wieś.

… będzie dziś o modzie.. przepięknie połączonej z bajką i wsią… ale zanim o niej, pozwolę sobie pokazać Wam kilka obrazków z mojego kawałka ziemi, który dostałam od Taty… tak, bociany też są moje 🙂 zdjęcia ozdobiła jedyna i niezastąpiona Maryś..

OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA OLYMPUS DIGITAL CAMERA

kiedy byłam młodą panienką zachciało mi się tatuażu… jako, że wiek był jeszcze mocno odległy od pełnoletności, trzeba było przyjść z prawnym opiekunem. zapytałam więc Tatę, czy ze mną pójdzie…
odpowiedział jak zawsze.
– tak. pójdę. tylko chciałbym, by to co wybierzesz miało w sobie dużo mądrości..
tatuaż więc zrobiłam dopiero kilka lat temu..
na moim ramieniu rośnie dmuchawiec. 
dmuchawiec kojarzy mi się z ulotnością, przemijaniem, kruchością, przemianami..
dmuchawiec to mój Tato. kiedyś poprosił pewnego malarza o repliki kilku obrazów z dmuchawcem. jeden z nich wisi w moim domu. 
dmuchawiec to dla mnie wieś. rowy usiane mleczami. moje beztroskie dzieciństwo. 
ta wieś od zawsze we mnie drzemie. nigdy się jej nie wstydziłam. a wręcz rosłam w dumę gdy o niej opowiadałam.
tę miłość wypielęgnował we mnie Tato. niedzielne przedpołudniowe spacery, wieczorne przechadzki..
nigdy do tego miasta mnie nie ciągnęło, nie wyrywało mi serca do tętniących życiem  ulic i chodników pełnych przechodniów.
zdarzyło mi się tego miasta tyle, że nie było udręczeniem.. lata szkół w Krakowie, krótki czas w Warszawie..
bruliony pięknych wspomnień.. ale swoją rodzinę widzę tylko na tej ziemi pod lasem, przy ulicy gdzie raz na pół dnia przemknie jakieś auto…
jeżeli miałabym wymienić czynniki z jakich zbudowana jestem ja, moje życie, wybory, potrzeby… byłaby to mała wieś, tam, gdzie na jej skrawku przyszło mi się wychować..

ale miało być dziś o modzie.. a jak zwykle się rozpędzę.. 
ale ta wieś jest nierozerwalnie związana z tym, o czym chcę napisać..
może dlatego jest mi ta kolekcja tak bliska..

