu ludzi jesteś terapeutka, wirtualną przyjaciółką , nauczycielką życia i dla tych ludzi warto robić, to co robisz. Twój blog, to wielki sukces i wielkie osiągnięcie. Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za to Twoje pisanie.
    Wiola

  25. Dziś mam 33 urodziny i jak co dzień weszłam na Twój blog, który daje tyle ciepła i radości,a tu ten wpis. Poryczałam się jak dziecko i wcale nie dlatego, ze jestem w ciąży i czekam na drugiego malucha (pierwszy pięciolatek w przedszkolu na pewno robi babki w piaskownicy, bo rano mi zapowiadał), ale dlatego ze z tego wpisu płynie tyle dobra i nadziei, ze są na świecie dobrzy ludzie, którzy po prostu pięknie potrafią żyć. Dziękuję za ten wpis.

  26. Droga Julio,
    masz calkowitá racjé piszác, ze to jak przyjmujemy sukcesy innych opisuje nas w jakims stopniu jako czlowieka. To wielka umiejétnosc, ale Ci co jej nie rozwinéli, moze po prostu powinni przejsc, zostawic, nie docinac. Zresztá co jest miará sukcesu? Dla dziecka zawiázanie sznurowadel, dla babci udane ciasto, które znika w mig ze stolu, a dla nas tzw doroslych? Ach, proste rzeczy o których tak piéknie piszesz. Masz piékná duszé Julio 😀 Pozdrawiam serdecznie i zyczé zdrówka calej rodzinie! AniaNika

  27. No niestety łatwiej nam dostrzec drzazgę w oku innego człowieka niż belkę w swoim, nie potrafimy cieszyć się z małych rzeczy a przecież z nich składa się nasze życie z małych okruszków dnia codziennego… Pozdrawiam słonecznie?

  28. Julio,
    … I jak tu Ciebie nie lubić, jak tu nie czekać na kolejny wpis, jak nie brać z Ciebie przykładu!!! Noś głowę do góry bo osiągnęłaś dużo… Ta dziewczyna w blond włosach, o której napisałaś to tylko przykład ile dobrego robisz na co dzień… Myślę, że każdemu czytelnikowi w jakiś sposób pomagasz. Ja kiedyś maila juz dawno temu wysłałam z podziękowaniem a dzis dziękuję Ci tutaj za to, że jesteś, że pokazujesz nam siebie i wspaniałe przykłady jak można żyć w zgodzie ze sobą, rodziną, przyrodą;) mi pomogłaś na nowo uwierzyć w siebie i odnaleźć radość z tych maleńkich rzeczy, które przytrafiają nam sie codziennie oraz dla przykładu zamiast widzieć codziennie brudne okno od tarasu to zostawiam te odciśnięte paluszki rączki usteczka moich dzieci na dłużej i cieszę sie z nich… Bo za pare lat juz ich nie bedzie… Wyfruną z naszego gniazda i założą swoje….
    Wielki całus!!!!
    Kurczę ale fajnie byłoby Cie gdzieś spotkać i tak po prostu podejść i podziękować;) ale tak daleko mieszkam…

  29. Julia, czytam twojego bloga od tak dawna, że sama nie wiem jak długo. Dziś swoim postem ujęłaś wszelkie moje myśli z którymi miotam się od dawna… Czekam na twoją książkę !!! Ja swoje małe codzienne sukcesy doceniłam dopiero teraz. Pomimo dwóch genialnych córek, przefajowego męża i wszystkich bliskich mi ludzi oraz spełnienia zawodowego, zdarzało mi się wątpić… Teraz spotkał mnie mały wypadek (niech szlag trafi piętrowe domy- spadłam ze schodów i połamałam obie stopy). Nie mogąc uczestniczyć czynnie w codzienności rodziny, leżąc z dwoma nogami w gipsie…dostrzegłam jak wiele mam i jak bardzo chcę dzielić się tym z innymi. Dla mnie to taki kubeł zimnej wody na ten mój siwy łeb…
    Twoja codzienność i forma w jakiej ją nam opisujesz daje nadzieje, że normalność istnieje i cieszy mnie, że jest ktoś taki kto ją rozpowszechnia. I choć bliżej mi do blogów wnętrzarskich, to jakoś radość na mej buzi się pojawia, kiedy widzę, że Julia Rozumek dodała post na blogu.
    Proszę o więcej takich Julii 😉
    Pozdrawiam Cię ciepło
    Marta

  30. Czasem się zastanawiam ( na szczęście tylko czasem bo czasu mało ) o co chodzi niektórym ludziom- zajmują się tym co dzieje się u kogoś a rzadko tym co na ich „podwórku”

