widzę, że zapragnęłaś mieć taki portret jak my od Mery Selery:P hehe jej portrety są rewelacyjne- ale wiesz muszę ci się przyznać nie mogę twojego pokazać mojemu mężowi:P bo ja nie uwzględniłam jego pasji – mój to trialowiec więc my musielibyśmy mieć rower – wszędzie rowery i te jego części na portrecie powiedziałam -stanowczo nie!!!
a ja specjalnie ujęłam Jego pasję, bo pomimo tego, ze spędza z Nim tak wiele czasu i pamięta datę zakupienia motocykla lepiej niż date narodzenia Tosi 🙂 to ja kocham tą Jego pasję. bo pasja tworzy człowieka. sama nie wyobrażam sobie jakby wyglądało moje życie bez motocykli.. no i nie zamierzam go zmieniać. bez tej pasji byłby zupełnie inny. poza tym ma mnóstwo pracy, obowiązków, spraw na głowie i ja sie tak cieszę, że On może odetchnąc na tym crossie.. 🙂
a z Mery chodziłam do tego samego liceum 🙂
pozdrawiam
hehe ja też kocham pasję mojego męża- to był jeden z powodów mego zakochania:P i tylko tak piszę z przekorą bo przymykam oczy jak wydaje kasę na te swoje części za które nie jedna kobieta wyposażyłaby sobie kuchnię w najlepszy sprzęt domowy:P
A ja chodziłaś z Mery do szkoły to zazdroszczę Ci bo to niesamowita osóbka!!!
O jaaaaa! A ja z moim Tomaszem też kiedyś przemierzałam takie tereny: lasy, pola, wiejskie dróżki, ale czad! 🙂 He he. Mój mąż zaczynał od „komara”, potem w-s’ka, a potem razem jeździliśmy na eMZetkach (250) On zielonej, ja niebieskiej. On mnie uczył „wykładania się” a ja zaliczałam kolejne zakręty w krzakach 😀 Raz mijałam się na polnej drodze z sąsiadem po lewej stronie!!! Do dziś mi mąż truje głowę i podśmiewa się ze mnie 😉 Zawsze gdy jeździłam z rozpuszczonymi włosami, to te co wystawały spod kasku to były strasznie poplątane. Potem mąż (wtedy jeszcze chłopak) kupił sobie porządny skórzany strój i buty na motor z myślą o Yamaszce r1, w trakcie odkupił od znajomego crossa. …A teraz tylko wspominamy, bo motor po wypadku męża poszedł w odstawkę. (właśnie na crossie złamał nogę w kolanie). On marzy, ja wspominam i planuję sprawić mu prezent na urodziny – prawo jazdy, by mógł wreszcie kupić sobie tę yamahę i znowu poczuć wiatr oplatający ciało. Ale waham się i boję, bo dziecko już w domu, a motory to takie niebezpieczne są. I te wspomnienia kuszą, a jak ciepło się zrobi i usłyszymy ten dźwięk na ulicy to znowu jak te surykatki będziemy wodzić wzrokiem wypatrując i sikając po nogach z zazdrości. …i waham się i boję, bo stracić bym go nie chciała przez własną decyzję, a jednak to pasja taka nasza… i jeszcze Ty tu kusisz… A Agatka jak za motorami szaleje! Masakra! Cały czas mówi, że ona jak będzie duża to będzie jeździć na motorze! Śmiejemy się z niej, bo reaguje na dźwięk motoru zupełnie jak my 😉
Rysunek Mery jest rewelacyjny! Tośka na nim taka realna! He he zazdroszczę Wam tego rysunku 🙂 Buziaki :****
ja zaczynałam na simsonie jak miałam 8 lat. potem dniepr z koszem z boku… nsu 251 osl z 39 roku.. a potem już japończyki..
no całe życie z tymi motocyklami..
ja też uciekałam przez redliny na polu przed policją..
mój Adaś złamał rękę, ale siada znowu 🙂
ja się zastanawiam jak moi rodzice mogli mi na to wszystko pozwolić.. ? 🙂
przeciez ja osiwieję jak tosia będzie chciała jeździć :))
a rysunek możesz zamówić u Mery. I powiem Ci, że jest bardzo tani. razem z przesyłką, wydrukiem itp 50zł.