ostatnio dostałam  maila z informacją, że jest pragnienie powrotu do korzeni i więcej o dziecięcej modzie… w tym samym czasie zaproszono mnie do kampanii reklamowej marki GAP, i Ich najnowszej kolekcji Peter Rabbit.. 
i jest to naprawdę przyjemność wielka, bo jeżeli Ktoś zna mnie już choć odrobinę czytając blog, to wie, że wszystko jest idealnie wyjęte z mojego poczucia estetyki.
szarości, beże, granaty, lekki róż i musztardowe odcienie..
niezwykle zgrabne połączenie bajki z dziecięcymi krojami… w sposób tak delikatny i nienachalny..
nie ma mowy tu o infantylnych wzorach. jestem pod wrażeniem jak bajecznie można zestawić dziecięcy świat z klasyką.
i ten akcent wiejskiej sielanki  stanowi dodatkowy, wielki atut tej kolekcji.
falbany, kraty, kwiaty (bardzo delikatne i pastelowe), pikowane kurtki..
to taka kolekcja, która przypomina nam obiad u Babci na wsi. stół pod gruszą, cerata. podpiekane ziemniaki z maślanką. wielka szklanka kompotu w małej dziecięcej dłoni.. i picie jednym haustem.. by jak najszybciej biec dalej.. choć Babcia woła „zjedz jeszcze”….
to taka kolekcja, którą widzę rozwieszoną na sznurze, na Babcinym wiejskim podwórzu. i studnia obok. i bala, w której można siedzieć całe popołudnie. i takie wieczory gdzie się już wraca na kolację całkiem wyczerpanym, ciągnąc za sobą kijek robiąc esy floresy na piasku.. leżenie na trawie i obserwowanie chmur przepływanie..
to takie wczesne lato.. wieś, słońce, lekki, ciepły wiatr…
i choć książki uwielbiam, to z przykrością muszę przyznać, że dzieła Beatrix Potter nie czytałam.. ale obiecuję nadrobić i zdać Wam relację… bo to przecież legenda..
owa kolekcja tak mną zawładnęła, że wybrałyśmy się z Antką na zakupy…
Peter Rabbit największe rozmiary ma na 24 miesiące i my się ze swoimi 18ma zmieściłyśmy!
mieszkamy na szczęście 15 minut od GAP’a.. to co upolowałyśmy pokażemy przy następnej okazji… 
niestety nie zdążyłyśmy na królicze uszy… a nie ma nic bardziej rozbrajającego niż swetry, czapki, kaptury z uszami…
jak dla mnie wielki aplauz dla projektanta, za to jak idealnie poradził sobie z tematem..
niebieski sweter, musztardowe spodnie i pikowana granatowa kurtka sprawia, że nabieram ochoty na syna, a przecież ja chcę pełny dom córek!

więcej kolekcji na FB GAP’a i filmik z aranżacji do sesji Króliczego świata..

sza

gap3 gap2 gap1 298312AG08f100 (Kopiowanie)

 

54 odpowiedzi na “wieś.”

  1. U mnie trzy dmuchawce pusza się na obrazie w sypialni – 2 duże, 1 mały… zupełnie jak nasza trójeczka;-)
    A z opowiastkami Beatrix Potter raczej ostroznie – duzo w nich przemocy ( bicie dzieci np)… całosci nie czytałam, bo Patka chciała tylko o Tyci Myszce i Tomku Kociaku ale znielubiłam…
    Co nie znaczy ze kolekcja Gapa mi się nie podoba – podoba mi sie baaardzo…:-)

    1. chyba nie ma ludzi, którzy nie rozkochiwaliby się w dmuchawcach..
      do książki przystąpię na pewno bo jest tak wiele opini, że z chęcią poznam swoją 🙂

  2. Julio ja też kocham wieś,choć mieszkam nie mieszkała,ale każde ferie,wakacje właśnie na niej spędzałam,cudowny beztroski czas,aż mi żal że Marcysi takiej wsi dać nie mogę;(
    ale wpadnę kiedyś do Justynki na chlebek,to choć trochę się nacieszę:)
    to że mamy podobny gust to już od dawna wiem,bo nie ma Tosia ciucha który by mi się nie podobał:)!
    i kolory też te same uwielbiam,gapa kocham od dawna,a tą kolekcję pokochałam od piewszego wejrzenia!super post:)

    1. Widzisz, macie to szczęście mieć GAPa na każdej ulicy.. ale ja tez nie mogę narzekac bo 20 kilometrów, a może nawet nie…
      a do Justynki.. trzymam Cię za słowo, że przyjedziesz :*

  3. Tak pięknie o tej wsi, że aż mi tęskno do mojego kawałka ziemi… do wiosny na mej łące…. do dmuchawców… ech, a tu Kraków trzyma „rękami i nogami” 🙂
    pozdrawiam
    Kasia

    1. Uwierz, że i mnie się tęskni do wsi, bo ja nadal siedzę w mieście… w samym centrum .. ale wiosy uparcie wypatruję by na ta moją wieś rodzinną pędzić..