  31. Julka, Ty wiesz jak działasz na ludzi… Jedni Cię podziwiaja i dziekują, inni zazdroszczą. Bo czyjś sukces bardzo rani, a szczególnie, gdy samemu za swoje życie cieżko wziąć odpowiedzialność. Ja Twój blog czytam od kilku lat. I też Tobie zazdroszczę. Tego domu pięknego, klimatu sielskiego, bloga, podejścia do ludzi… Ale powtórzę -ZAZDROSZCZĘ, bez zawiści …Że mnie się tak nie udało , bloga założyć (z rożnych względów), uśmiechać się do każdego , ze nie udało się na męża nie zezłościć i jakoś tak piękniej żyć .
    Julka, twój blog jest dla mnie bezkonkurencyjny, pomimo, że nie widać cię w jakichś tam rankingach, nie słychać o Twoim udziale w blogowych imprezach… Dla mnie to jest właśnie sukces! Przyciągać ludzi bez splendoru i blasku .
    Uwielbiam Cię po prostu!
    :*

  32. Jak to dobrze że dzielisz się z nami swoim słowem i otwierasz nam oczy sprawiając że, zatrzymujemy się i przypominamy sobie co tak naprawdę w życiu jest ważne.
    Dziękuje Julio

  33. Chciałoby się wystosować apel do osoby, która za plecami Twoimi komentarz ten rzuciła. Apel właśnie taki: „człowieku uwierz w siebie! Bo na pewno jesteś dobry tylko nie wierzysz we własne sukcesy, a one są duże, nawet bez umniejszania sukcesów innych. Proszę uwierz w siebie. Warto”.
    Julka mam nadzieję, że wydawca nie domknął jeszcze książki i tekst ten w owej się znajdzie…. Niech konieczne doklei jeszcze z dwie kartki…
    Serdeczności ślę. dobrze, że jesteś:)

    B.

  34. Już to Ci kiedyś pisałam na pewno, że Ty widzisz więcej, to może być dar, jakiś swoisty talent, czy można się tego nauczyć? Nie wiem.
    Nie mam potrzeby oceniania, czy to co robisz to praca, bo co mnie to w końcu obchodzi.A gdyby było? A gdyby nie było? Jakie to ma znaczenie? Znaczenie mają te drobne maleńkie igiełki, co mi nie raz wbijały się jak drzazga pod paznokieć, uwierały nie były wygodne, pokazywały mnie bez filtru. A potem komentarze, inne, że też tak mają, że tak mamy.
    Ktoś mi ostatnio powiedział ” zrobiłaś dla mnie coś dobrego” Ja? Nie działam z intencją robienia dobrze, po prostu żyłam, mówię więc, że co to za dobro skoro ja go nawet nie czułam. Odpowiedział mi ” największe bo nie podszyte egoistyczną potrzebą, takie dobro ponad wszystko”. Myślę że Ty zakręcony stworze masz na swoim koncie trochę takiego dobra. A czy to Twój sukces czy nie, to jak szanowna autorko zauważyłaś sama w sobie poszukasz odpowiedzi. Tymczasem ściskam.

  35. Niewiarygodne ile w ludziach nienawiści , zazdrości i goryczy …
    Ile tchórzostwa !! Pewnie gdyby Cię na ulicy zobaczył , odwrócił by głowę uciekł , albo stał i uśmiechał się fałszywie nie mówiąc nic … Biedny człowiek !
    Jak ON niewiele wie ! Jestem jedną z tych osób , którą nauczyłaś cieszyć się życiem , otworzyłaś oczy na drobnostki 🙂 Dzięki Tobie prowadzę blog , o zupełnie innym charakterze .To nie ważne ! Ważne to , że pozwoliło mi to uciec przed depresją , znalazłam pomysł na siebie 🙂 Czytam Cię już od dawna , każdy post , zdanie ,słowo , jednak dopiero teraz odważyłam się cokolwiek napisać . Dziękuję Ci i chcę żebyś wiedziała . Blog , to sukces Twój WIELKI !!! :)) Pozdrawiam Sybilla

  36. Bardzo mi ten Twój wpis był potrzebny. Bardzo, bardzo! Bo tak mnie jakoś ostatnio frustracja zaczęła dopadać, i zmęczenie, i irytacja. I poczucie bezsensu tej codziennej krzątaniny. Ja to wszystko wiem, o czym napisałaś. Ale czasem tak ciężko się zmobilizować do zmiany nastawienia. Tak ciężko przestawić ten pstryczek w swojej głowie z „niezadowolenie” na „spełnienie i radość”. Ale Ty dajesz motywację, żeby to zrobić. I to jest jak magia. I za tę magię Twojego bloga, Twojego oddziaływania, Twojej osobowości niezwykłej bardzo Ci dziękuję! Jesteś moją kokainą 😉 :-*

  37. No cóż zawsze inni wiedza lepiej od Ciebie czemu piszesz, po co i w jakiej kategorii to sama odbierasz, czy sukcesu czy osiągnięcia? Ja tylko poradzę temu komuś, żeby po prostu nie czytał tego co mu sie nie podoba, ja tak robię .i żółci nie mam . Pozdrawiam, pozdrawiam, pozdrawiam serdecznie.

