fajeczka

Generalnie na wódce mi nie zależy.
Przypomina mi się historia rodzinna, gdy na ognisku pytam Ciocię czy nalać Jej wina czy piwa, a Ona odpowiada – mnie to dziecko alkoholu daj!
Ale mnie generalnie na alkoholu nie zależy. Tańczę po stołach bez wódki.
Drę się najgłośniej, gadam najwięcej.
Jak mi już Kto naleje, to chodzę z tym drinkiem całą imprezę. Jeśli jest nadpite to najprawdopodobniej dlatego, że mi się to wylało, bo gestykuluje mocno, albo Ktoś na mnie wpadł lub podpił bo pomylił naczynia.
Nie, nie! Coś tam alkoholu mój język liznął, ale to dzieje się sporadycznie i bardzo mało.
Generalnie mój stan, to albo wrodzona natura albo udawanie żeby nikt nie mówił – a to Ty nie pijesz? No napij się!
Mój Tato jako, że nie pił 65 lat, to zawsze miał przyszykowaną odpowiedź na takie nawoływania i mówił – Nie, dziękuję, po alkoholu robię się agresywny.
I wtedy wiadomo, nikt do bitki się nie garnie to i Andrzejowi nie polewa. Każdy ręce do góry w akcie poddania się podnosił i Tatuś miał spokój.
Jako, że mój konkubent rozwiązania przeróżne i bystrość swojego teścia podziwia, to dziś również owymi słowami się posługuje, bo za alkoholem nie przepada.
Drugie, które podłapał, to przedstawia mnie jak mój Tato Mamę.
– A to moja pierwsza małżonka. – tu Tato wskazuję na Mamę.
I rozmówca zgłupiony. Bo jak? Trzy ma i z pierwszą akurat przyszedł? Czy co planuje? Ze dwie jeszcze, lub chociaż drugą?
Ale do alkoholu wróćmy.
Generalnie na wódce mi nie zależy. Ale fajeczkę zajarać to sobie lubię.
I niezwykle bawi mnie namawianie do alkoholu – Nie pijesz? Napij się. Jeden drineczek.
Za to do fajeczki mówią wzburzeni – Ty palisz?!
Odpowiadam, że paczkę na tydzień. To o paczkę za dużo – komentują.
Zastanawiam się czy powinnam wtedy zapytać – kłócisz się z mężem? To o dwie kłotnie za dużo.
Krzyczysz na dzieci? To o wszystkie krzyki za dużo.
No więc palę. Ale po kryjomu. Muszę. Dla Mamusi.
Tradycji rodzinnych bezcześcić nie można.
Mama się przed Babcią Adelą kryła to i ja przed Mamą Elą muszę.
Wiecie, jak żur w niedziele na śniadanie od pokoleń, tak i fajeczka skitrana za rogiem domu, gdy rodzice z wizytą wpadną. Pal licho tam ta czterdziestka na karku. No bo czy my żur przestali pić bo wiek w posunięciu? No nie.
– Patrz no Jula czy tam Babcia nie idzie, ja sobie tu zapalę.
I ja patrzyłam. Babcia w kuchni cerowała albo na teleturniej patrzyła, a Mamusia na tarasie maszka buchnęła.
Ja generalnie w nałogi żadne w życiu nie popadałam, i te fajeczki na czas ciąż bez problemu rzucałam, to se je pale.
Ale pale przede wszystkim, bo se myślę, że jak ta Szymborska paliła i ta Tokarczuk pali, to ja też tera nie zaprzestanę, bo jakby mi Nobla szykowali i przez to niepalenie miałabym nie dostać, no to przecież szkoda…
Będę palić w oczekiwaniu.
Teraz mam taki obrazek przed oczami. Siedzę przed domem. Na trzecim schodku.
Palę tego papieroska, a od strony lasu listonosz jedzie na rowerze i macha mi z daleka listem krzycząc – Pani Julio, Pani Julio, Nobel przyszedł!
A poza tym… Umówmy się… Każdy wie, że tam, gdzie się zbierają palacze, tam są najlepsze rozmowy. Jak impreza, to w garażu stoi pięciu palących i piętnastu niepalących kisi się w tym dymie, bo rozmowy i dowcipy warte okopconych włosów i ciuchów.
Zatem z rozbawieniem słucham rad ludzi odnośnie zarzucenia nałogu. Wiadomo, w dobrej wierze chcą. To i ja w dobrej wierze Im poradzę by odstawili cukier, węglowodany, mięso i kwas hialuronowy. No. To mamy wyjaśnione. Że każdy se tam sam musi jakoś w życiu swoim zarządzić. Bez skrajności, z nutką dystansu.
Zatem wyszłam z wieczora zapalić. Przed dom, na schodku żem se siadła.
Wydzwonie do siostry. Bo to można wraz z końcem fajeczki powiedzieć – dobra, lecę i w połowie zdania przerwać bez krępacji. A jak już się gdzie zadzwoni dalej, to trza jakiś wstęp, rozwinięcie i to zakończenie – no pa, no pozdrów, no trzymajcie się, no wpadnijcie, itd…
A siostry rodziny pozdrawiać nie muszę, bo Oni pozdrowieni są po więzach krwi, wpadają bez kurtuazji, kiedy zachodzi potrzeba, tęsknota lub święto jakie wypada.
Generalnie gadka idealna na fajeczkę.
Idzie znowu po rodzinie, bo Mama przy każdej fajeczce do Bożenki dzwoni.
Potem Ala, córka Bożeny mi dzwoni i zdaje relacje co to ugadały (bo ma pokój nad tarasem Mamy Bożeny). Lejemy z tych Mam potem okrutnie. Bo są śmieszne fest.