    1. oh jakie faux paux… bo te zdjęcia na końcu tych ciuszków i ja się wyłącznie na ich w komentarzy skupiłam, a przecież te marysiowe grafiki jeszcze bardziej cudowne! i ta ważka na stokrotce i to pranie, rozczuliły mnie ogromnie i wieś mi się zamarzyła…. jak kiedyś wybudujemy dom, to na wsi bezapelacyjnie, uzgodnione to mamy od samego początku:)

      1. fajnie mieć taki fach w ręku jak Maryś, nie..? tak na codzień można sobie świat upiekszać na każdym kroku… bardzo Jej tego zazdroszczę.. 🙂
        A kolekcja .. o tak.. powiem Ci, że jak ja nie lubię bajek w ubrankach, tak ta jest perfekcyjna..

  4. Od dawna nie było tak świetnej kolekcji w Gap, a lubię tę markę. Tym razem naprawdę przeszli sami siebie, choć moim zdaniem ubrania są kwestią drugorzędną względem klimatu, przesłania i patronki/inspiracji. Uwielbiam Beatrix Potter za jej realizm, taki magiczny, ale jednak realizm, aa wręcz naturalizm w opisach wsi i życia zwierząt. Mój synek się jej bajek boi, ale wierzę, że kiedyś doceni tę prawdę, która w nich jest. Tym bardziej, że cały tom wierszy czeka na przemijanie jego lęku, a obok tego tomu siedzi sobie też cierpliwie… Królik Piotruś 🙂

    1. Tak kusisz, że musze przeczytaj czym prędzej..
      A powiem Ci, że ta kolekcja na żywo jest tak piekna.. ja nie miałam pojęcia na co się zdecydować.. wszystko bym brała.. 🙂
      ale wzięłam kilka rzeczy i już niebawem się podzielę cóż to mam dla Tochy 🙂
      ale Ty możesz z Niedzwiedziem na rozmiarówkę super wkoczyć 🙂
      bo np szarych śpiochów już na rozmiar Tosiny nie było.. a są taaaaaak urocze.

  5. Nie moge napatrzec sie na te cudowne upiekszenia marysiowe. Rewelacja! Jak sie robi takie cuda?
    Kolekcja Peter Rabit rowniez przepiekna. Tyle w niej stylu i prostego szyku. W polaczeniu z grafikami rabita… mozna by sie dlugo zachwycac… 🙂

    1. nie mam pojęcia jak Maryś to robi, ale na pewno nie zrozumiem.. bo to talent chyba trzeba a u mnie brak i sto milionów komputerów na biurku… a ja mam jeden i go nie rozumiem..
      Peter Rabbit podbił chyba serca wszystkich 🙂

  6. A wiesz Jula, że mój Łukasz jest ze wsi, gdzie max 20 rodzin mieszka? 😉 I też kocha tę sielankę, do Bieszczad go ciągnie, chciałby na łono natury wrócić… Ale ja się nie dam, ja bym umarła, z nudów bym zdechła 😛 Ale jak kiedyś pisałam, uwielbiam taki odpoczynek, agroturystyka, moje kochane konie, pola, łąki i lasy… Ale ja w centrum miasta od urodzenia! 🙂 Wszystko chyba z dzieciństwa, z wychowania się bierze… GAP lubię, choć przerażają mnie polski ceny tej „takiej sobie” firmy. Przecież to jest jak H&M, nic lepszego, materiały się drą, jedynie dizajn ciekawszy, bo projektantów znanych zatrudniają… Tylko u nas to nie wiadomo jaki lans, a w UK czy USA to firma sieciowa tak samo przeciętna jak każda inna i ubrania tanie (ale to dlatego, że podatki niższe) 😉

    1. a jak pisałam posta to myślę.. na pewno tu Mira zostawi komentarz i napisze, że Ona kocha misto, samo centrum 🙂
      Wiesz, ceny nie są tej kolekcji jakies zabójcze. bardzo normalne. podobne do H&M. a Maryś mi mówiła, że dawno temu przywozili ludzie z zagranicy GAPa bo to były ciuchy na pokolenia, z rewelacyjnych materiałów. Ja troszkę mam dla Tosi z GAPa i jestem zadowolona, oprócz tego, że sweter zafarbowałam, ale ze swojej winy.. 🙁