  38. bo tylko małe, drobne gesty składają się na całość, na nasz wewnętrzny sukces.
    Tak jak i Ty zbieram śmieci, które ludzie na mojej drodze wyrzucą, bo to droga prawie leśna, a oni tak jadą i rzucają gdziekolwiek, bardzo tego nie lubię.
    Nie nam oceniać co jest sukcesem innego człowieka, każdy ma swój. To co dokonał jest na miarę każdego z nas. Dla mnie sukcesem jest dom, rodzina, moje dzieci. Moja praca tez poniekąd.
    Życzę Ci dalszych tych Twoich sukcesów, dalszego rozwoju bloga, zdrowia i co tam jeszcze sobie zapragniesz. Bo każdy potrzebuje szczęścia i radości w tym co robi, aby miał swoją i tylko swoją satysfakcję wewnętrzną.

  39. Bycie dobrym człowiekiem, wrażliwym na innego to największy sukces !!!
    Wiesz Julio, bliskie jest mi to co tu piszesz. Ale powiedz, mi czy Twoi np. Rodzice, nie potrzebuja uslyszec slowa dzieckuje, slowa uzania.. ? Wiesz, moja mama byla i jest dla ludzi,rodziny, ale czasmi przychodzi rozgoryczenie, ze zdrowie stracila, ze tyle pracowala w tle, na rzecz innych, a teraz wiele nie pamieta, zamazlo sie…

    Cudnie jak zawsze napisane. I madrze.
    Pozdrawiam

    arttotiblog.wordpress.com

  40. Julka ,nie znam Cię osobiście ,ale bardzo bym chciała poznać ……. masz taką lekkość w pisaniu ,więc pisz ,pisz i pisz i nie przejmuj się tymi co za plecami gadają ,widocznie to zgorzkniali ludzie ,którzy nigdy nikomu nie pomogli i widzą tylko swój czubek nosa ….. a ja mam nadzieję ,że kiedyś Cię spotkam kochana Julko .Pozdrawiam . Ewa.

  41. Julia, pięknie napisane ale piękniejsze jest to że są jeszcze takie osoby jak ty/wy.. dziękuję że kiedy dzieci zasną i zanim wezmę się do ogarniania tych okruszków po kolacji, sprzątania usiądę przed laptopem z kubkiem herbaty i jest – jest nowy wpis na twoim blogu.

  42. Jak powiedział Pitagoras „Wielką jest mądrością umieć znosić głupotę innych”
    Nie przejmuj się rób swoje jak Twoi Rodzice robili, ci co za Twoimi plecami szemrają… jutro i nich nie będzie świat pamiętał a o Tobie jeszcze długo 🙂
    buźka !

  43. Julio, dziękuję za wszystkie Twoje słowa, za Twoją Wspaniałą Rodzinę. Mam dwa obrusy z Szafy Tosi – szary w dmuchawce i biały w piórka. Służą nam na zmianę i przypominają o Tobie i o tym, że można i trzeba pięknie żyć. Czerpię siły z Twojego bloga. Dla mnie jesteś wyjątkowa i wspaniała. Wydaje mi się, że znam Cię od zawsze. Wracam do różnych Twoich wpisów. Dużo Twoich słów przypomina mi się wtedy, gdy ich najbardziej potrzebuję. Czekam na Twoją książkę. Szczególnie teraz, gdy jest mi bardzo ciężko i smutno ( miesiąc temu odbył się pogrzeb mojego jedynego brata…). Pozdrawiam najserdeczniej.

  44. Wszystko zależy w czym ta osoba mierzy sukces.

    Bo sukces można mierzyć w pln – ach , w euro, w popularności,
    tego ile razy wyświetla Cię w TV, ile razy opublikują, na ile imprez zaproszą,
    w samochodach, w domach ale sukces to też ludzie, miłość, dobro, spokój ducha – to ilu ludziom jesteś potrzebna, ilu osobom pomogłaś nawet ich nie znając, ilu ludzi czyta Cię z większą uwaga niż słucha mszy w kościele………..