ściskam Was.
łooo to nieźle, nie pamiętam dobrze, le mój T. też chyba przez chwilę w dzieciństwie miał simsona (e, czego on tam nie miał – a zawsze z porozkładanych części mógłby złożyć jeszcze jeden motor 😛 ) Tomka aż rwie na motory, to nałóg jest a nie pasja ;P
A obrazek faktycznie w dobrej cenie 🙂 Sprawię nam taki 🙂
Ucałowania dla Tosi 🙂 :*
a ja tu się muszę sprzeciwić – nie wszyscy motory kochają, o nie…mało jest rzeczy które mnie tak złoszczą i których tak szczerze niecierpię!!! najpierw w Warszawie, mieszkałam na ul. Kacprzaka, to w pobliżu Al. Prymasa Tysiąclecia – okna otworzyć nie można było przez te warczące ryczące potwory chyba ścigające się nocami!!! potem mój mąż razem z braćmi kupili sobie na spółę taki (ścigacz chyba) jakbym nie miała się czym martwić. nawet raz się dałam namówić na przejażdżkę – o matko!!!! droga nierówna, bo to właściwie łąka była, trzęsło, szarpało i to uczucie prędkości – straszne, więc drę się _ zwolnij, zabijesz mnie – a on mówi potem, że to 15 km/h było…dla mnie aż nadto …przeżyłam, więcej nie dałam się namówić. Co innego paralotnie 🙂
Ja jakoś boję się motorów…I w życiu bym nie wsiadła raz w życiu jechałam i to w Portugalii z Portugalczykiem po jakiś polnych krętych drużkach i miałam zawał. WIęcej nigdy nie wsiadłam, wolę konie, samochody, już nawet miałam skakać ze spadochronem:-) A rysunek czadowy od razu pomyślałam że pasuję mi do absurdalii!
Ja nie przepadam za motorami, uznaję tylko Komarki w muzeum.
Tosia na rysunku to wypisz wymaluj Tosia 🙂
PS wyczyny Adama na motórze to na serio przygotowania do Paryż Dakar?
A ja o motorach nic nie napiszę, bo się nie znać to się nie wypowiadać! Ale filmik fajny 🙂
A najbardziej to mi się Wasz portet podoba – patrząc na zdjęcia, na rysunek to 100% wy, przynajmniej tak ja odbieram! Ta Tosia – cała Tosia:)
I jeszcze chciałam napisać że widziałam Was w DDTVN 😀 Celebrytki Wy Moje! Pozdrawiamy Z Zositą!
O widzisz i w koncu sie odzywam a juz tyle czasu tak Was sobie obserwuje z zagramanicy, no i nie moge nie powiedziec Wam jak bardzo Was lubie, wyczekuje kazdego nowego postu i cenie te chwile jakby nie bylo polskosci…A juz teraz jeszcze jak ten moj Lu zobaczyl papy Tosi wyczyny to i ze mna obejrzal i pokiwal glowa…Naprawde genialne jestescie dziewczny i takie cieplo z Was bije ze nie moge! Sciskam goraco zeby nie bylo z zimnej Hiszpanii.
bo ten blog to babski strasznie, a tu ciach! cos dla faceta 🙂
poprzez to Wasze wyczekiwanie ja mam mobilizację do tworzenia posta 🙂
w Hiszpani mieszka nasz bardzo bliski przyjaciel, taki prawie brat. W Valencji.
Piękne miasto.
ściskam Was mocno.
Portret inspiracja tylko obmyślę, co Nas charakteryzuje, bo chaos ciężko narysować hihih.