      1. Hahaha no raczej! Ale tym razem w innym kontekście, prawda? 😀

        My też mamy rzeczy z GAP’a! Tosia miała piękne ala dziergane sweterki i czapeczki z uszkami i buciki z zimowej kolekcji zeszłorocznej i to było super jakości. Jednak ciuszki z tych cienkich materiałów zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych są wątpliwe. Ale generalnie firma spoko 😉

  7. piękna Twoja wieś Julisiu ! bociany i grusza. I to pranie. ja uwielbiam prać. I na to wiosenne pranie już się doczekać nie mogę. Ozdoby Marysiowe boskie! I taki bocian, by mi się już przydał….całusy!

    1. bo ta wieś to taka beztroska.. jak tam siedzę pod tą moją gruszą to mam wrażenie, że nic oprócz tej chwili nie istnieje.. nie problemów i zmartwień…

  8. wsi spokojna, wsi wesoła….ja też ze wsi ale moja się zaczyna za bardzo urbanizować, nawet jednej krowy tam nie ma;)
    i ten patyk ciągnący się po piasku dużo wspomnień u mnie wywołał…ja do tego dodałabym jeszcze kankę z mlekiem niesioną od gospodarza:) ile razy ja tego mleka nie doniosłam!
    i to pranie Maryś! Jejku! niech się schowają te nasze suszarki i kaloryfery! jak ta pościel na lince powieszona w sadzie pachniała…
    ale miasto polubiłam też;)
    kolekcja świetna tylko szkoda , że się nie załapiemy wiekowo;)
    aha! Twoje chcenia nie mają wiele do rzeczy, nie łudź się ;)ja byłam zawsze pewna , że będe miała córkę! syn mi przez myśl nie przeszedł….:) a teraz tylko czasami się dziwię jak część mnie może być chłopcem?;)

    1. o tak, kankę my mieliśmy zieloną. z czarną pokrywką. mój Adaś mi zawsze opowiadał, że nigdy kanki nie doniósł bo zawsze wypł po drodze 🙂
      zdecydowanie jak Maryś opisze wieś to człowiek zamyka oczy i jest w samym sercu tej wsi…
      czuję, że drugi będzie syn… ale gdybym miała wybrać to córkę bym chciała..
      hmm… czas pokaże 🙂

  9. ojjj tak tak ja tez marzę o powrocie na wieś, urodziłam się w małej mieścince w domu z wielkim ogrodem…a teraz w Krakowie tego mi tak bardzo brak i tęsknię. … ale kiedyś będzie czas na ten powrót 🙂 mam nadzieję.
    A co do ubranek – to chyba dlatego sama zaczęłam dzieciom szyć ubrania, bo pomimo tego że tona jest w sklepach ubranek to rzadko coś mnie powalało na kolana jednocześnie jakością i wzorem. A swoją drogą – co do uszu – to właśnie uszyłam kurtkę lwa z uszami 🙂 – jeśli masz ochotę to zerknij 🙂
    A teraz jeszcze o Tacie – taki Tato to skarb, to jest cudowne , że nie zabronił zrobić tatuażu tylko pozwolił Ci to przemyśleć, potraktował jak równą sobie a nie jak małe dziecko…choć już nie takie małe – ja miałam to szczęście, że mój tato też dość rozsądnie podchodził do takich spraw różnych. Jednak jak ma się oparcie u najbliższych to nawet mieszkanie w wielkim mieście przy pragnieniu wsi rozkosznej jest do zniesienia 🙂