    Potrafisz trafić do serc – sądzę, że w tych czasach to rzadka umiejętność.

    Czytam blogi, choć może raczej oglądam, dla zdjęć dla pomysłów dla inspiracji.
    Twój blog jest idealny, niepowtarzalny,
    nie dość że zdjęcia cudne to i to jak piszesz i jak pięknie odbierasz życie, jakie serce masz dla innych ludzi – sprawia że wraca się do Ciebie z niecierpliwością na każdy nowy post.

    Nie znam żadnego innego miejsca- które miałby taką stałą ogromną liczbę komentarzy, pisanych do tego z takim zaangażowaniem.
    Zawsze czytam cały twój post , a później każdy jeden komentarz, to już taki mój zwyczaj i duża przyjemność.
    Widać w każdym poszczególnym słowie jak wiele znaczy Twoja obecność i słowo dla czytelniczek.
    To jest ogromny sukces, wart OGROMNEJ zazdrości i to widać się zgadza.
    Wielu blogom postępująca komercjalizacja i inwestycja w nowoczesne medialne szablony nie pomaga, a nawet szkodzi -u Ciebie szablon ten sam od dawna – a czytelników coraz więcej 🙂 i jak to wyjaśnić ?

    Niestety moim zawodowym otoczeniu sukces mierzy się w ” być ” i w znajomościach ,jednak ja się ku temu nie przychylam i mam to w nosie, moim największym szczęściem jest być wśród tych których kocham, czuć świeże powietrze, słońce na twarzy i ziemię pod nogami.

    Wczoraj skończył mi się napar z kwiatów czarnego bzu – więc o 23 wyskoczyłam szybko pod dom, gdzie mam kilka krzaków i później przez godzinę warzyłam nowy syrop – prawdziwy na lipowym miodzie i czułam się jak mistrz świata patrząc na ten złoty lek 🙂

    Dziś piątek, koniec tygodnia- u mnie od tygodnia dzieci chore oboje – z zapaleniem ucha , temperatura po 39-40 stopni- oboje z wysiękiem – dziś mąż dostał anginy – leży tez z gorączką ( stąd eskapada po bez ) 🙂
    w pracy zaległości –
    ale nie martwię się – choroba minie w pracy się wyprostuje – a ja w końcu dośpię te zarwane noce pomiędzy nurofenem – piciem i siusianiem, czyszczeniem nosków .

    A po za tym, ja zawsze gdy do Ciebie zajrzę czuję się dużo lepiej i pokrzepiam się Twoimi słowami i Twoim ciepłem 🙂

    się rozpisałam, o matko !

    ściskam jak zawsze.
    A.

  45. Pięknie napisałaś…Ja tak sobie myślę czasem że co warte moje uprzątnięcie śmieci, te wszystkie codzienne drobiazgi wobec takich rzeczy, które dzieją się na świecie a wobec których całkowicie jestem bezradna…że nie warto tego doceniać, bo to kropla w morzu… i tak mi otuchy dodaje to co piszesz,że może jednak i te krople mają znaczenie.

  46. Przeczytałam ze łzami w oczach.
    Mi sie z Tobą, Twoimi Rodzicami, Twoją Rodziną kojarzy takie powiedzenie, że „oni są solą ziemi”. Ale żeby nie napisać jakiejś głupoty sprawdziłam znaczenie tego powiedzenia i się zgadza: to znaczy że bez nich Ziemia by nie przetrwała.

  47. Bardzo Ci dziękuję za te słowa jestem w takim momencie życia, że zapomniałam z powodu problemów kim i jaka kiedyś byłam….dla mnie Twoje blogowanie jest bardzo ważne. Pozdrawiam

  48. Nauczyciel Życia…
    Najprostsze myśli najczęściej trudno sformułować,
    Dzięki, wielkie dzięki za takie istoty:-)
    Życzę Wszystkiego dobrego 🙂

  49. Ktoś kto tak napisał, jest zwykłym zazdrosnikiem, no bo jak inaczej!
    I nie pisze tego wcale, żeby slodzic, żeby wychwalac, żeby się podlizywac! Nie. Nie jestem taka…
    Aczkolwiek twój blog to niezły przewodnik po życiu! Nie powiem!

