Kiedy nie prowadziłam bloga, świat pisanych w sieci „pamiętników” był mi zupełnie obcy. Nigdy ich nie szukałam, nie podglądałam, nie googlowałam.. Chyba nawet nie wiedziałam, że takowy jest… Może wiedziałam, że coś takiego się dzieję… ale, że aż tak… Będąc w ciąży znalazłam jeden.. I wystarczył za miliony. Wszystkim o nim opowiadałam, linkowałam w mailach, na portalach… Green Canoe. A w nim wszystko to co dla mnie jest kwintesencją piękna. Wnętrza, ogrody, konfitury… Wszystko to stworzone w głowie jednego człowieka. Jednej kobiety. Niezwykłej. Nieopisany zaszczyt mnie spotkał… w najnowszym letnim numerze Jej magazynu, pojawiło się kilka zdjęć robionych przeze mnie. Dziękuję Asiu 🙂
Ja marzę, by kiedyś ten magazyn można kupić na papierze. Jak dla mnie arcydzieło…
Kliknijcie w okładkę i wybierzcie się na spacer po niezwykłą przygodę.