    1. jak ja zazdroszczę ludziom, którzy potrafią szyć.. bo ja myślę, że do szycia trzeba mieć zdolności manulalne.. nie da się ot tak usiąść do maszyny i wyuczyć się na pamięć..
      Ja myślę, że mnie tacy rodzice spadli jak z nieba.. bo ja byłam bardzo niesfornym dzieckiem.. i to Ich podejscie do sprawy pozwalało mi czasami coś pomyśleć, nie zbłodzić tylko dlatego, że chciałam i już..bo gdyby byli rygorystyczni to ja bym na przekór…

  10. A juz myslalam, ze o innej kolekcji bedziesz pisac 😉 Gap juz od dawna ma moje serce, wszystko super praktyczne i w swietnej tonacji. Kolekcji Peter Rabbit nie widzialam jeszcze, ale z tego co widze warta jest obejrzenia :))

    Ja tez za moja mazurska wioska tesknie, a szczegolnie juz latem gdy tu jak zwykle pada, a tam grzeja promienie slonca i tylko przez tego skypa zazdrosc bierze, ze oni tam, a my tu. Chyba odkad pojawil sie Szymon to nawet bardziej mnie do Polski ciagnie, bo jaka to strata dla dziecka wychowywac sie bez dziadkow 🙁 i na ta Twoja wioske chetnie bym sie wybrala, bo tak pieknie w wielu postach o niej piszesz, ze mam juz nawet wrazenie, ze ja znam 😉

    1. zapraszam Cię z całego serca na piknik od moją gruszę..
      a pragnienie by na wieś od kiedy jest Szymi.. wydaje mi się, że gdy jesteśmy sami to pędzimy, czasami nam z tym wygodnie, miasto daje dużo możliwości, zajmuje czas.. a gdy pojawia się dziecko to człowiek chciałby przystopować.. pokazać dziecku spokój, beztroske.. no i Ci dziadkowie.. to fakt, skarb.
      GAP ma swoich zagorzałych wiebicieli… a jak ktoś nie był, to ta kolekcja mocno przekonywująca…

  11. Koniecznie przeczytaj opowiadania Beatrix Potter. Ja z moimi bliźniętami ciągle wracamy do tej księgi. I te piękne ilustracje… pozdrawiam.

  12. Bajkowo, sielsko i anielsko mi się zrobiło po Twoim poście. Jakiś taki rozdźwięk czuję pomiędzy nastojem, a tym co za oknem widzę. Kolekcja Gap piękna.

  13. Mieszkam w Warszawie, 20 min od centrum, betonowe ogrodzone osiedle. Jednak gdy wyglądam przez okno widzę pola dwa, dziki, bażanty i Wisłę, traktor po polu jeździ, kogut pieje w pobliskim gospodarstwie, zapach lasu unosi się w okolicy.
    Taka moja miejska wieś. Do centrum nigdy nie wrócę.
    Kolekcja Gap faktycznie piękna, jednak dla nas trochę za droga. Ale popatrzeć można 🙂

    1. Ja też mam takie mieszkanie w Bielsku Białej. 5 minu od centrum a z okna kury, traktor na polu…
      ale, że 20 minut od Warszawy jest jeszcze takie miejsce? 🙂
      Ta kolekcja nie jest droga. ja jestem zauroczona piżamką. góra jest cieplutka, podwójna a dól cienki, bo dziecko najczęściej przykryte..
      spodnie, sukienki, seterki po 59, 89.. no i u nas zostaje na kolejne potomstwo 🙂

      1. Jeśli ubrania dobrej jakości to faktycznie warto kupić 🙂 i zostawić dla malucha 🙂
        Ja mam już dwójkę, nie planuję kolejnego wiec może dlatego tak patrzę na to 🙂
        Mój zakątek jest na Białołęce 🙂

  14. Niedawno tu trafiłam i przyznam, ze Twój blog zrobił na mnie ogromne wrażenie: poczucie stylu, estetyki i wrażliwości… Chętnie zagladam…
    Pozdrowienia
    Ania z Milowego Wzgórza