A motór, jesień motur- poznajemy się, wiosna jazda na Suzi, lato mazury Suzi. Potem już narzeczeni Yamaha FJ, po ślubie fascynacja ruskami i Nasze Kaśki najpierw bez kosza a w ciąży z Olem z koszem. Dojrzewamy i druga ciąża Yamaha V-Star, z małym brzusiem bujamy się iii przerwa bo dzieci, bo życie, bo trochę strach. Teraz Hania ponad dwa, Oli sześć i jakaś pucha się wkradła, więc zapełniliśmy ją i znów Suzi z Nami, jeszcze nie ochrzczona czeka na pogodę, no widać są ludzie którzy nie są kompletni bez manetki w dłoni. pozdr mąż:)
U nas podobnie, choć wspólnie z Adasiem jeździć okazji nie mieliśmy obydwoje całe życie z motocyklami.. mało, że pasja. oboje pracujemy w tym zawodzie. Znaczy ja juz zaprzestałam 🙂 Mój Adaś nie może odżałowac, że stracił tyle czasu na sportowe motocykle i że nie odkry wcześniej crossa.. a ja mu mówiłam 🙂
ja mam chwilową przerwę.. i nawet mnie to cieszy, bo tyle lat w pracy z motocyklami, zloty motocyklowe, znajomi motocykliści… teraz trochę oddycham macierzyństwem, blogiem, nowymi projektami… ale tęsknię.. za np zlotami gs challenge..
wrócę.. jak dzieci trochę odchowam 🙂
pozdrawiam 🙂
no właśnie Wy w tym ” siedzicie” a My tak obok, tylko zdjęcia znajomych z FB jak to otworzyli czy zamknęli sezon. Ale już basta, jest motór i Częstochowo nadchodzimy hihi 🙂
Ale przyczadował 🙂
A myśmy kiedyś chodzi na żużel i Roman Jankowski wygrał (bo miał niebieski kask, a ja stawiałam na ten niebieski właśnie) hihihi
hahahaha!!! to są najlepsze teksty. wygrał bo miał niebieski..
Dzieje się 😉
dzieje 🙂
piękna ta wasza rodzinka!
Jakoś po filmiku zachciało mi się zobaczyć Ciebie na motorze 😉
pozdrawiamy :*
muszę poszperać w starych zdjęciach u rodziców, albo jakies nowe porobić i wtedy specjalnie dla Ciebie ja na motocyklu 🙂
buziaki :*
Mery Selery – uwielbiam jej rysunki, wasza Rodzinka w jej wydaniu …. miodzio 🙂
widzę, że zapragnęłaś mieć taki portret jak my od Mery Selery:P hehe jej portrety są rewelacyjne- ale wiesz muszę ci się przyznać nie mogę twojego pokazać mojemu mężowi:P bo ja nie uwzględniłam jego pasji – mój to trialowiec więc my musielibyśmy mieć rower – wszędzie rowery i te jego części na portrecie powiedziałam -stanowczo nie!!!
a ja specjalnie ujęłam Jego pasję, bo pomimo tego, ze spędza z Nim tak wiele czasu i pamięta datę zakupienia motocykla lepiej niż date narodzenia Tosi 🙂 to ja kocham tą Jego pasję. bo pasja tworzy człowieka. sama nie wyobrażam sobie jakby wyglądało moje życie bez motocykli.. no i nie zamierzam go zmieniać. bez tej pasji byłby zupełnie inny. poza tym ma mnóstwo pracy, obowiązków, spraw na głowie i ja sie tak cieszę, że On może odetchnąc na tym crossie.. 🙂
a z Mery chodziłam do tego samego liceum 🙂
pozdrawiam
hehe ja też kocham pasję mojego męża- to był jeden z powodów mego zakochania:P i tylko tak piszę z przekorą bo przymykam oczy jak wydaje kasę na te swoje części za które nie jedna kobieta wyposażyłaby sobie kuchnię w najlepszy sprzęt domowy:P
A ja chodziłaś z Mery do szkoły to zazdroszczę Ci bo to niesamowita osóbka!!!