I niech se ta moja Mama pali ile chce. Wszystko co miała zrobić w życiu, zrobiła najlepiej jak się dało i w niczym Jej te fajeczki skitrane przed Adelką nie przeszkodziły.
Co ja Jej będę rządzić? Toż to wolny człowiek jest. Jak będzie chciała to rzuci, a jak nie to choćbym ja do Częstochowy na kolanach się przeciorała to nic nie da.
Dobra. Wychodze. Dzwonię. No bo myślę, jak wyżej napisałam, że zadzwonie do siostry i będzie można przerwać kiedy się tam zechce. Jak się ostatniego maszka ściągnie.
Ale… Nie, to by paczka mogła pęknąć, bo moja siostra nawet jak nie ma nic do powiedzenia, to mówi to dwadzieścia sześć minut.
– Nie wiem Jula co słychać – poddenerwowana wyczuwam, coś tam przestawia, robi. – bo nic się nie działo od kiedy wczoraj gadałyśmy. Nic się nie dzieje bo wiesz…. – i tu następuje te dwadzieścia pięć minut mówienia, czemu nic nie słychać i czemu nic się nie dzieje.
W tym czasie mój syn wychylił się z drzwi trzy razy z jakimś zapytaniem. Ja wtedy te faję za nogę chowam jak hipokrytka. Zapominam, że to w zwyczaju mamy się chować przed Mamą a nie przed dziećmi. I mówię Mu – już, już idę. Zamykaj Synku, bo zimno leci. Latem Mu mówię, zamykaj Synku, bo muchy lecą. Generalnie wiele i gęsto leci i trzeba zamykać.
W tym czasie kiedy siostra mówi, mój mąż wychodzi na crosfit i mnie się pyta gdzie są kluczyki od auta, jego butelka na wodę itp..
Ja wtedy cicho przytykam mikrofon, i odpowiadam na migi. Bo moja siostra nienawidzi jak jej Ktoś przeszkadza, gdy Ona opowiada czemu się nic nie dzieje.
Potem sąsiad przychodzi z psem po swoją u nas córeczkę. Pies sapie, z sąsiadem dialog ucinam, siostra wątku nie traci. Uff… Bo jak straci to mi mówi – Dobra Jula! Cześć, bo słyszę że jesteś zajęta.
Więc ja spięta jak struna, żeby zajętym nie być, gdy ona przemawia.
Nawet ta iskra z zapalniczki jak zapłon może być…
Zatem tyle się dzieje, gdy wyjdę zapalić i zadzwonić, że z całej fajeczki dwa buszki.
A potem mi czytelniczki piszą – Pani Julio, jak rzucić palenie?
Prosto. Stań na moim tarasie. To się nie zaciągniesz.
Zarzuciłam ostatnimi czasy, a pracowałam na to długie lata – zbędne myśli, analizy, oceny, lęki, żale, złości, nerwy. Jestem tak cudownie wolna w swojej głowie, że ciężko mi uwierzyć, że taki stan może stać się realnym. I kiedy se to tak celebruje, to se zapalam fajeczkę.
Nawet kiedyś pytałam moją Mamę – Mamuś, tak się urodziłaś? Że się nie przejmujesz? Że nie rozkminiasz? Że machasz ręką, że nieważne?
– Nie Córeczko – opowiedziała – kiedyś też się zamartwiałam, przejmowałam. Ale postanowiłam, że nie chcę tak żyć. I to zmieniłam.
Kibicuję każdemu aby uwolnił się z nałogu natrętnych, trudnych myśli.
Bo to najgorsza trucizna tego świata – popieprzona głowa.
I to ten nałóg, nałóg myśli prowadzi do skrajnych uzależnień.
W XXI wieku nie można publicznie pisać „nalałam sobie winka”, „zapaliłam sobie papieroska”. To kolejna chora norma, która wprowadza nas w ramy idealnych nas.
Idealnych rodziców, obywateli. I ta chora myśl – co pomyślą inni…
Nie można pokazać się z kieliszkiem wódki jak Palikot na swoim kanale przy kromce dobrego chleba z masłem i chrzanem, a uzależnień więcej niż kiedykolwiek wcześniej.
Ale moje myśli są już wolne. Pale i nawet mówię o tym głośno, bo może jak się dowiedzą w Sztokholmie, to przyszykują mi tego Nobla. Mamuś, Siostruniu, szykujcie kiecki, zabiorę Was. Przed rozdaniem nagród ze stresu pójdę z papieroskiem się schować przed Mamą. Za tym rogiem. Może jaki Fizyk lub Chirurg też będzie jarał…?
Moja ukochana książka dla dzieci to „Prezent dla Cebulki”. Mama od Cebulki pali papierosy.
I ma dziecko, które wychowuje samotnie, bo Ojciec nie był na tyle ciekawy aby się z nim męczyć. Książka – życie. I Mama Cebulki jest najwspanialszą książkową Mamą, bo jest prawdziwa. Z wadam, słabościami i i problemami. Cudowna, prawdziwa Mama. Nie książkowy ideał XXI wieku.
Po każdym blogowym poście Mamusia pisze mi sms. Bo moja Mama też jest prawdziwa.
„Cudowny post Córeczko. Czytaliśmy z Tatusiem.”
„Kochamy Cię Córeczko. Jesteś taka mądra.”
„Jesteśmy z Ciebie dumni.”
I jak to pisze, to pewnie pali fajeczkę w ciepłym ponczo, które Jej zakupiłam na te wieczorne tarasowanie.
No i generalnie teraz spodziewam się sms’a o treści „Jakaś Ty jest głupia.”
A ja Jej odpiszę „Po Mamusi.”