  15. Zabawne… Moi „wiejscy” rodzice pouciekali do miasta, żeby mnie w nim wychować, wykształcić i dać „lepszą” przyszłość. Potem, kiedy ja z tego miasta uciekałam, żeby położyć się na łące i gapić godzinami w chmury, żeby odprowadzać na łąkę za lasem krowy, żeby z zimnej studni ciągnąć wodę, żeby iść przed siebie polnymi drogami i zatrzymywać przy każdej napotkanej kapliczce, żeby odpocząć, żeby nabrać dystansu – patrzyli zadziwieni 😀 Po co uciekali? Wyrwali mnie z korzeniami ze świata, który jest od czubka nosa, bo ostatni bosy palec stopy MÓJ. Dokąd sięgam pamięcią – marzy mi się kurna chata. Piec. Marzy mi się własna marchewka w przydomowym ogródku i mięta zrywana prosto znad kopca piwniczki. Marzą mi się dalie, malwy i słoneczniki na tle drewnianych bel fasady domu. Marzy mi się kurnik, stodoła, zapach siana wymieszany z polnym wiatrem. Marzy mi się śpiew ptaków o poranku zamiast budzika. Bose stopy łaskotane kroplą rosy przed gankiem. Fruwające prześcieradła, jak chmury na nieba błękicie. Krowy w łaty. Kury znoszące jajka do prawdziwego ciasta. A kiedy zamykam oczy słyszę w uszach „Polka Dziadek” – to wspomnienie każdych moich wakacji, moich nieustannych ucieczek z domu w mieście do domu na wsi…
    I kiedyś się spełni!

    1. Piosenki wysłuchałam z Tosią. wytańczyła się na stole. Ona ciągle po stołach łazi.. ciekawe kiedy spadnie.. ale myślisz, że słucha jak ja mówię. nic! po matce to ma!.
      wiesz, te Twój tekst o wsi… to taki, że ja żałuję , że Ty tylko tu maowałaś.. mogłam Ci dać wpis gościnny 🙂
      a ten piec… ja jak będę u rodziców to zrobię zdjęcie Ich pieca kaflowego w kuchni. koniecznie. dla Ciebie. ale, ale… przeciez Ty na wiosnę tam ze mna jedziesz…

  16. Drogi święty Mikołaju… e… to nie ta pora roku. Drogi zajączku, przynieś nam na Wielkanoc szarego rampersa i jeszcze tego w kratkę i… z resztą niczym chłopięcym nie pogardzimy ;-).
    Ale żeby nie było, najpierw zachwyciły mnie dmuchawce. Kocham, kocham, kocham!

    1. tak, te chłopięce mi się podobaja bardziej od dziewczęcych.. ten rampers w kratę…
      ale dla dziewczynki jest przepiękna bluzeczka w różowe króliki…
      dmuchawce można pokochać nad życie…

  17. Hmmm dmuchawiec mówisz ciekawe… Ja kiedyś byłam zafascynowana tatuażem ale zawsze u kogoś, sama nigdy nie zdecydowałam się bo miałam jeden problem podobnie jak Twój tata chciałam, żeby to było coś czego nie będę żałować ani następnego dnia, ani za 10 lat i tak czas uciekał a ja dalej bez znaku na ciele i teraz kiedy już moje największe marzenie leży w łóżeczku obok wiem gdzie o co będzie widniało na moim nadgarstku już niedługo, rok czasu od jej urodzin zajęło mi podjęcie decyzji aby pokonać strach przed igłą 🙂
    GAP’a znamy z M. i lubimy a jako, że jesteśmy sąsiadkami też mamy do niego rzut beretem 🙂

  18. Beatrix uwielbiam jako kobietę, jej biografię, historię. Jako autorka już mniej mi pasuje. Trochę inaczej bajkę rozumiem, i innej oczekuję, mimo, że postacie cudne.