Odważnego masz tego męża 🙂
ja się cieszę, że On w życiu codziennym taki odważny 🙂
O jaaaaa! A ja z moim Tomaszem też kiedyś przemierzałam takie tereny: lasy, pola, wiejskie dróżki, ale czad! 🙂 He he. Mój mąż zaczynał od „komara”, potem w-s’ka, a potem razem jeździliśmy na eMZetkach (250) On zielonej, ja niebieskiej. On mnie uczył „wykładania się” a ja zaliczałam kolejne zakręty w krzakach 😀 Raz mijałam się na polnej drodze z sąsiadem po lewej stronie!!! Do dziś mi mąż truje głowę i podśmiewa się ze mnie 😉 Zawsze gdy jeździłam z rozpuszczonymi włosami, to te co wystawały spod kasku to były strasznie poplątane. Potem mąż (wtedy jeszcze chłopak) kupił sobie porządny skórzany strój i buty na motor z myślą o Yamaszce r1, w trakcie odkupił od znajomego crossa. …A teraz tylko wspominamy, bo motor po wypadku męża poszedł w odstawkę. (właśnie na crossie złamał nogę w kolanie). On marzy, ja wspominam i planuję sprawić mu prezent na urodziny – prawo jazdy, by mógł wreszcie kupić sobie tę yamahę i znowu poczuć wiatr oplatający ciało. Ale waham się i boję, bo dziecko już w domu, a motory to takie niebezpieczne są. I te wspomnienia kuszą, a jak ciepło się zrobi i usłyszymy ten dźwięk na ulicy to znowu jak te surykatki będziemy wodzić wzrokiem wypatrując i sikając po nogach z zazdrości. …i waham się i boję, bo stracić bym go nie chciała przez własną decyzję, a jednak to pasja taka nasza… i jeszcze Ty tu kusisz… A Agatka jak za motorami szaleje! Masakra! Cały czas mówi, że ona jak będzie duża to będzie jeździć na motorze! Śmiejemy się z niej, bo reaguje na dźwięk motoru zupełnie jak my 😉
Rysunek Mery jest rewelacyjny! Tośka na nim taka realna! He he zazdroszczę Wam tego rysunku 🙂 Buziaki :****
ja zaczynałam na simsonie jak miałam 8 lat. potem dniepr z koszem z boku… nsu 251 osl z 39 roku.. a potem już japończyki..
no całe życie z tymi motocyklami..
ja też uciekałam przez redliny na polu przed policją..
mój Adaś złamał rękę, ale siada znowu 🙂
ja się zastanawiam jak moi rodzice mogli mi na to wszystko pozwolić.. ? 🙂
przeciez ja osiwieję jak tosia będzie chciała jeździć :))
a rysunek możesz zamówić u Mery. I powiem Ci, że jest bardzo tani. razem z przesyłką, wydrukiem itp 50zł.
ściskam Was.
łooo to nieźle, nie pamiętam dobrze, le mój T. też chyba przez chwilę w dzieciństwie miał simsona (e, czego on tam nie miał – a zawsze z porozkładanych części mógłby złożyć jeszcze jeden motor 😛 ) Tomka aż rwie na motory, to nałóg jest a nie pasja ;P
A obrazek faktycznie w dobrej cenie 🙂 Sprawię nam taki 🙂
Ucałowania dla Tosi 🙂 :*
Te motory to chyba jak nałóg… jak raz się spróbuje to już przestać nie można…
A rodzinka na rysunku… ;-))) Piknie odmalowana
Pozdrawiam cieplutko
a ja tu się muszę sprzeciwić – nie wszyscy motory kochają, o nie…mało jest rzeczy które mnie tak złoszczą i których tak szczerze niecierpię!!! najpierw w Warszawie, mieszkałam na ul. Kacprzaka, to w pobliżu Al. Prymasa Tysiąclecia – okna otworzyć nie można było przez te warczące ryczące potwory chyba ścigające się nocami!!! potem mój mąż razem z braćmi kupili sobie na spółę taki (ścigacz chyba) jakbym nie miała się czym martwić. nawet raz się dałam namówić na przejażdżkę – o matko!!!! droga nierówna, bo to właściwie łąka była, trzęsło, szarpało i to uczucie prędkości – straszne, więc drę się _ zwolnij, zabijesz mnie – a on mówi potem, że to 15 km/h było…dla mnie aż nadto …przeżyłam, więcej nie dałam się namówić. Co innego paralotnie 🙂
Ja jakoś boję się motorów…I w życiu bym nie wsiadła raz w życiu jechałam i to w Portugalii z Portugalczykiem po jakiś polnych krętych drużkach i miałam zawał. WIęcej nigdy nie wsiadłam, wolę konie, samochody, już nawet miałam skakać ze spadochronem:-) A rysunek czadowy od razu pomyślałam że pasuję mi do absurdalii!