    Ps. A propos śmieci, jadę ostatnio na rowerze przede mną trzy małolaty – jeden rzuca butelka w trawę resztą klaszcze i się śmieje… Wyciągnęłam telefon, udaje ze nagrywam i mówię ze radzilabym podnieść, ta butelkę i wrzucić do kosza.. obraca się i przesmiewczo że nie ma tu kosza, Ale zorientował się ze „nagrywam” odkreca głowę a ja ze jak jest ślepy to niech się obróci bo w innym wypadu zaraz będzie w internecie… Posprzatal! Przerażające ze bez tego ani rusz, bo poprzednio miałam podobną sytuację Ale bez telefonu nie zakończyła się sukcesem! Byłam tak wkurzona że chciałam wystosować jakiś ogólny list do rodziców jak wychowują dzieci Ale co tu pisać jak rodzice sami tak robią… Przykre. Bardzo przykre. Od razu nasuwają się prawidze słowa Marszałka P.

  50. Julio, jak dobrze, że ten człowiek stanął za Twoimi plecami i powiedział te słowa… bo dzięki niemu powstał kolejny post, który daje do myślenia, post w którym zawierasz mądrości tak proste a jakże ważne. Słuchaj takich ludzi, ale rób swoje. Ty jak mało kto, potrafi takie bolące słowa zza pleców zamienić na mądre i dobre…

  51. Moja babcia kiedyś powiedziała mi tak ” Sylwia, nie wolno tracić małych przyjemności życia w pogoni za tymi większymi. Naucz się doceniać to, co masz. Bo jeśli nie będą sprawiały Tobie radości codzienne drobnostki, duże też Cię nie uszczęśliwią” ehh Tak bardzo za nią tęsknię.

    Cieszę się, że Ciebie „mam” i mogę odwiedzać, przypominasz mi mądrością tą moja Ukochaną Kobietę <3

  52. Wiesz co Julio, ostatnio moja starsza 5 letnia córka przyszła do mnie bardzo zasmucona, bo tez chciałaby mieć jakaś moc jak Elsa z Krainy Lodu. Odpowiedziałam jej, ze przecież ma moc, potężna i wielka. Że dzięki niej ja jestem szczęśliwa, ze dzięki niej mam uśmiech na twarzy i z radością wstaje co rano. Nie zrozumiała do końca, ale chodzi teraz dumna i dopytuje: naprawdę mam moc? Jeśli nie nadamy sensu i nie wypełnimy sercem naszego życia to w sumie zostanie tylko rodzenie sie i umieranie. Jestem zawodowa pesymistka, nadąsana królewna na ziarnku grochu, ale tez bardzo empatycznym i dobrym człowiekiem. Mam tez chora młodsza córeczkę. Mogłabym zgorzkniec, zamknąć sie w skorupie i rozpaczać nie widząc nic prócz nieszczęścia wokół siebie…ale kiedyś kiedyś trafiłam na Twojego bloga. Z każdym Twoim postem zmieniało sie moje myślenie, szary pesymistyczny pył odgarnialam na boki, zaczęłam myślec o dobrych stronach zamiast skupiać sie tylko na złych rzeczach. Otworzyłas mi w mózgu ścieżkę do radości z małych spraw, do doceniania tego co mam. Gdyby nie Twoje przemyślenia, którymi dzielisz sie z nami napewno nie wpadłabym na to, by odpowiedzieć córeczce co jest jej mocą. Otwierasz Julio oczy wielu ludziom, krok po kroku zmieniasz innym postrzeganie świata na lepsze. Cieszę sie, ze kiedyś trafiłam do Ciebie i zostałam :-*

  53. Hej Julka !! 🙂 Ja mam jeszcze pytanie skąd jest chusteczka Tosi która ma na głowie?? Szukam czegoś podobnego dla mojej Julki 🙂 Ta torba plażowa jest zamykana?

    Pozdrawiam i ściskam mocno.
    Kaja

  54. zastanawiam się skąd w takiej drobnej kobietce mieści sie tyle mądrości życia Julio ja kobieta 50 letnia oddaję ci wielki szacun za twoje wpisy

  55. Czytam Cię…

    Uparcie i skrycie.

    Sama wzięłam sprawy w swoje ręce . Moje poletko dopiero się tworzy. Nie rzadko czerpię siłę z tego co prawisz,co poczyniłaś kilka lat wstecz. Tak trzymaj, chcę Cię więcej!

  56. a ja tak w innym temacie – mam nadzieję, że jest u Ciebie wszystko dobrze
    zdaję sobie sprawę, że w natłoku życia codziennego i tworzenia książki nie łatwo jest tu być, bardzo doceniam, że znajdujesz chwile na swoje myśli i przelewasz je tutaj,
    one mają tak wiele ukrytych prawd, ale i delikatności, życiowej mądrości oraz przepięknych kadrów
    chciałam tylko podziękować, że Jesteś, to jakby wygrać w toto lotka :-*

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.