    Natomiast wieś, lubię na nią patrzeć. Na dzień lub dwa pojechać. Oddechu złapać. Pola zapach poczuć. Dłoń w kłosach dojrzałych zanurzyć. Na krowę żującą trawę popatrzeć. Konia dosiąść i w galopie po lesie się puścić. Ale jednak ja to zwierze miejskie. Choć może, gdybym gdzieś tam, na wsi, swój dom miała potrafiłabym się odnaleźć, gdy jadę w odwiedziny toinaczej trochę. Chociaż jako dziecko wieś kochałam, może teraz jako matka inaczej wieś odbiorę?

  19. Cóż, ja miastowa. Miastowa do szpiku kości. I na wieś mi ani nie tęskno, ani mnie wieś nie wzywa 🙂 Nawet nie spędzałam wakacji u babci na wsi, bo babcie kamieniczno-blokowe. No, ale spędzałam je całe z Dziadkami nad jeziorem, wokół jakieś gospodarstwa były, potrafię odróżnić pszenicę od żyta i jęczmień od gorczycy 😉 Wiem, jak smakuje mleko prosto od krowy i świadomie wybieram takie 2%. Były i lasy, w których zbierałam z nimi maślaki, kurki, jagody i orzechy laskowe, widziałam sarnę, dzika i puszczyka. Kiedy jednak moi rodzice zdecydowali o budowie domu pod miastem, nie mogłam tego pojąć i nie pojmuję do tej pory. Tak na wsi na stałe?! Apartament w centrum, najlepiej Nowego Jorku – to jest to. Nie przekonuje mnie nawet tupot małych stópek po wilgotnej trawie za domem 😉

    Tym niemniej kolekcja ładna, przyjemna dla oka. Oprawa super.
    A Maryś… coż, Maryś jest mistrzynią świata!

  20. zazdrość to takie okropne uczucie, ale jakże ludzkie. bo my w blokowisku, a ziemia nasza nieruszona bo każdy ma inną wizję, ale nikt z tym nic nie zrobi. Od kilku tygodni męczy mnie myśl, że ludzie to tak trzymają, zapisują, ubezpieczają się, uposażają. Gdyby coś się stało! Jak tylko mnie nie będzie to dostaniesz! A na co komu tyle teraz na koncie i za miastem jak nikt pożytku nie ma. Ja i moje dziecko TERAZ nie mam gdzie mieszkać. A nie jak ICH nie będzie za 20, 30, 40 lat. TERAZ mam siłę budować dom, adaptować strych… i chcę żeby się razem ze mną tym cieszyli. wolę TU i TERAZ : )

    Szczęściem od Ciebie bije! : )

    Tulę Tochę.

  21. Znieruchomiałam.. moim odwiecznym marzeniem było i jest pojechać na wieś, na jakiś czas, lepiej zapoznać się z naturą, poczuć pełnię życia, a Ty.. Ty to miałaś na co dzień.. A najbardziej to chciałabym pobudzić w Blance tą chęć spędzania czasu na świeżym powietrzu, zbieraniu mleczy, zdmuchiwanie dmuchawców.. Teraz bardzo rzadko można zauważyć dzieciaki biegające za strzałkami lub chowające się za rogiem, nic tylko tv i komputer.Szkoda wspomnień i dzieciństwa..
    A zdjęcia oczywiście mega !