Ja nie przepadam za motorami, uznaję tylko Komarki w muzeum.
Tosia na rysunku to wypisz wymaluj Tosia 🙂
PS wyczyny Adama na motórze to na serio przygotowania do Paryż Dakar?
nie, nie 🙂
to nagrywał Jego kolega, który kończys zkołe filmową i się bawił w składanie filmu.. to tylko napisy 🙂
A ja o motorach nic nie napiszę, bo się nie znać to się nie wypowiadać! Ale filmik fajny 🙂
A najbardziej to mi się Wasz portet podoba – patrząc na zdjęcia, na rysunek to 100% wy, przynajmniej tak ja odbieram! Ta Tosia – cała Tosia:)
I jeszcze chciałam napisać że widziałam Was w DDTVN 😀 Celebrytki Wy Moje! Pozdrawiamy Z Zositą!
O widzisz i w koncu sie odzywam a juz tyle czasu tak Was sobie obserwuje z zagramanicy, no i nie moge nie powiedziec Wam jak bardzo Was lubie, wyczekuje kazdego nowego postu i cenie te chwile jakby nie bylo polskosci…A juz teraz jeszcze jak ten moj Lu zobaczyl papy Tosi wyczyny to i ze mna obejrzal i pokiwal glowa…Naprawde genialne jestescie dziewczny i takie cieplo z Was bije ze nie moge! Sciskam goraco zeby nie bylo z zimnej Hiszpanii.
bo ten blog to babski strasznie, a tu ciach! cos dla faceta 🙂
poprzez to Wasze wyczekiwanie ja mam mobilizację do tworzenia posta 🙂
w Hiszpani mieszka nasz bardzo bliski przyjaciel, taki prawie brat. W Valencji.
Piękne miasto.
ściskam Was mocno.
Portret inspiracja tylko obmyślę, co Nas charakteryzuje, bo chaos ciężko narysować hihih.
A motór, jesień motur- poznajemy się, wiosna jazda na Suzi, lato mazury Suzi. Potem już narzeczeni Yamaha FJ, po ślubie fascynacja ruskami i Nasze Kaśki najpierw bez kosza a w ciąży z Olem z koszem. Dojrzewamy i druga ciąża Yamaha V-Star, z małym brzusiem bujamy się iii przerwa bo dzieci, bo życie, bo trochę strach. Teraz Hania ponad dwa, Oli sześć i jakaś pucha się wkradła, więc zapełniliśmy ją i znów Suzi z Nami, jeszcze nie ochrzczona czeka na pogodę, no widać są ludzie którzy nie są kompletni bez manetki w dłoni. pozdr mąż:)
U nas podobnie, choć wspólnie z Adasiem jeździć okazji nie mieliśmy obydwoje całe życie z motocyklami.. mało, że pasja. oboje pracujemy w tym zawodzie. Znaczy ja juz zaprzestałam 🙂 Mój Adaś nie może odżałowac, że stracił tyle czasu na sportowe motocykle i że nie odkry wcześniej crossa.. a ja mu mówiłam 🙂
ja mam chwilową przerwę.. i nawet mnie to cieszy, bo tyle lat w pracy z motocyklami, zloty motocyklowe, znajomi motocykliści… teraz trochę oddycham macierzyństwem, blogiem, nowymi projektami… ale tęsknię.. za np zlotami gs challenge..
wrócę.. jak dzieci trochę odchowam 🙂
pozdrawiam 🙂
no właśnie Wy w tym ” siedzicie” a My tak obok, tylko zdjęcia znajomych z FB jak to otworzyli czy zamknęli sezon. Ale już basta, jest motór i Częstochowo nadchodzimy hihi 🙂
Rodzinka na rysunku świetna! Też mi się marzy, ale nie mogę się do Mery dobić 😉
Ojeju, miałam wysłać Ci ten rysunek w odpowiednim rozmiarze!!! I chyba nie wysłałam. O ja zapominalska! Przepraszam! Nadrobię!
za to XXI LO Ci wybaczam 😉