9 odpowiedzi na “fajeczka”

  1. Czytam Cię od dawna, 1 raz zostawiam komentarz…”Prezent dla Cebulki” to również najukochańsza książka mojej córki, dziś już nastolatki 13 letniej. Zawsze czytamy ją w grudniu, jeden rozdział każdego dnia- ja też byłam samodzielną ( to lepsze określenie niż samotna )mamą, jej biologiczny tata nie uczestniczy w jej wychowaniu…dodałaś mi lekkości tym postem, bo jakoś ostatnio tyle myśli kołacze mi się w głowie jak być najlepszą mamą, żoną, pracownikiem, a może wystarczy być przyzwoitym człowiekiem…Dziękuję!

    1. Tak. Wystarczy być wystarczająco dobrą mamą, wystarczającą dobrą żoną i wystarczająco dobrym pracownikiem.
      Trzeba być przyzwoitym człowiekiem.

      B.

  2. Jula!
    Rozwalasz system totalnie! KOCHAM, UWIELBIAM! I dziękuję po stokroć! Zawsze Twoje słowa sprowadzają mnie na dobrą drogę 😀
    Uściski najcieplejsze,
    Kinga.

  3. Jula tak piszesz o tym skrywaniu się z papierosem, a ja ostatnio tatuaż zrobiłam sobie, powiedzmy w ramach 30 urodzin. I wiesz co… ja się bałam co powiedzą rodzice i dziadkowie!!!! Co ja scenariuszy w głowie nakreśliłam. A reakcje były skrajnie inne od tych negatywnych, moich wyobrażonych. Ptaka mam na ręce. Wiesz… Mój mąż ma teraz żonę w ptakiem. Ściskam Cię mocno!

  4. Dzisiaj,w dniu jedenastych urodzin Twojego bloga , dziękuję Ci za wszystkie słowa, które otulają ciepłem, dają nadzieję, bawią i wzruszają. No i tego Nobla życzę Ci z całego serca.

  5. Ach, jak ja dobrze wspominam tego papieroska wypalonego z Tobą przed knajpą Absurdalia w Krakowie, na Twoim wieczorze autorskim. Bardzo mi się podobał ten wieczór! <3

Skomentuj Anka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.