  22. wies jest piekna,ma w sobie to cos wyjatkowego 🙂
    ja sie tam wychowalam ale ta moja to taka wiocha zabita deskami,gdzie psy d… szczekaja 😉 jednak ciagle ja lubie,gdzie sekunda i jestes na podworku i nikt sie nie zdziwi jak bedziesz w pizamie 😀 i jest mi strasznie smutno,ze moja babcia juz tam nie mieszka,nie bedzie szans aby moja Madzia zaznala jej smaku….meza ciagnie na wies na odludzie ale mnie juz mniej (choc domek letniskowy jak najbardziej TAK)bo jednak choc czesto mnie ludzie wkurzaja to lubie sie miedzy nimi otaczac 😉
    kolekcja bomba,szkoda ze to juz nie nasz rozmiar
    :*

  23. I ja ze wsi narodzona… Chyba dlatego bliskie są mi romantyczne wzory, styl angielski, łąki, pola, drzewa, kwiaty, drewno, kałuże, pikniki… Chyba dlatego marzy mi się dom w samym sercu sadu. Chyba dlatego zawsze mi tęskno na te Mazury, co biedne ale tylko w pieniądze, bo jak żadne inne tereny Polski bogate w naturalne piękno, słoneczne, zielone, pachnące, kolorowe, przyjazne dla wszystkich. I tak bardzo się cieszę, że już niedługo tam zawitamy i że niedługo bliżej mieszkać będziemy! Chcę moją Agacinę nauczyć czerpania przyjemności z pobytu na wsi. Chcę, by mogła wdrapywać się na drzewa, rwać sukienki na płocie, biegać za motylami i czytać książki w cieniu drzew (tego ciężko doświadczyć w mieście).
    Julia! Bój się Boga! Beatrix Potter nie znasz? 😉 Jej książki okraszane są najpiękniejszymi ilustracjami jakie do tej pory miałam okazję w książkach widzieć! Pamiętam też jedną bajkę ekranową stworzoną na podstawie jej opowieści i na wzornictwie tych ilustracji. Najbardziej lubiłam, co ja mówię, lubię Panią Tyci Myszkę. Z mężem wybraliśmy dla Agacinki na Wielkanocny prezent właśnie książkę z opowieściami tej autorki.
    p.s. piękne zdjęcia! Piękne! Dziękuję Ci za ten post! Bardzo, bardzo dziękuję! Buziaki dziewczyny! :*

  24. Pięknie piszesz.
    Oczami wyobraźni przeniosłam się w Twoje miejsca i czuję się jakbym tam była. Tak sobie czasem myślę, jak czytam Twoje wpisy, że chciałabym umieć tak wyrażać swoje odczucia.

    Kolekcja cudna, szkoda że moje dzieciaki już za duże.

  25. jak to jest z tymi powrotami? najpierw myślisz tylko o tym jak uciec, do szerokiego świata i do tego co ze sobą niesie, potem się dusisz w szarym blokowisku, potykasz o ludzi stadnie wszędzie pędzących z takim natężeniem, aż wreszcie zrozumiesz. moje miejsce na świecie to też obecnie wieś. wieś prawdziwa. taka, co to osiedla willowego nie uświadczysz, bo ziemię po rodzicach wyprzedawać to grzech, więc sami swoi. z jednej strony puszcza, z drugiej pola i łąki. jak idę rano na przystanek to dzięcioły słyszę i wdycham zdrowe sosnowe olejki eteryczne. jest sklep, jeden, co to wszyscy się znają i dla mnie zawsze chleb krojony z siemieniem i sok malinowy do herbaty – „daj Pani ten najlepszy”. rano, jak odsłonimy rolety to w tle albo sarny galopują (…patrz mamo – jedna, dwie trzy, pięć!) , albo bażant tłuścioch przeleciał przez ogrodzenie i rozsiadł się przed samymi schodkami, o i dudek na płocie się stroszy. a do tego wszystkiego 15 minut autobusikiem do pracy…i jak tu można było Warszawę pokochać, no jak, nie dało rady. pozdrawiam!!!!

  26. Uwielbiam tę bajkę.
    A ta scena rozczula mnie wyjątkowo. Za każdym razem ogilam się, obsmaram po pas i ogarnąć potem serca swego poruszonego nie mogę.
    Pewnie emocje wzmocnione są faktem, że mam identycznego dziadziusia…IDENTYCZNEGO! Który też został już sam…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.